Inauguracja na węgierską nutę
Tradycją La Folle Journée jest, że dni w środku tygodnia są luźniejsze, dopiero w weekend jest prawdziwe szaleństwo. Piątek więc jeszcze ma stosunkowo mało koncertów, a w czwartek odbyła się tylko inauguracja, z programem zgodnym też z inną tradycją: łączącym różne stylistyki, poważną z popularniejszą.
Na scenie siedziała więc Sinfonia Varsovia, a z boku czekał już znany zespół Muzsikás. Ale po mowach tronowych (podczas których René Martin został odznaczony medalem Gloria Artis) nastąpiła niespodzianka: za orkiestrą podniosła się żelazna kurtyna i na błękitnym tle ukazała się w pełnym rynsztunku Orkiestra Dęta Ochotniczej Straży Pożarnej z Nadarzyna. Z pełną powagą zagrali wstęp do Tako rzecze Zaratustra (rozbrajające to było), a potem jeszcze dwa z Tańców węgierskich Brahmsa.
Po owacji kurtyna zapadła z powrotem i repertuar podjęła Sinfonia Varsovia pod batutą japońskiego dyrygenta Kazuko Yamady, trochę sztywnego, ale drugi z wykonanych tańców był już swobodniejszy. Tyle że wszystko to zgasił zaraz występ Muzsikás – zawsze co ludowy autentyk, to autentyk. Bardzo to już zasłużony zespół, starsi panowie, ale wciąż trzymają klasę, choć jak pamięta się występy sprzed kilku lat, gdy bywali gośćmi Nowej Tradycji, to trochę było to bledsze. Ale mają możność jeszcze się pokazać na tym festiwalu.
Na koniec, po przerwie, Liszt. Najpierw pociągnięty niepoważny nastrój – w Fantazji węgierskiej, później już było całkiem serio: Koncert A-dur. Solistką była Plamena Mangova, która w zeszłym roku naraziła mi się niedouczonym Chopinem, w sierpniu zrehabilitowała Mozartem, a teraz tę rehabilitację ugruntowała. To naprawdę dobra pianistka, z wyobraźnią i wrażliwością. A że z Chopinem jej się nie udało… cóż, nie każdemu musi. Na bis zagrała, jak w sierpniu, Lisztowską transkrypcję pieśni Schuberta Atlas.
Tłumu wielkiego nie było (w Nantes kilkanaście lat temu podobno było gorzej), więc nie miałam kłopotu ze znalezieniem Gostka Przelotem, w którego towarzystwie spędziłam miły wieczór.
Komentarze
No to na Pubutkę:
http://www.youtube.com/watch?v=uFZWa1DBEgU
Od siebie tylko dodam, że Fantazja Węgierska to utwór straszny: nadęty, przeładowany, niezgrabny i niemelodyjny. Wszystko, co się zwyczajowo u Liszta uważa za najgorsze 😛
A orkiestra OSP – mnie takie występy zawsze wzruszają, bo biorę ogromną poprawkę na wielkie zaangażowanie takich muzyków. Nie jakieś tam rutyniarstwo starych wyjadaczy, dla których jeden koncert więcej czy mniej nie robi różnicy.
Intonacja w zasadzie bez zarzutu, co niebagatelne przecież jest, bo weź tu zestrój 50 dęciaków. Wejścia też w miarę równe (podczas gdy u Sinfonii dało się usłyszeć ze dwa niewielkie, ale mimo wszystko rozjazdy.
Panią Plamenę usłyszałem na żywca po raz pierwszy. Technika nienaganna, cios dość potężny. Niestety w finale orkiestra zagłuszyła fortepian kompletnie.
Zastanawiam się, czy dziś na Mahlerze nie usiąść trochę wyżej i po stronie wiolonczel (jeśli maestro zastosuje tradycyjny rozkład instrumentów na scenie) – może da się uzyskać trochę lepszy mix.
Na wegierska nute – popularny zespol Besh o Drom grajacy wegierski folk „po dzisiejszemu”
http://www.youtube.com/watch?v=y7wx05qGlI8&feature=channel_video_title
O, nowy Pobutkowicz. Dzięki, bardzo miło 🙂
Muzsikás efektowniej wypadają, gdy mają ze sobą śpiewaczkę, np. Mártę Sebestyén.
Co do niemelodyjności Fantazji Węgierskiej nie można się zgodzić, przecież jest tam kilka chwytliwych melodii 😉 Z zagłuszaniem pianistki przez orkiestrę nie wiem właśnie, czy to jest kwestia delikatności jej gry, zbytniej siły orkiestry czy akustyki…
Może dziś wpadnę w dzień na jej recital, jeśli się uda.
Zmieniłbym kolejność: siła orkiestry, akustyka, delikatność gry. Tam, gdzie grała solo, kiedy przywaliła nie było specjalnie problemu, choć brzmienie sali tępawe. W bisie również.
Kilka chwytliwych melodii może i jest, ale posklejane to wszystko do kupy jedno po drugim, eh…
Márta Sebestyén z Muzsikás juz tu byla a propos niedawnej rozmowy o wegierskim wietrze 😉
http://www.youtube.com/watch?v=RNU2rTn161w&feature=relmfu
słyszałem (i widziałem) Mangową w S1 – nie podobała mi się
A fantazję węgierską lubię przez sentyment (Gostku – nie przez przekorę) ; to była pierwsza płyta w moim życiu, która kładłem na prekursora Bambino (w takiej szafce jak do chleba). Oczywiście 78.
Chyba jakiś Telefunken. Pamietam jeszcze nazwisko wykonawcy : Winfried Wolff. Chyba nawet napisali, że profesor !
Wogóle za dużo rzeczy pamiętam..
W drogiej (a nawet bardzo cenowo drogiej) Bazylei jednak też można upolować jakąś okazję – np. za niecałe 7 SwFr Pierre-Lurent Aimarda grającego KdF (w MediaMarkt przy SBB).
Wspaniale nastrojony fortepian zahaczający o dźwięk struny szarpano-uderzanej tangentem czyli coś między klawikordem a klawesynem.
Więc patrzę, kto przygotowywał – Stefan Knupfer.
Czy to nie on był bohaterem filmu, który przez ekrany stołeczne przeleciał w jeden-dwa dni..
Gdyby któryś z PTDywanowiczów przypomniał jak się ten film nazywał (Stroiciel ?) i gdzie go ewentualnie można kupić..
O, sentyment jest poza klasyfikacją i usprawiedliwia każdy przypadek, nawet te beznadziejne 😉
A z pamiętaniem zbyt wielu rzeczy – spokojnie, to minie…
Lesiu, ja to zawsze miałem problem odwrotny – za dobry mechanizm selekcji, który rzeczy przez jakiś czas nieużywane dość skutecznie mi z pamięci wymazywał. A potem się zaczynało: wiem, kurczę, że na ten a ten temat jest książka tego a tego autora, ale jakiż był jej tytuł? Albo z kolei tytuł się zatrzymał, za to autor wymył. Albo miałem w oczach jakiś zabytek i nawet wiedziałem, że niemiecki czy francuski, ale w którymż, ach w którymż on mieście? Ale teraz już przestałem się tym martwić, bo od pamiętania szczegółów mam Sierżanta Gugla. 😆
Naprawdę nie ma się czym martwić. Ja już o wielu rzeczach zapominam, ale tłumaczę, że to obrona mózgu przed nadmiarem informacji 😉
Tak, lesiu, ten film nazywa się Stroiciel i traktuje dokładnie o strojeniu fortepianu przed tym właśnie nagraniem. A i tak tego nagrania nie lubię 😛
A kiedy Mangova grała w S-1 i co? Musiałam zbojkotować…
Sierżant jw. donosi:
17 III 2011
Modest Musorgski – Wstęp do opery Chowańszczyzna
Ferenc Liszt – II Koncert fortepianowy A-dur S.125
Béla Bartók – Koncert na orkiestrę
Wykonawcy:
Sinfonia Varsovia
Plamena Mangova – fortepian
Michał Klauza – dyrygent
http://cojestgrane.pl/wydarzenie/73466/
Sierżant działa:
http://www.youtube.com/watch?v=1eMLG9O2pfw&feature=related
😀
Ajajaj, z 1938 roku nagranie 😯
W tym marcu to nie pamiętam już, co było, czy coś się nałożyło, czy jeszcze boczyłam się na Plamenę za Chopina 😉
W każdym razie nic straconego, bo wychodzi na to, że wczoraj był zwykły odgrzewany kotlet.
Sprawdziłam, nałożyło się:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2011/03/17/sabine-i-osmiu/#comment-86712
E, no bez przesady odgrzewany kotlet, to już nie wolno parę razy grać tego samego utworu? 😆
Lesiu, jest jeszcze film „Pianomania”, o poszukiwaniu doskonałego dźwięku klawiatury:
http://www.youtube.com/watch?v=MA3E1G6qKFQ
No, to jest właśnie ten sam film. Nazywano go tu raz tak, raz siak.
Nie na temat, ale muszę się podzielić wiadomością. Jestem w awangardzie! Dzięki możliwości głosowania przez zagranicznych korespondencyjnie, już dziś mogę nie oddać głosu na pana Izbana. 😈
Gostek – nie sądziłem, że to się znajdzie. Zaskoczyłeś mnie, dziękuję !!! 🙂
Tym bardziej, że tych płyt już nie ma …
Okazuje się, że Elektrola a nie fioletowa etykieta Telefunkena.
Czyli na szczęście nie wszystko już pamiętam 🙂
Miasta i zabytki – Bobiku – jeszcze trochę tak
@mt7 – wspaniale, jakże się cieszę
Hi hi, Bobiczku 😆
No, ale nie wiem, do jakiego okręgu Cię przydzielili, bo w kwestii senatu Warszawa jest podzielona na 4 strefy. Na pana I. głosuje się w północnej Warszawie (czyli nie u mnie) – to sprytne, bo właśnie tam ma obecnie swój teatrzyk, mogą niektórzy go dobrze kojarzyć…
O, zajrzałam na stronę polskiej ambasady w Berlinie. Fakt, Warszawa północna. Wybór zresztą tam jest między dżumą a cholerą, bo i p. Katarzyna Łaniewska tam kandyduje (z PiS) 😈 Wielce tam artystycznie wśród tej inteligencji żoliborskiej, bo z PO Barbara Borys-Damięcka kandyduje 😆
U mnie też poniekąd artystycznie, bo Anna Chodakowska (PiS), i Andrzej Celiński. Trzecim jest Marek Rocki (PO), który dla mnie odpada w przedbiegach z wiadomych powodów (osławiona poprawka do ustawy o informacji publicznej). Celińskiego jako ministra kultury nie lubiłam. Nie mam na kogo głosować 👿
proponuję przedostatnie nazwisko z listy wybranej losowo. Mogę dostarczyć 10-boczną kostkę do gry.
[Wróć] Pewnie 8-boczną, bo niektóre partie odpadają z góry.
Eee, czy to tylko Kierownictwo ma ten problem, że nie ma na kogo głosować? Ale jakie mamy wyjście, poza sięgnięciem do starej zasady – jak się nie ma, co się lubi… 🙄
Gostku, to to będą jakieś tetraedry chyba. Oj nie – muszę się zastanowić jak powinien wyglądać ośmiościan regularny.
A może zaproponować nieregularny i podkręcić komuś szansę…
Wkurzyłam się:
http://wyborcza.pl/1,75475,10384376,W_niedziele_debata_o_kulturze_w_TVP_2.html
Dobrze, że będzie debata o kulturze. Ale dlaczego nie będzie tam przedstawicieli muzyki? Jak mi kto powie, że są tam przecież Hołdys i Kaczmarek, odpowiem krótko: kpiny. 👿
@lesiu,ale komu ? Nie tylko PK ma kłopoty z wyborem i to bynajmniej nie z powodu nadmiaru znakomitych kandydatów 🙁
Ktoś ostatnio porównał konieczność pójścia na wybory do wizyty u dentysty – przykre,czasami bolesne,ale niezbędne 😉
@ PK 14:42
Widocznie uznano,że pozostałe gatunki muzyczne to margines błędu statystycznego 🙁
Obrazki kości do RPG różniastych:
http://www.google.pl/search?q=rpg+dice&hl=pl&client=firefox-a&hs=kxd&rls=org.mozilla:pl:official&prmd=ivns&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=VMGFTrX4IofS0QWYs8TmDw&ved=0CGQQsAQ&biw=1269&bih=621
Piękne 😀
Ja bym raczej porównał pójście na wybory do przymuszonej wizyty u cioci, która beznadziejnie gotuje używając nieświeżych składników, a daje dużo na talerz.
Iść trzeba, zjeść trzeba, a potem w wyniku przejedzenia w domu czekają nas rozmaite sensacje.
Aktualności muzyczne z Łodzi:
http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,10377925,UL_zaczyna_wspolprace_z_filharmonia__W_planach_maja___.html
oraz
http://www.dzienniklodzki.pl/kultura/456285,orkiestra-filharmonii-lodzkiej-koncertuje-w-norwegii,id,t.html
No byłem wczoraj na koncercie i akademickim i przedwyjazdowym zarazem. Wyszedłem względnie zadowolony. Było przyzwoicie. Pani Ewa Kupiec sztukę cyrkową (wariacje nt. Paganiniego Lutosławskiego)wykonuje bardzo dobrze . FŁ również daje radę (perkusistów zwłaszcza mamy dobrych a to tu waży). „Bajka” wyćwiczona. Haydn lepiej niż dobry. Norwegom się spodoba. A o ciekawszych wydarzeniach mogę co najwyżej poczytać na Dywanie. Czekam na Giovanniego z Beczałą z MET to już tylko miesiąc został 🙂 Biletów ponoć już nie ma.
Co do Pobutki to PAK-a nikt nie zastąpi – przepraszam za tę uzurpację ale zajrzałem z rana w nowy post i tak jakoś mi ten czardasz przywędrował że nie mogłem sobie darować. Panią Sebestyen to ja z dawna bardzo polubiłem. I z tymi Panami i w innych składach też.
Debata o kulturze w TVP 2 ? Nic nie powiem bo złożyłem śluby że będę tylko chwalił a tu by było trudno. Dobór osób gwarantuje dużo zajadłych złośliwości więc może lepiej zamiast patrzeć to przeczytać coś mądrego ?
Kto nie czytał wywiadu z Prof. Vetulanim w zeszłotygodniowym TP to polecam bardzo – zwłaszcza passusy o nauczaniu przez sztukę i skutkach społecznych tegoż: http://tygodnik.onet.pl/36,0,68309,papiez_ineurony_lustrzane,artykul.html
Przepraszam za prasówkę i znaczna ilość linków ale inaczej się nie dało 🙁
Można jeszcze na ciocię puścić pawia 🙄
A porzucając na chwile materię wyborczą,czy ktoś z PT Blogownictwa będzie nagrywał w niedzielę Trybunał Dwójki i zechce się podzielić ? Niestety chyba nie uda mi się wykręcić od wyjazdu i mogę nie zdążyć na czas 🙁
O jaki fajny kod: LEM7 🙂
@Hoko ! Paw w urnie wyborczej ?! Chociaż kto wie,taka forma katharsis może być skuteczna 🙂
Im bliżej wyborów,tym ciekawsze sposoby popierania kandydatów 😉
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,10384411,Frasyniuk_podarowal_Obremskiemu_rekawice_bokserskie.html
Paw do urny oznaczy zafałszowanie kart wyborczych. Zresztą zatrucia pokarmowe zwykle objawiają się kilka godzin po spożyciu, więc niestety większość z nas zdąży wrócić do domu.
Zajrzałem, co tam w Trybunale, i widzę, że sobie nie pozgaduję 🙂
A fe, takie nieapetyczne rzeczy piszecie 😈
Trybunału w tę niedzielę nie ma.
Dzięki za wieści z Łodzi. Niech im się powiedzie w tej Norwegii. Ewa Kupiec – OK, może nie wstrząsająco, ale na pewno bardzo porządnie.
Prawda bywa nieapetyczna 🙄
Ale w ramówce Trybunał jest, z koncertem Wieniawskiego.
Drobna myłka moja – tzn Giovanni oczywiście nie z Beczałą a z Kwietniem – ale to wszyscy wiedzą.
Pani Ewa Kupiec, co przecież nie mniej istotne w „performing arts”, w zielonej długiej spódnicy wyglądała bardzo bardzo 🙂
W jej przypadku „bardzo porządnie” Lutosławski a Chopin „nie wstrząsająco” – to tak dla porządku.
O, naprawdę jest trybunał z Wieniawskim? W takim razie sorry, Winnetou – i tak nie będę słuchać, bo po pierwsze żurek w folii, a po drugie jeszcze się go nasłucham do upęku, i to już niedługo…
A a propos Kwietnia, to będzie śpiewał w grudniu w Halce w Krakowie. Dyryguje Łukasz Borowicz. Ich płyta z ariami słowiańskimi (Harmonia Mundi) ma się ukazać w styczniu.
To pięknie z tą „Halką”.
Ale ja ostatnio zakręcam na:
http://www.youtube.com/watch?v=kAF90oIe4Fw&feature=feedf
Fajne nie ?
@ Dorota Szwrcmann
„Nie mam na kogo głosować ” – to proszę wrzucić pustą kartkę…
A co do Beczały to… czy on juz dla Orfeo nie nagrał z Borowiczem tych arii ?
To jest inna płyta, Kwiecień dla Harmonia Mundi.
Pani Łaniewska startuje z PiSu? No, proszę… Kto jeszcze pamięta, z jakich list startowała w Okresie Minionym?
Jak powiada mój koleś: nie CO się myśli, ale JAK się myśli.
PMK
@ PK 11:28 Mam nadzieję, że wolno nie tylko grać parę razy ten sam utwór, ale i słuchać – w zeszłym roku w ciągu tygodnia byłam 4 razy na tym samym koncercie – tzn. miasta różne, ale repertuar i wykonawcy ci sami – nagród za zgadnięcie, kto grał, nie będzie. 😉
Skoro już nawet na Dywanie wybory konkurują z żurkiem (jakby ko-operowały, byłby żurek z kiełbasą wyborczą?), znaczy najwyższa pora czytać listy i łamać głowę. Niestety swoją.
Z żurku dziś zupełnie nie skorzystałam. Najpierw musiałam się wyrobić z tekstem, a potem spotkać z rodziną. Za to jutro żurkuję cały dzień i mam nadzieję, że kogoś z Blogownictwa spotkam 😉
macias1515 – fajne toto. Zawsze mi smakował porządny neoklasycyzm.
Aga 21:31
Toć przecież miał być roczny urlop 🙂
@kości Gostka
najprościej byłoby ściąć dwa przeciwległe wierzchołki normalnej kostki, ale to nie jest eleganckie rozwiązanie – dwa równoboczne trójkąty i sześć nieregularnych pięciokątów. W wolnej chwili (ale nie teraz) spróbuję policzyć ile trzeba spiłować, żeby powierzchnie były jednakowe (100% demokracji)..
Nie dało mi to jednak spokoju..
Wychodzi na to, że od wierzchołka trzeba odpiłować na (mniej więcej bo nie chciało mi się dokładnie liczyć pierwiastka z pierwiastka) 85%.
Trochę mnie ten wynik zaskoczył więc sprawdziłem empirycznie na pudełku do kremu – i na oko – jest OK
co najmniej o 2 ‚na’ za dużo
Wpisy są, ale pobutki brak. No to pobutka…
PAKu – matoł jestem pobutkowy
Azjatycki Malicki? 😯 Lesiu, kupując bilety na tę rozpustę, jeszcze nie wiedziałam o urlopie. 😉 a właściwie: 🙁 I 🙁 tak 🙁 jeszcze 🙁 przez 🙁 rok 🙁
No, faktycznie Waldzio odmłodzony i zazjatycczony 😯
Edukacyjne cele Żurku już zostały osiągnięte – Hindemithowi nie będę mówić nie. Tyle że chyba dużo czasu upłynie nim go na żywo znowu w Polsce usłyszę…. Nie dam już rady ponownie posłuchać Franka Braley’a, ale serdecznie polecam, choć niestety nie daje recitalu.
Wczoraj pani Plamena pokazała dość ciężkie uderzenie (nawet biorąc poprawkę na niewielkich rozmiarów salę), czego nie bardzo lubię, zwłaszcza tam, gdzie wcale siły nie trzeba. I niestety zastąpiła Mahlera Lisztem. A to trudne do wybaczenia (nie żebym miała coś przeciw Sonetowi Petrarki, absolutnie przeciwnie). SV bardzo dobrze pokazała się w koncercie fortepianowym Brahmsa – zwykle monumentalne zapędy orkiestr w B. zostały przykrojone do rozsądnych rozmiarów. Standard symfonicznego B. ustalili mi Jurowski z Oświeconymi, niestety.
Halka dobrze, Wesele Figara lepiej. Kwiecień w czerwcu 2012 będzie śpiewał w Operze Krakowskiej Hrabiego Almavivę, a to (Nie Don Giovanni) jest jego najlepsza rola (on też tak uważa).
Był, był Trybunał… Wysoki Sąd też się obudził z ręką w nocniku – ech, ta nowa ramówka!