Anderszewski w podróży
Film Podróżujący fortepian właśnie zdobył nagrodę w Biarritz. TVP maczała w nim paluszki (zdjęcia, kamerzyści, dźwięk), PISF się dołożył. Pewnie TVP Kultura prędzej czy później go pokaże (na Arte ma być w czerwcu). Mnie pożyczył go kolega fotograf, który uczestniczył w tej podróży (nawet figuruje w napisach jako autor fotosów) i którego zdjęcia znalazły się swego czasu w owym koszmarnym artykule w „Le Monde de la Musique”, o którym pisałam tutaj. Na szczęście w filmie nie ma aż takich głupot jak w tym reportażu, jeśli coś się z cytatów z pianisty powtarza, to troszkę o Chopinie („słowiańska dusza w eleganckim francuskim kostiumie”) i o Szymanowskim, jak się go uczył („Te wszystkie nuty, co za arogancja! Nie zapomnę dnia, w którym stało się to dla mnie przejrzyste jak Mozart”).
Najważniejsze, że jest dużo muzyki. Przewodnią jest, ku mojemu zaskoczeniu… Czarodziejski flet, z którego kawałki grane na fortepianie, podmrukiwane i komentowane w swoim specyficznym stylu przez Piotra stanowią pewne refreny w filmie. Te obrazy zostały nakręcone w Lizbonie (obecnym jego mieście zamieszkania; tam też zresztą film się kończy), w Centrum Belém. Innym refrenem jest też owa jazda pociągiem, choć nie wybija się na plan pierwszy wbrew temu, co się spodziewaliśmy (pewnie też dlatego tytuł filmu dano inny niż zapowiadano). Ale jest i Piotr w lokomotywie, jest grający sam i z siostrą, nalewający wódkę, święcący z przyjaciółmi sylwestra.
No i koncerty. Najpierw Poznań: opis pana reportera okazał się przesadzony, wcale nie ma jakichś tłumów oczekujących na Anderszewskiego, tylko kilku dziennikarzy, fotografów i kamerzystów, których ściągnął dyrektor filharmonii (zresztą z fachu dziennikarz) Wojciech Nentwig. Trochę koncertu pokazanego, odrobina też koncertów w Atmie, w Budapeszcie, w Warszawie, w Paryżu. W Budapeszcie Piotr spotyka się ze swoją ponaddziewięćdziesięcioletnią, ale w świetnej formie (i roześmianą!) babcią. W Warszawie – ze swoim przyjacielem, z który dzieli pasję do przedwojennej Warszawy; szkoda bardzo, że nie podano, że tym przyjacielem jest świetny pianista Maciej Grzybowski (byli kolegami z jednej klasy). Są zdjęcia z dzieciństwa pianisty, strzępy biografii. Jest fragment nagrywania I Koncertu fortepianowego Beethovena (z Bremer Kammerphilharmonie), dyrygowanego przez pianistę od instrumentu, i fragment prób z Philharmonia Orchestra pod Gustavo Dudamelem w I Koncercie Brahmsa (dla mnie rewelacja).
Pod większość filmu podłożony jest komentarz czytany (najprawdopodobniej, bo tak trochę po aktorsku) przez Piotra. Ja widziałam wersję polską, pewnie też czyta wersję francuską i angielską, bo równie dobrze zna te dwa języki. Czasem bywa to nieznośne, ale są i ciekawe, a nawet dość zabawne passusy, wiele mówiące o jego upodobaniach. Np. podgrywa główny temat Barkaroli Chopina i narzeka: no nie, to jak talerz ze spaghetti, jak śpiew pijanego gondoliera! I jeszcze w tercjach! Jakie to wulgarne. Za to początek Ballady As-dur przypomina mu francuskie dziewczynki w białych sukienkach od komunii (?!). O Brahmsie mówi, że jest doskonały, że mógłby być jego ulubionym kompozytorem, ale przeszkadza mu w tym poczucie, że Brahms właściwie już z założenia jest odtwórcą – Bacha, Beethovena… Za to Mozart to – jak mówi, o ile dobrze zapamiętałam: „jedyny kompozytor, w związku z którym myślę, że życie na tym świecie jest zaszczytem”. I wiele innych słów miłości.
No dobra. Trailerów żadnych nie ma, ale od czasu, kiedy to ostatni raz pisałam tu o naszym pianiście, na tubie pojawiło się trochę nagrań. Oto Wariacje nt. Diabellego w odcinkach: pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty i siódmy. Troszkę Bacha: tutaj, tutaj, tutaj, i tutaj. I jeszcze ten drobiażdżek.
Komentarze
Z tego co pani pisze świetny materiał promocyjny: Anderszewskiego i Muzyki. Ponieważ (tu nawiązuję do tego co w poprzednim wpisie wspomniałem nt. promocji Chopina-kompozytora w kraju Chopina-wódki) kultura i wiedza muzyczna już od dłuższego czasu „jak powszechnie wiadomo” (zapewne ulubiony zwrot pewnej pani z Polityki) leżą równiutko, to aż się prosi o puszczenie materiału w najlepszej porze. Anderszewski ze względu na pozycję, wyrazistość opinii, klasę artystyczną, a w końcu i młodość i wygląd – znakomicie te „marketingowe” dla muzyki cele może osiągnąć. Do tego obywatel świata. Aż trudno uwierzyć, że te jełopy od misji nie biorą gotowców z P.A. (w końcu to nie pierwszy film z nim).
Natomiast zupełnie inną sprawą jest owa „wyrazistość” poglądów, czasami granicząca z dezynwolturą. Ma do niej prawo – z racji umiejętności, ale i wieku. Chociaż – lada moment skończy 40 lat i to co w tej chwili mówi, to już nie są ekstrawagancje 20-letniego wirtuoza, który z czasem dopiero dociera do sedna muzycznej mądrości.
A te Bagatele swojego czasu bardzo wychwalał P. Wierzbicki w zestawieniu z Richterem i… tu mi się zapomniało, ale pani zapewne szybko podrzuci. Z Wierzbickim już tak jakoś mi wychodzi, że co napisze, to nie znajduję słowa, z którym mógłbym polemizować (oczywiście w dziedzinie li tylko muzycznej). I co drugi tydzień sobotnią GW zaczynam zawsze od jego felietonu.
A ten drobiażdżek z partity Bacha – uroczy, zagrany tak „w kapciach”.
Alez te didaskalia p. Kierowniczki sa nie do pobicia! Chyba nikt inny nie podalby nam brakujacych szczegolow. Nie znam oczywiscie filmu, ale wydaje sie, ze informacja, ze to np. kolega z klasy i tez pianista jest istotna.
Skoro producent wespół z reżyserem owej informacji nie podali, widać nie jest istotna.
Akurat Macieja Grzybowskiego znać można 😉 Mam jakąś płytę, to wiem 😀
Może Maciek sam nie chciał promocji siebie przy okazji Piotra. Jest bardzo Piotrowi oddany, niemal na kolanach przed jego talentem, i jest w ogóle skromnym bardzo facetem.
Dla mnie Anderszewski jest jednym z tych wielu zdolnych muzyków,
którzy stali się marionetkami w rękach wielkich wytwórni płytowych.
Dobitnie świadczy o tym nagrywany przez niego repertuar (głównie
tzw. „żelazny”) oraz wszystkie te – wygłaszane najwyrazniej „pod
publiczkę” – górnolotne slogany w typie:
„jedyny kompozytor, w związku z którym myślę, że życie na tym
świecie jest zaszczytem” (w odniesieniu do Mozarta).
Ale żeby nie było wyłącznie „jadowicie”, muszę przyznać, że bardzo
cenię jego nagranie utworów Szymanowskiego – naprawdę
znakomite.
Absolutnie nie jest to prawdą. Na pewno nie jest on marionetką. Na pewno nagrywa to, co sam chce. Na pewno właśnie to myśli o Mozarcie, on go naprawdę uwielbia. I bywa górnolotny sam z siebie, ma taki styl po prostu. Znam go od dawna i mogę to potwierdzić.
Szymonie, ja nadal będę wpuszczać Pana posty ręcznie, bo po ostatnich doświadczeniach uznałam, że nigdy nie wiadomo, co się w nich znajdzie. A nie dyżuruję przy komputerze bez przerwy, więc nawet merytoryczne komentarze będą musiały czasem poczekać.
Maciek Grzybowski nie byłby sobą, gdyby kazał się identyfikować jako on w filmie o PA.
Już prędzej bym widział, że podpisuje się jako hrabia de Gyorgyonadze, albo coś w tym rodzaju.
Zawsze lubię porównywać charaktery i styl gry obu panów, głównie dlatego, że są właściwie nieporównywalne 🙂
No. Grzybu jest zafascynowany pianistyką Piotra, ale i Goulda (to on wiele lat temu zorganizował przegląd filmów o Gouldzie w Akademii Muzycznej), i wielu innych. A już w muzyce współczesnej po prostu jest sobą i tu nawet nie ma co porównywać, bo współczesność Piotra kończy się na Wariacjach op. 27 Weberna.
Myślę, że swoboda wyboru repertuaru PA dorównuje swobodzie wyboru KZ.
Wariacje nt. Diabellego czy Szymanowski to nie jest taki żelazny repertuar jakby się wydawało.
Żeby odwrócić pytanie – co powinien zagrać Piotr, co by nie było żelaznym repertuarem, a co zagrałby dobrze (z czym czułby się dobrze)?
Maćka np. podpuszczam, żeby nagrał Obrazki z Wystawy, a z pierwszej ręki wiem, że BWV 988 Anderszewski nagrywać nie ma zamiaru, bo „nie rozumie” tego utworu.
Pani Doroto,
Wyraziłem jedynie swój pogląd, oczywiście nie musi go Pani
podzielać.
Maciej Grzybowski nie ma może techniki Aimarda czy Polliniego,
ale bardzo Go szanuję za – nierzadko – ambitne wybory
repertuarowe.
Pewnie, że nie muszę podzielać poglądu, zwłaszcza jeśli wiem, jak jest 🙂
A propos Anderszewskiego i Grzybowskiego, jest tam taka scena, jak spacerują nad Wisłą po praskiej stronie i mówią o pejzażu Warszawy lewobrzeżnej, że jak się patrzy na Starówkę, to wygląda ładnie, ale trochę w lewo i widać niestety to coś, co nazywają „stalinowski kutas” (excusez le mot). Ciekawe, jak to przetłumaczyli na obce języki…
Stawiałbym na imię wiceprezydenta USA w administracji Busha…
No tak 😆
Ja jeszcze powrócę do tego, co napisał 60jerzy. Właśnie oglądając te dziesiątki zajawek i kilka całych filmów muzycznych na MIDEM miałam taką refleksję: jaki to kolorowy, atrakcyjny świat! Dlaczego ludzie nie mają takich rzeczy widzieć w porze największej oglądalności? A były tam rzeczy bardzo różnorodne, jak poruszające opowieści o dzieciach i młodzieży muzycznej z Wenezueli, dowcipna sylwetka Magdaleny Kożenej (która swoją historię życia opowiada śpiewając po czesku barokowe recytatywy i akompaniując sobie na klawesynie, przebrana za damę z epoki) czy Jonasa Kaufmanna (nie tylko znakomity śpiewak, ale i sympatyczny facet), dramatyczna opowieść o Szostakowiczu z przerywnikami odgrywanymi przez złowrogie marionetki… przecież tylu ludzi mogłoby to zaciekawić! Co za idioci ustalają, że takie rzeczy mają chodzić w nocy albo wcale
Coś mnie tknęło.
http://www.allegro.pl/item546837451_bilety_na_krystiana_zimmermana_warszawa.html
BUHAHAHAHAHAHA BUHAHAHAHAHA
Tylko kto to taki ZimMerman? Jakiś kuzyn? Na dodatek gra w jakimś Audytorium Maximus.
Pani Kierowniczko, z tym to jak z g..m na Mazurach, o którym kiedyś barwnie pisał Meller w Polityce. Utyskiwanie powszechne, bo paskudztwo, ale nic się nie da zrobić 😕
Problem nadawania programu w nocy załatwia nagrywarka DVD z twardym dyskiem. Wydatek nieduży (w granicach 1000 PLN) a wygoda olbrzymia (włącznie z edycją materiałów, przegrywaniem na płyty – czego dusza zapragnie).
@!#$%^&*+? wrrrr…
Wysłałam SMS do Andrzeja Halucha. Niech wie. Chyba że to on (a prędzej Czepułkowski) wystawił… 👿
Myślę, że to Cz, bo jednak jest tylko opcja „kup teraz” po cenie wyjściowej.
Jednak forma i jakość aukcji porównywalne do całej reszty 😛
Niech Kierownictwo sprawdzi, czy to nie o sobie przydzielone miejsce chodzi…
Foma, miej litość ❗
Na planie na stronie impresariatu jest zaznaczone, że miejsce sprzedane. A na Allegro nie mam jak sprawdzić.
Chyba że chodzi o miejsca zwolnione ostatnio przez wierchuszkę UW, o czym mi p. Haluch mówił. Ale tam z kolei jest na planie zaznaczone „miejsce zablokowane”.
Litość w czasach zarazy? 🙄
Boje Pani Kierowniczki z problemem biletu przypominają mi perypetie pewnego Australijczyka z pozbyciem się starego bumerangu…
E, jutro się wszystko wyjaśni… i może będzie kryminału ciąg dalszy, bo kogoś zamorduję…
A może nie?
Wierchuszka UW nie przyjdzie, bo w TV Puls o 19:00 jest „Czy jesteś mądrzejszy od 5-klasisty”.
Proszę się przygotować. Polecam duszenie pończoszką jako eleganckie i stosowne dla dam. Sprzęt można mieć zwinięty w torebce lub kieszeni. No i to jest bezkrwawy sposób, którego ja osobiście nie preferuję…
Eee nie, będzie z rozbryzgiem…
Moi drodzy, właśnie zauważyłem, że nagle w Katowicach i Poznaniu zwolniła się do sprzedaży jakaś fura biletów (64 w Katowicach i – uwaga! – 129 w Poznaniu). Różne rzeczy w dziedzinie sprzedaży biletów widziałem, ale takie cuda. Coś kiedyś obecny premier mówił o cudach – no i mamy.
Sz. Baba pisała, że u niej już po 2 dniach jest bilet w domu. U nas również to działa. I też po dwóch dniach na ogół bilety dochodzą. A przy okazji. Kupiłem jeden bilet na koncert 21 marca w FN (z Rafałem Blechaczem) i już po trzymaniu zorientowałem się, że tego samego dnia jest transmisja z MET Lunatyczki z Dessay. No i klops. Ale tego dnia ticket online miał jeszcze 3 dodatkowe bilety na 20 marca. No to od razu kupiłem jeszcze jeden, dzięki czemu mogę być i tu i tam. Ale w związku z tym mam pytanie, czy ktoś z forum nie chciałby odkupić tego biletu na 21 marca (rząd 4 m.1). Pani Kierownik (teraz muszę użyć tego zwrotu bo sprawa niemerytoryczna, acz mająca związek): czy taką wyjątkową prośbę można zamieścić na tym forum?
Od czasu, gdy jakaś sąsiadka na koncercie dostała ataku kaszlu (i to przy takich cudnych pianach orkiestry) noszę malutką filoeczkę z arszenikiem. W sytuacji potrzeby służę z uśmiechem przepełnionym życzliwością. Czegóż się nie zrobi dla sztuki. Ale jakoś uspokoiło się koło mnie. Dziwne.
duszenie pończoszką? z rozbryzgiem?? arszenik???
Boooosze! W jakim ja się towarzystwie obracam?
W towarzystwie pełnym pasji i rozmachu…
szewskiej, tuszę, bo nie św. Mateusza chyba.
Ależ wazelinią PK. Ale absolutnie zasłużenie. Tu naprawdę można się dużo dowiedzieć. Jakoś nikt nie podchwycił wątku, gdy może nie dość precyzyjnie wyraziłem się o informacjach, jakie można uzyskać tutaj czy na łamach Polityki, przeciwstawiając je ogólnikom zwykle emitowanym przez popularne postacie TV. O ile dobrze pamietam, nawet Waldorff pozwalał sobie czasem na ogólniki, co w jego przypadku wypływało raczej z emocji. Zacząłem ten wpis (nie lubię pisać post) przed 9 rano, ale nie było wcześniej czasu dokończyć.
Teraz przeczytałem resztę i jestem zbudowany, szczególnie zwolnionymi biletami w Poznaniu, bo teraz to i tak już nie pojadę.
Wczoraj kupowałem w filharmoni bilety na 20 i 27 lutego. W biletach można było przebierać dowolnie, ale kupiłem ulgowe po 10 zł.
20.02.
JOSEPH HAYDN w 200-setną rocznicę śmierci
Moją mowę rozumie cały świat
Bruno Weinmeister dyrygent
Bartosz Koziak wiolonczela
Orkiestra Symfoniczna PFB
WITOLD LUTOSŁAWSKI Muzyka żałobna
JOSEPH HAYDN Koncert wiolonczelowy C-dur
FELIX MENDELSSOHN-BARTHOLDY V Symfonia D-dur „Reformacyjna” op.107
27.02
SYMFONIE MAHLERA „Mój czas jeszcze przyjdzie”
WIELCY DYRYGENCI
GUSTAV MAHLER III Symfonia d-moll
Orkiestra Symfoniczna PFB
Kai Bumann dyrygent
Ewa Marciniec alt
Akademicki Chór Uniwersytetu Gdańskiego (przyg. Marcin Tomczak i Michał Kozorys)
Chór Dziecięcy (pzyg. Beata Liley)
Przede mną bilety kupowała dama na 15.02. na wieczór operetek. Miała zarezerwowane 3 bilety ulgowe po 65 złotych i prosiła o jeszcze, ale nic nie udało się załatwić, bo na to wszystkie bilety poszły pierwszego dnia. To samo słyszę w pracy. Po co nam ta filharmonia, jak tak rzadko muzykę operetkową grają, a jak grają to bilety są drogie.
I co tu mówić o misji. Misja jest w środku nocy albo wcale i HD nawet w rozdzielczości HD nic nie rozwiąże, bo ile tośmy w nocy nagrali, czego potem nie było czasu obejrzeć czy posłuchać choćby. A niezaleznie od publiki to w samej TV siedzą osoby nie mające zielonego pojęcia o tym, o czym Pani Kierowniczka pisze. Na marginesie widać, że MIDEM Classic nie było tak ubogie, jak z pierwszej relacji mogło wyglądać.
Stanisławie:
Politykę lubię, ale też trafiają się jej kwiatki, jak choćby drukowanie historycznych fantazji Andrzeja Zielińskiego. Ale, ale, ja nie o tym — ja z pytaniem o bilety ulgowe. Bo, jak to tak, można sobie wybrać ulgowy?! (No dobrze, raz dostałem, w operze się komuś w kasie taki wydrukował i mi sprzedali, choć mi nie przysługiwał, ale stwierdzili, że to dla nich łatwiejsze.)
Co do operetki — nie chcę potępiać operetki jako takiej, ale też mnie smuci, gdy widzę jak frekwencja potrafi być odwrotnie proporcjonalna do ambicji.
PS.
Swoją drogą kiedyś wpadłem do NOSPRu po bilet, a panie sprzedające pytają mnie, czy jestem emerytem. Zdziwiony przeczę (tym bardziej, że tego samego dnia, w innej instytucji pytano mnie czy jestem studentem i też przeczyłem; ale jakoś trudno mi było uwierzyć, że tak bardzo się postarzałem w ciągu tych kilku godzin). W ramach wyjaśnienia usłyszałem, że jestem pierwszym nie-emerytem tego dnia kupującym bilet…
Stanisławie,
Twój wątek nie pozostał niezauważony. Nie dziw się, proszę, brakowi reakcji, ale tutejsi bywalcy nie takie wątki widzieli 😉
Całkowicie z Twoim wątkiem się solidaryzujemy i podzielamy Twoją ocenę 🙂
Cieszę się zgodnością. Co do biletu ulgowego, rzeczywiście jestem emerytem i Moja również. Fakt, że przy wejściu nikt o legitymacje nie pyta. Ale może wyglądamy dość jednoznacznie.
Ja też nie mam nic przeciwko operetce. Zawsze to lepsze niż disco polo, a niektóre melodie są bardzo przyjemne. Tylko właśnie o te proporcje chodzi.
Popularność koncertów rządzi się tajemniczymi prawami i czasami ciężko jest przewidzieć, czy będzie wiało puchą, czy przy wejściu będą się kłębić tłumy.
Stanisławie @14:01 – nomenklatura jest taka, że wpis to jest to, co zamieszcza gospodarz blogu i pod czym wpisuje się właśnie posty albo, jak mamy trzymać się polszczyzny, po prostu komentarze. (Skracająca młodzież mawia też komenty, a i o komciach słyszałam 😆 )
Te Katowice i Poznań też mnie zaskoczyły. Ale może to jest też to, co w Warszawie: uczelnie zwolniły swoją pulę.
A operetka bywa dowcipna. Taka Zemsta nietoperza to pyszna zabawa po prostu, zwłaszcza jak jest dobrze wystawiona. Nie jest to muzyka na co dzień, ale raz na… długo… bo tyle jest pięknej muzyki na świecie… 😉
Ooo, tu morderstwa, arszenik, krew sika, a ja się gdzieś włóczę? 😯
Melduję się i proszę o przydzielenie zadania! 😆
Czy”pyrzna zabawa” to znaczy, że kartoflami rzucają? 😉
A propos PAK-a i NOSPR – jak byłam na poprzednim Festiwalu Prawykonań, to na jakimś koncercie w środku dnia, na koncercie symfonicznym, wielka sala NOSPR była niemal kompletnie pusta, a z tych, co byli, większość znała się między sobą, bo same środowisko muzyczne. Wśród tych znajomych znalazło się paru siedzących osobno nieznajomych. Jak zaczęłam prowadzić blog – to było potem – i zapoznałam się z blogami Koleżeństwa, to odkryłam, że jednym z nich musiał być PAK 😉
60jerzy g. 13:22
Ta informacja stawia nasze niedawne koncertowe sąsiedztwo w Krakowie w zupełnie nowym świetle 😆 Jak to dobrze, że nie miałam kaszlu!
obiecane .pozdrawiam
http://www.youtube.com/watch?v=WGFOS-xgsBM
Dzięki!
obiecane
http://www.youtube.com/watch?v=zKuKmt-UdyA&feature=channel_page
nastepne i cala relacja z herkulesa w sobote .mam jakies klopoty z wrzuceniem tego na you tuba.
serdecznie pozdrawiam i dalej zachecam do mojego pomyslu droga oani Kierownik
Właśnie dostałam wiadomość, że ten film o Anderszewskim będzie w dystrybucji na DVD 😉
Ja korzystałam chyba z jakiejś roboczej kopii – a może mi nawala odtwarzacz? – bo się jakoś pod koniec zaczął zacinać 🙁 Ale jakoś udało się obejrzeć do końca.
w sobote tez zmieszcze fragmenty nigel kennedy na festiwalu wielkanocnym 2007 z tego co sie orientuje jak dotad nie publikowane
prosze tez o ocene tych fragmentow na you tube .dziekuje
Wyprzedaż! Wyprzedaż!
No ja nie mogę. Już po 150 bilety na Alle. Jutro o 16:00 pewnie będą po 70.
bardzo jestem ciekawa tego filmu o anderszewskim. zaluje, ze przegapilam jego wystep w carnegie – recital na zywo t zawsze najlepsza okazja do potwierdzenia lub zmiany opinii o wykonawcy… a ja jakos bardzo chcialabym sie w panu piotrze zakochac i nie moge. jasne, technika oszalamaiajaca; oddalabym dziesiec lat zycia i moze nawet wlasna nerke, zeby kiedys grac w polowie tak znakomicie. ale beethoven anderszewskiego jakso do mnie nie trafia. jasne, doceniam indywidualnosc tej interpretacjii „wariacji” – moim zdaniem jego wykonanie zwraca uwage na bardzo czetso przeoczany przez melomanow aspekt tworczosci pana B., a mianowicie, ze za tymi porywajacymi, heroicznymi tematami jest niesamowity intelekt i zelazna dyscyplina – ale brak mi w niej… pasji. ognia. zwlaszcza ostatnie dwie wariacje wydaja mi sie o iele zbyt ‚mozgowe’. moze po prostu za malo slyszalam? ciekawa bylabym uslyszec , jak pan pan piotr gra ‚hammerklavier’ – czy jest jakies nagranie, ktorego moglabym poszukac?
Oj, coś nie kojarzę, żeby Pan Piotr kiedykolwiek grał op. 106.
Natomiast „mozgowe” to bardzo dobre określenie.
Anderszewskiemu nie sposób odmówić pięknego dźwięku, ale np. płyta z Chopinem jest dla mnie przeintelektualizowana. Wykonania, zwłaszcza mazurków zbyt zwiewne, żeby nie powiedzieć zniewieściałe. Za mało w nich ludowego mięska.
jakby ktos chcial chetnie podziele sie muzyka z sacrum profanum prosze dac znac to podesle plyty
Rzeczywiście, że Hammerklavier to chyba jest rzecz nie w gestii Piotra. On tą op. 110 tłucze już wiele lat. Tak się uczepi jakichś utworów i trzyma. O tym I Koncercie Beethovena to już iiile lat temu żeśmy przegadali (to był rok jego jedynego, za to pamiętnego występu w Dusznikach) i w końcu teraz go nagrał 🙂
„Ludowe mięsko” 😆 Fakt, nie bardzo to do niego pasuje. Folkowiec to on nie jest. Choć Bartóka gra pięknie, ale też na innej zasadzie.
W mazurku to raczej nie mięsko, ale dżemik :mlask:
Chyba by we wróblu mazurku… wtedy tak… 🙄
http://operafree.forumfree.net/
ciekawy link dla milosnikow opery polecam
Hoko, ileż tego mięska we wróblu? Gonić się nie opłaca. No, chyba że kotu… 🙄
Jerzy, jak nikt się nie zgłosi, to może zwróć bilet.
Widzę, że w przedsprzedażach brak wolnych biletów.
Kroję właśnie pudło na komputer z tektury falistej, bo kuryjer nie weźmie bez odpowiednich zabezpieczeń. 🙁
Może o północy skończę.
Przestałam się dziwić, że lokatorzy mają cały strych zawalony pudłami-opakowaniami. Zgroza.
Ano ciekawe pewnie to forum, tylko chyba po włosku… jak to w operze 😉
Hoko, mam wrażenie, już niemal całkiem czuje się kotem. Tak się stopniowo zmienia, zmienia, sierścią obrasta, uszki nastawia, tylko patrzeć, jak zamiast „Pobudka!” będzie tu wołał „Mrrrauuu!” 😆
A może Hoko to jest kot właśnie.
Fajnie by było. 🙂
Jest już jeden kot zwany Hoko. Od naszego Hoko zresztą 😀
http://www.flickr.com/photos/kubeusz/sets/72157604720205032/
co do zamieniania sie w kota–to normalny proces u kazdego dwunoga obcujacego z nadrzedna kocia inteligencja, ze po pewnym czasie przejmuje jej cechy, znaczy sie, kocieje. niekiedy mamy co prawda do czynienia z anomalnym procesem odwrotnym (moje koty np. zaczely jesc buraczki na cieplo z ludzkiego talerza), ale wedle badan wiekszosci kotologow jest to chwilowa dystrakcja, majaca na celu utrzymanie dwunogow w blogiej nieswiadomosci.
kot hoko cudny, prosze poglaskac ode mnie. ale z drugiej strony, widzial kto kiedy brzydkiego kota?
O! bigapple1 też! 😀
No to chyba ja będę tu stanowić jeden z nielicznych wyjątków bezźwirzowych… 🙁
Kota Hoko poznałam tylko wirtualnie, więc mogę go tylko wirtualnie pogłaskać 😉
„widzial kto kiedy brzydkiego kota?”
No właśnie! 😀
Pani Doroto, ja – póki co – też jeszcze się trzymam samojedna, ale trzeszczę cosik niebezpiecznie.
Są takie kociaste, co z personelem wszędzie się udają i filozoficznie traktują każdą okoliczność życiową, to by mi pasiło.
Zawsze jeszcze można wpaść do Hoko i pogłaskać kota. 😆
a ja już mam bilet na marcowy koncert anderszewskiego ze szkocką kameralną w bydgoszczy. będzie z koncertami mozarta. mniam…
nareszcie pojawił się krakowski herkules od manu26. dzięki!!!
pani Doroto, koty nie takie glupie – nie kupuja wirtualnych glaskow, wirtualnych kotletow, wirtualnych pieniedzy ani innych mortgage derivates 😀
niech go kolega Hoko sam poglaska.
skoro pani tyle podrozuje, zwierz nie jest zalecany, zwierz potrzebuje ludziny, coby sie o nia poocierac. ale jesli sie pani znudzi, zalecam kota. z kotem zyje sie lepiej. poza tym koty sa bardzo muzykalne, wbrew potwarzom tych, co twierdza, ze znaja sie tylko na tzw. ‚kociej muzyce’ 🙂
No toć przecież właśnie dlatego źwirza nie mam, że jeżdżę… 🙁 Ale z jeżdżenia zrezygnować nie mogę 😀
Prawdziwym kotom nawet prawdziwych kotletów zdarza się nie kupić.
Chciałem też nadmienić, że KAWKa zbiera się w sobotę w FN i w niedzielę w S1.
Łódź ma już Wydarzenie za sobą. Jest nawet parę zdjęć:
http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,6241728,Krystian_Zimerman_zagral_w_Filharmonii_Lodzkiej.html
A co do KAWKi, to chyba tylko my się spotkamy w sobotę, bo reszta uczestników mieszka poza Warszawą 😉
Yhy.
Nie piszą o zamieszkach biletowych, więc bądźmy dobrej myśli… 👿 😉
2009-02-05, ostatnia aktualizacja 2009-02-05 19:40
Alez oni blyskawiczni. Najszybsze swiatowe wykonanie dwoch kwintetow i sonaty.
O 19:40 juz bylo po koncercie, bisach, kwiarach i cmoknieciach. A dziennikarz mial 2 minuty na napisanie i przeslanie tekstu. Czyli caly koncert trwal…
😆
E tam, przyszedł fotograf na początek, cyknął dwa zdjęcia i poszedł wrzucić niusa. Dwa zdanka im towarzyszące mógł napisać każdy. Pewnie jeszcze Jędrzej Słodkowski napisze recenzję, to sumienny chłopak.
Spoko my też kiedyś do Warszawy dotrzemy! Dziś brakowało mi Jerzego żeby zamordował tatusia 3 latki siedzacej na kolanach tatusia. W I rzędzie ! Tatko dawał soczek do popicia w trakcie! A mała jak to mała po 10 min powiedziała głośno , że chce wyjść. Właściwie bez znaczenia jest fakt że w II części ktoś głośno chrapnal a ja nie mam innych wrażeń z koncertu.
aha to był Shlomo Mintz z CC grający Mendelssohna
JoSe, a ja dziś tak chciałem dostać jakieś mordercze zadanie bojowe. Trzeba było powiedzieć w porę! 😉
Dorotko, ja po prostu uwielbiam tego typu artykuly. Juz sie odbylo, choc jeszcze nie zaczelo. Nie moge sie powstrzymac, zeby nie spojrzec na godzine wrzuty.
😆
A odkad to Bobiki atakuja tatusiow maloletnich panienek, szczerych do bolu?
Słuchajcie, słuchajcie, miłośnicy opery! Właśnie przysłał mi to Piotr Beczała:
http://news.yahoo.com:80/s/ap/20090205/ap_en_mu/opera_beczala
Wiwat! Czy ktoś się wybiera na transmisję? Bo będzie! W Warszawie, Łodzi, Krakowie, Rzeszowie i Krośnie.
Gratulacje wielkie, gigantyczne!!!
Padam, dobranoc
JoSe:
ależ ja się specjalizuję w mordach na dorosłych. Dzieci mrożę wzrokiem (skutecznie). A co grali? Z chrapiącym jest jednak problem jak chodzi o podanie arszeniku.
Beato:
też się cieszę, że nie miałaś kaszlu, bo rzadko kiedy mam skrupuły. Ale jestem pewny, że forumowicze mają swoje sposoby na niedopuszczenie siebie do upadku – pardon – ataku kaszlu lub burczenia w brzuchu (przeprowadziłem badania z dziedziny fizjologii jelitowej, na ile minut przed koncertem trzeba zjeść lunch, żeby było cicho). To od czasu, gdy na recitalu Kissina w Warszawie było cichutko i tylko parę razy meine kischky zbudziły się i… Coż wtedy pozostaje? Spojrzeć ze wzgardą na sąsiada: ależ pan się zachowuje!
A to pierwsze zdjątko z Łodzi z KZ zapatrzonym w skrzypaczkę jest urocze.
Tereso ale dlaczego szczerych do bólu mojego? Bobiku następnym razem dam znak do morderczej teleportacji. Ja będę na transmisji;-)))HA ,za tydzień to nawet w NY, HA
A co ja dopiero co napisałem jak wrzuciłem link do fałszującej Netrebko? Że mam nadzieję na jakieś dobre zastępstwo!!!! Możecie mi gratulować.
Pisałem już mt7 że idę na to i dam specjalnie za jej „jerzyczka” słówko relacji.
To super 🙂 A transmisja jeszcze jest w radiowej Dwójce. Czyli dwa polskie akcenty w sobotnim spektaklu: Beczała i Kwiecień 😀
Przyćmią Ankę jak nic 😆
To dopiero polski desant w MET: Kwiecień i Beczała. Od czasów braci Reszke chyba nie było takiej sytuacji – a może się mylę.
Jerzy , chodziło o Tatke! A była symfonia szkocka, na sali jako widzowie pojawiło się ok 20 młodych ludzi w kiltach szkockich i to było cool
Zrobiłam raz na Plantach zdjęcie Szkotowi w kilcie grającemu na dudach 😉
Ja najbardziej bym się cieszył, gdyby Anka doszlusowała do chłopaków (piszę jak kibic sportowy, którym nie jestem) i wszyscy dali nam coś dobrego do wspominania. Taką nadzieję mam jak chodzi o ten wieczór. Zobaczymy, usłyszymy.
Jerzy: W obliczu zagrożenia życia kaszel można opanować. Najlepszym dowodem jest moja koleżanka, z którą wizytowałyśmy „Misteria Paschalia”. Chociaż była mocno przeziębiona (oj zimno było w Krakowie w ostatniej dekadzie marca a kolekcja zimowych nakryć głowy już zniknęła ze sklepów), to wiedziała, że kaszlnięcie na koncercie Les Musiciens du Louvre grozi uduszeniem (przeze mnie) 😆 I proszę: Koleżanka żyje i ma się dobrze 😉
Ale KAWKa w tym czasie w Narodowej… Końcówkę może podsłucham w Dwójce po powrocie 😉 Beczałę na żywo w Łucji widziałam w Warszawie.
Zastąpi tego, co zaniemógł.
Kurcze, a mnie nie będzie w Warszawie. 🙁
Zastanawiałam się, że ten Rolando Villazon musiał przeżyć największy koszmar, jaki może się zdarzyć śpiewakowi.
Premiera, światowa scena i w środku arii… głos pada.
Czy to można się podnieść z tego, czy do końca życia będzie strach, że się powtórzy.
Biedny człowiek.
Raz Bobik w filharmonii
tatusia z małym brzdącem
poszarpał za nogawki
pod krzesłem zwisające.
Zwiedziała się dyrekcja,
przyniosła mu kotleta –
czy chcesz Bobiku miły
mieć u nas stały etat?
Na brzdąców i chrapiąców
ty bożym będziesz biczem.
Błagamy cię Bobiku –
nie odprawże nas z niczem!
No, nie wiem, mówi Bobik
i śpiewa im „Bubliczki”,
zlecenia ja przyjmuję
tylko od Kierowniczki…
A gdzie ta Kierowniczka?! –
dyrekcja głosem wrzaśnie.
A Bobik: jak znam życie,
pewnie wyjeżdża właśnie.
Jak nie na jakiś koncert,
to pewnie na MIDEMa,
bo cechą Kierowniczki
jest, że jej zwykle nie ma.
Tu ślozy się polały
z dyrekcji ócz zbiorowych,
szef główny głośno łkając
wygłosił trzy przemowy
i nawet Bobik w ślepiach
mieć zaczął mokre gwiazdy,
lecz nic poradzić nie mógł
na Pani K. wyjazdy.
I tak się nie udało
załatwić przeszkadzaczy,
a czy ktoś znów spróbuje –
Bóg jeden wiedzieć raczy. 🙁
Jerzy nad dziecieciem pochylilam sie jedynie z politowaniem że spotkał je taki los jak głupi jak but Tatko! A jak rywalizować pokazali śpiewacy na koncercie na którym Ty też byłeś, a my uszlysmy z życiem!
Jak jest transmisja w sobotniej dwójce, to może ktoś mógłby nagrać i miłościwie udostępnić cioci Marysi. 🙂
Już widzę tę scenę: między nami (zupełnie się nie znającymi) siedzi koleżanka na koncercie MdL i zaczyna kaszleć. I z obydwu stron wysuwają się dwie pary rąk ku szyjce denatki in statu nascendi. Och. Aż drżę z emocji. Dusić kasłaczy, truć kichaczy. Och dusić, dusić, dusić… Przepraszam. Co komu w duszy gra…
Szanowny 60Jerzy …ja chetnie kupie bo w marcu jestem w Warszawie.
Prosze powiedz ,gdzie ,kiedy itd itp….jesli mozna to prosze pani Doroto podac moj adres emailowy….no bo tu nie wypada 😉
Do zobaczenia jutro ( nawet zrezygnowalam z wlasnego aby pojsc na ten koncert)
Malgorzata
Bobiczku,
„bo cechą Kierowniczki
jest, że jej zwykle nie ma”, dotyczy materii.
Duch jest zawsze obecny i skory do pogawędek. 🙂
Wierszycek cudnej urody. 😀
O kaszlących:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=47#comment-3683
Małgorzato, zaraz Was skontaktuję 😀 To do zobaczenia jutro! Poświęcenie doprawdy wielkie, oby okazało się słuszne… 😉
Mój pies Bobik jamnik krotkowłosy, świętej pamięci ale niezamordowany , byłby tym wierszem szczerze wzruszony!
mt7:
Naszemu Beczale taka sytuacja też już zdarzyła się – w Hanowerze. Tak więc to uczucie jest mu znane. Zresztą myślę, że każdy śpiewak taki horror ma zaliczony (niektórzy nie jeden raz). Na wznowieniu styczniowym Fausta (albo zakończeniu – jak kto woli lub wie) pan Bedoni w trzecim akcie nie pozdrowił donku niewinnego – co zresztą przed spektaklem zapowiedziano tłumacząc chorobą śpiewaka. Ja tam choroby nie widziałem, natomiast słyszałem głos zbyt słaby na tę partię. I tyle – ale czy to jest choroba. Może.
A Bobiczek to dziś ma wenę 😉 😆
Na mój dusicku! Tutok godajom, Poni Dorotecko, ze Poni jest obecno ino duchem! To fto ten ostatni komentorz wyryktowoł? Poni cy Poni duch??? 😀
dobranoc , jutro orchestra sinfonica di roma i berlioz
Mój duch oczywiście! Uuuuu…
Dobranoc 😎
kruca bomba, niby kryzys, a wszystkie bilety do met na sobote wyprzedane!
mam nadzieje, ze to bedzie udany debiut.
Jerzy: ach, to dopiero byłaby scena! Scena godna opery! A gdyby kiedyś tę scenę tak przenieść na scenę, to myślę, że konająca na skutek podwójnego uduszenia powinna wykonać jeszcze efektowną arię „Uduszonam konam, ach konam uduszonam”
Pani Doroto bo się Owcarek wystraszy!
Wystrasy, nie wystrasy… przynajmniej Poni Dorotecka obaliła jeden mit: godzina duchów wcale nie końcy sie o północy, ino o godzinie 00.19 – bo o tej godzinie właśnie duch Poni Dorotecki pedzioł: Dobranoc 😀
Jo tyz jzu dobrej nocki zyce 😀
Beato:
Po czym jako sprawcy onego mord-(o!)-duszenia schodzimy ze sceny i wyławiamy z widowni pozostałych skrytorzęrzaczy i kryptokaszlaczy. W wiadomym celu.
Ale – nie wiem czy wspominałem tu kiedyś – najcichsze audytorium spotkałem na recitalach Volodosa i Lupu w Lipsku. Ta cisza na sali jest wartością samą w sobie. Niepowtarzalną. Chociaż z drugiej strony – czy to tak dawno temu panowały na widowno zgoła inne obyczaje – dla nas w tej chwili niewyobrażalne.
A wyłowieni z tłumu nieszczęśnicy żegnaliby widzów tekstem Jeremiego P.: „A po co to nam, że ja konam? Po to konam, by akcję to pchło nam.” 😉
Owcarecku uuuuu mówił duch a dobranoc mówiło ciało !To raczej znany przypadek ducha i ciała w jednym, zdążyło sie nawet trzy w jednym!
Beato i Jerzy nie siade koło Was na żadnym koncercie!
Nie musi się siadać obok – ja zwykle siadam pod krzesłem 😀
JoSe:
Nie znasz dnia i godziny
gdy dwie melogadziny
dopadną cię JoSe
na szczęsnej twej drodze
cdn
Idę spać jutro pomyślę co z Wami zrobię, Wszystkimi.
ciąg dalszy:
I wtedy… O Boże!
Bobik wypada, a JoSe
melogadziny te dwie
rzuca psinie Bb na żer.
I tym akcentem kulinarnym kończę mówiąc dobranoc – kiedyś trzeba pracować.
z okrzykiem” winer, winer, chicken dinner”
Chicken dinner (tutaj mlask!)
zjadam ja leżąc na płask,
lecz by pożreć melogadź-
iny, muszę jednak wstać. 🙄
Kaszel…
Marudzę na kaszlących. Sam nie kaszlałem na koncertach, nawet gdy wybierałem się przeziębiony. Nie wiem dlaczego 😉 Charles Rosen tłumaczy gdzieś, że muzycy zwykle nie kaszlą, bo skupienie, koncentracja dobrze na to robią. Ale, bo ja wiem?
Natomiast kiedyś przypadkiem byłem na koncercie, gdzie moja Szefowa (tj. żona Szefa) dostała straszliwego ataku kaszlu. Musiała wyjść z sali by innym nie przeszkadzać.
Pierwsze echa 🙂
http://www.rp.pl/artykul/2,259391_Swietna_muzyka_w_najlepszym_wykonaniu_.html
Dzisiaj imieniny Doroty – łasuchy z Sąsiedztwa uchwaliły, że ma Kierowniczka imieniny czy nie, obchodzi, czy wręcz przeciwnie, MY toast o 20.00 wznosimy, a od życzeń nawet odwilż nastąpiła. O!!!
Te łasuchy to zawsze okazji szukają 😉 😆
Dzięki, ale i tak się z Wami nie napiję, bo (mam nadzieję) będę przeżywała w tym czasie mniej więcej to, co kolega Marczyński wczoraj 😉
Dzień dobry,
Ja, co prawda, nie uznaję imienin, ale życzę Pani Dorocie wszystkiego
najlepszego (oraz większej odwagi i niezależności w wyrażaniu
krytycznych sądów).
Dziękuję, Szymonie, chociaż ja też nie uznaję imienin i nie obchodzę 😉
A odwagi i niezależności mam tyle, zeby wygłaszać także sądy, które niekoniecznie muszą się Panu podobać. Czy komukolwiek innemu 😆
Tak czy śmak (może mnie to zdradzić, ale co tam. Kto oglądał, ten zrozumie) toast wieczorem wzniosę, a teraz składam serdeczne życzenia wszystkiego najlepszego, w tym wspaniałych wrażeń dziś wieczorem. A łasuchy wrażeń szukają, bo mają rozwinięte zmysły, może nie tak jak melomani, ale zawsze.
I właśnie za to tak Panią cenimy. Mimo, że sama Pani imienin nie obchodzi – my obchodzić je będziemy (to znaczy Pani imieniny), to dla nas ważne. Wiele Pani zawdzięczamy i czulibyśmy się jak ostatnie wywłoki gdybyśmy tego dnia jakoś nie uczcili. Wszystkiego najlepszego.
Też pamiętam „tak czy śmak” 😆
Wielbiciele inspektora Barnaby, łączcie się 😉
Ach, to juz rozumiem, dlaczego Zimerman taka, a nie inna date wybral na warszawski koncert! Jak to czasami dlugo trzeba sie glowic, by znalezc tak prosta przyczyne.
Coz za prezent Imieninowy!
Toast bedzie wieczorem. Od 19. Troche zalosny, bom za daleko, by uslyszec, a nie sadze, by wzorem Minkowskiego nad Sekwane zawital. Chociaz – nie tracmy nadziei.
Wiec Wszystkiego Lepszego!
😆
Brawo, Zimerman
Wywłoką być? O nie! o nie!
Już lepiej skonać marnie!
Już wiem! Już wiem! Ja sprężę się,
zaśpiewam jakąś arię!
Mój boski śpiew
do wszystkich woła,
że choć imienin ponoć brak
my zróbmy wbrew
i wznieśmy toast
za Kierowniczkę tak czy śmak!
I chlup! I brzdęk! O tak! o tak,
w nieimieniny te!
I jeśliś nie moralny wrak,
dołączyć musisz się!
Doło-ąąąąą-czyć
musisz się! 😆
Ach, jam
Moralny wrak,
Bo się nie dołączę
Tak czy śmak…
Bo, na mą duszę,
Wyjść z domu muszę! 😉
A dlaczego Zimerman nad Sekwanę nie tego? Przecież świat objeżdża, nawet Alicję odwiedził w Kingston (może w Ontario jednak).
Chyba Alicja jeszcze dosypia.
Pani Kierowniczko, to nie powód do kaca moralnego. Rozumiemy, że są rzeczy ważniejsze od toastu i praca przede wszystkim. Tak, stawianie pracy przed pijaństwem nie jest moralnie naganne.
Dziękuję za wsparcie moralne. Może jeszcze nie jestem wrakiem.
Ach te Łajzy Minęli. Dopiero teraz widzę poemat Bobika. Ewentualnie Pani Kierowniczka dołaczy po koncercie, albo przeniesiemy toast na przykład na 22?
Może nie jest moralnie naganne, ale żeby się tym od razu chwalić 🙄
A jeśli w gardle język
w kołeczek się drewniany
przemieni w porę marną,
nie jest aż tak do bani.
To raczej z bani wtedy
do gardła trza nalewać
im więcej tym donośniej
by bosko móc zaśpiewać.
Stanisławie, poczułem się kompletnie zbity z pantałyku. Moja mama stale mi tłucze do głowy – najpierw przyjemność, potem obowiązek! Czyżbym miał teraz zakwestionować wszystko, w co wierzyłem? 😯 😉
Bobiku, wyznaję zasadę, że każdy ma prawo do swojej wiary, więc odzyskaj pantałyk czym prędzej.
Z najwyższą przyjemnością, Stanisławie. Już się robi! 😀
Alicjo śpiąca jeszcze, popatrzyłem na mapę i widzę, że mieszkasz niczego sobie. Wybrzeże skierowe, to jest to, co lubię. Macie jeszcze jakiś żagiel do tego?
Pantałyk odzyskany,
antałek przytoczony,
bić mogę w tarabany,
jak również dzwonić w dzwony.
A jeśli w tym prawdziwej
brakuje komuś bomby,
to zaraz Was ożywię:
dzisiaj od rana TROMBY! 😀
Na marginesie wybrzeża skierowego. Jeśli ktoś promem płynie ze Sztokholmu do Turku albo vice versa, na ogół wybiera prom nocny dla oszczędności czasu. Błąd to straszliwy. Podróżując w dzień prawie cały czas płynie się pomiędzy wysepkami, z których nawet większość najmniejszych jest zamieszkała co najmniej letniskowo. Latem wszystko tętni życiem i kwiatami. Warto na to popatrzeć.
bobiku, literki tu czasem wypadają, więc chciałem się upewnić – antałek przytoczony czy przytroczony. Inaczej mówiąc wybierasz się gdzieś z antałkiem czy sam w domu chcesz go opróżnić? Bojak to drugie, to na nic tromby i dzwony. Chyba, że na cześć Pani Kierowniczki.
Antałek przytoczony na blogowisko, rzecz jasna, żeby wszyscy mieli udział. Niektóre psy to nawet na szyi takie antałki noszą, ale ja jestem niewielki i nie uniósłbym odpowiedniego gabarytu.
Tromby i dzwony oczywiście na cześć, a jakżeby inaczej! 😀
Bobik wieści zostawil i po cichu się wyniósł , nie wiem czy to nie za wczesna pora na imprezkę , ale co tam ja pies spioch ,
Doro 1oo lat oczywiście z nami bo świat kolorowszy i weselszy ode mnie i Mojej
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/Imieniny#5299635813684333474
ps. jakby coś do szamanka dawali proszę o wieści dla glodnego psa puścić 😉
Cześć Pani Kierowniczko,
antałek z boku czeka,
napijesz się dziś może
z przybyszem, co z daleka?
Chociaż bez pantałyku
To jednak z trombą, dzwonem,
A że na stepach zimno
w antałku już schłodzone…
Dolores y Gitaros de la Serenada y Mantilla
Przy niej to baranki: Charybda i Scylla
Pani w trzecim rzędzie kiedy kaszleć będzie
To na swym odwłoku prędko nie usiądzie…
Chociaż nie obchodzi dnia swoich imienin
Najlepsze życzenia chyba dziś doceni.
Zatem: zdrowia, szczęścia, wszelkiej pomyślności,
Udanych koncertów życzymy Jejmości 🙂
pani Doroto, na zdrowie
http://www.beka.net.pl/images/antalek-i-kufle.jpg,
Aż żal, że mową wiązaną nie potrafię, bo by się chciało włączyć. Jakoś te właściwe słowa chowają się zamiast się podsuwać.
Precz, precz z imieninami!
Obchodze dzis Dzien Walki z Przymusem Imieninowym! A takze Bozonarodzeniowym, Wielkanocnym i Wszystkich Swietych!
Zdrowie Pani Kierowniczki i nas wszystkich, ktorzy nie damy sie wrobic!
NIech sie swieca Nieimieniny Uroczej, a jak Trzeba to Ostrej Gospodyni, niech wytrwa i wyjdzie zwyciesko z natretnej imieninizacji!
Towarzyszka broni
H.
A niech tam, miejcie próbkę mego grafomaństwa
wywołanego wszakże tylko nieprzemożną chęcią uczestnictwa
Gdy pod Zimermana ręką klawisz pęka
docenia publiczność, co znaczy udręka
oraz radość mistrza tak manistowana.
Blogowicz je pozna następnego rana,
a wiedzy nabędzie po dwakroć i więcej
dzieki Kierowniczki jakże twórczej męce.
O, przepraszam, ale Imieniny Wszej Zwierzyny jednak bym zostawił. 😉 Z prezentami w postaci datków na schroniska zwierzęce.
Hu! Hu! Brawo Stanisław! Jestem za notorycznym poszerzaniem grona wierszykujących! 🙂
„Chociaż nie obchodzi dnia swoich imienin
Najlepsze życzenia chyba dziś doceni.”
Może i ode mnie takież przyjąć raczy,
nie zechce zostawić w głębokiej rozpaczy.
Wielu pięknych wrażeń życie niech dostarczy
i Bobik już na Nią niech więcej nie warczy. 😀
Bobiczku, wybacz, rymu mi zabrakło. 😉
Bobiku, w stosunku do Heleny to cios poniżej pasa, wiesz, że przed takim argumentem jest bezbronna
Przy imieninach wyciąga miecz
I krzyczy głośno: precz!
Niech mnie Pan Bóg chroni
Od towarzyszy broni…
Bobik nie sięga pasa Heleny to i ciosy poniżej pasa zadaje, bo jak inaczej? 🙄
Prawie zgodziłabym się z Heleną, ale….
Wiadomo, że picie bez toastów to odynarne pijaństwo, więc imieniny potrzebne (patrz wpis Kierowniczki)
Panie Komisarzu, Bobik to tak sprytna psina, że choć niewielka, ciosy powyżej pasa zadawać potrafi. Właśnie poniżej rzadko jej (psinie) się zdarzają.
Bobik od ziemi ledwo odstaje
Lecz wielkim jest on gdy cios zadaje
Jak on to robi, nikt tego nie wie
Zaczniesz z tą psiną, będziesz w potrzebie…
Bobik to łagodna psina,
która pierwsza nie zaczyna,
czasem tylko słowem ciepnie,
kiedy na nią ktoś nadepnie… 😉
mt7, mogę zaproponować zmianę?
… wielu pięknych wrażeń życie niech dostarczy,
a na nieprzyjaciół jej niech Bobik warczy!
Jakoś w tej wersji bardziej bym się czuł na swoim miejscu. 😀
Dzieki za erratę, Bobiczku. 😀
Warka, warka, gryzie skwarka…
Nie wiem, czy mnie Polityka nie wytnie za robienie ‚interesu’, ale właśnie dostałem prośbę o dopisanie się do petycji o zachowanie rządowego dofinansowania dla La Petite Bande.:
http://www.savelapetitebande.com/index.php?signed=Y
pozostaly tylko opary
poprzewracane wazony
zmiete papiery
ha,kto bryka przez berlin jak szalony ten nawet Pani Kierowniczki
zastac nie moze
zostawiam wiec tylko dopisane na skrawku papieru
„milosci i pogody ducha”
rys
Cymil Kaprian Ronwid
„Fortepian Zimermana”
Byłem u ciebie w te dni o Krystianie,
Którego ręka… jak gruchnęła w klawisz,
Tako pękły obie: teraz ich zbadanie –
Czemu słabe we dwie, w szpitalu zostaną
Kość słoniowa z śródręczną – a było grać piano…!
Oj, cuś źle się bawisz….
W niebiesiech tobie moc talentu dano,
Jadłeś zbyt suto,
Zadałeś z Ziutą,
Nam zaś wspomnienia po tobie zostaną…
Generale, nie mogłem się oprzeć i wybuch śmiechu, aż wszyscy popatrzyli. Dobrze, że akurat kolega opowiadał dowcip. Pewnie się teraz cieszy, że ktoś tak zareagował.
😆 😆 😆
Dawno sie tak nie usmialam. Gruchnelo, zagrzmialo, ryknelo
Moge puscic dalej? Cytujac autora, oczywiscie
Your’e welcome…
You’re oczywizda…
Jura? Oczy wizda? A co to wizdac? 😯
Ja nie mogę…
😆 😆 😆
PAK-u, a co to właściwie z tymi Kuijkenami? Bo się jakoś doczytać nie mogę… Podpisują ludzie jakąś petycję, a gdzie ta petycja, do kogo i w ogóle osochodzi?
Nie dostali subwencji, a wiadomo, czym to grozi
Informacja jest na glownej stronie. Rzeczywiscie z pobocznych nie jest latwo to znalezc.
http://www.savelapetitebande.com
Dziekuje….wiadomo za co
🙂
Ustalilismy co trzeba z szanownym 60Jerzy’m
ide cos zjesc i sie wyszykowac na koncert….tzn. zalozyc „nieharfowe” ubranie.
Malgorzata
OBIECANE CDN
http://www.youtube.com/watch?v=0Af7Pom3Tjg
Jest tam gdzieś Jerzy?
Zaczyna się powtórzenie Cyganerii, coś żle wymyśliłam godzinę.
To jest odtwarzane nagranie, można chyba w tym czasie indywidualnie odsłuchiwać od początku. Nie wiem do której.
No to ja też wkładam nieharfowe ubranie i idę… inaczej mówiąc, zadzieram kiecę i lecę…
Jest nadzieja, że gdzieś usiądę, bo 14 biletów na Allegro nikt nie kupił 😆
OBIECANE HERKULES
http://www.youtube.com/watch?v=Qa14WESIU5w
mt7:
Siódemeczko najdroższa, dziękuję za pamięć – ale
byłem pogrążon w pracy
co doprowadza do rozpaczy
nie tylko zwykłych zjadaczy,
lecz i muzyki sfer wyjadaczy.
Tu chyba już przesadziłem
gdy nad się tak pięknie zawyłem.
Wybaczcie utyranemu Jerzemu
ułomnemu – jak widać – stworzeniu.
Ale o ile poprzednim razem telewizja działała jak szwancarski zegarek, tak tym razem cholery można dostać. Próba 1. – nic, wisi i nie działą; Próba 2. – poszło, ale co parę sekund buforowanie danych (słabsze konstytucje psychiczne kończą w połowie pierwszego aktu w Tworkach); 3. Próba 3. – patrz: 1.
To ja wobec tego wracam do pracy (która zresztą też mnie doprowadza ostatnio do stanów delirycznych). I chyba skorzystam z mądrości mamy Bobika twórczo ją rozwijając: tylko przyjemność.
Pani Mama Bobikowa niezwyklej madrosci jest. Myli sie jak saper, tylko raz.
No bo co zrobic, jezeli przyjemnosc w prace i vice Wersal sie zamienia?
A u mnie dobrze działa, tylko obraz wydaje mi się gorszej jakości.
Według mnie, to 2 i 4 była bezpośrednia transmisja, dzisiaj odtworzono z czegoś tam.
Zazdroszczę Ci, że jutro sobie popatrzysz i posłuchasz. 🙂
Ja znikam do wieczora w niedzielę.
Miłego weekendu! 🙂
Imieniny, czy Nie-imieniny, ale cieple mysli – zawsze. 🙂
Dzięki, M. 🙂 I w ogóle wszystkim dzięki! A niektórzy mogą pamiętać, że obchodzenie nieimienin na tym blogu stało się już nową świecką tradycją:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=165#comment-19735
Już wtedy niezła imprezka była… 😉
Wróciłam z Wydarzenia. Spotkałam Małgorzatę i Państwa Gostków. Wpis zrobię, ale najpierw coś przegryzę…
Ta duża litera „W” coś chyba oznacza. Czekamy na wpis – a ja na 13-go w Katowicach.
Takie bzyczące bzykanie nie bzyka bez powodu 😉
NIGEL KENNEDY
http://www.youtube.com/watch?v=MYwzcbdIU_I
Z FESTIVALU WIELKANOCNEGO
Jeśli chodzi o nagrania video Anderszewskiego, to polecam stronę EMI/Virgin – Bach, 2xMozart i Chopin (nie ma na tubie mimo że mają swój kanał). Dodatkowo video z sesji nagraniowej I koncertu Beethovena jest na stronie niemieckiego sklepu internetowego JPC.
fruziakazimierska 😉 – witam! I serdeczne dzieki za namiary.
Mała poprawka – te nagrania są już na szczęście na You Tube. Dodatkowo na Dailymotion jest krótki wywiad z Anderszewskim (po francusku) podzielony na trzy osobne filmiki.