Przełom wieków
Dzisiejszy koncert w FN obejmował dzieła z niedługiego okresu 1898-2021. Orkiestrą, która niedawno wróciła z tournee, dyrygował Dawid Runtz.
Nie wiem co prawda, kiedy miał czas na próby i ile ich było, bo przecież dokładnie tydzień temu dyrygował premierą Halki wileńskiej w Polskiej Operze Królewskiej. Przedstawień było jeszcze trzy, ostatnie wczoraj, ale dyrygent się nie rozdwoił: przekazał prowadzenie asystentowi, Karolowi Szwechowi.
Za obecnej dyrekcji często w programach koncertów są utwory „zadane”, często mało znane lub dawno niewykonywane. I tym razem znalazły się dwa, które w FN zabrzmiały po raz pierwszy. Oba utwory włoskie – mistrza i ucznia. Mistrz to Giuseppe Martucci, ten sam, którego koncert fortepianowy grał kiedyś na Chopiejach Nelson Goerner, a włączony został do programu ze względu na występującą również tego wieczoru Marthę, która ceniła zarówno utwór, jak wykonanie Goernera. Wówczas trochę wybrzydzałam, ale dziś zabrzmiało bardzo przyjemne, romantyczne Notturno Ges-dur z 1901 r.
Uczniem Martucciego był o wiele bardziej znany Ottorino Respighi, który jednak jeszcze więcej skorzystał z nauki u Rimskiego-Korsakowa – stąd jego wirtuozeria instrumentacyjna, jaką prezentował w popularnych cyklach poematów Fontanny rzymskie, Pinie rzymskie i Święta rzymskie. Dziś usłyszeliśmy jednak coś zupełnie innego: Concerto gregoriano na skrzypce i orkiestrę z 1921 r., nawiązujące, jak sam tytuł wskazuje, do chorału gregoriańskiego, którym w tym czasie się fascynował. Są nawet cytaty – w drugiej części. Koncert wykonywany jest rzadko, bo nie wydaje się efektowny: pierwsza i druga część są powolne, łagodne i uduchowione, niewiele się od siebie różnią, żywszy jest tylko finał. Partia skrzypcowa jest ambitna, ale nie efekciarska (Respighi był w młodości niezłym skrzypkiem i w ogóle multiinstrumentalistą); ciekawe efekty za to są właśnie w instrumentacji, zadziwia zwłaszcza zestawienie skrzypiec solo z kotłami. Jest coś czystego i jasnego w tych przejrzystych, archaizujących harmoniach, przychodzą na myśl atmosferę niektórych sonat Eugène’a Ysaÿe’a, które powstały zaledwie parę lat później. Pięknie brzmiał w tym utworze stradivarius Franka Petera Zimmermanna, a solista zachwycił nie tylko tym dziełem, ale też bisem, Sarabandą z Suity h-moll Bacha, zagraną bardzo stylowo.
Drugą część wybrał sobie sam dyrygent, a wypełniła ją I Symfonia Mahlera. Ambitnie. Dyrygował z pamięci, precyzyjnie i efektownie, przyjemnie było patrzeć. Orkiestrze niestety to i owo nie dostaje, dotyczy to zwłaszcza dętych, tak ważnych w tym utworze. Ale finał spełnił swoje zadanie i publiczność zerwała się do stojaka.
Jutro wracam na ostatni dzień Polin Music Festival, a w poniedziałek jadę na specjalne wydarzenie w NOSPR. Bardzo jestem ciekawa, jak to wypadnie. Wykonawcy gwarantują poziom muzyczny, a reszta – zobaczymy.
Komentarze
OK, w sprawie programu Chopiejów, że taka cisza: przykra sprawa.
Ale już jutro (u nas to będzie noc) Pani Berkeley będzie sobie słuchać Tiffany, która lecąc do San Fran pastwiła się nad swoimi poprzednimi wykonaniami Traumerei, którą to samokrytyką w swoim stylu podzieliła się ze wszystkimi na youtube. Jak tu jej nie lubić. Też jak przejrzałem stare wpisy, to Davidsbundlertanze grała tam już w 2022 r. zastępując Blechacza. Zazdroszczę tego strasznie!
A też jak wcześniej pytałem znawców, co to za melodia u Oscara Espli w Mazurku:
https://youtube.com/clip/UgkxCk14tMI1K2EOeb43akT29ePhTeIfzM2D?si=FpOn-Sl1aO2a0_xc
to pozostawiony samemu sobie w poszukiwaniach trafiłem jakimś cudem w końcu na bardzo podobny motyw tutaj, w op. 14 Czernego:
https://youtube.com/clip/UgkxaRlGt9eYPo52BFYvef-kqrjm9mG6Pa43?si=OBoWGsULSyJdkR9x Jakieś randomowe materiały, na które trafiłem w Internecie mówią, że to albo jego temat, albo temat tradycyjny, że jakiś austriacki.
Ale wciąż mi to chodzi po głowie, że gdzieś to indziej słyszałem, szczególnie drugą część tego tematu. To nie jest jakieś oczywiste? Mi się to kojarzy z jakimś Schubertem czy może LvB, więc kierunek austriacki by pasował. Ale przelatuję te ich Sonaty i nic. Okropnie irytujące.
Z przeglądu youtuba, dla najwierniejszych fanów Bruce’a: jest nowa rozmowa na temat jego programu, który będzie grał 29 kwietnia w Bochum. Chociaż akurat nie powiedzą nic o Kapustinie, a będzie grał jego op. 41, (coraz popularniejsze chyba te Wariacje), to będzie coś, jak zazwyczaj, o Frycu, no i też o basenie i gokartach – żebyśmy nie zapomnieli. Wrodzona skromność na pytanie z kim chciałby pograć kazała mu odpowiedzieć, że po Rachu najbardziej to z Lisztem, bo by było dzięki temu mnóstwo kobiet wokół i takie tam. No dla fanów, szczególnie, że program w Warszawie będzie grał w lecie inny: https://youtu.be/JzvzYZ_3pp8?si=_s6DI6wKMGdq-0Ex&t=62
Dzień dobry: do p.Zympans:
Tak, jutro (niedziela) maszeruję na koncert pani Tiffany Poon. Jeśli będzie sprzedaż nowej płyty, to pewnie kupię. Ja sama nie zbieram autografów, ale gdyby p. Zympans chciał, to chętnie Panu zdobędę. Tylko czy ma Pan jakieś imię, które ona ma podpisać na programie na przykład? I do Pana wyślę.
Dorota05@msn.com
Ten temat u Oscara Espli brzmi jak dla mnie jak jakaś regionalna muzyka ludowa Hiszpanii. Nie potrafię zidentyfikować, ale jakbym musiała zgadywać to któryś południowy region.
Byłam też na debiucie TP w San Francisco. Jak Pan Zympans pisze, wystąpiła zamiast Rafała Blechacza. I baaardzo przypadła mi do gustu.
Sala koncertowa, jak na nasze warunki (trochę ponad 900 miejsc), zabytkowa. To jest teatr w którym podpisano Kartę Narodów Zjednoczonych w 1945 roku. Polski na tej uroczystości nie było, nie było polskiej flagi, natomiast na sali był Artur Rubinstein, który ogłosił, że zagra polski hymn narodowy i zachęcił pełną salę do powstania. Na sali była sowiecka delegacja z Mołotowem na czele. I musieli wstać na polski hymn właśnie w tej sali…
Pozdrawiam.
@Zympans, Schubertem pachnie
https://youtu.be/v0T0q99wP-w?t=687
Trochę 🙂
@tjc
Aaa! Super, dziękuję. W ogóle „Le Voyage Magnifique” Marii Joao Pires to moja autentycznie ulubiona płyta!!! Byłem cały ten czas dosłownie o kilka tracków od tego, bo zasłuchiwałem się ostatnio znów jej D946 z tego albumu, cały ostatni tydzień, kilkanaście razy! Szczególnie w no. 2: https://youtu.be/Vd0Fa9mfeRY?si=thXSOOYBb2DOZ3dE Ale jajo. Pewnie dlatego takiej cholery dostawałem. Najciemniej pod latarnią!
No i to się nazywa rozwiązać quiz!
Raczej w nagrodę płytę Tiffany trzeba wysłać tjc!
@Zympans, zawsze z przyjemnoscia. Bardzo cenie (i lubie) Tiffany, a juz jej vlogi z codziennosci pianistki, to w ogole bomba.
Ja też te vlogi oglądam i ucieszyłam się, że p. Zympans też je odkrył. Dla osoby z zewnątrz czyli nie muzyka (tak jak ja) to szalenie ciekawy, intymny wgląd w życie pianistki. Bardzo to wciągające i można się bardzo dużo nauczyć. Pozdrawiam wszystkich Państwa, te dzieła Schuberta prześliczne, jak klejnoty.
Pozdrawiam serdecznie.
Ale autentycznie: przez ten tydzień przeleciałem po tematach ze wszystkich Sonat Schuberta, w wykonaniu, które akurat wyjątkowo lubię, Kempffa, więc nie było to jakieś cierpienie, czasem sobie przy jakiejś przystanąłem dłużej, ale jednak szkoda tego. Ta melodia była cały ten czas kilka numerów wcześniej w odtwarzaczu.
Też niestety mi się zafiksowało, że ten temat bardzo podobnie się zaczyna. Problem w tym, że niestety inaczej kończy. Zrobiłem klip 16 sekund, proszę się nie bać, to jest op. 26 no. 1 LvB, Dwunasta Sonata: https://youtube.com/clip/UgkxdHdvI9ofRMgfFCPJ9KtfPbFc1o18QdXF?si=336KfWzjqVwhF40h
@Berkeley
Ogólnie to proszę się nie kłopotać specjalnie dla mnie, ale dziękuję za propozycję! Tzn. jeżeli miałoby być Tiffany miło, to proszę wziąć, ja głównie biorę te podpisy dla nich, żeby się czuli docenieni, względnie: żeby mieć wspomnienia. (Od Angie np. mam po prostu podpis na bilecie). Tak na odległość ten drugi aspekt odpada, więc umówmy się, że jak będzie mało osób w kolejce, to proszę wziąć i bez imienia, (ogólnie nie mam chyba żadnej dedykacji do tej pory, tylko ich autografy), byle jej powiedzieć, że ma tutaj fanów, turbo miłośników jej Davidsbundlertanze! Za którąś wizytą w PL się zobaczymy na koncercie, to Pani najwyżej wtedy przekaże!
@Zympans, wlasciwie obok Schuberta to mozna by jeszcze to…
https://youtu.be/dAkzS1o00es?t=27
😉
Poprawka: karta ONZ została podpisana na sali tutaj, gdzie teraz gra Tiffany Poon, a uroczystość związana z tym wydarzeniem odbyła się w budynku Opery, tuż obok. Natomiast Rubinstein zagrał i tu i tam, ale jego Mazurek Dąbrowskiego zabrzmiał w sali obok, gdzie jest miejsce na ponad 3,000 osób.
Do przerwy Tiffany Poon zagrała nam Kinderszenen Op. 15 oraz
Debussy’ego Kącik dziecięcy. Teraz czekamy na Op. 28 Preludia Chopina (24) oraz 2 utwory Bacha (Preludium i Fuga nr 1 C-dur) oraz Preludium i Fuga nr 2 c-moll).
Sala prawie pełna w niedzielne popołudnie.
Pozdrawiam.
Do p. Zympans: mam dla Pana podpis na programie. Man wrażenie, że na sali było sporo fanów Tiffany z social media i to szczególnie im (nam?) podziękowała za wsparcie. Były 3 bisy, ale ja przed 3 wyszłam, żeby ustawić się w kolejce. Byłam 2! A kolejka była pewnie na 300 osób.
Recital dla mnie wspaniały. Ja bardzo lubię, kiedy preludia są grane wszystkie na raz. Zawsze mnie bardzo wzruszają w tej całości.
Przy odebraniu podpisu powiedziałam Tiffany, że ma wielu fanów w PL i że na pewno byłaby tam mile widziana na koncercie. Na co ona wskazała na swojego managera i zapytała go czy słyszał, że ma fanów w Polsce i w Warszawie. Powiedziała też, że już dawno nie była w Warszawie i że chciałaby się tam wybrać. Zatem….proszę czekać!
Pozdrawiam.
Ale superowo! Dziękuję. Ale to teraz obydwie Panie muszą tu przyjechać!
No pewnie też nam dziękowała, co prawda mam youtube premium, więc nie widzę reklam, ale zakładam, że ona monetyzuje te swoje filmiki, w jakim to wypadku na pewno jakoś ją wspieramy, a też zastanawiałem się, czy by nie podłączyć się do jej patronite, jak będę miał kasę.
Ilu kto gdzie ma fanów, to dla mnie dość zagadkowa sprawa, tak oceniać to na odległość, ale pewnie na tej tajemniczości to traci, jak się ma dostęp do danych ze streamingów czy soszial mediów. No w każdym razie ona bardzo mało koncertuje, co mnie jakoś tam dziwi, ale z drugiej strony może właśnie wystarcza jej do szczęścia kilka występów rocznie, kiedy na co dzień utrzymuje się z tego, co robi cyfrowo?
A że by chciała zajrzeć tutaj, to miło brzmi, ale sam nie wiem, czy bym na jej miejscu tak marzył.
Swoją drogą, ostatnio sobie uświadomiłem, że te same studia robiła, co prawda w „odrobinę” lepszym miejscu niż ja, bo w NY, no ale swoje pofilozofowała chyba.
Oceniałam fanów po wyglądzie: liczne grupki młodych kobiet pochodzenia azjatyckiego (mniej więcej 20 lat), robiące sobie zdjęcia z plakatem Tiffany przed recitalem, w przerwie i po. Robiące sobie koniecznie z nią zdjęcia. Zatem przede wszystkim i głównie grupki młodych dziewczyn. O nich właśnie myślę, że to z social media.
Przed koncertem pan z San Francisco Chamber Music który przedstawił Tiffany, powiedział, że dyski są do zakupienia w tzw. lobby i że tam będzie je podpisywać po koncercie. Również podkreślił, że jej nowa płyta jest numer 1 na Apple Music w tej chwili na 3 kontynentach i że już miała ponad 2 miliony „ściągnięć” od tego sprzedawcy. Płyta cyfrowa w Apple music kosztuje $9.99, a dysk CD kupiony wczoraj kosztował $25.
Mam nadzieję, że przyjedzie do Polski – myślę, że zebrałoby się tam trochę jej fanów na koncert też.
Ze względu na jej pochodzenie i ogromnie popularne nauczanie gry na pianinie wśród dzieci rodzin azjatyckich, ta publiczność mnie zupełnie nie zdziwiła. Obok nas była azjatycka rodzina z dwoma synami – nastolatkami. Miałam wrażenie, że mama była nauczycielką muzyki.
Pozdrawiam i chowam program dla Pana w bezpieczne miejsce, między nuty, żeby uchronić od słońca.