Czas na naukę dopingu
Nie oglądałam meczu Polska-Belgia. Miałam zaległą robotę. Ale nie musiałam oglądać, żeby wiedzieć, co się dzieje – ryki sąsiadów dokładnie mi uświadamiały, kiedy Smolarek strzelił kolejną bramkę. Potem włączyłam telewizor na ostatnie wiadomości w TVN24, gdzie na zakończenie pokazano parominutową sekwencję przedstawiającą radość kibiców. No i – hm…
Weszliśmy do Euro! Pojedziemy na mistrzostwa! No super. Tylko teraz coś „naszym chłopcom” należy się też od kibiców. A tu co? Obca piosenka – „Guantanamera”, polskie przeboje stadionowe – z jakimiś dziwnymi w języku polskim akcentami (PolSKA, biało-CZERwoni itp. – niech mi kto wytłumaczy, dlaczego tak ma być?), melodii żadnej nie sposób zrozumieć. Jeszcze hymn ryczany nie przymierzając jak w wykonaniu naszego byłego premiera (a uczyć się od obecnego, najwyższy czas! 😀 ). Ja rozumiem – emocje. Ale dlaczego w innych krajach, na innych stadionach, słychać wyraźne melodie i można się domyślać, na rzecz której drużyny, którego kraju są śpiewane? Tamci też się emocjonują! Przypomnę tu raz jeszcze, o co apelował swego czasu na łamach „Polityki” Krzesimir Dębski, zapalony kibic i świetny muzyk, więc wie, o czym mówi. Teraz, kiedy czekają nas mistrzostwa, a w dalszej perspektywie sami mamy je organizować, tym bardziej trzeba wziąć się do roboty i zabrać za naukę dobrego dopingowego śpiewu. W Chorzowie nasi i tak czuli się dobrze, u siebie. Ale na mistrzostwach to już całkiem inna sprawa. Niech nas nie tylko zobaczą, ale i usłyszą, i niech nie będzie obciachu!
Może już jestem nudna z tym śpiewem. Ale tym razem chodzi o polską rację stanu 😀
Komentarze
Myśli Pani, że przyjdą na stadiony trenować śpiewy?
Na końcu „We Are The Champions” całkiem nieźle im wychodziła, może dlatego, że był podkład muzyczny. 😀
No, daj Boże, żeby Pani pragnienia się spełniły. Jest okazja mistrzostwa w 2012 roku, mogłoby chwycić. Musiałoby się znaleźć paru zapaleńców, którzy poświęciliby swój czas i siły na organizację śpiewów.
Muzyka łagodzi obyczaje, może kibole by zniknęli. 🙂
Setki jeśli nie tysiące razy czytałem o wyższości innych nacji nad naszą.
Śpiew jest tylko jedną z bardzo wielu dziedzin, w której odstajemy.
Przyznam, że bardziej ucieszy mnie umydłowienie narodu, niż uśpiewnienie.
Warto pamiętać, że zanim zaczniemy śpiewać, trzeba wcześniej umyć zęby, pozbyć się agresji, zadbać o estetykę otoczenia. W brzydkim świecie nie ma pięknych śpiewów, a póki co, nasz (polski) świat nie jest zbyt ładny. Wiele się zmienia, to prawda, ale pamiętać trzeba, że konsumpcja kultury i uczestnictwo w niej jest w dużym stopniu uzależnione od zamożności społeczeństwa. Stopa nam rośnie i w końcu upodobnimy się – taką mam nadzieję – do społeczeństw, które stać na „zbytki” – a tak kultura, w tym śpiew, jest u nas postrzegana.
Zbyt zajęci walką o chleb, na śpiew nie mają zbyt wiele czasu.
… no to pytam… a Wiesław Ochman nie spiewa?!
Nie jest aż tak zle, zeen.
Ja mam do tego dystans z doskoku, bo w Polsce jestem raz na jakiś czas, nie wiem, czy takie spojrzenie jest ostre, czy przytępione, wydaje mi się, że ostre raczej. Mojej synowej (kanadyjska Chinka) Polska wydała się bardzo bardzo… tu mi zabrakło przymiotnika. Nie dość, że wszystko inne i „starożytne”, to jeszcze co drugi/druga mówi po angielsku. Tak się złożyło 🙂
I owszem, jezdziliśmy tramwajami. Jak słowo daję, naród się „umydłowił”. Nawet nie chcę przywoływać „dawnych wspomnień czaru” 🙂
A Ochman już nie zaśpiewa 🙁
O!
Zupełnie mi wypadło z dziurawej głowy, o czym Gospodyni napisała, a zamierzałam nawiązać… 1974. Co tam mistrzostwa europy, wtedy było świata, i „piłka jest okrągła, a bramki są dwie”, i Maryli „Football, fusbal, futbol…”
A na meczach siatkowki wygląda to zupelnie inaczej;entuzjazm bez ryku i nawet słychac melodię. 🙂
Coprawda zupelnie inna „kibicomasa”,ale może przy pewnej reżyserii udałoby się to zwielokrotnić?
Pięknie się cieszyli wczoraj na stadionie piłkarze i kibice …. 🙂 … lubię takie chwile, kiedy się wszyscy uśmiechają …. 🙂 …. ładnie ten stadion wyglądał ….. widać było, że ktoś zadał sobie trud by świętowanie było miłym momentem … 🙂
Słyszałam tylko muzykę puszczaną przez głośniki …. 🙂 …. może jakiś program w TV – wszyscy śpiewamy okolicznościowe „narodowe przeboje” … 🙂
Witajcie w ten szary niedzielny poranek!
A ja myślę cały czas o tym, co napisał PAK wczoraj w nocy, jeszcze pod poprzednim wpisem. O tych „dorosłych ludziach”, którzy ciągle musieli coś zmieniać, przełączać, i o tym, że to „odzwyczajenie się od umiejętności okazywania uwagi”. A czy w ogóle ktoś ich kiedykolwiek do tego przyzwyczajał? Może się tego po prostu nie mauczyli? I tego właśnie może też uczyć kontakt z muzyką OD NAJMŁODSZYCH LAT – koncentracji uwagi. Ten brak koncentracji odbija się, myślę, także na tym, co jest przedmiotem obecnego wpisu. Spieszymy się do następnego dźwięku, więc poprzednie wykonujemy byle jak. Z takiej postawy może wyniknąć tylko bylejakość. W każdej dziedzinie.
Tak więc świętą rację ma Krzesimir, kiedy apeluje, by śpiewać POWOLI. Najbardziej podoba mi się zdanie: „Ze śpiewem stadionowym jest jak z seksem, potrzeba trochę opanowania”… 😆
Alicjo, o co na miły Bóg chodzi z tym Ochmanem?… (wiem, wiem, odpowiedź za kilka godzin 🙂 )
Pani Dorot:
Ja to pisałem dzisiaj rano 😉 Nawiasem mówiąc (to uwaga dla Jolinka), dzisiaj rano (właściwie to nie tak zupełnie rano, bo właśnie stamtąd wróciłem) przechodziłem pod Stadionem Śląskim. Zapewniam, że wyglądało to mniej efektownie 🙁
Alicjo, Pani Doroto:
A ja nie wiem 🙁 Widziałem wczoraj jakiś ‚news’ o Ochmanie w TV w Wiadomościach, ale tylko widziałem — dźwięk był wyłączony i nie wiem, o co chodzi. Czyżby 50-lecie?
Wiesław Ochman w lutym skończył 70 lat. Czyli jubileusz już był. Może go znów czymś odznaczyli? 😉
A po co zaraz śpiewać? Pomruczeć by nie starczyło? 🙂
Stare kocury nie są od dopingu 😀
Do Zeena w odpowiedzi na:
„pamiętać trzeba, że konsumpcja kultury i uczestnictwo w niej jest w dużym stopniu uzależnione od zamożności społeczeństwa”
Taaak? To dlaczego wszyscy boją się kibiców angielskich, a ich turystycznego picia i ekscesów ma dość coraz więcej krajów?
Chyba biedni nie są?
Do Paka, w odpowiedzi na:
„przechodziłem pod Stadionem Śląskim. Zapewniam, że wyglądało to mniej efektownie”
Wnoszę z tonu, że uważasz to za naszą specjalność.
Tu dowód, jeden z wielu, że śmiecą wszyscy, co nie znaczy, że cokolwiek to usprawiedliwia:
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5079712866639461250
Zdjęcie z Placu Św. Piotra na Watykanie po światowym kongresie.
Albo popatrz na ulice Paryża zanim posprzątają je służby.
Raczej wyciągnęłabym wnioski o ogólnym zaniku dobrych obyczajów.
wczoraj (sobota 17 listopada) Ochman obchodził 50 lecie w Teatrze Polskim w Warszawie (taki stołeczny dodatek do obchodów bytomskich). Przyjechała Opera Śląska z „B.Godunowem” w reżyserii jubilata, b. ładnie partie tytułowa zaspiewał A. Teliga, poza tym było marniutko… Pewnikiem dlatego był news w TVP o Ochmanie.
A propos nauki spiewu od maleńkości, albo choćby osłuchania – fakt faktem, ze sto lat dla Jubilata publicznosc zgromadzona w T. Polskim zaspiewała więcej niż ładnie i harmonijnie, ale na sali same „melomany” i takie tuzy operowej sceny jak Paprocki, Szostek-Radkowa czy Ładysz….
Przecież NIKT teraz nie uczy śpiewania – wystarczy zajrzeć w programu nauczania szkół podstawowych : 1/2 godz. lekcyjnej tygodniowo !! i nie walczy nikt o zmiany .
A na religii – ( co najmniej 2 godz. tygodniowo )?????????? Tam też nie śpiewają.
W domach ? – nawet kolęd raz do roku nie słychać – chyba , że z radia.
Et . . .
Pani Doroto, nie docenia Pani starych kocurów 🙂 Chociaż faktycznie, czasami nie bardzo wiem, czemu się ci ludzie na stadionach tak gorączkują. Toż to dziecinada…
Nie jest Pani Redaktor nudna z tym śpiewem a racja stanu polega także na tym, iż (ISZ!) prawidłowe, pewne siebie (i swojej przepony tudzież miejsca artykulacji 😉 ) śpiewanie wzmacnia ducha w narodzie. Czy Ducha Narodu też, o tym uczeni milczą, ale wszystko inne policzyli neuronowo, prędkościowo, itd. I wyszło im dokładnie to, co na zdrowy rozum już dawno wiedziano… 🙂
Zeenie, ależ rozśpiewanie nie przeszkadza umydłowieniu. One się dopełniają (ze sobą i wieloma jeszcze innymi rzeczami). Ogólnie – chodziłoby tu o kurację na coś, co Gombrowicz nazwał polską ‚formą osłabioną’ a co a cappella czasem parafrazuje jako: dorośli niedomanierowani, dzieci niedokindersztubowane, pieski niedotresowane, nutki niedociągnięte, dykcja niedo(cośtam), ciało niedomyte, przekręty niedokończone, idee niedomyślane (także nasze rzekome trademarks, np. pomysły teologiczne 😉 ) itd… 😉 🙂
A że inne narody też mają swoje mankamenty? Pewnie, że mają, ale my mamy jeszcze nasze wielkie ambicje i nasz mega-kompleks niższości (jako zbiorowość, nie jednostki) – co najłatwiej przezwyciężyć wzbijając się nad poziomki. Co zresztą powoli następuje.
Że uczestnictwo w kulturze jest uzależnione od zamożności – absolutna racja. Tylko, że w Polsce bilety do filharmonii są śmiesznie tanie (nie uwzględniam ekstra-gwiazd) a na przykład w ‚uwideowieniu’ społeczeństwa byliśmy w europejskiej czołówce nawet gdy zarobki były 20x niższe od zachodnioeuropejskich… gadget-oriented Orientals, jak usłyszałam w Niemczech 😕 Więc, poza sferą ubóstwa, jest to kwestia świadomej decyzji, wyrosłej z przygotowania do konsumpcji takiej a nie innej kultury (dom, szkoła, związki przyjacielskie, partner…)
Gabi,
1/2 godziny muzyki tygodniowo w podstawówce? *Se* raczysz żartować… albo-li co….
Dyskusje na temat edukacji muzycznej trwaja rowniez w Szwajcarii. Sa glosy mowiace o oddaniu tejze w rece prywatnych szkol muzycznych, bo robia to efektywniej. Przeciwnicy podnosza argument o rownosci szans przywolujac przyklad Europy Wschodniej (tak!), gdzie wychowuje sie muzyczna elite, a „masy”, czyli niespecjalnie utalentowani niech sie sami edukuja. Tu jest przyklad (przypadkowy) szwajcarskiej 9.klasy z malego miasteczka, uczniow ogolnie mniej zdolnych, „odsianych”po 6. klasie. Zdolniejsi poszli do szkoly sekundarnej, kwalifikujacej ewentualnie do gimnazjum (liceum). Ci uczniowie koncza obowiazkowe 9 klas i pojda do „terminu” czyli praktycznej nauki zawodu polaczonej ze szkola zawodowa. Na koniec szkoly spiewaja dla mlodszych klas i rodzicow. Polecam szczegolnie „Let the sunshine in” 🙂 Te klasy mialy po 2 godziny muzyki tygodniowo.
http://youtube.com/watch?v=qu3iN8rN44I
sorry 🙂
Doping ma byc raczej rytmiczny niz melodyjny, bez przesady !
A z tym nie ma wiekszych klopotow. Skandowanie bez spiewania jest rownie skuteczne.
Kiedy chadzalem na mecze pilkarskie w Polsce, to naprawde bylo mi obojetne, czy spiewam (a spiewalo sie: w koncu wiekszosc przyspiewek dopingowych byla oparta na prostych i znanych melodyjkach), czy skanduje klaszczac.
Na lodowiskach, stadionach bejsblowych czy w halach koszykarskich w Ameryce PN. doping jest sterowany przez muzyka, ktory wygrywa na tradycyjnych organach o brzmieniu koscielnym (oczywiscie dzis jest to Yamaha, Korg czy Moog) kawalki z dopingowego repertuaru, od tradycyjnej fanfary poczawszy (ta-da-da-da-ta-daaaaaaaaaaaa), za kazdym razem zmieniajac rejestr o nute wyzej. Potem sa championy oraz we-will-rock-you Queenu, itp. W ten sposob publicznosc ma muzczna podporke, ale i tak raczej klaszcze niz spiewa, jesli tyko rytm do tego zacheca.
Nie, nie sadze, zeby jakosc spiewu na trybunach byls polska racja stanu. Za to zachwoanie na trybunach i poza stadionem – to juz badziej.
Pozdrawiam.
W tutejszych szkolach bardzo modna jest nauka rytmu przy pomocy tzw. body percussion czyli uzycia wlasnego ciala jako instrumentu muzycznego. Zaczyna sie juz od przedszkola.
http://youtube.com/watch?v=V6UxAs4n4eU&feature=related
Ten pan oczywiscie opanowal te sztuke troche lepiej niz przedszkolaki 🙂
Tu też są fajne perkusje cielesne:
http://youtube.com/watch?v=vVHlHSU9E1c
To jest świetny przykład urytmicznienia dzieci, to muszą być atrakcyjne formy, a wcale nie wymagają nakładów tylko chęci i pomysłowości. Poza tym widać, że nie trzeba wyważać drzwi, bo są szeroko otwarte.
Mt7:
Nie uważam tego za polską specjalność. Przynajmniej za jakąś szczególną specjalność. Po prostu chłodzę entuzjazm.
Basiu:
No tak, bo video to był gadżet świadczący o prestiżu, a jak znajoma znajomej 😉 działała w chórze (zresztą stamtąd się znały, ale ‚moja znajoma’ po założeniu rodziny i urodzeniu dzieci przerwała działalność w chórze), to się jej dziecko dziwiła co to za dziwną matkę ma, co śpiewa i starało się ją ‚unormalnić’, czyli sprawić żeby jak ‚normalni ludzie’ nie śpiewała. (Ale dodaję, że podobno jak dorosło samo trafiło do chóru 😉 )
A ja z zupełnie innej beczki. Doczytałem do końca wywiad z Kennedy’m w Gramophone. I ‚nasz Kennedy’ się odgraża, że po Młynarskim i Bergu jest gotów grać Szymanowskiego 😉 I narzeka na biurokrację w Filharmonii Krakowskiej (‚przy niej komuniści to anioły’).
Redakcja zaś chwali płytę i dziwi się dlaczego ten Młynarski nie jest bardziej znany, bo jej zdaniem na to zasługuje.
„PolSKA, biało-CZERwoni itp. – niech mi kto wytłumaczy, dlaczego tak ma być?”
Bo to jest śpiewane na melodię „Go West” Pet Shop Boys i tak akurat się zrymowało.
No zaiste, 3M, choć trudno się (w rodzimym wykonaniu) domyślić, że to to samo:
http://www.youtube.com/watch?v=39KZ2afBtLU
Czyli jeszcze jedna obca piosenka c.b.d.o.
Te perkusje cielesne fajne 🙂
Rytmy oczywiście są równie ważne na stadionach, zgadzam się z Jacobskym. Ale melodie też – wazna jest różnorodność! Metoda „z orkiestrą” jest fajna, u nas też, jak mówi Krzesimir, już się takie orkiestry pojawiają, ale… ponoć i one grają za szybko (relata refero, ja nigdy nie słyszałam).
A jeżeli mam być taka szczera do głębi, to ja sama w odniesieniu do tego, co się wyrabia na stadionach, jestem – jak Hoko – starym kocurem. Ale rozumiem, że można inaczej 😀
Czy to zmowa, czy takie zbiegi?
Tytuł na tytułowej stronie Tygodnika Powszechnego:
„Ile człowieka w kibicu”. Hę?
Ale „Polska gola Polska gola taka jest kibiców wola” brzmiało chyba całkiem dobrze, ino młodzi kibice nie wiem, cy to bocom. Moze trza przybocyć 🙂
Owczarku, Ty nie cudzobloguj, tylko obiecany wpis zapodaj.
Północ już daaawno minęła. 🙂
EmTeSiódemecka coś podejrzliwa…
Nie widziałam jeszcze nowego „Tygodnika”.
To jest temat, który po prostu wisi w powietrzu 😀
Dobranoc!
Kibice Panatthinaikosu Ateny:
http://www.youtube.com/watch?v=u0rMe2Vyb9E
Próbowałem coś znaleźć z polskiego podwórka, ale niestety… A gdzieś widziałem piękny pokaz (jeśli chodzi o rytm jedynie, ale dobre i to) kibiców GKSu Katowice, ale już nie pamiętam gdzie. Wyszukiwanie w YouTube nie pomaga.
Skąd tyle czarnowidztwa, mój kochany Górnik ma co śpiewać, to pamiętam jeszcze z podstawówki
W pewnym śląskim mieście
gdzie najlepsze piwo jest,
jest taka drużyna
co się Górnik Zabrze zwie.
O Górniku, o Górniku
ty strzeliłeś bramek sto,
tyś najlepszy jest na świecie,
jeszcze jedną bramkę strzel.
Droga Pani, Z trudem wytrzymałem do końca póltoragodzinnej V symfonii Brucknera w Krakowskiej Filharmonii. Mimo starań orkiestry i dobrego Dyrygenta Pana Klima utwór byl przenudny. Nie jestem fachowcem od muzyki, ale bardzo lubię muzykę, a w tej symfonii były same dźwięki i było ich za wiele. Reperuar Krakowskiej Filharmonii, instytucji bezpańskiej i bez kierowania jest coraz bardziej nudny i gdyby nie turyści sala Kurii świeciłaby pustkami. Nie pomoże nazwisko Jan Krenza, który jakoby będąc I dyrygentem pojawia sie w Krakowie co najwyżej raz w kwartale, szmuglując przy okazji swoje własne kompozycje, może one i dobre, ale nie do słuchania. I tak to życie muzyczne w Krakowie zamiera mimo wolności i suwerenności. Natąpił paraliż i od kilku lat skłócone i niekompetentne władze nie portafią zaangażować przyzwoitego kierownika. Gdzie te czasy -Pani ich nie pamięta – i jakie metody stosował krwawy reżim komunistyczny angażując do Filharmonii tak znamienitych muzyków, że wymienię kilku; Bierdiajew, Skrowaczewski, Markowski, Czyż, Katlewicz, Wit i wielu innych. W każdy poniedziałewk po koncercie ukazywała się w prasie bardzo wnikliwa recenzja z przyjemnościa do poczytania. A dziś w Pani byłej GW, rezenzent muzyczny zajmuje się przeważnie ralacjami z knajp i pubów. Pozdrawiam
Jasny Gwincie, Bruckner napisal jedna symfonie, ale za to dziesiec razy 😉 Wspolczuje serdecznie.
PAKu, tutaj kibice hokejowi:
http://www.youtube.com/watch?v=KBYsi7n-5as
JasnyGwincie:
Nie wiem jaki był koncert w Krakowie, ale z tego co pamięgam Pani Gospodyni Brucknera nie lubi, więc chyba go bronić nie będzie.
V Brucknera podobno jest ‚słabszą’ w jego dorobku, ale dlaczego nie słyszysz wśród dźwięków muzyki? Czym się muzyka od ułożonych dźwięków różni? Ja wiem, rozumiem, gdy miałem remont nad głową, to było sporo dźwięków i to jakoś ułożonych we wspólny sens podporządkowany planowi remontu, a nie było muzyki. Ale dla Brucknera to chyba określenie niedobre — raczej warto by powiedzieć, czego od muzyki oczekujesz, niż negować jej istnienie w jego symfonii.
Wracając do ad remu:
foma, kluby mają przyśpiewek od cholery. Tu trochę próbek na forum:
http://www.ligamistrzow.com/forum/viewtopic.php?t=300&postdays=0&postorder=asc&start=0
i, jak widać, tu też królują zagraniczne przeboje.
Trudno mi też zrozumieć, na jaką melodię śpiewany jest przebój „Mistrzem Polski jest Legia…”.
Ale reprezentacja???!!!
A czy „Polska gola, Polska gola, taka jest kibiców wola” jest śpiewane czy krzyczane? Też dalibóg nigdy nie mogłam wysłyszeć 😀
I jeszcze cos egzotycznego: Ahly vs Zamalek. To jest doping!
http://www.youtube.com/watch?v=3NWIq-h3vVM
„Polska gola, Polska gola…” to może być głośna melorecytacja 🙂 ja spokojnie mogę to wyśpiewać 😉
To wszystko przypomina jakieś tańce plemienne wokół ogniska przed wyruszeniem po obce skalpy. 🙁
Może sport jest taką wojną zastępczą?
mt, nie może, tylko na pewno jest
Przepraszam. Nudną V symfonią Brucknera w Krakowie dyrygował Pan Michael Zilm, dyrygent wyśmienity, a nie Klim jak mi się poprzestawiało.
PAK, jak pamiętam Kisiel określił muzykę jako zorganizowane hałasy. Czy w tym przypadku hałasy były dobrze zorganizowane, to nie wiem.
Z lokalnej Wyborczej:
Dzięki obecnym na trybunach paniom to przeciągłe „Pooolskaaa biało-czeeerwoni” nie było takim zwykłym chamskim, chrapliwym rykiem. Brzmiało jakoś tak bardziej ujmująco, figlarnie, serdecznie. I co ważne – kobiety kibicki mniej fałszują!
No i potwierdza się to, o czym pisałam parę wpisów temu („Najwięcej witaminy”) 😀
Bo chłopcy w grupie zachowują się trochę inaczej… 😀
Pani Doroto, dzisiaj w Paryżu przed kilkoma godzinami zmarła Wiera Gran.
Dzięki, Panie Remigiuszu, za wiadomość.
Niech spoczywa w pokoju…
Tu jest o niej:
http://www.polityka.pl/archive/do/registry/secure/showArticle?id=3340325
I jeszcze, o historii jej największego przeboju:
http://www.midrasz.home.pl/2003/kwi/kwi03_02.html
Ryszard Marek Groński pisał też o niej w swojej najnowszej książce „Proca Dawida”.
To był straszny czas i trudno osądzać, trudno wydawać wyroki.
Bogu trzeba dziękować, że nie stawało się przed sytuacjami trudnymi do wyobrażenia. I trzeba robić wszystko i ciągle przypominać, żeby koszmar nigdy nie wrócił.
Ludzie bardzo łatwo zapominają i chętnie przyjmują wersję idealnego ja, nie chcą uwierzyć, że w każdym drzemią mało przyjemne możliwości.
No tak, faktycznie, niech spoczywa w pokoju.
http://www.youtube.com/watch?v=fb0vR7J2P84
foma,
półeczka jest, proszę o sugestie 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Co_w_duszy_gra/
… w sensie, co tam oprócz poezji umieszczać? I do roboty foma, skieruj mnie, gdzie mam iść i te poezyje pozbierać!
Może coś jeszcze? Na przykład teksty jakieś? Linki? Zdjęcia?
U PaniDorotecki pod uwiecznionym u Owczarka ewergrinowym wpisem
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=51
było twórczości kupa, w zaraz następnym też sporo.
Polecam też kryminał prozą w odcinkach „Borys na dworcu”.
A moim zdaniem zeen najwyższe, wręcz apollińskie loty ma u Basi a cappelli.
Już u Owczarka napisałam, ale dalszy ciąg ewergrinowej twórczości nastąpił pod kolejnym wpisem „Mamy pianistów wielu”.
Się wezmę do roboty za bliżej nieokreślone potem, foma, a tera… trzeba przygotować posiłek. Nie samą poezyją czy muzyką człowiek żyje, przyznajcie!
Głodomorów trzeba nakarmić, spragnionych napoić.
P.S.
Piosenka zespołu dziecięcego powyżej (u Owczarka) przypomina mi coś. Otóż parę lat temu przesłał mi człowiek z Białegostoku piosenki takich smarkatych ze szkoły podstawowej, którejś ze szkół w Białymstoku. Jakaś „pani od muzyki” zorganizowała sesję, nagrali to. Pogrzebię w cd’s i Wam podam, bo mnie się to bardzo podobało. I wydaje mi się, że lepsze od tej fasolki (foma wrzucił u Owczarka). No to do kuchni, do kuchni!
Nie umiem robić tego w YouTube, ale wrzuciłam Wam cały dysk do:
http://alicja.homelinux.com/news/Co_w_duszy_gra/Muzyka/Przyjaciele_Piotrusia_Pana/
I ten zespół tak się nazywał, „Przyjaciele Piotrusia Pana”. Nie wiem, czy kiedykolwiek to wyszło oficjalnie, ja dostałam tak zwane „demo”, to było ze 4 lata temu.
Jeżeli ktoś chce, niech sobie ode mnie ściągnie pirackim zwyczajem 🙂
Dowod na to, jak mozna spiewac na trybunach zawarty jest w kawalku „Fearless” z plyty „Meddle” Pinka Flojda. Na koncu spiewaja kibice FC Liverpool. Dobrze im to idzie.
Te piosenke adoptowali kibice Legii W-wa.
„O nasz ! O nasz ! O-oo Nasz !
My wierzymy !
Tylko w CWKS !
Hej Le-egiaaaa!
O nasz ! O-oo nasz !”
I tak dalej. Mozna spiewac bez konca, ale najczescie po dwoch turach spiew lamal sie i przechodzil w skandowanie „Legia !” „Legia !”
Bajko ty moja ! Alez to czlowiek pamieta bzdety !
A zapomina, gdzie klucze polozyl piec minut temu…
No tak, działo się tu, działo jak mnie nie było!
Troszkę uzbierałam , zdaje mi się że coś (jeden wpis? podpowiedzcie) zgubiłam z tego wpisu – tyle nazbierałam, a potem powolutku zajrzę na wcześniejsze/pózniejsze wpisy.
http://alicja.homelinux.com/news/Co_w_duszy_gra/Poezje/Pazdziernik_2007/
Alicjo, nr 1 i 19 to Starsi Panowie 😆
Zaraz. Ja pamietam „Przeklnę cię” w jakims duecie. Było to wielce „dramatycne”.
Teraz nie mogę odsłuchać, bo chodzą zaprzyjaznione programy i nie da się wszystko na raz.
A te tytuły to tak od siebie, szybko wrzucając na półkę 🙂
Krafftówna i Łazuka 🙂
Jacobsky napisał:
Bajko ty moja ! Alez to czlowiek pamieta bzdety !
A zapomina, gdzie klucze polozyl piec minut temu…
1. Bajka to jest pies, który został piesową i prznależy do Jędrzeja.
2. Oj to, to! Klucze i okulary! A Wojtka z piaskownicy, jakby to było wczoraj. 😆
Dobranoc.
A „wziąłby człowiek amunicję…” to z „Na ryby”:
http://www.youtube.com/watch?v=dFttaXuC0BM
Dobranoc, już czas na sen. O lwach 😀
Droga Alicjo –
w klasach 1-3 jest 1 godzina muzyki tygodniowo
w klasach 4-6 – dwie ,
wygląda to tak , że jeśli dziecko w kl. 4 ma ‚ całą ‚ 45-minutową lekcję,
to w klasie 5 i 6 ma połowę tej czterdziestopięciominutówki – raz w tyg.
Mogą być zmiany – inaczej podzielone te dwie godziny w ciągu trzech lat.
Jasne jak słońce.