Muzyka tworzy obywateli
Byłam na bardzo ciekawym spotkaniu w Instytucie Adama Mickiewicza, związanym z jego nowym programem rezydencyjnym pod hasłem What’s Next. Instytut zaprasza na pobyty rezydencyjne młodych, obiecujących muzyków ze świata, by zapoznać ich z muzyką polską. Teraz jest u nas 26-letni Wenezuelczyk Joshua Dos Santos, który chodzi na koncerty Łańcucha X i w dzień urodzin Lutosławskiego dyrygował m.in. jego Koncertem wiolonczelowym w Filharmonii Łódzkiej, z Tomaszem Darochem jako solistą. Ale my pytaliśmy go oczywiście przede wszystkim o El Sistema, którego jest wychowankiem – rzadka to okazja, by usłyszeć opowieść ze środka.
Joshua zaczynał jako wiolonczelista w wieku lat 11, co jest dość późnym wiekiem jak na rozpoczęcie muzykowania; dziś w El Sistema są dzieci od 3. roku życia. Program jest skierowany do dzieci z trudnych środowisk, z przedmieść, ale mogą w nim uczestniczyć wszyscy chętni. Jednak jednym z celów jest ratowanie dzieciaków przed złym towarzystwem, narkotykami, biedą i innymi nieszczęściami poprzez pokazanie im lepszego, szlachetniejszego świata, poprzez sztukę.
Edukacja muzyczna jest całkowicie darmowa. Rodzice przyprowadzają dzieci do specjalistów, którzy oceniają, na jaki instrument skierować dziecko (czy może do chóru – El Sistema obejmuje nie tylko orkiestry, ale i chóry). Dzieci grają w orkiestrach, starsze douczają młodszych. Nie wszystkie oczywiście zostaną w przyszłości muzykami, wyrosną z nich może lekarze, może inżynierowie, ale na pewno zostaną przy słuchaniu muzyki klasycznej i raczej nie sięgną po narkotyki. Co więcej, muzykowanie wpływa na całą rodzinę: na koncerty, w których bierze udział dziecko, przychodzą zwykle nie tylko rodzice, ale i dziadkowie, ciotki, cała rodzina. Koncerty też są darmowe, a w związku z tym sale pełne.
Za granicą mówią mi, opowiada Joshua, że wy Wenezuelczycy macie ropę i możecie sobie na to pozwolić. To nie takie proste. Przecież nie stać nas na instrumenty dla wszystkich. Trzeba więc uruchomić pomysłowość. Są orkiestry małych dzieci, które grają na instrumentach zrobionych z papieru czy PCV. W ramach El Sistema pojawił się też rock i muzykowanie gitarowe. Muzykuje się też w więzieniach; miałem takie doświadczenia i to było fantastyczne.
Rządy z reguły wspierają El Sistema, Chavez też wobec niego zachowuje się przyzwoicie. To już 37 lat działania, więc bywało różnie, ale El Sistema przetrwał i przetrwa dalej. W końcu jest to program społeczny ratujący dzieci, więc dla każdego kolejnego rządu będzie cenny. Co więcej, El Sistema rozprzestrzenia się już do innych krajów, ale każdy z tych krajów musi ukształtować swoją wersję zgodnie z panującymi tam warunkami.
Ja nie jestem dzieckiem z przedmieścia – mówi Joshua – ale i mnie El Sistema uratował. Dlaczego? Zacząłem dyrygować, kiedy miałem 15 lat i dostałem pierwszą orkiestrę w dwa lata później. Były tam wielkie problemy z dzieciakami, które były molestowane albo głodowały. Kiedy zwierzyłem się naszemu twórcy i szefowi, José Antonio Abreu, on mnie zwyczajnie opieprzył. Twoja orkiestra, twoja odpowiedzialność, powiedział. Musiałem więc rozwiązywać ich problemy: jeśli dzieciak nie miał butów, załatwić mu; jeśli głodował, nakarmić; jeśli nie miał transportu, zorganizować. Musiałem też wpływać na rodziców, zmieniać ich. Nauczyło mnie to życia.
Orkiestra to społeczeństwo w miniaturze. Będąc jej członkiem dziecko uczy się współżyć z innymi, współdziałać. Pierwszym zaś zadaniem nauczyciela jest wprowadzenie dyscypliny w zespole. Jeżeli dziecko nie stosuje się do reguł, musi podjąć decyzję: zostaje czy odchodzi. Ostatecznie kończy się na tym, że przystosowuje się do grupy, chce być z większością. El Sistema to pewna filozofia życia.
Nic dziwnego, że Joshua miał dysonans poznawczy pracując z orkiestrą Filharmonii Łódzkiej – i odwrotnie, musieli mieć i muzycy z orkiestry pracując z nim. Etos współdziałania, współodpowiedzialności za robotę (tu: za brzmienie, za kształt muzyki) wciąż nie jest tu znany. Potrzeba nam El Sistema. Ale koncert podobno wypadł nieźle. Może ktoś z łodzian był i może potwierdzić?
Komentarze
Pobutka.
Jeden z mlodych zespolow z Wenezueli
http://www.youtube.com/watch?v=ynkHKQONnqQ
(Edicson Ruiz gra od wieku 17 lat z Berlinskimi Filharmonikami)
c.d. http://www.youtube.com/watch?v=GSjZBYdY080
Dzień dobry,
Ruiz był dwa lata temu u nas na ChiJE. Grał m.in. Chopina 😀
Etos współdziałania, współodpowiedzialności za robotę (tu: za brzmienie, za kształt muzyki) wciąż nie jest tu znany.
co tez pani pisze, przeciez wspolpraca to condicio sine qua non orkiestry symfonicznej
mamy byc podobno gorsi od wenezuelczykow, co tez pani…
a jakies muzykowanie z papieru czyni ich lepszymi ludzmi?
od 37 lat, to przeciez mieliby samych muzykow a jak nie to wyksztalconych ludzi, tymczasem wiezienia sa pelne, narkotyki spozywane i handlowane gorzej niz w PL
nie ma co sie porownywac, choc pomysl moze byc dobry, tylko brak u nas animatorow, ktorzy pracuja za free czyli spolecznikow, ci wymarli po czasie spolecznikowstwa z przymusu
Witam ch – wiedziałam, że w końcu padnie podobna uwaga 😆
Owszem, w tych najlepszych naszych orkiestrach jest współdziałanie. Ale wystarczy czasem przejść się na koncert, żeby się zastanowić: czy ci ludzie słuchają siebie nawzajem? I czy dyrygent umie to wyegzekwować?
Na pewno jest to w dużo mniejszym stopniu w Polsce choćby dlatego, że grę zespołową rozpoczyna się w naszych szkołach muzycznych stosunkowo późno.
A co do Wenezuelczyków: dzieciaki objęte tym programem, choć ich liczba sama w sobie robi wrażenie, to kropla w morzu. 400 tys. wobec 30 mln ludności kraju. Takie proporcje.
Pobutka.
http://www.facebook.com/media/set/?set=a.396234683774186.89360.100001629727455&type=3
na peryferiach RP gdzieniegdzie społeczników można jeszcze znaleźc. Specjalny koncert dla dzieci + foldery z naklejkami:) i „rozbiórka” orkiestry barokowej i chóru na przykładzie fragmentu haendlowskiego Hallelujah! Trudno to porównac z Wenezuelą ale trzeba robic na miarę możliwości, tym bardziej , że odbiór był znakomity i zapotrzebowanie ogromne.Tu oczywiście mówimy o odbiorze sztuki a nie o jej kreowaniu, ale czy to nie powinna byc naturalna kolejnośc?
serdeczności
Nie mogę się tam dostać, ale wierzę na słowo 🙂
To prawda, że jest i u nas wiele świetnych inicjatyw. Niestety, jak kropelki w morzu.
A a propos, w związku z festiwalem Łańcuch X jest też Łańcuszek – cykl koncertów dla małych dzieci i rodziców. Takie rozwinięcie Smykofonii w stronę Lutosławskiego. Wczoraj Jadwiga Rappe mi opowiadała wrażenia ze swojego śpiewania na koncercie „Ptasie plotki oraz kotki” w MCKiS, na którym śpiewała Lutosławskiego piosenki dla dzieci i Strawińskiego Kocie kołysanki z trzema klarnetami. Ponoć poszło fantastycznie. Powtórka 9 lutego o 17. w Forcie Sokolnickiego na Czarnieckiego 51.
Było tu już nieraz, ale nie odmówię sobie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=OYMDHYYnptQ
Pak
Daj się jeszcze trochę zdrzemnąć. Aaaaaaaaa
O tej porze? 😯 😆
Jest plyta piosenek Tuwima dla dzieci, zawierajaca wszystkie chyba kompozycje Lutoslawskiego (oraz innych). Spiewa tam m.i. wlasnie Jadwiga Rappe
http://muzyka.onet.pl/plyty/katalog/rozni-wykonawcy-julian-tuwim,132848,lista-utworow.html
Karnawał Pani Doroto!
A temu Łańcuszkowi życzę powodzenia jaki miały swego czasu piramidki zwane łańcuszkamii św. Antoniego.
Oj, współczuję niemieckiego karnawału 😉
U mnie się zacznie dopiero od środy, ale już się zastanawiam, czy mysia dziura pomieści średniej wielkości psa. 🙄
To był polonijny bal karnawałowy i disco było polo:)
Oj, to jeszcze bardziej współczuję 🙁
Pobutka.
Ciekawy jest ten wenezuelski przykład. Może nie powinno być tak, żeby dzieci od najmłodszych lat terroryzować lekcjami gry na instrumencie, ale edukacja muzyczna nie powinna być u nas traktowana tak po macoszemu. Trudno i inne zjawiska, które w taki sposób rozwijały by ludzką osobowość. Ostatnio ukazała się świetna książka p. W. Sacher pt. „Pedagogika muzyki” – o dziwo jest to bodaj pierwsza publikacja, tak kompleksowo podchodząca do problematyki kształcenia muzyki. Autorka poczyniła liczne obserwacje na podstawie których można dostrzec wagę tej dziedziny i jej wpływ na inne „bardziej przyziemne” 🙂
Na zimowy poranek
http://www.youtube.com/watch?v=0Nug5OwDp0o
Witold Lutoslowski – pięknie 🙂 Miło zacząć tydzień od takich fajnych piosenek. A tu dziś poranek wiosenny – słoneczko świeci, śnieg stopniał.
Kamil – witam. Nie znam tej książki, jak kiedyś na nią trafię, to chętnie się zapoznam 🙂
Dzień dobry, pytanie troszkę nie w temacie, ale do kogo się z nim zwrócić jak nie do Pani: czy miała już Pani w rękach nowowydaną książkę Chłopeckiego o Lutosławskim? Czy ją w ogóle można już gdzieś kupić? Znalazłam tylko fragmenty (http://www.dwutygodnik.com/artykul/4283-katedra.html), a w księgarniach internetowych ani widu ani słychu…
Paminko, no właśnie jest kłopot. Książkę wydało do spółki Towarzystwo im. Lutosławskiego z wydawnictwem słowo/obraz terytoria, na którego stronie nie ma na temat tej książki nic. Nie bardzo rozumiem, w jaki sposób miałaby być dystrybuowana. Towarzystwo zrobiło promocję tej książki przed jednym z koncertów Łańcucha X i wtedy dostałam egzemplarz. Ale co dalej, muszę chyba Grzegorza Michalskiego zapytać.
zwłaszcza, że słowo/obraz ogłosiło upadłość ostatnimi dniami – może w tym sęk… No nic, będę cierplwie czekać, tymczasem mam w zanadrzu Lutosławskiego „O muzyce” i „O sobie” 🙂
Oni twierdzą (słowo/obraz terytoria), że mimo upadłości nadal będą wydawać książki.
Oby. Bo szkoda takiego wydawnictwa.
Dzień dobry,
Matko jedyna, ręce opadają!
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,13342255,Chca_zagrac_Chopinowi__zbieraja_fundusze__Mozesz_pomoc.html
PS. Dzwoniłam do Stowarzyszenia Mieszkańców ul. Smolnej (organizator Urodzin Chopka) – można również wpłacać bezpośrednio na konto Stowarzyszenia z dopiskiem Urodziny Chopina.
adres Stowarzyszenia z numerem konta
http://www.smolna.eu/index.php?option=com_contact&view=contact&id=1&Itemid=54
Kto może, niech się zrzuci 🙂
Już do mnie też pisali 🙂
A jakże to bez „Pobutki” ?
http://www.youtube.com/watch?v=MExtuVVaGJ8
Pobutka dla PAKa 😀
No i zaspałem, a w niedzielę budzi skoro świt.
Ha! To już wiem, dlaczego obudziłam się dziś późno, ale porządnie 😉
Pyszny ten Domingo 😀
Fajnego kota znalazłem 🙂
http://www.scenicreflections.com/files/Winter%20nap%20cat%20Wallpaper__yvt2.jpg
To jakiś ryś, bo ma pędzelki? 🙂
Może ryś, a może Ryś, z takimi nigdy nic nie wiadomo 🙂
Jak ma pędzelki, to może malarz? 🙂
Jak są tacy, co malują pędzelkiem trzymanym w ustach lub między palcami nóg, albo trąbą jak słonie, to pewnie można i pędzelkami na uszach 😉
Dla zainteresowanych: w piątek w Studiu im. Lutosławskiego zagra Yulianna Avdeeva z Sinfonią Iuventus. Ja niestety nie będę się mogła wybrać, bo muszę być w filharmonii na kolejnym koncercie Łańcucha X.
@lisku,
wczoraj nie zaspałem, wczoraj wyręczył mnie macias1515, za co dziękuję 🙂
Pobutka.
🙂
Wprawdzie dotyczy poprzedniego tekstu Szanownej Gospodyni, ale wlasnie wczoraj dotarl do mnie periodyk berlinski „OSTEUROPA”, 11-12/2012 poswiecony Witoldowi Lutoslawskiemu „Ein Leben in der Musik” (piekna okladka). W nim m.in Pani Gospodyni „Auf der Schultern von Riesen Lutoslawski und seine Vorgänger” s.29 (Na ramionach gigantow Lutoslawskiego spojrzenie w muzyczna przeszlosc), tekst takze Krzysztofa Meyera „Pan Lutoslawski. Wspomniania o moim nauczcielu i przyjacielu”, jest (ciekawe) Anna-Sophie Mutter z tekstem „Ein neuer musikalischer Kosmos” a Adam Wiedemann z „Swiety Witoldzie, modl sie za nami” (Heliger Witold,bitte für uns”.
Czasopismo OSTEUROPA rzeczywiscie zawsze cos ciekawego publikuje.
Dzień dobry,
co za miła niespodzianka z tą Pobutką 😀 Róża to ta ostatnia z prawej w II skrzypcach. PAK akurat wie, bo ją poznał 🙂
ozzy – z „Osteuropą” współpracuję już od pewnego czasu. Po raz pierwszy napisałam dla nich parę lat temu tekst o temacie martyrologicznym w polskiej muzyce powojennej. Drugi raz – ze dwa lata temu, o recepcji twórczości Mieczysława Weinberga w Polsce. Ten artykuł jest trzeci. Swoją drogą żałuję, że nie znam na tyle niemieckiego, żeby czytać swobodnie to pismo, rozumiem piąte przez dziesiąte 🙁
Wspomniany pan Krzysztof MEYER to INSTYTUCJA muzyczna w jednej osobie (chyba, ze czasami jego zona – biografia Lutoslawskiego) – jakze przebogaty zyciorys, jakaz wszechstronnosc tworcza…po prostu GENIUSZ i dusza na wskros kosmopolityczna,
Oboje mają ogromną wiedzę i chętnie się nią dzielą, mają też oboje dar pisania.
No, jak nic mi sie skojarzyło…
„muzyka tworzy obywateli” – kto by dziś cos takiego napisał, jak nie Pani Kierowniczka?
A z Waldorffem się skojarzyło: muzyka łagodzi obyczaje 🙂
Danił Trifonow wystąpił wczoraj z recitalem w Carnegie Hall, sala (Isaac Stern Auditorium, największa) wyprzedana.
Program (Scriabin, Liszt, Chopin) znajdzie się na płycie – wczoraj podpisał także kontrakt z Deutsche Grammophone.
No proszę 🙂 przyszła koza do woza, tj. DG do Daniłki 😆
He, he 😀
Brawo! 😀
Wanda Wiłkomirska ubóstwia Horowitza. Odkąd to dziś przeczytałam, w wywiadzie, którego udzieliła Remigiuszowi Grzeli, nie mogę przestać się uśmiechać. O czym donoszę, zanim przeprowadzę na sobie wiwisekcję, żeby ustalić, dlaczego – co się uda, albo nie, ale uśmiech pewnie przepadnie gdzieś po drodze. 😉
Może dlatego, że skrzypaczka ubóstwia pianistę? 😉
Na recitalu Trifonova, rzeczywiscie przy swietnej frekwencji i entuzjastycznej publicznosci, bylem. Gral swietnie. W dwa dni pozniej, zadecydowalem wybrac sie na jego recital w akademickim miasteczku i siedzibie uniwersytetu Princeton: program ten sam, fortepian znacznie gorszy. Decyzja absolutnie prawidlowa.Tam Trifonov gral prawie jak inny, znacznie dojrzalszy pianista: moze bez tej samej presji wiszacych nad forepianem mokrofonow, moze walka z instrumentem bardziej jego temperament powstrzymala. Sonata Liszta o niemal dwie minuty dluzsza(pierwszy raz wydala sie zagoniona), Preludia Chopina ze znacznie „glebszym” oddechem.Tym razem bylem zachwycony i nie pozostawialo w moim mniemaniu watpliwosci, ze to ON, a nie Avdejewa, stal sie teraz prawdziwym chopinista( poltora roku temu,podczas debiutowego recitalu w NY, mialem bardziej mieszane uczucia, szczegolnie po troche powierzchownym Chopinie). Wspanialy talent, juz teraz posiada zalazek, aby byc nazywany poeta fortepianu. Podesle link do majacej sie ukazac recenzji, dostepnej rowniez „on-line”.
Dzięki, Romku 🙂
Ja na konkursie nie miałam wątpliwości, że on ma zadatki na wspaniałego chopinistę, tylko niech przestanie aż tak pędzić 😉