Czemu media nie lubią jazzu?
Właśnie rozpoczęło się 50. Jazz Jamboree występem Ala Jarreau z zespołem. Cóż, to już historia. Al w szarym ubranku, w nieodłącznym bereciku, głos zupełnie nie ten, co kiedyś, ale wciąż ogromny wdzięk i umiejętność nawiązywania kontaktu z publicznością. Gada sobie, gada, coś na tym gadaniu pomrukuje, czasem jeszcze jakiś skacik (od scat) wykona… Chwilami jego typ humoru i rodzaj rozsiewanej dobrej energii przypomina Bobby’ego McFerrina, nawet zamiast słynnego Ave Maria była Aria na strunie G (tak się zastanawiałam na tym koncercie, jak to będzie z Bobbym, kiedy się zestarzeje, choć nie sposób to sobie wyobrazić). W każdym razie publiczność pełnej prawie Sali Kongresowej rozruszał wspaniale. Tutaj Al w sambie kilkanaście lat temu (teraz też była w innej trochę wersji), tutaj razem z Brubeckiem wykonują Take Five (teraz też było, choć bez Brubecka). Jeszcze troszkę go z dawniejszych czasów tutaj i jeszcze jedno Take Five z czasów idealnej formy. Ech…
W każdym razie jubileuszowa Dżemborka się rozpoczęła. Jakże inna od tych wielkich w przeszłości. Same nazwiska jak wyliczyć… Miles, Duke, Monk, Mingus, Blakey, Rollins, Getz, Gillespie, Mulligan, Brubeck, Goodman, Coleman, Marsalis, McFerrin, Ray Charles, Jarrett, Corea, Hancock, Petrucciani… To se ne vrati nie tylko dlatego, że niektórzy z nich już niestety nie żyją. Po prostu jest mało kasy, a kryzys zeżarł tę, co już była, na tyle, że organizatorzy musieli zrezygnować z zapraszanej Roberty Flack. Ale jeszcze jest w programie parę niezłych nazwisk: trębacz Arturo Sandoval (18 listopada) oraz Michel Legrand (15 listopada), który dziś z jazzem się mało kojarzy, ale przecież kiedyś jak najbardziej angażował się w jazzowe projekty, m.in. z Coltrane’em, Milesem, Billem Evansem… Tutaj np. z Oscarem Petersonem. Jeszcze wystąpi 28 listopada ten śpiewający pan, a poza tym już tylko polskie koncerty i wspominki. Koncerty są porozrzucane, całość nie sprawia więc jak kiedyś wrażenia intensywnego wydarzenia.
Żal starej Dżemborki. Ale za to mamy coraz więcej innych świetnych jazzowych festiwali. O letnich tu pisałam. Niedawno wspominałam o tym w Katowicach, a co w listopadzie będzie się działo w Bielsku – tylko pozazdrościć… Poważnie się zastanawiam, czy nie przejechać by się na Ornette’a Colemana, a i Carla Bley też osoba bardzo specjalna, i Vitous… No, „tu się gra jazz”, żeby użyć tytułu jednego z działów pisma „Jazz Forum”. I jest na to popyt.
Zastanawiam się więc, co się dzieje z radiem i telewizją, że jazz kompletnie ruguje? Co do muzyki poważnej, media miewają jeszcze drobne skrupuły, ale jazz jest bity z dwóch stron: ani to poważka, ani rozrywka. Nie słucham regularnie Jazz Radia (nie mam za bardzo czasu na słuchanie radia), ale link, jaki parę dni temu wrzucił tu Gostek, zezłościł mnie do żywego. Komu to przeszkadzało?!! I powstanie jeszcze jedna ch(ł)amowata stacyjka. A miejsce na dobry jazz się kurczy, w TV nie ma go już wcale (kto pamięta transmisje z Warsaw Summer? Jurek Kapuściński, późniejszy twórca TVP Kultura, który je promował, wykopał się dawno z obecnej TVPiS), ostatnim bastionem znów jest nieszczęsna radiowa Dwójka, nawet w Trójce ma on miejsce mniej niż szczątkowe. Dlaczego tak się dzieje? Jest wśród decydentów mit, że reklamodawcy nie lubią jazzu. Jeśli nawet z tymi reklamodawcami to prawda, to zupełnie tego nie rozumiem. Jazzu słucha znakomity target dla reklam, ludzie młodzi i w pełni sił, często dobrze zarabiający. Jeśli inne argumenty do tych ludzi nie przemawiają, to może przynajmniej ten?
Komentarze
Jazzu słucha znakomity target dla reklam, ludzie młodzi i w pełni sił, często dobrze zarabiający.
———————————————————————————–
He, he, he,
dobre, wprost przepyszne.
Wymienia Pani po nazwisku Milesa. Czy to ten co mu na imię Józek?
Pozdrawiam serdecznie Panią i speców od marketingu i reklamy.
Mam wrażenie, że ci ostatni wiedzą co robią.
Bank Millennium kiedyś reklamował się prezentując na billboardach jak jego klienci w różnych kategoriach plasują się powyżej średniej krajowej. Słuchanie jazzu było jedną z tych kategorii.
Dzień dobry!
zlewkrwi – przesada. A Milesa, he he, nie wymieniłam po nazwisku 😉
Ponieważ dostąpiłem zaszczytu bycia wymienionym we wpisie, od razu zacznę, o czym już rozmawiałem z PK:
KCSM 91.1 FM, San Francisco
http://kcsm.org/jazz91/listen.php
Jazz Radio Francja
http://www.jazzradio.fr/
KJAZZ 88.1 FM, Los Angeles
http://www.jazzandblues.org/index.aspx
Radio Swiss Jazz
http://www.radioswissjazz.ch/
Dig Jazz (Australia)
http://www.abc.net.au/dig/jazz/
To z pamięci, w domu mam kilka innych linków.
Nie będzie EuroBzdet pluł nam w twarz.
Wiem, że w samochodzie się nie da, że na sprzęcie audio się nie da (chyba że ktoś się bawi w podłączanie komputera), ale naprawdę jest dużo tego na świecie.
Amerykanie zawsze żebrzą o datki na nadawanie, ale do tego się można przyzwyczaić (i nawet im coś kopsnąć – na pewno grzecznie podziękują).
Jazzu słuchają klienci Multibanku.
Klienci Millennium dostają singla Anny Marii Jopek 😉
Jazzu słuchają WYŁĄCZNIE ludzie inteligentni, reklamy zaś w przeważającej większości nie są do nich kierowane. Ostatnio bombardują nas (tzn. tych, którzy włączają telewizor) głównie reklamy banków, środków na zaparcia lub biegunki. Reklamy banków są nieuczciwe, kosmetyków – kłamliwe, biegunek i zaparć – irytujące. Ludzi inteligentnych nie zachęcą do pognania do banku czy apteki, wręcz przeciwnie. Ale reklamodawcy wiedzą co robią, chodzi im właśnie o tłumoki. Wpadło mi kiedyś w ręce naukowe (tak!) opracowanie na temat reklam proszku do prania. Badania, prowadzone od 60 lat w Europie, wykazały, że sprzedaż proszków natychmiast wzrasta, i to o duży procent, po reklamie, której prababcia (tzn.tej reklamy) ma ponad 80 lat.
– Ach, tłusta plama! I jeszcze do tego na tej materii!
– Czyliżem ci nie mówiła, żeby nie jeść chleba z masłem przy haftowaniu!. Ale oto proszek Radion, który…itd.
Ten schemat obowiązuje do dzisiaj i jest najbardziej skuteczny.
Śmiem twierdzić, że ci, którzy po takich reklamach lecą po proszek nie lubią jazzu.
Odnośnie reklamodawców: juz tu kiedyś była mowa o działaniach Pilsner Urquell. No ale to jest chyba wyjątek.
Piotr M – no tak, jeśli w ten sposób na to spojrzeć… 😆
Dlaczego mój komentarz z 9:41 czeka na akceptację?
Piotrze, reklamy skierowane są do targetu, a targetem banków dla bardziej dochodowych produktów są osoby co najmniej średnio zamożne. Słuchacze jazzu doskonale plasują się w tej grupie.
9:41 – nie ma takiej godziny…
Gostku – bo było pięć linków, a ja nie zaglądam bez przerwy na stronę adminową…
Nie wiem… Odnoszę wrażenie, że niemal wszystkie polskie reklamy są skierowane do ‚szerokich kręgów’, stereotypu Polaka, który słucha Wiśniewskiego, albo zespołu Feel. (Akurat ich z reklam pamiętam.) Nie wiem, czy jest to pogarda dla odbiorców, czy efekt jakiejś mody na uniwersalność reklamowego komunikatu…
Nie będzie Eurozet pluł nam w twarz, całe szczęście mamy inne czasy i możemy sobie słuchać całego świata, ale ja się po prostu zdumiewam tym, co się dzieje z polskimi mediami… Choć może już nie powinnam.
Foma – jeśli chodzi o średnią zamożność to rzeczywiście słuchacze jazzu tu się mieszczą. Jednak jeśli chodzi o wymaganą w tym targecie średnią inteligencję ( a pożądana przez reklamodawców jest jak najniższa) – to raczej nie.
Na szczęście nie jest tak, że słuchamy tylko jednego rodzaju muzyki. W ramach jednej percepcji jesteśmy w stanie zmieścić całkiem szeroki wachlarz rodzajów i stylów, co wielu ratuje przed zasklepieniem się w ciasnej niszy.
Nieco protekcjonalny ton wypowiedzi o muzyce „niepoważnej” jest bez najmniejszego uzasadnienia.
Współczesna muzyka ogólnie zwana rozrywkową, w tym nurt zwany jazzem, jest co najmniej tak samo „poważna” jak nazywana w ten sposób muzyka (muzyka poważna), a już na pewno nie mniej poważna od „półświatka operowego” …
Poczynając od zasięgu jakim się może pochwalić a skończywszy na innowacyjności i różnorodności.
Taką tezę postawiwszy udaję się tam, gdzie kule mnie nie dosięgną 🙂
A kto tu mówił o muzyce „niepoważnej”?
Ja tylko zaznaczam, że jazzowi zawsze wiatr w oczy – bity jest z dwóch stron 🙁
Muzyka zwana ogólnie rozrywkową zwykle tego problemu nie ma.
Będąc w kamizelce kuloodpornej, wychylam się i krzyczę:
Kto mówił?
Ja!
A co, nie wolno?
Myk….
🙂
zeen, a nóż brutalusa…?
Piotrze, PAK, na tym polega udana reklama, że się wyróżnia w masy innych podobnych. Stąd eksperymentowanie z granicami szokowania, fantazji, humoru, erotyki, absurdu itd.
Reklamy instytucji finansowych, z racji pewnej zachowawczości zleceniodawców, są zwykle dość nijakie [i chciałabym i boję się], ale można znaleźć sporo ciekawych, odcinających się pozytywnie od konkurencji pomysłów.
To tak ogólnie, a szczególnie: jak już wspominałem, reklama jest dostosowana do targetu, a target ustala się nie abstrakcyjnie, tylko pod sprzedawany produkt. W przypadku lokat, to oczywiście masówka i sposób przekazu jest nieco równaniem do dolnej średniej. Ale są też bardziej wymagające produkty i tutaj przekaz się nieco zmienia.
Dotyczy to zresztą nie tylko banków – dobrym przykładem są reklamy samochodów. Inaczej zbudowana jest dla Fabii, a inaczej dla Lexusa. Inny target – inny przekaz. Zresztą w reklamie tzw. muzyka popularna potrafi wznieść się na gatunkowe wyżyny, do których łatwiej przekonać reklamodawcę niż radiowców odpowiedzialnych za playlistę.
„Na szczęście nie jest tak, że słuchamy tylko jednego rodzaju muzyki.”
Obawiam się, że takich jak „my” jest przytłaczająca mniejszość.
Duża większość ludzi nie słucha w ogóle – bo włączanie radia Eska w pracy to nie jest słuchanie muzyki.
Ci, co słuchają, często się ograniczają do pewnego obszaru.
Np. dla mojego Dziadka zasadniczo istniała tylko muzyka instrumentalna zgrubsza od Bacha do Brahmsa (bo nawet Mahlera już nietentego), i tylko podstawowe formy. W jakieś boczne ścieżki dorobku największych się nie zapuszczał.
No i są tacy walnięci maniacy jak ja – od Albeniza do Zelenki, od Abby do ZZ Top, od Adderleya do eeee… Weather Report, chyba nie mam nikogo na „zet”.
To ciężkie kalectwo jest. Z zazdrością patrzę na miłych panów w Empiku, którzy stają przed półką z Alia Vox, biorą 5 sztuk jak leci i idą do kasy.
A ja cały sklep muszę przeczesać, żeby w końcu stwierdzić, że dziś nic ciekawego nie mają…
Nie ma muzyki „poważnej” i „niepoważnej”.
Jeśli ktoś [i]naprawdę[/i] lubi Dodę, to niech słucha na zdrowie.
W końcu Tafelmusik Telemanna to też granie do kotleta, czyż nie?
ups, tyle moja próba kodowania tekstu
Tu:
http://pl.youtube.com/watch?v=1Ex2_fuGSRQ
wariant reklamy banku, w sam raz na dzisiejsze czasy (wulgaryzm!)
Gostku, może wtedy grano do faszerowanej przepiórki?
ps. błąd formatowania polegał na użyciu nawiasów kwadratówych [ ], zamiast kanciastych
Aaaaa, to mnie inaczej uczyli.
O tych: mówimy?
foma,
Przed czytelnikami „Wyborczej” zasłaniam się „Naszym Dziennikiem”…
A tu i humor i muzyka poważna… Jestem pod wrażeniem
http://pl.youtube.com/watch?v=QGBfhxmxev0&feature=related
Ładne 🙂
Foma – bardzo ciekawe to co piszesz. Problem jest jednak taki: jazz i reklamy. Reklamy samochodów są na ogół na wysokim poziomie (nawet reklama ma swoje dzieła sztuki i są one chyba właśnie w reklamie samochodów) – ale reklamy samochodów są głównie pokazywane w tv. W radiu króluje zaś to co przynosi dochód znacznie, znacznie większy niż sprzedaż samochodów – mianowicie reklamy leków i paraleków. Stąd ten wysyp biegunek, zaparć, zgag, niestrawności, katarów i prostaty. A słuchacze jazzu nie mieszczą tutaj się w targecie, jakkolwiek zdarza im się tego doświadczać .
A przecież radia słucha się w samochodach! Także tych droższych 🙂
Ale tylko w najdroższych radia posiadają filtry reklamowe…
No właśnie – więc to argument za!
Gostek,
skoro ich nie widać, to znaczy, że o tych 😆
Co do jazzu – coś jest na rzeczy… skoro stacja radiowa zostaje kupiona i zmienia profil, to znaczy że albo właściciel bardzo potrzebował pieniędzy, albo formuła nie do końca znachodziła odbiorców. O publicznych mediach nie ma co mówić – radiową Dwójkę trzymają niejako z musu, ze wzgledów propagandowych, może sobie Czabański dzięki temu pobełkotac o misji, bo inaczej by mu argumentów brakło. A reszta nie odróżnia się specjalnie od rozgłośni komercyjnych, tyle że tam reklamują batony, a w Jedynce czy Trójce – maść na hemoroidy.
Pani Doroto! Wspanialym towarzystwem jest Pani otoczona. Serdecznie pozdrawiam.
„Komu to przeszkadzało?”
Sytuacja na Narbutta nie była (i nie jest) wesoła.
DJe nie dostawali pensji, handlowcy nie dostawali prowizji za sprzedany czas reklamowy, słuchalność w granicach błędu.
Nowy (Koloru) management pewnie stwierdził, że to dalej nie ma sensu. Jednak DJ też musi coś zjeść czasami.
Podobnie było ze ś.p. Klasyka FM (nazwa?) pana Mleczki. Też miał jakieś tam ambicje i szlag to wszystko trafił.
Kiedyś ktoś wreszcie dostanie koncesję na nadawanie ciszy. Nastawię sobie wtedy głośno…
gruszko – też tak uważam, pozdrawiam wzajemnie 🙂
Gostku, za Radka Mleczki (zresztą byłego saksofonisty, ale i historyka sztuki; przez kilka lat był szefem Królikarni) to się nazywało najpierw Radio Classic, potem Radio Klasyka. Tam szlag trafił ze względu na francuskich właścicieli, którzy chcieli formatu, a nie autorskiego radia.
Tak że wracając do meritum: wygląda na to, że jazz nie ma szczęścia do menedżerów, którzy by ten produkt sprzedali…
zeen, przy dużym nagłośnieniu pojawiają się szumy…
Jak się słucha radia „Stokrotka” to się nie dziwię, że szumy….
Ja, żeby mieć szumy, to muszę się zacedwahapięćohaować nieźle 🙂
O, w takim wypadku to już nie tylko szumy, ale i zlepy, a może nawet ciągi 🙁 😉
No tak, Pedigree Pal też nie zauważyło, że niektóre psy słuchają jazzu… 🙁
Udana, oryginalna reklama… He, he. Przypomniałem sobie coś z niemuzycznego podwórka. Kilka lat temu była oryginalna, bardzo zabawna seria reklamowa Cameli. Niemal wszystkim się podobała, chwaloną ją do upadu, nagrody jakieś dostawała (mimo zaznaczającego się już wtedy antypapierosowego trendu), w badaniach opinii wspinała się na szczyty. Tylko… sprzedaż nie wzrosła, a nawet jakby trochę przeciwnie. Target się zachwycał, po czym leciał kupować motywy kowbojskie. Dziwić się, że producenci po raz kolejny już oryginalności nie zaryzykowali?
Na dobrą, niekonwencjonalną reklamę firma może sobie pozwolić, jak chodzi nie tyle o doraźne zwiększenie sprzedaży, ile o strategiczne kształtowanie wizerunku. Czyli w praktyce firma już bogata.
Gostku, ja słucham jeszcze do Zappy 😆
Stokrotka, stokrotka…… To jakieś prezyd-ę-ckie radio chyba?
Czarno widzę czystą ciszę na zwykłych częstotliwościach.
Może jak cyfrowe radio zawita w nadwiślańskim kraju?
A może by tak serwer jakiś i własną nadawalnię założyć? Nie mam pojęcia, jakie mogą być tego koszty (tak, żeby ze 200 osób mogło słuchać z jakąś sensowną kompresją – ok. 100 kbps)
@Bobik:
Zappa jak najbardziej oczywiście, ale u mnie ZZ Top stoi za Zappą.
Czemu nie lubią? Bo potrzebują koniecznie targetów, Czasy indoktrynacji politycznej czy kulturowej przeminęły, zapanowała nam indoktrynacja ekonomiczna, inaczej mówiąc: płacę i wymagam. Jak długo RiTV była instytucją
państwową a politycy nie obawiali się decyzji wyborców, media rozpowszechniały
oficjalny światopogląd, który dopuszczał krzewienie sprawdzonych matryc kulturalnych o wysokim poziomie profesjonalnym (dlatego np. muzyka rockowa była w porównaniu z jazzem, który miał w RiTV bardzo silne lobby, traktowana po macoszemu, jakkolwiek pod względem oryginalności biła polski jazz na głowę).
Po uprzątnięciu socjalizmu został nam kapitalizm, który żyje z konsumenta; im konsument głupszy, tym łatwiej mu sprzedać byle co. Politycy są zależni od sprzedawców, więc wykonują ich wolę.
Kiedyś wierzono, że socjalizm to rynek producenta – nawet Gombrowicz wytykał mu rzekomą „produkcję proletariatu”. G… prawda, z przeproszeniem pań.
Teraz przeciętny supermarket oferuje kilkadziesiąt rodzajów czekolady, salony samochodowe dostarczają aut o obowiązkowym luksusowym a zbędnym wyposażeniu. Komputer obiecuje omnipotencję działania, pod warunkiem posiadania wystarczającej wiedzy fachowej we wszystkich dziedzinach.
Życie przemija na wymuszonym podejmowaniu decyzji.
A jazz? Najlepiej rozwijał się jako zjawisko komercyjne: live-music w knajpie, potem poprzez przejęcie i przetwarzanie amerykańskich melodii operetkowych awansował do salonów drobnomieszczańskich, w Ostblocku był synonimem wolności. Te szanse przeminęły. Konsumenta wreszcie sklasyfikowano i najważniejszy odbiorca to osobnik w wieku biologicznym pomiędzy 14 a 49 lat, umysłowo raczej jeszcze młodszy, potrzebujący prostych rozrywek. Nie będzie miłośnikiem poezji, teatru, muzyki „poważnej” ani jazzu. Plastykę zniesie, bo to można dotknąć a nawet zobaczyć. Współczesną zwizualizowaną muzykę rozrywkową jakoś asocjuje, dzięki pomocy ruszających się panienek ( taka Ella Fitzgerald lub Sarah Vaughan przegrywają tu z kretesem).
Its economy, stupid!
W niedzielę przed południem
Na spacer jest wyjść cudnie
To idę ze swym kotem
On zawsze ma ochotę
Ubrany w miarę schludnie…
Ma spacer swoje stadia
Na przykład słucham radia
Gdzie zgredów dwóch nawija
O muzycznych mecyjach
Puszczając coś na wabia…
Mnie właśnie w tejże chwili
Czasem się myśl przyszpili:
Nieważne czy są ładne
Mecyje te i zgrabne
Byle oni zgredzili…
Bo nikt tak już nie siedzi
I sympatycznie zgredzi
Na koniec powiem Wam:
Wasowski oraz Mann
Dzien dobry.
Kilka uwag. Komercjalizacja to nie jest tylko sprawa polska. W Kanadzie zlikwidowano ostatnio moja ulubiona panstwowa stacje z muzyka powazna. Jej glowny prezenter przemienil sie w DJ i prezentuje pop z Canadian content.
Komu to szkodzilo? Who knows?
Sprawa druga. Nie wiem, czy jazzu sluchaja ludzie inteligentni. Byc moze. W jaskini lwa, czyli w Ameryce Pln jest on obecny w radio w formie 1 h audycji, zwykle pora wieczorowa lub w okolicach polnocy. W postaci osobnej stacji- to tylko jazz konfekcyjny (Kenny G & Co.), zwany elevator music.
Witam uzaza (odmieniać? 🙂 ). No, a co zrobić z całą resztą? 😯
PA2155 – czy tzw. smooth jazz to to samo co ta elevator music?
Szanowna Pani Doroto, gratuluję powyższego wpisu, jak zawsze wysoce kompetentnego i tak bardzo wyróżniającego się na tle zdawkowych wzmianek w prasie, poświęconych 50-leciu Jazz Jamboree. Byłem w 1958 r. obecny u narodzin tej unikalnej – jak na czasy PRL- imprezy, stanowiącej zarazem z upływem lat ważny element europejskiej sceny jazzowej. Byłem też świadkiem dwóch festiwali jazzowych w Sopocie. Później, z przyczyn głównie zawodowych, moje związki z Jazz Jamboree (ale nie z jazzem) rozluźniły się, aczkolwiek w miarę możliwości czasowych, kiedykolwiek byłem w kraju, starałem się nie opuszczać tej istotnej imprezy. JJ gościło największe legendy światowego jazzu, mogę tylko żałować, że Polacy nie mogli spotkać i słuchać w Sali Kongresowej takich postaci jak Armstrong czy Coltrane. Mogę, oczywiście, żałować, że jazz stał się w drodze ewolucji muzyką sui generis elitarną, wyparty przez masówkę popu wszelkich odmian. Taki trend jest, niestety, obecny wszędzie, nie wyłączając mocarstwa jazzowego, jakim są USA. Ale jazz istnieje i pozostanie jako nieodłączny składnik kultury globalnej. Można naturalnie ubolewać, że jazz zajmuje tak mało miejsca w elektronicznych środkach przekazu (chociaż Jazz Radio istnieje i w miarę swych możliwożci i środków swoją rolę stara się odgrywać jak najlepiej), a w tv jest praktycznie nieobecny. Wystarczy jednak zajrzeć na półki Trafficu czy Empiku, by przekonać się o bogactwie nagrań płytowych, co m oże wskazywać, że jazz jednak żyje – inaczej bowiem by tych płyt nie wydawano i kierowano do soprzedaży. Generalnie pewien kryzys jazzu jest jednak znakiem czasu, przejawem rozłożenia się preferencji odbiorców kultury masowej, kształtowanej w decydującej mierze przez sponsorów, którzy swe środki koncentują na tym, co jest łatwe, nie wysublimowane, strawne bez problemów przez miliony i nie odwołujące się do wyższych warstw intelektu, gustu i smaku. To jest oczywistość i trzeba się z nią pogodzić. W końcu muzyka klasyczna także nie mieści się w głównym nurcie kultury masowej. Czasy euforycznej percepcji jazzu w Polsce, nie pozbawionej w latach 50. podtekstu polityczno-ideologicznego, bezpowrotnie minęły. Pogódźmy się z tym i traktujmy jazz i jego miejsce w kulturze takim, jakim wyznaczyła mu historia. Kończąc, serdecznie pozdrawiam – Kroton.
@PA2155:
No może nie jest tak źle – są stacje w Am. Pn. nadające jazz w miarę non-stop (patrz moje linki).
@uzaz:
Tu nie tyle chodzi, o „economy”, co o „bottom line”.
Największym przekleństwem dzisiejszego komercjalizmu jest nieszczęsny bottom line, i to ten na najbliższy kwartał. Zero planowania perspektywicznego, wszystko na maksimum zysku. Ale ludziom coś trzeba zapłacić – za darmo nikt nie będzie pracował, ani nikt nie będzie dokładał do interesu.
Podejrzewam, że tego rodzaju wybryki natury („jazz”, „muzyka poważna”) przeniosą się do internetu. Łącza się poprawią, jakość nadawania będzie lepsza, będzie można słuchać prostu z netu, żeby uszy nie bolały na normalnym sprzęcie.
p. Dorota: Kategoria jest nieco bardziej pojemna, ale obejmuje „smooth-jazz”. W kategorii jest rowniez m.in. J. Taylora i kilku wykonawcow „of mixed genre”. 🙂
Gostek Przelotem: Mieszkam w okolicach Detroit, MI i tam jest 1 (slownie- jedna) stacja ze „smooth-jazz”. Jazz nadaja NPR i CBC, ale w dawkach godzinowych. Nie wspominam radia satelitarnego, bo tego nie slucham z braku sprzetu.
CBC zaczęło schodzić na psy (Bobik, pardon le mot) jeszcze za mojej bytności w Kanadzie na początku lat 90-ch. Zresztą jazzu specjalnie nigdy nie nadawali. W Toronto (gdzie mieszkałem) też nie było (i nie ma?) stacji stricte jazzowej.
No ale za to masz WRIF, legendę moich szczenięcych lat 🙂
Witam ponownie krotona, jak zawsze dającego swój erudycyjny wkład do rozmowy o jazzie 🙂
Tak, podtekst ideologiczny (jazz – symbol wolności, zakazany za Stalina) bardzo był istotny w czasach PRL. Ale jak sobie przypomnimy np. argentyńskich intelektuałów słuchających jazzu w Paryżu w książkach Cortazara (a nie wziął przecież tego tylko z własnej wyobraźni), to stwierdzimy, że jazz w ogóle stanowił wtedy trochę innego rodzaju atrakcję niż może stanowić dziś. Tamte czasy były jakby bardziej serio, jeszcze przed przewrotem 1968, ruchem hippisowskim i najazdem popu.
Teraz ogólnie jest mniej poważnie. Choć przecież i jazzem można się bawić, i to jak!
Na marginesie zauważę, że jazz żyje i to dostatniej, niż by się mogło wydawać, w Afryce. Chociaż nie zawsze jest to jazz w naszym rozumieniu, bo Afrykanie (nie bez powodu zresztą 😉 ) uważają go za „swoją” muzykę i nie mają żadnych skrupułów w odchodzeniu od kanonu i wprowadzaniu elementów dla europejskiego czy amerykańskiego ucha nie całkiem jazzowych. W każdym razie w dzisiejszej Afryce jazz raczej nie wywołuje „intelektualnych” skojarzeń, tylko jest muzyką dla wszystkich.
Tak w ogóle to pojęcie jazzu bardzo się w ostatniej dekadzie rozszerzyło…
Pani Doroto. dziękuję za uznanie, nie uważam się jednak za erudytę jazzu. Muzykę tę po prostu lubię i cenię. Może dlatego, że rosłem i dojrzewałem wraz z nią począwszy jeszcze od okresu „katakumb” poprzez imprezy organizowane przez Tyrmanda w „Czerwonej Oberży”, oba festiwale sopockie, a w końcu Jazz Jamboree, by nie wymienić incydentalnych imprez i koncertów. Erudytą jest w moich oczach bezwzględnie Pani, co zasługuje na szczególne podkreślenie gdy się zważy, że – o ile wiem – główną linią Pani zainteresowań muzycznych i treścią wiedzy muzykologicznej jest szeroko pojęty świat muzyki klasycznej (również mnie nie do końca obcy). Ale wracając do jazzu – pragnę zwrócić uwagę na kraj, gdzie jazz eksponuje się bardziej i silniej niż w Europie, Chodzi o Japonię. Tam jazz jest nie tylko szeroko obecny w kulturze masowej, ale wręcz celebrowany nie tylko przez starszą generację fanów, lecz chyba głównie przez młodzież. Tam są, oczywiście, bogate i potężne firmy impresaryjne, zdolne zakontraktować na koncerty czy nagrania praktycznie każdą gwiazdę jazzu światowego (głównie amerykańskiego), jest ogromny rynek płytowy. Instytucje te jednak by nie istniały bez wielomilionowej masy słuchaczyy i uczestników koncertów. Zdarzyło mi się mieszkać w Japonii przez 6 lat, więc wiem co mówię – dzięki temu pobytowi miałem sposobność słuchać na żywo naprawdę największych od sław jazzu nowoorleańskiego i dixielandu po wszystkie celebrities jazzu współczesnego. Mogłem tych muzyków słuchać także w licznych klubach jazzowych w dzielnicach Roppongi, Ginza czy Shinjuku, zawsze pełnych publiczności, a nawet z nimi porozmawiać. Można do tego dodać gigantyczne sklepy płytowe oraz radiostacje nadające tylko jazz, uzpełniane przez wojskowe radio amerykańskie, nadające z bazy Yokosuka oraz znakomitą rozgłośnię z Yokohamy, zorientowaną wyłącznie na jazz -by ograniczyć się tylko do tych dwóch. Ponieważ audycje nie są przerywane przez reklamy, można wnosić, że i o sponsorship jazzu nie jest w Japonii trudno. Pozostaję z szacunkiem – Kroton.
W Montrealu jazz gra 24/24 za sprawa stacji CouleurJazz:
http://www.couleurjazz.com
ale jest to czesto jazz „pop”, czyli z reguly ograne i osluchane klasyki.
Ramowka publicznego Radio-Canada jest tak sklecona, ze sa w niej dwa smakowite okienka dla jazzu, i to w porach moim zdaniem sensownych dla odbioru tej muzyki, czyli od 17:30 do 20 (powrot z pracy do domu: zamiast sluchac jazgotu czy niusow w trafiku, mozna sie zrelaksowac jazzem) i od 22 do polnocy, na dobranoc. Bardzo dobry, urozmaicony jazzik, rownie dobrze zaprezentowany przez specjalistow od tej muzyki.
http://www.radio-canada.ca/musique
CBC angielska Radio2 ma swoj kanal jazzowy przez Internet, „czynny cala dobe”, choc czasem sa klopoty z polaczeniem. Sa tez bloki jazzowe nadawane „z powietrza”. Istnieja takze radiowe stacje uniwersyteckie, ktore rowniez nadaja bloki jazzowe.
Ja mysle, ze to wystarczy, bo nie samym jazzem radio zyje. Trzeba po prostu szukac za muzka, ktorej sie lubi, jesli najdzie potrzeba jej posluchania, a przede wszystkim wypada obeznac sie z ramowkami stacji, ktore jazz nadaja. W ten sposob mozna przezyc i wyzbyc sie wrazenia, ze media nie lubia jazzu. Komerjcalne media, nastawione „umcyk” z peewnoscia jazzu nie lubia, ale media generalnie, jako takie – chyba tak, choc nie bardziej niz inne gatunki muzyki.
Pozdrawiam.
Pozdrowienia.
dzien dobry
pani dorocie i wszystkim tez
kidys jak bylem mlody grano JAZZ w klubach na zywo,czy dzisiaj tez?
jazzjamboree mial mit inni ludzie inna muzyka,czy dzisiaj tez?
w stanie wojennym sluchalem boskiego Milesa Davisa
kongresowa (nabita po brzegi)zamarla to bylo Olsnienie
w berlinie jazz na codzien w radiojazz/ sam slucham chyba juz 15 lat
http://www.jazzfest-berlin.de/a to teraz
pa pa
o!!!!
http://www.jazzfest-berlin.de/
a !
„CBC zaczęło schodzić na psy (…). Zresztą jazzu specjalnie nigdy nie nadawali.”
Chyba lekka przesada…
Jacobsky:
Zapomnialem dodac, ze jazz w CBC i NPR byl prezentowany raczej profesjonalnie, co nalezy uczciwie dodac.
Wracam z pracy nieco wczesniej, stad nie zalapuje sie na „okienko”.
Co do internetu: trudno uzywac tego medium w samochodzie, a to glowne miejsce, gdzie slucham radia.
Ostatnia reorganizacja programu CBC nieco mnie skonfudowala.
Pozdrawiam i zazdroszcze mieszkania w Montrealu.
Two New Hours do kosza, chociażby.
Jurgen Gothe wywołuje mdłości (akurat zawsze wywoływał). Zresztą Disc Drive już nie ma.
Wiesz, to subiektywny pogląd jest.
Gostek, Jurgen jest rzeczywiscie do kitu i bredzi jak zaczadzony.
PA: Windsor 103,9 FM
17 h 30 André Vigeant [Jazz]
22 h André Rhéaume [Jazz]
http://www.radio-canada.ca/espace_musique/ghHoraires.asp
Montralu nie ma co zazdroscic. Dziury w jezdniach takie, ze kola mozna pogubic. Ale festiwal jazzowy jest jak siemasz !
http://www.montrealjazzfest.com/Fijm2008/splash.aspx
Pozdrowienia
Trudno nazwac Disc Drive audycja jazzowa. J. Gothe puszczal mish mash wszystkich rodzajow muzyki od klasycznej do quasi-pop. Wszystkie kawalki dobrane przypadkowo. Moze przypadkowosc doboru sprawiala wrazenie zamierzonego sensu.
Chociaz zgadzam sie z opinia, ze nowa ramowka jest tragiczna. Przestalem jej sluchac.
Pani Doroto, dziękuję za pozdrowienia i pozdrawiam.
„Co z resztą?”
Reszta sobie poradzi, bo wie czego potrzebuje.
W zamierzchłych czasach szara masa ludzka tego nie wiedziała, za to karmiono ją wyższą kulturą i sztuką, nie pytając o zdanie i potrzeby. Słusznie oburzał się tow. Wiesław na cudowny skądinąd Kabaret Starszych Panów. Ideologicznie miał rację, bo elitarność elit zabiła w końcu socjalizm. Czy to dobrze, czy źle – nie wiem; porównuję na obczyźnie obydwa systemy i stwierdzam, że statystycznie Wielkanoc jest lepsza dla ogółu niż Boże Narodzenie i odwrotnie. A dla mnie?
Ja sobie poradzę, bo wiem czego potrzebuję – jak nie znajdę tu, to znajdę tam.
A przeszłość? Było wspaniale, szczególnie dla branży artystycznej. Dziękuję losowi, że mogłem to przeżyć, ale pod koniec już mnie trochę zbrzydzało z przesytu pięknem.
iTunes oferuje nieodpłatnie odbiór wielu stacji amerykańskich nadających jazz. To wprawdzie nie tak wygodne, jak włączenie radia, ale nie najgorsze wyjście z niedosytu. Łatwiznę, bez pejoratywnego odcienia, pozostawmy właściwym użytkownikom. Elitarność nie jest towarem masowo dostępnym.
Jak wróci socjalizm (a wróci na pewno, kwestia czasu), to będzie nowa szansa dla prowadzenia lepszej polityki kulturalnej. Wcześniej nie da rady!
Zgadzam sie z przedmowcami. Nowa ramowka kanadyjska jest do bani. Podobnie jak nowa ramowka Trojki. I wszystkie nowe ramowki, umowmy sie, sa gorsze niz te co kiedys byly….
Wydaje mi sie, ze watek radia autorskiego jest tutaj kluczowy. Wlasnie program z Kanady na tym polegal, ze sluchalo sie kogos do kogo ma sie zaufanie. I tak samo bylo w Trojce za czasow jej najwiekszych sukcesow, kiedy sluchalo sie Kaczkowskiego, Niedzwiedzkiego, Webera, Pacudy, czy Trzech Kwadransow Jazzu. Niby jakas czesc osobistosci trojkowych zostala, ale proporcje jakby nie te.
No a juz te gaworzace panie redaktor po nocach…
@zeen (2008-10-30, godz. 13:29): już koło ósmego wersu przeczuwałem, o których panów chodzi 🙂 Ale z tego co kojarzę to od niedawna ich audycja też uległa zmianie (została chyba skrócona o godzinę, prawda?).
NTAPNo1… panowie redaktorzy oczywiscie nigdy po nocach nie „gaworzą”, no jakżesz!
Quake,
nie wiem, nigdy nie słuchałem od początku do końca. Nazywa się Tanie Granie i trwa – jak widzę na stronie, 2 godz.
Jeśli skrócono, to spieprzono…
A jak w koło jest wesoło
Człowiek w pracy, małpa w zoo,
Puste pole za stodołą
Chłop zaprawia – to jest jazz…
Jaki kraj taki festiwal!! Rownacie do amerykanskiej „junkie culture”” A swiatla w tunelu nie widac!! Bo jeszcze tunelu nie zbudowano!!! Przykre!!
@zeen: wiem jak się ta audycja nazywa 😉 A skrócono ją na bank bo pamiętam (jechałem wówczas samochodem) ostatni program przed skróceniem czasu jej trwania.
Skrócenie o godzinę to jeszcze nic w porównaniu do skrócenia o głowę… 😯
Póki co radiowi szefowie jeszcze chyba nie wpadli na pomysł dekapitacji kogokolwiek. No ale może jeszcze wszystko przed nami 😉
Mogę podrzucić jeszcze dalsze pomysły: defenestracja, deratyzacja… 🙄
Kary mutylacyjne nie zaczynają się na „d” ale też są dość efektowne 😉 😎
Panie Radco, czyżby miał Pan na myśli mój ogon? 😯
Bo jak tak, to ja już bym jednak wolał pod pręgierz…
Ależ skąd! Chodziło mi raczej o języki niektórych tzw. prowadzących, którzy mówią bez sensu 😉
Rozgadaliście się…
Pasjonujące rzeczy opowiada kroton o Japonii. O ich jazzie mamy blade pojęcie od przypadku do przypadku, czasem ktoś wpada, czasem się posłucha Zorna z Japończykami (stare już dzieje), a tu powszechna znajomość jak widać jest lepsza jak u nas, podobnie jak z Chopinem 😉 Przy okazji, krotonie – tak się składa, że nie jestem muzykologiem (studiowałam kompozycję) 😀
Miło widzieć znów Jacobskiego! Post @17:13 poczekał z powodu dwóch linków (w poprzednim też były, ale chyba ktoś wpuścił za mnie). To w Montrealu też dziury w jezdniach? Nie podejrzewałabym 😯
uzaz – naprawdę? Na pewno wróci socjalizm? Oj… podziwiam tę pewność 😆
zadymausa – niestety to prawda 🙁
Aha! rysiowi z berlina dzięki za link. Nie jest źle, ale i u nas nie gorzej. Hancock i nas zaszczyca. Nie wiem, czy pójdę, drogo jak cholera, a na razie nikt nie zaprasza (rozbestwiłam się) 🙁
Miałem teraz czas poszperać w jutubie za jazzem afrykańskim i znalazłem ciekawostkę – 7 minut gadania o jazzie w Południowej Afryce, dokładniej w Cape Town. Nie musi się słuchać całego, ale już na samym początku pada zdanie „u nas jazz jest religią” 😀
http://www.youtube.com/watch?v=HDip7hjgZRY&feature=related
A tu jeszcze jedna ciekawostka – to też się w Afryce nazywa jazzem, a lider Tpok Jazz, Franco jest tzw. postacią kultową, chyba na całym kontynencie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=DfENhWa6bTM
A to Abdullah Ibrahim, o którym mowa w audycji powyżej:
http://www.youtube.com/watch?v=-DTDPH9rgh0&feature=related
Fajny ten Tpok Jazz. A jeszcze fajne są takie wielogłosowe… zapomniałam, jak to się nazywa, poszukam.
O takie cuś na przykład…
http://www.youtube.com/watch?v=uiB6vT5HT3U
A, tak, to jest rzeczywiście cool 😀 Mnie się zresztą kojarzy z Paulem Simonem i tym jego słynnym koncertem w Zimbabwe
http://www.youtube.com/watch?v=OafqYNCzq5U
Bobiczku, a tu pisałam rok temu, jak Zulusi śpiewali Mozarta:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=43
Rok temu mnie tu jeszcze nie było, to nie mogłem zwrócić uwagi. Zaraz zwrócę. 😉
Już zwróciłem. 🙂 Do samych tych Zulusów nie ma linki, więc nie wiem, czy to było dobre połączenie. Ale ogólnie to próby powstrzymania mieszanek byłyby podobne do prób odwrócenia biegu wodospadu. 😉 Taki świat nam się zrobił i juszszsz…
No, to było coś takiego jak to z orkiestrą, tylko zamiast orkiestry był fortepian i kwartet smyczkowy. Dokładnie był ten kawałek, czyli Rondo D-dur Mozarta. No i oczywiście dużo innych rzeczy 😀
Odbiór takich różnych krzyżówek zależy też na pewno od tego, na ile się jest oswojonym z obydwoma rodzajami muzyki i całym zapleczem kulturowym. Ja dawniej afrykańskiej muzyki słuchałem zupełnie inaczej – ot, etno, a jak poznałem trochę historii, literatury, różnych klimatów, to mi się całkiem inaczej słuchać zaczęło.
No oczywiście. A ja jeszcze sobie posłuchałam swego czasu frankofońskiej muzyki afrykańskiej – to jeszcze inna jakość.
Tpoc Jazz jest frankofoński 😉
Chyba mi się na sen zebrało. Dobranoc 🙂
Dobranoc! Zdrowiej szybko, piesku 🙂
Hoko wstawaj, bo trzeba pobudkę ogłosić….
No, śpiochu…
Dzień dobry 🙂
Ja tam grzecznie odpowiem, co mi tam przy piątku…
Dzień dobry 🙂
Słoneczko świeci,
Halny wciąż duje,
Do Halloweenu
Lud się szykuje.
Dynie wykupił –
To jest do d…y!
Dla mnie nie starczy
Na garnek zupy 👿
To raczej Halnoween lud na skosach ma…
To może zupa z trupa?
Chyba ten temat został już wyczerpany u Komisarza 😆
Witam. W Winampie pełno świetnych jazzowych radyjek i to bez gadania i reklam. Poza tym last.fm. TVP Kultura o 2 w nocy daje znakomite stare koncerty, naprawdę perełki. Dianne Reeves live – to chyba najlepsze, co ostatnio widziałem. No i jest kanał Mezzo.
A co do Dżamborki, to wszyscy z nostalgią wspominamy p. Andrzeja Jaroszewskiego i jego czar. Warto o Nim wspomnieć z okazji nadchodzących Zaduszek. Dziś Jazzowy festiwal robi Dionizy Piątkowski – biznesmen. Gwiazdy wielkie – ale klimat już nie ten.
Pozdrawiam jazzowo.
Skądże! Na komisariacie były tylko próby przez światową premierą.
Teraz helołinowa poezja rozleje się na całą blogosferę jak, nomen omen, wzmiankowana wyżej zupa 😉
Pisior – pomyłka. Dionizy Piątkowski robi swój cykl koncertów Era Jazzu, i tak naprawdę nie jest biznesmenem, tylko etnomuzykologiem 😉 Dżamborkę po różnych perturbacjach (m.in. przekazanie na jakiś czas Mariuszowi Adamiakowi, który zrobił z niej JVC Jamboree, a potem wręcz JVC Jazz Festival), robi dziś Fundacja Jazz Jamboree, związana z PSJ, czyli poniekąd rzecz wróciła do źródła.
No i oczywiście też pozdrawiam jazzowo 😀
Co ja będę gadał: jak jazzowo, to jazzowo…
http://www.youtube.com/watch?v=pRrFWp4DUho
No bardzo przyjemne 😀
Taki kawałek z rana dobrze mi na humor wpływa. Bym z radości ogonem zawinul, tylko nie chcę, żeby się kurz z Dywanu wzbijał… 😆
Wpadł na Dywan Bobik,
Ogonek zawija,
Łapeczkami drobi –
Jazzowa bestyja! 🙂
Niech się Dywan cały
i kurzem zawieje,
byle mi tu grały
różne Aderleye! 😀
Jeszcze a propos Dionizego Piątkowskiego. Na jubileusz Ery Jazzu wydał komplet dwóch płyt plus DVD z wykonawcami, których gościł cykl:
http://www.emarkt.pl/jazzu-album-plytowy-2cddvd-p-31350.html
To niech będzie ten Adderley. Też z Zawinulem, młodziutkim i garniturowym 😉
http://www.youtube.com/watch?v=LHFn0vHF6-c&feature=related
Pani Kierowniczko, gdzieś do 7 minuty słuchałem i zawijałem, ale potem już tylko z fascynacją wpatrywałem się w przedziałek tego młodziutkiego. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś miał przedziałek w takim miejscu! Teraz rozumiem, dlaczego zaczął nosić czapkę 😆
A który to tam młodziutki? Ten łysiejący? 😆
I według mnie to jest bardzo fajny przedziałek. O.
Ja nie mówiłem, że niefajny. Wręcz przeciwnie, odjazdowy. Tylko pewnie odwracał uwagę od muzyki, bo wszyscy wgapiali się w przedziałek. 😆
No, rzeczywiście w dość oryginalnym miejscu 😀 I jeszcze drugi ma, okrągły i naturalny 😆
Nawet mędrzec nie wiedział, że podwójny miał przedział… 😆
Oj Bobiku, Bobiku, Ty chyba mało przedziałków w życiu widziałeś, że Cię tak wzięło na „wlepianie się”… 😆
Fakt, ja nie mam żadnego. Jedna skłębiona masa futra. 😀
dorota.szwarcman pisze:
2008-10-30 o godz. 22:32 :
the pleasure is all mine 😉
Ojej…. na pożyczkę się uczesał….
Wiem, kim jest Dioni Piątkowski, jako Pisior i jako jego krajan. Era Jazzu to jest przedsiębiorstwo, a nie festiwal, jakim kiedyś był Jamboree. Piątkowski sprowadza gwiazdy, ale gdzie te jam sessions i cała klubowa otoczka? Gdzie promocja polskich talentów itd.? Muszę narzekać, jakem Pisior i jazzowa ortodoksja.
No tak, Pisiorze, z tym się zgodzę. A epoka jamów chyba odeszła… Bardzo szkoda. No, chyba że akurat przyjeżdża – co by o nim nie mówić – Nigel Kennedy i zmusza do jakiegoś dżemowania 😉
Miła Pani Doroto, a może warto przy okazji powspominać naszych wielkich ludzi związanych z jazzem. Nie tylko muzyków. Ja dziś np. myślę o p. Andrzeju Jaroszewskim, który czarował publiczność i współtworzył klimat JJ. A z polskich muzyków szczególnie o Andrzeju Kurylewiczu. Niech im zagra „When the Saints …”
Pora na Zaduszki Jazzowe? 🙂
Andrzej Jaroszewski – legenda. Andrzej Kurylewicz – to był król życia!
A z muzyków zagranicznych największe dla mnie straty ostatnich czasów to Michael Brecker i – całkiem niedawno – Esbjörn Svensson. No i nade wszystko – Oscar Peterson!
No to niech im…
http://www.youtube.com/watch?v=D0TkqycQ6GA&feature=related
Moja mama, która stara się być za życia w miarę niekłopotliwa, ma bardzo kłopotliwe życzenie pośmiertne. Domaga się mianowicie pogrzebu nowoorleańskiego, z orkiestrą jazzową, co w naszych warunkach geokulturowych może być trudne do zrealizowania. Ma być głośno i dość wesoło, jak np. tu:
http://www.youtube.com/watch?v=krJW2qMVv4M
Tylko mamę będzie łatwiej nieść, bo to i gabaryty niewielkie i jeszcze życzy sobie być spalona. 😉
A może to samo ale inaczej:
tak czy inaczej” Just a Closer Walk With Thee…”
http://www.youtube.com/watch?v=M9Qq_cVoLzs
No i Mahalia………..
Wspaniała była!
Przecież to była retrospekcja w konspekcie: zaczęło się od negro spirituals, potem najoczywistszy rhythm and blues, a koniec – rockowy w stylu The Rolling Stones. I wszystko w +/- 5 minutach.
A „wszystko razem do kupy” – JAZZ
PS. A kawałek – „funeralny” cokolwiek by nie powiedzieć.
Pani Dorota zwróciła uwagę na zanik jam sessions.
Pozwolę sobie przypomnieć Państwu jak to ongiś bywało ” u źródła”, bo w Nowym Orleanie.
PS. A miss Emma Barrett ( the Sweet ) to wartość sama w sobie.
Bez złośliwości.
A oto link do poprzedzającego wpisu:
http://www.youtube.com/watch?v=IY9WsBGmSnY&feature=related
No rzeczywiście 😆 Jakie poczciwe granie…
A to „funeralne kawałki”:
http://www.youtube.com/watch?v=qEP2mFl3ajE&feature=related
Śliczności.
A w tej książce o Elli, o której niedawno tu pisałam, pisano i o zapomnianym zwyczaju turniejów między jazzbandami. W ramach tegorocznej polskiej Dżemborki zaplanowano turniej Jazz Band Ball z Old Timers. Mieli go wspólnie prowadzić Marek Gaszyński i Witold Pograniczny. Niestety ten ostatni właśnie umarł 🙁
Pani Dorotko,
a ile radości i autentyzmu w tym „funeralnym” graniu… I te ikony jazzu tradycyjnego: Alfons Picou, Punch Miller, Paul Barbarin ( na „jutubie” jest relacja z jego pogrzebu), George Lewis… Do kompletu brakuje tylko Bunk’a Johnsona. A oto i on:
http://www.youtube.com/watch?v=mqAcarMRysM
Choroba, Bunk „urwany”…. To może Siostra Kasia i jej shimmy… ?
Link do „Sister Kate” w wykonaniu Bunk’a JohnsonA
http://www.youtube.com/watch?v=oY3Go5Ydeao
Dlaczego „funeralne kawałki” gra się i grało w Nowym Orleanie radośnie, można zrozumieć, kiedy się zobaczy na filmiku z pogrzebu tubisty (biedaczysko miał tylko 35 lat), ale nie tym, który wrzucił Bobik, tylko tym:
http://www.youtube.com/watch?v=qhiKoHSjm8Q&feature=related
napis z kwiatów na trumnie: NEW BIRTH. Tak oni to tam widzą i z tego się tak cieszą…
Szok !!!
Linki do tej muzyki to kategoria: Rozrywka. Dobre sobie. Jak na rozrywkę.
PS. Dużo mnie było dzisiaj. Czas się pożegnać: so long and see you later.
Na zaś zostanę Dixie. Bez Lex vel…
No to see you, Dixie 😀