Kameralne urodziny
1 marca mówi się o różnych rocznicach, których obchody są mniej lub bardziej uzasadnione, ale dla nas najważniejsze są i pozostaną urodziny Chopina. W tym roku 210-te.
Wyprawił je NIFC w Filharmonii Narodowej z rozmachem – choć sam koncert był kameralny, to jego oprawa była prawdziwie urodzinowa: wielki tort dla wszystkich (strasznie słodki zresztą), czekoladki oraz róże rozdawane paniom przy wyjściu przez postaci w strojach z epoki (powiedzmy).
Smaczny był – i nie za słodki – program koncertu w wykonaniu gości: Aleny Baevej, Vadyma Kholodenki i Alexandra Rudina, do których w pierwszym utworze dołączył jeszcze Piotr Szumieł, altowiolista z Apollon Musagète Quartett. Program świetnie ułożony, wszystkie utwory miały ze sobą coś wspólnego, nawet tonacje do siebie pasowały – g-moll obu dzieł z pierwszej części i B-dur z drugiej. Piękny Kwartet fortepianowy KV 478 Mozarta pełen jest szlachetnej melancholii, niemal już romantycznej, tylko finał jest pogodniejszy. Młodzieńcze Trio op. 8 Chopina jest utworem studenckim, ale jak na studenta wybitnym; pierwsza część ma nastrój jakby nawiązujący do analogicznej części utworu Mozarta (pomijając oczywiście istotne różnice stylistyczne), trzecia, powolna, ma w sobie z kolei coś beethovenowskiego. Niektóre nastroje przypominają nawet słynne Geistertrio op. 70 nr 1. Nie wiadomo, czy młody Chopin je znał, wiadomo natomiast, że zachwycał się późniejszym Triem op. 97, zwanym, nie przez kompozytora zresztą, Erzherzog-Trio (w programie nie wiedzieć czemu nazywanym Arcyksiążę, tymczasem trafniej byłoby przetłumaczyć tę nazwę jako Trio Arcyksiążęce); poznał je zresztą już po napisaniu własnego. I właśnie ono pojawiło się w drugiej części koncertu.
Wszyscy muzycy, którzy wystąpili, uprawiają kameralistykę z upodobaniem, ale jednak – zwłaszcza skrzypaczka i pianista – częściej bywają solistami. Słyszalne więc były ich zabiegi związane z obawą o nadmierne wybijanie się. Szczególnie Baeva grała chwilami zbyt delikatnie; znajomi, którzy siedzieli bardziej z tyłu, po prawej, mówili, że była mało słyszalna (ja słyszałam wszystkich z grubsza jednakowo). Zachwycił mnie szczególnie tym razem Kholodenko, który choć też ograniczał nader kulturalnie siłę brzmienia, to jego dźwięk był wręcz aksamitny, zwłaszcza w Chopinie.
Kilka dni temu na tej samej sali, siedząc w tym samym miejscu, czyli pośrodku, słuchałam tego samego Erzherzog-Trio w wykonaniu tria Shaham-Erez-Wallfish, bardzo przyzwoitym, choć trochę bardziej rutynowym, jak to w zespole z długim stażem. W dzisiejszym ansamblu wyraźne słyszalne były poszczególne, bardzo przecież ciekawe osobowości. Tamto trio łączy długie doświadczenie wspólnego grania, a ponadto słyszalne było o wiele lepiej, również dlatego, że muzycy usiedli z samego przodu sceny. Baeva, Kholodenko i Rudin siedzieli dalej, także dlatego, że stała przed nimi masa mikrofonów. W radiu zapewne było ich słychać lepiej.
Komentarze
Na obu kameralnych koncertach z „Arcyksiążęcym” nieco słabszym punktem okazali się wiolonczeliści – dawniej bywało jednak lepiej…
Wczoraj to pianista wyraźnie grał pierwsze skrzypce 😉 Fazioli pod jego palcami brzmiał cudownie. Alona się powściągała, choć nie czyniłbym z tego zarzutu, zwłaszcza że słyszałem ją akurat doskonale.
A nasz altowiolista przynajmniej raz sobie posiedział 😉
No tak, zwykle musi stać 🙂
Przesłodzenie torcidła oczywiście także potwierdzam 😀
Za to na wierzchu były nutki, ale nie zdążyłam zobaczyć, czy to był jakiś utwór, bo zostały pokrojone.
Szukałam Pani Kierowniczki wzrokiem, by się przywitać po długim niewidzeniu, ale przemiłych gości, złaknionych kontaktu, pewnie było wczoraj więcej 🙂 Ale przyjemnie pogawędziliśmy ze Ścichapękiem w przerwie ( i zjedliśmy tort). Najbardziej, delikatnie i subtelnie, pięknie zabrzmiał mi Mozart, Chopin i Beethoven już mniej. Po Mozarcie jakiś zagorzały fan krzyknął zresztą chyba: „Молодцы”:-)))
Słuchałam tego koncertu bardzo na świeżo, dawno nie słuchałam nic na żywo. I mam dylemat. Jak uratować kameralistykę w tej sali. Poglądami będąc raczej na lewo – muzyka dla wszystkich (choć arcyksiążęca), ale tak bardzo chcąc ją wysłyszeć w intymniejszym wnętrzu. Jak to pogodzić…
Siedziałam dość blisko. I miałam poczucie, że każdy gra swoje świetnie, może odrobinę za ostro, czyli głośno, ale nie zlewają się w całość, niestety. Myślę, że w tym akurat przypadku w radiu naprawdę mogło być lepiej. Ale bez róży, a że sztukę trzeba odbierać wieloma zmysłami, zapach tej róży też ma znaczenie dla ogólnej oceny:-)
Na moje zaś ucho Wadym był nader odkrywczy w Beeciu, może jeszcze bardziej we Frycu, ale już w Kwartecie g-moll był odkrywczy jakby zanadto 😉 De gustibus zatem, jak zawsze.
O, Frajde się pojawiła 🙂 Już się stęskniliśmy.
Ja to zwykle gdzieś w XII-XIII rzędzie, po lewej…
Znalazłam przypadkiem coś takiego, co po prostu muszę tu wrzucić. Opowieść o kocie, który nie lubił Chopina…
https://www.youtube.com/watch?v=ksnt3kBR9iM
No i proszę – jak nie koronawirus, to strajk. Muszę jednak odwołać mój weekend w Paryżu – od soboty odwoływane są w operze kolejne spektakle. Żal mi zwłaszcza Iwony, księżniczki Burgunda Phillippe’a Boesmansa, którą we wznowieniu miałam obejrzeć (drugim spektaklem była Manon Masseneta, nowa produkcja) – zapowiadało się ciekawie. Ale we Francji jest teraz gorąco, w weekend zanosi się też na strajk personelu kontroli lotów. Trudno, siła wyższa.
Czy ja wiem czy ten kot nie lubi Chopina? On lubi swoją pańcię.
Jest też odcinek z Fantaisie-Impromptu (który pańcia gra sporo gorzej, ale kot chyba lepiej…)
https://www.youtube.com/watch?v=S6yngs4woPw
No trudno dobrze grać, skoro kocisko chce się włączać…
Chyba faktycznie jest zazdrosny, bo chce, żeby się nim zajmować. Tutaj bawi się z kolegą i już nie skacze na klawiaturę:
https://www.youtube.com/watch?v=S-x_gtYzbPQ
Kociak obłędny. Nie wiedziałam, że koty też są takie przytulańskie. Myślałam, że psy tak mają czasem, a koty wręcz przeciwnie.
Ten kot po prostu uwaza ze rece sluza do czegos innego 😀
Uwaga Frajde przypomniala mi psa Nelsona Freire
The Jerusalem Quartet mial wykonac wszystkie kwartety LvB na serii koncertow w Tel Awiwie. Bylam na sobotnim, ale nastepny zostal anulowany z powodu korony – organizatorzy zorientowali sie ze Kwartet wlasnie wrocil z Wloch… Jesli odbywaja kwarantanne razem, beda mieli mase czasu na proby 😉
Ale słodka ta psina Nelsona! I słucha, nie przeszkadza, tylko patrzy tym rzewnym spojrzeniem. Podobno psy żyjąc z człowiekiem wykształciły sobie dodatkowe mięśnie w okolicach oczu, żeby tak rzewnie patrzeć 😉 Podobnie koty miauczą tylko do ludzi, ze sobą porozumiewają się inaczej…
Tak, z tymi kotami jest dokładnie jak Pani pisze. Warto podsłuchać swojego kota jak gada do innego i po jakimś czasie odezwać się do niego w ten sposób. Reakcja i spojrzenie zdziwionego / oburzonego kociaka (coś ty powiedział!?) jest tego warta. 😀
To mniej więcej wygląda tak: https://memy.pl/show/big/uploads/Post/298963/15759968059814.jpg
Z kilkudniowym opóźnieniem, lecz podobno „lepiej późno niż wcale” : na urodzinowym torcie Frycka były nuty Poloneza As-dur. Wcale nie był on taki słodki, przynajmniej mój kawałek.
😀