Między czułością a potęgą
Trzeci raz w ostatnim czasie (niewiele ponad miesiąc) słuchałam na żywo Yulianny Avdeevej. Bez żadnego znużenia, wprost przeciwnie – z fascynacją.
Na zakończeniu Chopiejów grała Beethovena i Musorgskiego, a Chopina tylko na bis. W Desie Unicum – Chopina i Szpilmana. Z tego programu dziś powtórzyło się Andante spianato i Wielki Polonez. Jak nie przepadam za tym utworem, bo wydaje mi się dość pusty, tak w jej wykonaniu przekonuję się do niego: Andante pełne spokoju, a Polonez – salonowego przepychu, świetny na zwieńczenie bloku Chopinowskiego w programie.
Inne jego utwory były wykonane z czułością. Począwszy od melancholijnego Preludium cis-moll op. 45, którym otworzyła koncert (jak Lubimov swoją najnowszą płytę – nie dało się uniknąć skojarzenia), poprzez Scherzo cis-moll, z początku czające się demonicznie, ale w części środkowej triumfujące, poprzez bardzo zróżnicowane Mazurki op. 41, niektóre melancholijne, niektóre taneczne, wreszcie Balladę As-dur, z początku łagodną, pod koniec potężną. Pamiętam, jak jeszcze w czasie konkursu wyrażałam zdanie, że to świetna pianistka, choć może niekoniecznie chopinistka. Dziś jest zupełnie inaczej.
W drugiej części koncertu VIII Sonata Prokofiewa. Z trzech wojennych – najbardziej zróżnicowana: Szósta jest groźna i przerażająca, Siódma – drapieżna (z wyjątkiem drugiej łagodnej części), a Ósma zawiera w sobie te wszystkie elementy plus lirykę. A przy tym jest w Ósmej jeszcze coś nieokreślonego, coś baśniowego, a zarazem – bez bezpośrednich aluzji – bardzo rosyjskiego. Avdeeva jest wprost stworzona do muzyki Prokofiewa dzięki temperamentowi oraz skoczności Kocicy, ale także majestatowi i sile Królowej Julianny. No i dzięki temu, że jest Rosjanką, więc tę rosyjskość naturalnie czuje. Nie miałabym nic przeciwko temu, żeby nagrała komplet sonat tego kompozytora.
VIII Sonata to bardzo wyczerpujący utwór, ale jednak artystka dała się namówić na bis – i jak zwykle był to Chopin: piękny, nastrojowy Nokturn H-dur op. 62 nr 1, zagrany z podobną czułością jak początkowe Preludium cis-moll. Bo Avdeeva potrafi być – jakby powiedziała Olga Tokarczuk – czułym narratorem.
Komentarze
https://www.youtube.com/watch?v=Ir74qmKL00s
Pożałowałam wczoraj słuchając streamingu, że nie wybrałam się jednak do FN dla Prokofiewa. Julianna Avdieeva nie należy do moich ulubionych pianistek, a zwłaszcza chopinistek, ale wczoraj naprawdę było czego posłuchać. I jak ogromny kontrast wytworzył jej występ wobec środków wykonawczych użytych przez Marca Lafôreta w jego przedwczorajszym recitalu!. Koncert Avdieevej od pierwszych taktów miał kompletnie inną energię i napięcie emocjonalne, a ona sama miała wiele do powiedzenia. Do Prokofiewa , tak witalnego, bogatego w kontrasty i ciekawie zagranego na pewno wrócę, choć i Chopina nie ominę.
Nie łatwiej pisać, że się słuchało Julianny Awdiejewej?
Poniżej jeszcze coś dla wielbicieli Artystki. To chyba jest Jej najwspanialszy recital. https://www.dropbox.com/sh/v34okkfw64v3fsm/AADmNhG5gl_ZSFSvqEOCpop9a?dl=0