Minęły trzy lata
Dziś, w trzecią rocznicę śmierci Krzysztofa Pendereckiego, na Festiwalu Beethovenowskim odbył się koncert kameralny jego utworów.
Kiedy rano siadłam do komputera, wyskoczyła mi przypominajka „Wróć pamięcią do swoich wspomnień” ze zdjęciem sprzed roku, z uroczystości w Kościele św. św. Piotra i Pawła. Trudno nie pamiętać takiego wydarzenia, jak też koncertu z poprzedniego dnia w Lusławicach – pisałam o tym tutaj.
Dziś znów leitmotywem była melodia z Kartek z nienapisanego dziennika – Apollon Musagète Quartet wykonał III i IV Kwartet smyczkowy. Coraz więcej zespołów gra te utwory; co jedno wykonanie, to nowe kolory się w tym odkrywa, ale IV Kwartet (krótszy, ale z podobnymi tematami, także właśnie wspomnianą melodią) po raz pierwszy został zagrany w nowej wersji: z dopisaną trzecią częścią. Podjął się tego Claus-Dieter Ludwig z wydawnictwa Schott, który przez wiele lat współpracował z kompozytorem; napisał tę część na podstawie szkiców, które dostał od Elżbiety Pendereckiej. Czy ta część była niezbędna? Niekoniecznie. Owszem, powtarzają się w niej motywy, które znamy z innych utworów Pendereckiego, ale już za dużo było tych powtórzeń. Oba kwartety zawierają też wiele elementów wywodzących się z Ubu Króla – podobnie też jest w Sekstecie wykonanym w drugiej połowie koncertu. Skład muzykujących był mieszany; dwie osoby te same, co rok temu: Sarah McElravy na altówce i Claudio Bohórquez na wiolonczeli. Na skrzypcach Letizię Moreno, która miała grać, zastąpił Janusz Wawrowski. Do tego świetny klarnecista Andrzej Ciepliński, również znakomity waltornista hiszpański Manuel Escauriaza i na fortepianie Łukasz Krupiński, który nabrał zdaje się pewnego luzu w grze, odkąd zamieszkał w Londynie.
Trochę może szkoda, że nie było jakiegoś płodozmianu na tym koncercie – przecież utwory kameralne, które znajdują się w twórczości Pendereckiego, są bardzo różne. Trochę ta jednostajność męczyła. Ale wykonawstwo, trzeba podkreślić, było bardzo dobre.
Komentarze
A na onecie taki smutny tekst:
https://www.onet.pl/muzyka/onetmuzyka/polski-artysta-zmarl-samotnie-we-wloszech-szukaja-jego-rodziny/hjte0mr,681c1dfa
Pamiętam dobrze sprzed lat.
Jakas ponura ta koncowka marca. 27 marca zmarli J. T. Bowman i Kanadyjka Jocelyn Morlock https://www.youtube.com/watch?v=SEhhOz_AXQQ&ab_channel=JocelynMorlock-Topic .
W Toronto w marcu jak w garncu – zima, wiosna.
@P.K
Mój rosyjski przyjaciel N. po przeczytaniu tego wywiadu wystrzelił jak automat, że Rosja to po pierwsze Tiumeń a nie Petersburg czy Moskwa. Dla mnie prawda taka sama jak to, że Londyn to nie U.K a Nowy Jork nie Stany.
N. w ogóle jest zdawkowy i precyzyjny w swoich ocenach. Gdy rozważamy kolejne postaci ze świata kultury w Rosji jego metoda jest prosta i chyba efektywna: albo ktoś jest ( w mediach, czyli za) albo go nie ma ( szczęściem jak na razie tylko w przenośni).
P.S
Śpiewająca Mandelsztama grupa Shortparis z Petersburga mało kogo na tym świecie obchodzi więc może sobie być i przeciw, i za. Dla mnie jednak najważniejsze, że może być tak w ogóle, bo bez niej i smutno i straszno.
P.S 2
Doczytałem u Figesa, że Szopen nie umiał się sprzedawać. Stawki miał niskie, ratowały go lekcje fortepianu dla arystokratów i ,,numer na Beethovena”, czyli jednoczesna sprzedaż premierowych partytur we wszystkich możliwych stolicach, żeby tylko wyprzedzić piratów. Gardził artystami, którzy dawali się sowicie skusić do Petersburga czy Moskwy. Wyjątkiem Liszt, który na pierwszym rosyjskim koncercie słysząc gadającego w loży cara przerwał grę a na pytanie o tego powód odpowiedział, że gdy car mówi, to nawet muzyka musi zamilknąć. Więcej go o występ w Rosji już nie poproszono. Stracił fortunę.
https://www.tomektt.com/zapiski-o-swicie-czyli-dziennik-ciezko-ranny/dziennik-czasu-wojny-luty-2023/
Akurat stawki za lekcje fortepianu dla arystokratów Chopin brał całkiem, całkiem. Te niezłe zarobki wydawał na ciuchy i przyjemności, był dandysem 😉 Występów publicznych z czasem mu się odechciało, ale z różnych powodów, raczej nie z powodu niskich stawek. Wolał salony, bo odbiór był bardziej intymny, a o to mu w muzyce chodziło. Do Moskwy jaki miał stosunek, wiadomo, i także wiadomo, dlaczego.
James Bowman – historia… https://www.youtube.com/watch?v=L0qHjV63AJA
🙁 🙁
R.I.P
Chyba on był pierwszym kontratenorem, którego w życiu słyszałam. W Magnificat Bacha. No i jeszcze Alfred Deller, ale to już była prehistoria.
Przypominam o dzisiejszej transmisji Hamleta Ambroise’a Thomas z Opery Paryskiej w reż. Krzysztofa Warlikowskiego – link tutaj: https://www.arte.tv/pl/videos/111061-000-A/ambroise-thomas-hamlet/
Ponura, prawdziwie ponura końcówka marca. Odszedł profesor Perz :(((
O, jak smutno. Profesor… Wyrazisty, nawet zadziorny, z wielkimi zasługami. Chór UW, radiowy cykl kantat Bacha – wspaniałe przedsięwzięcia. I praca muzykologiczna, zwłaszcza dotycząca dawnej muzyki polskiej. Pomnikowa, a przy tym jakże ludzka postać.
@zos, ponuro, rzeczywiście ponuro.
Daniel Chorzempa „polskim muzykiem” albo wrecz „Polakiem”? Ale czego mozna sie spodziewac po Onecie…
Byl znakomitym muzykiem. Jego koncerty organowe Haendla z Jaapem Schroederem nie maja sobie rownych (imho). RIP.
@jrk Nie wiem jaki byl zwiazek miedzy Elizabeth M. Chorzempa i Danielem, oprocz tego, ze oboje byli z Minneapolis, MN, no i „Betty was a member of the Polish White Eagle”.
@schwarzerpeter: Lekarz, ktory umozliwil dwojce moich dzieci przyjscie na swiat nad Pacyfikiem mial na nazwisko Waszak (wymowa: Łazak). Nie mowil ani slowa po polsku, ale na corocznej imprezie w lokalnym Domu Polskim sie pojawial, a jakze. I wcinal podawane specjaly! Nie nazwalbym go jednak „polskim lekarzem”.
A tutaj ladny artykul o Chorzempie, ktory prawdopodobnie wywolal rekacje na Onecie. Jak ktos nie wlada wloskim, mozna uzyc Wujka G,:
https://www.lanazione.it/firenze/cronaca/morto-musicista-chorzempa-4e51e614
Mial takze swoja strone internetowa
http://www.chorzempa.com/