Drogie Dzieci!
Dziś zrobimy tu sobie Dzień Dziecka ze sztuką, która skierowana jest do dziecka w każdym z nas. Niedawno wrzuciłam tu mały kawałek, dziś – cały filmik What’s Opera, Doc?, który powinien się raczej nazywać Who’s Wagner, Doc? Mamy tu w pigułce nie tylko Tetralogię (cwał Walkirii, motyw Zygfryda), ale i Tannhäusera. Elmer Fudd i Bugs Bunny ganiają się jak zwykle, ale przy okazji wbijają piękną szpilę Wagnerowemu nadęciu. Ja oczywiście cenię Wagnera, ale nadmiar patosu wywołuje we mnie łaskotki i chęć śmiechu. To chyba to dziecko we mnie… Filmik ten więc wychodzi mi naprzeciw, podobnie jak pewna płyta, którą bardzo lubię, a która pięknie sprowadza Wagnera do parteru.
Ale nasz miły króliczek nie tylko Wagnera popularyzował. Także innego autora, który jest pełen humoru sam w sobie i pewnie na taką przeróbkę by się specjalnie nie obraził, raczej cieszyłby się z popularności.
A tutaj Bugs pokazuje swoje oblicze jako dyrygenta – bynajmniej nie takiego niewinnego króliczka… To jeszcze nic – tutaj jest wręcz groźny! I wcale mu się nie dziwię – w takim przypadku na jego miejscu pewnie miałabym ochotę na to samo… A potem? Czy można się dziwić, że po obejrzeniu tego filmu pewien mały Chińczyk zwany Lang Lang zapragnął zostać pianistą wirtuozem? Sam się do tego przyznał za mojej przytomności… Myślę, że mniej go zachwycała wersja The Cat Concerto z cyklu Tom and Jerry… Zabawne: na czołówce leci zorkiestrowane Preludium d-moll Chopina, a jako autor muzyki widnieje niejaki Scott Bradley.
A tu trochę opowieści z Lasku Wiedeńskiego… No i jeszcze trochę talentów od urodzenia, tym razem wśród sówek.
Na koniec coś z dnia dzisiejszego. Trafiłam kiedyś na YouTube na pyszne filmiki o yeti i gnomach, z których jeden zresztą wrzuciłam w związku z rogiem alpejskim. Polecam w ogóle całą serię, to arcydziełka zwięzłości i humoru. A co lubią gnomy? Gnomy lubią techno…
Wszystkiego najlepszego w Dniu Dziecka! 😀
Komentarze
Dziekuje za zyczenia.
Jacobsky
Ja przed zaśnięciem przeczytałem, linki rozwiążę w wolnej chwili. a piszę, bo wyobraziłem sobie, jak ten tekst mógłby wyglądać bez Youtube i Amazon….
Wszystkiego najlepszego 🙂
Pani Doroto,
no to jednak bylam ja……
Jaka ja mam miec pamiec muzyczna skoro blogowa mnie zawodzi!
Dzieckiem sie poczulam od samego rana
a to dzieki Pani, Dorotko kochana
Odpowiadam Alicji. Poszlam na skroty. W Wwie jest Laboratorium Dramatu
http://www.culture.pl/pl/culture/artykuly/dz_abramow_newerly_maestro_smolar
i przywieczornie tak mi sie okroilo. Przepraszam, jezeli nabruzdzilam.
Wszystkim nam, wam, tym, innym i postronnym raz jeszcze wszystkiego radosnego!
I niech sie spelni, jak to zyczenia powinny!
😀
A ja pozwolę sobie w dniu swojego święta na pewien proces myślowy. Cudowna sztuka dla dzieci jest rzadko spotykana, to chyba najtrudniejsza jej dziedzina. Dziecięcym baletem wg Hoffmana jest przedstawienie Czajkowskiego, z jego muzyką. I właśnie tę muzykę wziął na tapetę mój najukochańszy zespół z dawnych lat, EL&P. Kłania się „Dziadek do orzechów”.
Kto lubi, niech posłucha.
http://pl.youtube.com/watch?v=rX0vOYwHj30
Pozdrowienia dla wszystkich innych dzieci (i tych nieposłusznych również).
Dziś zrobimy tu sobie Dzień Dziecka ze sztuką, która skierowana jest do dziecka w każdym z nas
No przecie nie w kozdym, Poni Dorotecko, nie w kozdym 😀 . Jako właśnie Bobicek zauwazył, w nieftóryk z nos – w tym w nizej podpisanym (a nie – tutok akurat wyzej 🙂 ) jest nie dziecko, ino sceniak. A z kolei w Pikwicku, Mordechajecku, Alfredzicku i BlejkKociku jest kociak. No chyba ze kociak i sceniak to taki inksy gatunek dziecka 🙂
A tan cały królik Baks… Na mój dusiu! Z tom całom jego pomysłowościom pikne by odganiał wilki od owiec mojego bacy. Przyznoje, ze chyba nawet lepiej niz jo. Zakradołby sie taki fudament do owiecki, a tutok znienacka Baks wyskakuje z zapytaniem: Co jest, doktorku? 🙂
Pewno że kociak to kocie dziecko, a szczeniak to psie dziecko! Czy inaczej Bobik tak pragnąłby życzeń w ten dzień? 😆
Wszystkiego najlepszego pieseczkom i koteczkom też! 😀
melodia @3:13 – to tym bardziej pozdrawiam i zapraszam 😀
Iście po dziecięcemu ubawiłam się wpisem .Kawałek z łabędziami i Dunajem mój ulubiony! 😀 Jeśli chodzi o produkcję amerykańską ,oczywiście. Nic jednak nie pobije Wilka i zająca- także w różnorodności muzycznej.
Sama nie wiedziałam co wybrać. To znaczy -wiedziałam : akcję na stadionie, ale nie mogłam znaleźć a dziecię każe szybko wyprowadzić się na nowe rolki.
Tak więc tango , potem wspomnienie Kunickiej 😉 ,O sole mio, czy dżezik, a wszystko w jednym odcinku! 😀
http://www.youtube.com/watch?v=kmAEvR8C1ns&feature=related
O marszu na początku zapomniałam!
No i o życzeniach!!! Wszystkiego najlepszego wszystkim dzieciom, także tym czteronożnym! 🙂
Oczywiście czworonożnym!!!!
Ja jestem „dzieckiem podszyta ” , a poza tym moja mamuśka żyje . Dziękuję za życzenia . Vale !
Nie zapominajmy o kaczuszkach wszak to też dzieci i do tego dwunożne 🙂
Czy stosowna jest w Dzień Dziecka,
Bardzo znana bajeczka? 🙂
Uha ha, tra lalala… 😉
Dla dużych dzieci, jakimi jesteśmy my 😆
Trzeba pielęgnować dziecko w sobie – choćby po to aby potrafić cieszyć się z byle czego. Królik Bugs jest rozkoszny. Chciałbym wspomnieć o filmach Tima Burtona, zrobionych zarówno dla dzieci jak i inteligentniejszych dorosłych. Są to właściwie musicale: Miasteczko Halloween (The Nightmare before Christmas) i Gnijąca panna młoda (The Corpse Bride) – z muzyką Danny’ego Elfmana. Są to czarujące baśnie,zaprawione sporą ilością eleganckiej makabry. Jesli nadarzy się okazja – warto nie przegapić.
Drogie Dzieci (i ja też!),
wszystkiego dobrego w Dniu Dziecka i w każdym dniu!
Kiedy tutaj przyjechałam lat temu prawie 26, poznałam taka jedną, która jako ochotnik poduczała takich jak ja języka tubulczego. Studiowała, a dorywczo pracowała jako kelnerka w pewnej *trendowatej* knajpie. Zaprosiła mnie kiedyś do tej knajpy. Siedzimy, ja podziwiam (knajpa w przerobionym dawnych chlewie świńskim!) i coś mnie… coś swojskiego jakby. Taki plakat-obraz. Dziewczynka z wielka kokardą i naokoło mmnóstwo kolorowych motyli. I podpis: Międzynarodowy Dzień Dziecka. Waldemar Swierzy.
Hilara nadal pracuje w Chez Piggy, plakatu juz nie ma, a o Międzynarodowym Dniu Dziecka mało kto tu słyszał. Nic to! Dzwonię do dziecka 🙂
Halo to ja . Stary gamoń rocznik 62… 🙁
W ramach obchodów Dnia Dziecka umówiłem się z Czerwonym Kapturkiem , się chłodzi… prezent od Pana Lulka.
A ja tymczasem jeszcze dorzucę Trzy małe świnki w rytmie Tańców węgierskich Brahmsa 😉
http://alicja.homelinux.com/news/dzien-dziecka.jpg
Szczeniak! 😀 (Marek oczywiście)
I jeszcze Carmen a la Tom&Jerry 🙂
🙂
Kierowniczko droga ,
chce być starym gamoniem, to niech jest, Marek. (Poszedł Marek na jarmarek, kupił sobie oś…)
Szczeniaczek to nasz Bobik;)
No ale wszystkim nam dzieciom 😉
No to jeszcze jeden rozkoszny filmik! Morał: każda pycha zostanie ukarana 😉
http://www.youtube.com/watch?v=wpaPMqQi69w&feature=related
Nakłuty Wagner rozbawił mnie do łez :-), szczególnie cwał Walkirii 😀 – wielkie dzięki! A oto co może narobić strasna zaba, jak ją wpuścić do opery http://www.youtube.com/watch?v=uXb_K_pb6R4
😆
Ten Minkowski to też swoją drogą kawał dzieciaka 😉
Dziękuję za życzenia!
Dzisiaj byłem świadkiem przezbawnego koncertu, gdzie większość słuchaczy uznała, że to dla dzieci, a oni już są dorośli… Źle zrobili, takie zadufanie powinno się wykpić niczym Wagnera 😉
A jakieś szczegóły? 😉
Słucham koncertu w Radiowej 2, szkoda, że bez mojej córki, wraca właśnie z Warszawy, z Parlamentarnej Sesji Dzieci i Młodzieży.
Wspaniała muzyka, piękny głos aktorki czytającej polskie baśnie. Wczoraj też wspaniały koncert dziecięcy i znany wszystkim dzieciom głos lubianego aktora. Piękna inicjatywa Programu 2 Polskiego Radia. Dziweci chcą słuchać muzyki klasycznej. Wszystkiego najlepszego dla wszystkich dzieci, my także jesteśmy dziećmi. Pozdrawiam Panią Dorote Szwarcman.
Witam Ann i wzajemnie serdecznie pozdrawiam, a także córkę, która miała dziś – można powiedzieć – Dzień Dorosłego 😀
Szczegóły? Saint-Saens „Karnawał zwierząt”, ze słynnymi Pianistami (mają dużo wspólnego ze zwierzętami — jaskółcze ogony i kontakt z kością słoniową, jak było w wierszyku-wyjaśnieniu) między Ptaszarnią, a Skamielinami. Moss ze Suitą ZOO (kapitalne „Sępy”, choć podobno to o krytykach muzycznych… ups… ja tego nie napisałem; świetne Małpy (ja tak myślę, czy to nie coś dla Torlina, bo i rock’n’rolla małpy grały…), a na deser coś dla dużych dzieci, czyli „Wprowadzenie dla młodych ludzi do orkiestry” Brittena. Szczegóły w blogu (‚prasówkowym’).
Rainer Bruninghaus po wczorajszym koncercie trafił do szpitala we Wrocławiu, lekarze nie chcą go wypuścić. Pod znakiem zapytania stoi jutrzejszy koncert w W-wie. Jeśli wyjdzie ze szpitala, jest szansa, że Ostrów się odbędzie w środę.
Psia krew, takie miejsce załatwione, Fahrenheit zmarnowany 🙁
Ale nic to, życzymy Rainerowi szybkiego powrotu do zdrowia i dużo muzyki do zagrania 🙂
Teraz zauważyłem, że na Europa leci „Biznesmen i gwiazdy” (Local Hero) z muzyczką Mareczka Knopflera 🙂
E, za późno, nie wchodzę w to 🙁
Witam świątecznie 🙂
Dziś koło południa obejrzałem na Planete dokument pt. „cudowne dzieci”:
http://www.planete.pl/?prog&26226
Okazuje się, że życie małego geniusza (wszystkie pokazane dzieci miały iloraz inteligencji w okolicach 170) wcale nie jest na co dzień takie wspaniałe. Tradycyjna szkoła jest im całkowicie zbędna więc powstaje konieczność inwestowania w prywatne nauczanie – co oczywiście nie jest tanie. Poza tym dzieci takie otoczone są niechęcią zarówno równieśników jak i większości dorosłych. Tak więc wybitne zdolności niosą ze sobą równie wybitne trudności…
FilmBox zapuszcza po raz pięćdziesiąty „GOOD WILL HUNTING ” coś mówiący o nieco innym aspekcie poruszonego przez Quake problemu. Film udany, problem niewydumany, jeśli kto nie widział, proszę udać się do najbliższej wypożyczalni….
… a ja zaniedługo idę na koncert Jureczka Thorogooda 😛
I bardzo się na tę okoliczność cieszę. I nawet mi tu nie próbujcie, że to nie Bach czy inny Wagner.
Quake,
Ty nam tu z tymi super inteligo nie wjeżdżaj i tym ilorazem inteligencji.. Zrobiłam kiedyś test na sieci, wyszło mi 92. Znaczy, zupełnie durna i poniżej. Znawcy powiadają, posadz małpę przy komputerze i wyjdzie na geniusza, zależy, jak trafi w klawiaturę.
Do Quake:
Całkiem przeciętnym dorosłym bywa na tym najpiękniejszym ze światów niewygodnie, co dopiero genialnym dzieciakom..
Do Alicji:
Po koncercie podrzuć pls linki. Będziemy współuczestniczyć.
Re: 92
Alicjo, prawdopodobnie w sieciowym teście zastosowali inną skalę… Może jeśli przeliczysz punkty na Cattela wyjdzie Ci minimum 148?
Alicja, nie mam pojęcia jak oni te punkty liczyli. To był jakiś test ale bez użycia komputera (pisemny). Ale faktem jest , że jeden z tych dzieciaków wygrywał w szachy z dorosłymi zawodnikami. A żeby dać im jakieś szanse to grał w opasce na oczach – po prostu zapamiętywał wszystkie ruchy na szachownicy jakie zostały zrobione. A znowu inna dziewczynka wymiatała na fortepianie mając. No ogóle szczęka człowiekowi opada jak takie rzeczy widzi 🙂
Alla: „Optymista twierdzi, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów, a pesymista obawia się, że jest to prawda”. (James Branch Cabell) 😉
Quake @ 22:56 – co to znaczy „dziewczynka wymiatała na fortepianie mając”? 😯
Dobrze Quake, że wspomniałeś o pamięci. Ona jest bardzo przydatna, wszelako nie świadczy o inteligencji. A dziewczynka wymiatająca mające na fortepianie – no rewelacja! Ja nawet się nie zbliżyłem do mająca, a co dopiero wymiatać go….
P.S. Mam przyjaciela – znakomity chirurg szczękowy – polecam 😉
Pani Kierowniczko: miało być „mając ledwie kilka lat”. Ale Łotr wziął i zeżarł 🙂
A może mając to rodzaj zająca? 😉
Dobra dobra, na Łotra można zwalić wszystko 🙂
Co to za sztuka wymiatać na fortepianie mając kilka lat. Sama to robiłam – i co ze mnie wyrosło? 😆
Quake:
Testy są regularnie organizowane w róznych miastach. Można się zapisać (wpisowe 60 zł, o ile się nie mylę).
A czy w filmie wspominano o genialnych dzieciach, które teraz są już dorosłe? Jak sie potoczyło ich zycie?
Życie genialnego dzieciaka zwykle wygląda jak biegunka: co połknie to ciurkiem wylatywa, aż wszyscy mają dość….
P.K.
Ciekawi jesteśmy, prosimy o szczegóły 🙂
Alla: no właśnie wymowa tego filmu była raczej taka, że z „cudownych dzieci” nie zawsze wyrastają wybitni dorośli. A w wielu wypadkach ten”dar” grozi rozwojem osób o wyjątkowo wąskiej specjalizacji. Przykładem był chłopiec który został członkiem Mensy w wieku 3,5 roku. W rozwiązywaniu zadań matematycznych był niesamowity ale poza tym – mocno średni. Tak więc starano się pokazać zarówno blaski i jak i cienie takich uzdolnień.
A czegóż to jesteście tak ciekawi? 😆
no… podobno jakaś pani na „d” też jest jenteligentna, i do tego ma duże cycki od chirurga, Quake 😉
Ja wolę zostać przy moim niedociągu. I tych tam 92 czy ile ich było. Cycki także zarówno wolę własne, niż śtucne 😉
A dzieci mają chwilowe napady geniuszu, potem im jakoś zanika. Chyba, że faktycznie eugenialne, co się bardzo rzadko zdarza. Moje miało wspaniałą rękę do rysunku, świetny słuch, a na koniec wszystko się wyrównało, jest programatorem. Ręka i ucho pozostało, ale nie to, co zapowiadało się w wieku 4-8 lat. I tak dobrze.
Być może po prostu skala zadania, jakie takie dziecko stawia przed otoczeniem i szerzej – przed społeczeństwem, przed systemem, jest tak wielka, że lepiej je spacyfikować, uśrednić, sprowadzić do szarości? Może to dla nich jest kwestią przetrwania?
Może ten chłopiec nie tylko rozwiązywał zadania, ale tworzył nowe? Na które nikt nie był w stanie odpowiedzieć?
Przepraszam, że tak w liczbie mnogiej się odezwałem, to oczywiste przejęzyczenie. Nic mnie do tego nie uprawnia z wyjątkiem mojej wagi, która gdy wchodzę, za każdym razem mówi: wchodzić pojedynczo….
Nawet po odchudzeniu? 😉
Ojej, ja też walczę z wagą! Bez kapci jest mnie o 15 dkg mniej.
No dobra, poddaję się. Jak zaczynałem pisać o tych dzieciakach to byłem pewien, że skończy się na silikonie na literę „d” 🙂
OK, żadnych wybitnie inteligentnych dzieci nie było, nie ma i nigdy nie będzie 😉
To poważne zobowiązanie Quake’u, ciekawy jestem, dlaczego tak łatwo przyszło Ci je tu wygłosić 😉
Do Quake:
Eeee….
Jako zadośćuczynienie wrzuć nowy temat, pls.
zeen: zobowiązanie to mocne słowo jest 😉 A gdzie tam w mojej wypowiedzi jakieś zobowiązanie jest?
Alla,
ja sobie przypominam z dzieciństwa (oj, dawno to było), że byłam bardzo dobra w warcabach i takich tam – zasiadaliśmy z Tata i ja już od pierwszego ruchu widziałam, że go ogram. Lepsza spostrzegawczość czy cos w tym rodzaju – na pewno. Z wiekiem pewnie się zmienia.
Dziecko chyba nie stawia przed społeczeństwem żadnych zadań. To raczej – urodziło się, no to my je wychowamy, jak potrafimy. I tak to leci.
Ja nie narzekam.Dzisiaj w Dniu Dziecka taka refleksja, myślę, ze udało nam się wychować całkiem porządnego człowieka, bez nacisków, wymuszeń i tak dalej.
A teraz lecę na koncert! I posprawozdawam potem!
Że zacytuję: „nigdy nie będzie”
Bo to, że nie było i nie ma – jest oczywiste, że dotyczy Ciebie, bo inni miewali…
A skoro „nigdy nie będzie” wywodzimy logicznie, że dotyczy Ciebie, to wyjaśnij nam: dlaczegoż to? Wszelkie warunki do genialnego potomstwa zaposiadowywujesz…. 😉
Quake!
Jak zrozumiałam z wywodu Zeena masz warunki.
Masz warunki – to działaj! 🙂 Proces wychowania będziemy wspomagać dobrymi radami, takimi od serca!
Quake,
ja Ci tu publicity robię, a Ty się ociągasz, dalejże, Alla czeka 😉
Oj zeen, zobowiązanie (łac. obligatio) to rzeczywiście rodzaj stosunku ale cywilnoprawnego 😉 Zobowiązanie to pewien węzeł prawny ( łac. vinculum iuris ) łączący dłużnika z wierzycielem, który polega na tym, że „wierzyciel może żądać od dłużnika świadczenia, a dłużnik powinien świadczenie spełnić”
Zdaje się więc, że zdanie: „dzieci (…) nigdy nie będzie” nie wyraża zobowiązania – głównie ze względu na brak konkretyzacji stron stosunku, tj. brak określenia kto jest wierzycielem a kto dłużnikiem 😎 😆
To powiadasz Quake, ze bez stosunku stron nie da rady? No cóż, całe szczęście, że uprawiamy jeszcze kapustę…
Alla nie czeka! Abolutnie nie! Alla tylko deklaruje serię dobrych rad od doswiadczonej starszej pani!!! Matki dzieciom!
Quake, zawodowo, no ZAWODOWO zagmatwałeś odpowiedż dla zeena!
Człowiek o znakomitych warunkach to wygląda tak:
http://www.youtube.com/watch?v=M0i5xqtvGEs&feature=related 😉
Alla: lata praktyki w gmatwaniu robią swoje 😉
Alla,
Nic nie bój, Quake wierzy w kapustę….
Swoją drogą taki łeb…. szkoda….
I tak oto minął nam Dzień Dziecka.
Dzieci, drogie dzieci, w łóżeczkach czeka sen 😆
To ja pójdę go poszukać. Tego mojego snu. Miłego poniedziałku życzę.
Dziewczyny,
niech Wam się przyśni Quake…, albo ja, bo robię za dwóch 😉
No to coś dla idących spać:
http://www.youtube.com/watch?v=odcJ-vS22rI 🙂
I co z tego, że tylko na wadze? Taki sen waży dwa razy więcej 😆
Mr SandMan bring me a dream…
To do tego samego Piaskowego Dziadka? 😉
zeen ma nowy pseudonim 😆
No to dobranoc.
Może tu kiedy wysnuję jakąś opowieść wspomnieniową nt. Z życia Wunderkinda 😛 , ale teraz to już, jak na bachora przystało, idę spać.
c4… wspaniały kod dla mnie 🙂
DobraNOC!
Dobranoc 🙂
Wasza zmęczona fotoreporterka doturlała się do domu o północy. Koncert był świetny. Nie wiem, skąd ten facet ma tyle energii w sobie, ja się czułam zmęczona za niego! Bardzo sobie cenię artystów, którzy nie lekceważą publicznosci i potrafią z nią nawiązać kontakt. I potem jeszcze te bisy przez ponad pół godziny, bo nie daliśmy odejść. I nie było zakazu używania aparatów fotograficznych czy nagrywania video (a jak, nagraliśmy!), o co zwykle wielkie gwiazdy zabiegają, że nielzia. Ja to rozumiem, ale przeciez nikt o zdrowych zmysłach nie bedzie publikował kiepskiej (bo jakiej innej ?) jakości nagrań czy zdjęć. To jest tylko pamiątka dla nas. I dla was 😉
http://alicja.homelinux.com/news/img_4587.jpg
One bourbon, one scotch, one beeeeeeer…. 😉
Wstawać śpiochy, Dzień Dziecka był wczoraj! 🙂
Ale dzisiaj poprawiny!!!
No nie, nowy Budziciel-Samozwaniec! 😯
(To jest etat Hoko!)
😉
@basia: cóż, gdy Hoko śpi budzą się upiory… 😉
😆
A niby Pan Radca do tego upiora pretenduje?…
Zdaje się, że się komuś miana wampira pozazdrościło, co? 😈
😀
Rola wampira już zajęta, to biorę pierwszą wolną (rolę – dla jasności) 😆
😉
A Pan Radca to upiór dzienny czy nocny ?
😆
Upiór całodobowy. Specjalizacja – pranie mózgu 🙂
Wczoraj nie podałem, a widze, że jest plastelinowy cykl: słoń:
http://www.youtube.com/watch?v=hOEYhQvRSE0&feature=related
Upór skromnie milczy o czyszczeniu kont bankowych…. drugiej specjalizacji 🙂
zeen: od czyszczenia kont to są hakerzy a nie upiory 😛
Ten jest lepszy — początkowy marsz lwa:
http://www.youtube.com/watch?v=YKnsiUF-Ck4&feature=related
Panie Radco, hakerzy też potrafią być upiorni…
Przepraszam, za zarzucanie Saint-Saensem, ale Pianiści…
http://www.youtube.com/watch?v=IGv933Mnru0&feature=related
No tak Bobiku ale pomiędzy byciem upiornym a byciem upiorem jest jednak pewna różnica 😉
Ostrożnie na Dywanie z rana,
stwora tam biega niesłychana,
upiór tam dzienny czeka na cię –
może on z ciebie zerwać gacie,
rączo w mydlinach je zanurzyć,
po czym jak swoich własnych użyć! 😯
Widzę, że poprawiny w najlepsze 😀
To ja się chociaż na poprawiny załapałam. 🙂
Poprawił mi się humor.
Dzięki. 🙂
Dzień Dziecka, wydanie drugie, poprawione? Ja bym tam chętnie zobaczył poprawione wydanie niektórych dzieci, zwłaszcza tych, co mnie ciągną za ogon, pchają łapy w ślepia i usiłują nakarmić mnie gumą do żucia. 👿
Ktoś to ostatnio zrobił? 🙁
Bobik, wracaj do kraju! Tutaj nikt nie będzie Cię tak traktował. Tutaj co najwyżej zostaniesz napojony! Ładnie, z miseczki, czystą.. wodą…
Niestety, w kraju dużo niedobrych rzeczy robią pieseczkom – nie dzieci, lecz dorośli…
Bobiku!
A może to było w czasie deszczu? A co robią dzieci w czasie deszczu, to ogólnie znana rzecz…
http://www.youtube.com/watch?v=DXiNhBB3noQ 🙂
No tak, chyba przegapiłem dzień dziecka…
Dlaczego część imion podświetla się na czerwono a cześć na czarno? Jest to związane z częstotliwością wpisów? A może z ich wagą? Albo z wagą osób?! Być może stosowany jest tajny szyfr przeliczeniowy…
A może jest to specjalny, czerwony dywan dla Bardzo Ważnych Osobistości?! Cesarzy, Królowych, Carów, Księżniczek… 🙂
Jaka jest droga awansu z czarnego na czerwony? Jaka ścieżka kariery jest wytyczona przez zespół HR?
Przy okazji nadmieniam, że jest mi bardzo wygodnie na czarnym dywaniku.
Allo, na czerwono podświetlone są nicki, które dokądś odsyłają – na blog komentującego czy na inną stronę internetową. Polecam natupnąć na niektóre nicki… 😀
Allo,
czerwony nick stanowi linkę, zwykle do strony komentującego. Jeśli w części dotyczącej podpisu pod komentarzem dodasz w polu Strona WWW jakiś adres internetowy, też się zarumienisz.
ps. Jak możesz zauważyć, ten wpis jest bez linkowania do komisarza…
…a ten z linkowaniem, co już Pani Kierowniczka w międzyczasie opisała prostszym językiem
To takie proste?! A ja dorobiłam do tego całą teorię!!! Już nawet ujrzałam dwa dywaniki uzupełniające się kolorami, a jednak tak różne… I zaczęłam snuć teorie o wzorach… Zaraz pohasam po linkach.
No, szkoda! Myślałam, że trzeba specjalnych zasług…
I nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby kliknąć! No cóż, bywa.
Allo, podziel się z nami całością swojej teorii…
foma, teraz nie mogę. Czytam
„Komisarza Fomy przypadki
Dwie krople kryminału, trzy krople absurdu”.
W szoku pogrążona pozostaję.
Ja poległam na próbie stworzenia kryminału absurdalnego. A przygotowując się do podjęcia próby nawet posunęłam się do wypicia dwóch piw(!) z prawdziwym(!) komisarzem (!) (ewentualnie było mu Inspektor lub jakoś tak). Piwo było bezalkoholowe (moje); pewnie dlatego idea spełzła na niczym… `
Allo,
a wszystko zaczęło się tu!
Myśmy to zaczęli tworzyć zbiorowo (ściślej rzecz biorąc, zaczęli blogowicze beze mnie, ja się później włączyłam).
Tutaj Alicja zdokumentowała nasze wspólne wysiłki.
Potem komisarz się wyemancypował… i od tego czasu tu się skończyło 🙁 Ale za to powstają nowe dzieła o jednolitej stylistyce 😉 . Tylko fun już inny…
Powiedzieć inspektorowi: komisarz to jak zwrócić się do profesora per: panie doktorze… Pała pewna 😉
A jeszcze tu było libretto…
cace Panie Kierowniczko,
licencja na komisarza jest na zasadzie creative commons (swoją drogą, przydałoby się wrzucić radcy Kłejkiewiczowi robótkę, żeby spisał ową licencję, zamiast wykręcać się teorią zobowiązań), tylko chyba nikomu już się nie chce snuć zbiorowo kryminalnych wątków…
W końcu jest tyle innych tematów 😉
A z kryminałami jest tak, że się rodzą, jak się ich nie spodziewać…
Niestety, są takie dzieciątka, którym za diabła nie da się wytłumaczyć, że piesek to nie jest element zestawu „Mały torturator”. Czasem nas odwiedza jedna pani z takim potworem. Mama niby już wie, do czego maleństwo jest zdolne i uważa, ale potwór zawsze wypatrzy chwilę, kiedy mama nie patrzy. Wrrrrrr!!!
Allo, Pani Kierowniczka niestety ma rację, że w Polsce dorośli też potrafią zwierzętom zrobić dużo złego. Ale ja i tak od czasu do czasu wracam do kraju, chociaż nie na stałe. Tylko nie przepadam za czystą…wodą. Wolę kałużankę w kolorze bordeaux. Może to skutek obracania się w towarzystwie wampirów? 😯
foma @ 14:14 – o Creative Commons można sobie przeczytać tu, Radcy Kłejkiewicza nie trzeba zatrudniać 🙂
Mnie by się chyba jakiś radca prawny przydał, bo przy okazji czytania kryminału zauważyłem, jakie zarządzenia wydał zeen w sprawie przebywania psów na blogu. Pani Kierowniczka za psami wprawdzie się ujęła, ale zarządzeń expressis verbis nie odwołała. Tak że ja zdies nieliegał. 😀
Chociaż, tak po prawdzie, to mojej anarchistycznej duszyczce nawet się to podoba. 🙂
Bobik, zeen jako filar nie jest uprawniony do wydawania zarządzeń. Jedynym podmiotem uprawnionym do ich wydawania jest Pani Kierowniczka. A zarządzenia wydane bez upoważnienia do ich wydania są nieważne 🙂
Nie mówiąc o pieczątce, która jest u mnie 😆
Uczcie się, uczcie, dzieci, blogowej historii… 😀
Zarządzenie zostało wydane przez Tymczasowy Zarząd Blogu, kolektywny organ dbający o porządek, jak najbardziej legalnie… Działalność TZB nigdy nie została poddana w wątpliwość.
Przypominam, że TZB był samozwańczy, ale mimo to okazał się lojalny 😉
…cyt: „bo to taki samozwańczy temat był” 😆
No to jaki w końcu jest ten mój status? Dotychczasowe informacje nie pozwalają wysnuć żadnego jednoznacznego wniosku. Pani Kierowniczka z jednej strony jakby potwierdza, że zarządzenie zostało wydane przez legalny i lojalny organ, a z drugiej strony zdaje się przychylać do opinii Radcy K., że organ nie miał uprawnień. Ja się już całkiem pogubiłem! 😯
Bobiczku, organ był lojalny, ale nie całkiem legalny, jako że samozwańczy 😉 Tak więc psie zarządzenie jest nieważne, zwłaszcza że – przypominam – celowo nie zostało podpisane, a niszczarka stała w pobliżu 😀
Dla pewności nadaję Ci tytuł Honorowego Kudłacza Dywanikowego (do kompletu z Horonowym Kocięctwem 😉 ). Tyle że z tymi tytułami… Odkąd nadałam Hoko tytuł Honorowego Budzika Blogowego, zaczął się migać i w ogóle rzadziej bywać 🙁 😉
Pani Kierowniczko, czuję się zaszczycony tytułem, dziękuję, jeżeli ma Pani jakiś pierścień do cmokania, to jestem gotów cmoknąć. Chociaż perspektywa uciekania przed zeenem przez kręte supły Dywanika i chowania się za frędzlami też miała swoje uroki… 😀
A bywanie może z tytułami nie mieć nic wspólnego. Ja jeszcze przed nadaniem tytułu zacząłem rzadziej bywać, ale to dlatego, że zarobiony jestem. Jak się odrobię, to zacznę znowu tak bywać, że jeszcze Pani uszami wyjdę. 😀
To wtedy będzie można użyć określenia: Pies, Który Wychodzi Uszami 😆
Tu ma w duszy grać, a nie wychodzić uszami 😉
Hoko bywa bywa…
Alicjo, może powinienem zostać Psem Który Gra W Duszy I Wychodzi Przez Uszy? 😀
Bobik,
🙂
Bobik, zostań przy Bobiku. Tak jest najpojemniej.
Poza tym zanim wpiszę tak długi tytuł, zdążę zapomnieć, co chciałam napisać 🙁
Bobiku!
Pozostań Bobikiem, a przecież śpiewać każdy może! 😉
Wyszła „składankowa” płyta, zespołu z kręgu progresywnego metalu, której recenzję przeczytałem. Recenzentka wydawnictwa wykazała bezsens tego wydawnictwa zatytułowanego: Greatest Hit i nazwała gniotem. Szkoda było słów, prztszło mi na myśl, że krócej można to wyrazić: Greatest Kit….
…czyli największy kubeł albo największy zestaw (jak np. presskit – pakiet prasowy)? 😉
To taka sładaneczka językowa 😉
A mnie ta wykładnia o (nie)obowiązywaniu zarządzenia nie przekonuje…
foma, no przepraszam, jak może być ważne zarządzenie niepodpisane?
A może być, przyjęte przez aklamację… To był właśnie ten przypadek. Dopiero po pół roku podnoszą się pierwsze głosy z wątpliwościami. To jak na polskie warunki trwałości legislacji cała wieczność.
Jaka tam aklamacja bez akceptacji Kierowniczki? Absolutnie nieważne, i to od początku 😐
To trzeba było to powiedzieć zaraz po powrocie. Teraz to pobite gary… pobite gary…
A lista obecności była sprawdzana?
Skąd wiadomo, że jednomyślność była? 🙂
Pośmiałam się troszku,
teraz pora spać, bo nie wiadomo kiedy pobudka. 😉
Dobranoc!
foma! Ile razy mam przypominać oczywiste oczywistości? GŁOŚNO protestowałam przeciwko postponowaniu piesów 😀
Myślę, że foma upiera się przy zarządzeniu, bo chce mi jednak dać szansę na zabawę w gonionego 😀
Głośno, ale nie do końca. Pobite gary! Pobite gary!
Oj, bawić się toto nie umie… Co to znaczy „nie do końca”? Nawet było, że „kończę temat”
Alla wpisała swoje wyrazy uznania:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=56#comment-19308
Temat był kończony co do prawa Kierowniczki do wejścia na swój blog. Po chwili zastanowienia, przez aklamację, uznaliśmy, że jednak ma prawo.
A piesy miały swoją aklamację. I teraz to pobite gary! Pobite gary!
Nuuudziarz 😆
A niby o czym to było?
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=56#comment-5108
Lubić a pozwalać, to dwie różne sprawy. Czasem prawdziwe oddanie polega na umiejętności powiedzenia nie! I żadne enigmatyczne wrrr nie stanowi wystarczającego alibi. Pobite gary! Pobite gary!
Każdy pies potwierdzi, że ostre wrrr plus zielona mordka oznacza: NIE! A tak nawiasem mówiąc w stolycy nie mówi się gary, tylko szklanki 😆
W stolycy to nie ma podwórek, na których można tak zawołać…
Samozwańczość dotyczyła wypraszania sobie deprecjonowanie dokonań, a nie podstaw działalności TZB. Jak czytać, to do końca.
Znaczy się, zarządzenie ważne. Pobite gary! Pobite gary!
Naocznie się można przekonać, że krytyka dotyczyła tylko donosicieli i żadnego postponowania piesów nie było, jeżeli Pani Kierowniczka dostrzegła tam coś innego – nie moja wina. Moja ocena donosicieli pozostaje constans.
Było postponowanie piesów w formie wymagania specjalnych badań – ewidentna szykana. Na wściekliznę nie tylko piesy mogą być chore… Jak badania, to dla każdego albo wcale!
A poza tym – powtarzam – zarządzenie niepodpisane ważne być nie może. Howgh!
To proszę o pokazanie jakiegoś podpisanego zarządzenia, żebyśmy mogli ocenić, czy deklarowana, jednyna słuszna, ścieżka regulacji, w ogóle istnieje. Inaczej to pobite gary! Pobite gary!
Cóż za ciekawy dyskurs jurydyczny się tutaj odbywa 😛
Panie radco, poproszę o prawną interpretację, inaczej te wampyry Nosferatu się nie odczepią…
„Pobite Gary!” – podstawowy okrzyk podwórkowy oznaczający wykrycie poważnych nieprawidłowości w przebiegu zabawy. Inne wersje to: „Pomylone gary!”, „Gary, michy pobite!”, „Spalone gary!” w zależności od rejonu. ”
Podkreślam: zabawy….
Przepraszam, oczywiscie wpisałam się tak z pół roku temu, ale po prostu mam pootwierane linki ze wszystkimi blogami, librettem, odcinkami przygód, a do Pani Doroty okna ze dwa lub trzy i tak biegam po wszystkich, coraz bardziej zszokowana, a w tzw międzyczasie linki od Paka doprowadziły mnie do testu i stało się – dowiedziałam sie, że jestem 7 w 8 Enneagram. No i szok.
Znowu biegnę do Paka. Muszę jeszcze dowiedziec sie do czego owe 7 w 8 pasuje. Chyba do niczego, coś się tak obawiam.
A co my tu, prawdziwe sądy uprawiamy? 😆
Alla @23:36 – domyślam się, że jakaś pilna robota czeka 😉
Pani Kierowniczko, zdaje się, iż dywanowe wampiry są w stanie rozbić w pył każdy – nawet najbardziej błyskotliwy – wywód prawniczy za pomocą zgrabnego argumentu brzmiącego: „pobite gary”. W teorii prawa taki nielojalny fortel erystyczny określa się jako argumentum ad pobitum garum. Wydaje się, że jestem bezradny 😆
A co to za odmawianie wampirom prawa do interpretacji? Niektóre z wampirów to nawet bdb miały z teori prawa… A jak radca uzna, że po żołd gwardzisty nie wart sięgać to co? Kolejna wykładnia? Trza otwarcie stawać. Inaczej to pobite gary! Pobite gary!
Ad pobitum garum = ad mortem usrandum 😉
Z teorii to może i wampiry mogły mieć bdb, ale z praktyki – fe! Cały wampirski wywód się kupy nie trzyma – tylko na jakiś podwórkowych argumentach…
(A na moim praskim podwórku rzeczywiście się mówiło: pobite szklanki!)
Dla potrzeb dyskusji internetowych wynaleziono tzw. prawo Godwina. W skrócie rzecz ujmując zakłada ono, że jeżeli ktoś na pewnym etapie rozmowy użyje argumentu odwołującego się do nazizmu (np. odpisze: „Tak mówił Hitler w 1933 r.!”), to dyskusje uważa się za zakończoną a ten, kto użył tego argumentu przegrał spór. Obecnie reguła ta rozciąga się na wszelkie inne internetowe sposoby wymiany zdań i użyte określenia. Można zatem przyjąć, że „wampyry Nosferatu” sprawę zakończyły.
I tak Was lubię 😆
Pani Doroto, u mnie żadnej pilnej roboty nie ma. Jak zwykle zresztą. Spokojnie i cicho, dzisiaj nie odkurzam!
Czytam i czytam i nie mogę znaleźć sedna dyskusji – może nadmiar linków i stron tak na mnie działa – ale mam pytanie: czyżby sedno znajdowało się w garach, które się fomie zbiły?!
Jeśli zarządzenie ponownie podlega głosowaniu, to pozwalam sobie być przeciw! Nawet jeśli mój głos nie będzie brany pod uwagę, a nawet wtedy gdy głosowania nie będzie!
A gdzie jest Alicja? Ona bardzo pięknie i skutecznie porządkuje! Alicjo!!!
Pobite gary to dla psa żaden argument – pobicie garów to ja załatwiam jednym machnięciem ogona. 😀 Co innego podpis i pieczątka Pani Kierowniczki. Ale Pani Kierowniczka twierdzi, że do żadnych niecnych, antypsich machinacji pieczątki nie przykładała.
A poza tym, jak mnie ktoś na Dywanik jako psa nie będzie chciał wpuścić, to pomacham legitymacją Honorowego Kota i z głowy. 😆
zeen, to jest elastyczna wykładnia prawa Godwina 😉
Baaardzo elastyczna 😀
O Hitlerze doprawdy nic nie było…
Widzicie Bobik, Wyście się sprawdziliście i pokładamy w Was nadzieje. Wy szczekacie na zadaną melodię bez dyskusji a jak trzeba, to i zamiauczycie Bobik. Wyście są wierny towarzysz i stawiamy na Was. Kierownictwo weźmie Was Bobik pod uwagę przy ustanawianiu zastępstw. Mocno w Was Bobik wierzymy! Wy jesteście zdolni Bobik i jesteście gotowi do wszelkich zadań. Wicie rozumicie, jest taka potrzeba by przedstawić we właściwym świetle nasz czas. Na początek Bobik, podzielimy Was na sto równych części i będziecie miarą naszych czasów….
To co, mam już korzystać z prawa Godwina?
zeen, Kierownictwu i innym sympatycznym i dobrze mnie traktującym ludziom chętnie zaszczekam, zamiauczę i nawet zatańczę, jak będzie potrzeba, bo z sympatii różne rzeczy się robi całkiem bez wysiłku. Ale niestety, jak już wcześniej zauważyła Pani Kierowniczka, zdarzają się ludzie źle traktujący psy. Na tych warczę – wrrrrr!!!
Miło się gawędzi ale muszę już iść spać. W końcu ja tu robiłem dziś (w sumie to już wczoraj) pobudkę 😉 Dobranoc 🙂
Aż sprawdziłam – no faktycznie, skoro świt 😉
Dobranoc 🙂
😉 🙂 😆
P.S. Alla, o co biega? 😮
Jako że pewnie większość blogian pewnie nie jest świadoma uprawianego w innym miejscu pieniactwa, pragnę tylko poinformować, że Szanowna Kierowniczka otrzymała poradę prawną, jak wybrnąć z supła, w który sama się zaplątała. Mam nadzieję, że z niej skorzysta…
Ale tam Komisarzu, jakiego pieniactwa… 🙂 Zwykła wymiana zdań celem ustalenia pozycji procesowych. Sprawa jest prawie wyjaśniona, oskarżenie odstąpi od zarzutów, zrobi się ściepę na nowe gary dla Pani Kierowniczki i będzie można nastawić zacier 😉 😆
Komisarz tu natrętnym reklamiarstwem pojechał, oj pojechał… 😉 😀
Jak pojechał? 😯 Przecież nigdzie żadna linka nie zwisa…
A pod nickiem? 😆
To stara, stała linka. Nie liczy się… 😀 Ważne, żeby rozwiązać supeł, który Kierownictwo samo pozostawiło za sobą. Magna neglegentia culpa est…
To te katony i inne aniony sobie tak na bezczelnego z angielskiej ‚gross negligence’ przetłumaczyły?… 😮 😉
Możliwe, że rzymskie legiony przywiozły taką kalkę z podbitej Brytanii…
Pobuuudka!!
PS
Drę się tylko do tych, co jeszcze nie wstali… 🙄
Te katony i aniony tak mówiły już wtedy, gdy Brytannię zamieszkiwali wytwórcy kultury dziobowej 🙂 Zatem kto z kogo zrzynał to powszechnie wiadomo i nic tu nie zmienią sympatie czy antypatie, nawet telepatie.
🙂
Ja widzę, że dla co poniektórych Dzień Dziecka nigdy się nie kończy 😆
Jak coś jest dobre, to po co to kończyć 😉 Ogłosić rok dziecka i juszszsz…
Ile wpisów można zaoszczędzić 😆
To niezły pomysł. Zwłaszcza że będę musiała Was teraz trochę zaniedbać… 🙁
Pani Kierowniczko, proszę zdefiniować słowo „trochę” 😉
Jutro skoro świt lecę do Pragi – znów, jak swego czasu do Wilna, Orlen mnie porywa na jeden dzień na koncert Blechacza. Wracam pojutrze przed południem i mam desperacką ochotę (wstępnie jestem umówiona na tak), by tego samego dnia wskoczyć w pociąg i udać się do Miasta Łodzi na koncert Royal Philharmonic Orchestra. Pewnie tam przenocuję, a w piątek wrócę, tylko po to, by w sobotę skoro świt znów wsiąść w pociąg i jechać do Elbląga, gdzie mam poprowadzić koncert duetu ElettroVoce (Agaty Zubel i Cezarego Duchnowskiego) w ramach Letnich Ogrodów „Polityki”. Stamtąd w niedzielę znów skoro świt, żeby zdążyć do Warszawy na imprezę dziecięcą na Zamku Królewskim… Ale jak tylko dorwę się do sieci, to postaram się odezwać 😉
Przepraszam, ja z pytaniem. Czy od dzisiaj wpisujemy się pod dowolnie wybraną datą?!
To jest bardzo cenna inicjatywa. Jestem za, aczkolwiek czasami trudno jest trafić.
Szczerze mówiąc z trudem wyobrażam sobie, co tu się będzie działo jeśli przez najbliższe dni zabraknie silnej dłoni Pani Kierowniczki…
Ja jestem przeciw, bo ja co prawda znajduję, jak wchodzę od strony admina (pokazuje mi komentarze po kolei), ale kto inny może nie znaleźć i w ogóle co to wtedy za rozmowa?
A przed wyjazdem na wszelki wypadek zarządzam: żadnych samozwańczych zarządzeń! One i tak od zawsze były nieważne, ale uparciuchom mówię jeszcze raz:
WSZYSTKIE PIESY SĄ NASZE!
Ja zarządzenie wydaję jedno. Nie obrażać się nawzajem i nie dokuczać! No i bawić się dobrze 😉
Ale gdyby jednak była pokusa dokuczania – to może lepiej by urwisy bawiły się w oddzielnej piaskownicy? 🙄 😀
Pani Kierowniczko, nasz naród zarządzenia umie obchodzić, zwłaszcza pod nieobecność Kierownictwa. A ponieważ ja już nieco straciłem zaufanie do paktów o nieagresji, to żeby wchodzić na Dywanik poczas Pani podróży, musiałbym chyba wynaleźć jakiś ekstra sposób. Może się przebierać za wiewiórkę? 😕
Wszystkich zaniepokojonych uspokajamy – podczas nieobecności Kierowniczki porządku pilnuje Tymczasowy Zarząd Blogu (TZB), organ lojalny, sprawdzony i zaprawiony w bojach…
Wszystkich dokuczających przegoni. Wszystkich szczekających i pogryzionych przeczesze. A wszystkich pozostających w żalu przytuli. Howgh!
A tak dla porządku, czy Pani Kierowniczka może pokazać opieczętowane zarządzenie z 19:35? Bo bez pieczątki zarządzenia ponoć nieważne, chyba że przyjęte przez aklamację…
ps. aklamacja oczywiście wchodzi w skład TZB
foma,
wilk, co owiec pilnuje, to przyjemna fucha –
samorealizacja z gwarancją dla brzucha… 🙂
Bobik, widać że nie zarządzałeś grupą. Największym rozrabiakom trzeba dać najbardziej odpowiedzialne zadania. Nie poznasz człeka albo piesa, taki zaangażowany i odpowiedzialny, a robota wykonana na cacy…
foma, delegowanie zadań do jedno, a jakość wykonania w sporym stopniu zależy od nagrody… Jakie są przewidziane? Dla człeka i dla piesa?
Nagrodą są prestiż i władza…
Bobik! Cieszysz się?! Będziesz miał władzę i prestiż! A dla mnie w nagrodę poproszę tort lodowo – bezowy. 🙂
Kto powiedział, że szczeniaka
dokoptują do zarządu
spędzi roczek w mnisiej celi
bez kiełbasy i bez prądu
Panie Przewodniczący,
Szanowni Zebrani,
Przedłużamy Dzień Dziecka tymczasem o 48 godz. Celem ostatecznym ma być Rok Dziecka – Czas rozpatrywania wszelkich wniosków minie, kiedy TZB uzna to za stosowne. Zapraszamy do dyskusji 🙂
Wpadłem z wiaderkiem. Będzie gdzie mieszać. Potrzebne tylko foremki do nalewania w coś…
Ależ foremki właśnie leżą obok mnie…. Proszę, Panie Przewodniczący – można nalewać 🙂
Zarządzeniem TZB ustala się: wszystkie zabawki w obrębie piaskownicy są wspólne. Do dbałości o nie zobowiązani są wszyscy uczestnicy zabawy.
Allo, gdybym był łasy na prestiż i władzę, to bym nie został psem, tylko całkiem kim innym. Za to łasy jestem na zabawę, ale nawet dla zabawy nie mam ochoty dać się zamknąć w celi.
Zarządzenie z 22:35 przyjętę przez aklamację! Radca K. zaprotokołuje na kawałku papieru śniadaniowego…
Miło mi poznać Panią Aklamację 😀
ZAżąDZENIE juszszsz zaprotokołowane… 😉
Protokół ma mi tu zostać dostarczony z podpisem i adnotacją „Za TZB”!
I nie cieszcie się tak, wrócę tu szybciej niż się spodziewacie 😈
Pani Aklamacja lubi sprawnych prawników. A do tego jak potrafią fikołki, to już jest cała w skowronkach 🙂
Bez obaw Pani Kierowniczko, dostanie Pani do wiadomości odpis protokołu potwierdzony za zgodność z oryginałem 😉
zeen, jak trzeba to ja potrafię na głowie stanąć 🙂
No! I żeby mi tu był Ordnung, a nie Boordell… 😉
A nie mówiłem, że transfer Kłejkiewicza do TZB to dobre posunięcie…
Ordnung możemy wpisać w rubrykę „propozycje do rozważenia”. Rzecz wymaga pewnego namysłu… 😉
Czy nie mógłby być porzundek zamiast Ordnungu? Bo na Ordnung ja jestem z różnych przyczyn mocno alergiczny. 🙁
Bobik, trzeba rozważyć czy porzundek i Ordnung to synonimy 😉
Bobiku, John Boordell wymaga godnego przeciwnika, jakim jest Johan Ordnung. Widzę zaległości w lekturze…
Informuje się lekko zestresowanych, iż TZB posiada liczne narzędzia do utrzymania ładu i porządku. Jednym z nich jest licentia poetica, która zezwala na zamykanie w odosobnieniu, gdzie odosobniony dotąd świeci za pomocą dynama, aż nie dojdzie do wniosku, że lepiej jest świecić przykładem.
Czy to, że tu się wpisujecie, znaczy, że jak zajrzę tu powiedzmy w czwartek, to już będzie tu 500 komentów? 😯
Dużo zależy od tego, czy Kierownictwo zapewni żółciutki piasek i leżaki. I czy nie spostponuje TZB…
Leżaków się jeszcze zachciewa? A po co leżaki w piaskownicy?
A oprócz piasku jeszcze coś do picia by się zdało. Upał straszny jest… 😀
foma, alergia jest alergią, bez względu na lektury. A jak się będę cały czas drapał, to wystraszę towarzystwo, które pomyśli, że mam pchły. 🙂
Przy lekturze informacji medycznej ze środków przeciwalergicznych, alergia jest zupełnie inna…
Leżaki na piasku tworzą wakacyjny nastrój jak na molo w Zopot…
Ze środków przeciwalergicznych przydałaby się w zestawie pierwszej pomocy jakaś caipirinha albo margarita. Myślę, że Radca Quake mnie poprze. 🙂
Ostatni komunikat w dniu dzisiejszym: TZB idzie spać. Uprasza się o utrzymanie dobrych obyczajów na wodzy….
Bobiku, nie wiem co Twoja mama na ten pomysł. Ale ja popieram 🙂
Moja mama przecież nie będzie się przychodziła bawić do piaskownicy. A czego oko nie widziało… 🙂
No dobrze, dość już na dziś tego siedzenia w piaskownicy. Czas spać. Dobranoc Państwu 🙂
Quake, nie zapomnij przed wejściem do łóżka wytrzepać piasek z butów! 😀
Grzeczne dzieci, poszły o północy spać 😆
A ja z rana wrzucam problem kolegi fomy:
1. strasznie się szarogęsi i stosuje groźby (vide 21:26),
2. próbował podważać zarządzenia Kierownictwa,
2. na zaprzyjaźnionym blogu napisał komentarz suponujący obraźliwie, że Kierownictwo przekupuje brać blogową biletami na Mozarta.
Czy ktoś taki może być w TZB? No, sami powiedzcie.
Chyba że się pokaja… 😉
No właśnie taki foma musi być w TZB. Inaczej TZB się rozpłynie w bezproduktywnych dywagacjach czy można? czy wypada? co na to inni..? etc.
A Kierownictwo interpretuje fakty po swojemu, manipulując biednymi dziećmi i jeszcze sugeruje niecnie, że kolega ma problem.
Czy ktoś taki może w autorytarnnie rządzić blogiem? No sami powiedzcie…
… 😥 …Tak i jeszcze Kierownictwo imputowało, że a cappella miała na uwadze swoją piaskownicę, podczas, gdy ona tę, tylko tę i wyłącznie tę (no, troszkę też piaskownicę fomy podlansowała… taka altruistka).
Więc sami powiedzcie… 😥
🙁 … I Kierownictwo chce wyraźnie oszczędzić na funduszu socjalnym (vide postulat Quake’a – napoje)
Więc sami powiedzcie…..
Tak, sprawa migania się Kierownictwa od nakazanego prawem dbania o zaspokajanie pragnienia piszących i starających się jest karygodna. Rodzi się podejrzenie, że tzw „problemy kolegi” to godna pożałowania sztuczka pijarowska, odwracająca społeczną uwagę od rzeczywiście istotnych kwestii.
Aż się nie chce nic mówić…
TZB informuje, że dla dobra gości uruchomiło Fundusz Rezerw Blogowych w celu zapewnienia godziwych warunków w piaskownicy. Z funduszu tego zostały zakupione napoje a także środki opatrunkowe i leki, jak również drugie śniadanie dla wszystkich dzieci. TZB podtrzymuje stanowisko niejednokrotnie wyrażane: w przeciwieństwie do Kierownictwa, dla TZB wszystkie dzieci są nasze! I żadne dziecko nie będzie w piaskownicy głodne ni nienapojone!
TZB zdje sobie bowiem sprawę z głęboko destrukcyjnego wpływu głodu i pragnienia na jakość krwi blogowej…..
Niech spragnieni nie tracą nadziei. W piaskownicy krew zawsze w najlepszym gatunku!
W ramach wzbogacania FZB dolaczam dwa melony i butelke BarAna Rotszylda. Spiesze rowniez doniesc o podworkowej tragedii: wlasnie zaorano mi piaskownice. Za to jest parking.
Hustawka jeszcze stoi, ale skakac mozna tylko do smietnika.
TZB czyli „rozvody vody z polypropylenu”…
http://www.tzb-info.cz/
TZB docenia wielki wkład teresy i Hoko, dzięki którym BarAna Rotszylda będziemy mogli rozprowadzić po całej piaskownicy rurami znanego polskiego producenta. To się nazywa piaskownicowy patriotyzm. Chwała im 🙂
Blagam, tylko nie chrzcijcie mi samolotu. Niech juz zostanie wegierski
A czy w ramach piaskownicowej solidarnosci ktos moglby mi podac skrzydla?
…skrzydłów ci u nas dostatek… 😉
Ale zapotrzebowanie na skrzydła ma skalę międzynadową…
http://www.youtube.com/watch?v=fO5pLE6leIw
Leć nad partyturami i sław imię polskich piaskownic….
No drogie dzieci, w takim tempie to my pięciu setek nie wyrobimy…
foma, ja ci pomogę!!! Jaki temat? Szukamy Bobika?
Spokojnie, drogie dzieci, spokojnie (20:13). Nie idziemy na ilość tylko na jakość 🙂 Zdrowie Fundusz Rezerw Blogowych – po raz pierwszy! 😀
😆
Pan Radca lansuje wirtuozowsko higienę psychiczną… 😉
…Znaczy – zdrówko! 😀
Komunikat Baaaa…heep…dzo Ważny:
Na posiedzeniu wyjazdowym TZB został całkiem słusznie poszerzony o Wielce Zasłużoną a cappellę. Ceniąc Jej wielkie zaangażowanie oraz wielki wkład w rozwój piaskownicy, Pan Przewodniczący powierzył Jej funkcję Vice. Tym samym zeen stał się zwykłym członkiem.
Jako były Vice dziękuję bardzo Państwu za współpracę. Pozwolą Państwo, że wypiję toast za Naszą Basię Kochaną….
zeen,
w imię zasług TZB przyznało Ci tytuł honorowego vice. Stosowny odpis uchwały zostanie przekazany Kierownictwu po powrocie.
Tym samym ujawnieni członkowie TZB to: basia, zeen, Quake, aklamacja i piszący te słowa foma. Utajnionych członków rzecz jasna, nie można wymieniać z nicku…
Także samo ujawnieniu nie może ulec funkcja koleżanki Aklamacji….
Zeen, to może przynajmniej opisz koleżankę Aklamację. Tak, abym mogła ją rozpoznać i okazać szacunek należny ujawnionej członkini TZB (np. podczas zlotu…).
Prawdopodobnie piszesz do mnie, ale nie jestem pewien, ja się przez małe z piszę….
zeen, dobrze mówisz. Piszę do Ciebie. I mam na myśli koleżankę aklamację przez małe a…
No tak, ja przez szacunek….
Otóż koleżanka aklamacja zjawia się zawsze we właściwej chwili….
Zawsze wtedy, gdy TZB jej potrzebuje….
zeen, ale powiedzieć, że koleżanka aklamacja jest na każde skinienie TZB to by już było zbyt wiele… 😉
To byłby nietakt…
To byłoby chamstwo skrzyżowane z grubiaństwem – dlatego tak nie powiemy 😉
A już draństwem byłoby znać i się nie podzielić. Tak nie postępują prawdziwi piaskowiczanie…
Wzost koleżanki aklamacji? Zauważalny?
Czy wy wiecie, że aby wpisać się u Hokopoko trzeba mieć kalkulator w zasięgu dłoni?!!! Kazano mi liczyć! 7 + 6! A przecież mam maturę! Tak się speszyłam, że uciekłam. Bo a nuż przy następnym wpisie każe mi pierwiastkować, całkować, obliczać powierzchnię księżyca lub szybkość mijających się pociągów! I cóż ja wtedy zrobię?!
Oczywiście, że tak wygląda ścieżka eskalacji.
Już kiedyś komisarz wspominał, że program pilotażowy MEN zakłada podawanie cen czipsów i innego badziewia w formie działań matematycznych, by dzieci i młodzież podszkalały się w rachunkach. Jaki jest los pilotażu, niestety nie wiem 🙁
Wystarczy miesięczny….
Wlasnie rozslawiam polskie piaskownice przy francuskim piwie. Zajecie to znamienite, zaiste!
A skrzydla furkotaly okrutnie dzis. Cale szczescie, ze ciagnie swoj do swego i przegadalam cala droge z rezyserem dzwieku. Mial wytatuowana marchewke na lewej rece. Czy to znak francuskich rezyserow dzwieku? Moze ktos sie zna?
A swoja droga, co byscie sobie wytatuowali na lewej rece?
Może natka pietruszki…?
Na lewej… wytatułowałabym sobie „Komisarza Fomy przypadki”, tekst bez skrótów. A na prawej tekst Abolicji podatkowej vol.2
A ja profil Pinokia
… nie powiedziałabym, Drogie Dzieci, żeście się w sposób imponujący przybliżyły do magicznej pięćsetki… ale niech żywi nie tracą nadziei… 😉 😀
Ojej, doczytałam 😯
Po prostu padam pod brzemieniem odpowiedzialności… 😐
Dzień dobry.
Z okazji Dnia Dziecka i konieczności zainteresowania dzieci muzyką 😉
„Jak w przedwojennym kabarecie
kabaret warszawski 1918-1939”
Autor: Ryszard Marek Groński
Z reperuaru K. Krukowskiego
„Filharmoniek”, autor nieznany
„Zaczęło się od tego, że parę lat temu ja poszedłem z moim Mońkiem (on miał wtedy 10 lat) na spacer i nagle, przy hotelu „Europejskim”, on zbladł jak stół, trącił mnie i powiedział: Tatuniu, Rubinstein!
– Który Rubinstein?
– Pianista Artur Rubinstein.
I on mi pokazał wychodzić z wytwornej limuzyny młodego eleganckiego człowieka w starszym wieku – i mnie zatkało. I ja momentalnie do niego podszedłem i mówię:
– Panie Rubinstein, czy pan doprawdy jesteś mistrzem Arturem Rubinstein?
– Tak jest.
(…)
– I to fakt, że w Lyonie, w Barcelonie, w żyjro de Ranejro i Buenos Paryż pan zarabia na tych koncertach takie wielkie pieniądze?
– Fakt!
Jak ja to wszystko usłyszałem, to powiedziałem mu: dziękuję, a Mońka wyrżnąlem dwa razy w mordę i krzyknąłem:
– Słyszysz? Będziesz się teraz uczył grać na fortepianie czy nie? I od tego się zaczęło…”
Chwala a capelli! Chwala!
Heroiczny to bowiem wyczyn!
A co by sobie wytatuowala a capella na lewej rece?
Bo to moze sie przydac jako znak rozpoznawczy w Dniu Wielkiego Spotkania.
… nie cierpię tatuaży… nawet tych malowanych… i nawet myśl o nich jest mi wstrętna 😉
A znak rozpoznawczy? – Oczywiście garb brzemienia odpowiedzialności… 😉
A czy brzemie pozwoli sobie garb odebrac?
to się dopiero okaże… 😀
Oko TZB patrzy i czuwa…
Powstaje pytanie co należy rozumieć pod pojęciem „lewa ręka”
Jeśli miałby to być tatuaż na lewej dłoni to pomysł raczej odpada. Tatuaże na przedramieniu też raczej nie wchodzi w grę. Ale na ramieniu – dlaczego nie?
Klienci by się wystraszyli wytatuowanego radcy? Ale taka grafika: wielki młot rozbijający w proch klocek z napisem „VAT”, mogłaby być wręcz zachęcająca do skorzystania z usług…
😉 …
Lewa reka oznacza lewe ramie. No, na dloni chyba tez bym sie nie odwazyla
Dzień dobry 😀
Dzień dobry…
Pytanie organizacyjne mam… Czy Pani Kierowniczka powróciła na stałe, czy tylko przelotem. Bo grafik dyżurów w TZB trzeba opracować…
Drogie dzieci, nie znajcie dnia ani godziny… 😆
A kolega foma jeszcze nie przeprosił za supozycję przekupstwa…
Drzyjcie amirki
i wy Alcyjony
Zguba, zguba!!!!
amorki, sorry, reka az zadrzala z przerazenia!!!!
foma, ludziom niestety tatuaż ciągle kojarzy się z subkulturą więzienną. I dopóki to się nie zmieni to nie licz, że sobie zrobię tatuaż w jakimś widocznym miejscu 😛
Kolega foma odniósł się do niesłuszności zarzutów…
Kolego foma:
1. wczorajszy komentarz z 9:11 jest niedopuszczalny. Proszę nie zapominać, czyj to jest blog.
2. kolega suponował (u a cappelli), że bilety na Mozarta to rodzaj przekupstwa. To jak to jest: może mam nie załatwiać tych biletów ani niczego innego? Zaczęłam już także zbierać płyty na prezenty dla zlotowiczów – ale może to łapówka i nie powinnam tego robić?
Póki kolega nie odszczeka, ja robię na niego groźne wrrrr
Szanowna Pani Kierowniczko,
ad. 1. komentarz z 9/11 [sic!] był prostą reakcją na komentarz 04060637… Pozwolę sobie zakończyć w tym miejscu, by nie napisać czegoś rzeczywiście niedopuszczalnego.
ad. 2. przywoływany wpis u a cappelli stanowił kontynuację wcześniejszego żartu i w żaden sposób nie miał charakteru obraźliwego. Muszę tu przypomnieć Pani słowa: „Zacznę od małego sprostowania. Trochę byłam nie na czasie, kiedy pisałam poprzedni wpis – Maurerische Trauermusik na koncercie, na którym będziemy, nie będzie wykonana”. Użycie przeze mnie tytułu tego konkretnego, powszechnie znanego utworu miało bawić, wskazywać, że nie ma podstaw do posądzenia o łapówkarstwo, bo jak korumpować czymś, co nie istnieje, a dodatkowo pokazywałe, że uważnie czytam zamieszczane na blogu muzycznym wpisy.
Prezent od Pani, a taki miałem przyjemność otrzymać, to wspaniała pamiątka i nie śmiałbym nawet przez moment pomyśleć o tym w sugerowany przez Panią sposób.
Ponieważ, co jest powszechnie wiadome, nie pałam miłością do psich odgłosów, warczące istoty okrążam z daleka, a jakiekolwiek szczekanie z mojej strony jest wręcz niewyobrażalne, przekazuję koleżance a cappelli przewodzenie TZB, a sam udaję się na banicję. Jak w staropolskim przysłowiu: „wrzucam problem, wyrzucam…”.
Niniejszym składam rezygnację z członkostwa w TZB.
Dziękuję za wspaniałą zabawę.
No, nie, zeenie, czlonkostwo wszak bylo dobrowolne i z pelna swiadomoscia zagrozen.
Popedzenie za popeden TZB takoz
Sprawozdania nie trzeba, zaakceptowane droga partyjnej aklamacji (nawet jednoosobowej, ale to juz wielszosc w razie braku brakow)
proponuje przeniesc sie pod kolejny wpis
Mając powyższe na uwadze stwierdzam, iż TZB utraciło zdolność podejmowania uchwał z powodu braku quorum 🙁
Tereso,
niezwykle miło mi czytać Twoje teksty, muszę Cię kiedyś wreszcie posłuchać, obiecuję to sobie, a teraz Tobie. Dziękuję za wszystko.
Quake,
Wystarczy dokooptować przynajmniej jedną osobę – wszak aklamacja ciągle jest…
Nastąpiła wyraźna zmiana jakości in plus. Powodzenia 🙂
zeen: a nie zapomniał kolega o koleżance basi? Wszak ona też została dokooptowana do tego zaszczytnego grona 😉
Nie zapomniałem, mówię o zmianie jakości właśnie ze względu na obecny skład, nie przypisujcie radco wszystkiego sobie 😉
zeen, „Próżność to mój ulubiony grzech” 😉
http://pl.wikiquote.org/wiki/Adwokat_diab%C5%82a
Panie Radco,
czy próżność to stan po wypróżnieniu, bo coś słyszałem, ale nie jestem pewien, aliści na liście grzechów tegom nie znalazł….
Hmmm, to by oznaczało konieczność przedefiniowania pojęcia „targowisko próżności”…
Ale czy to fair….?
No właśnie, szkoda byłoby tych celebrytów znanych z tego, że są znani 😉
Fajna babeczka Ci wyszła 🙂 Poćwiczę i może kiedyś taką też ułożę….
Dobranoc
Dobrej nocy 🙂
Wzorem Szefa, rezygnuję z udziału w TZB…
Ale na banicję się nie skazuję… ktoś musi, w stosownym czasie, podjąć się mediacji 😉 🙂
Znaczy się zostałem z Aklamacją sam na placu boju… No ale wszyscy do dymisji podać się nie mogą bo wtedy trzeba by było ustanowić kuratora 🙂
Władza zostaje w dobrych rękach, Panie Radco! W jedynie słusznych rękach, powiedziałabym 😎 😀
No cóż… jedynie słuszne ręce to moje, pozwalam sobie znów przypomnieć 😉 😆
Odpowiedź fomy na mój post, choć bez szczekania, uważam za rodzaj odszczekania i wybaczam wspaniałomyślnie całą resztę 😉 😀
Pozdrawiam jak najserdeczniej wszystkich byłych i obecnych członków TZB. Z wyjątkiem Pani Aklamacji, bo jej nie znam… 😉
A co do kolejnych ewentualnych TZB, to chyba przyjdzie będą one miały rację bytu raczej podczas mojego dłuższego niż jednodniowy wyjazdu… 😆
Mimo to przekażę pozdrowienia pani aklamacji… Jak wszystkich, to wszystkich.
Witam powróconego szczęśliwie z banicji 😆
No dobrze, proszę przekazać, może kiedyś zapoznam 😉
Tak się zastanawiałam po tych paru dniach, czy by nie zrobić jakiej osobnej piaskownicy… Ale chyba lepiej nie, bo zabawa straciłaby walor spontaniczności 😀
Powróconego…?
Zawróconego?
Nieeee, to się nie uda nigdy.
Czas byłby najwyższy poznać swoją słabość – to tyczy każdej ze stron.
Ino oczywiście nie mnie, bo ja takowych mam pełne półki 😉