Dzwoń, dzwoneczku…
Jak już Wam doniosłam, jestem we Wrocławiu na kawałku festiwalu Musica Polonica Nova (potrwa do przyszłego piątku, ja wracam do Warszawy już w poniedziałek). Wczoraj, na inaugurację, odbyły się premiery dwóch polskich oper, a raczej ich nowe wystawienia po czterdziestu latach: były to Jutro Tadeusza Bairda i Kolonia karna Joanny Bruzdowicz. O tej drugiej nie wspomnę, bo sam pomysł umuzycznienia tego opowiadania Kafki wystarczy; lepszej muzyki nie można było się spodziewać. Co do utworu Bairda opartego na opowiadaniu Conrada, szokuje, że tak znakomite dzieło przez te wszystkie lata nie było wykonywane. Młoda reżyserka Ewelina Pietrowiak, debiutując tą realizacją w operze, napisała w programie: „Nie jestem szczególnie wrażliwa na muzykę współczesną. Kompozytorska technika serialna nie jest bohaterką mojego muzycznego romansu, mimo to [nagrania Jutra] od pierwszego do ostatniego dźwięku słuchałam jak urzeczona. Nieprawdopodobny, gorący, pełen emocji, naturalistyczny w treści utwór zrobił na mnie wielkie wrażenie. Wiedziałam od razu, że chcę go wystawić, że we współczesnej muzyce polskiej nie ma czegoś podobnego, mającego porównywalny ładunek dramatyzmu i ekspresji”.
Dużo mamy takich obszarów zapomnianych. Ale nie będę się teraz o tym rozpisywać, w końcu mamy weekend, więc lżejszy temacik się należy. Ogólnie ten festiwal, istniejący już od ponad czterdziestu lat jako biennale, trochę jest takim workiem, do którego wrzuca się bardzo różną muzykę powstającą dziś – starszą i młodszą, dobrą i niedobrą niestety. Ale od czterech lat kojarzy się jeszcze z czymś: z pionierskim pomysłem, który zdobył od razu powodzenie większe niż sam festiwal. Podczas jego trwania na stronie internetowej pojawia się Festiwal Dzwonków (nie wiem, dlaczego go w tym roku jeszcze nie włączyli, powinien być tam od wczoraj – zapytam wieczorem organizatorów). Można sobie przez kilka dni ściągnąć na komórkę sygnał autorstwa któregoś z polskich kompozytorów współczesnych.
Kiedy pierwszy raz coś takiego się pojawiło, napisałam na ten temat artykuł. I widzę teraz, ile się przez cztery lata zmieniło. Otóż oldksulowe elektroniczne melodyjki odeszły w mrok niepamięci, a jeśli się jeszcze czasem je gdzieś usłyszy, to się myśli: o, jaką ktoś ma przedpotopową komórkę… Większość aparatów dziś albo odzywa się jakąś mutacją pseudotradycyjnego dzwonka, albo rzęzi jakimś kawałkiem piosenki, wyciętym z niej byle jak i w byle którym miejscu. Poważka zdarza się coraz rzadziej (powrót do stanu naturalnego?!), a jeśli już, to pocięta dokładnie na tej samej zasadzie: ostatnio w paru komórkach słyszałam Arię na strunie G – sam piąty i pół szóstego taktu. Bylejakość, bylejakość i jeszcze raz bylejakość…
Nie ma już w aparatach opcji „kompozytor” – nie spersonalizujemy już naszego telefonu. Musi nam dzwonić tym, co producent wsadził mu do środka, albo co ściągniemy za pieniążki (choćby małe, ale zawsze) ze specjalnych stron w necie. Nie może być tak, żeby ktoś nie zrobił na nas biznesu. A że nie możemy się pobawić własną inwencją – kogo to obchodzi? Jak miałam starą Nokię, to sobie zrobiłam kilka sygnałów, których nikt inny na pewno nie miał. Teraz muszę wybierać między czymś paskudnym i paskudniejszym…
Dlatego pomysł z Festiwalem Dzwonków jest dziś jeszcze fajniejszy. Ale trwa tylko kilka dni raz na rok (funkcjonuje też przy festiwalu Musica Electronica Nova, który odbywa się na przemian z tym)…
Komentarze
No to przepadłam… Nie dość, że mam przedpotopową Nokię (oby żyła wiecznie), to w dodatku ze zwykłym, telefonicznym sygnałem.
Melodyjki dobywające się z komórek są zwykle mocno wkurzające. Wolę być pozaprzeszła niż wkurzająca.
Ja mam rowniez zabytkowa Nokie, solidna jak granat zaczepno-obronny (to wszystko przez te filmy w dziecinstwie 😎 ), a w niej dzwonek pod tytulem „Alemana d’amore”, a jak zechce, to wpisze cos innego 😉 Nawet nie wiedzialam, ze nowe nie maja tej funkcji 😯 Stare jest piekne 🙂
PS. Moj maz ma zwykly dzwonek w bardzo nowym Komunikatorze, a dziecko – krzyk Tarzana i odglosy dzungli 😯 Komorka mojego szwagra spiewa glosem ksiedza w kosciele: Dooostales esemeeesa!
Ech, telefony, ale mają ludzie problemy… 😆
Mój znajomy miał kiedyś za sygnał pianie koguta, ale jak jednego razu pojechał do miasta, to zmienił…
Swojego czasu mój telefon dzwonił „alla Turca” i czasem „Eine kleine ” Dzisiaj chrypi „Dziadek polką ” , a od męża wraz z serduszkami „libiamo , libiamo ” kupione za 9 zł . Pozdrawiam . Miłych wrazeń muzycznych życzę …
Uchowaj boze od nowych wersji telefonow komorkowych i od nowych wersji popularnych programow komputerowych (np. nowy Office MS – tragedia !).
Jestem wierny mojej komorce od lat, bo pamietam ile czasu zajelo mi przestawienie dawnych przyzwyczajen na nowe, zwiazane z nowym modelem. Nie mam na to ani czasu, ani cierpliwosci, a generalnie nie naleze do kategorii analfabetow politechnicznych.
Moja komorka dzwoni rzadko, i jako sygnaturke wybralem imitacje tradycyjnego dzwonka telefonicznego z epoki BC (before cell).
Classic….
Ja jestem przedpotopowa chyba, bo nigdy nie miałam komórki 🙁
Ani nawet sekretarki |P
Na dobrą sprawę telefon też mi niepotrzebny, komputer robi wszystko…
O! Proszę! Argument by nie wymieniać telefonu, choć swoje wysłużył i częściej połączyć nie potrafi, niż potrafi…
Eee, wymienić trzeba! 🙂 Ale może tak czy owak nie obwieszczać ludziom swoich gustów muzycznych (skoro niektórych to denerwuje… mnie bawi… czasem denerwuje mnie trochę, gdy za głośno gadają w komunikacji publicznej lub gdzieś indziej, gdzie muszę to znosić 😉 )
A ja nawet nie sprawdzałam, jakie ‚polifoniczne’ 😆 dzwonki są w moim telefonie (ustawiłam najbardziej neutralny… a może już sam był ustawiony?…) I do dziś byłam przekonana, że – gdybym miała taką fantazję (i odrobinkę czasu) – mogłabym sobie tam wpisać jakąś melodyjkę własną… z tych, które się człowiekowi snują od dzieciństwa. A tu klops 🙁 😉
PAK,
wymieniaj co tydzien, jesli tylko masz na to ochote.
Jacobsky, ja mam Office MS! Drań przylazł w pakiecie z nowym klockiem. Ja i on to nie tragedia, to tragifarsa.
haneczka,
no wiec w moim przypadku jest podobnie. Nabyta latami niechec i nieufnosc wobec wszystkiego, co wyskakuje Microsoftowi spod ogona poglebila sie odkad w pracy zainstalowali nam nowy Office. Zastanawiam sie gdzie jest wytycznona granica dla wesolej tworczosci dowcipnisiow z Seattle.
A tu w TV reklamy, ze moge sobie kupic telefon (?), w ktorym zaistalowany jest odpowiednik Office i Windozy. Juz chyba gorzej byc nie moze.
Nawet na wejsciu na portal Polityki powitala mnie reklama telefonu Nokia 5200, ktory ma miec – wedlug reklamy – cos wspolnego z nastawnia kolejowa. Zastanawiam sie co ma wspolnego telefon z nastawnia kolejowa. Chyba chodzi o ilosc guzikow razy siedem funkcji przypisanych kazdemu z nich.
Jesli chodzi o telefony komorkowe to jestem cholernie konserwatywny. Marzy mi sie model do dzwonienia, i tylko do dzwonienia. Taki telefon komorkowy cos jak indyjskie auto marki TATA w swiecie samochodow: silnik, karoseria, cztery kola, i to wszystko. Nawet kolor moze byc tylko jeden i jeden sposob dwonienia.
Np. tradycyjny dzwonek, ktory wybralem dla swojej komorki 🙂
A hamulce ta TATA ma? Oba – ręczny by nie zaszkodził 😉 (Bo o abs-ie to – widzę – należy zapomnieć… 🙁 )
A kierownicę?
P.S. Każda z moich komórek była – jak dotychczas – innej marki. Nie pamiętam problemów z przestawieniem się…
Nowe telefony też pozwalają na posiadanie mało rozpowszechnionych dzwoneczków. Co prawda o „kompozytorze” zapomnij, ale własne empetróje da się wczucić bez ciężkich pieniędzy. Wystarczy komputer, jakieś połączenie i program do obróbki dzwięku (darmowy Audiacity można ściągnąć z netu).
I tak na jednym z dzwonków dzwonią mi dzwony z Ławry Pieczerskiej, ewentualnie Bjork. Na drugim Syrinx Debussy’ego. Nie sądzę, by było to bardzo popularne…
Dzień dobry wieczór.
Moja BABCIA miała chamulce, … przestawienie prania z ręcznego w balii na tarce na „Franię” z kablem uziemiającym. 🙂
.. hamulce, … 😉
Jacobsky, chce dokładnie tego samego. Niech będzie plus hamulec. Po zarazę mi ta nadmiarowość. Chyba nikt nas nie kocha, i tyle.
Pani Doroto, żeby nie było, ze to takie niemuzyczne – jest muzuczne inaczej, gra na nerawach!
Co objawiło się w literówkach. Przepraszam.
Tak, a cappella, w ten sposob mozna wyliczac dlugo i namietnie…
Nie przypuszczalem, ze trzeba naprawde pisac kawa na lawe, zeby nie byc zle zrozumianym.
Widac moja pisanina jest trudniejsza w uzyciu niz telefon komorkowy, ze zrozumienim ktorych – jak piszesz – nie masz problemu 🙂
Pozdrawiam 😉
Spoko, Jacobsky – troszkę poczucia humoru 🙂
Zwłaszcza, że ja używam też raczej prostego wózka, ale w tych nowszych -z wyjątkiem 4×4 do jazdy w mieście – nie widzę za dużo nadmiarowości. Raczej – doskonalenie komfortu jazdy i dbałość o bezpieczeństwo (nie bez kozery te hamulce!)
Może w Ameryce, z jej dobrymi drogami i mniejszym zagęszczeniem, nie ma to tak dużego znaczenia, ale w Europie – owszem. Zwłaszcza w Polsce (byle jakie nawierzchnie, nie zawsze dobrzy kierowcy). Wiele nowinek się przydaje, resztę można zignorować. A świat (i technologie) pójdzie naprzód tak czy siak. Więc lepiej chyba zachwycić się od czasu do czasu nowinkami jako efektem potęgi myśli ludzkiej… 😉 🙂
Na narzekaczy okienkowych – GO LINUX !
A propos telefonów, to gdyby nie to, że gdziekolwiek tutaj coś się załatwia, potrzebny jest numer telefonu, dawno bym się pozbyła badziewia. Tylko bank czy lekarz, czy ktoś bezkomputerowy nie zadzwoni do mnie na skajpa na przykład!
No to płacę ten abonament niemały, bo coś ok. 30$ miesięcznie – w ogóle nie używam, bo wszędzie dzwonię przez komputer. Ale generalnie, tutaj telefon to jak, z przeproszeniem, dowód zameldowania 🙂
I jak ktoś dzwoni, to zazwyczaj taki, co mi chce coś sprzedać 🙁
A ja nie chcę kupić 😯
Ostatnio linie telefoniczne, dzwoni gość i w języku polskim proponuje. Nie jest w stanie przebić Skajpa, no po prostu nie jest.
a cappella,
humor mnie nie opuszcza, podobnie jak Ciebie 🙂
Ja chyba sie starzeje, bo coraz mniej pasjonuja mnie nowinki techniczne, a juz najmniej gadzety telefoniczne, nowe komputery, full wypasy w samochodzie czy plazmy HD na scianie. Cos tam jeszcze niezle sie tli na w temacie szkielek do fotografii i tego typu zabawek, ale i tu raczej doszlo do saturacji, a dodatkowo nie mam ani pieniedzy, ani potrzeby, zeby szarpac sie na profesjonalne rury ze szkla i bialego aluminium, na widok ktorych moze i cieknie mi slinie (pobawic sie nimi – fajna sprawa), ale to cala fascynacja. Porno dla ubogiego.
Taki ze mnie techno-wałach.
Nie, Pani Doroto, instrumenty muzyczne rowniez mnie nie fascynuja. Nie wiem, w jakim kierunku technologia idzie w tej dziedzinie. Moze cos kiedys na techno-muzyczny temat ?
O, tak! Będzie pretekst, i to zaraz 😀
Przepraszam, ale nie rozumiem.
Widzę w ofertach telefonów podział na funkcje:
tylko do dzwonienia,
multimedialny,
fotografia i wideo,
internet,
…..
Każdy może wybrać wg upodobania i potrzeb.
Nikt nikogo nie zmusza do kupna zbędnych opcji, nie mówiąc o używaniu.
Z dźwiękami też zauważyłam ubóstwo, ale myślałam, że nie chce mi się poszukać. Zrezygnowałam po przesłuchaniu kilkunastu dzwonków.
Alicjo, komunikatory internetowe funkcjonują tylko u ludzi korzystających z internetu, to nie jest większość w Polsce.
Potrzeba telefonu (ów) wynika z trybu życia, rodzaju zajęć i zwyczajów otoczenia.
Jacobsky, możesz coś bliżej o zastrzeżeniach do nowego Office, zastanawiam się nad wymianą starego z 2003 roku.
Na mój psi rozum telefon powinien mieć bardzo duże klawisze, żeby dało się w nie trafić łapą i nie żadne melodyjki, tylko co piękniejsze poszczekiwania – basowe bernardynów, barytonowe labradorów, albo sopranowe yorków. Nie miałbym też nic przeciwko wynalezieniu telefonów zapachowych: dzwoni ktoś do mnie i wokół rozchodzi się upojna woń kiełbasy krakowskiej albo smażonej wątróbki… Ach, marzenia! 🙂
Bobiku, jak będziesz starszy, to napiszesz upojna woń suczki spod dziewiątki. 😆
mt7,
Przemeblowane menu, pochowane funkcje, ktore byly moim zdaniem latwiej dostepne w poprzedniej wersji, za duzo MS-owskiej „logiki”, ze program „mysli” za ciebie, w zamysle, zeby ulatwic zycie uzytkownikowi, ale to ulatwianie zycia jest czesto frustrujace.
Tygodniowo musze przygotowac trzy-cztery prezentacje power-point dla studentow i na szczescie mam u siebie wersje 2003, na ktorej pracuje 10 razy szybciej niz na nowej, gdzie naprawde, nie wiadomo po kiego grzyba, pochowano lub poprzegrupowywano funkcje, uprzednio na wierzchu. Nie moge sie odnalezc w nowym Office. To pewnie kwestia przyzwyczajenia, ale przyzwyczajanie przychodzi mi coraz trudniej (vide: komorki).
Nie przypominam sobie, zebym mial takie problemy np. z przesiadaniem sie z kolejnych wesji produktow Adobe. Chyba inna logika, inna szkola myslenia o uzytkowniku.
Ale nie polegaj tylko na mojej opinii. Ja jestem anty-MS i zawsze krece nosem na ich produkty, od Windows poczynajac, bo po kilkunastu latach uzywania konkurenta, bedac obecnie zmuszony do uzywania PC, dostrzegam w pelni uzasadnienie dla pieniedzy, jakie wydalem na posiadane w przeszlosci drozsze nie-PCty, i do ktorych z pewnoscia wroce niebawem.
Tyle mojej opinii.
To ja tak złoszczę się na Corela i Photoshopa Adobiego.
Syn zainstalował mi swoje nowe wersje i nijak nie mogę się przyzwyczaić.
Myślę, że to trochę, jak ze sklepem, gdzie nagle zmieniono ustawienia ekspozycji.
Jestem wściekła, bo muszę szukać znanych opcji, części nie wiedzieć czemu nie ma.
Photoshopa miałam na dodatek po polsku.
To sobie ponarzekaliśmy. 😆
Dzięki!
Jacobsky, jakbym słyszał moją ludzką rodzinę! Dokładnie tak samo warczą na MS i codziennie prawie kłócą się, kto będzie miał dostęp do maca, a kto będzie musiał pracować na pececie. Ja wprawdzie z natury nie poinienem być wielbicielem jabłek, ale muszę przyznać, że pod wpływem rodziny też się załapałem. 🙂
mt7,
Skajp działa na telefony stacjonarne, a kosztuje grosze, do Polski mniej więcej 2 centy z groszem ode mnie (za minutę), to żadne wielkie pieniądze.
I słowo daję, trzymam ten telefon tylko dlatego, że to jak „zameldowanie” tutaj (a swoja drogą, nie ma u nas czegoś takiego, obowiązku meldunku w miejscu zamieszkania), gdziekolwiek coś załatwiasz w banku czy innej instytucji, podajesz numer telefonu. No przecież nie podam Skajpa!
Bobikowi by się mój telefon podobał, ma klawisze porównywalne z klawiaturą komputera, a z tą Bobik sobie niezle radzi 🙂
Natomiast kiedyś mi czapka spadła, jak zadzwoniłam Skajpem na komórkę do Szwecji. Na koncie miałam 10$, które starcza na dłuuuuugo, a tymczasem po niecałych 3 minutach skończyło sie gadanie – tyle to kosztowało. Potem poczytałam o cenach na komórę…
Ale wywołałam…
Bobiku, taki pachnący aparat można byłoby przez pomyłkę połknąć – i to wtedy? Zamiast szczekania dzwonienie z brzucha? 🙁 (PS. Odpowiedź w sprawie ogona pod poprzednim wpisem 😉 )
Alicjo, u nas też mają znieść obowiązek meldunkowy.
Jak sobie te wszystkie urzędy poradzą i skąd będą brały kasę.
Cieeeekawe, jak to będzie.
Pani Kierowniczko, odpowiedź czytałem i nawet mi się przy tej okazji tak pomyślało:
Cóż powiewa tak na głowie,
zamiast merdać spod spódniczki?
Ach, to ogon nad ogony
naszej Pani Kierowniczki!
Połknięcie aparatu zapachowego mogłoby się dla mnie źle skończyć, bo wtedy z kolei ja mógłbym przez pomyłkę zostać połknięty przez Bardzo Dużego Psa. 🙂
Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kota! 😀
Wszystkiego miauczącego 😆
Wszystkim Kotom i Kociarzom – mój ulubiony duet kotów z Dziecka i czarów Ravela w wersji baletowej Jiriego Kyliana (zaczyna się przed szóstą minutą) 😀
http://www.youtube.com/watch?v=c2BCyDlUKMk&feature=related
Marzec już blisko! 😉
W imieniu Psów życzę wszystkim Kotom, nawet tym bez uśmiechu, żeby przynajmniej dzisiaj, a najlepiej zawsze, miały dużo powodów do wesołości. W tym celu drobny przezencik 🙂
http://de.youtube.com/watch?v=ChRSY8TSliw&feature=related
Bobiku, to wszystko (oprocz efektow zapachowych) juz jest. Jezdze czasem pociagiem i slysze komorki podroznych – smiech niemowlecia, rechot zab, szczekanie psa (podobno wlasnego), karetka pogotowia itp.
Moje Koty dostaly ekstra porcje serca (surowego), a ja ide pobiegac (na nartach) i zycze wszystkim Kotom i ich Personelowi rownie pieknej niedzieli, jak dzisiejsza w Alpach 🙂
passpartout, specjalne pogłaskania dla Trzech Kocich Tenorów 😀
zenna i passpartout proszę o przekazanie wyrazów czułości kociatym jestestwom od cioci Marysi. 🙂
Wszystkim kocurkom moc serdeczności i pełnej miski smakowitości 🙂
A po zjedzeniu hop na kaloryfer 😆
Albo na monitor, jeśli ktoś ma takowy 😉
Jak kto ma laptopa, to ewentualnemu kiciu rzeczywiście tylko kaloryfer zostaje…
http://pl.youtube.com/watch?v=nFglr26Ec58&feature=related
buźka od Jóźka
To się nazywa kocia muzyka 😀
Dzien Kota ?
I to w dodatku w niedziele, w dzien panski ?
Skoro walentynki pobudzily ksiezy do grzmiacych homilii przeciw obchodzeniu tego dnia (14-go to ponoc takze swieto Sw. Cyryla i Metodego, tudziez rocznica powstania AK), to w takim ukladzie Swieto Kota, szatanskiego pomiotu, zwierzecia posadzanego o czary obchodzone w niedziele jest po prostu skandalem i wyparciem sie wiary. Cos jak czczenie Zlotego Cielca, tylko w miniaturze, i w dodatku wlochatego.
Moja kocica swietuje cale zycie: spac-spac–spac-jesc-wyjsc.sie.przejsc-spac… itd., tak wiec nie sadze, zeby ten akurat dzien mial byc czyms szczegolnym w jej kocim zyciu.
Nooo… wypowiedź w sam raz dla naszych czołowych BCK (Blogowych Czcicieli Kotów)! Ciekawam, jaki dadzą odpór… 😉 😆
OK, dodam do tego :
sikanie do piaskownicy, w ktorej bawia sie dzieci (zawsze sa to dzieci sasiadow, z ktorymi mamy na pienku);
przenoszenie taksoplasmozy (pasozyt – zwiazek z sikaniem w piasek piaskownic)
drapanie mebli celem „robienia” sobie pazurow
gubienie klakow
Mi to nie przeszkadza i dlatego trzymam kota (jednego po drugim), ale sa tacy, ktorym te wszystkie kocie grzechy przeszkadzaja.
W mojej okolicy pace zabaw z piaskownicami są ogrodzone nie z powodu kotów.
W polskim kościele są specjalne msze dla zwierząt, gdzie błosławi się na koniec stworzenie.
Większośc kotów nie wychodzi z domów lub wychodzą na smyczy, myślę że w grę wchodzi również bezpieczeństwo (gonienie kota, ha, ha, ha)
Pazury trzeba obcinać itd. itp., jak się bierze żywinę do domu, to się za nią odpowiada. Rybki w akwarium też wymagają pielęgnacji.
Wyższości tych i tamtych nie będziemy mam nadzieję dyskutować, bo to nie ma sensu i już to przerabialiśmy.
Więc dzisiaj:
Vive la KOT 😆
Jakobsky, jak kot ciągle śpi, to znaczy, że się nudzi.
Powinno się trzymać 2-3, wtedy koty zajmują się sobą wzajemnie i podobno dostarczają personelowi 1000% satysfakcji i przyjemności.
Dotyczy to zresztą każdych zwierząt, które się bierze do domu.
Moja kocica najwyraźniej baluje, bo jak na noc wyszła to jeszcze nie wróciła. A pan kot oczywiście śpi, bardzo chciałby na kaloryferze, ale się nie mieści. On wcale nie śpi z nudów tylko z upodobania. Bo z kotami, mt7, nie ma dyskusji – one i tak robią tylko to, na co mają ochotę. Wolno im, są najpiękniejsze.
mt7,
dzieki za porady, ale to chyba nie do mnie. Moja kocica spi kiedy chce, wychodzi tez kiedy chce, i nie na smyczy, ale przez balkon, w dzicz, skad przynosi od czasu do czasu myszy. Nie sadze, zebym musial ja zabawiac i budzic, kiedy kocica ma ochote spac. Moim prywatnym zdaniem biologa uwazam, ze stwierdzenie „jak kot ciągle śpi, to znaczy, że się nudzi” jest czystym absurdem. Kot jest zaprogramowany, zeby spac, i przez to zeby nie zuzywac niepotrzebnie energii. Wielokroc widzialem moje koty spiace w przydomowych krzakach, a wiec ? Skoro kot ma sie nudzic takze w plenerze, to cos tu nie tak. Ale byc moze wolne spacery tez sie w koncu znudzily kotu, choc osobiscie smiem watpic, mt7. Trzmalem w domu dwa koty i spaly one rowno, czy to w domu (kiedy padalo), czy w plenerze. Kazdy na swojej „grzedzie”, ale rownie gleboko.
Koci manicure mam z glowy, bo kocica „robi” sobie pazury na okolicznych slupach i drzewach.
Co do bezpieczenstwa kota, to fakt, ze nie nuda, ale nadmierna ciekawosc dziesiatkuje te zwierzeta. Dla mnie to w pewnym sensie dzialanie selekcji naturalnej. Dzieki temu mam co jakis czas przyjemnosc oswajac nowego kota, bo ich obecnosc cenie sobie bardzo, ale rowniez szanuje kocie instynkty, w tym niepohamowana ciekawosc, ktora moze byc czasem przyczyna ich zejscia. Trudno. Taki juz jest koci los.
„…Powinno się trzymać 2-3, wtedy koty (…). Dotyczy to zresztą każdych zwierząt, które się bierze do domu.”
Hehe, teraz wiem, skad sie biora przemyslowe fermy hodowlane, gdzie trzyma sie nie 2-3 okazy, ale 500 czy 1000.
W kupie razniej !
Nawet w drodze do rzezni …
Jacobsky, oczywiste jest, że piszemy o kotach żyjących w zupełnie innych warunkach.
Ja mówię o zwierzętach mieszkających w budynkach wielorodzinnych, zamykanych w mieszkaniach na większą część dnia.
To do ich właścicieli jest kierowany apel o branie pod opiekę większej niż jedną sztukę żywiny.
Ja miałam tylko jednego kota przez 25 lat, więc pole obserwacji mam mocno ograniczone.
Powołuję się raczej na doświadczenia młodszych.
Wzięli dwa main coony, pachnący żwirek, witaminy, obcinane paznokcie, wyprowadzanie na spacery, te rzeczy.
Ja nie wiedziałam nic przez ćwierć wieku o tych możliwościach, bardzo by ułatwiły mi życie w swoim czasie.
Mój kot (i widzę koty sąsiadów też) za żadne skarby nie chcą wychodzić z domu, to są zupełnie inne zwierzęta niż buszujące po świecie koty z pojedynczych domków.
Wiem doskonale, że kotowate przesypiają znaczną część życia, powtarzam tu opinie weterynarzy, którzy w mediach usilnie zachęcają do adopcji większej niż 1 sztuka. Dziś widzę, że dla zwierząt zamykanych w mieszkaniach to rzeczywiście jest ważne.
Nie musisz być taki brutalny („droga do rzeźni”), nawet jeżeli myślisz, że głupstwa piszę.
Nie uwazam, ze pisze glupstwa, mt7.
Poza tym mysle, ze kazdy bieze na siebie tyle, ile moze. Apele weterynarzy to jedno, zas mozliwosci ludzkie to drugie. Wydaje mi sie, ze w ukladzie czlwiek – zwierze domowe liczy sie jednak czlowiek w tym sensie, ze jesli danej osobie potrzebny jest do szczescia tyko jeden kot czy pies, to bardziej racjonalnym jest przychylic sie do potrzeb czlowieka niz zwierzecia, zwlaszcza ze nie mowimy tutaj o nakarmieniu, ludzkim traktowaniu czy dbaniu o podstawowa higiene zwierzaka, ale mowa o czyms tak ulotnym i niezdefiniowanym, jakim jest kocie/psie szczescie. Jesli jeden i tylko jeden kot ma uszczesliwic kogos, kto np. samotnie mieszka w bloku na 10-tym pietrze, to tym gorzej dla opinii weterynarzy, ktorych to opinie stawiam w tym ukladzie nizej niz opinie psychologow czy psychiatrow.
W przeciwienstwie do samotnego kota z bloku, samotny czlowiek moze sie targnac na swoje zycie. Obecnosc nawet jednego kota moze temu zapobiec.
To jest byc moze samotna kocia/psia misja, ale kto powiedzial, ze codzienna miska mleka ma przychodzic za darmo ?
Pani Kierowniczko, moje Trzy Tenory dziekuja za poglaskanie i donosza, ze spac lubia ponad wszystko 🙂 Koty lubia spac wszedzie, rowniez w kolyskach:
http://youtube.com/watch?v=T3bht7S-3vI
to zaskakujące, że osoba zajmująca się zawodowo muzyką ma tak blade pojęcie o możliwościach muzycznych telefonów… Zdecydowana większość nowych modeli pozwala na ustawienie dowolnej melodii jako dzwonka, zazwyczaj po prostu nawet jako MP3 wgranego do telefonu, który służy wszakże coraz częściej także do odtwarzania muzyki
pundit (witam) – no pewnie że wiem, że można wgrywać własne MP3 (przecież pisałam o tym jeszcze cztery lata temu w cytowanym wyżej artykule), ale po pierwsze nie na wszystkie modele (na mój akurat nie), po drugie niewielu to robi, za dużo z tym zachodu (co innego zrobić coś od razu na komórce). No i pewnie, że nie tylko do odtwarzania muzyki komóra służy, ale i do słuchania radia – ale to całkiem inna funkcja.
A Festiwal Dzwonków na stronie Musica Polonica Nova wreszcie działa:
http://www.musicapolonicanova.pl/festiwal.html
Kurcze, jak się dorobię kiedy telefonu, to sobie któryś z nich zainstaluję, ale będzie odjazd… 😆
http://www.musicapolonicanova.pl/dzwonki/Pawel_Hendrich/P.Hendrich_Asia.mp3
Zainspirowany Św. Walentym zrobiłem zdjęcie w Bolonii
http://kulikowski.aminus3.com/
moj telefon nie jest przedpotopowy – i ma funkcje „kompozytor”… musze sie przyznac, ze mam na swoim koncie kilka utworow. uroda ich jest tak wielka, ze ustawiam je jako sygnal alarm-pobudka… bardzo skuteczne.
pomysl z Festiwalem Dzwonków swietny 🙂
O, to zazdroszczę 😉 Mój ma dwa lata, to pewnie już przedpotopowy…
Mój ma też dwa lata (1 marca skończy 😉 ), ale wciąż go uważam za super-hiper nowoczesne cudeńko. A wodotryski cum fajerwerken działają bez zarzutu… I wciąż nie miałam czasu przetestować wiekszości rzeczy, jakie w nim są… 😀
Mrrrał!
Jeśli chodzi o komórki, to barrrdzo lubię 🙂
Ileż tam ciekawych rzeczy można znaleźć
(ptaszki, myszki, itd. itp.)
Tak sobie tylko zajrzałem z ciekawości, co tam sąsiadów słychać
i dopiero teraz zauważyłem, jak pięknie tu Dzień Kota świętowano…
(Gorrrące pozdrrrowienia dla Pani Dorrroteczki 😀 )
Mrrru! Że ja wcześniej nie zajrzałem 🙁
Ale może i dobrze, bo bym jeszcze kogoś udrapił…
Kogoś na „J” 😈
A to w gościach nie wypada 🙄
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Blejku! Jak miło spotkać Czarrrnego Kocurrrka 😀
Ale chciałam zauważyć, że ten Ktoś na „J” też jest… personelem 😉
Więc może tak tylko gada, a drapać go nie ma za co 😆
Też pozdrrrrawiam!
wlasnie policzylam, ze w tym roku bedzie drugi roczek (!!!) a tak sie dobrze trzyma… 😀 chce czy nie, dolaczam wiec do przedpotopowcow 😉
Blejku,
Centralne obchody Dnia Kota odbyły się (a w zasadzie cały czas odbywają) tutaj 😀
zeen to nawet gdzieś napisał, że to nie tyle Dzień Kota, co Dzień Hoko 😉
Ale i u niego już właściwie wygasło. Ala ja zaraz jeszcze napiszę appendix 😀
Przez cztery dni i trzy noce byłem skazany na MTV Italia. Tortura dla ucha i duszy. Większość muzycznej sieczki po angielsku . Straszne!!!
A co się stało, Misiu? Siedziałeś we włoskim więzieniu z przymusową MTV z radiowęzła? (telewizjowęzła)? 😯
Jedyny kanał z muzyką. Grało albo u mnie , albo za ścianą 🙂
A ja mam starą Nokię 5510, która na mnie dzwoni II Preludium z I tomu DWK Bacha. Na Nokię 9210 (nawaliła) ściągnąłem sobie kompozytora, może na te nowe wynalazki też się uda?
Pani Doroto, było bardzo miło zobaczyć Panią we Wrocławiu i siedzieć o 3 stoliki na spotkaniu z Madame Penderecką 🙂
Pozdrawiam wzajemnie, Panie Sławku 🙂