Cztery godziny Haendla
…a nawet trochę więcej. A jeszcze trzeba doliczyć długie owacje na stojąco… Zeszło, ani się człowiek obejrzał.
Po pierwsze, Giulio Cesare to jedna z najbardziej przebojowych oper Haendla, można nawet kolokwialnie powiedzieć, że co aria, to hit: większość z nich wykonywana jest zresztą często koncertowo. Przy tej muzyce nie sposób się nudzić.
Ale po drugie – ta muzyka była jeszcze wykonana znakomicie, choć jeszcze tydzień temu zespół solistów był zdziesiątkowany przez przeziębienie, a i teraz Anna Radziejewska (bardzo męski Cezar) nie mogła pokazać pełni swoich możliwości, podobnie Jacek Laszczkowski (Sekstus). Jednak i to, co udało im się wydobyć, frapowało. Absolutnie jednak pierwszą gwiazdą była Olga Pasiecznik jako Kleopatra. Głos, wdzięk, ruch – wszystko składało się na niepowtarzalną postać. No i jeszcze w pierwszym szeregu można postawić Dorotę Lachowicz (Kornelia), ujmującą również i głosem, i prezencją, oraz Jarosława Bręka w roli Achillasa (jak zwykle był poczciwym misiem, zbyt poczciwym jak na postać okrutnika, ale śpiewał pięknie). Z dwóch młodych sopranów – Jana Monowida jako Ptolemeusza i Karola Bartosińskiego w roli służącego Nirena – bardziej przekonująco dla mnie brzmiał ten drugi; Monowid był histeryczny, co może pasowało do typu roli, lecz miało kiepski wpływ na głos.
Marek Weiss (jako reżyser zaczął odrzucać „Grzesiński”) wyreżyserował spektakl dyskretnie, w czerniach i bielach zaprojektowanych przez Marlenę Skoneczko i z ruchem scenicznym pełnym pląsów zakomponowanym przez Izadorę Weiss. Ten ruch stał się jednym z dominujących elementów spektaklu, ale nie wybijał się sztucznie na plan pierwszy, po prostu był dobrym dopełnieniem muzyki. A już obserwować, jak tańczą Pasiecznik i Radziejewska, to była prawdziwa przyjemność.
Teraz kilka przedstawień, parę w listopadzie – i wtedy spektakl zostanie nagrany na płytę. A potem – dopiero za rok, na planowanym Festiwalu Haendlowskim. W repertuarze WOK jest już Imeneo i Rinaldo…
A teraz świeży nius od Filipa Berkowicza. 23 stycznia rusza w Krakowie cykl oper barokowych. Na początek Vivaldiego Ercole sul Termodonte, w wykonaniu koncertowym, pod batutą Fabio Biondiego. Wśród solistów Vivica Genaux, Philippe Jaroussky, Romina Basso, Maria Grazia Schiavo, Emanuela Galli – czyli sama stara gwardia z Misteriów Paschaliów. W przyszłym roku mają być jeszcze trzy inne spektakle, w wersji scenicznej. Może kiedy jaki zlocik? 🙂
To jeszcze trochę muzyki. Znalazłam ładne Piangero, które tu cudownie śpiewała Olga; tę dziewczynę okropnie zrobili na łyso, ale śpiewa naprawdę dobrze. Specjalnie dla PA2155: All lampo dell’armi (choć średnio przepadam za tym wykonaniem tej arii) i V’adoro pupille (solistka jeszcze nie łysa). Można jeszcze poszperać na YouTube – nagrań jest trochę.
Komentarze
Jezeli „V’adoro pupille” to tylko Kiri Te Kanawa albo Emma Kirkby
http://www.youtube.com/watch?v=xwXvbSGcbXM
„Al lampo dell’armi” lepiej spiewal chyba J. Bowman
http://www.youtube.com/watch?v=Nwb2WWXmCAw
„Piangero” wylecialo mi calkowicie z glowy. 🙂
Nie wspominajac „Va tacito e nascosto” (lubie te wersje spiewana przez B. Terfela na jego skladance autorskiej).
Wszystkie powyzsze opinie sa moje autorskie i ponosze odpowiedzialnosc za ich mozliwa nieprofesjonalnosc.
Widzialem „Gulia Cesare” tylko na DVD. No i sluchalem kiedys do konca z plyt.
Jak wystawia „Rinalda” to moze posluchamy sobie „Lascio io pianga” lub „Venti, turbini”. Czy ktos jeszcze pamieta film „Farinelli”?
Arie — hity, owszem. Ale chyba nie tylko to. Pamiętam, że nigdzie tak jak w „Juliuszu Cezarze” nie uderzała mnie pewna ciągłość — często w operze barokowej mam wrażenie niezależności arii, pysznych rodzynek w niekoniecznie strawnym cieście (które zresztą kompozytorzy łatwo przenosili z opery do opery). Tymczasem w „Cezarze” mam poczucie całości, ciągłości osobowości, ich pełni i zmian, i zupełnie nieważne ile razy Kornelii nie udaje się popełnić samobójstwa… I jeszcze jedno mnie w tej operze pociąga — ta równowaga między humorem a tragedią.
PS. Ale jak widać „Juliusz Cezar” ma i wadę, sprawia że popadam w nieznośny styl…
Nieznośny styl? Gdzie?
No właśnie też nie widzę (chyba że o te rodzynki i ciasto chodzi 😉 ) i zgadzam się w stu procentach. Mimo że akcja jest zawiła, to jednak śledzenie jej nie sprawia trudności właśnie ze względu na tę ciągłość.
PA2155 poczekał na akceptację, bo wrzucił dwa linki 🙂
Do filmu Farinelli, choć może jest on niedoskonały, mam pewną słabość – został pięknie zrobiony. A że śpiewa Małas-Godlewska? Być może to najlepsze, co w życiu zrobiła…
No to niech będzie Venti, turbini – co myślicie o Ewie Podleś?
http://www.youtube.com/watch?v=NLEQUPsaPbk&feature=related
O tak, „Farinelli” jaki byl taki był, ale zachęcil cale rzesze do słuchania oper barokowych i kontratenorowych gwiazd.
PA2155 – też lubię Terfla w tej arii – przekonuje mnie bardziej niz 10 kontratenorów (których uwielbiam)
Dziś kolejny spektakl Juliusza Cezara w WOK – jako Kleopatra zadebiutuje Anna Wierzbicka
Mnie od czasu do czasu dopadają wątpliwości, czy Ewa Podleś istnieje naprawdę. Że taki głos w ogóle występuje w przyrodzie… Z moich ulubionych nagrań i ról wyróżniłabym Polinessa w „Ariodante” Handla pod Minkowskim. EP wznosi się nie tylko na wyżyny wokalne (właściwie to w ogóle nie musi się wznosić, bo ona tam mieszka na stałe), ale i aktorskie. Kiedy słuchałam tego nagrania po raz pierwszy, pierwsze wejście EP „powaliło mnie” w sensie emocjonalnym. Sielankowy dość kontekst pierwszego aktu i nagle pojawia się EP jako Polinesso i jest efekt jakby kto przejechał czymś b. ostrym po nowiutkiej, lśniącej karoserii – mistrzowsko zaśpiewana podłość, złe zamiary, chciwość.
O tak, ekspresyjna to ona potrafi być… 😀
Mało nie spadłam z krzesła: Opera barokowa w najlepszych wykonaniach regularnie w Krakowie! Huurrrra! Zrobię wszystko, żeby być tam 23 stycznia! Na zlot piszę się entuzjastycznie 😀
Ale się nakombinowałem, co to może być to „Grzesiński”, co Weiss zaczął odrzucać – jakaś formuła przedstawienia, myślę sobie, czy co… aż googla użyłem… 😆
O! Taką lekko potarganą Panią Kierowniczkę widzę na łamach papierowych!
Trochę życia by to wprowadziło do wymuskanej gazety…
Choć ten rodzaj śpiewu to nie moja bajka, czytałem jednym tchem z wypiekami :-))
Hej, co to znaczy „lekko potarganą”, do czego to się, zeenie, odnosi? 😆
Do mysli nieuczesanych… Do odważniejszego prezentowania prywatnych emocji w miejsce urzędowego dystansu i obaw, by nie wychylać się zbytnio ze swoim prywatnym gustem….
Takie tam…
No dobra, dałem się sprowokować 🙂
Bo blog to jest blog, a papier to papier – rzecz urzędowa 😀
Urzędowy tylko papier z pieczątką… :dalejbezmrugającejkufy:
Jeżeli pisać,
Jeżeli pisać,
Jeżeli pisać…
Jeżeli pisać tylko indywidualnie,
Na szpaltach gazet ja inny mam styl.
Dostojnie i statecznie oraz pryncypialnie
W równym szeregu mych słów ma być dryl.
Natomiast w blogu piszę sobie ciut swobodniej,
Nie widzi tego redaktor czy szef.
Dessous’y mam na sobie innym razem spodnie
Pozwolić mogę, by tekstem wzbudzać gniew
I w pierwszym zdanku o poranku
Raz wzbudzam gniew
I w drugim zdanku o poranku
A teraz śmiech…
Bo kiedy sama w stylów trwam zawierusze,
To tracę czas oraz swe cenne zdrowie
Lecz gdy na blog wpadam, nic już nie muszę
W swobodnej rozmowie…
Jeżeli pisać,
Jeżeli pisać,
Jeżeli piiiisaaaać…
I juszszsz….
…a gdy opadnie kurzrzrz, to
addio redaktory
addio zatracone
ja teraz zachodząca na mój jesienny blog
nadchodzą już wieczory poezji wojującej
recenzji się ciągnących j i zdjęć wrzuconych stu!
Kierowniczka to jest pani,
co czesanie czasem chrzani,
lecz to nawet pewien plus,
gdy – wrzucając pełny luz –
potargany daje nius!
Esta, esta, esta…
Przyborowasowskiewszczyzna
Tego blogu to ojczyzna
I dla panów i dla pań
Dla Bobika (nawet dlań!)
Choć on nie najtańszy drań!
Esta, esta, esta…
Tu i ówdzie krótkie spięcie,
Kierowniczki uszczypnięcie,
pociągnięcie psa za loczek,
wbicie Radcy szpilki w boczek,
to dla blogu tego tlen,
a robótek zestaw ten
wykonuje drogi zeen!
Esta, esta, esta… 😀
Jak juz przywolujemy zaslugi filmu „Farinneli” dodam, ze jego rezyser , G. Corbiau, nakrecil w 2000 r. film o J.-B. Lullym „Krol tanczy” (Le roi danse), przedstawiajac glownego bohatera jako zadnego wladzy i pieniedzy intryganta i beztalencie, odpowiedzialnego m.in za smierc Moliera. 🙂
@PA2155:
Nie to z filmu zapamiętałem 😉 Fragmenty filmu:
http://www.youtube.com/watch?v=BMvpvDjFvHA
http://www.youtube.com/watch?v=O2pBC1W7_hI
Najbardziej muzyczny ze znalezionych na YouTubie, co by innego baroku też posłuchać 😉
http://www.youtube.com/watch?v=uL6EtdH3bho
I atak na ostatnim występie Moliera:
http://www.youtube.com/watch?v=JW6EsyYWy2g
Ale mojej ulubionej sceny, z akompaniamentem dla nocnych zabaw króla w namiocie, nie widzę 🙁
Mniemam, że Bobika wena
Nie chce atakować zeena 😯
Przecież tu wiadomo jest,
Że zeen zeenem, a psem pies 😉
PAK-u – cóż za szaleństwo, cztery linki 😆
Moi drodzy, jest awaria, kody nieczynne, ale ja mogę się wpisywać. Przekażę więc Wam dla rozrywki dalszy ciąg wierszykowania, przesłany mi przez Bobika i zeena.
zeen napisał (jeszcze przed moim ostatnim wierszykiem):
Obszczekanie przed wieczorem,
Obślinienie swym jęzorem,
Ukąszenie wredną szczęką,
Obsikanie gościa miękko,
Robi Bobik taki dżez
Że nadchodzi świata kres
Na to wszystko on jest pies!
Esta, esta, esta…
Bobik:
Jeżeli atakować to inaczej całkiem,
nie szpilką, loczkiem, lecz z gruba, przez łeb
szarpnąć nogawkę, ugryźć lub przyłożyć wałkiem…
Lecz tu nie kamień był, a raczej chleb. 😉
Takie zaczepki to nam z zeenem nie pierwszyzna,
już złośliwości nie mąci ich grzech.
Myślę, że zeen to także bez przykrości przyzna
i wespół w zespół obróci to w śmiech. 😆
I wespół w zespół….
Dzień dobry i hurra 🙂 Witamy kody po przerwie! Pierwszy wyszedł muzyczny, z dużym interwałem na początku a3 f a 😉
A wracając do „Juliusza Cezara” w WOK: Jak rozwiązano technicznie kwestie głowy Pompejusza?
Kody odzyskane, świat stoi, więc chyba nie użyto ich przy żadnej wybuchowej walizce…
ale, ale, w międzyczasie kody mi się zmieniły!
Węszę tu jakiś spisek – kod jest jaki jest, a jak na niego kliknę z menu „pokaż obrazek”, to się wyświetla inny… aż strach pisać…
Podpisuję się pod teorią spiskową Hoko. U moich sąsiadów też kot jest jaki jest, a jak ja na niego nakliknę, to rodzice w zmowie z sąsiadami krzyczą na mnie i zamykają mnie w domu 🙁
(fcf1)
Po uzyskaniu pozwoleństwa od SzPK na ograniczone trollowanie, przekazuję link do artykułu o tym, jak katują nasze biedne uszy:
http://przekroj.pl/cywilizacja_spoleczenstwo_artykul,3335.html
Bardzo podobny (może trochę aż nadto…) materiał ukazał się w magazynie Rolling Stone pod koniec zeszłego roku:
http://www.rollingstone.com/news/story/17777619/the_death_of_high_fidelity/print
Na szczęście muzyki poważnej to nie dotyczy (aż tak bardzo), chociaż niedawno wysłuchałem po bożemu (czyli głośno, na kanapie) 2 konc. Rachmaninowa z Zimermanem i też się zmęczyłem, bo produkcja miejscami przesłania muzykę.
To z troski. Żeby Bobik nie wpadł w Trój-kot bermudzki…
głowa Pompejusza.. jak to głowa – zawiniętą w czerwoną hustę wnoszą na srebrnej misie (jak głowe Jana wg zyczenia Salome 😉 ). Głowa jest spora, biała, bezkrwista, łysa i ma odstające uszy. Potem śpiewa do niej Kornelia tuląc jąw ramionach, takoz postępuje Sesto – acz z pewnym obrzydzeniem (?)
Fuj! Paskudnie naturalistyczna ta biala lysa z odstajacymi uszami.
Pamietam, ze komu to? – Michoelsowi? Olivierowi? w Krolu Lirze splywaly z oczu czerwone wstazki. Gimme skrot teatralny anytime.
Biała, łysa głowa z odstającymi uszami wcale nie musi być taka znowu obrzydliwa…
http://img.stern.de/_content/58/60/586074/katz1_600.jpg
Chyba tylko w oczach kochajacej mamusi….
W mouch ksiazkach wielka zaleta kota jest jego puszystosc.
To chyba rasa sfunks?
To kot?? Akurat…
Czerwone wstazki to i tak niezle. Za czasow Szekspira, sporym wydatkiem dla jego teatru byl regularny zakup krwi na przedstawienia u rzeznika… A co do grania Lira, to chyba Gielgud (choc nie jestem pewna mojej pamieci) doradzal mlodym aktorom, jak najlepiej grac te role: „Znajdz lekka Kordelie” (chodzi o monolog z martwa Kordelia na rekach).
Na krew najlepsze sa dzis tanie ketchupy, a supermarket brand. Heinza jest za gesty – no chyba, ze mowimy o troche zlezalym trupie.
A tej Kordelii nie mozna gdzies pod drzewkiem umiescic i dopiero potem wyglaszac?
A w ogole Leara zbyt ponuro graja dzis jak na moj gust. Ja sie zawsze zasmiewalam jak tam sie zaczynaly katalogi wyzwisk. No i jak jedna z siostr pisze do drugiej list, ze tatus sie zwalil im na glowe z otoczeniu dziewieciuset zolnierzy i kilkuset osob sluzby… Jestem przekonana, ze elzbietanska publicznosc tez konala ze smiechu.
Witojcie! Przypadkiem uwidziołek w Wikipedii, ze dzisok som urodziny pona Liszta. A blog Poni Dorotecki jest chyba najodpowiedniejsym miejscem, coby złozyć Jubilatowi zycenia. Ino na zycenia 100 lat to juz za późno, zycyć 200 lat nimo sensu, bo to juz za 3 roki, w takim rozie… 300 lat!!! 🙂
Totez Szekspir chyba by pooieral uzycie ketchupu – w koncu jako udzialowiec East India Company, popieral zasiedlanie Ameryki, a wiec – pewnie takze szerokie zastosowanie ketchupu do wszystkiego. 🙂 No i moze chcial wyslac Purytanow za granice, zeby mu nie zamykali teatru…
Szekspir byl cool.
Zdrowie Franciszka!
Ponoć sam poseł Piotr Misztal
Kochał nie słuchać dzieł Liszta.
Niechby tworzył i cacuszka,
On z lubością ich nie puszczał.
Płyt nie kupił z Nim bez liku
A szczególnie w październiku.
Zaś dwudziestego drugiego
Był szczególnym dniem bez Niego.
Owóż dzień Mistrza narodzin
Piotr szczególnie go obchodził:
To był dzień w którym się udał
Prosto z Sejmu wprost do pudła…
Bierzmy przykład jak maluczcy
Chcą wielkiego mistrza uczcić…
Heleno, czerwone wstążki – to Olivier. Ale nie w Królu Learze tylko w Tytusie Andronikusie. I to nie on jako Tytus miał te czerwone wstążki (ponieważ mu nic nie obcięto i nie krwawił) ale Lavinia, jego córka, której odcięto ręce. Z rękawów szaty spływały czerwone wstążki. Ale masz rację, że to świetny skrót teatralny.
No zupelnie jak z tym rowerem na Newskim Prospekcie… A glowe bym dala, ze dala w Learze!
Tytus Andronicus z Olivierami byl pokazywany w Warzsawie bodaj w 1958 r. MOja przyjaciolka E ( do ktorej za chwile wpadne ba tizanke) jako mala dziewczynka widziala to przedstawienie i tak sie nim zachwycila, ze napisala list do Vivien Leigh do Londyn, a takze poslala im wydana w Polsce ksiazke Olivierowie, a przez londynskiego wujka – bukiecik kwiatkow.
Vivien L. natychmiast odpisala pieknym listem na wlasnej papeterii i przyslala dwa zdjecia – swoje i meza. Znalazlam ten list i zdjecia (w;asnie z T.A) kiedy przyjecja;am 10 lat temy do Wwy, aby likwidowac mieszkanie jej Ojca po jego smierci (ona sama nie mogla przyjechac z powodu ciezkiej choroby).
Wywiozlam je dp Londynu i oprawilam. Teraz ten list i zdjecia wisza w jej korytarzu – oba zdjecia z pieknymi dedykacjami od pary aktoprow. (wstydzila sie powioesic gdzies w bardziej widocznym miejscu). Zaraz rzuce okiem kiedy to bylo dokladnie.
Tu tak merytorycznie o operze barokowej, List wspominany i takie tam, a nikt nie niepokoi się nieobecnością Kierownictwa naszego!
Co to za wsadzanie głowy w piasek? Ukrywanie się za pięknymi historiami rodzinnymi? Wstyd, proszę szanownego Dywaństwa! Wstyd…
Wyraźnie brak kierownictwa…
Ono tak pięknie przywołuje harmonię…
A ja wcionsz ćwiczę: biały, dwa czarne, trzy czarne, biały…
Znaczy: rasistą nie jestem…
O ile się nie mylę Kierownictwo miało się udać do jaskini lwa, czyli na Kongres Edukacji Kulturalnej. Czy istnieje podejrzenie, że zostało tam kulturalnie pożarte? 😯
Kierownictwo może zostało zaproszone na kolację. Taki Kongres musi się dobrze kończyć…
Zgadza sie, Piotrze! Lawinii wylewaly sie z ramnoin czerwone wstazki, Olivierowie byli w Wwie w 1957 r., zas list Vivien nosi date 13 pazdz. 1958 r.Czyli wlasnie minelo pol wieku. E. miala wtedy 14 lat.
A kongres futurystyczny to koniec miał w ogóle nie do pozazdroszczenia… Ale edukacja po nocy? Bez przesady…
Chiba futorologiczny, chcialiście Komisarz powiedzieć. No fakt, on dupiaście kończył.
A co do edukancji…
Una taka jaaś upierdliwa jest…
Zeen też przecież świczy po nocy. Jeden biały, jeden czarny…
http://i78.photobucket.com/albums/j90/AudreyBridges/CatsBlackWhite.jpg
A kolega (?! czy tak można powiedzieć o psie? nawet o tym z tych najlepszych?) Bobik to też po nocach wprawki urządza…
Bobiku,
To przeca nawet nie mezalians, to sodomia!
Kolega jest w porządku, psy nie uznają tego określenia za obraźliwe. 😀
A ja oczywiście też lubię sobie nocą na biało-czarnych poćwiczyć…
http://www.andoo.de/bilder/487a0fc4e3957.jpg
Zeen, ja myślałem, że to są dwaj kumple, którzy nieco zawiani wracają z knajpy 😀
Witajcie, kochani 😀
Jeszcze żyję, acz z trudem… a tu nam Łotra odmienili! Ja też muszę się teraz nauczyć, bo na stronie adminowej jest wszystko inaczej 🙁
Byłam cały dzień na kongresie (w środku dnia miałam wystąpienie), a wieczorem udałam się jeszcze na koncert – taki fajny, że opiszę go w kolejnym wpisie.
Widzę, że wszystko się tu tymczasem mieszało, pies z kotem, Andronikus z Learem, a Kordelia z Kornelią 😆 Istny groch z kapustą. To ja w środku tego grochu wpuściłam Gostka z 12:07, który sobie poczekał, bo z rozpędu wrzucił dwie linki… i uspokajam Was w kwestii, jak to się on wyraził, „ograniczonego trollowania”. Otóż chodzi mu po prostu o podrzucanie innych tematów w środku jednego, alibo też ciekawych linek, jakie akurat miałby ochotę polecić. Jak widać, mało kto się tu zwykle tematu trzyma, więc oświadczyłam, że jestem za, byle ciekawie 😀
Primo: jestem z MAŁEJ „z”
Primo voto: tak to odebrałem, ale wstydzę się przyznać, że ja też tak kiedyś….
zeen, tu gdzie mieszkam każdy rzeczownik jest z dużej, więc mam prawo się czasem pomylić, zwłaszcza na początku zdania 😉
Tam gdzie mieszkasz Bobiku, znaczy w okolicach, ja pracowałem na trufle i ostrygi. I zauważyłem jedną rzecz: rzeczowniki z wielkiej walili…
A mają tych rzeczowników od diabła ciut, ciut… Ale trza przyznać, że w wymowie to oni ortograficznie byli w porządku…
1111 aż się muszę pochwalić!
Uff, kierownictwo czuwa…
zeen, ortograficznie walą wykształciuchy, ale w dialektach te duże litery to czasem się z małej wymawia 😀
A czy Kierownictwo nie mogłoby opowiedzieć, co tam na tym kongresie załatwiło, albo przynajmniej kogo? 😉
Oj, narozrabiałam 😀 Nawet odezwały się nożyce, którymi uderzyłam w pewien stół, czyli Ministerstwo Edukacji Narodowej. Powiedziałam mianowicie, że trafiło tam pokolenie głuchych. Okazało się, że siedziała na sali jeszcze pewna pani z tegoż ministerstwa (bardzo zresztą pozytywna osoba) i zaprotestowała, że ona ma akurat muzyczne wykształcenie… Ale ona akurat zajmuje się programami związanymi z pozaszkolną animacją kultury, a ja mówiłam o systemie szkolnym. Długo by złorzeczyć, jak ciężko to wszystko idzie nawet mimo porozumienia ministrów kultury i edukacji, że będą zajęcia w szkole… już się z wielu punktów wycofują 🙁 A ludziom z Polskiej Rady Muzycznej, którzy walczą, żeby nie uczyły muzyki osoby niekompetentne, powiedziano, że muzycy nie umieją uczyć, a oni walczą o miejsca pracy dla bezrobotnych kolegów
W Niemczech lobby nauczycielskie też latami upierało się, że nienauczyciele nie potrafią uczyć, ale w ostatnich latach tak się jakoś porobiło, że nauczycieli, zwłaszcza niektórych przedmiotów, m.in. muzyki, zaczęło brakować. I nagle okazało się, że wystarczy dorobić kilka przedmiotów pedagogicznych, żeby zacząć umieć uczyć. Można wręcz nawet zacząć uczyć, a tę brakującą pedagogikę dorabiać równolegle! Czy MEN nie mógłby skorzystać z doświadczeń sąsiadów? 😉
Po pierwsze: to Ministerstwo Dukacji Narodowej…
Po wtóre: nie wykształcenie czyni człeka mądrym, a szczególnie muzyczne…
Po czecie: wycofują się z obietnic?
O rany! Kto to słyszał!!!!!
Po ćwierćnutowe (w rytmie parzystym): Ludzie z PRM walczą…. tak, że wygląda na to, że dla siebie walczą….
A mało muzyków potrafi uczyć – sam to wiem z doświadczenia: taki muzyk… jak mu tam… Nauczalski, czy jakoś tak, niczego mnie nie nauczył. No, może jednego: nigdy nie graj za darmo…
Jwdnym zdaniem: Pani Kierowniczko, jest jak zawsze, ino jeszcze lepij…
A tam, po co sobie dodawać roboty…
Ale po to właśnie drążymy tę skałę, żeby coś ruszyć!
Wygląda na to, że ta kultura it’s a MEN’s world 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=7_–lzn3SrU
Ja nie chcę niczego sugerować, ale to… świadczy o czymś…
http://www.youtube.com/watch?v=Iv5UvVaIxRY
zeen, najwyraźniej teoria spiskowa zaczyna się potwierdzać. Ja już nie powiem, z czym się kojarzy Mac, w każdym razie polski kapitał to to nie jest 😯
A Kierownictwu chciałem podsunąć, że nawet w MEN’s world można się zdobyć na śmiałe kombinacje. Czy one są zawsze udane, to już inna rzecz… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=VCIyzNISw1Q