Odszedł TAZ
Dowiedziałam się właśnie z opóźnieniem, że w sobotę zmarł w wieku 81 lat Tadeusz A. Zieliński.
Był to człowiek osobny. Od lat ograniczył kontakty z ludźmi zaszywając się w swoim mieszkaniu, gdzie przeżywał życie intelektualne (a towarzyszyła mu żona Barbara Smoleńska, którą nazywał Irenką). A owo życie było niezwykle bogate. Tadeusz był przede wszystkim muzykologiem i przez wiele lat zajmował się głównie muzyką XX wieku. Jego monografie Bartóka czy Serockiego (ta ostatnia, dotycząca przede wszystkim twórczości, w mniejszym stopniu życia, jest jak dotąd jedyną książką poświęconą temu wspaniałemu twórcy) czy książki traktujące ogólniej twórczość tej epoki są dziś już klasyką, niestety od dawna wyczerpaną.
Zaskoczeniem było więc, kiedy w latach 90. zabrał się za obszerną monografię Chopina. Później zajął się z kolei Szymanowskim. Ale kolejna jego wolta, którą uczynił już z dala od wszystkich, to było poważne zajęcie się filozofią. Wydał nawet książkę „Byt i względność”, ale nie pod własnym nazwiskiem, lecz pseudonimem Antoni Domaniewski.
Jego pisarstwo miało szczególny rys. Opierało się na głębokiej wiedzy, ale też było ogromnie subiektywne. Mogło to budzić pewne protesty, ja np. bardzo się zdziwiłam, kiedy w książce o Chopinie ocenił Scherzo cis-moll jako utwór żartobliwy. Ale też pamiętam szczególnie jego artykuł na łamach „Ruchu Muzycznego”, w którym zastanawiał się, jakie cechy sprawiają, że Strawiński jest Strawińskim i jest zawsze rozpoznawalny – oczywiście były to cechy czysto muzyczne, określone interwały i ich zestawienia, charakter instrumentacji itp. Bardzo to było ciekawe. Nieraz zresztą zdarzało mi się dyskutować z nim na łamach tego pisma; bardzo to było inspirujące.
Tadeusz, zwany powszechnie Zielem (recenzje podpisywał taz), z którym poznaliśmy się w czasach, gdy pracował jeszcze w redakcji „Ruchu Muzycznego”, a później spotykaliśmy się też u naszego wspólnego, nieżyjącego już od lat przyjaciela, w późniejszych czasach, kiedy już przestał nawet chodzić na koncerty, co jakiś czas jednak wynurzał się ze swej „nory” i odzywał się listownie, gdy coś przeczytał lub usłyszał i miał ochotę zareagować. Z czasem dowiedziałam się z zaskoczeniem, że próbował też kompozycji, a nawet kiedyś zostały wykonane pieśni jego autorstwa. Żona mu przekazała, że się zaciekawiłam tą wieścią, więc przysłał mi owo nagranie.
Jaka szkoda, że już niczym nie zaskoczy…
A jego książki – nie tylko ta o Chopinie, która została też przetłumaczona na francuski i otrzymała tam Le Prix des Muses – powinny być wznawiane.
Komentarze
Pobutka.
Książki Tadeusza A. Zielińskiego uważałem zawsze za wzorcowe, jeśli chodzi o wyważenie między elementami biografii kompozytora a partiami analitycznymi dotyczącymi jego dzieł. Czytelnik potem mógł sobie poszukać dalszej wiedzy (z obu dziedzin) w innych pracach – ale miał już idealny punkt wyjścia.
To taka reminiscencja jeszcze z odległych czasów, kiedy czytałem jego rzecz o Bartóku. Szkoda, że nic więcej już nie napisze.
(Podobno przygotowywał II wydanie – uzupełnione – swoich „Problemów harmoniki nowoczesnej”. Wiadomo coś o tym bliżej?)
Dzień dobry,
atreusie, niestety nic na ten temat nie wiem. Musiałabym spytać żonę, może zrobię to za jakiś czas. Właśnie zastanawiam się, czy pójść na pogrzeb – to zawsze trudne, ale starą gwardię wypada żegnać.
Książka o Bartóku rzeczywiście idealnie wyważona i przekazuje gruntowną wiedzę. O wiele bardziej cenię zresztą te o XX wieku niż tę o Chopinie, choć właśnie ta ostatnia miała zdaje się na rynku większe powodzenie. No, ale temat-samograj. Ja o Chopinie wolę czytać dzieła chopinologów, jak np. Eigeldingera.
Za wysoki poziom dla mnie dzisiaj. Będę więc znów off topic, choć był taki temat na Dywanie. U Łasuchów pojawił się temat likwidacji ChPR. U Pana Szostkiewicza była dyskusja o Gawronie, korwecie, której kadłub zamiast do wyposażenia trafia na złom. Otóz za 400 mln złotych, które utopiono w kadłubie Gawrona, ChPR mógłby działać jeszcze 200 lat.
No, z całą pewnością. Ale tak się składa, że Polskie Radio SA tymi pieniędzmi nie dysponuje 🙁
Za to, jeszcze za prezesa Hasińskiego, przerzuciło masę kasy, przy okazji niszcząc jedno z najlepszych studiów radiowych na Malczewskiego, na głupi kaprys, żeby robić telewizję w radiu. Załatwili nawet, że zostało to wpuszczone w kabel, a i tak nikt tego nie ogląda, bo jak ktoś chce oglądać tiwi, to przecież radia nie musi. Za te pieniądze Chór Polskiego Radia mógłby egzystować długie lata. Ale jakoś nikt w tym nowym zarządzie nie miał tyle odwagi co likwidatorzy Gawrona i nie stwierdził, że trzeba z tego zrezygnować, bo to wyrzucanie publicznych! abonamentowych! pieniędzy.
Ech…
Wiem, że nie dysponuje. Gdyby nie Gawron, poszłoby na inne zabawki. Ale dużo pieniędzy pozostaje w dyspozycji samorządów. Na dofinansowanie świeta ulicy Świętojańskiej idzie co roku ponad milion złotych. Prezydent przejeżdża ulicą w kabriolecie, pochód różnych tam, tańce, muzyka, kiermasze. Na dofinansowanie kultury wysokiej nie ma pieniędzy, choć trochę dostaje od miasta marszałkowski Teatr Muzyczny i gdyński Teatr Dramatyczny. Trochę orkiestra jazzowa, która potem wspiera prezydenckie kampanie wyborcze.
Oficjalnie Święto Świętojańskiej to promocja miasta podobnie jak kubki z podobizną prezydenta.
To wszystko jest system. System, który sprawia, że nie żałuje się pieniędzy, których wydanie podoba się znacznej liczbie wyborców. Wydatek na trudną muzykę poważną zupełnie nie przekłada się na głosy. Podobno to się nazywa demokracja. Ja bym tego tak nie nazwał
Jakby ktoś chciał zobaczyć, co to jest Święto Świętojańskiej:
http://www.gdynia.pl/wydarzenia/80lat/4633_37793.html
Bartok jest do nabycia (w średniawym stanie) na wesołym portalu aukcyjnym.
Czy Kierownictwo widzi, co się za oknem wyprawia?
A w piątek po raz pierwszy zmarzłam w filharmonii, zawsze było odwrotnie.
Bartóka widuję też w „kąciku staroci” w filharmonicznym sklepiku. Takoż książeczkę o koncertach Prokofiewa, bo i coś takiego popełnił.
Za oknem groza. A dziś w filharmonii Mischa.
Może lepiej, dla spokoju ducha, popatrzcie sobie w moje okno. Wprawdzie pokrapuje za nim od czasu do czasu, ale tak od niechcenia i przy temperaturach zdecydowanie plusowych. 🙂
Kiedy i tutaj jest gdzieś koło dwóch stopni. Tyle że sypie gęsty śnieg, a chociażby topił się od razu, to zawsze to jest paraliż miasta 🙁
Ach, Bobiku, u nas są zawieje i zamiecie śnieżne, a tu Miszka na tapecie.
Za moim oknem pada od rana dość gęsto, a jeszcze na dodatek wieczorem ma gwiździć 🙁 chociaż temperatury plusowe. I tak patrząc w okno walczę z pokusą spędzenia wieczoru w suchym,ciepłym miejscu, przy kieliszku czegoś dobrego i jakąś antydepresyjną muzyką 🙂 Zwłaszcza,że tę „Toscę”, co to ją dzisiaj dają w Multikinie, trochę mi tutaj obrzydziła Urszula. Ale znowu z drugiej strony … Kaufmann 😉
E, co to są dwa plusy i to jeszcze przy śnieżycy. U mnie już tak wiosennie, że wyzywająco oleandra z domu na taras wystawiłem, nie dając mu szalika ani rękawiczek. 🙂
Mówię Wam, patrzcie przez moje okno. 😉
Szukam pracy dla doświadczonej konserwatorki sztuki – pełen zakres (z meblami, malarstwem, kamieniarstwem itd) z dodatkową specjalizacją w pozłotnictwie (ostatnio pozłacała zabytkowy fortepian). Jest absolutnie dyspozycyjna (1 dziecko 17 lat) i po 18 latach doskonałej pracy, aktualnie bez zatrudnienia, a żyć trzeba. Może pracować w kraju albo gdziekolwiek. Gdyby ktoś, coś wiedział itd, to służę kontaktem.
Popatrz, Jarutko, a ja miałam szczery zamiar takąż konserwatorką zostać. Uważałam i dalej tak myślę, że to było idealne zajęcie dla mnie. Hmm.
jeszcze pokażę obrazki Małgosi prac.
Mt7 – ha, nie ma mądrych; są tacy z forsą i tacy bez. Małgosia bez. Najpierw Pracownie Konserwacji, potem to samo tylko samozatrudnienie i 2-letnia robotą w Poczdamie (współpraca polsko-niemiecka) potem samodzielna firma, bo Pracownie tylko takim zlecają, a ostatnio zero roboty. I coż Pan zrobisz? Nic Pan nie zrobisz. Jak mawia Stara Żaba.
http://www.gilding.eu
Gugiel świętuje urodziny Rossiniego 🙂
http://www.google.com/
Ja świętowałam cztery lata temu, więc nie będę się powtarzać 😉
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2008/02/28/wpis-na-29-lutego/
Zapraszam do nowego wpisu.
II wydanie „Problemów harmoniki nowoczesnej” wyszło jakieś 2 lata temu.
Pogrzeb Tadeusza A. Zielińskiego (podaję za newsletterem ZKP) – w najbliższy piątek, 2 marca, o godz. 14.00 od IV bramy na Starych Powązkach (grób, w którym zostanie pochowany, znajduje się w kw. 53/2/23).
To chyba jest teraz podręcznik akademicki?
@zamek
Dzięki za informację.
Wychowałem się na książkach Tadeusza A. Zielińskiego. Pamiętam to łapczywe wczytywanie się w zakurzone „Problemy harmoniki nowoczesnej” i kilka innych pozycji w bibliotece szkoły muzycznej w Toruniu. „Style, kierunki i twórcy XX wieku” akurat można było wypożyczać, więc miałem ją cały czas w domu i tylko co semestr przedłużałem 🙂 Na „Lirykę i ekstazę” odkładałem po kilka złotych ze swojego budżetu licealisty. Bardzo smutno…
Witam, Panie Michale. Tak, smutno, zwłaszcza jak się znało człowieka i wiedziało, jaka to była wielka głowa, nawet jeśli nie pozbawiona śmiesznostek – ale jak każdy człowiek przecież…
Głupio mi, że w końcu nie dotarłam na pogrzeb. Siła wyższa – musiałam kończyć robotę.
Pani Doroto, bardzo chciałbym posłuchać pieśni skomponowanych przez p. Tadeusza A. Zielińskiego… Czy jest to możliwe? A jeśli Jego żona wyraziłaby zgodę, mógłym zrobić audycję radiową z wykorzystaniem tych utworów. Wprawdzie to radio internetowe (Radio Wnet), ale ze sporą ‚słuchalnością’ – i w końcu na całym świecie (słuchane też przez Polonię).
Witam. Mam gdzieś w domu to nagranie, ale prawdę powiedziawszy nie bardzo pamiętam, gdzie je położyłam, a u mnie coś znaleźć nie jest łatwo… Jak znajdę, to dam znać.
@PK 6:05
Ojej, Pani Kierowniczko,to tak jak u mnie 😉
Jestem na etapie „rajstop w fortepianie” i fakt że fortepianu nie mam nie umniejsza w niczym grozy sytuacji 🙂 A właściwie,że tak delikatnie zapytam, co Kierownictwo tutaj robi o godzinie której nie ma ? 😉
A wracając do meritum wpisu – bardzo smutne są te coraz częstsze pożegnania… W muzyczny świat ” Stylów,kierunków i twórców XX wieku” wchodziłam właśnie dzięki Tadeuszowi A.Zielińskiemu ( pamiętam, że pożyczyłam książkę od kolegi i też długo nie chciałam jej oddać,aż zagroził mi jakimiś wyrafinowanymi torturami) 😉
W linku wspomnienie w Dwójce:
http://www.polskieradio.pl/8/1594/Artykul/556246,Tadeusz-Zielinski-wspomnienie-
Jaka wielka strata… wspaniałe piśmiennictwo… z książką o Szymanowskim nie rozstaję się od lat, wciąż do niej wracam, wciąż dowiaduję się czegoś nowego…
Witam, Pani Magdo, choć przy smutnej okazji 🙁
Dopiero zauważyłam, że w piątek odezwała się ew_ka. Rozwiązanie delikatnej kwestii jest takie, że zajrzałam do netu zaraz przed wyjściem na pociąg do Berlina 🙂
Wielkie dzięki za link na audycję Dwójki.
Dobry wieczór, właśnie wracam ze spotkania poświęconego sfinalizowaniu Encyklopedii Muzycznej PWM. Spotkałam tam p. Barbarę Smoleńską-Zielińską, która podała mi informacje następujące:
1. Książkę Byt i względność Tadeusz wydał jako Antoni Domaniewski w wyd. Neriton:
http://www.racjonalista.pl/ks.php/k,1427
2. Była też, tak samo podpisana, książka Homo homini, wydana przez Prószyńskiego:
http://www.ceneo.pl/1240205
3. Drugie, bardzo poprawione wydanie książki wspomnianej przez atreusa nazywa się teraz Podstawy harmoniki nowoczesnej:
http://www.pwm.com.pl/Podstawy_harmoniki_nowoczesnej__Ksi%B1%BFki__prod__gp2__id1307772.html
A przy okazji znalazłam ślad po bardzo istotnej dyskusji:
http://wyborcza.pl/1,75515,5786010,Sens_etyki_jest_niezalezny_od_religii.html
To chyba też on 🙂
I jeszcze jedno, ważne. Pozostała po nim trzecia, ukończona książka filozoficzna: Osiem zagadek świata. Przydałby się jakiś wydawca 🙂
Pani Doroto, czy pamięta Pani o pieśniach, skomponowanych przez p. Tadeusza A. Zielińskiego? Może w końcu się znajdą? 🙂 A co do książki „Osiem zagadek świata” – to wkrótce ruszę z małym wydawnictwem (MiniPublishing.net), i byłbym szczęśliwy, gdybym mógł ją wydać! Przy okazji: po trochu czytam zdobytą z trudem książkę „Byt i względność”, i muszę powiedzieć, że jestem zachwycony.
O, dobrze, że Pan przypomniał. Ja kompletnie nie mam czasu, ale może jak wrócę z kolejnego wyjazdu, to poszukam…
Pani Doroto, widzę, że „Osiem zagadek świata” wydano… ale z pieśniami skomponowanymi przez p. Tadeusza A. Zielińskiego nadal cisza? 🙂 Wszystkiego dobrego w Nowym Roku 2016!
Dzień dobry, Pani Doroto, minął rok, więc się znów delikatnie przypominam z tymi pieśniami p. Tadeusza A. Zielińskiego… naprawdę szkoda, żeby zapomniano o nich zupełnie. Za miesiąc minie pięć lat, jak p. Tadeusz opuścił nas. Zróbmy coś dla Niego… 🙂
Ojejku. Panie Romualdzie. Ja tę przesyłkę jakiś czas temu znalazłam, przesłuchałam nawet płytkę. Niestety niebacznie nie włożyłam jej z powrotem do koperty i nie mam pojęcia teraz, gdzie ona jest 🙁 Kopertę z listem Tadeusza i tekstami wierszy znalazłam. Za płytką muszę się rozejrzeć, a to łatwe nie będzie 😉 W liście jest: „Napisałem ich dwanaście, ale żeby Cię nie znudzić, posyłam Ci z tego pięć. Pewnie nie będą Ci się podobały, ale to nic nie szkodzi” 🙂
Teksty – to cztery króciutkie wiersze Jerzego Ficowskiego i jeden nieco dłuższy Julii Hartwig.
Pani Doroto, ja z uporem maniaka… o pieśni Tadeusza A. Zielińskiego się dopominam… 😉
A przypomniałem sobie o nich, bowiem na rodzinnym spotkaniu z Gośćmi z Chicago okazało się, że Hania, żona mojego kuzyna, zna Panią od lat dziecięcych… :). Bardzo chce z Panią nawiązać kontakt, więc jeśli mogę poprosić o podesłanie swojego adresu e-mail na mój (chyba ma Pani do niego dostęp?) to go Hani przekażę… pozdrawiam serdecznie!