Chopin jak żywy

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

W dzień przerwy w przesłuchaniach II Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych NIFC zaprosił na spotkanie z Utą Goebl-Streicher, potomkinią Friederike Müller, ulubionej uczennicy Chopina, i zarazem redaktorką jej listów.

Ukazały się one w Polsce w tym roku nakładem instytutu – wspominałam już o nich tutaj – i są doprawdy uroczą lekturą. To tak, jakby czytało się – że użyję archaicznych słów – sztambuch podlotka, tyle że ten podlotek jest przy tym nie tylko uzdolniony, ale też zadziorny, więc przy całym swoim zapatrzeniu w mistrza potrafi się o nim wyrazić „fałszywy” i „niegodziwiec”, ukazuje jego kapryśny charakter, złośliwość i humory. Ale jednocześnie ma pełną świadomość, z kim ma do czynienia, i właśnie dlatego te relacje są tak dokładne. Niezwykły dokument epoki.

Uta Goebl-Streicher spytana o to, jak doszło do powstania tej książki, opowiada, że została kiedyś zapytana o to, czy w rodzinnych archiwach zachowały się może listy Friederike, ponieważ wcześniej znana była tylko jej skrótowa relacja, jaką przedstawiła Niecksowi – biografowi Chopina. Okazało się, że w rodzinie ich nie było, natomiast odnalazły się w Wien-Bibliothek; pani Ucie pozwolono zrobić zdjęcia tym listom, więc mogła zacząć nad nimi pracę. A roboty przy tym było moc – listy odnalazły się w 2009 r., a ich pierwsze wydanie niemieckojęzyczne miało miejsce dopiero 9 lat później, i nie są to wszystkie listy.

W Niemczech wydanie tej księgi stało się sensacją; powstały spektakle teatralne adaptujące jej treść. Opowieści o Fryderyku i Fryderyce miały ponoć duże powodzenie wśród publiczności. Dziś również w Muzeum Chopina coś w zbliżonym kształcie się odbyło: spotkaniu towarzyszyła muzyka w wykonaniu Aleksandry Świgut (szkoda tylko, że na steinwayu, a nie na instrumencie historycznym, który by tu bardziej pasował) oraz czytanie listów przez aktorkę Annę Cieślak.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Z tej ciąży nie ma już co zbierać, mówi lekarz na USG. „I czego pani od nas oczekuje?”

Nie wrócę do ginekologa, który prowadził moją ciążę, bo musiałabym skłamać, że poroniłam, opowiada Wioletta. Przez kilka tygodni żyłam jak tykająca bomba, nie jadłam, nie spałam, wyznaje Karolina. Obie przerwały ciążę w drugim trymestrze.

Agata Szczerbiak

Rozmawiano też m.in. o języku, jakim posługiwała się Friederike – dość prostym, ale o cechach austriackich; wypowiedzi Chopina były cytowane po francusku, ale z ortografią czasem dość dziwną. Ale co najbardziej fascynuje w tej księdze, to to, że Chopin ukazuje się tu jak żywy, sportretowany na bieżąco. To już nie są teoretyczne rozważania i zgadywanki, to reportaż uczestniczący. Wspaniała sprawa. A przy tym więcej tu informacji na temat sposobu wykonywania czy upodobań estetycznych Chopina, niż te, które znamy z książek wybitnego muzykologa Jean-Jacquesa Eigeldingera. Czy przyszłoby nam do głowy na przykład, że Chopin kazał uczennicy czasem ćwiczyć z metronomem? A tak, jak się okazuje, było.

Jutro wracamy na konkurs – II etap.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj