Wieczór francusko-żydowski
…albo warszawsko-katowicki. Młodzi muzycy z FN i NOSPR dali dziś piękny koncert w sali kameralnej FN, a w przyszłym tygodniu w NOSPR (również w sali kameralnej) pokażą ten sam program.
Warszawską orkiestrę reprezentowali: flecista Seweryn Zapłatyński, harfistka Klara Wośkowiak, skrzypek Stanisław Podemski (wcześniej w SV) i altowiolistka Agnieszka Podłucka (wcześniej NOSPR). Katowicką zaś: klarnecista Bartosz Pacan, skrzypaczka Nikola Frankiewicz i wiolonczelista Łukasz Frant.
Nawet nie wiedziałam, że Danse sacrée et danse profane Debussy’ego i Introduction et allegro Ravela zostały napisane dla konkurujących ze sobą firm budujących harfy: pierwszy z utworów dla Pleyela, z użyciem harfy chromatycznej, a drugi – dla Erarda, z użyciem harfy diatonicznej. Połączenie harfy ze smyczkami (u Debussy’ego), ale też z klarnetem i fletem (u Ravela) wnosi walor pastoralności i łagodności. To po prostu muzyka relaksacyjna tamtych czasów. Debussy’ego reprezentował jeszcze Syrinx na flet solo w środku programu – francuscy twórcy tamtych czasów lubili odwoływać się do antyku. Również zrobił to André Jolivet w Chant de Linos, będącym numerem popisowym dla fletu z towarzyszeniem również harfy i tria smyczkowego, jednak oparcie całego dzieła na jednej skali modalnej sprawia, że jest ono nieco monotonne.
Dlaczego wieczór francusko-żydowski? Takim połączeniem jest Aleksander Tansman, choć akurat w Sonacie na dwoje skrzypiec nie ma tematów żydowskich, przeciwnie, jest ona bardzo francuska z charakteru, ale mogłaby być napisana jeszcze w szalonych latach 20. – neoklasyczna z elementami jazzującymi. Powstała jednak już po wojnie, w 1950 r., kiedy Francja żyła już trochę inną muzyką, i może dlatego przeleżała na domowej półce 40 lat. A naprawdę warto ją wykonywać – to niezwykle efektowny utwór, który również wprawia w świetny nastrój. Można jej posłuchać tutaj.
Tylko w jednym utworze oddaliliśmy się od Francji – Osvaldo Golijova, pochodzącego z Argentyny, ale z europejskimi (żydowskimi) korzeniami. The Dreams and Prayers of Isaac the Blind na klezmerski klarnet i kwartet smyczkowy to jedno z najsłynniejszych jego dzieł, po które sięgali tacy artyści jak David Krakauer i Kronos Quartet – nagrali je razem na płytę (można jej posłuchać na tubie: tutaj, tutaj, tutaj i tutaj). To utwór niesamowity, mistyczny, łączący w niezwykły sposób współczesność z przeszłością. Dziś usłyszeliśmy tylko jedną część, ale bardzo warto zapoznać się z całością.
PS. Dziś byłam również na Il Boemo, ale o tym już napiszę jutro.
Komentarze
Wypowiadam się sporadycznie na tym blogu, nie mam słuchu muzycznego, samą muzykę odbieram intuicyjnie, z podziwem czytam komentarze innych melomanów.
Ale Pani felietony są dla mnie wyspą normalności w tym zwariowanym świecie.
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
Dzięki i pozdrowienia wzajemne! Staram się, żeby tak było.
@mopus11
Napisałabym dokładnie to samo (także o braku słuchu muzycznego 🙂 ), ale nie pomyślałam o tym 🙂
Drodzy, świeży komunikat z Wrocławia. Martha Argerich z Theodosią Ntokou wystąpią w NFM 19 kwietnia. Na ten wieczór planowany był recital organowy Marcina Szelesta, ale artysta zgodził się przełożyć go na następny sezon.
19.04.2023
środa, 19.30
NFM, Sala Główna
Patrick Fournillier – dyrygent
Martha Argerich – fortepian
Theodosia Ntokou – fortepian
NFM Filharmonia Wrocławska
Program:
M. Ravel Pawana dla zmarłej infantki
C. Saint-Saëns II Koncert fortepianowy g-moll op. 22 (solo: Theodosia Ntokou)
***
L. van Beethoven I Koncert fortepianowy C-dur op. 15 (solo: Martha Argerich)
C. Saint-Saëns Karnawał zwierząt (partie fortepianów: Martha Argerich i Theodosia Ntokou)
Jak dla mnie to pechowo – tego dnia jest wiadoma rocznica i pewnie na ten koncert nie pojadę 🙁
Piotr Anderszewski gra dziś wieczorem w Rzymie, transmisja w Rai Radio 3.
https://santacecilia.it/concerto/piotr-anderszewski/
@mopus11 & nowowiejska
Proszę nie opowiadać takich rzeczy! Co to znaczy „brak słuchu muzycznego”? Jak się komuś podoba (jakakolwiek) muzyka, to nie musi tego uzasadniać na poziomie przewodu doktorskiego 🙂 (jak to często czynią w PR2…)
A ten program Anderszewskiego to się nie przekleił z początku wieku przypadkiem?
Podzielam zdanie Przedmówcy. Jak mawiał John Ashbery: jeśli ci się podobało, to znaczy, że zrozumiałeś. 🙂
@ Gostek Przelotem
@ Amma
Bardzo jesteście mili i dziękuję za wsparcie 🙂 Kocham muzykę i jeżdżę po kraju jak szalona. PK świadkiem! Chyba jednak jest coś, co nazywa się słuch muzyczny i ja go na 100% nie mam 🙂
PS Jeżdżę tylko po kraju, bo za granicą bilety na koncerty są za drogie jak na moje ucho. Za bilet na Brittena w Poznaniu zapłaciłam 45 zł a jaka to była wielka przyjemność! (Na MA biletów już nie ma.)
@spin71
Dziękuję za czujność i podzielenie się z nami tą informacją. Z przyjemnością posłuchałam tego recitalu, siedząc w hotelu, wciąż w Amsterdamie. PA, Rzym, Amsterdam, jak to pięknie jest w zjednoczonej Europie… 🙂
@ Gostek Przelotem
Chyba jesteś odrobinę złośliwy… 😉
1. A kto to w Rzymie pamięta… Sądząc po aplauzie i trzech bisach, pełne zadowolenie
2. Nie nam dane wiedzieć, jaki PA ma pomysł na siebie. Rzeczywiście powtarza, ale skoro tak robi, na pewno jest w tym, znany jemu, sens
3. Najważniejsze: przyzwyczailiśmy się, że rozwój oznacza więcej i więcej, a może jest dokładnie przeciwnie, może redukcja, ograniczenie się jest rozwojem.
Skończyłam właśnie czytać „Siddharthę” Hessego. Główny bohater miał wszelkie możliwości i talenty, by zostać uznanym braminem. Inaczej poprowadził swoje życie, by w końcu odkryć swoją tożsamość i sens życia w prostej posłudze przewoźnika przez rzekę, a przede wszystkim obcowaniu z rzeką. Uzmysłowiło mi to, jak tkwimy czasem w utartych schematach, gdy prawdziwa wolność jest być może całkiem gdzie indziej.
Nie miałem wczoraj możliwości, żeby posłuchać recitalu ze skupieniem, ale zwróciłem uwagę na fatalne nagłośnienie (albo może to sam stream? prawie nigdy nie słucham RAI Tre). W każdym razie fatalnie wszystko dudniło – każde uderzenie w klawisze z z głuchym tąpnięciem. Bleh.
Samego doboru utworów nie kwestionuję. Artysta ma prawo grać co chce. Jeśli sprawia mu (i słuchaczom!) to przyjemność… To trochę jak Martha i 1. koncert Beethovena…
No mi dudniło, bo słuchałam na iPadzie, więc dużych wymagań nie miałam…:-)