Koncert wesoły, koncert smutny
Dwie wspaniałe osobowości ze współpracującym zespołem: po południu Giovanni Antonini z dętą częścią Il Giardino Armonico, wieczorem Barbara Hannigan z orkiestrą LUDWIG.
Il viaggio dei Bassano – Podróż rodziny Bassano, jak brzmiał tytuł koncertu zespołu szefa artystycznego Wratislavii, była pretekstem do sformułowanie programu złożonego z dzieł włoskich i brytyjskich z przełomu XV i XVI w. Chodzi o tych przedstawicieli rodu, którzy z Wenecji przenieśli się do Londynu i tam odnieśli sukcesy wykonawcze, pedagogiczne i konstruktorskie: budowali rozmaite instrumenty dęte. Takie właśnie zagrały dziś: flety w różnych rozmiarach (głównie podłużne, ale też poprzeczne), pomorty, szałamaje, dulcjany, kornet, puzon, a także pozytyw. Ciekawe, że wszystkie te instrumenty miały zbliżoną dynamikę i żaden się zdecydowanie nie wybijał, co było bardzo korzystne dla łączenia barw.
Przy tej uroczej muzyce aż chciało się tańczyć. Bo też znalazły się w programie tańce i canzony, często oparte na popularnych wówczas melodiach, jak L’homme armé, La Spagna, De tous bien plaine. W drugiej części była cała sekwencja utworów o słowiku, w których brylował oczywiście szef na swoich flecikach. Oprócz nazwisk mało znanych były i duże, poczynając od Josquina des Prez, Heinricha Isaaca, po Tarquinia Merulę i Samuela Scheidta. Ten koncert po prostu poprawiał humor, sprawił, że wszyscy wychodzili z Synagogi pod Białym Bocianem uśmiechnięci.
Wieczorem z NFM wychodziliśmy w podziwie i osłupieniu. Barbara Hannigan jest osobowością niezwykłą. W Polsce znamy ją już od dawna jako wspaniałą śpiewaczkę i wykonawczynię muzyki współczesnej – w 2004 r. olśniła nas jako wykonawczyni monodramu One Michela van der Aa, a w 2017 r. w Nowym Teatrze śpiewała Satiego z Reinbertem de Leeuw przy fortepianie. Ale jako dyrygentki jej tu jak dotąd nie widzieliśmy, a dobiegały ze świata głosy, że i w tej roli jest znakomita. Wreszcie mieliśmy okazję się przekonać, że tak, i nawet więcej.
Już w Metamorfozach Richarda Straussa, tym requiem dla zgasłej epoki, rzeźbiła kształt tej muzyki obiema rękami niezwykle plastycznie, bez użycia batuty. W La voix humaine Poulenca doszło jeszcze aktorstwo. Trudno było wcześniej zgadnąć, jak będzie rozwiązana okoliczność, że solistka jednocześnie śpiewa i dyryguje, a przy tym na scenie nie ma żadnych dekoracji. Otóż – według pomysłu jej współautorstwa – była podczas wykonania filmowana i pokazywana na ekranie nad sceną; mimiką obrazowała przeżycia nieszczęśliwej „kobiety, która kochała za bardzo”, jak to kiedyś nazwałam, a jej gesty spełniały rolę podwójną: bardzo precyzyjnie i ekspresyjnie pokazywały orkiestrze, co trzeba, i zarazem wpisywały się w szalony wewnętrzny świat bohaterki. Nagłośnienie niestety było kiepskie, ale mimo to walory głosowe można było docenić (a aktorskie dzięki zbliżeniom – bardziej niż zwykle); przyczepić się jeszcze można do wymowy francuskiej, która odbiegała od ideału, ale nie było wątpliwości, że solistka absolutnie dokładnie wie, o czym śpiewa. Efekt był wstrząsający i wszyscy zerwali się do stojaka. Także orkiestra zgotowała swojej współpracowniczce wielką owację. Hannigan to po prostu artystka totalna.
Komentarze
W programie koncertu Il Giardino Armonico dominowały raczej utwory z XVI i I połowy XVII wieku (a nie z przełomu XV i XVI wieku). Gdy bliżej końca koncertu pojawiły się wczesnobarokowe kompozycje, można było wyraźnie odczuć, jak wielką zmianę wprowadziły rodzące się poczucie tonalności dur-moll i zmiana faktury w kierunku homofonii. Piękny, wspaniały koncert. No i ta cudowna lekkość improwizacji Mistrza Antoniniego….
A wieczór to całkowite szaleństwo. Występ Barbary Hannigan potwierdził mi w wersji live jej fenomenalny i wielowymiarowy talent, który przeczuwałem wcześniej. W telewizji Mezzo obejrzałem niedawno (pojawia się zresztą co jakiś czas, warto poszukać) film „I’m a Creative Animal”, fascynujący dokument na temat jej działalności i postawy artystycznej.
Jest jeszcze film Taking Risks o pierwszej produkcji operowej, jaką przygotowywała – Żywocie rozpustnika Strawińskiego. Wisi tutaj:
https://vod.tvp.pl/video/barbara-hannigan-warto-ryzykowac,barbara-hannigan-warto-ryzykowac,57220254
Przepraszam, że podaję link do szczujni, ale w tym przypadku akurat warto.
Kanadyjke 😉 B. Hannigan slyszelismy pare razy.
Inna spiewaczka, ktora zabrala sie zarazem za dyrygowanie i spiewanie jest Nathalie Stutzmann. https://www.youtube.com/watch?v=hSAuHrg8XnM&list=RDEMNfy-gVwYfJi_Bl686ECvkw&index=1
Z troche innej beczki. Tydzien temu zakonczyl sie 14 konkurs kwartetow smyczkowych w Banff, AB – BISQC 2022. https://www.banffcentre.ca/bisqc
Wygral Isidore String Quartet (USA). https://www.youtube.com/watch?v=1LzFdvQQ5P4
Właśnie w związku z Kanadą myślałam dziś o schwarzerpeterze – pozdrawiam! 🙂
@ muzon – fakt, że jakieś skróty myślowe znalazły w powyższym szybko tworzonym o północy wpisie, zresztą choćby po nazwiskach Meruli i Scheidta widać, że był tam i wczesny barok (choć oczywiście nie każdy musi to wiedzieć) 🙂 Sorry.