Mykietyn jak Schönberg?
Rusza Nowy Teatr, czyli teatr Warlikowskiego. Nie tak od razu, bo po pierwsze nie ma siedziby, po drugie – na premiery, własne i gościnne (bo to ma być również teatr impresaryjny), trzeba będzie jeszcze poczekać. Ale jedno będzie już: koncert.
Bo teatr będzie też firmować serię koncertów muzyki współczesnej. Nad ich kształtem będzie czuwał Paweł Mykietyn, szef muzyczny teatru – któż inny miałby nim być, jak nie stały współpracownik reżysera? Będzie dobierał repertuar i wykonawców. W sobotę w nietypowym miejscu – Hotelu Europejskim – odbędzie się pierwsze spotkanie. Program znamienny: Compartment 2, Car 7 Pawła Szymańskiego (tu kawałeczek), Different Trains Steve’a Reicha (fragmenty tu, tu, tu), Oda do Napoleona Bonaparte Arnolda Schönberga, młodzieńcza Langsamer Satz Antona Weberna i Ładnienie samego Mykietyna. Wystąpią m.in. krakowski Kwartet Dafo, baryton Jerzy Artysz i recytujący Andrzej Chyra.
Utwory Schönberga i Weberna – to jakby aluzja do działalności powstałego w 1918 r. Stowarzyszenia Prywatnych Wykonań Muzycznych (Verein für musikalische Privataufführungen), założonego w Wiedniu właśnie przez Schönberga z przyjaciółmi – Webernem i Albanem Bergiem. Z kolei utwór Szymańskiego, i to na początek, to uczczenie przez Mykietyna swojego pierwszego i największego idola; uwzględnienie utworu własnego – to także nawiązanie do stowarzyszenia Schönberga, gdzie jego członkowie planowali wykonania własnych utworów, a kompozycja Reicha, opowiadająca o różnych pociągach w różnych miejscach świata, z wojną i ludzkimi historiami w tle, jest jakby aluzją do tematyki, do której Warlikowski wciąż powraca.
Ale to nie będzie tak jak z tym Stowarzyszeniem. Ponieważ ono służyło wykonaniom prywatnym, czyli po prostu próbom na własny użytek, ale jak najlepiej przygotowanym. Publiczność z zewnątrz nie miała wstępu, a już zwłaszcza prasie był on wzbroniony. Wejść mogli tylko członkowie Stowarzyszenia za okazaniem legitymacji z fotografią (!). I tak między sobą, we własnym gronie, zorganizowali w sezonie 1918/1926 koncertów z 45 dziełami, z roku na rok wykonań było coraz więcej, i to z najlepszymi muzykami. Były i utwory całkiem nie awangardowe, jak Mahlera czy Regera, były też kompozycje Debussy’ego czy Strawińskiego, Ravela czy Poulenca. I z tym kisili się w zamkniętym towarzystwie…
Na koncertach Nowego Teatru będzie inaczej – część publiczności oczywiście wejdzie na zaproszenia, ale też będą jak najbardziej mogli przychodzić ludzie z zewnątrz. Ta seria przypomina więc bardziej serię dawnych koncertów Nonstromu – zespołu, w którym Mykietyn działał też jako klarnecista – na Zamku Ujazdowskim. Tam przychodziła nieduża, dobrana publiczność – można powiedzieć, że trochę krewni i znajomi Królika, ale również parę osób z teatralnego kręgu przyjaciół Mykietyna.
Teraz ma szansę pojawić się na takich koncertach publiczność śledząca przedsięwzięcia teatralne Warlikowskiego, której jest więcej niż tej czysto koncertowej. I może moda na Warlikowskiego sprawi, że będzie też moda na koncerty Mykietyna, a potem na inne? Życzę im powodzenia. Pójdę oczywiście w sobotę i opowiem, jak było.
Komentarze
Cyli rozumiem, ze odpowiedź na pytanie zawarte w tytule wpisu poznomy juz jutro? 🙂
Owczarku, odpowiedzi nie mogło być dziś, bo to jest wpis skonstruowany według zasady: w pierwszej scenie ma być trzęsienie ziemi, a potem napięcie musi wzrastać. 😀
Co prowda to prowda. Zreśtom jo rozumiem, ze ten wpis Poni Dorotecki to dopiero uwertura. A wpis właściwy to bedzie ten następny 🙂
No to dobrej nocki syćkim śpiochom, co to tak mocno śpiom, ze nawet nie zauwazyły, ze nowy wpis Poni Dorotecki sie pojawił 🙂
Ino psy – znacy sie Bobicek i jo – som tak cujne, ze zauwazyły 😀
Owczarku, może pilnowaniem nocnych wpisów wespół w zespół przekonamy antypsistów, że jednak do czegoś się przydajemy? Jak my stróżujemy, to na pewno nikt wpisu nie ukradnie! 😀
Pieski, przylozcie lebki. Ja nad Wami czuwam. Zaszczekam jakby co.
Pieski, ale szczekania na muzyków nie słychać 😉 I dobrze, bo przyłączam się do życzeń, by im się z nową inicjatywą wiodło!
Bo to są bardzo kulturalne pieski 😀
Widzę, że i Helena się dołącza (z chęcią zaszczekania jakby co 😉 ) – pozdrowienia dla trzeciego pieska in spe 😆
Siedzibą to ma być budynek MPO (!) na rogu Sandomierskiej i Madalińskiego na Mokotowie w Warszawie.
Tylko, o ile mi wiadomo, MPO dalej tam urzęduje i ma się świetnie, więc kiedy zaczniemy chodzić tam na koncerty?
Nie tak szybko:
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/60110.html
I z MPO trzeba jeszcze negocjować…
Otóż to…
Czyli na razie poruszamy się w matriksie leciutkim.
Tak by to można określić 😉
No iproszę, nie skłamałem. Wpis stoi jak opoka, ani trochę nie ukradziony 😆
Bobiku , mądry z Ciebie piesek.Masz u mnie chrupka.
Bobik + Owczarek + Komisarz = brak chętnych do kradzieży wpisu 🙂
Strzezonego Pon Bóg strzeze. Dlotego faktycnie lepiej przy wpisak Poni Dorotecki straz trzymać, coby ik jakiesi beskurcyje nie pokradły 🙂
P.S. A kieby zdarzyło sie, ze ftosi zmyli nasom straz i jednak ukrodnie, to wte zawse jest jesce jakosi nadzieja w komisorzu Fomie 🙂
Gostek,
proszę o kontakt. Pani Kierowniczka ma adresy i jest proszona o udostępnienie mojego Gostkowi.
Dobrze, będę za listonosza 😉
Pani Kierowniczko, my z Owczarkiem Pani krzywdy nie zrobimy, ale co będzie, jak przyjdzie druga zmiana? 😀
Chciałem swoim zwyczajem ogonem nocnie pomachać, ale żywcem nie ma komu. 🙁 Mam nadzieję, że ta ogólna nieobecność się nie przyjmie, bo brak ruchu ogona wcale dla psa nie jest zdrowy 😉
Jak to nie ma komu pomachać, jak to?! Ja na posterunku i dopiero godzine temu zapadł zmierzch! Co wy tu o jakichś trzęsieniach ziemi?! Antypsiści?! To ja w razie co podeślę Figę do pomocy, Bobiku i Owczarku!
Jutro (dzisiaj) mój siostrzeniec kończy 35 lat!!! Tak się zestarzał?! Kiedy?! Toż dopiero co go na tych rencach własnych….
http://alicja.homelinux.com/news/Gabik22.jpg
Alicjo, spoko, nie nerwuj się tak. Figa się przyda, jakm przyjdzie okres urlopowych zastępstw, a na razie poradzimy sobie we dwóch z Owczarkiem. Ileż to roboty wpisów w nocy przypilnować? W dzień i tak Komisarz czuwa. 😀
No i ja, no i ja 😉
A do poczty to Pani Sekretarz zagląda aby?
Jak nie!
Zagląda tylko troche pózniej!
Minęło południe – najwyższy czas na pobudkę 🙂
A kuku! 😉
….ryku!
Byłam sobie na małym jesiennym leśnym spacerku. Trochę już złotawo, gdy się zboczy na spokojniejszą dróżkę – niemal cisza, gdzie te wiosenno-letnie ptasie symfonie… Czasem coś zaskrzeczy albo piśnie, ale przede wszystkim las pełen perkusji – dzięcioły niemal na każdym drzewie 😀 No i szelest liści pod stopami – taki jest krajobraz dźwiękowy dzisiejszego lasu. Ale trudno było dziś spokojniejszą ścieżkę znaleźć, całe Kabaty wyległy. Rowerów teraz jakby nieco mniej, ale coraz więcej nordic walking 😉 Dostałam właśnie takie kijki od mojego siostrzeństwa, ale samej mi się nie chce wygłupiać 😆
Pani Kierowniczko, na spacer najlepsze są nie jakieś tam kijki, tylko staroświecki, tradycyjny pies. Nawet wygłupiać się z nim nie wstyd, bo zawsze można dać do zrozumienia, że to tylko dla dobra zwierzątka 😆
Ale piesa się ma cały czas, a nie tylko na spacerki – a co ja bym z nim zrobiła (i co pies biedny by zrobił) przy moich częstych wyjazdach? 🙁
jakie południe, jakie południe…. tu dopiero po dziewiatej i człowiek ma prawo być niedospanym jeszcze….
Nordic walking. Mieszkam niedaleko morza – więc codziennie widzę wielu ludzi chodzących z kijkami. Znajomi starsi państwo, chodzący z kijkami, właśnie opowiedzieli mi co ich spotkało. Korzystając z pięknej pogody ruszyli z kijkami w stronę morza – gdy nagle spacer przerwała im energiczna dama: No nie! – wykrzyknęła i niemal wyrwała im kijki. – Przecież kiedy się stawia kijek tak – to pięta ma być tu! – pokazała. Zaczęła ich egzaminować, okazało się, że nie mieli podstaw i prawa aby spacerować z kijkami. Przyznali, że w istocie nie mieli, wydawało się im, że wystarczy wziąć kijki, odpychać się i już. Dama im wyjaśniła, że należy skończyć kurs i dopiero wtedy można mieć czelność wyruszać z kijkami na przechadzkę. – Pięta, łokieć, pozycja stopy w stosunku do kijka, wszystko musi być zgrane inaczej nordic walking traci sens a nieznajomość reguł naraża na pośmiewisko – przekonywała ich nieznajoma. . Starsi państwo nie wiedzą czy odważą się wyjść bez ukończenia kursu.
Najlepiej ze zwykłym kijem – nie trzeba żadnego kursu 😆
Albo i bez kija 😉
Zapowiedź z „Gazety Wyborczej”:
Warlikowski w TVP Kultura
Przyszły tydzień w TVP Kultura upłynie pod znakiem Krzysztofa Warlikowskiego.
Cykl rozpocznie się we wtorek o 18.35 specjalnym wydaniem programu „Sceny ze sceny” . Będzie to rozmowa z reżyserem o wizji jego Nowego Teatru, który ma powstać w przedwojennym budynku zajezdni Miejskich Zakładów Oczyszczania w Warszawie. Do jego zespołu przejdzie grupa aktorów z TR Warszawa, m.in. Magdalena Cielecka, Maja Ostaszewska, Ewa Dałkowska, Andrzej Chyra, Jacek Poniedziałek, Zygmunt Malanowicz i Marek Kalita, a kierownikiem muzycznym będzie kompozytor Paweł Mykietyn. W programie „Sceny ze sceny” pokazane zostaną także fragmenty prób najnowszego międzynarodowego spektaklu Warlikowskiego „(A)pollonia” inspirowanego tekstami antycznymi Ajschylosa i Eurypidesa oraz opowiadaniem Hanny Krall o kobiecie ratującej Żydów w czasie okupacji. Tego samego dnia o godz. 20.30 na antenie TVP Kultura spektakl „Poskromienie złośnicy” Szekspira, 19 października, w niedzielę, (godz. 20.30) po raz pierwszy zobaczymy w telewizji szekspirowską „Burzę”, a w kolejny wtorek, 21 października, (godz. 20.45) „Kruma” Hanocha Levina.
Tydzień w TVP Kultura będzie pewnie wypasiony skoro zapowiedź taka pogrubiona 😉
U mnie jest 1:0 a u Was?
2:0 🙂
U mnie wciąż było 1:0, chyba z opóźnieniem sygnał dochodzi…
zeen, może jesteś w innej strefie czasowej? 😉
O! 2:0…
Czy…..
zeen, krótkie info: jest już 2:1 🙁
Mówiłem, że czy bramki bendom…
A bo w ramak nasej storodownej polskiej gościnności piknie pozwolili my nasym południowym sąsiadom, coby nom jednego gola strzelili. Ale ino jednego! 🙂
Ja bym tam taki gościnny nie był…
A od kiedy to się komisarz taki niegościnny zrobił? 😉
Czy ktos z Panstwa przeczytal w Swiatecznej fragment Uranii tegorocnego noblisty?
Bo ja tak i moje pierwsze wrazenie jest… jakby to powiedziec?… za duzo slow. Co samo w sobie nie musi byc zawsze zle, ale jakby nie daje zadnego wyobrazenia dlaczego jest to pisarz wybitny. Moze wybrano w pospiechu zly fragment. O antropologach w zalozonej przez nich osadzie w Meksyku, otoczonej miejscowymi chlopami. A antropologia, pada tam takie stwierdzenie, jest krolowa wszystkich nauk humanistycznych. Narrator- przybysz i nie antropolog trafia na przyjecie grona mlodych naukowcow, gdzie omawiana jest w sposob nader wulgarny miejscowa prostytutka i badania jakie na jej przypadku prowadzi jeden z antropolgow, korzystajac przy okazji z jej uslug zawodowych.
Wiadomo mniej wiecej w ktorym kierunku zmierza ten watek, ale jest w tym jakis nadmiar slow i opisu. Pewnie nie wolno sadzic pisarstwa po jednym fragmencie wyrwanym z calosci, ale mialam sobie wlasnie zamowic w amazonie Verba Mundi ( bo tytul mi sie spodobal), ale nie wiem czy warto poswiecic 22 funty plus koszty przesylki.
Czy ktos moze mnie przekonac, ze jednak warto? Bo mam poczucie winy….
Heleno, też niezbyt mnie porwał ten fragment powieści i obawiam się, że można już po nim przewidzieć jaki to rodzaj opowieści. Chyba lepiej się wstrzymać. Czytam teraz laureata nagrody Goncourtów Jonathana Littela ŁASKAWE. Nagroda jak najbardziej zasłużona, w ogóle to wielka literatura. W recenzjach punktowano zboczenia seksualne -ale stanowią one margines, choć są potrzebne nie są istotą powieści. Jeśli nie czytałaś – polecam.
No proszę, i już wszystko wiem: jaki jest wynik meczu, jaki jest kawałek noblisty 😆
Uczynni blogowicze o wszystkim poinformują 😉
To miłe 😀
No w końcu nie samą muzyką człowiek żyje… 😉
Pewnie 🙂
Chciałam zaznaczyć, że zapowiedź Tygodnia z Warlikowskim w TVP Kultura (z 19:40) nie miała być cała pogrubiona i krzycząca. To Łotr znów mnie zaskoczył 😉
A jo, jakby co, fciołek uprzedzić ewentualnyk złodziei wpisów, ze jo tutok cały cas pilnuje. A nawet kiebyk na kwilecke usnął, to przybocuje, ze psy śpiom barzo cujnie 🙂
No wiecie co?!
„- Polska to pod wieloma względami kraj bez muzyki: nie ma muzyki w szkołach z wyjątkiem wyspecjalizowanych szkół muzycznych. Mit Chopina to tylko mit. Nieobecność sztuki w szkołach jest katastrofą dla polskiego społeczeństwa. Wąskie podejście do edukacji zubaża umysły inteligentnych i zdolnych ludzi – pisze internauta.”
No, to chyba poczekam, az Le Clezio wyjdzie w paperbacku… W koncu zawsze wychodza… A strzele sobie tego Littla.
Owecarecku, dreczy Cie bezsennosc? KOta Mordechaja tez, po stracie brata. A i mnie samej nic w lozku nie trzyma…
Pozdrawiam bezsennych z rana – ja śpię twardym snem sprawiedliwego 😉 i rzeczywiście, gdyby nie moje ulubione blogowe pieski, to by mi mogli ten blog dawno ukraść… 😆
Alicjo – żadne „no wiecie co”, bo facet wie, co pisze. Znam go, to Anglik, który siedzi tu od lat, więc ma dobrą skalę porównawczą. Muzykę w szkołach już dawno zlikwidowali, zajęcia pozaszkolne też rzadkie, kraj głuchotą stoi. I tak jest w ogóle z całą edukacją kulturalną. Wiele razy o tym pisałam – są „partyzanci”, którym chce się jeszcze coś z tym robić, ale ciężko idzie, to nie znaczy, że dzieciaki nie chcą, tylko częściej nie chcą rodzice i uważają, że to strata czasu. Teraz ministrowie Zdrojewski z Katarzyną Hall mówi o przywróceniu muzyki i plastyki w szkołach i o rozwoju zajęć pozaszkolnych (i kasy na to) od przyszłego roku szkolnego, nawet podpisali porozumienie w tej kwestii, ale zobaczymy, czy wtedy jeszcze będą ministrami…
PS. Schowałam link, bo mi blog rozwalał 🙂
Obiecałam napisać, jak było na koncercie. Ciekawie, bo w końcu program był ciekawy. W pierwszej części Ładnienie – już po raz kolejny odebrałam ten utwór jako muzykę ze szpitala, może z hospicjum wręcz (niesamowity Artysz!) – łagodnie romantyczny młodzieńczy Webern i znieruchomiały przejmująco Szymański (jedną z inspiracji był obraz Edwarda Hoppera Compartment C, Car 193). Po przerwie Oda do Napoleona – ciekawy utwór z nieznośnie pompatycznym tekstem również w nieznośny sposób (bo bez pomysłu) wykrzyczanym przez Andrzeja Chyrę, na koniec Different Trains. Głównymi bohaterkami koncertu były członkinie kwartetu smyczkowego Dafo z Krakowa, które uczestniczyły we wszystkich utworach – były świetne. Jeden duży mankament koncertu – brak jakiegokolwiek słowa wprowadzającego dla tej części publiczności, która o tego typu muzyce wie niewiele albo i wcale. Tylko Maciej Stuhr na początku „błysnął” dowcipem, że wedle badań statystycznych przeciętny Polak chodzi do filharmonii raz na 74 lata, a żyje też 74 lata, więc Nowy Teatr wychodzi mu naprzeciw i daje szansę, żeby przynajmniej raz na koncert poszedł (chłe, chłe). Ja myślę, że jednak w takim wypadku poczciwa niemiecka forma Gesprachskonzert nie byłaby od rzeczy.
Interesujące było miejsce: dawna sala balowa Hotelu Europejskiego. Nigdy tam jeszcze nie byłam, jak chyba większość z obecnych. Soc w czystej formie, ale akustyka niezła.
Co prawda to prawda. Przezywam maly szok ilekroc jestem w kosciele, na jakims kolejmym pogrzebie i dochodzi do zbiorowego spiewania.
Utkwilo mi tez na zawsze jedno traumatyczne przezycie. Pare dni po ogloszeniu stanu wojennego redakcja rosyjska poprosila mnie o zrobienie godzinnego programu o narodzinach i smierci Solidarnosci. Napisalam program skladajacy sie niemal wylacznie z tzw. actualities czyli dzwiekow autentycznych i archiwalnych , polaczonych jedynie jednozdaniowa narracja z mojej strony. POdczas zgrywania programu wyszlam ze studia na papierosa na korytarz (to byly czasy!). I wlasnie w tym momencie korytarzem przechodzil capo di tutti capi – szef wszystkich wschodnioeuropejskich serwisow.
Na dzwieki dochodzacych zza dzrwi studia baranich chorow, stanal jak wryty i zaputal bardzo groznie: Ohmegod! What is …THAT?!!!
That – odpowiedzialam speszona – robotnicy w Stoczni Gdanskiej spiewaja swoj nieofocjalny hymn, Boze cos Polske…
Poniewaz nie odzywal sie tylko patrzyl na mnie nieprzyjaznie, zaczelam sie tlumaczyc:
– Faktycznie nie jest to piekna piesn, a i wykonanie nie jest zbyt.. tego… hmm… hmmm….
– Indeed! – rzucil krotko i poszedl dalej.
W pozniejszych kontaktach, juz znacznie bardziej przyjacielskich, nieraz mi to wypominal.
Oj, tak, tak…
A potem się „Włolsce” dziwić 😆 Przecież Kaczor zaprezentował polską średnią 😉
A a propos nagranych głosów, to ciągle mi chodzi po głowie w związku z wczorajszym koncertem, ile mógłby ludziom wytłumaczyć komentarz. Wielu osobom nie podobał się utwór Reicha, uznali to za nudziarstwo i międlenie w kółko. Ale gdyby wiedzieli, o czym to jest utwór – no, można niby było się trochę domyśleć – i jaki był jego kontekst, pewnie by im się słuchało lepiej.
A utwór wziął się z dzieciństwa Reicha, którego rodzice rozwiedli się, kiedy miał roczek. W latach 1939-1942 to dziecko praktycznie spędzało życie w pociągach między Nowym Jorkiem i Los Angeles, bo tak daleko rodzice się rozmieszkali i tak się wtedy po Stanach podróżowało. No i jak ten człowiek miał nie zostać twórcą repetitive music? A gdy dorósł, zdał sobie sprawę, że gdyby był w Europie, podróżowałby w tym czasie jako Żyd całkiem innymi pociągami, może nawet wręcz jednym… W Different Trains są strzępki nagrań odgłosów, jakie wydawały ówczesne pociągi, oraz głosów: starej guwernantki, z którą jako dziecko podróżował, emerytowanego bagażowego oraz, w części środkowej, „europejskiej”, trójki osób ocalałych z Holocaustu. Urywki zdań są zmieniane w motywy muzyczne.
Dzien dobry.
Ja jeszcze w sprawie Literackiego Nobla, bo to mnie podnieca jako mola ksiazkowego. Zauwazylem, ze ceny ksiazek Le Clezia z drugiego obiegu (inny dystrybutor niz oficjalny Amazon) podskoczyly do gory w ciagu kilku godzin. U mnie w bibliotece, ktora jest dobrze zaopatrzona znalazlem tylko jedno tlumaczenie; reszta to francusku, ktorym wladam raczej na poziomie szkolnym. Nie jestem przekonany, czy za chwilowa sensacje warto placic wiecej. Troszeczke zawiodla mnie D. Lessing, stad moja ostroznosc. Twotrczosc Pamuka i Coetzee znamem przed Noblem i nie zawiodlem sie. Moze warto ustanowic Muzycznego i Filmowego Nobla. 🙂 Jestem za.
Pozdrowienia
Kierowniczko z 9:45,
no właśnie… tak przypuszczam, że facet wie, co pisze, jak pomyślałam o mojej własnej tak zwanej „edukacji muzycznej” 😯
No bo jak to wyglądało – w szkole podstawowej dwie lekcje tzw. śpiewu na tydzień, gdzie faktycznie, spiewało się ciągle jedno i to samo, a w szkole sredniej było już „wychowanie muzyczne” albo plastyczne, ja byłam w klasie muzycznej. I o ile sobie przypominam, na lekcjach wychowania muzycznego w tylnych ławkach grano w karty albo odrabiano lekcje na następną godzinę, a przednie ławki poczytywały życiorysy znanych muzyków, kompozytorów itd.
Tylko w okolicach jakichś rocznic i tym podobnych następowało odświeżanie okolicznościowych repertuarów. Równie dobrze mogło tych zajęć nie być… I zdaje się, że w większości szkół tak traktowano owe zajęcia.
Ale cy chociaz była jakosi sprawiedliwość? Cy ten, fto na jednej lekcji cytoł zyciorys znanego muzyka, mógł na następnej pograć se z tyłu w karty? Cy tyz wse te zyciorysy musioł cytać jeden i ten sam bidok? 🙂
Chociaz… jeśli nie umiol w karty grać, to niekoniecnie musioł być to bidok. Bo przynajmniej nic nie przegroł 🙂
owcarku, karty mogłyby być z kompozytorami jak z samochodami czy motorami. Tasujemy, rozdajemy i dawaj. Pojedynek wygrywa ta karta, z której kompozytor napisał więcej symfonii, sonat, kantat; wydał więc płyt, partytur, miał więcej gwiazdek w recenzjach w prasie branżowej (product placement ❗ …
I to jest moja propozycja popularyzacji życiorysów wśród dzieci. [Każdy producent zabawet tego rodzaju powinien mi, fomie, odpalić procent za inspirację. Do kontaktu należy klinkąc na nick i wpisać się na stosownym blogu… Serio mówię 😉 ].
Owczarku,
wstyd się przyznać, ale tak właśnie robiłyśmy (Rzeczpospolita Babska) i dzieliłyśmy się tydzień po tygodniu, kto z przodu siedzi, kto z tyłu. Panu nauczycielowi było „wszystko za jedno”.
No, wstydzę się za się, ale nauczyciel powinien wstydzić się bardziej.
A mnie to nigdy nie dali siedzieć z tyłu 🙁
Fajnie sobie gadacie 😀
Następny wpis będzie miał pośrednio coś wspólnego z nauką muzyki 😉
Ja i tak wiem, że nie jestem douczona i pewnie dużo straciłam bez odpowiedniej zachęty. Ale przychodzę tutaj na blog i się douczam 😉
p.s.
Haneczko, nie dali Ci siedzieć z tyłu, bo chyba chodziłaś do koedukacyjnej klasy 😉
Myśmy w naszej „Babskiej…” pilnowały porządku! Nie pamiętam szczegółów, ale jakoś to działało, słowo daję!