Wszystkie plagi egipskie

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Zespołom Filharmonii Narodowej na pewno dobrze robią takie doświadczenia, choć nigdy nie będą przecież zespołami HIP.

Trochę się bałam tego koncertu, tj. wykonania oratorium Haendla Izrael w Egipcie, myślałam, że to będzie ciężka artyleria. Ale jednak dyrygował fachowiec od wykonań historycznych – Jan Willem de Vriend, swego czasu szef zespołu Combattimento Consort – więc i nasi filharmonicy trochę się nagięli. Oczywiście było to półstylowe, ponieważ grano na współczesnych instrumentach – zwłaszcza dęte mają zupełnie inne brzmienie, smyczki, nawet jeśli nie gra się na strunach jelitowych, można trochę dostosować. Orkiestra szczęśliwie była tym razem pomniejszona. Do tego teorba, klawesyn, pozytyw – i jakoś wyszło. Dyrygent nie miał może bardzo estetycznych gestów, ale z pewnością był sugestywny.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Sieć, śmieć, śmierć

Brytyjski serial „Dojrzewanie” o 13-letnim zabójcy wstrząsnął polskimi rodzicami. Czy to się może zdarzyć u nas? Tak, bo docierają tu te same internetowe zagrożenia.

Joanna Cieśla

Chór tym razem może nie wypadł tak efektownie jak na opisywanym przeze mnie wcześniej koncercie – jest ostatnio bardzo obciążony robotą – ale wciąż był na poziomie. Co do solistów, było różnie: szczególnie zwracał uwagę tenor, Michał Prószyński, który zresztą już wyfrunął do Berna i jest członkiem tamtejszego zespołu operowego (m.in. Peleas, Tamino) – nie dziwię się. Gościnnie wystąpiła też sopranistka słowacka, często występująca w Polsce – Ingrida Gápová; tu duże zaskoczenie, bo zawsze mi się wydawało, że ma nieduży głos, a tymczasem ostatnią część Sing ye to the Lord zaśpiewała bardzo głośno i mocno. I jeszcze kontratenor Rafał Tomkiewicz. Reszta solistów – Aneta Kapla-Marszałek (sopran), Maciej Falkiewicz (baryton) i Łukasz Kocur (bas) zostali wzięci z chóru.

Niezwykły to utwór w kategorii malarstwa dźwiękowego. Mowa tu jest oczywiście o wyjściu z Egiptu, więc w pierwszej części zilustrowane są wszystkie plagi. Nawet jeśli nie rozumie się czy nie dosłyszy tekstu, można się domyślić, że skoczne rytmy opisują plagę żab, brzęczące smyczki – szarańczę, ostre akordy, jak cięcia – zagładę pierworodnych, ponury nastrój – ciemności. Przejście przez Morze Czerwone jest również zilustrowane. A potem, w drugiej części oratorium, już są same hymny pochwalne; owo monumentalne sopranowe solo w samym finale przypomina postać prorokini Miriam, która jest chyba pierwszą opisaną muzyczką w historii.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj