Fonografia na rozdrożu
Na dzisiejszej konferencji poświęconej stanowi polskiej fonografii mówili autorzy raportu na ten temat wydanego właśnie przez IMiT, wydawcy oraz przedstawiciele MKiDN, ZAiKS, ZPAV, NInA i serwisów streamingowych. Poruszono wiele tematów; siłą rzeczy mówiono też o odbiorcach.
Raport otrzymałam; wart jest osobnego omówienia i pewnie to zrobię w wolniejszej chwili, gdy go przerzucę. Ciekawa natomiast była dyskusja. Wśród wydawców-panelistów mieliśmy reprezentantów muzyki poważnej (Polskie Nagrania, Dux), jazzu (For Tune), popu (Kayax) i hip hopu (Wielkie Joł). Ogólnie: poważka chciałaby stałego systemu wspierania polskiej fonografii przez państwo, inni – niekoniecznie, bo radzą sobie niezgorzej. Ale, co ciekawe, Tomasz Grewiński z Kayax zrobił poważkowcom miłą niespodziankę i wsparł ich moralnie stwierdzając, że kulturze wysokiej dotacje są potrzebne.
Hiphopowiec Kamil Jaczyński podkreślał specyfikę swojego środowiska, ale też zwrócił uwagę na konieczność edukowania odbiorców nagrań. A więc: jeśli dajemy ludziom jakąś próbkę za darmo w sieci, to tylko dla zachęty; jeśli chcą więcej, proszę bardzo, niech zapłacą i niech się przyzwyczajają do tego. Podobny temat wypłynął na kolejnym panelu w formie małego sporu między przedstawicielką Warnera Marią Peryt a szefem NInA Michałem Merczyńskim. Ten ostatni opowiadał o pięknej, stopniowo realizowanej przez firmę wizji digitalizowania i udostępniania ludziom muzyki, jak np. na portalu trzejkompozytorzy.pl. Oponentka stwierdziła, że kiedy ludzi się przyzwyczai, że mogą mieć za darmo, nie będą chcieli płacić, podobnie, jak to się dzieje z koncertami nawet tanimi. Merczyński na to, że według badań klienci często się inspirują właśnie czymś, co usłyszeli w internecie.
Do edukacji jednak wracając, musiał przyznać, że budowany przez NInA edukacyjny portal Muzykoteka nie spełnia jeszcze pokładanych w nim nadziei – jest stosunkowo mało wykorzystywany. Potrzebne więc będą dalsze działania. Przywoływany dziś kilka razy znakomicie rozwinięty fonograficzny rynek skandynawski, zwłaszcza szwedzki, opiera się m.in. na znakomitej edukacji muzycznej społeczeństwa.
Nasz rynek fonograficzny wciąż się zmienia, a właściwie jest wiele rynków w jednym. Wiadomo, że są gałęzie (np. elektronika), które nieźle sprzedają się za granicą, a w kraju np. telewizja zupełnie się nimi nie interesuje, że z kolei disco polo sprzedaje się tylko w Polsce, za to cieszy się zainteresowaniem określonych stacji telewizyjnych. Ale ogólnie, poza drobnymi wyjątkami, to – jak powiedział jeden z respondentów twórcom raportu – muzyka nikogo nie obchodzi, a w radiu służy wyłącznie bezkonfliktowemu przejściu od reklamy do reklamy. Trudno więc wylansować coś nowego. Choć teoretycznie jest łatwo wyjść w świat, choćby lansując się na YouTube, ale konkurencja jest tak wielka, że ta łatwość zmienia się w trudność. A muzyka poważna w ogóle wymyka się wszystkiemu.
Dużo mówiono dziś również o tym, czy serwisy streamingowe bardzo namieszają (tradycyjni wydawcy wzdychają z nostalgią, że kiedyś dla jednego utworu klient kupował całą płytę, a dziś ten jeden kawałek kupuje w sieci…). W Polsce dopiero zaczynają mieć znaczenie, bo wchodzą stopniowo na rynek. Przedstawiciel WIMP właśnie się pochwalił, że gdzieś za dwa miesiące wprowadzą streamingi z FLAC, więc skończą się zarzuty w kwestii marnej jakości dźwięku (choć wielu słuchaczom z młodego pokolenia nie przeszkadza sztuczność i plastikowość brzmienia). Pewne jest, że czekają nas kolejne przewartościowania.
Komentarze
Nie mam tego pod ręką by sprawdzić, ale wydaje mi się, że ćwierć wieku temu L.Erhardt („Sztuka dźwięku”) nakreślił lub cytował futurystyczną wizję fonografii, fonografii interaktywnej.
Słuchacz wybiera nie tylko repertuar, ale także orkiestrę, dyrygenta i miejsce nagrania.
Z oczywistymi ograniczeniami – prawie już to mamy…
Dziś, futurystyka to jak planowanie przyszłorocznych wakacji. Tak szybko wszystko się dzieje. Rok, dwa, trzy i fonografia polegająca na sprzedawaniu jakichś plastikowych krążków zniknie.
Wszystko będzie w chmurach i problem będzie polegał na tym… czego posłuchać: której orkiestry, w jakiej sali, z jakim dyrygentem.
O ile będziemy już pewni o jaki utwór nam chodzi…
No proszę, streaming FLAC jakoś jest możliwy, a radio cyfrowe ma jakość trochę lepszą od telefonicznej, bo się podobno nie da. 🙄
Pobutka.
Dzien dobry,
zima dopisuje, chociaz na polnocy Szwecji bylo przed paroma dniami – 40 C. Wczoraj tylko – 25 C – prawie wiosna 🙂
Ciekawe informacje z rynku fonograficznego w Kraju. U nas odwrotnie przemysl fonograficzny nie ma powodow do narzekan. Z raportu z r 2013 same pozytywne wiesci. Sprzedaz zarowno streamingowa jak nosnikow tradycyjnych ( w tym winyle) wzrasta. Nawet niedawno premier szwedzki Reinfeldt pochwalil sie, ze muzyka nalezy do waznych towarow eksportowych nie tylko Volvo czy tez Ericsson. Tak, szwedzki hard rock czy tez black metal (!) sprzedaje sie jak swieze buleczki. Podobnie z muzyka pop np. Robyn czy tez First Aid Kit ( te grupe uwielbia premier W. Brytanii D.Cameron – rozxmowa z Daily Mail).
Pani Peryt z Warnera ma racje, przynajmniej takie wrazenie mam z policy tutejszego rynku muzycznego. O interesy muzykow w Szwecji dba bardzo organizacja STIM (takie zwiazki zawodowe?), ktora wyjatkowo pilnuje, by muzycy orzymywali swoje naleznosci za grana muzyke w eterze, w lokalach rozrywkowych, restauracjach etc etc.
Spotify sprzedaje najwiecej w tym takze muzyke klasyczna a jednoczesnie bardzo interesujacym zjawiskiem jest renesans winylu ( zwlszcza muzyka indie, rock).
Wspomniana edukacja muzyczna spoleczenstwa szwedzkiego to efekt wielu dziesiatek lat – te wspaniale muzykowanie rodzinne, w szkole, w kosciolach, stowarzyszeniach.
Ale to tradycja skandynawska. Wspaniale chory.
A tego sie nie wyedukuje przez noc.
Dzień dobry,
no właśnie. To niestety u nas upadło 🙁
Michał Merczyński tłumaczył wczoraj, że muzyka, którą wrzucają do Ninateki czy która wisi na trzejkompozytorzy.pl (a pamiętajmy, że tam jest cały Lutosławski, Górecki i Penderecki do posłuchania!), ma opłacone wszystkie prawa, a zbiór na tym ostatnim portalu opiera się na nagraniach radiowych, które były zapłacone. No, ale to jest jednak inne, rozszerzone pole eksploatacji. Mimo to faktycznie to nie jest naprawdę za darmo, bo wszyscy na to płacimy z naszych podatków 🙂
To zresztą może jakoś najbardziej odbiega od rynku poważki, bo jednak w tej dziedzinie wciąż częstsze jest kupowanie płyt niż streamingów, a darmo prawie nie ma, z wyjątkiem YouTube.
@stary-satyr
Dorzucę jeszcze, że jak już wybierzesz orkiestrę, salę i dyrygenta to będziesz mógł jeszcze wybrać instrument, na którym ty będziesz grał.
A propos „instrumentu, na którym ty będziesz grał”:
Zaprzyjaźniona Fundacja Muzyka Jest Dla Wszystkich przeprowadza badania nad muzykowaniem w Polsce i poprosiła mnie o umieszczenie tu ogłoszenia, co z przyjemnością robię.
Istotą i głównym celem badania „Muzykowanie w Polsce” jest poznanie podstawowych form aktywności muzycznych Polaków. W szczególności badaniu poddawane są: praktyka gry na instrumentach muzycznych oraz śpiewanie. Uzyskane wyniki umożliwią ocenę umuzykalnienia polskiego społeczeństwa w wybranych aspektach oraz diagnozę, która może stać się podstawą budowania właściwej strategii reformowania edukacji kulturalnej i artystycznej w dziedzinie muzyki, tworzenia warunków dla “nieprofesjonalnej” aktywności muzycznej i rozwoju uczestnictwa w kulturze muzycznej. Oto link do badania ogólnego: http://muzyczne-badania.pl/index.php/583384/lang-pl
Równolegle trwa badanie grup specyficznych. Ma ono szczególne znaczenie dla projektu „Muzykowanie w Polsce”. Mamy nadzieję uzyskać dzięki niemu szczególny materiał porównawczy dla próby ogólnopolskiej. Do ankiety w ramach badania grup specyficznych zapraszamy osoby, dla których muzykowanie ma ważne znaczenie i zajmuje szczególne miejsce w ich życiu. Są to zarówno osoby ze środowisk związanych z artystycznym wykonawstwem muzyki, jak i czynni muzykujący amatorzy. W ramach tej części projektu wyłoniliśmy grupy, dla których przygotowane zostały specjalne ankiety. Ankiety dla grup specyficznych różnią się między sobą nieznacznie kolejnością pytań oraz zestawem pytań uzupełniających. Są one dostosowane do doświadczeń osób z danej grupy.
Zapraszamy więc do udziału w badaniu:
• Chórzystów. Ankieta dla tej grupy: http://tnij.org/choir
• DJ-ów i osoby tworzące muzykę elektroniczną (na komputerach i innych urządzeniach elektronicznych): http://tnij.org/akdzwieku
• Studentów kierunków wychowania muzycznego i artystycznego / Absolwentów szkół muzycznych: http://tnij.org/umuzykalniaj
• Nauczycieli muzyki oraz rodziców uczniów szkół muzycznych: http://tnij.org/umuzykalniaj
• Osoby związane czynnie z muzyką tradycyjną, folkiem, uczestników warsztatów śpiewu / tańca tradycyjnego, miłośników instrumentów ludowych: http://tnij.org/muzykanci
• Członków amatorskich zespołów muzycznych: http://tnij.org/wespolwzespol
Po zamknięciu badania grup specyficznych, w lutym 2014 roku, wśród uczestników poszczególnych ankiet rozlosujemy cenne nagrody książkowe i płytowe. Ich pełną listę opublikujemy wkrótce na stronie internetowej projektu „Muzykowanie w Polsce”.
No i znalazłem 🙂
Stąd można pobrać elektroniczną wersję raportu:
http://imit.org.pl/listit2/141/default/raport-rynek-fonograficzny-w-polsce-20112012.html
A, już zawiesili też na stronie. Bo ja dostałam w formie książkowej.
To czytajcie 🙂
…Ja mogę dać się przebadać pod blogiem Pani Redaktorki! 😀
:
Dziś wieczorem minie 30 lat od debiutu koncertowego grupy, z którą jestem związana od niewiele krótszego czasu* – Chóru krakowskiej Kolegiaty św. Anny Schola Cantorum Cracoviensis!
„Wydarzenie” będzie w sobotę:
http://chorscc.wordpress.com/2014/01/17/trzydziestolecie-choru-schola-cantorum-cracoviensis/
Zapraszam
w imieniu Dyrygentki – od czterech dekad kierownictwo artystyczne i codzienna mrówcza praca należy (bezgratyfikacyjnie) do Pani Barbary Karpały,
w imieniu Chórzystów i Byłych, zwłaszcza tych z najdłuższym stażem i tych dociążonych wieloma innymi obowiązkami oprócz „tylko” śpiewania na próbach, podczas liturgii, na koncertach.
oraz w imieniu własnym
— na mszę i koncert w sobotę 25 stycznia 2014, 17:00 do Kolegiaty,
do poczytania naszych miejsc, w tym zerknięcia na kalendarium, zapowiedź galerii trzydziestolecia, etc., etc.
(można też coś napisać, uśmiechnąć się, etc. )
______
*pierwsza próba: 27 października 1987… się pamięta… i że rozdano Kyrie i Gloria z mszy, która jest w programie na sobotę 🙂
…Można też ponaciskać (= bardzo delikatnie skłonić) Panią Redaktorkę, by częściej (wyłącznie w dogodnych dla niej terminach) wspominała o chórach, nieprofesjonalnym ruchu chóralnym, innych otoczach i podglebiach kultury Naprawdę Najwyższych Lotów, jej własnych zespołach, wspomnieniach, etc., etc. …
…=> kiedyś obiecała wrzucić to i owo 🙂
http://basiaacappella.wordpress.com/2008/04/18/amatora-trikow-kilka/#comment-3327
– latka lecą… (chórzyści zachowują wieczną młodość 😉 ) 😎
Gratulowałam już mailowo, teraz gratuluję na blogu!
I zachęcam jednak również do udziału w badaniach 🙂
Piękna sprawa, pozazdrościć wytrwałości… nasz chór od dawna nie działa, ale spotykamy się co roku. Myśmy obchodzili… czterdziestolecie… Nie byłam od samego początku, ale jakoś kilka miesięcy do roku później.
Z kwartetu założycielskiego bas już nie żyje 🙁
Off topic, ale a propos śpiewania: w końcu jest już na stronie program Misteriów Paschaliów i rusza sprzedaż biletów.
http://www.misteriapaschalia.com/pl/4/0/348/znamy-program-festiwalu-misteria-paschalia
Bardzo dziękuję w imieniu Koleżanek, Kolegów i własnym!!! 🙂
(Coś mi poczta elektroniczna nie chce przejść – spróbuję wieczorem lub jutro…)
Dla SCC jest to też w zasadzie jubelek 30/40 — grupa zawiązała się w jakimś momencie 1974… nikt dokładnie nie pamięta, kiedy… 🙂
Kontynuację zawdzięczamy, moim zdaniem, Basi, dużemu zżyciu i lojalności trzonu grupy oraz kilku osobom najpilniej pracującym organizacyjnie, w tym wieloletniemu Prezesowi – Prezydentowi, jak mawiają zaprzyjaźnieni Francuzi 🙂
@ozzy i renesans winylu:
Niestety jest to za hipstersko-snoberski trend, który nie ma wiele wspólnego z audiofilią.
Miałem okazję słuchać (na bardzo dobrym sprzęcie) neo-winyli i porównać je z „oryginałami” tłoczonymi przed nastaniem renesansu. Porównanie niestety było druzgocące.
Mam kłopot z słuchaniem na portalu trzejkompozytorzy.pl
Po około dziesięciu minutach odtwarzacz zatrzymuje się i trudno jest wznowić granie od tego samego momentu; zresztą – wcale nie powinien się zatrzymywać.
Jeszcze w grudniu monitowałem NINA i powiedzieli, że problem znają i nad nim pracują.
Czyżby jeszcze nie został rozwiązany? Też obserwujecie takie przypadki?
Streaming FLAC OK, ale czy nie jest to tzw. overkill?
Czy nie wystarczy prawidłowo skompresowany strumień choćby 256 kbps?
Nie łudźmy się – to, co do nas dociera na falach FM też jest przecież stłamszone i okrojone.
Żeby posłuchać PR 2 w 128 kbps trzeba bulić jakiejś czeskiej firmie (PIano).
To, co dają zwykłemu słuchaczowi abonamentowemu ma parametry nieznane; w takim razie przyjemniej się słucha przez zwykłe FM. Tak to wychodzi u mnie, na sprzęcie średniej tylko klasy.
Skądinąd dla mnie to jest skandal. Uważam, że płacąc abonament mam prawo korzystać z najlepszej dostępnej technologii przesyłu bez dodatkowych opłat. Gdybyż jeszcze chodziło o ponadstandardową ofertę, jakieś grzebanie w archiwach, radio na życzenie, czy inne usługi klasy Premium… ale zwykły program, tylko nie zepsuty?
Postanowiłem walczyć o swoje. W 2012 napisałem o tym do KRRiT.
W odpowiedzi, zostałem poinformowany (skrót):
– nadawca publiczny ma realizować misję społeczną
– misja ta, tylko częściowo jest finansowana z abonamentu
– Polskie Radio SA prowadzi działalność gospodarczą by sfinansować misję
(z poważaniem Anna Szydłowska-Żurawska Dyrektor Departamentu Prezydialnego).
Moje wnioski: chcesz mieć misję – to za nią najpierw zapłać, najlepiej przez pośrednika, żeby środków na misję było mniej.
Ale uparłem się; napisałem niedawno do innej Bardzo Waznej Instytucji.
Czekam, poinformuję…
@stary_satyr:
W domu mam linki do streamów wszystkich programów PR w rozdzielczości 132 kbps. Tak przynajmniej stwierdza mój odtwarzacz. Żadne Pianosrano.
Jak odbiorca ma wiedzieć coś o muzyce poważnej, skoro nie ma do niej dostępu. Oczywiście są filharmonie, koncerty, festiwale, ale trzeba wykonać wysiłek aby się do nich przygotować i pójść. Dlatego potrzebne jest bierne wciąganie słuchacza w świat muzyki – dawnej, klasycznej, współczesnej.
Odkąd w TV nastała Nina Terentiew słyszę tylko, że „ludzie tego nie chcą oglądać, słuchać”, kultura więc znika z ekranu. Drugi król gustów polskich – Robert Kozyra tylko wtóruje carycy.
Z drugiej strony muzycy (niedawna rozmowa moja z Benjaminem Bagby) mówią, że o treści płyty decyduje producent (sic!).
Jak więc odbiorcy mają rozumieć muzykę i co za tym idzie ją kupować – w dowolnej formie – skoro brakuje przewodników po pięknie?
Gostku, tak, 256 by wystarczyło, najlepiej przy użyciu technologii innej niż mp3. Drugie tak – owszem, FM obcina i zakłóca. Tylko dlaczego jakaś zgraja ekspertów wyciągnęła z tego wniosek, że hiper i ultra cyfrowe radio będzie nadawać krystaliczne i dźwięczne 96 kbps?
Moja koncepcja jest taka, że to zupełnie wystarcza do piosenek reklamowych, a reszta nie jest ważna.
Jeśli tak jest, to mamy prawdziwy cyrk! Jeśli Pani Kierownica (nie wiem skąd ta moda na zdrobnienia) pozwoli, to może wrzucisz tutaj te linki?
WIMP proponuje AAC 320.
Ale niechby było 192, to już jest początek.
Nie puszczałem różnych streamów przez mój główny sprzęt, ale na kaszlakach komputerowych wszystko powyżej 128 zaczyna mieć sens.
@Gostek Przelotem:
Przez SCREAMER RADIO znalazłem dwójkę w 131 kbps, ale tam jest napisane, że to Streaming Windows Media Audio. To taki format, inny niż mp3? Lepszy, gorszy? Może dla niego 131 kbps to wcale nie za bogato? Akurat leciał skrzypek ludowy, więc trudno coś powiedzieć o wrażeniach jakościowych…
Jest też inna, delikatna kwestia:
Nie do końca znane (mi) są zasady, na jakich działają serwisy takie jak Spotify, czy WIMP.
Wiem na pewno, i nie mam powodów, żeby mu nie wierzyć, że Robert Fripp* wzywał Spotify do usunięcia jego muzyki z serwisu, ponieważ Spotify umieszczało tę muzykę w serwisie bez jego zgody, a on nie otrzymywał za to tantiemów.
*gitarzysta zespołu King Crimson, jakby co 😉
Tak, to są streamy WMA.
Też tak naprawdę nie porównywałem ich jakościowo.
Jedną wielką zaletą jest to, że mogę ten stream odpalić w dowolnym odtwarzaczu. Odtwarzaczy flashowych nie cierpię organicznie.
A ja porównywałem i stratne WMA wypadają beznadziejnie w porównaniu z mp3 o podobnej przepływności, więc wolę mp3 128, jak już muszę wybierać. Proszę nie mylić z całkiem innymi WMA, pakowanymi, one dają 600-700 kbps.
A czy ktoś wie jak różni się koszt przesyłu streamu o niskiej jakości od przesyłu wysokiej jakości?
Przy słuchalności Dwójki na takim poziomie, jaki jest przepustowość łącza nie powinna stanowić problemu.
Przepraszam, że z zupełnie innej beczki….Agnieszka Radwańska, po genialnym meczu, wygrała dzisiaj z Victorią Azarenką i osiągnęła wreszcie półfinał Australian Open. Kto wie co się jeszcze zdarzy? Gra Agi momentami płynęła jak najpiękniejsza muzyka : )
no to,
@ Gostku Przelotem
sprawdź proszę co masz w tym linku z 131 kbps; może właśnie to stratne WMA?
Bo wydaje się nieprawdopodobne, by radio w jednym miejscu kazało sobie płacić za 128, zaś w drugim dawało 131 za darmo.
I może też, to jest właśnie to, co Radio daje (abonamentowcom) na swojej stronie? Co brzmi gorzej niż FM.
@Gostek Przelotem
zalezy jakie winyle..proponuje na poczatek posluchanie Arcade Fire albo My Bloody Valentine albo nagrania z firmy Fat Possum Records (blues). Co ma hipster z audiofilia?
A dobry sprzet to jaki? Od paru tysiecy dolarow? Mam w domu starego Marantza kupionego w latach 80 za pare setek dol. i porownywalem dobre winyle z lat 70 z tymi
z AD 2013 – jaka roznica?
To tyle.
Niezależnie od tego co wcześniej napisałem o analogowym sygnale FM, przy dobrym sygnale, dobrej transmisji i dobrym tunerze dźwięk z radia może być naprawdę piękny.
(A z kolei wszelkie retransmisje koncertów i tak są puszczane z plików mp3, z tego co mi wiadomo, więc w streamie mamy kompresję kompresji i już w ogóle robi się kanapka po tygodniu na dnie walizki).
Winyle współczesne (te, których słuchałem – reedycje jazzu z lat 60) mają gorzej zarysowaną scenę i brzmią twardo.
Sprzęt? Nie wchodzę w dyskusję o audiofilii chwilowo.
Wzmacniacz był ten:
http://www.highfidelity.pl/artykuly/0601/marton.html
Właśnie, z okazji wpisu o fonografii skasowałem sobie – dokładnie na własne życzenie – tak z pół bazy danych (kolumna dyrygenci i orkiestry). Nie będę się nudzić odtwarzając
Kolumny ESA, wkładka Lyra (nie pamiętam który model)
gramofon też chwilowo nie pamiętam.
Ważne, że pokój odsłuchowy był dobry, więc można było się bawić w wychwytywanie tych różnych detali.
@ Gostek Przelotem
czy nie pomyliłeś się? Myślisz chyba o transmiji, bez „re”?
Skompresowany przesył radiowy z Filharmonii Narodowej do studia emisyjnego wiąże się właśnie z utratą jakości.
Problem ten nie występuje przy nadawaniu bezpośrednio ze studia radiowego (S-1), no i wtedy, gdy odtwarzane jest nagranie dokonane wcześniej, dostarczone do studia na jakimś nośniku trwałym, co możemy nazwać retransmisją.
Moje rozumienie:
Transmisja = „live”
Retransmisja – materiał nagrany, odtworzony później.
Transmisje live z FN brzmią przeważnie nieźle. Może czasami pogoda źle wpływa na sygnał. Z S1 „live” faktycznie zawsze brzmi pięknie.
Zapomniałem ostatniego zdania:
REtransmisje u mnie zawsze brzmią gorzej od transmisji live, niezależnie od tego skąd ona jest.
Prawdziwych winyli już nie ma, bo dziś nikt nie nagrywa analogowo. Nawet reedycje starych tytułów bierze się najczęściej z cyfry, i to zremasterowanej. To jest taki analog, jak by sobie przegrać cd na kasetę.
Materiały uzupełniające:
http://www.stereophile.com/content/manfred-eicher-magnificent-obsession
Niektórzy podobno nagrywają analogowo i to jest takie audiofilskie, że ojej. Hipsterstwo dostaje się gratis. 😛
Dyskusję o audiofilii proponuję odłożyć nie na chwilę, a na zawsze. Używam takiego sprzętu, że zobaczywszy, przeciętny audiofil musiałby wziąć leki na uspokojenie. No i jakoś żyję, a niektórzy nawet mówią, że się znam na muzyce. 🙂
Mantra # 349: muzyka ma niewiele wspólnego z audiofilią.
Musimy jednak przynajmniej rozmawiać o jakości dźwięku w świetle tego, co się dzieje z Polskim Radiem, przejściem na DAB i streamingiem.
Jak na zamówienie:
http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1566245,1,czy-kiedys-sluchalo-sie-wiecej-muzyki.read
To jest dobra mantra, szkoda, że nie jest obowiązkowa na kursach dla początkujących audiofilów. 😛
Lutosławski: Utwory Fotepianowe – Ewa Kupiec (Sony)
Nowa płyta tygodnia na:
http://sinfinimusic.com/uk/reviews/recordings/lebrecht-album-of-the-week/lutoslawski-piano-music
Spotkałam Ewę we wrześniu w Berlinie i opowiadała, że właśnie skończyła nagrywać ten album.
Nie widziałam go w Polsce, jak dotąd. Ale też może się wystarczająco nie rozglądałam?
Czyżby był tylko w formie mp3? 😯
http://www.empik.com/lutoslawski,p1085140128,ebooki-i-mp3-p
Poniekąd i niejako w nawiązaniu do dzisiejszego tematu jest dostępny…
http://www.empik.com/lutoslawski,p1085140128,ebooki-i-mp3-p
Ale łajza wyszła 😈
To ja off topic ale na temat już poruszony @ Dorota Szwarcman 11:19
Czy nie mając własnego środka lokomocji można czymś dostać się na koncert do Wieliczki i potem wrócić do Krakowa? W ogóle nie orientuję się w tamtejszych połączeniach, a zamierzam się wybrać wreszcie w tym roku na koncert podziemny. Może ktoś tamtejszy doradzi?
Owszem, można, są busiki. Ale można też się umówić 🙂 Ja już różnie jeździłam, najczęściej samochodem z krakowską koleżanką po fachu, ale też raz z 60jerzym, co bardzo miło wspominam (jechała też wtedy z nami Beata), zwłaszcza, że słuchaliśmy Wariacji nt. Diabellego w twórczej przeróbce Uriego Caine’a 🙂 Ale jeździ też zwykle busik zabierający dziennikarzy i też mi się kiedyś zdarzyło.
Trzeba będzie spenetrować.
Kierowniczko, pamiętam tę podróż z 60jerzym. Jechaliśmy wtedy na wesoły koncert, o ile mnie pamięć nie myli 😉
notario, z dojazdem nie ma problemu (również z powrotem). Kursuje autobus MPK: http://rozklady.mpk.krakow.pl/aktualne/0304/0304r014.htm
Przystanek Wieliczka kościół, tam trzeba wysiąść.
Dzięki, to ja muszę to wszystko spisać i zapamiętać, żeby się nie zgubić 🙂
O, Beata jak na zamówienie 🙂
W zeszłym roku miałam osobistego szofera, który mnie w ogóle zresztą przywiózł i odwiózł z Krakowa aż na same Kabaty, ponieważ jesteśmy sąsiadami 🙂 Ale nie wiem, czy takie luksusy się jeszcze powtórzą…
Dalekim skojarzeniem: muzyka dawna – Mazovia Goes Baroque – Aneta Nowak, która organizowała ten festiwal z ramienia MCKiS, szefuje teraz koncertom edukacyjnym w Filharmonii Narodowej. I już widać zmiany na lepsze 🙂 Jutro w ramach koncertów czwartkowych wystąpi Baltic Youth Orchestra pod batutą najmłodszego z klanu Järvich, Kristjana.
http://filharmonia.pl/koncerty-i-bilety/repertuar/czwartkowe-spotkania-muzyczne2
Szczegółowy program:
Richard Strauss – Poemat symfoniczny Don Juan op. 20
Siergiej Rachmaninow – Rapsodia na temat Paganiniego op. 43
Henryk Mikołaj Górecki – Trzy utwory w dawnym stylu
Johann Sebastian Bach – Koncert skrzypcowy a-moll BMV 1041
Aleksander Skriabin – Poemat ekstazy op. 54
Koncert jest zapowiedzią tegorocznego jesiennego festiwalu na wyspie Uznam, na którym głównym gościem będzie Polska. Po raz drugi po 11 latach (byłam tam wtedy).
@ Gostek
slucham PR Dwojki raczej religijnie i wlasnie na odtwarzaczu, ktory namonalnie pokazuje 132kbps: to jest niestety bajka, bo dzwiek zasadniczo jest tak przytlamszony, ze wszystkie kontrasty dynamiczne- szczegolnie w przypadku fortepianu- staja sie wrecz przykre w sluchaniu. Przypomina mi to dawne kasetowce, czy kamery filmowe (camcorder) w ktorych glosne dzwieki byly sciszane, a przy cichych poziom dzwieku sie podnosil. A wiec nie ma nic za darmo, mimo, ze mnie sie tez tak wydawalo.
Niemal kazda inna internetowa stacja radiowa nadaje w rozdzielczosci 128kbps, niektore nawet 192: nie wiem na czym polega decyzja wladz PR aby niszczyc prawdziwym melomanom przyjemnosc sluchania. Moze rzeczywiscie wieksze koszta wchodza w rachube, ale nie wiem jak jest to przeliczone na pieniadze: 64kbps za darmo, 128 za oplata?
Pobutka.
Dzień dobry 🙂
Dziś będzie Skriabin bez obrazków, ale to ładny pomysł z Klimtem i Kandinskim. Choć nie wiem, czy kompozytora by zadowolił…
Całą serię ciekawych koncertów mamy tu w Warszawie. Jutro z kolei zakończenie Roku Lutosławskiego w FN, pojutrze w Studiu im. Lutosławskiego Agata Zubel i Cellonet, a w niedzielę w tym samym miejscu – laureaci Paszportu „Polityki” 🙂 Ten ostatni koncert jest inauguracją (z wyprzedzeniem) kolejnej, jedenastej edycji festiwalu Łańcuch, który w tym roku jest znów bardzo ciekawy i łączy kończący się Rok Lutosławskiego z rozpoczynającym się Rokiem Panufnika.
Dwójki będę słuchał z analogu tak długo, jak będą w tymże nadawali. Kiedy przestaną – zobaczę.
Tego streamu 131 (2?) słucham niezmiernie rzadko.
Uczciwie powiem, że nie chce mi się eksperymentować z podłączaniem komputera do sprzętu, sprawdzaniem co jak gra itd. itp.
Mam komputer podłączony do sprzętu i mogę powiedzieć, że sprawdzanie nie ma większego sensu. Ze standardowej karty dźwięk jest taki sobie, niby nic nie można zarzucić, ale to samo puszczone z płyty, normalną drogą, słychać dwa razy lepiej. Być może lepsza karta zrobi to lepiej, tylko że za jej cenę mogę sobie kupić wielki karton płyt CD-R i działać tradycyjnie. Prawdę mówiąc, tak właśnie robię. Nagranie bez pudełka i obrazków to nie nagranie. 🙂
Można jeszcze kombinować z cyfrowym wyjściem z karty do wzmacniacza (też drogo), jednak po pierwsze trzeba mieć nowy wzmacniacz, a nowy wzmacniacz to zły wzmacniacz. 😛
Nie(zbyt) drogim rozwiązaniem może być DAC. Xonar Essence ma bardzo dobre recenzje a kosztuje coś ok. 1600 zł.
Ale i tak w każdym rozwiązaniu cyfrowym znajduję jakieś wady, więc na razie robię jak WW, czyli wszystko z krążka.
Nowy wzmacniacz to zły wzmacniacz? No nieeeeee, nie jest aż tak źle.
Jak DAC będzie miał 20 lat, to pomyślę. 🙂
Z nowymi wzmacniaczami może już nie jest tak źle, cały czas mam traumę z nieodległych czasów, kiedy wszyscy zaczęli robić pod „kino domowe”, czymkolwiek ono jest. Wtedy każdy brzmiał jak dźwięk w kinie, przyzwoite zaczynały się podobno w okolicach dwuletnich zarobków, ale to się chyba z powrotem zmienia. Jednak mój sprzęt pochodzi ze szrotów i kosztował razem z restauracją mniej, niż kolesie płacą za ładny kabelek. Zdecydowanie najmłodszy jest odtwarzacz CD, ma tylko 23 lata, jak się zepsuje będę płakał, bo teraz już nie robią takich z płytą wkładaną napisami w dół. 🙂
Oczywista oczywistość, że mówimy tylko i wyłącznie o wzmacniaczach stereo.
Odtwarzacz, zgaduję, pionierski.
Jo, pionierski. A wzmacniaczy stereo po prostu nie było za normalne pieniądze, kiedy się rozglądałem za czymś na początku wieku. Zamiast więc brać kredyt, zacząłem przeszukiwać sklepy z tandetą i teraz się już nie zamienię. 🙂
Zubin Metha ma dyrygowac koncertem, poswieconym pamieci, znanego mu przez pol wieku przyjaciela – Claudio Abbado; Sobota 25.01. o godz. 20:00 w Berlinskiej Filharmonii.
Wstep „online” wg cennika.
http://www.digitalconcerthall.com/en/concert/16882?utm_medium=email&utm_campaign=DCH+Newsletter+for+the+23012014&utm_content=DCH+Newsletter+for+the+23012014+CID_d9165c0e18c21e2a009734425ce05edf&utm_source=Email%20Newsletter&utm_term=Go%20to%20concert
Pobutka.
Jaki młody… 🙁
A propos młodych. Byłam wczoraj na koncercie Bałtyckiej Młodej Filharmonii, który mnie trochę wymęczył (trwał trzy godziny) i był raczej nierówny. Najbardziej wkurzył mnie Koncert a-moll Bacha w wykonaniu koncertmistrzyni zespołu, zagrany w stylu romantycznym, którego nie znoszę. Lepiej już było z Rapsodią Rachmaninowa z Julią Kociuban, która teraz studiuje w Mozarteum i trochę wysubtelniała, a temperament na szczęście jej pozostał. Z orkiestrami młodzieżowymi jest tak, że wyżywają się w głośnym i szybkim i w tym są aż za dobrzy, a z fragmentami wolnymi i lirycznymi to bywa… hm… różnie. Zakończenie Don Juana trochę się rozlazło, ale dyrygent i tak przy ostatnim pizzicato już odwrócił się do publiczności z gestem: no popatrzcie, jacy oni są wspaniali. Za to całkiem niezły był Górecki. Skriabin zagrany sprawnie, ale raczej z hałasem niż z ekstazą – brakło tego właściwego nastroju… Ogólnie najmłodszy z Järvich jest z tych dyrygentów trochę cyrkowych, tańczących, zwłaszcza że prowadzi wszystko z pamięci, więc uprawia choreografię do tego stopnia, że czasem można się wystraszyć, że za chwilę spadnie z podium. Młodzież musi go uwielbiać. Jak zaczęli bisować, to nie mogli skończyć; pierwszym bisem była Hurra-polka Lutosławskiego, reszty nie rozpoznałam, zresztą ciężko było, bo pędzili bez opamiętania. Przed ostatnim wyszłam, ale publiczność była zachwycona. No i fajnie.
🙂
Neeme, Paavo i Kristjan Järvi
_____________________________________
wspaniala rodzina dyrygentow – Neeme / ojciec eystepowal czesto ze szwedzkimi filharmonikami.
Jutro w trybunale Biber 🙂
Miłośnikom baletu z Łodzi i okolic ku rozwadze: http://www.kinowytwornia.pl/teatr_i_balet__spektakle.html
Naocznie będzie się można przekonać jak te ostatnie skandale w Bolshoi rzutują na poziom artystyczny.
Bajdełejnie (czyli: „przepraszam, że tak przez porcję”) to osobiście żal mi „Hamleta” z National Theatre, ale będę wonczas wyjechanym. Ale może będzie jakiś ripit kiedy.
Jestem zbudowana. Minus dwadzieścia, wydawałoby się, że wszyscy zamarźli – a tu w filharmonii pełna sala 😯 Muszę zaraz opisać takie wydarzenie 😉
O matko, przeczytałem Bieber.
Hihi 😆
Dwójka jeszcze chyba do tego stopnia nie upadła 😉