Poszli w klasykę
Kilka różnych opcji ścierało się na tym konkursie. Wygrała jednak opcja akademicka. Trochę szkoda, bo jakiś nowy wiatr niosło to jury. Ale Seong-Jin Cho to naprawdę znakomity pianista. Już dojrzały.
Zwierzę konkursowe – nazywano go powszechnie w kuluarach. Przygotowany idealnie, bez żadnych usterek technicznych, ale też ogromnie muzykalny, żywiołowy. Bardzo sprytnie podszedł jury, dając Sonatę b-moll już do drugiego etapu (można było ją zapamiętać, bo nie mieszała się w tłum), a w III etapie grając Preludia. Zrobił więc właściwie dwie konkurencje. Świetny chłopak. A jednak o wiele bliżsi mi są – muzycznie! – laureaci II i III miejsca. Ale cieszę się z jego nagrody za polonez – sama tu wspominałam po jego wykonaniu, że ten polonez jest na nagrodę.
Charles Richard-Hamelin – być może początkowe nieporozumienie z tempami w koncercie miało nieco ujemny wpływ na jego ocenę. Bo poza tym dla mnie on na tym konkursie był jednym z uosobień jedności z muzyką Chopina. Gra tak naturalnie, że wielu dojrzałych pianistów może o tym tylko marzyć. Niektórzy uważali, że jest zbyt klasyczny. Ale to nie tak. Po prostu jest typem absolutnego pewniaka – podobnie jak Cho, ale jednak inaczej. Daje poczucie bezpieczeństwa, ale też wzruszenie. No i potrafi budować formę: nagroda za sonatę nader słusznie mu przypadła.
Kate Liu – cóż powiedzieć. Najbardziej mnie bulwersuje jej sklasyfikowanie dopiero na trzeciej pozycji. Tacy pianiści jak ona zdarzają się raz na lata. Mam nadzieję, że zostanie doceniona w świecie niezależnie od tego konkursu, bo jest to osoba, której występy już dziś są prawdziwymi, niepowtarzalnymi wydarzeniami. I jeśli przy grze Richard-Hamelina uśmiecham się (złapałam się na tym dziś) i wypoczywam, to gry Liu słucham z zapartym tchem, z napięciem i oczekiwaniem, w jakie rejony mnie zaprowadzi. Tak było też ze słusznie nagrodzonymi mazurkami, i ten werdykt też mnie cieszy (wygląda na to, że bardziej podobają mi się nagrody specjalne…), ponieważ w tym wypadku jury nie poszło w przykładanie tej formy do folkowego idiomu, lecz docenienie tych nieprawdopodobnych nastrojów, w jaki nas w tych mazurkach Kate wprowadziła.
No, a dalej – chyba nie było wyjścia, musiało być tak, jak jest.
Komentarze
Rzeczywiście trochę po ludzku po prostu smutno mi , że nie wygrała Kate Liu , ale też muszę docenić Cho za jego doskonałość , a co do nagród specjalnych , jedno nieporozumienie – brak nagrody za koncert , aż się roześmiałem ( Cho byl w nim swietny i co najmniej kilku innych osób ) . Brak Nehringa wsrod laureatow i obecnosc szyszkina to duze nieporozumienie .
Piękne podsumowanie 🙂 Ja jednak się bardzo cieszę z tego werdyktu, bo tęskniłem za taką „normalną” decyzją, prosto z serca. Wybrano najlepszych pianistów, z kolejnością się można nie zgadzać. Właśnie ta trójka biła resztę dojrzałością i połączeniem znajomości tradycji, czułości na dźwięk, ze sporą pewnością siebie. Wygrała wszechstronność,
w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Zgadzam się z PK. Werdykt zachowawczy. Cieszę się natomiast z drugiego i trzeciego miejsca. To była moja kolejność, tylko na pierwszym i drugim miejscu:-) Mam nadzieję, że będziemy mieli możliwość gościć tych pianistów w Polsce. Bardzo chciałabym ich teraz posłuchać w innym repertuarze.
Jak dla mnie to jest OK. Doceniono bezpiecznych pianistów akademickich, ale też zauważono oryginała, który nawet całkiem odstawał od reszty ( a czy Chopin przypadkiem nie odstawał też?). Szymon Nehring może powrócić, powrócić zechce też Piotr Nowak, mam nadzieję. I może Luigi Carroccia, który bardzo mnie ujął.
Jury jak jury, własnymi drogami chodzi. Czy będzie dostęp do wyszczególnionego punktowania?
Pozdrawiam,
Berkeley special
Konkursu wlasciwie nie sledzilem, przez pare dni mielismy gosci no i tak sie jakos opuscilem z urodzinowymi pobutkami.
Konkurs sie skonczyl, goscie wyjechali, wracamy do codziennej rzeczywistosci.
Pobutka https://www.youtube.com/watch?v=kOmA8LOw258 (98 rocznica)
Jak Państwo sądzą: dlaczego nie przyznano nagrody za koncert? Czy naprawdę NIKT na nią nie zasłużył?
Dobranoc,
Berkeley special
Nagroda za najlepsze wykonanie koncertu to nagroda Filharmonii Narodowej – jak mieli ją przyznać Kaspszykowi?
Dzień dobry;
To „Oni tam jednak na górze” zliczają punkt z punktem i do punktu punkt…
Mnie zawsze wtedy jednak żal… Ktoś mądry powiedział kiedyś, że w sztuce jeden plus jeden nie równa się wcale dwa, ale jeden… Tę jedność odnalazłem w tym roku nieraz w grze Kate i Charlesa… No dobra, ale nie będę się powtarzał i w materii tej 🙂
Jutro ruszam jeszcze na koncert laureatów, a wszystkim którzy ze smutkiem w głosie pytają: „No to co – nie będziemy już kaszleć?” 🙂 odpowiadam (słysząc teraz ładną o smakowaniu muzyki wypowiedź Pana Piotra) – „powodów do kaszlu” na pewno nie zabraknie i w najbliższym czasie 🙂 Praktycznie wydarzają się co dnia, może tylko czasem mniej świątecznego… pa pa m
Sam Cho – w dzisiejszym wywiadzie w pr2 – raczej wydawał się być zdziwiony (i nie była to raczej poza).
Poprawność wydaje się być (w rozmaitych sferach aktywności zresztą) najbezpieczniejszym rozwiązaniem, z którego nawet Piotr Paleczny (też wywiad dzisiaj rano w pr2) nie był zadowolony.
Jestem ciekaw jak zmieniłby sie układ laureatów, gdyby do finalistów dołączył Krzysztof Książek.
—-
Nie rozumiem zasad którymi kierowało się jury – jeżeli każdy z etapów miał być samoistnym konkursem (na takiej zasadzie odpadła Galina) – co zresztą nie jest sprawiedliwym rozwiązaniem, to dlaczego odpadł Książek który grał w IIIe wyśmienicie, a na pewno o niebo lepiej od Jurinica. Znów poprawność (tym razem polityczno-etniczna?)
A może powinno się wrócić do pełnej jawności punktacji. To byłoby trochę jak zwierciadlane odbicie sytuacji konkursu (chyba w 1949 r.), kiedy uczestnicy grali niewidoczni dla jury
—-
Na pewno natomiast powinno sie odbyć w NIFC jakieś spotkanie podsumowujące konkurs z wszystkimi jego wątpliwościami
„Nagroda za najlepsze wykonanie koncertu to nagroda Filharmonii Narodowej – jak mieli ją przyznać Kaspszykowi?”
Maestro Kaspszyk dostał straszne lanie w Dwojce od A. Ratusińskiego. Przykro było słuchać. Oni mają ze sobą jakiś problem czy jak? Wyniki inne chyba być nie mogły. Nie widzę żadnych kontrowersji poza dość niską lokatą Liu w stosunku do ‚bukmacherskich’ przewidywań. Myślałem że będzie ex aequo z Hamelin. Reszta jak najbardziej Ok. Wyżej dałbym Yanga niż Szyszkina, ale Rosjanin jaki był taki był – grał bardzo równo a Tony położył koncert bardziej niż Szyszkin- podobnie jak Kola 5 lat temu z tego co pamiętam. Generalnie jest ok . Sensacja by była gdyby 2-3 miejsce dostal osokins, ale został jak widać zmarginalizowany. Troche niska pozycja Sz.Nehringa ale to wynik chyba słabszych 1 i 2 etapu. Polskie uczelnie mają nad czym myśleć – a zwłaszcza studenci na nich studiujący
Dzień dobry 🙂
Prostuję: nagroda za koncert przypada pianiście, nie dyrygentowi 😆 I też właściwie nie rozumiem, czemu jej nie przyznano. Ale w ostatniej fazie skupiono się chyba na tym, kto robił mniej błędów, a nie jak w poprzednich etapach – kto grał pięknie, nawet z usterkami 🙂
Pamiętam, jak Ohlsson walnął byka na samym początku e-molla. Ale i tak było genialnie i I nagroda bezapelacyjna.
Bardzo mnie dziś w Poranku Dwójki pozytywnie zaskoczył Piotr Paleczny, który wygłosił pean na cześć Kate, i powiedział mniej więcej to, o czym ja mówiłam wcześniej: że ona na scenie muzykę kreuje, to jest jak improwizacja, co jest bliskie Chopinowi, a Cho wspaniale, ale jednak odtwarza. Ale z Cho też się bardzo cieszy, w końcu to on go sprowadził już dwa razy do Dusznik 🙂
Jak rozmawiałam z Januszem Olejniczakiem, on też był entuzjastą Kate. To w sumie jak to się stało, że w końcu dostała dopiero III miejsce?
@ lesio – ależ oczywiście punktacja będzie wrzucona.
@ dratewka – przecież Yang JEST wyżej niż Shishkin.
@lesio2
Nie rozumiem zasad którymi kierowało się jury – jeżeli każdy z etapów miał być samoistnym konkursem (…)
To raczej dziennikarskie uproszczenie. Regulamin jury mówi wyraźnie (art. XVII): „Po każdym dniu przesłuchań I, II i III etapu Jurorzy oceniają na kartach ocen występy uczestników w danym dniu, biorąc pod uwagę również WYSTĘPY W POPRZEDNICH ETAPACH (dot. etapów II i III).” [wyróżnienie moje]
Różnica w stosunku do wcześniejszej edycji polega tylko na tym, że PUNKTY nie przechodzą z etapu na etap i się nie sumują, natomiast OCENY w każdym kolejnym etapie powinny jak najbardziej brać pod uwagę występy poprzedzające. Czyli punktacja jest tworzona za każdym razem na nowo, ale w oparciu o wrażenia z wszystkich etapów.
Z dyrygentem żartowałem oczywiście – sugerując się opiniami Blogowiczów po kolejnych dniach finału.
Z innej beczki: suma nagród w Konkursie Chopinowskim wynosi ok. 150 000 euro. W cyklu turniejów tenisowych (WTA i ATP) NIE MA ŻADNEGO z tak niską pulą nagród…
Mi się już kompletnie wszystko widac posupełkowało i nie wiem czemu Yang mi wypadł niżej:-) Nie spałem prawie całą noc.
@PK
> Prostuję: nagroda za koncert przypada pianiście, nie dyrygentowi I też właściwie nie rozumiem, czemu jej nie przyznano.
Ja tutaj również szukałbym wyjaśnienia w regulaminie. A ten stanowi (art. XXII):
„Do każdej z nagród specjalnych (…) każdy z Jurorów może zgłosić pisemnie nazwisko jednego kandydata. (…)
Nagrodę otrzymuje kandydat, który otrzyma najwięcej głosów, pod warunkiem, że głosowała na niego więcej niż połowa obecnych Jurorów.
Jeżeli w pierwszym głosowaniu nie osiągnięto takiego rezultatu, po ujawnieniu wyników następują kolejne głosowania pisemne na osoby wskazane w pierwszym głosowaniu, w których eliminuje się kandydatów z najmniejszą liczbą głosów, do momentu uzyskania wyżej wymienionego rezultatu.
Jeśli pozostanie tylko dwóch kandydatów i żaden z nich nie uzyska głosów większości członków Jury, nagroda nie zostanie przyznana.”
Pod względem formalnym brakuje mi tu rozstrzygnięcia dwóch kwestii:
1) czy juror ma prawo wstrzymać się od głosu (np. jeśli jego faworyt został wcześniej wyeliminowany z głosowania),
2) czy nagroda specjalna może zostać przyznana ex aequo (w przypadku nagród głównych jest to wyjaśnione jednoznacznie).
Jeśli zachodzi (1), to sprawa jest stosunkowo prosta – głosy musiały być na tyle rozrzucone, że w finalnym głosowaniu nikt z pary kandydatów (ciekawe, kto pozostał na placu boju) nie uzyskał większości. Wydaje mi się, że taki przypadek mógł zajść – być może nie tylko my zachwyty rozdzieliliśmy prawie równo na kilka wykonań (zdaje się, że łącznie 4).
Jeśli oddanie głosu było obowiązkowe, to jedyną chyba furtką dla nieprzyznania jest podział głosów 50:50 w ostatnim głosowaniu.
Muszę przyznać, że ucieszył mnie werdykt jury. Od momentu wykonania prze Cho preludiów trzymałem za niego kciuki. Moim zdaniem zagrał je niesamowicie – nie chodzi jedynie o bezbłędność, która nie powinna być niezauważona. Swój fenomen pokazał również w finale, który był dla mnie tylko potwierdzeniem jego klasy – każde następne wykonanie e-molla utwierdzało mnie w moim przekonaniu. Początkowo powolne tempo mnie nieco zaskoczyło, ale przyznam, że była to miła odmiana, gdyż młodzi pianiści często grają na wyścigi.
Czy Cho grał akademicko? Moim zdaniem zagrał fenomenalnie, ze smakiem, delikatnie mknąc po klawiaturze, nie zapominając o sile w bardziej dramatycznych momentach, z emocjami, ale nie dając się ponieść emocjom, co uważam za wielki plus. Moim zdaniem w środkowej części zbudował niesamowitą atmosferę – szczególnie w końcowej części – czego nie udało się dokonać innym uczestnikom wykonującym op. 11.
Można się spierać o kolejność (akurat mi ona odpowiada), ale co do pierwszej trójki raczej nie powinno być wątpliwości, a dla mnie nie było wątpliwości co do pierwszego miejsca.
P.S. Osokins od początku był dla mnie konkursową ciekawostką, ale chętnie posłuchałbym jego wykonania np. etiud transcendentalnych Liszta. Jego gra bardziej pasuje mi do tego kompozytora.
P.P.S. W finale najbardziej było mi żal Jurinicia, którego jury skrzywdziło, dopuszczając do finału. Jego gra i technika wyraźnie odstawały od reszty, co aż raziło i czego miał świadomość sam pianista.
Już tylko pięć lat do kolejnego konkursu.
Życzę miłego dnia
D.B.
Drodzy,
Czasy się zmieniają. Czasy Horowitza i Rubinsteina już nie wrócą. O tym też była mowa dziś rano w PR2. Św. Idiom poszedł nauczać w świat i sam uległ głębokim przeobrażeniom w wyniku swoich wojaży i podbojów.
Cho dziś rano w PR2 był profesjonalnie skromny.
On należy do muzyków takich jak Karajan czy Pollini. Muzyka z żelaza i kryształu (co nie znaczy, że kompletnie wyprany z emocji). Jak będę chciał sobie pomarzyć przy świetle księżyca, posłucham Kate Liu. Jak będę chciał popłynąć w techniczną doskonałość, posłucham Cho. DGG tym razem nie miało wątpliwości. Płyta ukazuje się już za 2 tygodnie 🙂 Zapewne z kompletem Preludiów, bo nagranie będzie z konkursu. Może dorzucą Sonatę?
De_Be – witam. Tak, teraz będziemy czekać na następne takie święto.
Muszę powiedzieć, że ogromnie cieszy mnie wielkie w tym roku – co widać zwłaszcza w mediach społecznościowych – zainteresowanie konkursem. A mówi się, że tzw. kultura wysoka ludzi nie obchodzi. Oby nie skończyło się to z zakończeniem konkursu… Nawiasem mówiąc, był świetną odskocznią od dość paskudnej rzeczywistości i – cóż, cieszę się, że ją miałam przez trzy tygodnie.
A w Poranku przypomniano nagranie finału Sonaty h-moll w nagrodzonym wykonaniu Kanadyjczyka. Ależ to było olśniewające! Choć nie było tam tak niesamowicie jak u Kate: u niego był tylko triumf, u niej jeszcze coś na kształt demoniczności.
Nie mogłem się wczoraj dodzwonić do TVP Kultura, więc zadam kilka pytań tutaj:
1. Jaki jest sens przyznawania nagrody za Sonatę, jeśli teoretycznie istnieje prawdopodobieństwo, że nikt jej nie zagra?
2. Wymagania programowe konkursu w tym roku były bardzo nużące. Różne „kategorie” utworów mieszały się ciągle, nie było cezury. Ciągle Ballady, ciągle Scherza, ciągle etiudy, tudzież Sonata w II etapie (zagranie wyłącznie taktyczne, nie muzyczne), jak zauważa PK.
Czy to nie zaburza porównywalności uczestników?
Kolejny problem to długość grania. Przecież 60 minut w III etapie to jest nierzadko materiał na cały koncert.
Gostku,
1. Nagrodę za sonatę ustanowił Krystian Zimerman i on ją funduje.
2. Racja.
@Gostek Przelotem
> DGG tym razem nie miało wątpliwości. Płyta ukazuje się już za 2 tygodnie Zapewne z kompletem Preludiów, bo nagranie będzie z konkursu. Może dorzucą Sonatę?
Gdzieś słyszałem, że ma być album dwupłytowy. Jeżeli tak, to mogą zmieścić nawet trzy pierwsze etapy w całości.
Cieszmy się, że mamy teraz do wyboru tyle fajnych nazwisk. Oni nie będą wiecznie grali Chopina.
Moja wish list
1. Lu grający Preludia Debussy’ego
2. Hamelin i Cho grający Sonaty i Koncerty Beethovena
3. Liu grająca Bacha – hm, na początek mogą być Partity albo moje ukochane Suity Francuskie.
4. Na Mozarta możemy sobie zaczekać, aż towarzystwo troszkę podrośnie 😛
@azyata 10:01
Podejrzewam, że pula nagród jest proporcjonalna do dochodów z reklam…
Ubocznym efektem przyznania Charlesowi nagrody za sonatę jest mała ciekawostka: w konkursowym „rankingu finansowym” sumą zdobyczy wyprzedza on Cho (35 vs 33 tys. euro).
Tak, już też to zauważyłam – Charles więcej zakosił.
Co więcej, on już ma płytę chopinowską. Teraz wystarczy ją dobrze rozprowadzić 😉
Wiem, że to jest nagroda fundowana przez Zimermana, ale to nie zmienia istoty problemu – uczestnicy, którzy wybrali Preludia nie mają szansy otrzymać tej nagrody.
To jest pierwszy taki przypadek, bo poza tym każdy musi zagrać poloneza i mazurki.
Dzien dobry 🙂
Trzy pierwsze nagrody troche podobne do poprzedniego konkursu: na pierwszym technicznie perfekcyjne, troche twarde wykonanie (Gostkowe zelazo i krysztal lub poprzedni nefryt – Avdeeva i Cho), na drugim zrownowazone (Geniusas i Hamelin), na trzecim rozmarzone (Trifonov i Liu) 🙂
@Pruszkowiak,
Jeśli jesteś gdzieś w pobliżu, wciąż myślę jak odpowiedzieć Ci na pytania zadane kilka dni temu. Trochę się to zagubiło w wichurze konkursowej.
Zapasy płyty chopinowskiej Charlesa w Music Island rozchodzą się szybko. Warto się pospieszyć. 🙂
A Kanadyjczyk ma już na koncie również płytę kameralną, w Trio Hochelaga:
http://www.triohochelaga.com/discography/beach-catoire-brahms/
Repertuar, poza Brahmsem, dość ezoteryczny – przyznam, że nazwiska Amy Beach i Gueorgui Catoire niewiele mi mówią (choć muzykę tego drugiego nagrał także drugi Hamelin, czyli Marc-André).
No i album dostępny chyba tylko na rynku lokalnym…
Berkeley
Oficjalne, a więc z natury rzeczy „akademickie” konkursy wygrywają z reguły owi „bezpieczni akademiccy pianiści”. Ale pamiętamy i do dziś podziwiamy nie Đặnga Thái Sơna, Tatianę Szebanową czy Harutiuna Papazjana a Ivo Pogorelicza, który odpadł już w trzecim etapie X Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina.
Przypominam też, że obrazy impresjonistów długo nie były dopuszczane na salony największych europejskich (czyli wówczas światowych) galerii czy muzeów, nawet w bardzo wówczas postępowym Paryżu.
Też się cieszę z werdyktu, wprawdzie pudło celowałem trochę w innej kolejności z Liu na pierwszym a z Cho na trzecim miejscu. Kazus Wundera czy Trifonova pokazuje, że dalsze miejsca też pozwalają rozwijać skrzydła.
Moje typy to efekt mojego niepopartego żadnym, teoretycznym aparatem wrażenia, a samą Liu odkryłem dla siebie dopiero w III etapie. Trochę żal mi Osokinsa, tak po ludzku mi go żal. Pięknie go opisał, bo ciężko mimo wszystko to nazwać krytyką Maestro Kasprzyk w Nocy z Chopinem, taka delikatna ale szpilowata, sportowa paralela.
@akond ze skwak 10:07 Co do nagrody na koncert to właśnie tak właśnie intuicyjnie, nie znając szczegółów regulaminu, moim amatorskim zmysłem muzycznym zracjonalizowałem tę decyzje, w chwili w której ją ogłoszono. Okazało się, że prawdopodobne było wielu równorzędnie ocenianych kandydatów do tej nagrody.
I jeszcze jedna ciekawostka: Richard-Hamelin jest na liście uczestników tegorocznego konkursu w Hamamatsu. Czyli konkursu, który Cho wygrał już w roku 2009. 🙂
Ciekawe, czy po sukcesie (jakby nie było…) w Warszawie Charles przystąpi jeszcze do kolejnych zmagań w Japonii?
Ma zaplanowane, to przystąpi raczej.
@ lisku – ale Hamelin to nieskończenie większa osobowość niż Geniusas. I mam nadzieję, że z Liu będzie tak jak z Trifonvem – też ostatecznie zwycięży 😉
@ jakowalski – jeśli chodzi o mnie, to guzik prawda. Już na konkursie kibicowałam Dangowi, uważałam, że Pogorelić, ogromnie zdolny pozer, ale też bałaganiarz (choć o wiele „porządniejszy” od Osokinsa, który miał po prostu braki), powinien był odpaść. No i dziś słucham Danga. A Pogorelicia, po tym, co wyrabia od kilku lat, nie chcę już nigdy.
Kto inny pewnie może myśleć inaczej. Ale to jest moje zdanie.
Poza tym Danga trudno byłoby wtedy nazwać pianistą akademickim. On był świeżym, młodzieńczym zjawiskiem. Wniósł w tego swojego Chopina wielką subtelność i radość grania. Dokładnie pamiętam to wrażenie.
Pogorelich 😛
– Op. 111/ Etiudy Symfoniczne
– Sonata Liszta/ Scriabin
– Sonaty Scarlattiego
Nie postponowałbym totalnie.
No tak, ale to było jakiś czas temu, jeszcze za życia żony, która mówiła mu, jak ma grać 😛 Po jej śmierci kompletnie się pogubił.
Pogubił się, ale to nie jego wina w końcu…
No, nie jego. Ale cóż, na jedno wychodzi. Dla mnie jego występy są dziś niestrawne. Owszem, są tacy, którzy wciąż czekają na koncerty dawnej legendy, a nawet coś w tym widzą. Dlatego Stanisław Leszczyński powiedział, że wie, że powinien go co kilka lat sprowadzać – właśnie dla nich. W końcu każdemu coś się należy 😉
Do mnie np. zupełnie nie trafia Kanadyjczyk, nie zainteresował mnie, wręcz znudził. Jak jesteśmy w naszych odczuciach różni… (na szczęście!). Nigdy nie powiedziałabym, że Cho jest akademicki, zupełnie nie kojarzy mi się z akademickim, wyrobniczym chowem. Dla mnie to fenomen, pod względem technicznym bez barier, muzycznie swobodny, pełen polotu, z tym „czymś” – iskrą bożą, charyzmą, pełnią? (przynajmniej w Preludiach, Polonezie, Scherzu). Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale on podobno rozpoczął naukę w wieku 10 lat, a to w klasycznym kształceniu jest bardzo późno.
Nie, wyrobnikiem on na pewno nie jest. Świetny gość – wciąż to powtarzam. Tylko ta jego nieomylność jest jakaś nieludzka, i dlatego jest odbierany jako maszynka do grania 🙂
Spoza konkursu, ale temat interesujący chyba nas wszystkich:
„W czwartek, 22 października, o godz. 12.30 architekt Thomas Pucher i dyrektor Orkiestry Sinfonia Varsovia Janusz Marynowski podpiszą umowę na projekt wykonania dokumentacji projektowej nowej sali koncertowej Sinfonii Varsovii i zagospodarowania architektonicznego nieruchomości przy ul. Grochowskiej 272.
Praga to miejsca ze swoją historią, kulturą i specyficzną atmosferą, jakiej nie ma w lewobrzeżnej Warszawie. Od kilku lat oblicze Pragi zmienia się ale w taki sposób, aby te praskie cechy pozostały. Budowa nowego centrum muzyki dla Warszawy skupionego wokół Orkiestry Sinfonia Varsovia, jest jednym z priorytetowych projektów Programu Rewitalizacji Pragi.
Umowa na projekt wykonania dokumentacji projektowej nowej sali koncertowej Sinfonii Varsovii i zagospodarowania architektonicznego nieruchomości przy ul. Grochowskiej 272 zostanie podpisana w czwartek 22 października, w Ratuszu (sala 131), o godzinie 12.30 w obecności Prezydent m.st. Warszawy, Hanny Gronkiewicz – Waltz”.
Wygląda więc na to, że są szanse na ruszenie tego projektu. Praga dostała na tę rewitalizację naprawdę kupę kasy. A jak to będzie wyglądać w praniu – zobaczymy.
Obym dożył wysłuchania jakiegoś koncertu na tej sali.
Oby w praniu nie wyszła inżynieria finansowa jak w żaglu Liebeskinda.
Cóż, najwięksi konkursowi poeci mogą ostatnio liczyć co najwyżej na medal (powiedzmy) ze spiżu. No i na nagrodę pocieszenia za mazurki…
A jak porównuję obydwu „najniepokorniejszych” konkursów z 1980 r. i obecnego, trudno mi odpędzić myśl, że raz jeszcze potwierdza się znane prawo – nb. autorstwa drugiego z naszych wielkich krajanów – że moneta gorsza wypiera lepszą. 🙁
Niestety , myślę , że nieprzyznanie nagrody dla Szymona Nehringa było decyzją polityczną , a wypowiedź Dang Thai-Soona na konferencji dość dziwna dla mnie , z tego co zrozumiałem , to mówił on , coś na kształt , że nie istnieje szkoła pianistyczna polska , ani żadna inna , ale jednocześnie podkreślał , że 2/3 laureatów pochodziło z Ameryki Północnej , no cóż , przy takim nastawieniu wiceprzewodniczącego Jury trudno byłoby się spodziewać nagrody dla Polaka , oczywiście nie krytykuje tutaj Thai-Sona , ale końcówka jego wypowiedzi średnio przypadła mi do gustu
Dzień dobry.
Moja faworytka Kate Liu przegrała, co prawda nie tak jak dziesięć(?) lat temu inna moja faworytka Michaela Ursuleasa, której stetryczali jurorzy nie dopuścili nawet do finału. By zrobić miejsce dla swoich uczniów. Albo nagrodzić, jak to było pięć lat temu zwycięstwem. Wyobrażają sobie Państwo taką sytuację w sporcie, np. w tak prostackiej dyscyplinie jaką jest boks, gdzie trener jednego mordotłuków jest jednocześnie sędzią podczas jego walki?
Muszę się przyznać, że podczas słuchania i oglądania w TV pani Kate, w chwili, w której zamykałem oczy magia jej słuchania nie była już tak intensywna jak w trakcie jej równoczesnego oglądania. Teraz nieco żałuję, że podczas śledzenia występów innych nie zamykałem oczu, miałbym materiał do porównań.
@Gostek Przelotem – też czekam na zagranie przez Liu Bacha, zwłaszcza moich ulubionych Partit. Mam je w nagraniach Glenna Goulda i Ewy Pobłockiej, zdecydowanie bardziej odpowiada mi ich interpretacja pani Ewy.
Pozdrawiam.
Warto przypomnieć, że konkursy – chopinowski szczególnie – mają prawie zawsze swoich „potępieńców”. Kolejno: Ringeissen (55), Block (60), dziwne trio Endo/Penneys/Sirota (65), Swann (70), Hendrickson (75), Pogorelich (80), Goerner (95), Ursuleasa (2000)… Tylko przypadek Pogorelicia wywołał aż takie „odwrócenie” karier, ale to piękny Ivo zawdzięcza chyba głównie Marcie – choć Blockowi nawet zachwyt Rubinsteina nie pomógł, o jedynym w swoim rodzaju obłędzie wokół Ringeissena nawet nie mówiąc.
Inaczej mówiąc, ostro post-romantyczna hipoteza @jakowalskiego, porównująca Pogorelicia z impresjonistami – nieszczególnie do mnie przemawia. Wymyśliliśmy sobie jakieś sto lat temu, że prawdziwy artysta musi koniecznie być niezrozumiany, a najlepiej, żeby konał na suchoty w wilgotnej mansardzie, ale to literatura…
Klaniam sie wszystkim!
W moim prywatnym rankingu znalazla sie wlasnie ta trojka,ale Kate na pierwszym miejscu,zas panowie tuz za nia.Stalo sie inaczej,takie sa niestety wyroki jury 🙁
A co do Pogorelicza,to okazal sie „niewypalem”.Koncertowal w naszej krainie i za kazdym razem spadaly na niego druzgocace recenzje!!!!
@ Arek’96 – no litości. Jaka znów decyzja polityczna?! Powiem brutalnie i szczerze: polska ekipa naprawdę miała duże braki i nawet bym się nie zdziwiła, gdyby żadne z nich nie weszło do III etapu. Jak ja nie znoszę tej postawy „nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało”. Patrzeć, słuchać i myśleć! I uczyć się na błędach. Ale nie, coś nie wychodzi, to na pewno decyzja polityczna. Dlatego też ten kraj popadł w taki obłęd 👿
też niezmiennie trzymam kciuki za ten projekt
nawet kiedy pytałem tutaj co i jak i jakie sa szanse i jakis czas temu wyglądało to mniej różowo
z konkursu tyle mamy ile zdołamy uniesc czy tez wyniesc
jako szary i niezbyt aktywny meloman (inne hobbies przeszkadzaja w tym sport uprawiany amatorsko)musze ostro selekcjonowac i ciesze sie ze, dzieki temu blogowi miedzy innymi rowniez, poznałem taką perełke jak Kate Liu
niniejszym biore na radar i oczekuje koncertów na które zamierzam biegac sumiennie, bo mam smutny wakat po zmarłej przedwczesnie Mihaeli Ursuleasie która równiez nadawała na moich falach
aczkolwiek mysle ze w szczególnie w poczatkowej fazie pokonkursowej moze byc ciezko z ticketami na Kate Liu:)
no ale sal jest dużo, jakos sie ten popyt rozłozy i człowiek sie dopcha do wielkiej sztuki
ciesze sie tez ze inni pianisci maja swoich zwolenników,ta ich robota musi miec sens, zreszta chyba cała 10-tka dostała wędki a co zrobią
to sie okaze ale np taki Osokins to ma spore szanse pokoncertowac i nie tylko u nas, zreszta chwała mu za to ze odciagnał swoim emolem
ludzi od równoległej debaty politycznej, zawsze wole popatrzec jak ludzie sie kłoca czy to geniusz czy nie niz jak „politykują”
to tyle pokonkursowych moich smętów
pozdrawiam
Dla niezorientowanych: „nasza kraina”, o której mówi Ana o 11:43, to „kraina wiatraków”, czyli Holandia, gdzie mieszka.
Szanowna Pani Redaktor !
Absolutnie się nie zgodzę ! Zawsze jestem daleki od stwierdzeń tego typu , że coś się nam ( Polakom) nie udało i od razu jest to czyjaś wina , ale tym razem rzeczywiście tak było !
Szymon Nehring zasługiwał na VI nagrodę , a Krzysztof Książek na finał .
Myślę , że trochę krzywdząca opinia , że polska ekipa miała duże braki , bo nie miała dużych braków 😀
Tak. Warszawa jest miastem z odczuwalnym wciąż niedostatkiem wrażliwości na sferę kultury. Fakt, że nie istnieje tu wciąż Muzeum Sztuki Nowoczesnej albo choć jeden rasowy klub jazzowy 🙂 jest na to dowodem. SV mam nadzieję, ze doczeka i my wszyscy też! 🙂 Postęp jakiś jest… Nie tak dawno temu na spotkania z nieodżałowanym Panem Wybrańczykiem jeździłem w okolice sali gimnastycznej jednostki uczelnianej kolejowej…
„Pańska decyzja ma charakter polityczny” – jak to ładnie brzmiało w „Ucieczce z kina Wolność” Marczewskiego, z naszym ulubionym Panem Januszem, ale w stosunku do Pana Nehringa jakoś mi to nie stroi… Kto niby miałby wpływać na tę decyzję?
Nie dajmy się zwariować
podoba się Nehring?trzeba chodzić na koncerty, kupowac płyty, własnie wyszła i jest w empiku…
Decyzją polityczną było wpuszczenie Nehringa do finału 😛
Miała, Arku’96, miała. Nie ma się co zaperzać.
Z Książkiem to w ogóle dziwna sprawa, bo za tak zabałaganione scherzo jury miało prawo uwalić go już po I etapie, w II etapie też miał nader wiele mankamentów. Dopiero III etap zagrał naprawdę dobrze, więc rzeczywiście trochę dziwnie wyszło. Nehring bardzo w czasie ostatnich miesięcy popracował, to naprawdę zdolny i ambitny chłopak, więc był w stanie osiągnąć to, co osiągnął, ale nic więcej. Inni byli lepsi, trudno to ukryć, naprawdę.
Jedni słyszą tak , inni inaczej . Książek grał coraz lepiej z etapu na etap , Nehring także .
Nie mam wątpliwości , że byli od Polaków lepsi , dlatego co do pierwszych pięciu nagród nie mam wątpliwości .
😀 I myślę , że się nie zaperzam , bez przesady ….
Ale już całkowicie zmieniając temat . Wczoraj , kiedy Pani Profesor Elżbieta Tarnawska w studio TVP Kultura dostała kwiaty i zobaczyła swoje nagranie archiwalne , no coś pięknego !
Ze studia TVP Kultura ona jakoś mi najbardziej przypadła do gustu , jej komentarze bardzo trafne 😀
Też bardzo się cieszę z powrotu do studia Pani Profesor, bardzo chorowała, dobrze, że wróciła do jako takiej formy.
Seong – Jin Cho —> Michel Beroff —-> Yvonne Loriod —-> Isidor Phillip —–> Georges Mathias —-> FRYDERYK CHOPIN 😀
Haha ! Ależ rodowód ma Nasz Nowy Zwycięzca 😀
W sprawach merytorycznych to niech Wodzowa mówi, bo się zna jak mało kto, a ja się z Panią Kierowniczką nie do końca zgodzę w kwestii oddźwięków i mediów społecznościowych. Fakt, zainteresowanie było, ale raczej na poziomie „a Małysz który?”. Po występie Nehringa w telewizor nie dało się patrzeć z powodu tego paska na dole z głosami od narodu. Normalnie, Polska-Niemcy 1:0, Lewandowski strzela w doliczonym czasie. Orgazm. Jutro zapomną i będą dumni z jakiegoś innego powodu, bo będą na pewno. 😈
A wynik tośmy przewidzieli, tylko trochę nudne było, że pierwszy zagrał i cały czas na prowadzeniu, niezagrożony. 😎
Gdyby w 1980 r. był Internet (i do tego jeszcze w Polsce) – dopiero by się działo przy okazji Konkursu!
Z innych powodów oczywiście też. 😀
Arek, ładne drzewko 🙂
nawet straznik vel piewca tego nie ogarnął tak głęboko w tej linii
ale z kolei podrzucił ciekawe info ze przed Beroffem Cho miał koreańska nauczycielke ktora kształciła sie u Fleischera i Kempffa co prowadzi do odpowiednio Leszetyckiego i (poprzez Tausiga) Liszta
czyli swój chłop, może wystapic o polskie obywatelstwo i grać w naszej reprezentacji 😉
Ukłony dla wszystkich, bo debiutuję, choć czytam bloga od wielu, wielu miesięcy. Też uważam, że najlepiej poprzeć swoich faworytów aktywnie. Właśnie kupiłem płytę Szymona Nehringa. Niech nazbiera pieniędzy na zagranicznych nauczycieli, o czym pisała Szanowna Gospodyni, to za 5 lat może nas jeszcze zachwyci tak, jak tegoroczni triumfatorzy. 🙂
@ ptnb – witam. Jestem za 🙂 Najważniejsze, żeby pracował nad dźwiękiem. A wszystkim polskim pianistom życzę też, żeby uprawiali dużo kameralistyki! To uczy pokory i uwrażliwia na dźwięk – także. Nie wiem, jak Cho, ale Hamelin i Liu grają dużo muzyki kameralnej – i proszę, jak brzmią.
W UMFC trochę się pod tym względem ruszyło.
Jeszcze jedna ciekawostka: biogramy Cho w Wikipedii (polsko- i angielskojęzyczny) pojawiły się dopiero dzisiaj, po ogłoszeniu laureatów.
Wcześniejsze sukcesy widać nie wystarczyły.
Suplement: koreańskojęzyczny również (przy czym nie mam pojęcia, na ile rozwinięta jest koreańska Wiki, i jak bardzo „dba” o rodzimych artystów).
Rzeczywiście , Pani Redaktor trafiła w sedno ! – a mianowicie – kameralistyka !
Mój nauczyciel fortepianu w PSM II stopnia zawsze powtarzał mi jak cenna jest kameralistyka w grze solowej na fortepianie . To jest absolutna prawda !
@ akond ze skwak – i to właśnie jest odpowiedź na pytanie o znaczenie Konkursu Chopinowskiego 😀
Gostek 10:21 pkt.2.
Ja juz podnosiłem wcześniej ten problem słuchając etiud przez 3 etapy.
Wydaje mi się, że twórcy nowego regulaminu postanowili występy „uatrakcyjnić” w ten sposób, że w każdym z etapów uczestnik gra mini- lub bardziej rozbudowany recital.
Być może, tyle że nie przewidzieli, że obróci się to przeciw słuchaczom.
Ja nie miałbym nic przeciwko takim uatrakcyjnieniom, ale założyłbym jakieś ograniczenia na dowolność utworu.
Obraca się także przeciwko uczestnikom – patrz wspomniana nieporównywalność.
Do tego brak choćby teoretycznej szansy zdobycia nagrody za sonatę, jeśli wybierze się preludia (i nie zastosuje przy tym sztuczki Cho). Jeżeli już miałoby tak zostać, to z pełną konsekwencją: nagroda specjalna za wykonanie sonaty LUB cyklu preludiów.
Musiałby się na to zgodzić KZ. Ale chyba go nawet o to nie pytano…
My tu gadu-gadu, a czas się szykować na następny Festiwal:
http://www.poznanbaroque.com/program
Tylko kiedy ja na to znajdę czas? Na Konkursie i tak cudem byłem 🙁
W Paryżu awantura: monachijska produkcja „Dialogów Karmelitanek” Poulenca i Bernanosa, autorstwa Dymitra Czerniakowa (opisał ją p. Miron Hakenbeck w Ruchu Muzycznym, 12/2013), a dokładnie DVD z jej wersją sfilmowaną, została zaskarżona przez spadkobierców obu twórców, którzy zarzucają jej pogwałcenie sensu tego dzieła. Paryski Trybunał Apelacyjny skazał firmę Bel-Air na wycofanie DVD z obiegu. Krytyk operowy Le Figaro, Christian Merlin, woła, że „knebluje się twórczość”.
http://www.lefigaro.fr/musique/2015/10/19/03006-20151019ARTFIG00276-quand-la-justice-muselle-la-creation.php?redirect_premium
A niech ich trochę poskazują, może to coś da w końcu. Krople drążą skałę…
Poznań Baroque, właśnie! Nawet zostałam tam zaproszona na dwa dni, które sobie mam wybrać. Ale nie miałam jeszcze kiedy wybrać… Część z tego mamy w Warszawie w FN. Do Poznania natomiast jadę już jutro. Na Nostalgię 🙂
Co do Chopinowskiej płyty Charlesa R-H, to jest dostępna w Empiku 🙂
PB jest raz w roku. Festiwal Piosenki Szopenoskiej raz na pięć lat, więc siłą rzeczy trzeba go spriorytetyzować.
Swoją drogą, Gostkówna stwierdziła, że kiedy nadejdzie następny Konkurs, ona już będzie stara… 🙂
Boję się, niestety, że pycha Czerniakowa i niefrasobliwość Opery Monachijskiej (Sawallisch w grobie się przewraca) stworzyły bardzo niebezpieczny precedens.
A przecież wystarczyło dać na afiszu „wg.” – i nie byłoby ani skargi, ani wyroku, ani strat finansowych.
Ja też bardzo lubię nadal Dang Thai Sona – za Pogoreličem nie przepadam, mimo, że we wczesnej młodości mojej wywarł na mnie stosowne wrażenia (!). To był taki błysk raz czy dwa i takich ludzi bardzo potrzeba, aby potrzasnać przyzwyczajeniem, ale nigdy nie przekonałam się co do jego szczerości. A Dang Thai Son – jak najbardziej.
Berkeley special
A ja się tak noszę z tym werdyktem od nocy i nie mój ci on , bo też po tych jurorach spodziewałam się bardziej odważnego,mniej kompromisowego i mniej oportunistycznego wyboru, takiego werdyktu z cojones bardziej 🙂
Nie dalabym pierwszej, drugą Kate, trzecią Hamelinowi .A wybrali jak wybrali, czyli jak zwykle w ostatnich konkursach…..jakoś dziwnie jednak.
Pani Gospodyni
De gustibus non est disputandum. I na tym chyba zakończę… 😉
A propos drugiego miejsca Richarda-Hamelina. Czy mnie sie tylko wydaje, czy istnieje klatwa koncertu f moll – czy ktos wygral konkurs i gral f moll? 👿
Czy ktoś z Państwa wie dlaczego nie ma Marthy ?
Bo dlaczego robią szopkę z witaniem wojewodów itp. vipów z niezłomnym na czele, to nie chcę wiedzieć…
Dang Thai Son grał f-moll. A w zamierzchłych czasach – bodajże Bella Dawidowicz.
Troszkę chyba przegięli. Jeszcze brakuje kazania arcybiskupa i wspólnego śpiewania „Barki”. Jak Duda zza krzaka ogólnie. A Kierownictwo biedne siedzi w samym środku. Może coś zagrają na koniec. 😕
@WW
Nie wywołuj wilka.
Ale ostatnim razem było dokładnie tak samo.
Z innej beczki, pan tłumacz wreszcie normalnie mówi po angielsku i bezbłędnie odtworzył trzyminutowy strumień świadomości pani Przewodniczącej Jury. Chapeaux bas 🙂
Chyba stenografował.
Matko, jak potwornie trują!
No to mamy perełkę – „Szopenowy Konkurs „. 🙂
No i wywołał 🙄
A jednak szopenowy. Gostkówna też to wyłapała, ale prawie jej nie uwierzyłem 🙄
@haneczka
Stenografuje jak szalony. Potrójne punkty za wierne przekazanie tych bredni.
Czy te leśne dziadki oddadzą w końcu pole laureatom? Dobrze chociaż że sukmany nie brzęczą 😉
……Pleeeeaaase killl meeee……
Czy zapewnili mu dodatek za pracę w wyjątkowo trudnych warunkach?
Jeżeli jeszcze raz powie „pięknie” i „wspaniale”…
Nie, no zaraz, czy to jest aby ta impreza ? Czy to Duda znów wygrał ??
…..i eminencje i ekscelencje ful wypas…..i festiwal chopinowski i etiudy ludowe i pierwszy konkurs w dwudziestym roku….Dżizas !
Kobayashi juz zasypia 😉
Gostku, lepiej współczuj Pani Kierowniczce. My możemy wyjść albo wyłączyć głos!
Armaty zadudniły, ratunku!
Martha zgłasza (cichy)protest i opuszcza wawe,z wynikiem dziri nie zgadza się miał wygrać no wiadomo kto.nigdy tu nie wróci,a nasza kier.siedzi spokojnie na widowni a tv pokazuje jej znudzona twarz bardzo często.
No i politycy wystrzelili nam z armat. Jak zwykle trafiając kulą w płot. Szkoda, że nie mają choć szczypty tej skromności, którą ujmowali i nadal ujmują wspaniali triumfatorzy konkursu.
Pani Kierowniczka wyglądała tak, jakby zaraz miała armatnąć 😉
No prawie armatnelam… 😆
Jakos nikt do tych armat nie ma szczescia. Swoja droga nie wiedzialam, ze Schumann byl wrogiem Polski 😈
O ,a teraz będzie losowanie totolotka !
Mnie to wygląda na loterię fantową 🙄
Komisja kontroli gier i zakładów czuwa nad poprawnością losowania.
A teraz cmoknąć w mankiet tych co sypnęli grosiwem…
Zapytam na poważnie. Czy na innych konkursach też tak godzinami koszmarzą?
No, zasypiam! Jak dotrwam do koncertu Cho?! 🙁
Niemożliwe 😯 Będą grać 😯
Co do szczegółów rzeczonego koszmarzenia: wprawdzie nie czepiałbym się specjalnie akurat „szopenowego konkursu”, ale – jak już – „hale koncertowe”* rzeczywiście wyglądały na lapsus. Od razu czuć, co komu bardziej w duszy gra 🙂
* Chyba że mówca chciał nieco ulżyć tłumaczowi. 😉
W ramach autoterapii właśnie słucham W. Małcużyńskiego jak grał f-molla w 1959 r. zamiast patrzeć na czytanie listów dziękczynnych. Że-sz my zawsze na koniec musimy odstawiać tę szopę pod nieśmiertelnym tytułem „Matulu ! Chwolo nos !” itd.
Ze 130 godzin transmisji z ręką na sercu słuchałem połowy jak nie lepiej. Werdykt ani mnie dziwi (raczej nie dziwi) ani martwi (zupełnie nie). Jak pokazuje bieg wypadków przeszłych o przyszłość Pana Neringa martwić się nie ma powodu a przecież jakby wymienili się miejscami z Szyszkinem może i by było miejscowej ludności przyjemniej a może i sprawiedliwiej. Bardziej zaś – tak po ludzku – boję się o Osoknisa (terapia?) i Liu i Lu (czy ciut nie za delikatni jeszcze na tę robotę ? – obym się mylił). Było wiele wzruszeń i wiele zadowolenia. I nie było obciachu aż do dziś wieczór… Ilość komentarzy na FB Telewizji była oszałamiająca – ich treść najczęściej też. Stąd też aby nie dodawać do tej rzeki swojego ciurkania to jest to mój jedyny „statement” w sprawie dobiegłego końca Konkursu. W piąteczek pójdę sobie na Eliasza Mendelssohna w FŁ pod Kiradijewem i się zresetuję. Któryś z laureatów ma grać w Łodzi 17 lutego – niby bilet zabukowany ale nie wiadomo na kogo jeszcze…
Przynajmniej wiadomo, dlaczego Rosjanin nie przyszedł. Kto jak kto, ale Rosjanie wiedzą coś o dworskich ceremoniach. 😎
Dla mnie, bohaterem części oficjalnej jest właśnie tłumacz 🙂
Niesamowity jest !
…i zapobiegliwy, gdyż skrzętnie zabrał ze sobą na scenę kartkę i długopis :)))
Kto jest dla mnie prawdziwym zwycięzcą ostatnich dni ? Podczas Konkursu na tym właśnie blogu mogliśmy liczyć na fachowe relacje. Każdy wpis uzupełniany potem licznymi komentarzami. Dla mnie właśnie Państwo komentatorzy jesteście prawdziwymi zwycięzcami ostatnich dni. Merytoryczne wpisy, bez chamstwa, hejtu, personalnych wycieczek. Kulturalna i wyważona dyskusja. Właśnie dyskusja , a nie pyskówka. Czapki z głów. Poza wszystkim zaś zapis ten powinien się ukazać w formie książki. Lektura (nawet dla laika) pasjonująca i zajmująca.
To profesjonalista.
A Pani Kierowniczka uśmiechnięta 🙂
Pan Piotr jest jednym z najlepszych fachowcow w Polsce. Ale wlasnie sobie zdalam sprawe, ze jakby dopiero co plotkowalismy z nim na jublu po poprzednim konkursie. Dzis tez jubel, nie wiem, czy dotrwam 👿
Pozdrawiam dawno nie widzianego maciasa1515!
Dobry wieczór wszystkim
Pytanie do Pana Piotra Kamińskiego
Jakie „przekręty” zrobił Czerniakow w Paryżu?
To musi być coś absolutnie strasznego!
(Chyba)
A ja myślałam że produkcja w Lyonie to był jakiś wyskok* który może urazić spadkobierców…
*Jako siostry skakałyśmy przez okno
P.S. Nie mam dostępu do RM
Ciąg dalszy
Z zalinkowanego artykułu wynika, że chodzi głównie o zamianę zakończenia.
Mam ma następujące wnioski.
1)Lyon przy Paryżu to prowincja, nikt się nie interesuje tym co się tu wyrabia
2)Reżyser-Francuz może robić co chce, Rosjaninowi nie wolno
3)To dobra reklama dla Czerniakowa. W styczniu reżyseruje u nas więc prawdopodobnie wzrośnie zainteresowanie.
Ciekawe, czy się Pan ze mną zgodzi?
Ale pojechał pan Cho na koniec. Jak Rubinstein w Łodzi przeszło 50 lat temu, miałem taką płytę, to wiem. Sam cymes. 😎
Gdy minelo napiecie konkursu wyszedl z niego zupelnie inny pianista… 😯 🙂 Swietne to bylo!
No i prosze. Dla mnie on byl jakis komputerowy dzisiaj.
Jako bis zagrać Poloneza As-dur – szacuneczek
Podziwiam ochronę. On po bandzie, a ona ani drgnęła.
No w koncu czul sie zobowiazany, bo za niego dostal nagrode. Zreszta to jest maszyna do grania, wiec co to dla niego.
Musze w ogole powiedziec, ze to byl chyba jeden z lepszych koncertow laureatow, na jakim bylam. Zwykle dzieciaki sa juz wtedy wykonczone, czasem tez po imprezce, i chrzania jak potluczone, co oczywiscie trzeba im wybaczyc. A w tym roku wiekszosc – klasa.
To już naprawdę koniec, eeh! Czas podsumowań.
No, Konkurs ogólnie podobał mi się bardziej niż poprzednia edycja. Wygrał mój faworyt. Pianista niemal doskonały, dojrzały, o nieprawdopodobnym wyczuciu, nienarzucającej się fantazji i swoistej pokorze. Jakiekolwiek inne rozstrzygnięcie by mnie nie zadowoliło.
Zresztą Szanowna Przewodnicząca Jury wspomniała w studio telewizyjnym, że nie było wielkich debat ani kontrowersji wśród członów w kwestii rozdania najwyższych laurów.
Jeśli chodzi o Polaków, to rzeczywiście bez żadnej rewelacji. Na początku podobał mi się Piotr Nowak, który jednak już w drugim etapie sam się wyeliminował z Konkursu. W późniejszych fazach bardziej przypadł mi do gustu Krzysztof Książek i jeśli już kogoś, to jego wolałbym zobaczyć w finale. Ale ogólnie zgadzam się z Szanowną Autorką, że to jakiś wyjątkowo sprzyjający los sprawił, że ktoś z naszych załapał się w ogóle do III etapu, o finale nie wspominając.
Największe negatywy Konkursu? Niewiele dla mnie. Hamelin przed Kate Liu. Osokins w finale (w którym nikt się już na niego nie nabrał na szczęście). Beznadziejna formuła studia telewizyjnego, w której nie tylko wyświetlano, ale czytano raz po raz ŻENUJĄCE wypowiedzi i opinie internautów, przerywając niekiedy cenne wywody co sensowniejszych gości-ekspertów (jak Pani profesor Tarnawska czy Pan Paweł Kowalski). Robił to nawet doświadczony i ceniony dziennikarz Pan Hawryluk. Co za poroniony pomysł! Dodatkowo sytuację pogarszali słabi reporterzy telewizyjni w Filharmonii. Formuła studyjno-reporterska nie wypaliła, ale od strony technicznej (operatorzy, zaplecze etc.) był to naprawdę światowy poziom przekazu.
To tyle. Teraz nie mam co robić z własnym życiem przez następne 5 lat. Świetnie
„członów”?! łoo matko. Członków!
Chyba jeszcze to i owo mozna zrobic w ciagu 5 lat…
Z kronikarskiego obowiazku przkazuje, ze Szymonowi Nehringowi wreczono nagrode publcznosci: zegarek (w nawiazaniu do anegdotki o Catalani, ktora dala zegarek malemu Fryckowi) plus tablet.
I to by bylo na tyle.
Media muszą dbać o marketing, więc nic dziwnego, że ludzie z TVP Kultura tak promowali swoje akcje w mediach społecznościowych. Skutkiem ubocznym były właśnie te czytane wypowiedzi z Facebooka.
Przerywał bardzo często (sympatyczny niezmiernie zresztą) p.Kowalski, to jest jakaś męska przywara, bo to samo zdarzało się p. Popisowi w „XIII rzędzie”. Hawryluk i tak był jednym z najjaśniejszych punktów tego całego szoł.
Mnie wczoraj ostro umęczyły te godzinne celebracje. Rozumiem – nagrodzić. Rozumiem – uczcić. Ale czemu tak długo? Czy każdy musiał powiedzieć swoje trzy grosze?
O artystach tylko same ciepłe słowa. Wczoraj, w prywatnych ciuchach wyglądali jak dzieci, to wrażenie utrzymało mi się do dzisiaj i nie zmienił tego strój galowy finalistów. Jakby napięcie z nich zeszło i uwolniło dziecięce uczucia, fizjonomie, jakąś taką naiwność uroczą. Cho rozbrykał się pięknie, choć widać było po wszystkich, że myślami są już gdzie indziej. Czo wygrał dziś kolejne dusze wpierające jego karierę, a czo my teraz biedne poszopenowskie sieroty ze sobą zrobimy? Nadciąga czas troglodytów, ale Chopina nikt nie zdejmie z programu 😉
Auć, wygląda na to, że pomyliły mi się czasy (bo ciężkie ;).
Celebracje były dzisiaj, choć już właściwie wczoraj – czyli w środę.
A sierotki czekające na ogłoszenie wyników – oczywiście we wtorek 🙂
Szanowna Pani Administratorko, z tymi armatami to podobno Robert S. tylko cytował cara Mikołaja I, który jednakowoż przyjacielem Polski nie był.
Choc blog caly czas zyje Chopinem (rozmarzon blog 😉 )
Czas na kolejna urodzinowa pobutke
https://www.youtube.com/watch?v=zWSfiVp0vYA
Nie moglem sie powstrzymac. Pobutka No 2. 😀
https://www.youtube.com/watch?v=1kfeiAFIbQs
Dobry,
Ja jeszcze pokonkursowo: nienawidzę brzmienia fortepianu Yamahy – jak jakiś dzwoneczek sanek Mikołaja albo kuranty. Kiedyś na próbie dla hecy założyłem do gitary struny 14 (gryf wytrzymał, normalnie były 11) i kolega, któremu przygrywałem do jakiegoś standardu wkurzony rzecze: spadaj mi z tymi dzwonami, nie wiem jaki to akord, bę!, bę! druga godzina! ! No więc z tą Yamahą konkursową mam z perspektywy usznej swojego sprzętu grającego domowo takie odczucia. Dźwięk jakby z klawesynu, szarpany, nie rozumiem, po co sobie odejmować punkty z nastroju Steinwaya, który w wyższych rejestrach też potrafi wszystkie nutki oddać nawleczone na paciorek, a ma taki piękny środek ze smalcem.
Cho nas zachwycił wczoraj jeszcze bardziej, niż w grze konkursowej, chłopak potrafi jakoś utrzymać niewiarygodną dla mnie dyscyplinę wewnętrzną i zimny blut, zachowując przy tym wizualnie wrażenie zupełnie zjednoczonego z muzyką. Reszta składu podium i okolic po mojej myśli, więc konkurs pozostanie w pamięci jako czas błogostanu zupełnego…
dzięki za pobutkę dudziakowo-bobową
Wracając do wpisu np.ja o obijaniu się w grze w orkiestrach sprzed, bodajże, wczoraj – jeszcze czegoś takiego nie czytałem, ale na wywołanie może jakiejś reakcji odnośnie wytłumaczenia dla „zachowawczego” grania napiszę, że znajomi z orkiestry pewnej warszawskiej ostatnio podrzucili anegdotę:
– po co skrzypkowi orkiestrowemu smyczek?
– do grzebania w śmietniku…
i zaraz drugą:
Spotyka się dwóch skrzypków i jeden drugiego komplementuje:
– o, masz nowe buty, ładne… na kredyt kupiłeś? hehe
– trochę na kredyt, resztę mama mi dołożyła.
bardzo wtórne ale nie mogę sie powstrzymać:
„szopenowy festiwal piosenki w hali”
Muszę przyznać z perspektywy zza oceanu, że gala była straszna. Nawet te kwiaty wyglądały jak cmentarne ozdoby. Czemu jakieś takie cmentarne „lilije”? Przecież to była radosna okazja, a kwiaty jak z dekoracji kościoła z czasu Wielkanocy. Przemówienia – makabra, poza panią przewodniczącą jury, której spontaniczne gadanie podobało mi się. Tłumacz – naprawdę bardzo dobry (wreszcie). Nazwisko „Chopin” po angielsku MUSI być wymawiane z akcentem na drugą sylabę, bo inaczej rozmówca nie wie o kim mowa. I oczywiście z nosową samogłoską. To brzmi po polsku dziwnie, ale po angielsku (czyli niby po francusku) to jedyna rozumiana wymowa nazwiska. I pan tłumacz dzisiaj i o tym wiedział i ładnie się dostosował i chyba za każdym razem wymówił to poprawnie. Gratulacje dla pana tłumacza, dla maestro Kaspszyka i dla wszystkich uczestników i zwycięzców. Miło byłó z Państwem tutaj pobyć, mam nadzieję spędzić 3 tygodnie października za 5 lat w W-wie. Bardzo liczę na Piotra Nowaka za 5 lat: moim zdaniem to ogromy talent. Luigi Carroccia teź może wróci – mam nadzieję. Ale emocje!
Czy pan Zimerman jest zapraszany do jury i odmawia? Czy nie ma ochoty bawić się w jury?
Pozdrawiam,
Berkeley special
ad chemou75
skoro któryś z flecistów chwali się, że dorabia na Uberze
Dzień dobry, witam Sznowne Grono,
jestem nowy, zalogowałem się właściwie tylko dlatego, iż mam nadzieję, ze nasze „vipy” tutaj zaglądną.
Bo po wielokroć trzeba wykrzyczeć: dosyć Waszego gadulstwa, kiedy mamy święto muzyki!
Myślałem, miałem wczoraj nadzieję, że Duda błyśnie i powie tylko jedno zdanie – zawiódł, jak zwykle, musiał wymarudzić co Jego.
A poza tym, Kate ukradła imprezę swoimi mazurkami. Absolutna Poetka!
Pozdrawiam.
Ha, a ja sierotą poszopenowską jeszcze się nie czuję 😉 Pozytywną stroną tego, że zaczęłam słuchać Konkursu od finału, a braki nadrabiałam gorączkowo i wybiórczo, jest np. przyjemność odkrycia jeszcze paru zagadek, m.in. jakim cudem osoba tak relatywnie słaba technicznie jak Łotysz dotarła do finału, i czym zawinił Książek, że się do tego finału nie dostał. Cho uwielbiam, maszyna (jego wewnętrzny zegar bije z jakąś atomową precyzją), ale myśląca i czująca.
@maatat 21:53
Długopis + notes i steno to podstawa takiej pracy. Niemniej, człowiek jest rewelacyjny. Na dodatek ilka kwestii udało mu się ładniej powiedzieć po angielsku niż powiedziała to elyta po polsku (nie licząc oczywiście konkursów szopenowych).
Kiedy zobaczyłem te lelije pierwszy raz w dalekim ujęciu kamerą z balkonu, myślałem że to jakieś fantazyjne muchomory są, jak z Alicji w Krainie Czarów…
Do Cho nie dotrwałem po prostu. Obejrzę sobie spokojnie dziś.
Dzień dobry.
Państwa komentarze na temat wczorajszej gali – znakomite! Wczoraj wieczorem na początku tego zajmującego widowiska mój pies – mimo pogody, że psa by z domu nie wygnał – przyniósł mi w zębach smycz dając tym samym do zrozumienia, że woli deszcz niż wysłuchiwanie drętwych nudziarzy. Włożyłem tedy słuchawki do uszu po czym wyszliśmy za płot do pobliskiego lasu niechcący strasząc naszą obecnością (tak jak nas wczorajsi oficjele) buchtujące w nim dziki. Wieczorną włóczęgę zakończyliśmy akurat, tuż przed koncertem.
Pozdrawiam.
Nie sądzę by nagroda KZ za sonatę powinna być rozszerzona niejako „z automatu” na cykl op.28.
Raczej mogłaby być ustanowiona oddzielna – skoro mamy już za poloneza, mazurki i koncert.
Przy okazji pozwolę się nie zgodzić z jednym z komentatorów iż sonata to forma zwarta, a ów cykl – nie bardzo – bo raczej chodzi o przeciwstawienie nastrojów dur moll
Otóż dla mnie jest bardzo zwarta – szczególnie to odczułem gdy Eric Lu wykonywał kilka (bodajże cztery) preludia o nie kolejnych numerach – podczas koncertu laureatów
Zanim zaczniemy rozszerzać nagrodę KZ na inne utwory, należałoby zaczekać na ogłoszenie regulaminu następnego konkursu.
Preludiów miło słuchać jako kompletu, ale np. Richter też grywał na recitalach wybrane zestawy.
Szopę przegadan
A już za 5 lat gdy uda nam sie armaty w krzakach przetoczyć w kwiaty to pobiegniemy do hal koncertowych gdzie wspaniali pianiści będą stawiać w fortepianowe szranki przy okazji kolejnego konkursu szopenowego.
…wzbogaconego o offowy festiwal pisenki [sic] szopenoskiej z op. 74.
Drogi Gostku,
tak, ale te richterowskie preludia następowały jedno po drugim zgodnie z numeracją; wtedy tworzą one wprawdzie jakiś minicykl, ale nadal spójny emocjonalnie.
No nie do końca. Brał kilka pod rząd, ale potem przeskakiwał.
Chyba że na płycie nie ma zapisu całości.
http://www.amazon.ca/Richter-Master-Vol-10-Recital/dp/tracks/B000Z89VRU/ref=dp_tracks_all_1/179-7981908-5254632#disc_1
Sorry – na pewno spójny emocjonalnie – taki zestaw „best of”.
Dzień dobry 🙂
Szopę przegadan 😆
Witam nowe osoby: @ scream (22:09), @ Ten Pogiusto (3:02) i @ bokaj (9:33).
@ scream – dzięki za miłe słowa 🙂
@ Ten Pogiusto – niestety, myli się Pan. Schumann bynajmniej nie cytował cara, odnosił się tylko do niego. Dokładnie napisał tak: „Gdyby potężny samodzierżca z Północy wiedział, jak groźny przeciwnik czai się w dziełach Chopina, w prostych melodiach jego mazurków, zabroniłby tej muzyki. Dzieła Chopina to armaty ukryte w kwiatach”.
http://culture.pl/pl/artykul/milosc-nieodwzajemniona-chopin-i-schumann
W ogóle okropnie niesmaczne było to wepchnięcie na siłę tego cytatu, wpychanie polityki, retoryki wojny („wrogowie Polski”), w wydarzenie dotyczące jednak muzyki. I ta nieumiejętność zejścia ze sceny… Całe wydarzenie zepsute tą wojowniczą puentą.
I dlatego bokaj ma sto procent racji.
Przetrwałam to wszystko dzięki temu, że w przerwach zaglądałam na blog 😆
Dzień dobry 🙂
Mnie wciąż nurtuje nieobecność Marthy….Czy to naprawdę cichy protest, czy po prostu miała juz jakieś plany ? Bo jeśli to pierwsze i że sie obraziła, to ja bym nie chciała…..
Tradycyjnie poplotkowaliśmy później na przyjęciu z p. Piotrem, tłumaczem. Mówił, że z tych wszystkich pomyłek szanownych przemawiających już jemu samemu zaczęło się w pewnym momencie zajączkować, gdzie festiwal, gdzie konkurs. I wybrał salomonowe wyjście – po prostu zaczął omijać to słowo. Zauważyłam to zresztą 😆
Właśnie wraca do Krakowa na Festiwal Conrada, gdzie ma straszną masę roboty.
@ albertyna13 – już wspominałam przy okazji wizyty prezydenckiej, że Martha omija oficjałki z całą premedytacją. Nie znosi i już. I jest na tyle wielka, żeby nie przejmować się tym, co ludzie powiedzą. Absolutnie ją rozumiem i popieram.
Za nic się nie obraziła, bo też nie miała za co. Noszono ją tu na rękach. Nawet tę słynną już lornetkę dostała w prezencie od SL 😆
Tak, rzeczywiście zdarzało się grać Richterowi taki bicykl 🙂 czyli np 3-6 i 14-17
Gostku,
Zaraz wracam do domu i sprawdzę w moich zbiorach
Dobrze to PK ujęła – nieumiejętność zejścia ze sceny.
…straszny niesmak pozostał po tych czerstwych wypowiedziach polityków, obnazył ich niewiedzę, ignorancję – czy tak trudno zapamietac np. że festiwal to nie tu, i te hale, armaty…
I ta żądza zaistnienia za wszelką cenę, próba zawłaszczenie nawet takiego wydarzenia, jak to wczorajsze, czy oni naprawdę mysleli, ze ktoś oprócz nich samych chciałby ich słuchać i oglądać ? I że pianiści – zmęczeni całym konkursem – czekają na występ ? I że to oni są tu najważniejsi ?Musieli czekać, aź „państwo” skończą…:-(
Może w nastepnych konkursach część oficjalna po koncercie – będą tylko ci zainteresowani inaczej….
Dziękuję PK za odpowiedz 🙂 no to uffff…..
Ja to nazywam „roztaczaniem pawiego ogona”
Najcenniejszą obserwacją moją z festiwalu była Martha grająca na fortepianie palcami u nóg na poręczy balkonu.
@lesio
http://www.trovar.com/str/discs/chopin.html
(oczywiście trzeba zjechać do Preludiów)
Powiem jeszcze, że po koncercie pogratulowałam dyr. Szklenerowi. Bo pod względem samej nawet organizacji wszystko było na tip top. Zajmowali się tym świetni młodzi ludzie, którzy kochali swoją robotę. NIFC jest takim właśnie zespołem i to wspaniałe. Myślę, że Blogownictwo parę lat temu też się przyczyniło do tego, że taka sytuacja mogła zaistnieć 🙂 A o konkursie, jak go rozpowszechniać, zaczęto myśleć już parę lat temu. Bo to nie jest przecież tak, że pstryknąć palcem i już cały świat ogląda Konkurs Chopinowski. Trzeba było solidnie popracować.
No, szacun. Dla całego NIFC.
*k$%^!!!
Przez Was napisałem „festiwalu”.
@Dorota Szwarcman
22 października o godz. 10:50 255773
„W ogóle okropnie niesmaczne było to wepchnięcie na siłę tego cytatu, wpychanie polityki, retoryki wojny (“wrogowie Polski”), w wydarzenie dotyczące jednak muzyki. I ta nieumiejętność zejścia ze sceny… Całe wydarzenie zepsute tą wojowniczą puentą.”
@albertyna13
22 października o godz. 11:12 255780
„…straszny niesmak pozostał po tych czerstwych wypowiedziach polityków, obnazył ich niewiedzę, ignorancję – czy tak trudno zapamietac np. że festiwal to nie tu, i te hale, armaty…”
Co dla poniektórych w muzyce Chopina widać najważniejsze są te armaty… Drżyjcie
“wrogowie Polski”…
A że zapaść u nas w kulturze i choćby z tych armat strzelają już głównie Azjaci to nasi politycy jakoś nie dostrzegają…
Zapomniałam odpowiedzieć Berkeley special na pytanie o Zimermana. Na oba pytania odpowiedź: tak. Tak, jest zapraszany do jury. Tak, odmawia. Nigdy w żadnym jury nie uczestniczył i nie chce. Po prostu nie chce oceniać innych. Jego prawo i to też rozumiem.
A teraz lecę na dworzec. Dawno nigdzie nie wyjeżdżałam. 🙂
Szanowna Pani Imperatorko, sprawa nie jest taka prosta… Robert dla ubarwienia swej poetyckiej publicystyki zapewne przywołał słowa cara wypowiedziane wcześniej, podobno po wysłuchaniu ostatniej etiudy z op. 10.
https://mpowazna.wordpress.com/2014/10/page/2/
http://www.dwutygodnik.com/artykul/2867-igrzyska-rocznic.html
Natomiast odnośnie… odnoszenia się – choć różnie na ten temat piszą –
nie byłbym taki pewien, że chodziło mu o autora metafory, a nie np. o cesarza Niemiec (co byłoby logiczniejsze, skoro Mikołaj wprowadził zakaz wykonywania szopenowskich dzieł na terenie swego zaboru).
Jutro w Zbąszyniu rozpoczyna się festiwal (nie konkurs) dud i kozłów (białych i czarnych). Organizatorem jest Filharmonia Folkloru Polskiego
Gostku,pełen szacun w kwestii dyskografii Richtera
Patrzę w swój komp : Blechacz grał na konkursie od 7-12 a niejaka Ka Ling na czarnej płycie NIFC zarejestrowała od 13-18
@ Ten Pogiusto – po pierwsze, jam nie Imperatorka, jedynie prosta Kierowniczka 😉 A co do Schumanna, to naprawde Pan mysli, ze cytujac kogokolwiek uzyl trybu przypuszczajacego? 🙂
Cytat z oryginalnego artykulu chyba bardziej rozstrzyga o tym, jak bylo, niz sp. Jozio Szaniawski 🙂
Trovar uchodzi za alfę i omegę w kwestii Richtera 🙂
Lesiu, tamte dudy (i kozły) nic nie winne. Nie bądźmy antydudzistami. 😛
Szanowna Pani Prosta Kierowniczko, Imperatorka to także Ta Która Zarządza (a może i dzieli.. się, tu swą wiedzą oczywiście) – i z taką myślą użyłem tego tytułu.
Podany przez panią artykuł niczego nie rozstrzyga, podaje tylko co Schumann napisał i co do tego nikt sprzeciwu nie zgłasza. Na dodatek w drugim zdaniu swego tekstu Robert raczej twierdząco się wypowiada, bo i na potwierdzenie swego przypuszczenia z pierwszego. Jeżeli tylko znajdę czas, poszukam czegoś, co potwierdziłoby prawdopodobną tezę o carskim autorstwie armatniej metafory, oraz że Robert w swym retorycznym przypuszczeniu mógł mieć na myśli jednak cesarza Niemiec.
Schumann nie mógł mieć na myśli cesarza niemieckiego, gdyż takiego wtedy jeszcze nie było.
W Europie lat trzydziestych XIX w. było tylko dwóch cesarzy: Austrii i Rosji. Cesarstwo Niemieckie proklamowano w Wersalu 18 stycznia 1871 r.
Wszyscy narzekają na galę, ponarzekam i ja. Konkurs może rzeczywiście organizacyjnie wypadł super, ale całe dobre wrażenie uleciało wczoraj. Chyba nikt wcześniej nie widział scenariusza uroczystości, bo każdy robił to, co mu się podobało. Np. wręczający nagrody albo coś mówili, albo nie mówli nic. Albo ciągnęli nagradzanego za rękaw do mikrofonu, albo i nie. Albo stawali z lewej, albo z prawej strony. Ogólny chaos. Jeśli dołączyć do tego wypowiedzi notabli (aapeluję o zajęcia z retoryki i emisji głosu w szkołach) wiedzących o muzyce tyle co nic, chwalipięctwo, mówienie oczywistości (w stylu Chopin wielkim kompozytorem był) i leczenie kompleksów (mamy imprezę na poziomie światowym prosze państwa!!!!), to dojść trzeba do wniosku, że nawet z takiego świeta muzyki, jakim jest Konkurs Chopinowski, zrobiliśmy targowisko pełne przekupek. No i ta kampania wyborcza prowadzona przez niektórych przemawiających… Ogólne wrażenie było okropne.
A jeśli chodzi o sam konkurs to zgodzę się z Dr. Venkmanem, że od strony medialnej (mam na myśli telewizję) korzystano z najgorszych wzorców. Pominę litościwie prowadzących w studio, którzy pewnie zostali przymuszeni do odczytywania strumienia myśli internautów (o tempora! o mores!). Ale dlaczego pani reporterka zza kulis nie została upomniana już pierwszego dnia, że to nie ona jest główną gwiazdą, lecz młodzi artyści, więc nie powinna im się wcinać w co drugie zdanie? No i że warto się czasem przygotować do rozmowy, a nie pytać w kółko „czy Chopin jest Twoim ulubionym kompozytorem?”.
Szkoda, że musimy czekać aż pięć lat na kolejne emocje związane z Konkursem. Nie mam zamiaru jednak marnować tego czasu, tylko będę uważniej śledziła losy artystyczne zarówno tych, którymi się zachwyciłam (Kate Liu), jak również i tych, którzy na razie nie przekonali mnie do siebie (Richard-Hamelin). Zwłaszcza gdy odsłuchałam Awdiejewej z Dusznik i muszę zwrócić jej honor jako chopinistce.
@azyata dziękuję za słuszną uwagę, może zatem o władcę Prus mu mogło chodzić (ta północ?) – ale nie upieram się, może to i car był. Pozostaje pytanie, kiedy car objął cenzurą utwory Szopena na terenie zaboru rosyjskiego.
@Mayqueen
Pytania zadawane przez buszujących reporterów TVP Kultura były na poziomie gimnazjalnej gazetki. Jeden z reporterów (wskazówka: bez dredów) zadawał pytania w taki sposób, że pianiści nie mieli pojęcia o co pyta. To się zdarzało nagminnie i na pewno nie działo się dlatego, że pianista nie zna angielskiego.
…to ja też dorzucę cegłówkę do ogródka:-D Nie mogłam zrozumieć, dlaczego prowadzący w tvp kulltura zagluszali wypowiedzi np. prof. Tarnawskiej jakimś bełkotem z internetu typu – „ależ to piękne jestem w niebie” czy „jakiż on orginalny” (pisownia oryginalna)….
@Mayqueen
Pełna zgoda!
Do tego warto dodać wypowiedzi: „Szkoła polska pokazała swój światowy poziom”
O reporterkach TVP Kultura w czas Konkursu (a zwłaszcza tej dwojga nazwisk) musiałbym niemiło a przysięgałem Najwyższemu „nie krytykuj bliźniego swego w internetach”. Sieć, bardziej rzekłbym młodzieżowa, i tak docenia środowisko miłośników Chopina choćby w artykule:
http://aszdziennik.pl/115487,hejtuj-jak-fan-chopina-hejty-pod-wystepami-z-konkursu-chopinowskiego-to-inna-planeta-top-6
Kolejny powód dla którego nie komentowałem przebiegu Konkursu w żadnym medium. Wyjątkiem były rozmowy z kolegami w pracy i nagle po 15 latach wspólnej pracy i dwu poprzednich Konkursach okazało się że dwie kolejne osoby zainteresowały się i wciągnęły.
Bo z Konkursem jest dokładnie tak jak mawiał (40 lat temu) szef mojego ojca o Wyścigu Pokoju „Najważniejsze to nie dać się wciągnąć, tylko jak to zrobić ?”.
Na osłodę cytat z J. Pilcha: „Kiedyś Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej były co cztery lata a teraz co roku…”
Niestety jest duże ryzyko że oficjałki tak będą wyglądać. Smutne w tym wszystkim jest to że nasza kochana waadza, pokazała że nie rozumie i nie uznaje kultury jako ważnego elementu naszego życia. Zarówno przez niekończące się kocoboły, jak i przez przysyłanie niższych rangą urzędników. Nikt na to nie zwrócił uwagi (na szczęście dla nieobecnych 🙂 ), ale moim zdaniem pokazuje to dobitnie w jakim poważaniu mają kwestie kultury 🙁
W kwestii wtrącania komentarzy trzeba wysłać naszych przemiłych prowadzących na termin do Szkła Kontaktowego, tam to robią modelowo 😉
Ale nic to. Właśnie zajechał do mnie Richard-Amelin ze swoim Analektowym nagraniem i jak tylko ogarnę szkolno-przedszkolne szaleństwa mych przecudnych progeniturek zamierzam się oddać przyjemnościom 🙂
@ Ten Pogiusto
Schumannowi chodziło jednoznacznie o cara Rosji. Napisał też, że „chwała geniuszowi Chopina, że nie uległ pokusie osiedlenia się w neutralnych Niemczech [których społeczność była zresztą bardzo przychylnie, wręcz entuzjastycznie nastawiona wobec powstania listopadowego], lecz zawiódł go do jednej ze stolic świata, gdzie mógł swobodnie tworzyć”.
W oryginale można to sobie sprawdzić tutaj (str. 138, prawa kolumna, koniec drugiego akapitu):
https://books.google.pl/books?id=qussAAAAYAAJ&pg=PA138&lpg=PA138&dq=unter+blumen+eingesenkte+kanonen&source=bl&ots=0Z50hRyI_K&sig=9Yl8ulkhBw63IHNrfJIb1CztKr0&hl=pl&sa=X&ved=0CCwQ6AEwAmoVChMI1KnL4rbWyAIVZ55yCh2tRQqH#v=onepage&q=unter%20blumen%20eingesenkte%20kanonen&f=false
Ale dużo istotniejsza informacja ze źródła podanego przez maciasa1515 jest tu:
http://aszdziennik.pl/115511,polsat-sport-kupil-prawa-do-konkursu-chopinowskiego-impreze-skomentuje-duet-borek-hajto
Ani mi w głowie bronić wyświetlających się na pasku – oczywiście w żaden sposób nie sterowanych – wypowiedzi typu “Szkoła polska pokazała swój światowy poziom”; nie popieram też przerywania prof. Tarnawskiej i innym, ale ogólnie bądźmy może bardziej wyrozumiali wobec owego strumienia świadomości okazjonalnych, paskowych komentatorów, wyrażających przecież swoje najszczersze emocje. Nie lekceważmy tego, choćby i nieortograficznego, głosu ludu; przeciwnie – cieszmy się, że lud chce oglądać, słuchać i dzielić się wrażeniami – jeśli nawet wiele z nich istotnie nie zasługiwało na upublicznienie. Może zresztą ktoś, niech mu będzie Bobczyński, od dawna marzył, by zobaczyć swoje zacne nazwisko w tiwi – i dopiero konkursowa okazja dała po temu niepowtarzalną okazję… Nie bądźmy tacy surowi, bo to w końcu lud, a nie koneserzy robią ową (fi donc!) oglądalność, klikalność itp. Mnie te paskowe komentarze w większości bawiły, zwłaszcza gdy przeciętne czy zgoła nieudane produkcje wywoływały zupełnie niepojęty zachwyt – po prostu każda grająca potwora od razu znajdowała jakiegoś amatora (lub amatorkę).
A wracając jeszcze na chwilę do koncertowych hal – bo mi się skojarzyło: kiedy w latach 50. przyjechała do Warszawy orkiestra symfoniczna z Moskwy – na czele z samym Kiriłłem Kondraszynem (który w tamtych czasach nie był jeszcze żadnym nazwiskiem) – muzycy wystąpili wtedy w… Hali Mirowskiej (!).
No to komentarze będą na poziomie: „Kozy pasać a nie mazurki grać !” względnie (głosem B. Lindy z „Psów”) „Co ty wiesz o rubacie…” i tym podobne.
Swoją drogą prof. Tarnawska (wieczorem we wtorek w TVP Kultura) nie kupiła żartu red.Kominka że za pięć lat komentatorzy będą mieli, wzorem komentatorów sportowych, do dyspozycji tablicę z kolorowymi floumastrami. Tym się odznacza klasa Pani Profesor.
Właśniem po Koncercie Laureatów na Tubie – bis Cho – zaiste przezacny.
Jak tak dalej pójdzie, to na studiach dziennikarskich będą faktultety z czytania tweetów i wpisów na facebooku.
Przyszliśmy z synem na Koncert Laureatów Konkursu Chopinowskiego. Wchodzimy na salę koncertową,
a mój syn pyta: „Mamo, a gdzie jest fortepian?”.
„Kozy pasać, a nie mazurki grać!”
To pożyczmy coś z zaprzyjaźnionego blogu, bo – mówiąc po młodzieżowemu – pasi:
https://scontent.xx.fbcdn.net/hphotos-xpt1/t31.0-8/12138381_10154416570153357_1770359735569259046_o.jpg
No proszę, jaka niespodzianka:
https://www.youtube.com/watch?v=9_nx3TIbf0k
Na czym to gra nasz laureat?
Światosław Richter mówił (za młodu bo potem to wiadomo że preferował yamahy) coś w ten deseń: „- Trzeba grać na tym co jest bo to należy do zawodu żeby z każdego instrumentu wycisnąć ile się da”. A tak na marginesie coś mamy z odmianą – praktycznie nie spotyka się odmiany „gra na yamasze, faziolim, kawaju” – prawie zawsze jest „fortepian Yamaha, Fazioli, Kawai” a tylko „na stainwayu” wszystkim przez gardło przechodzi bez trudu. A przecież nazwiska w języku polskim co do zasady się odmieniają – skąd lęk przed odmienianiem fortepianu Yamaha ? Odmieniać motocykla Yamaha motocykliści się nie wzdragają – jeden z drugim jeździ na yamasze (yamaszcze nawet czasem) aż gwizda…
Tak sobie pomyślałem, że Schumann przecież był Niemcem, a Niemcy to odwieczni wrogowie Polski…
Doprawdy? Mam nadzieję, że mówi Pan to z przymrużeniem oka, bo inaczej to byłaby taka sama prawda, jak ta, „Polacy wysłali antysemityzm z mlekiem matki”, jak to powiedział pewien polityk, czy też, że wszyscy Polacy to złodzieje, jak się mawia na Zachód od Odry – w niektórych kręgach 😉
Nie wspominając o Krzyżakach 🙂
To zapewne głównie dlatego, maciasie, że steinweye zadomowiły się w polszczyźnie dawniej niż inne wymienione marki – i stąd mówiący nie mają oporów przed odmianą. Ale ostatnio słyszałem już także: na yamasze, kawaiu (choć w pierwszym wypadku wymiana h na sz wydaje się cokolwiek problematyczna; ale taką właśnie pisownię przyjęto). Z czasem więc przyzwyczaimy się pewnie i do faziolego (zwłaszcza jak pianiści będą go częściej wybierać). 😉
@ Marek_D.
No przecież, że to było z przymrużeniem oka. Nie wpisałem stosownej buźki, tyle. Przecież wszyscy tu (i nie tylko) zżymali się z tych banialuków.
🙂
No to buźka jest 😀
Opcja teutońska 🙄
Ja już się zanurzyłam w zupełnie innym świecie muzycznym, do którego zapraszam w nowym wpisie.
Dzień dobry Państwu: w trakcie konkursu natknęłam się w studio na jakiegoś muzykologa, który prześledził pedagogów Osokinsa aż do Liszta: zaczynac od ojca (Siergieja chyba) oraz od drugiego, niespokrewnionego nauczyciela. Wydawało mi się, że Osokins wyglada też trochę jak Liszt,…czy ktoś z Państwa może wie, jak wygladaja te pedagogiczne drzewka Osokinsa?
Dziękuję.
Berkeley special
@Berkeley
Strażnik rzecz jasna
od 22 minuty mniej więcej
https://www.youtube.com/watch?v=LcwcfCmIx9s&index=2&list=PLqhZl7VBClOgAuLaYcp98zy8Tthnzhs9Z
Protokoly, protokoly:
http://chopincompetition2015.com/news/2067eb4c-6556-4304-ac84-072a54ab58dc
Z takich ciekawostek- wiekszosc sedziow raczej widziala Cho na 1 miejscu, a w kazdym razie wysoko, jedyny ktoremu sie zupelnie nie spodobal (malo tego, nie widzial go tez w finale) to Philippe Entremont. Ciekawe czym mu tak podpadl 😀
Dzień dobry;
Jeśli chodzi o galę finałową – znów punkt dla Marthy! 🙂
To była cierpliwość poddana próbie 🙂 Brakowało mi tylko pana prem. Piechocińskiego i jabłuszka, albo najlepiej całej grupy „liderów” z ich atrybutami (a więc np. także pana, który w nazwie swej partii np. zgubił podmiot). No ale ja wybrałem się na muzykę i muzyków wczoraj i nie żałuję… Choć żeby pozostać w zgodzie wciąż ze sobą – na koncercie pana Cho już nie zostałem, po prostu wiedziałem, jak zagra i że zwycięży itd… 🙂
Nono, ciekawe rzeczy wychodzą z tej punktacji.
Zdumiewa mnie np. ambiwalencja Marthy wobec Kate – w I etapie w ogóle chciała ją uwalić, potem już było wysoko, ale finał też nisko sklasyfikowała 😯
Entremont w ogóle stawiał bardzo niskie oceny w finale, poza Lu i Hamelinem (i ew. Szyszkinem, który dostał 7 p.)
Trzeba pamiętać, że noty w finale nie są notami tylko za koncert – tu już chodziło o uszeregowanie pianistów w całym konkursie.
Entremont zaczął Cho nisko (bardzo) oceniać od drugiego etapu – do tego stopnia, że w końcowej klasyfikacji umieścił go na miejscu ostatnim (!). W ogóle jego punktacja na pierwszy rzut oka jest najbardziej „ekscentryczna”.
U pana PE jeśli chodzi o Cho wygląda to na jakiś protest song 😉 Ale chociaż był, od pewnego momentu, konsekwentny 🙂 Ogólnie, ciekawa lektura.
mtl: bardzo, bardzo dziękuję za tak dokładne połaczenie!
Miłego dnia!
Berkeley special
A tak z innej beczki: czy ktoś wie, czemu Yundi Li (a właściwie Li Xixi) jest wymieniany li 😉 tylko z imienia?
Bo tak on chce. Na swojej stronie tez przedstawia sie tylko jako Yundi.
Rzeczywiście, na jego płytach też z Yundiego Li zrobił się YUNDI (pisany majuskułą). Widocznie taki pseudonim sprzedaje się lepiej.
Szkoda wielka ze Chopin nie skomponowal wiecej koncertow na fortepian i orkiestre. Ten konkurs to nieustanny festiwal koncertu e-moll op.11. Dlaczego prawie nikt z muzykow nie uznaje koncertu f-moll op.21?
@akond ze skwak Mam jakies niejasne przeczucie, ze relacje Pana Entremonta z Panem Beroffem nie naleza do najlepszych. Ale to moze tylko przeczucie.
M. Z. Augustyniak
W pwnym znaczeniu odtwarzanie i interpretacja Koncertu e-moll to jakby poematu, w którym słowa były połączone w jedno zdanie. Każdy uczestnik dawał (a)) własne tłumaczenie. Tylko Georgij Osokins odtworzył poemat dając prawdziwe odstępy i znaczenie każdego słowa. Mieszkałem w pobliżu Żelazoweej Woli do 18 lat i wyjścia na Powstanie. Oddychałem tym samym powietrzem i slyszałem te same dzwięki. Zrozumiałem przedstawiony przez Osokinsa poemat.
tiens, tiens, w chwili jakiegos durnego czekania podliczylam sobie srednia po III etapie i wyszlo mi (ze sredniej punktowej), ze kolejnosc byla nastepujaca:
Mr Charles Richard-Hamelin
Ms Kate Liu
Mr Seong-Jin Cho
Mr Eric Lu
Mr Yike (Tony) Yang
Mr Georgijs Osokins
Mr Aljoša Jurinić
Mr Dmitry Shishkin
Mr Krzysztof Książek
Ms Dinara Klinton
Mr Alexei Tartakovsky
Mr Szymon Nehring
Mr Chi Ho Han
Ms Aimi Kobayashi
Ms Galina Chistiakova
Mr Zi Xu
Mr Marek Kozák
Mr Luigi Carroccia
Mr Łukasz Krupiński
Ms Su Yeon Kim
Znaczy wiec, ze jury szlo po glosach. Jurinic mial tyle samo co Ksiazek i Klinton (z tym, ze mial najwiecej punktow z nich trojga). Tak wiec nasze spekulacje wymiany Aljoszy na Ksiazka nie byly takie nieuzasadnione. Alfabetycznie puszczali, czy co?
Znaczy Ksiazek mial najwiecej punktow, oczywiscie. Sorry.
Hm, ciekawe, bo nagrody pozaregulaminowe dla najlepszego, ktory nie wszedl do finalu, przypadly Dinarze. A powinny w takim razie Ksiazkowi…
No wlasnie
Wedlug glosow bylo tak:
Mr Charles Richard-Hamelin
Ms Kate Liu
Mr Seong-Jin Cho
Mr Yike (Tony) Yang
Mr Eric Lu
Mr Georgijs Osokins
Mr Dmitry Shishkin
Mr Szymon Nehring
Ms Aimi Kobayashi
Mr Aljoša Jurinić
Mr Krzysztof Książek
Ms Dinara Klinton
Ms Galina Chistiakova
Mr Alexei Tartakovsky
Mr Chi Ho Han
Mr Zi Xu
Mr Luigi Carroccia
Ms Su Yeon Kim
Mr Marek Kozák
Mr Łukasz Krupiński
Dobry wieczór, punktacja jak zwykle zaskakuje…. Co do Entremonta sprawa wydaje się oczywista, chyba nie lubi kolegi -pedagoga Cho, czyli Beroffa…. Panowie widocznie nie są przyjaciółmi. Bardzo słabo to wyszło, jednym z czynników oceny jest przecież strona techniczna, w tym aspekcie Cho nie miał problemów w porównaniu z innymi. Zatem musiałoby to świadczyć o pewnej „głuchocie” lub prywatnych porachunkach…. Co do Liu, to nie tylko Martha nie doceniła jej w pierwszej odsłonie…. jest więc ogólna tendencja, że im więcej się jej słucha, tym bardziej się ją kocha. Może pierwszy etap grała do „wymęczonych” uszu? Sędziowie zgodzili się z Panią gospodarz w sprawie Polaków, i to wszyscy właściwie, bez względu na nację. Zaskakujące jest za to podejście do Osokinsa, który, wydaje się, byłby dużo wyżej, gdyby nie położył koncertu…..
Z tą średnią trzeba uważać, a właściwie wczytać się dokładniej w regulamin. W trzech pierwszych etapach kryterium podstawowym był procent głosów „yes”, i tutaj Dintojra (tfu, Dinara) wyprzedza Książka (50% vs 47,1%).
Natomiast smaczku sprawie dodaje fakt, że na decyzje w trzecim etapie poważny wpływ miała… absencja Aleksiejewa w dniu występów Jurinicia i Klinton. Przeliczyłem na szybko i wyszło mi, że gdyby w obu przypadkach zagłosował na „no”, to procentem zrównaliby się z Książkiem, a wtedy punktacją dodatkową przeszedłby Polak.
Myślę, że jury powinno było to zauważyć, i kwestię pierwszeństwa w ramach tej trójki rozstrzygnąć w inny sposób. Może zresztą coś takiego miało miejsce – pewnie się nie dowiemy.
Jeszcze jeden czynnik wpływający na rankingi to tzw. procedura korekcyjna (art. XV). Średniej nie można przeliczyć tak po prostu – trzeba jeszcze ją następnie „znormalizować”, korygując oceny skrajne. Powoduje to m.in. wyraźne zwiększenie dystansu pomiędzy Cho a Hamelinem w klasyfikacji po finale. Przed korekcją jest to 8,41 vs 8,12, po korekcji 8,73 vs 8,13, czyli dystans przeszło dwukrotnie większy.
Drugi koncert laureatów w niczym nie przypominał, na szczęście, pierwszego. Artyści mimo zmęczenia we wspaniałej formie. Nawet Szyszkin ozdrowiał i bardzo ładnie zagrał Scherzo b-moll. Wszyscy tym razem bisowali, po jednym bisie, głównie walczyki. Koncert Cho, mimo że na żywo, dalej nie zrobił na mnie wyjątkowego wrażenia. Ale szanuję ten wybór. Atmosfera na widowni gorąca. Co najmniej jedna trzecia publiczności, to była publiczność z krajów azjatyckich. A na balkonie jacyś szaleni Koreańczycy nawet krzyknęli coś do Cho po koreańsku w momencie ciszy przed bisem, co wywołało duży uśmiech na jego twarzy i brawa. Naprawdę było przyjemnie. Siedziałam, chyba na stałym konkursowym miejscu PK (albo zaraz obok), z czego byłam bardzo dumna:-). Słychać tam rzeczywiście wyśmienicie.
Chwilowo muszę odpocząć od Chopina, ale słyszę, że w Gdańsku laureaci grają już w przyszłym tygodniu w ramach Gdańskiej Jesieni Pianistycznej. Wszyscy teraz oczekują w napięciu, kto się pojawi. W programie jest np. koncert f-moll. Ciekawe, czy ktoś poza Hamelinem ma go w swoim repertuarze.
Żeby oddać sprawiedliwość, Polonez As-dur – bis Cho – wyśmienity
Z opóźnieniem witam @ q602 (14:26) i @ mzaug (19:21).
No szkoda, że Chopin nie napisał więcej koncertów, ale cóż zrobić. Ja osobiście chyba nawet bardziej lubię f-moll. Bardziej poetycki jest.
M.Argerich w finale oceniła Kate Liu tak samo (nisko) jak Jurinica.
Da się to jakoś wytłumaczyć? Bo pogubiłem się kompletnie, usiłując zrozumieć czym mogła się kierować?…
Ja też zdecydowanie preferuję f-molla. I bardzo żałuję, że tak trudno wygrać nim konkurs.
Tym większe brawa dla Charlesa za odwagę i pójście pod prąd – bo e-moll również ma w repertuarze.
No, wymieklam. Mialam wczoraj „spotkanie po latach” z moja klasa maturalna. Stawilo sie 20 osob, z czego 18 przyznalo sie, ze przesledzilo caly KChopinowski w TV Kultura i na tubie (warszawiacy nawet zalapali sie parokrotnie na Filharmonie Narodowa). Klasa matematyczno-fizyczna w bardzo dobrym, ale normalnym liceum w swietym miescie.
Jestem w szoku.
Rzeczywiscie to niesamowite 😯 Internet to jednak potega.
Godzinę temu,znajoma czlonkini Komisji Wyborczej do mnie:
-Tu jest lista kandydatów.Prawie Konkurs Chopinowski!
Szkoda,ze efekt konkursu dość szybko wyparowuje.Przydałby się jakiś chemik od utrwalaczy.
Mnie sie jeszcze marzy, zeby ludzie, z urzednikami panstwowymi na czele, nauczyli sie odrozniac KONKURS, FESTIWAL i KONCERT 😈
I jeszcze PIANINO od FORTEPIANU.
Skoro już tak się rozmarzyliśmy…
Wiesz, Dorotko, Internet jak Internet, na pewno pomaga, ale jednak na czele stoi jakas potrzeba. No bo raz od czasu do czasu, rozumiem, ale zeby sledzic? I to od poczatku? Obskoczyli mnie, co sadze o mazurkach Ksiazka i koncercie mlodego YikeToniego. No i te etiudy Cho… A juz koncert f-moll to w ogole. Wymieklam.
Może ta niby-sportowa rywalizacja pomaga ludziom pokonać obawy typu „ja się nie znam”? Możliwość wysłuchania komentarzy,dyskusji,też swoje robi.
Żeby jeszcze media wyciągnęły z tego wnioski (wiem,wiem…potrzebna jest „wola polityczna”,albo pomysł na związany z tematem zysk).Wszystko jedno,ale niechże się ktoś schyli po złoto leżące na ulicy,coś z tym zrobi i zarobi!
łabądku… Oglądalność konkursu w tvp byla de facto mikroskopijna. Raptem średnio 60tys widzów. To mniej niż jedno średniej wielkości miasto w tym kraju. Żadnego wyciągania wniosków nie będzie bo w mediach rządzi pieniądz. nawet tych ‚misyjnych’. obawiałbym się raczej przykręcania środków i wysiłków w tvp dla obsługi takich przedsięwzięć. Cóż… MjM zdecydowanie wygrało z kulturą. Taki mamy przekrój społeczeństwa i będzie coraz gorzej – nie lepiej. Linku do danych o oglądalności nie wklejam bo nie wiem czy moderacja puszcza takowe.
Natomiast co do Entremonta to jego ocena Seonga wynikać może z dwóch pobudek. Albo rzeczywiscie chciał go usadzić, albo chciał mu pomóc eliminując własną skrajną ocenę. Zważywszy na to że w którymś tam etapie był na ‚nie’ to raczej brac należy pod uwagę pierwszą opcję, ale czym mu podpadl Cho to juz chyba jego słodka tajemnica
O oglądalności konkursu w tiwi pisał ostatnio mój kolega-sąsiad blogowy:
http://kowalczyk.blog.polityka.pl/2015/10/22/chopin-istota-polskosci/