Na co władza daje
Ogłoszono właśnie wyniki pierwszego naboru wniosków o dofinansowanie przez MKiDN wydarzeń kulturalnych. Co do muzycznych, jacyś „wybitni” mądrale i znawcy siedzieli w komisji.
Najwięcej pieniędzy otrzymali jak zwykle ci sami. Pominę oczywiście Warszawską Jesień, która dostała 1 mln zł i ma zapewnioną tę sume na kolejne dwa lata, podobnie Misteria Paschalia – 600 tys. na każdą z trzech edycji, tegoroczne Sacrum Profanum – również 600 tys. Co tam tyle kosztuje? Podobnie Festiwal Beethovenowski, a krakowski Festiwal Muzyki Polskiej – 350 tys. i również będzie otrzymywać tę sumę przez kolejne dwa lata. Szalone Dni Muzyki, które wiadomo, jakim trybem się odbywają, dostały – w podobnym trybie – 200 tys. rocznie. Zestawmy ten ostatni, tak intensywny festiwal, np. z Sacrum Profanum – tylko za głowę się złapać.
Wszystko można sobie obejrzeć na stronie MKiDN, więc może nie będę się rozwodzić nad tym, kto został wspomożony, i skupię się na „salonie odrzuconych”. Ogólnie widać, że pomoc jest wielkomiejscocentryczna (z Warszawą na czele). Ale i w stolicy zostały odrzucone wydarzenia istotne, od jubileuszowego Skrzyżowania Kultur po Festiwal Muzyki Improwizowanej Ad Libitum. Z propagujących muzykę współczesną nie dostały też nic krakowskie festiwale Audio Art i Pomosty (zawierające, jak Ad Libitum, cenny element edukacyjny). Zlekceważone zostały jubileuszowe: częstochowski Festiwal im. Bronisława Hubermana i mazurska Letnia Filharmonia AUKSO. Nic nie otrzyma Międzynarodowy Konkurs Jazzowy im. Zbigniewa Seiferta, katowicki cykl Jazz i Okolice, warszawska Nowa Muzyka Żydowska, poznański Tzadik. Odrzucone zostały programy Capelli Cracoviensis (za to dofinansowana została Muzyka w Starym Krakowie, która nie ma już nic wspólnego z Capellą Cracoviensis), odrzucona paradyska Muzyka w Raju i Poznań Baroque.
Można by powiedzieć, że festiwale z elementem edukacyjnym powinny były zgłosić się do programu „Edukacja” (dotyczy to również np. zdobywającego powodzenie wśród publiczności cyklu Speaking Concerts Marcina Sompolińskiego). Ale co mają zrobić np. festiwale jazzu bardziej awangardowego czy imprezy barokowe, piękne i dalekie od blichtru? Liczyć na władze lokalne i sponsorów zewnętrznych nie zawsze się da w wystarczającym stopniu.
Cóż, mamy w ministerstwie „wybitnych” speców od muzyki. Tacy spece również wysłali w ciągu ostatnich tygodni – z dużym opóźnieniem zresztą – jednobrzmiące odpowiedzi w kwestii „Ruchu Muzycznego” z podpisem ministra kultury: „Dziekuję za opinię […] na temat „Ruchu Muzycznego”. Potrzebny jest czas, aby przyjrzeć się funkcjonowaniu redakcji. Pochopne ingerencje w tej materii nie są wskazane. We współpracy z Dyrektorem Instytutu Książki, Panem Grzegorzem Gaudenem, podejmiemy odpowiednie działania w celu poprawy sytuacji „Ruchu Muzycznego””. Są to, przypominam, odpowiedzi na pisma – kilka różnych pism od różnych kompetentnych gremiów, wysłanych do ministra w różnym czasie! – w których mowa jest także o tym, że przyczyną kryzysu jest postępowanie Grzegorza Gaudena. Uprzedzam pytanie: na naszą inicjatywę jeszcze odpowiedzi nie ma, ale taki list dostali już również sygnatariusze petycji „profesorskiej”. Tylko czekać, aż potraktowane zostanie w ten sposób również ponad 600 osób, które się pod naszą petycją podpisały. No po prostu – jak to wczoraj napisał Jacek Żakowski – olewka.
PS. uaktualnienie: nad czym ja się tu rozwodzę w świetle wyrzuconych 6 mln naszych złotych na kościółkowy kicz-gigant… To już naprawdę szczyt wszystkiego i kompromitacja tego ministra.
Komentarze
Myśmy się próbowali przebić z rozwijającym się festiwalem Barokowe Eksploracje…z dalekiej, choć pięknej prowincji, ze Szczawnicy, ale to bez szans żadnych właściwie:(
Program planowany jest taki:
Barokowe Eksploracje 2014
„w stylu francuskim”-„in French style”
• Prezentacja fragmentów baletu autorstwa Lully/Moliere pt. „Mieszczanin Szlachcicem”- Le Poeme Harmonique pod dyr. Vincenta Dumestre (Dworek Gościnny sala główna, Szczawnica)
• Koncerty pt: ”In French style” Szczawnicki Chór Kameralny oraz słowacka orkiestra Barokowa Musica Aeterna Bratislava oraz węgierskimi i czeskimi solistami. Program oratoryjno kantatowy: M.R.Delalande „Super flumina Babilonis”, BWV 194 (wybór), G.F.Handel, Uwertura z Oratorium „Theodora”, Chandos Anthem no 1.
• Recital: Petr Wagner Viola da gamba
• Koncert orkiestry Tourbillon pod dyr. Petra Wagnera światowa premiera nowoodkrytych dzieł Johanna Abrahama Schmirera
• Koncert Orkiestry Musica Florea z Pragi czeskiej pod dyr. Marka Stryncla
Pozostałe wydarzenia festiwalowe w ramach ścieżki edukacyjnej „let’s explore”
• wystawa poświęcona barokowej modzie francuskiej za czasów Ludwika XIV kuratorem wystawy będzie projektantka kostiumów Dorota Roqueplo, (Galeria Pijalni Wód
Mineralnych, Szczawnica)
• Warsztaty tańca barokowego – Balet Cracovia Danza
• Interaktywne zajęcia dla dzieci z udziałem orkiestry i chóru pt: „W muzycznym ogrodzie”
poniżej nagrania HD z poprzednich edycji naszej oddolnej inicjatywy
http://www.youtube.com/user/azarska1/videos?view_as=public
pozdrawiamy i dziękujemy za poruszenie tematu dotacji
az – no bardzo szkoda. Oby coś przynajmniej się udało, trzymam kciuki…
Dał mi znać Filip Berkowicz, że to trochę nie tak z tymi wieloletnimi dofinansowaniami. Że takie sumy nie są do podziału na trzy, tylko będą przekazywane co roku w ciągu tych paru lat. No i faktycznie:
http://mkidn.gov.pl/media/po2014/decyzje/20140203Dofinansowania_wieloletnie-Muzyka_2014.pdf
http://www.polityka.pl/kraj/1569623,1,miliony-zlotych-dla-kosciola-z-resortu-kultury.read
No ładnie 👿
Jak tak dalej pójdzie, to rząd PO będzie realizował politykę kulturalną PiS…
http://wyborcza.pl/1,75968,15394457,PiS_przedstawia_program_dla_kultury__Kaczynski__jest.html
Ja już wyczerpałem miesięczny limit dostępu do GazWybu hahahhahahahahahahahahahaha
Gostku, wpisz do googla tytuł artykułu z wyborcza.pl i kliknij w link, powinieneś być w stanie przeczytać cały artykuł 🙂
Jestem pod wrażeniem.
Dzięki.
Ponieważ wymienia Pani Festiwal Muzyki Polskiej w swoim wpisie pozwolę sobie sprostować. Otrzymaliśmy 350 tys.+350 tys.+300 tys. na kolejne trzy lata i jest to nasza czwarta trzyletnia umowa z MKiDN. Nie narzekamy, bo nie wnioskowaliśmy o dużo więcej i zajęliśmy 6 miejsce w rankingu ocen wszystkich wniosków. Szczegóły programu już wkrótce na naszej stronie http://www.fmp.org.pl
Andrzej Daszkiewicz – serdeczne dzieki, genialna wskazowka.
Bede chyba bardzo w tej sprawie dyskretny, bo sie boje, ze ci madrale-psuje z GW wymysla jakies nowe zabezpieczenie… 😈
Panie Pawle, już wrzuciłam odpowiedni link powyżej.
Pozdrawiam 🙂
Widziałem Pani Doroto, bo z czytaniem u mnie nie jest tak źle (od 3 miesięcy nowe okulary), ale uznałem, że warto na tak poczytnym blogu pochwalić się. Tym bardziej, że w Pani głównym tekście wciąż widnieje błędna informacja. Serdeczności 😀
Już poprawiłam i we wpisie 🙂
Pani Doroto, dziękuję za poprawienie wpisu. W pierwotnej wersji wprowadzał w błąd czytelników Pani bloga. Jeśli chodzi o ocenę Sacrum Profanum i pytanie „co tam tyle kosztuje” proszę łaskawie poczekać do momentu ogłoszenia przez KBF programu. Zapewniam, że nie rozczaruje się Pani i z pewnością znajdzie wtedy odpowiedź na nurtujące dziś pytanie.
To znaczy, że nie mogę jeszcze ujawnić, co Pan mi przekazał? 🙂
Nie! Pozdrowienia, F.
Chciałem zaznaczyć, że w przypadku konkursów MKiDN decyzja należy niewyłącznie do komisji ekspertów – 30 na 100 punktów oceny to tak zwana „ocena strategiczna”. Opisana kryteriami merytorycznymi (bardzo ogólnymi), ale przyznawana przez Ministerstwo, po zapoznaniu się z ocenami ekspertów. Ocena ta pozostaje bez uzasadnienia (jak cały proces – także eksperci przydają jedynie punkty, bez uzasadnień) co tym bardziej rodzi wątpliwości czy nie dochodzi do uznaniowych decyzji o dofinansowaniu. Szczególnie że różnica między dofinansowanymi i niedofinansowanymi projektami wynosi często punkt-dwa. To dotyczy nie tylko konkursów działu „Muzyka”. Szkoda że Ministerstwo nie zdecydowało się na bardziej przejrzysty system, myślę ze to większy problem niż niemądra komisja ekspercka.
Alek Tarkowski – witam. Oczywiście ja zajęłam się muzyką zgodnie z tematem tego blogu, ale jak działa komisja ekspertów, akurat trochę wiem. Raz, dobre kilka lat temu, zdarzyło mi się raz uczestniczyć w takim gremium i wiem, że ono nie decyduje o tym, komu przyznać dofinansowanie, a komu nie przyznać, lecz po prostu przyznaje danemu wydarzeniu określoną liczbę punktów, którą ministerstwo może się kierować, ale nie musi. To tylko pierwsze ogniwo.
Władza ma w ogóle takie różnego rodzaju furtki, jak np. w kwestii konkursów na dyrektorów instytucji kulturalnych. Można taki konkurs przeprowadzić nawet bez żadnych ustawek, jak najbardziej uczciwie, a i tak jest on tylko sugestią dla władzy, która w ogóle nie musi z niej korzystać (jak to ostatnio, po raz kolejny już zresztą, stało się z Festiwalem Filmów Polskich w Gdyni). I absolutnie się zgadzam, że przepisy są nieprzejrzyste i zapewne tak zostanie – to chyba po prostu bardziej decydentom odpowiada.
Jutro rano ruszam do Londynu na tę imprezę. Oczywiście odezwę się stamtąd. Może być tam jakiś disaster komunikacyjny, bo metro strajkuje. Ale jakoś to będzie.
Jak powiedział niezastąpiony Kardynał de Retz – „ktokolwiek rozwiewa dwuznaczność, czyni tak na własną szkodę”.
to co opisuje p. Szwarcman stanowi tylko wierzchołek góry lodowej. Dzisiejsza POLITYKa w odredakcyjnym felietonie „Miliony złotych dla Kościoła z resortu kultury” inne wyczyny ‚resortu’. Niestety model „trickle down economy” – bo mamy do czynienia z przejawem tej ekonomii – zawodzi (jak zresztą w każdej innej dziedzinie). Albo się sprywatyzuje „kulturę” (szkolnictwo „całe”) albo wybierze się inny model: aktywnego sponsorowania z podatków obywateli. A wtedy proszę bardzo: dzielimy budżet „kultury” (edukacji, etc) „na głowę obywatela” i niech się władze wojewódzkie „męczą”: Polska nie składa się tylko z Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Gdańska, etc ale także z innych miast/miasteczek/wsi. Obrazoburczo? Może. Jeżeli ktoś ma lepszy pomysł – a obawiam się, że jedynym pomysłem będzie zwiększenie „kasy” na „kulturę” – to proszę powiedzieć skąd tą kasę zabrać.
PS. Z należytym szacunkiem dla Pani Doroty Szwarcman za KLASYCZNĄ – czyli dobrej jakości dziennikarskiej – recenzencką „pracę”.
Pobutka.
Dzień dobry z lotniska 🙂 gjasz – witam. Mnie się wydaje, że z mecenatu państwowego trudno tak całkiem zrezygnować. Ale, jak widać, każdy system może ulec wynaturzeniu. Jak w przypadku Świątyni – potężnemu 🙁
Kocie M.:
Nie musisz być dyskretny, bo [i]trombią[/i] już o tym wszem i wobec. To podobno znana od dawna metoda i tylko gorzej świadczy o GW, że o tym nie pomyśleli.
Wmordęzłenawiasy.
No to już nie będę poprawiać 😆
Pozdrawiam wreszcie z hotelu. Nie zazdrośćcie mi, dziś w Londku Sodomia z Gomorią. Leje, wieje i korki jak stąd do Krakowa. Z Heathrow na Russell Square jechaliśmy taksówką ponad dwie godziny. Szkoda gadać. Do Barbican spróbujemy dostać się pieszo. Nie dość na tym, z Mordką tym razem znów nie mamy szans się spotkać, bo kocisko zajęte do popołudnia, a jutro pewnie trzeba będzie w tej sytuacji ruszyć o 14., jeśli nie wcześniej.
Wracając do adremu, czyli do dotacji, stosowny komentarzyk:
http://tygodnik.onet.pl/wwwylacznie/andrzej-stasiuk-o-dotacji-na-centrum-opatrznosci-bozej-minister-wzial-nasze-6-mln-i/g49vh
Pani Kierowniczka mnie wyprzedziła, to ja chciałem wkleić jako zwierzęcy antyklerykalista! 👿
Wodzu,nie tylko antyklerykalistom podskoczyło ciśnienie ! Nawet zakładając,że jest to pula finansowa zagwarantowana tylko dla obiektów sakralnych i na inne cele nie może być przeznaczona,to ileż mniejszych, naprawdę cennych kościołów można byłoby uratować przed degradacją za kwoty, które MKiDN pakuje corocznie w tego koszszszmarnego gargamela. A tymczasem lista wniosków odrzuconych (z powodu krótkiej kołdry odrzucane są za najdrobniejsze błędy formalne ) jest w tym roku grubsza niż książka telefoniczna.Tyle tylko,że jakiś proboszcz w wymierającej wiejskiej parafii,złośliwie obdarowany przez niebiosa i swego biskupa takim gotyckim czy barokowym skarbem,nawet wniosku sam nie będzie umiał poprawnie wypełnić,a na wykonanie go przez fachowca zwyczajnie go nie stać 🙁 A kwoty, o które zwykle aplikują to kilkadziesiąt do kilkuset tysięcy ( to już przy poważniejszych remontach,np.dachu czy wieży). Łatwo policzyć 🙁
I na co to ? Minister daje miliony, cały rząd od góry do dołu daje, co może (i czego nie może, a przynajmniej nie powinien), a kościół i tak ma tę władzę za burą suke, po której jeździ, ile wlezie, i kopniakami raczy. Żeby choć trochę wdzięczności……
Tak sobie myślę, że nawet jak ktoś dotychczas nie był zwierzęcym antyklerykałem, zachowując tylko zdrową, na rozsądku opartą (a niechby i wyniosłą) obojętność wobec panującej u nas religii, to po wielu takich i podobnych lekturach ma prawo w końcu obudzić w sobie tę bestię.
Można by dodać: panującej, a czasem wręcz szalejącej…
Dobry wieczór,
jeszcze jeden głos
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/opinie/20140205/zarod-kosciol-kultura-nokaut
EL5F – piąty Elf?
ew_ka 17:50
Pytanie podstawowe: skoro obiekty sakralne nie są własnością państwa, tylko Kościoła, który za wstęp do nich inkasuje do swojej kasy, a od swoich biznesów podatków nie płaci, to dlaczego w budżecie MDKiN powinna być w ogóle jakaś kwota? Na remont zabytków jeszcze bym zrozumiała, choć z trudem, skoro to nie nasze tylko watykańskie, ale na budowę nowego gargamela bez zewnętrznej kontroli i pytania kogokolwiek o zdanie?
Nawiązując do linka z „Krytyki Politycznej”, z którym zgadzam się w stu procentach, dodam jeszcze coś a propos jednego w tym tekście zdanka:
„Program wystaw w Muzeum Historii Żydów Polskich jest ustalany pod nadzorem świeckiego kuratora”.
Gorzej. Ustalany jest pod dyktando politruków z MKiDN. Pewna osoba z tegoż ministerstwa, nie będę wymieniać nazwiska, wręcz nakrzyczała na ludzi odpowiedzialnych za przygotowanie ekspozycji: my płacimy, my wymagamy. Dlatego na wystawie w MHŻP nie ma co się spodziewać nawet z oddali zbliżonego do prawdy historycznej obrazu życia Żydów polskich. Ma być tylko to, co do „polityki historycznej” MKiDN pasuje. Czyli: sztetle, „żydokomuna” oraz Tuwim ze Słonimskim, którzy w ogóle z Żydami praktycznie mieli niewiele wspólnego. A poza tym tysiące bogatych odcieni tego istniejącego niegdyś życia – na śmietnik. Pogrzebane po raz kolejny, wyparowane z komór gazowych. Nie ma i nigdy nie było.
Przekręcając pewne powiedzonko można powiedzieć, że Opatrzność Boża czuwa tam, gdzie czuwa Opatrzność świecka.
Mnie stanowisko urzednika MKiDN pragnacego wplywac na to, co Muzeum Zydow pokazuje, bynajmniej nie dziwi. Tak wlasnie mialo byc. „Dopilnujemy aby wszystko tam bylo jak trzeba” uspokajal przed laty prezydent Warszawy Lech Kaczynski zaniepokojonego dziennikarza, ktory wyrazil watpliwosci, czy bezpiecznie jest oddawac w zydowskie rece planowane muzeum, bo ci Zydzi niechybnie wykorzystaje je aby szkalowac Polske – nie doslownie tymi slowami sformulowane bylo pytanie, ale taki byl sens tej wypowiedzi. Natomiast odpowiedz Lecha Kaczynskiego byla absolutnie jednoznaczna – chca miec muzeum, musza sie zgodzic, ze bedzie ono takie, aby zadnych trefnych tresci w nim nie przemycac. Bylo to na jakiejs konferencji porasowej poswieconej planowanemu MHZ, ale nikt procz mnie nie zwrocil na to uwagi. I wszyscy mnie uspakajali: cicho, cicho, Kocie.
„My płacimy, my wymagamy” ? 😯 Ogromna szkoda, mialam nadzieje ze to bedzie prawdziwe muzeum.
Na stronie muzeum:
„Partnerstwo publiczno-prywatne
Muzeum Historii Żydów Polskich jest pierwszą w Polsce instytucją publiczno-prywatną, stworzoną wspólnie przez rząd (Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego), samorząd lokalny (Miasto Stołeczne Warszawa) i organizację pozarządową (Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny). Na mocy aktu założycielskiego strona publiczna sfinansowała budowę budynku muzeum (koszt inwestycji: ok. 200 mln PLN; inwestycja przeprowadzona przez Miasto Stołeczne Warszawa) oraz pokrywa większość bieżącego budżetu. Stowarzyszenie ŻIH odpowiada za sfinansowanie i organizację procesu tworzenia wystawy głównej, o wartości ponad 130 mln PLN, a także zasila bieżący budżet operacyjny oraz działalność edukacyjną i publiczną muzeum.”
„Dzięki funduszom otrzymanym głównie od osób prywatnych i fundacji z USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Polski z czasem możliwe stało się opracowanie projektu przyszłego muzeum, zgromadzenie unikatowej dokumentacji o polskich judaikach w kraju i za granicą, a także zbudowanie szerokiego poparcia międzynarodowego, konieczne dla zebrania funduszy potrzebnych do projektowania i produkcji wystawy głównej.”
Ministerstwo tłumaczy, że w sprawie świątyni nie złamało przepisów, bo pieniądze są „nie z budżetu, ale z odpisu z gier liczbowych, czyli Funduszu Promocji Kultury”:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,15411658,Ministerstwo__Swiatynia_dostala_dotacje__ale_nie_z.html?piano_t=1
Może i formalnie nie złamało przepisów. Ale przekroczyło wszelką przyzwoitość. No i, prawdę mówiąc, co to za różnica, że z odpisu od gier liczbowych? To były tak samo pieniądze przeznaczone na kulturę, a nie na podlizywanie się kk. Minister zabrał je kulturze, czyli nam wszystkim.
„My płacimy, my wymagamy”
smutne
A może by tak założyć własny kościół z dogmatem o zbawczej roli muzyki? Modlilibyśmy się do wizerunków Bacha, Mozarta, Wagnera, Debussyego… Jako wiernego a priori uznalibyśmy każdą osobę posiadającą uszy. Jeśli ktoś chciałby z tego naszego kościoła wystąpić, musiałby się pozbyć tej charakterystycznej cechy fizycznej, co i tak wydaje mi się procedurą łatwiejszą niż wypisanie się z kościoła katolickiego 🙂
A co najważniejsze, moglibyśmy starać się o państwowe dotacje!
Pozdrawiam!
P.S. Jako wieloletni gracz w lotto wolałbym, gdyby totalizator budował stadiony, a nie kościoły.
Jako posiadaczka uszu jestem za tym, żeby totalizator dawał na kulturę. Po to ten odpis wymyślono kiedyś tam.
Jako naiwny szczeniak naiwnie zapytam: a te pieniążki, co to nie z budżetu, to… tego… publiczne, czy prywatne pana ministra? Znaczy, urzędnik państwowy w interesie publicznym ma je rozdysponować, czy „sam se zarobiłem, sam mogę nawet wyrzucić w błoto i nikomu nic do tego”? 🙄
Jeszcze na temat:
http://kulturaliberalna.pl/2014/02/06/6-milionow-duzo/