Ze skrzypcami w XX wiek
Trzy płyty, jedna nowość i dwie zaległe, które mi się ostatnio spodobały.
Najświeższa jest ta wydana przez giganta: Lisa Batiashvili, Chamber Orchestra of Europe, Yannick Nézet-Séguin, Visions of Prokofiev, Deutsche Grammophon 2018. Tytuł płyty kojarzyć się może znawcom muzyki Prokofiewa z fortepianowymi Visions fugitives, ale bynajmniej ich tu nie znajdziemy. Są, jak łatwo się domyślić, oba koncerty skrzypcowe plus małe dodatki wzięte z baletów (Capuletti i Montecchi z Romea i Julii, Walc z Kopciuszka pomiędzy koncertami) i opery (Marsz z Miłości do trzech pomarańczy na koniec), wszystkie oczywiście z udziałem znakomitej skrzypaczki gruzińskiej (od 11 roku życia mieszkającej w Niemczech). To artystka bardzo wrażliwa i emocjonalna i taki też jest jej Prokofiew, wspierany przez orkiestrę pod dyrekcją kanadyjskiego gwiazdora batuty. Bezpretensjonalny, intensywny, a kiedy trzeba – śpiewny i liryczny.
W zeszłym roku wyszła druga płyta, o której chcę wspomnieć: Mari Poll/Mihkel Poll, Works for Violin and Piano, DUX 2017. Ze świetnego estońskiego rodzeństwa (każde z nich jest już ceniona na rynku muzycznym i nagradzane) znaliśmy dotąd pianistę Mihkela, nie tylko z solowej płyty wydanej również u DUX-a (debiutancką zaś nagrał dla Ondine), ale też z występu m.in. na Szalonych Dniach Muzyki, gdzie dał znakomity recital składający się z muzyki XX i XXI wieku, w której się specjalizuje. Podobnie jego siostra. Ciekawy i zróżnicowany mamy tu zestaw: Sonatę George’a Enescu z 1926 r., folklorystyczną i nastrojową; powojenną Sonatę Francisa Poulenca, w której naturalna jego skłonność do motorycznego neoklasycyzmu łączy się z akcentami patetycznymi, zupełnie odmienną, bo dodekafoniczną Fantazję Arnolda Schoenberga (powstałą w tym samym 1949 r.!) i dwa zgrabne utwory jednego z czołowych współczesnych kompozytorów estońskich Erkki-Svena Tüüra, trochę nawiązujące do repetitive music.
Wreszcie również zeszłoroczna płyta dwojga młodych polskich artystów, do której także będę z wielką przyjemnością wracać: Anna Maria Staśkiewicz/Bartosz Koziak, Duos for Violin & Cello, Sarton 2017. Przepiękna to jest muzyka i wspaniali wykonawcy. Najbardziej kocham oczywiście Sonatę Ravela, ale okalające ją dzieła Bohuslava Martinů i Zoltána Kodálya są również piękne, intensywne i żarliwe. Coś jest takiego w tym zestawie instrumentów, co skłania kompozytorów do wyrażania głębokich emocji prostymi w sumie środkami. I dlatego te utwory są tak szczególne.
PS. Byłam dziś świadkiem miłej uroczystości w Ambasadzie Francji: tytuł Chevalier de l’Ordre des Arts et des Lettres otrzymał Janusz Marynowski, dyrektor Sinfonii Varsovii. Dlaczego – nietrudno zgadnąć, w końcu sprowadził do Polski jeden z najciekawszych festiwali francuskich, jakim są Szalone Dni Muzyki. A i tam, na francuskiej edycji i wszystkim pozostałym, orkiestra jest podporą. Kawalerem orderu została też wykładowczyni z Instytutu Francuskiego i piosenkarka Justyna Bacz, a oficerem (Officier) – znakomity tłumacz Jan Maria Kłoczowski. Gratulacje.