Bach dla higieny
Ten tytuł można zrozumieć tak: ileż można tego Chopina, potrzebna jakaś odtrutka. Ale też tę odtrutkę stosował też sam Chopin – bardzo miał zdrowe muzyczne odruchy. Mianowicie, jak wiadomo z przekazów, rozpoczynał dzień od przegrywania sobie Bacha, zwłaszcza preludiów i fug z Das Wohltemperierte Klavier.
Na Folle Journée w Nantes poranki umilał Bachem m.in. Pierre Hantaï (jest nadzieja, że przyjedzie i do Warszawy). Cóż to była za przyjemność! Takie uporządkowanie świata; wszystkie klocki wskakiwały na swoje miejsce. Salka (niewielka) była wyciemniona, światło padało tylko na klawesynistę. Pan Hantaï (który na oko wygląda jak skromny urzędnik, ale pozory mylą) powiedział przed występem, że Chopin brał sobie te kawałki Bacha dowolnie, jak popadło, więc i on nie podał w programie, które preludia i fugi będzie grał. Pewnie założył sobie jakąś kolejność, miał w kilku miejscach pozakładane nuty, ale to właściwie nieistotne. Ogólnie tylko było wiadomo, że bierze na tapetę II tom.
Słuchałam tego z ogromną przyjemnością nie tylko dlatego, że bardzo mi się jego gra podoba, ale i dlatego, że automatycznie nasuwały mi się wspomnienia, jak sobie grałam te preludia i fugi w domu dla siebie, co mi się podobało, a co nie, które wolałam i dlaczego. I teraz nawet, jak – coraz rzadziej – zdarza mi się usiąść do klawiatury, pierwsze, co mi wchodzi pod palce, to niektóre fragmenty W.K. Także z II tomu, np. E-dur czy a-moll, czy też Es-dur z I tomu, które uwielbiam po prostu (oczywiście grałam to zupełnie inaczej niż pianiści w przykładach, może trochę bliższy mojemu spojrzeniu jest Gouldowy E-dur). No i te, które „oficjalnie” grałam w szkole, jak na przykład to. Takie sobie więc uprawiałam na tym koncercie miłe muzyczne „magdalenkowanie”.
I tak się zastanawiałam nad tym, że zwykle I tom bardziej jest ceniony od drugiego, częściej jest grywany i więcej tam hiciorów. Wydawało mi się czasem, że ten II tom to już trochę wymuszony, wychałturzony, już trochę brakło Bachowi inwencji, już te tematy nie takie wyraziste jak w pierwszym tomie – choć nie zawsze. Ale wiele jest momentów, nawet w fugach (np. g-moll), w których coraz mniej jest polifonii, a coraz więcej homofonii – jak to wytłumaczyć nieznającym terminów? Tak jakby z kilku linii toczących się równolegle (na tym właśnie polifonia polega) zrobiła się, jak u klasyków, melodia i akompaniament. I brzmiało mi to swego czasu jak uproszczenie, miałam jakby cień pretensji do Bacha, że poszedł już na taką łatwiznę. Dopiero dużo później zrozumiałam, że właśnie to było wypadem w przyszłość, że przecież nowoczesne było właśnie klasyczne spojrzenie. Carl Philipp Emanuel ponoć nazywał tatę „starą peruką”… Otóż peruką była właśnie ta polifonia, to ona była wtedy przestarzała. Punkt widzenia zależy od punktu słyszenia?
Komentarze
Co prawda wybrałem tę pobutkę dla niebieskiej sukni, ale…
—
(Ale ostatnie zdanie… W sumie, to wychodząc od anatomii człowieka (albo psa, ukłony dla Bobika), to punkt widzenia zależy od punktu słyszenia i vice versa. Zresztą punkt wąchania również 😉 A nawet punkt gadania 😉 )
Mnie Hantai jakoś swoją interpretacją WTC nie powalił (choć znam tylko pierwszy tom) – rzekłbym, iż jest to właśnie nieco zanadto poukładane, trochę monotonne 🙂
I dlaczego ilustracją do tekstu są nagrania samych pianistów? 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=YELY3h_Pp0I
W moim odczuciu z Bachem harmonizują mniej strojne kiece 🙂 W każdym razie czuję tu rozdźwięk między strojem a muzyką. Inna sprawa, że to było, nie wypominając, 13 lat temu. Od tego czasu bardzo zmieniła styl.
A mnie jakoś nie ciągnie ostatnio do Bacha. Herezja, nie?
Dlaczego. Każdy ma takie okresy, że kogoś mu się słucha lepiej, a kogoś gorzej.
Nagrania samych pianistów miały odpowiadać kontekstowi mojego grania 😉
A granie Bacha też zdarza mi się lubić różne. Hantaï był właśnie bardzo dobry na poranne stanięcie do pionu 🙂 Po południu wolałabym pewnie np. Anderszewskiego 😉
Że gorzej wchodzi, to ja wiem, ale że w ogóle nie ciągnie? Bach? To dla mnie nowość.
Hantai stoi u mnie na półce w Wariacjach. Na okładce rzeczywiście taki chłopek, któremu z klawesynu kurz kazano zetrzeć, a on nie bardzo wie, które to ten klawesyn.
Witam 🙂
„ileż można tego Chopina, potrzebna jakaś odtrutka”
Ano przydałaby się. Powoli już strach lodówkę otworzyć 😉
http://www.tvn24.pl/-1,1641578,0,1,chopin-wraca-na-banknoty,wiadomosc.html
A witam, witam 😀
O! To Pan Radca trzyma forsę w lodówce? 😆
Swoją drogą nisko jakoś tego Chopka wycenili 😈
Pan Radca zamroził aktywa. 😉
Ale jeżeli w tej lodówce jest jeszcze coś poza forsą, to chętnie porobię za nadzór. 😆
Na banknotach to chyba im niżej,tym wyżej.A Anderszewskiego to można całą dobę.Całodobowy znaczy się jest jak bankomat.
Kiedyś to chyba Chopek był na tysiącu…
Na pięciu tysiącach!
„Ale jeżeli w tej lodówce jest jeszcze coś poza forsą, to chętnie porobię za nadzór.”
Niestety muszę rozczarować – w mojej lodówce to ostatnio głównie światło się znajduje 😆
ale za światło trzeba czymś zapłacić… 🙄
Więcej światła!-powiedział Goethe i umarł.Pewnie było nieświeże.
Czy Pani Kierowniczce nie wiadomo przypadkiem, czy Anderszewski zamierza nagrać ten dobrze zatemperowany klawesyn? Mnie jego Schumann nie specjalnie rusza, Becio nie rusza z definicji, ale Bacha to mogę non stop.
Do vesper:przeszło?
Nic nie mam 🙁
To Pan Radca odżywia się tylko światłem, forsą i paragrafami? 😯
Najserdeczniejsze wyrazy współczucia. 🙁
Niemniej jednak, gdyby Pan Radca zechciał przejść Przyspieszony Kurs Korzystania Z Uciech Życia, to służę radą i pomocą. 🙂
Cholera,dwie noce przepycham.Chyba trzeba skorzystać z usług Poczty
Polskiej .Serio.
A Anderszewski faktycznie już dawno powinien coś zatemperować.
Nic mi nie wiadomo. Przyjedzie, to może ktoś go spyta?
Becio nie? A Wariacje nt. Diabellego?
Pytam nie bez kozery 🙂
Łabądku, a na yahoo próbowałaś?
Becia to mi by sam Becio osobiście mógł zagrać i raczej by mnie nie ruszyło. Bagatele może jedynie.
Ale te Wariacje nt. Diabellego faktycznie PA fajnie gra. Film o nich szczególnie mnie ujął.
Film jest miodzio i w dodatku może robić za kurs multijęzykowy.
A odpowiedż przed chwilą doszła?
Nie doszła. Co jest z tą pocztą ?!
Już widzę,że nie.Zadzwonię wieczorem i zmykam z prywatą,bo nas PK słusznie pogoni.
W takim razie czekam i już też nie prywacę na Dywan 😉
No, niech mie kule bija!
Sa! Sa Wierzby Placzace na tym banknocie z Chopkiem! Caly dlug rzadek!
😆
Niemniej jednak, gdyby Pan Radca zechciał przejść Przyspieszony Kurs Korzystania Z Uciech Życia, to służę radą i pomocą.
Domyślam się Bobiku, że w programie kursu znajdują się m.in. takie pozycje jak:
1) pasztetowa: podstawowe zagadnienia teoretyczne,
2) salami dla laików,
3) praktyczne korzyści z posiadania salcesonu.
😆 😎
@Hoko: „Mnie Hantai jakoś swoją interpretacją WTC nie powalił (choć znam tylko pierwszy tom)”
Mnie powalił. Ale jeśli ktoś woli pianistów…. Drugiego tomu Hantai’owego nie słyszałeś, bo …nie istnieje. Jeszcze. No i p. Kierowniczko. Żeby przykładem z Jarrett’a ilustrować… Za przeproszeniem…
To jest tylko program kursu dla początkujących, Panie Radco. Zaawansowani mają szansę zapoznać się również z następującymi tematami:
– Krakowska czy żywiecka? Geopolityka od strony jatki.
– Filozoficzne aspekty zarąbania na śmierć podczas kradzieży mięsa ćwierci.
– Być albo nie być. Wykład z wędlinologii stosowanej.
– O szkodliwości monogamii w kontekście autohodowli psów wielorasowych. Seminarium prowadzi prof. Coundell z asystentkami.
Zapisy odbywają się codziennie, o ile nie wystąpią komplikacje. Zniżki dla prawników od 22.00. Bufet wystawny. 😀
monty (ten sam, co kiedyś?) – ja też nie byłam zadowolona z przykładu Jarretta, drewniane to niestety, ale zależało mi w tym momencie właśnie na fortepianie i innego akurat tego preludium i fugi nie znalazłam (z wyjątkiem jakichś amatorów) 🙁
Hantaia bardzo lubię. Wspomniane Wariacje też.
To ja może od razu zacznę od poziomu dla zaawansowanych 🙂
Pani Kierowniczko, pytała Pani nie bez kozery o Wariacje nt. Diabellego, to ja zapytam gdzie w pytaniu była kozera? 😉
No tak sobie chcę wybadać, jakby była sobie taka seria płytowa, jak ta jazzowa, i można byłoby wybrać coś Anderszewskiego, to czy lepiej Bach, czy Becio 😉
A bufet wystawny, bo go wystawiają na dwór?
Czy wystawny w klasycznym znaczeniu?
A dla emerytów też przewidziano zniżki?
Bufetu na dwór u mnie nie mogą wystawiać. Tylko na pole. 😎
Emerytom też przyznamy zniżki, bo to są Bardzo Znakomici Dokarmiacze. Jedna znajoma emerytka przychodzi do mnie codziennie, jak Starzy udają, że nie widzą i dokarmia mnie przez płot. Choćby tylko za jej zasługi zniżka się należy. 😆
Pani Kierowniczko, to ja się w ramach tej sondy podpisuję wszystkimi kończynami pod Bachem.
To dobrze, że udają.
Kiedyś pewna starsza pani, sąsiadująca z moją* firmą, urządzała ogromne awantury, że dokarmiamy jej psinę podwórkową, owczarkę niemiecką.
Pies miał głodoboki, potężne rany i rzucał się na suche bułki, niczym Mordka na bażanty.
Zaczęliśmy mu przynosić jedzenie, ja kupowałam karmę.
Pies był też odwodniony. Kobieta uwiązała psa z drugiego końca ogrodu, żeby nie mógł podchodzić, a wreszcie uśpiła go i oświadczyła, że to przez nas.
Chyba bardzo nie lubiła tego psa.
Później okazało się, że ma w domu zapasionego małego pekińczyka, którego nosiła na rękach.
Rozumiesz coś z tego Bobiku?
* moja firma – zatrudniająca mnie.
Wpisałem się pod Mordką jak pod panią matką, tyle że pod niewłaściwym wpisem, więc powtarzam to, co miało być tu:
Nie rozumiem, mt7. Ale to nie pierwszy przypadek, kiedy stosunek człowieka do zwierząt jest dla mnie całkowicie niezrozumiały. 🙁
Aaaa, to ja tez sie wpisalem pod poprzednim wpisem 👿
A juz sie zastanawialem czy nie padlem ofiara Glownego Urzedy Kontroli Prasy, Publikacji i Widowsik, za to, ze wsppmnialem o tej „seksualnej ambiwalencji” Chopina. 😈
Pobutka amatorska.
monty,
nie o to idzie, że wolę pianistów (różnica może taka, że wśród pianistów mam tych kilka wykonań zdecydowanie stojących ponad resztą, a wśród klawesynistów o to ciężej), ale po prostu nagranie Hantaia wydaje mi się nieco monotonne. A muszę powiedzieć, że swego czasu ostrzyłem sobie na jego WTC zęby, mając w uszach taką bachowską płyte z końca lat 90-tych, z toccatami i suitą „aufs Lautenwerk” – takie bardzo surowe, ale i zadziorne brzmienie (zupełnie inne niż w jego „Goldebrgowkisch”), i gdyby WTC nagrać w takiej formule, byłoby to pewnie coś całkiem nowego (choć pewnie też nie wszystkim by się podobało).
Oczyma wyobraźni zobaczyłem regał w sklepie z płytami, ozdobiony wielkim czerwonym napisem: Hoko likes it! Można brać w ciemno 😆
Aż dziw, że w empiku jeszcze nie ustawili takiego regału… 🙂
Bo żaden empik nie zrozumie Hoko 😀
Od rana nad miastem całem
łagodne błękitu oko
i jasno tkwi nad regałem
napis – to lubi Hoko.
W południe nie robi krzyku
przechodzień, gdy stówkę zgubi,
bo wkrótce ujrzy w Empiku
napis – to Hoko lubi.
I wieczór taki przyjemny,
choć mruga i kopci świeca,
gdy błyśnie wśród półek ciemnych
ten napis – Hoko poleca. 😆
A w dziale z wędlinami
Empiku oczywista,
napis taki widziałem:
„Poleca Wędlinista” …
😆
skoro o polecaniu mowa, to z nagrań względnie niedawnych „powaliło” mnie nagranie WTC Jill Crossland – jako całość może trochę nierówne, ale momenty trafiają się odlotowe (dosłownie…), takiej płynności i poezji mało gdzie znaleźć. W nagraniach z tuby jest nieco chaosu (również w wybrzmieniach instrumentu), ale i tak wolę to niż większość produkcji „akademików” 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Ev_0OTCwU2k
Pani Crossland poniekąd z polskiej szkoły 😉
http://en.wikipedia.org/wiki/Jill_Crossland
Dzień dobry Pani Dorotce i Bywalcom Dywanu. Już jestem z powrotem w domu i bez śrub w kościach. Muszę tylko jeszcze przez miesiąc podpierać się przy chodzeniu, bo kościec jeszcze slabowity. 😉 😀
Pora jeszcze wczesna, ale toast aż się prosi – na pohybel śrubom i zdrowie Hortensji! 😆
Najwyżej, ze względu na porę, ten i ów wzniesie maślanką. 😉
O! hortensja wreszcie bez śrub! 😀 😀 😀
Gratuluję!
Za dobre chodzenie 😉
Dziękuję bardzo, chętnie sobie chlapnę! lecę po kieliszek 😉 😀 i wzajemnie, zdrowie Pani Kierowniczki, Bobika i wszystkich Bywalców Dywanu !!!!!!!! 😀
Precz, precz od nas śruby wszelkie,
lepiej skoczyć po butelkie,
niech kolana zaraz z rana
mają z życia szpas! 😆
Gratulacje, Hortensjo, z okazji rozkręcenia 🙂
Również witam bezśrubową Hortensję! 😀
Niedługo będzie wdzięcznie pląsać na dywaniku.
Zamówiłam bilety na Festiwal Mozartowski w WOK na czerwiec-lipiec i martwię się, co to będzie, jak terminy zaczną się gryźć.
Lecę popracować! 🙁
Hortensjo, bardzo się cieszę i przesyłam serdeczności, dla bezśrubowej nogi i jej Właścicielki 😀
Hortensja lubo doczekała czasu,
że nie zakłóca już pracy kompasu 🙂
😆
Serdeczne dzięki za powitanie.
Nie przypuszczalam, że potrafię zaklócić pracę kompasu; ale to dobrze, bo to znaczy, że mam wlaściwości przyciągające. 😉 😆
wewnętrzny magnetyzm wręcz… 😉
… czyli magnetyzm serca 😉
Magnetyzm Hortesji niekwestionowany
od dziś już szczególnie jest wyśrubowany…
Precz ze śrubunkiem! Niech żyje kankan! Zdrówko!
Kankan? Proszę uprzejmie: 😆
http://www.youtube.com/watch?v=0bLFyuwf2iM
Dziękuję uprzejmie. Faktycznie tańczą na dywaniku,czyli wszystko się zgadza.Czy od tej pory gorset i pantalony to obowiązujący trend dywanowy bez względu na orientację?
Piękna jest Kwiatkowska w tych pantalonach 😆
Nie włączałam się w tańce-łamańce w ramach wieczornego odpoczywania od kompa na łonie rodzinnym. Teraz wpadam, ale pewnie nie na długo, bo rano zrywam się na pociąg do Wrocławia. Dawno o Chopku nie było… 😉
Ach, pantalony! Panowie palpitacji doznawali na widok kostki, a pantalony – szał! 😀
Ściągam właśnie ten film, bo pamiętam Mazurkiewicza – świetną rolę Tadeusza Fijewskiego, który w tych farsowych realizajach miał w sobie jakiś rys tragiczny, powodujący, że głupawi bohaterowie wzbudzali sympatię i współczucie.
Bardzo go lubiłam, znakomity aktor.
Jak ściągnę, to wytnę scenę z kankanem i wrzucę na Tubę, chyba że znowu zablokują.
Kierownictwu za te nieustanne podróże PeKaPe winno jakieś specjalne bonusy przyznać, a co najmniej salonkę, czy cóś. 🙂
Nie miałaby nic nawizawi 😀
Kwiatkowską to ja proponuję na listę UNESCO,nawet bez pantalonów. A PK radzę trochę cukru zabrać na tę operę,bo to działa na czkawkę ze śmiechu.A może na wszelki wypadek pampersy?
Tory podciągnąć pod drzwi PK i tę salonkę po Anderszewskim podstawić.Tylko ten podły kocyk mogliby wymienić.Fortepian oczywiście by został.PK ma cóś na wizawi?
No nie, jak z fortepianem, to mnie w to graj 😉
I zaraz można bić rekord grania Chopina na trasie Stolyca-Breslau / ta joj!/
Ach, co za szkoda, że nie można tego zrobić naprawdę… 🙄
Może mi się przynajmniej przyśni. Dobranoc 😀
No, ja nie wiem, czy to nie brzmi tak jakoś drigorzędnie, jak używane ciuchy – salonka po Anderszewskim. 🙄 Pekap powinien specjalną Salonkę Kierowniczą wyrychtować, z kordełką zamiast kocyka i barkiem obficie zaopatrzonym, żeby i dla przypadkowych gości starczyło. 🙂
Barek tam był,a ci Japończycy to chyba dużo nie wypili,bo oni po pierwszym pod stół spadają.
Nie byłabym pewna tego padania.
Alicja kłam zadała temu mitowi.
Jej synowa spokojnie kroku dotrzymuje nawet całą noc, a moce Alicji są spore.
Liczna rodzina synowej też pod stół nie spada, więc weyfikuj, Łabądku, swoje poglądy.
To byłby całkiem fajny sequel – „Podróżujący fortepian II”. Tym razem z Panią Kierowniczką.
Moje poglądy utrwalił widok japońskiej ekipy telewizyjnej po nakręceniu materiału o Łańcuckiej Fabryce Wódek.Jeden spadając zahaczył łebkiem o wiolonczelę mało znanej firmy Amati.Obyło się bez strat w sprzęcie.Bardzo byli sympatyczni i nie mam nic na wizawi.Synowa pewnie się zintegrowała,Japonki są precyzyjne i pracowite wszak.
Do vesper:wysłałam piechotą po śniegu.
Synowa Alicji Japonka? 😯
Wielki Mur się przed chwilą z oburzenia obalił i słychać było Wielki Huk… 😯
do Łabądka: oby w zaspie nie utknęło. Jakąś godzinkę temu w tvn24 pokazano to moje zadupie, jako wzorcowy przykład na nieodśnieżone miasto, czy raczej teren miastopodobny.
No to mamy konflikt międzynarodowy jak w banku.Co ja piszę,jak w barze!!
U Ciebie nieodśnieżone,a u nas w dodatku koń wleciał do Sanu.Ale go wytarabanili.
A dlaczego się obalił, dlaczego z Wielkim Hukiem i dlaczego z oburzenia?
Ojoj, to było więcej świadków konfliktu niż obecnych na sali? 😯
Bo tuszę,że Chinka. Nieprawdaż?Tyz piknie,choć za bardzo za sobą one nacje przepadają jak Bydgoszcz za Toruniem i vice versa.
No toż właśnie dlatego się ten Mur obalił, że nacje nie przepadają. 😉
Nocne kursa geopolityki się szykują.Merytoryzmy poszły spać.
No tak, geopolityka to rzecz absolutnie niemerytoryczna, nieliryczna i nieapetyczna. 😆
W wydaniu dywanicznym nawet surrealistyczna.
Synowa Chinka.
Mit dotyczy Azjatów, ogólnie rzecz biorąc, jakoby mają taki metabolizm, że niewielka ilość alkoholu powala ich z nóg.
Nie mając osobistych doświadczeń, przywołam filmy Kurosawy, gdzie nieytrzeźwi bohaterowie całkiem dobrze trzymają się na nogach.
Swiadectwo Alicji, potwierdza moje wywody.
Gdyby prawdą był metabolizm, to żadna integracja by nie pomogła.
Fakt,w Wyborczej pisali, że na Syberii autochtoni też słabo metabolizują.To może jednak synowa uległa globalizacji?
O ile wiem, ten mit jest częściowo prawdziwy. 😉 To znaczy, jest taki gen, który ma wpływ na ten niskoprocentowy metabolizm i występuje ten gen stosunkowo często u Azjatów, ale z tego wcale nie wynika, że wszyscy Azjaci go mają. Czyli wilk syty, owca cała i nasze kawalerskie! 😀
Może Marco Polo tym odpornym namieszał w genach?Czyli globalizacja.
A w Japonii to brat Piłsudskiego cóś mieszał i może Ainowie odporniejsi są?
Polak potrafi!
Jeżeli wysokoprocentowo namieszał, to znaczy, że Marco Polo to ksywka, pod którą krył się Marek Polak albo jakoś tak. Rodak w każdym razie, ewentualnie z domieszką innych genów słowiańskich.
Znam kilku Marków Polaków,którzy gdyby namieszali,to Azjaci mogliby furt i cięgiem…
To podobno króliki mogą furt i cięgiem… 😆
Odpływam.Muszę coś skończyć do rana.Dla PK szerokich torów! O pardon,to w przeciwną stronę!
O króliki to trzeba pytać w CBA. Definitywnie ahoj!
Niby żegna się nocnie,
ale idzie pracować…
Podejrzenie mam mocne –
ten łabądek to sowa! 😯
Pobutka (w dalszym ciągu nie bachowska, bezśrubowa*, nie wiem, gdzie lokowana przez Hoko).
—
*) Oczywiście cieszę się z powrotu Hortensji i z tego, że bez śrub to jakoś lepiej! 🙂
PAKu,
Pobutka piękna. Oczywiście, że bez śrub jest o wiele lepiej, przynajmniej już ich nie czuję przy chodzeniu. 🙂
Nie wiem, czy Kierownictwo to dzisiaj świętuje Dorotkę, czy nie…
Dobrych życzeń i toastów nigdy nie za dużo i zgłaszam uroczyście, że o zwyczajowej porze wszystkie łasuchy opijać będą zdrowie, szczęście i powodzenie Sąsiadki szlachetnymi trunkami.
Szlachetnej Sąsiadki zdrowymi trunkami 🙂
Ja już mogę zacząć, niegazowana – źródlana: na zdrowie!
No to w końcu imieniny, czy nieimieniny? Bo nie wiem, czy dobrze życzyć, czy dobrze nieżyczyć. 😀
O ile wiem, to Pani Kierowniczka imienin nie obchodzi, ale zdrowia życzyć to chyba nie zaszkodzi. Wobec tego, zdrowie Kierownictwa!!! 🙂
Kierownictwo powiedziało rok temu, że obchodzenie nieimienin stało się nową świecką tradycją:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=278#comment-37378
Więc z okazji nieimienin ślę życzenia długiego, ekscytującego żywota w dobrym stanie zdrowia i finansów. 🙂
Kierowniczka, jak widzę, nie obchodzi nawet podwójnie – w lutym i w czerwcu. 🙂
No to na razie zdrówko wstępne, ale wieczorem chyba będzie wypadało nieurządzić nieimprezę. 😀
PAK,
a tę wersję słyszałeś 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=P6YmAB-x48Q
A co se będzie żałować, mogłoby i cztery razy nie obchodzić.
To jest wyższość nie obchodzenia nad obchodzeniem. 🙂
Hmm. 🙁
(do 13:12)
@Dorota Szwarcman: „monty (ten sam, co kiedyś?)”. Ten sam :-). Korzystając z okazji, aby nieco promować muzykę najnowszą, uprzejmie zawiadamiam, że nakładem wydawnictwa Kairos ukazała się wybitna płyta: RAMON LAZKANO – Hauskor. Szczegóły: http://www.kairos-music.com/R/Lazkano/Lazkano.html.
Hortensjo, oby już nigdy żadna śrubka nie musiała Cię pętać 🙂
Pani Kierowniczka jest ruchomą okazją do życzeń i toastów. Składam i wznoszę 😀
Ech, to wklejam kankana z Mazurkiewiczem dla Hortensji.
Odgrażałam się wczoraj, ale program odmówił współpracy.
http://www.youtube.com/watch?v=-It53dMxJUE
Przedwojenny wodewil. 🙂
Ruchoma okazja dziękuje 😯
Jestem we wrockowym hotelu, za 2 godziny to dopiero będę miała imprezkę… domyślacie się chyba… 😆
PAK to dziś raczej perwersyjną dobranockę zapodał 😉 To ta Mountain w końcu jest Bald czy Bare, bo już nie wiem 😆 Wysłucham w domu obu wersji, bo na maluszku nie brzmi…
Pani Kierowniczko: ruchome życzenia nieimieninowe nacelowane na Wrocław, żeby dziś wieczorem było znośnie lub choć śmiesznie 😀 Słowo w obronie maluszka: przez słuchawki słychać całkiem całkiem 😉
No tak, ale słuchawki to sobie muszę dopiero sprawić 🙂
Zwiedziłam właśnie nową knajpkę hinduską koło Rynku, ale chyba nie wrócę. Wystrój współczesno-minimalistyczny, do Indii nawiązują różne kolory prostych lamp i motyw słonia tu i ówdzie, jak również klipy bollywoodzkie na ekranie i koszmarna, bo bardzo popowa i z automatem-perkusistą na pierwszym planie, muzyczka. Drogo, długo się czeka, a co do żarcia, to krakowski Bombaj lepszy 😉 Mimo że gotuje Hindus.
Czy Pani Kierowniczka ma w planach obejrzenie ” Halki ” Moniuszki w Operze Bałtyckiej ? Premiera jest dziś ,ja idę tam jutro i chętnie poznałabym opinię specjalistki . Oczywiście bezpośredni kontakt z dziełem muzycznym jest najważniejszy,ale ja lubię potem „przemyśleć sobie” przedstawienie ,do czego opinie fachowca są bardzo pomocne .Tak było m.in. w przypadku ” Ariadny na Naxos „.
No, trudno się niestety rozdwoić 🙁
Chopin pisał niebiańską muzykę. Tak powiedział Jesus…
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Na-czesc-Chopina-wyprodukowali-ekskluzywne-wina,wid,11931888,wiadomosc.html
Na Kierowniczki nieimienino
też by przydało się jakieś wino,
tak ekskluzywne być aż nie musi,
ale toaścik zwykły – no, kusi. 😉
Pani Kierowniczko Ruchoma! Nieimieninowo życzę materializacji tej salonki,co powyżej.I w maju koncertu na źdźble.
Do Bobika:już dawno zauważyłam,że jakaś sowa musiała mi w genach mieszać.
Wypili raz wina
Za zdrowie Chopina
I sami nie czują,
Że odtąd rymują… 😉
PK tez wzięło na rymy! No to jak wrażenia po orgii chopinopodobnej?
A gdy Kierowniczki
wypili raz zdrowie,
nie czuli, że mieli
kudłato na głowie. 😯 😀
A PK to z jakiej okazji we Wrocku? Przejazdem – końmi rozstawnymi??? A może przeoczyłam coś???
Łabądku, czy Cię to bardzo martwi, że poprzez sowę zyskałaś pewien rodzaj genetycznego pokrewieństwa ze mną? 😆
Pod wpływem Bobikowego nawoływania z Koszyczka (oraz chilijskiego caberneta), wznoszę (nie)wesoły (nie)imininowy (nie)toast z okazji (nie)imienin Pani Kierowniczki.
Genetyczne sowy wszystkich gatunków, łączcie się!
Ooo, ktoś mnie woła! 😀
Moja progenitura mówi, że to wszystko przeze mnie, że po nocach siedzi.
Każdy siedzi na własną odpowiedzialność. 😉
Prawdą jednakowoż jest, że poranne wstanie bardzo mi szkodzi i wyłącza mnie praktycznie z życia.
To może jednak coś z wampirów.
Bobiku,czyżbyś był latającym psem? Bo że lotnym,to widać.Łączę się z wszystkimi sowami w dojmującym poczuciu wiecznego niewyspania. Z tymi szczekającymi również.
Hej, wszystkie sówki, juz klecę sprawozdanko 😉
Izoldo – Ty pewnie byłaś na tym cudnym dziele tydzień temu, ja spełniłam swój reporterski obowiązek dopiero dziś 😀
Juz sobie wywampirzam ząbki na to sprawozdanko!
Co do wstawania porannego,to najczęściej po 3 lub 4 godzinach snu budzi mnie telefon z jakiejś budowy i pytanie:to pani jeszcze śpi? O 7 rano! Po czym zawsze pada tekst:musi pani natychmiast…itd.I wtedy również staję się wampirem. Całodobowym.
Choćby mnie piłą rżnęli, nie przyznam się, z czyjej strony wybrzmiewa w moim przypadku apel o wczesne wstawanie. Bo wtedy mogłoby wyjść na jaw, że mam osobowość wielokrotną i to Bobik bezlitośnie budzi Bobika. 😯
No, naprawdę, ta ontologia za bardzo jest zamotana. Zdecydowanie lepiej wypić zdrowie Pani Kierowniczki. 😆
I dyskretnym półgębkiem zauważę, że u mnie również bardzo serdecznie się nieobchodzi. 😉
Moi mili, serdecznie dziękuję i nieodpijam niekielicha 😉
Sprawozdanko wrzucone 🙂
Sorry, sprawozdanko jutro. Dziś nic nie potrafi mnie odwieść od nieobchodzenia. 😉
Nieimieniny jak we śnie,
aż oniryczny ciśnie frak,
a Kierowniczka, czy też nie…?
No, też by coś! Trzy razy tak! 😆
A mnie nawet nieobchodzenie nie jest w stanie w tej chwili odwieść od kontaktu z podusią. Bo ja to sówką bywam tylko z musu i dla przyjaciół, ale łatwe to nie jest, oj, nie jest… Żeby było wszystko jasne, skowronkiem też nie jestem 😆
Bo ja jestem taka skomplikowana… genetycznie. 😆
No, prawie jak dziewczyna z Kabaretu Starszych Panów. 🙂
Czy nie urocza ta nasza Kierowniczka? 🙂
I tu wymyka się słówko,
co zaraz przechodzi w czyny:
Choć nie.. – ach, miło mi! – zdrówko
naszej muzycznej dziewczyny! 🙂