Włoszczyzna i inne
Przewaga muzyki włoskiej na Misteriach Paschaliach nie jest tegoroczną nowością, zawsze było jej dużo, ale tym razem Włosi rzeczywiście zdominowali festiwal. Czy to dobrze, czy źle? Gdyby było źle, nie byłoby przecież o czym mówić, ale przecież jest o czym, i to jak. Bo przecież żaden koncert nie był nieporozumieniem (piszę to jeszcze przed ostatnim, ale od Il Giardino Armonico nie można raczej spodziewać się plamy), jeśli nawet występ zespołu Rinalda Alessandriniego był trochę poniżej jego zwykłego wysokiego poziomu, to też była sprawa jednorazowa. No i trzeba powiedzieć, że poznaliśmy w tym roku zupełnie inne oblicze muzyki włoskiej, nie tylko przecież Vivaldiego i Pergolesiego słuchaliśmy. Po koncertach zresztą wymienialiśmy ze znajomymi zdania, że niektóre z dzieł stylistycznie są bliskie dawnej muzyce polskiej, co zresztą dziwić nie może, skoro Polacy brali dobrą włoską szkołę. O takim np. Mikołaju Zieleńskim wiele nie wiadomo, ale jego kompozycje, wydane zresztą w Wenecji, przez swoje efekty przestrzenne muszą się kojarzyć z wenecką polichóralnością (tzn. utworami na parę lub więcej chórów, pisanymi z myślą o wykonywaniu w Bazylice św. Marka). Zieleński przypomniał mi się natychmiast, gdy słuchałam np. kompozycji Giovanniego Marii Sabino wykonywanych przez Cappella della Pietà de’ Turchini, ale nie z powodu polichóralności, bo jej nie było, tylko stylistyki.
Antonio Maria Bononcini, Francesco Provenzale, Leonardo Leo, Francesco Durante, Alessandro Scarlatti, a wreszcie wygrzebany przez Fabia Biondiego Francesco Nicola Fago – to były zupełnie inne Włochy muzyczne niż te, jakie znamy: muzyka bardziej prosta, surowe, wyrazista, nie schowana w kompulsywnych zakrętasach ozdobników i biegników. Nawet Missa Romana Pergolesiego też miała momenty zaskakujące, niewiele tam było z operety znanej nam ze Stabat Mater. Tu niektórzy się pewnie oburzą, ale co powiedzieć np. o takim kawałku, który nazywam prywatnie kankanem, i o zestawieniu muzyki o takim nastroju z takim tekstem? Albo o takim, który nazywam krakowiaczkiem? (Tu zresztą jest nasza ulubiona ślicznota Maria Grazia) No, a Vivaldi – powiedzmy, że trochę poważniejszy, ale też taki raczej płytkawy? Nawet w wykonaniu niesamowitej Sary Mingardo?
Jakże inny wśród tych wszystkich był koncert Le Poème Harmonique. Trzeci raz już się zdarza, że występ tych francuskich artystów na festiwalu łączy się z największymi, najgłębszymi, wręcz mistycznymi przeżyciami. W tym roku – Leçons de ténèbres Couperina Wielkiego. Naprawdę Wielkiego. Jest przecież w tej muzyce pewna ceremonialność, pewne formuły znane również z dzieł operowych francuskiego baroku, chwyty retoryczne – ale wszystko to jest szlachetne, głębokie, przeżyte.
Dobrze, że przynajmniej ten jeden odmienny akcent na festiwalu był – no i drugi, co by o nim nie sądzić, czyli Savallowska Jerozolima. Ja bym bardzo chciała, żeby ten festiwal był bardziej wszechstronny, żeby pokazywał nam większy kawałek dawnego muzycznego świata, zapoznawał nas z przeżyciami, jakie w związku z tą tematyką miewali kompozytorzy różnych narodów.
Dość merytoryzmu. Do zdjęć! Wreszcie i na maleństwie zainstalowałam Picasę i niniejszym wrzucam zdjęcia z Krakowa wielkanocnego, dorzucam tradycyjnie ze trzy do Pieseczków, koteczków – i jako bonus coś bardzo specjalnego: album Bobiczy!
Komentarze
A gdzie zdjęcie zdjętego merytoryzmu…?
Bobiczy? Nie powinno być: Bobikowy? 🙄
No jak to, przecież każdy szczeniak zna dziecinny wierszyk, którego fragment brzmi:
Bobik stroni od terierki,
choć jest chętna na numerki
i w Bobika rzuca stronę:
„czy byś nie chciał mnie za żonę?”
Bobik krzywi się i ziewa –
niech no pani prędzej zwiewa!
Ja chcę żonę mieć bobiczą,
bo przy pani wszyscy kwiczą… 🙄
A może ryczą? 😉
Wracam z koncertu. Festiwal zakończył się godnie. Sonia Prina wspaniale śpiewała, Giovanni Antonini zasuwał jak mały samochodzik na zachlastanej fifulce i dyrygował swoim Il Giardino Armonico. Może nie wszystko było idealne, ale było urocze. A teraz piszemy z Bobikiem na cztery ręce 😉
Nareszcie mogę Panią Kierowniczkę merytorycznie w czymś poprawić. Korzystam natychmiast, bo taka okazja może się nie powtórzyć. Piszemy na dwie ręce i cztery łapy, czyli razem sześć! 😆
Cztery łapy,
para uszu,
oczy,
nos
i ogon…
Dobranoc, piesku zza ściany 😀
Jest tam kto?
Potrzeba mi wyjaśnienia na „patataj… patataj” z książki wiadomej…
Coś kiedyś gdzieś dzwoniło (daaaawno temu!), ale zapomniałam. Nie gapić się tak, z racji wieku mam prawo nie pamiętać!
Dlaczego merytorym odprawiony?
(I dlaczego muszę się budzić bez „pobutki” i „TROMB”?)
(A panowie, poza Francesco Nicola Fago, są już odgrzebywani od paru lat, głównie tu kojarzę serię „Skarby muzyki neapolitańskiej”.)
TROMBY PATATAJ!
Alicjo, czy to pytanie o patataj bylo adresowane do mnie (bo w tekscie blogowym akurat ja patatajowalam)?
Kankan 😀
Już zawsze będę widzieć Jaroussky’ego w Moulin Rouge…
Ja tylko pamiętam: patataj, patataj, pojedziemy w cudny kraj…
A towarzystwo krakowskie dziś robi patataj z tego pięknego miasta. Ja za godzinkę pociągiem, Bobiczki samochodem (1200 km do przejechania, nie przelewki), Beata dopiero o 12. Do zobaczenia zaniedługo! 😀
O tego patataja chodziło:
http://www.youtube.com/watch?v=-HP1Cvjmdio
A patatajowała oczywiście Teresa 😉
Pani Kierowniczka nie uściśliła, jakim środkiem transporty wypatatuje z Krakuffka Beata…
GW znuf trafiła w dziesiątkę:
[…]miasto znów zaroiło się od…[…]
Festiwalu słuchałem jednym uchem niestety. Z jednej strony, monotematyczność takiej imprezy pozwala na głębsze poznanie tematu. Z drugiej, od przybytku jednak głowa może zaboleć, ale jeszcze nie teraz.
Nie pałam miłością do oratoriów takich jak Zatopionego (Pogrążonego?) Faraona. Wstęp aria recytatyw aria recytatyw aria finał bęc. Jakoś nie umiem się tam znaleźć, choć niewątpliwie wykonanie i sama muzyka były dobre. Pytanie – ile razy do takiego utworu można wracać? Na pewno cenne jest wyszukiwanie różnych zagubionych rękopisów. Jakie to musi być uczucie – znajduję te nuty gdzieś w bibliotece, nucę je sobie pod nosem, żeby się przekonać, czy to coś pięknego, czy jakiś gniot.
Jednak liczba tych utworów jest siłą rzeczy skończona i szanse na znalezienie czegoś naprawdę wartościowego z roku na rok maleją.
Te włoskie zespoły są od kilku lat wyjątkowo wyeksponowane – zewsząd słychać o Alessandrinim, Biondim. Trudno im się dziwić, że promują włoską muzykę.
A jakie są znane zespoły niemieckie?
Jeszcze wszystkim Wesołego po Świetach. Teraz nie mam czasu, ale za godzinę może będzie czas.
Teresie serdecznie dziękuję za zproszenie, ale nie gościmy nad Sekwaną. To córeczka przełączyła modem internetowy do swojego laptopa i miałem okazje poznać uroki francuskiej klawiatury. Rozpacz bierze po prostu.
Monotematyczna muzyka nie musi być nudna. W Niedzielę Wielkanocną od rana w Mezzo muzyka marzenie. Oratorium Wielkanocne Bacha i parę innych rzeczy przy śniadaniu. Oczywiście nie koncentrowaliśmy się na muzyce, co ktoś może mieć za złe, ale ta muzyka dawała nastrój.
Chodziło mi o monotematyczność w sensie kraju pochodzenia i (zgrubsza) okresu, w którym muzykę napisano. Nudna bynajmniej, ale jeśli tak miałoby być już zawsze, to w konću się może przejeść.
Stanislawie, poswiateczne patatajowe powitanie 😉
A w sprawie patataja (jezeli mam doglebnie wytlumaczyc, co autor chcial przez to powiedziec):
Tak, Rejs to jedno
choc nie mozna pominac Losia Patataja, ktorego ku wielkiej uciesze znalazlam na tubie, a brzmi tak:
http://www.youtube.com/watch?v=E3qdFrz3DmA
Ale to nie wszystko, bo w tle paletalo mi sie :
http://www.youtube.com/watch?v=apVCpPg07dA
czyli langwedockie patati et patata, co w przelozeniu na paryskie znaczy bla, bla, bla, a na nadwislanskie – i tak dalsze, i tak dalsze…
brzmienioprzelozone przez warszawskich przyjaciol na et patataaaaj, et patataaaaj
😆
cudownie wiosennego dnia zycze
Pochodzenie wokół kraju pochodzenia, zgrubszość zamienia w cieńszość. Chyba, że pochodzenie jest połebkowe i kraj pochodzenia nie wymaga dużego pochodzenia, np. San Marino. Nie od dziś wiadomo, że łatwiej kijek pocienkować, niż go później pogrubasić…dlatego pochodzenie w celu pocienkowatości najlepiej zacząć od kraju pochodzenia większego…
zeenie, a czy w przypadku postania te zasady też mają zastosowanie? 🙂
Hoko, oczywiście że mają. To są zasady uniwersalne. Przy posiedzeniu też się sprawdzają…
A ja bym chetnie cienkie zgrubowacił. Oto program Mezzo w południe 12 kwietnia:
Ferveur et lumires divines 42eme Festival Chaise Dieu
85 minut, 2008
Ce programme rassemble trois chefs d’oeuvre écrits pour voix d’enfants ou de jeunes filles, comme celles, trs pures, du choer néerlandais invité aux côtés de l’Orchestre d’Auvergne
Za cholerę nie wiem, czego słuchałem. Jeszcze lepiej szukać programu Mezzo w Gazecie Telewizyjnej. Tam przeczytamy „Koncert” albo „Program baletowy”, albo w ogóle nic, jeżeli szukamy rano czy w południe.
…to francuska klawiatura gorsza od niemieckiej ? 😯
Ludziska jak zwykle mieszają. Klawiatura powinna być jedna – międzynarodowa, i byłby święty spokój, o!
Dzień dobry wszystkim z mojego pochmurnego poranka.
Bobik, abym Cie nigdy wiecej nie przylapal w pozycji SLUZACEJ, na tylnych lapkach. Wiem, ze jestes Psem etc, ale pamietaj ze jestes takze honorowym KOTEM. Odrobina wiecej decorum, Przyjacielu. 👿
Zas jedzenie z krysztalowej miski przy stole, jak najbardziej sluszne.
Niemiecka klawiatura to mały pikuś przy francuskiej. Spróbujcie się gdzieś z francuskiej zalogować, jak kropki nie można znaleźć, a małpa nie dość, że na innym klawiszu, to jeszcze wchodzi przez Alt Gr i to trzeba wiiedzieć.
Poswiateczny zajaczek
http://www.tvn24.pl/2217695,26086,0,0,1,wideo.html
Że niby na zdjęciu 3?
Nieeee. MSZ to jest pozycja rekonesansowo-rozpoznawcza.
Natomiast koty niestety też się potrafią poniżyć. Np. podczas krojenia mięsa na obiad (jej albo i nie jej) Kicia potrafi zrobić przewrót w przód.
Gostek, a czy Ty nie jestes czasami Latajaca Mysza? 😈
Jo sem netoperek????? Zemsta nietoperza???? nieeeeeeee.
Ten zajączek to jest króliczek 🙄 Zajączki rodzą się z otwartymi oczami, długimi uszami i są ruchowo samodzielne. Matka odwiedza je na 3-4 minuty w celu nakarmienia, potem zostawia same, przycupnięte w jakimś dołku. Zające nie mają nor jak króliki. A ten jest ślepy, niedołężny i nie ma barw ochronnych – królik.
Pomimo to – uwazaj na sibie 😈
A co to są sibie? 🙄
Gostku, nie obrażaj się. Nietoperzyca wspomniała tylko, że bywa tu przelotem jak Gostek.
A z zajączkami maleńkimi trzeba bardzo ostrożnie. Przywiezionego z ziemią trzeba adoptować bo nie ma innej rady. Ale spotkawszy w lesie czy okolicach maleńkiego zjączka nie wolno go brać na rękę ani w ogóle dotykać, jeżeli jest tylko nadzieja, że mama się odnajdzie.
Mały zajączek nie ma jeszcze własnego zapachu. To bardzo ważne, bo pies czy inne licho go nie wywęszy. Rozumiem, że Bobik nie skrzywdzi, ale inne psy mogą. Dotykając obdażamy maleństwo swoim zapachem i tym samym odbieramy bezzapachowość czyli jedyną broń, jaką posiada.
Gostku
ja sem netoperek 😀 zemsty nietoperza nie bedzie 😉 ale na kawkę mozesz zajrzeć w mojej porze lub na sniadanko do Bobika
Trzepotanie nietoperza!
Ciekawe, do czego zmierza!
Mknie po niebie ponad światem
jak taca, niosąc herbatę( L.Carroll)
Stanisławie
😆 😆 chwilowo skrzydełko uszkodzone
moze będę częsciej niż przelotem
czy to ty masz problemy z klawiaturą ??
Teraz ciężko pracuję w urzędzie i kłopoty mam tylko z czase, a z klawiaturą jedynie takie, że czasem wciśniecie klawisza niczym nie skutkuje, choć to produkt firmy Dell. Ale w domu córeczka wpięła do internetu swojego francuskiego laptopa i tylko na nim można próbować szaleć.
Brakujące literówki nie są skutkiem awarii tylko tego, że byłem przyzwyczajony do pisania poprzez dotykanie klawiszy a nie wciskanie do oporu.
Netoperku, cytujesz L. Carrolla. Ze wstydem muszę się przyznać, że stykając się pierwszy raz z Opowieściami z Narnii pomyslałem sobie, że C.S. Lewis to inaczej Carroll S. Lewis czyli ten sam autor inaczej się piszący i jakieś S. dodający 😳 .
Idę sobie i chyba na dzisiaj dam za wygraną francuskiej klawiaturze.
Pozdrawiam wszystkich poświątecznie i pozebraniowo. Trudno, trzeba w końcu się zabrać do pracy… 😉
To ma Pani bardzo przyjazną pracę. Moja jędzowata. Brutalnie zabrała się za mnie 🙁
Stanisławie
nietoperek czytywał i „Alicję w krainie czarów” i „Opowieści z Narnii” ale to było w prehistorii , potem drugi raz gdy Małenstwo moje chciało by mama poczytała , ale to tez już wieki .Daj spokój , nie wolno Ci się poddawać jakiejś francuskiej klawiaturze 👿
Ja chyba jestem jedyna Alicja, która nie przeczytała lektury obowiązkowej z racji imienia…
Myślicie, że mi wstyd?! Wcale!
Czy kto widział, jak biegnie króliczek ulicą?
Czy to widział kto,
czy to widział kto?
W naszym mieści szukali
króliczka ze świcą,
aż dopadli go,
aż znaleźli go… Ho, ho! Ho, ho! Ho, ho!
Zniknął za rogiem
i przepadł jak (A)szyszka.
Ale nie płaczmy, bo
ale nie płaczmy, bo
nie o to chodzi by złowić króliczka,
ale by gonić go,
ale by gonić go,
ale by gonić go!
Czy kto widział, jak dobrze tej *małpie* w czerwonym?
Czy to widział kto,
czy to widział kto?
Kto nie widział, niech w oknie podniesie zasłony,
a zobaczy ją, a zobaczy ją… Ho, ho! Ho, ho! Ho, ho!
Zniknie za rogiem
czerwona spódniczka.
Ale nie płaczmy, bo
ale nie płaczmy, bo
nie o to chodzi, by złowić króliczka,
ale by gonić go,
ale by gonić go,
ale by gonić go!
Czy wędrował kto drogą, co słońce odchodzi?
Czy wędrował kto,
czy wędrowal kto?
Kto ciekawy, zapraszam do starej mej łodzi,
a zobaczy to, a zobaczy to… Ho, ho! Ho, ho! Ho, ho!
Zniknie za wodą
twarz fantastyczna.
Ale nie płaczmy, bo
ale nie płaczmy, bo
nie o to chodzi, by złowić króliczka,
ale by gonić go,
ale by gonić go,
ale by gonić go!
Czy kto widział, jak biegnie króliczek ulicą……
… na youtube nie ma króliczka?! 😯
O…. dawaj, kto potrafi!
Bo szukali ze swicom!
http://www.youtube.com/watch?v=4SE2aRweXXs
😆
A tu wersja ruszana
http://www.youtube.com/watch?v=TRSKFBpaNnQ
oj, lezka sie kreci
Grzebnąłem głęboko i wi-dzi-mi-się nadchodząca druga rocznica, w dniu urodzin królowej Wiktorii na dodatek.
Stanislawiew, ja bylam o tym przekonana baaaardzo dlugo i wcale sie nie wstydze. Nurtowalo mnie wtedy (poza trescia) jedynie, dlaczego najpierw imie, potem nazwisko, a potem na odwrot. S bylo bledem zecerskim.
No bo wlasciwie jaka jest roznica miedzy C Lewis a Lewis C, jezeli nie porzadkowa ? 😉
A jurorom znow opadla szczeka:
http://deser.pl/deser/1,83453,6495329,Susan_Boyle___nowa_gwiazda_Mam_Talent.html
Tereso czekaj…
O kręci się, kręci!
No i się skończyła. Krakowska kąpiel we włoszczyźnie. Chwilami coś w środku marudziło, że może tej włoszczyzny za dużo, ale jak tylko Fabio Biondi wziął skrzypki do ręki i machnął smyczkiem, to coś zamilkło stropione. Moi Doręczyciele Niezapomnianych Przeżyć, które na długo zapadają w pamięć (w kolejności występów): 1) Le Poème Harmonique i Couperin Wielki, Wspaniały i W ogóle, 2) Sara Mingardo i Venice Baroque Orchestra z Vivaldim – za wydobycie z niego mocy duchowych ze smakiem, umiarem i w sposób ogólnie zachwycający, choć pozbawiony samouwielbienia, 3) Fabio Biondi ze swoją tryskającą radością szajką instrumentalno-wokalną i wytropionym przez niego Fago, którego każdy takt brzmiał soczystą energią, fascynacją, oddaniem i uczuciem. Fabio rulez 😉
Się wie, że trzeba teraz wrócić do rzeczywistości i zapracować na kolejne (około)koncertowe szaleństwa. Na liście do wysłuchania z nagrań pierwsi Bach i Haendel (Vivaldi będzie musiał poczekać…). Będzie się wyglądać prognoz repertuarowych na przyszły rok (z cichą nadzieją, że okażą się zróżnicowane i że nie zabraknie Ulubieńców, w tym boleśnie w tym roku nieobecnego Marca Minkowskiego). Fajnie byłoby też, gdyby w przyszłym pojawił się klub festiwalowy, jakaś naznaczona tym mianem knajpka, gdzie można byłoby porozmawiać przed lub po koncercie z podobnymi sobie, którzy porzucili ideę pieczenia mazurków na rzecz muzyki barokowej 😉
No rzeczywiście niezłe. Ale ta pani naprawdę ma 47 lat? 😯 Wygląda na 67…
Ale brzmi młodziej 😉
O! Beata powróciła na łono 🙂
Tak, ciężko wrócić do rzeczywistości… Ja też wracam z trudem, przede wszystkim nie mogę sobie poradzić z ustawieniem wyjazdów – przez najbliższy miesiąc kroi mi się ich kilka…
A nowy akcelerator pona Herberta George’a Wellsa nie byłby w takim ustawianiu wyjazdów pomocny, Poni Dorotecko? 😀
Powróciła, praca natarczywie puka do drzwi, rzekłabym nawet, że to łomot. Spać by poszła, czy cóś ;-)… W tle czułe wspomnienie sernika pascha, mniam, mniam.
Abo wehikuł casu tego samego pona: pojechałaby se Poni w jedno miejsce, potem cafła by sie Poni w casie i pojechałaby w miejsce drugie 😀
Ale jeśli to akcelerator pona Wellsa, Owcarecku, to chyba nie taki nowy, więc pewnie zawodny 😉
Myślę, że niezawodny, bo wtedy to się porządnie budowało. Wystarczy odkurzyć, przesmarować i będzie jak nowy.
No, moze byc troche zardzewialy i z czesciami zamiennymi problemy, a jak mu sie zegarek poprzestawia, to moze i narozrabiac. Wracac potem rowerem przez wieki – troche klopotliwe.
Właśnie obejrzałam album Bobiczy: Jaką ciekawą technikę operowania touchpadem ma nasz Bobik! 😆
Bobik potrafi 😆
A ten fabiowy futerał na skrzypce ma jakieś takie mało barokowe kształty 😉
I mało skrzypcowe 😉
Mnie to wygląda na dość spore żelazko…
Zastanawiam się teraz, co zrobić ze zlotowymi zdjęciami. Może wrzucę do takiego albumu, co tylko wtajemniczeni mogą oglądać – jest taka opcja na Picasie. Ale za czas jakiś, bo teraz to pójdę spać. Po kilku dniach bobikowania pierwszy raz tak wcześnie 😉
Ukryty pozlotowy zakątek zdjątkowy, znaczy się. Tymczasem dobrych snów, albo nawet jeszcze lepszych 🙂 Mnie na razie jakoś dziwnie, bo dziś nie słyszałam ani jednego ozdobnika…
No to dobraaaaanoc 😀
Jasny…
przegapiłam wczoraj w Kingston!!! 😯
http://www.youtube.com/watch?v=Gvb65dCMjZI&feature=related
No tak, tylko u mnie nic się nie zmienia. Święta czy poświęta, na posłanko nad ranem. 🙄
Może dlatego bez zmian, że już na Zachodzie? 😉
Na Zachodzie zachodzą zmiany…
Komisarzu, wiatr powiedzial, a wiatr zawsze wie najlepiej…
http://www.youtube.com/watch?v=deR7Je457aw
Taka pobutka… powiało daleką przygodą! (No i jak tu nie jechać…) Dzięki, Teresko 😀
Mój stary komp ma jedną przewagę nad Maleństwem – że są jakieś bliższe prawdy pozory dźwięku 😉
Maleństwo też potrafi nieźle upozorować, tyle że przez słuchawki 😉
No tak, trzeba jeszcze sobie sprawić porządne słuchawki 😉
Niemcy grają bardzo precyzyjnie i równo. Idealnie, można powiedzieć. Tacy Sukiennicy Drezdeńscy, na przykład. Ale Włosi grają cudownie. Nie mam okazji słuchać ich u nas, ale we Włoszech bywało. A jak się słucha ichnich kameralistów na przykład w Orsanmichele we Florencji patrząc przy tym na ołtarz z tabernaculum Andrea Orcagni, na którym jes jeszcze Madonna Bernardo Daddi. Włoska żywiołowość i finezja w tym otoczeniu nie pozwoli zauważć ewentualnych niedoskonałości, gdyby się nawet zdarzyły. Ale czyż nie jest podobnie, gdy się słucha muzyki w którymś z praskich ogrodów.
A z C. Lewisem i Lewisem Carrollem odbierałem identycznie.
A jakie zmiany zachodzą na Zachodzie?
Heh, Orsanmichele – mój ulubiony kościół we Florencji… Taki trochę na uboczu, jakby niepozorny.
Wstyd się przyznać – nie byłam jeszcze we Florencji 😳
A co do zmian na Zachodzie – wiadomo, kryzys. Chyba że Komisarz wie coś więcej na ten temat, a nie mówi…
Stanislawie, w zwiazku z zapowiadanym przebiegonowaniem Ziemi, caly Zachod przygodowuje sie to tego, ze bedzie na Wschodzie.
Na nasze muzyczne przeklada sie to na
01 Przekladanie instrumentow smyczkowych do prawej reki
02 Pianisci cwicza krzyzowanie rak, bo lewa bedzie prawa, a prawa lewa
03 Soprany koloraturowe beda spiewac basso profondo
04 I vice Wersal – tu nalezy sobie wyobrazic Pavarottiego spiewajacego Krolowa Nocy
05 Najlatwiej maja dete, bo najlatwiej zmylic przeciwnika
06 Najtrudniej maja dyrygenci, bo zgodnie z wytycznymi ostatniego soboru, beda prowadzic przodem do publicznosci (taki powrot do starych, wyprobowanych wartosci)
07 Balet tylko na rekach
08 Wydawcy przygotowuja na potege nuty czytane od tylu do przodu
http://www.youtube.com/watch?v=jn5pECpqYA4
Slowem – na Zachodzie bardzo duzo zmian. A wiatr wieje!
A na kompie też będzie się pisać ze skrzyżowanymi rękami? 😯
Tez! I jeszcze glowa w dol!
Ale wszystko da sie odkrecic, cbdo:
http://www.youtube.com/watch?v=X4zd4Qpsbs8
Nie wiem dlaczego trzeba grać skrzyżowanymi rękami. Wystarczy, żeby dźwięki niskie były z prawej strony, a wysokie z lewej strony klawiatury.
Coś a la stratocaster Hendrixa.
A na klawiaturach będzie od lewej do prawej: POIUYT itd.
Ad 03 – no ja nie wiem, ale bez sterydów to chyba się nie da.
Ad 08 – to już było. Jeden z plagiatów PDQ Bacha polegał na odwróceniu sonaty Mozarta do góry nogami i spisaniu lustrzanego odbicia nut.
Ze skrzyzowanymi rekami, zeby bylo spektakularniej. Fortepian z podwojna klawiatura odwrocona teaz byl, gral na nim Zarebski
Ad 6: Jak Herbert von Szkaradzian mógł dyrygować z zamkniętymi oczami, to przodem do publiczności nie powinno stanowić specjalnego problemu.
Początkujący mogą sobie zainstalować lusterko.
To wszystko w celu napedzenia koniunktury!
Bywało gorzej – orkiestry grywały z zamkniętymi oczami, żeby nie widzieć, co wyrabia dyrygent. Nie będę wymieniać, ale to dość znane zespoły i znane nazwiska za pulpitem dyrygenckim 😉
O, to musialy byc bardzo dobre orkiestry, w ktorych nawet trojkacista zna swoja partie na pamiec. A bardzo dobre orkiestry wystepuja tylko z bardzo znanymi dyrygentami
😆
Bardzo znane nie znaczy bardzo dobre. Rozumiem te orkiestry. Nawet przyznam się, że nie byłem pewien, czy szkoccy kameraliści zwracali uwage na dziwne ruchy Anderszewskiego zza klawiatury, czy też grali swoje. Jednak orkiestry średnio perfekcyjne wymagają dyrygenta, przynajmniej na próbach. A na koncercie chyba może działać przodem do wiernych, orkiestra z grubsza się zorientuje, co robi.
A Orsanmichele był przez wiele lat zamknięty dla publiczności i otwierany tylko na koncerty. Nie wiem, czy odbywają/odbywały się tam jakieś nabożeństwa w obecnym stuleciu, ale żadnych informacji na ten temat nie było.
Pani Kierowniczko, to zaniedbanie wypada nadrobić. Jak rozumieć Europę nie znając Florencji? I to tak tydzien przynajmniej, bo po łebkach nic nie daje. A Sienę w sąsiedztwie też obowiązkowo i to w czasie, gdy odsłonięta posadzka w katedrze. Bo skąd inaczej wiedzieć, że oprócz proroków i profetki tak były czczone.
Nie wiem, czy teraz jest jeszcze pora roku, która pozwala na obejrzenie wszystkich cudów w miarę w spokoju, bo w sezonie ścisk jest, zdaje się, nie do zniesienia. Kolejki do Uffizi dłuższe niż do kolejki na Kasprowy.
Pamiętam czasy, gdy kolejek do Uffizi w ogóle nie było, a bilety darmowe (na granicy płaciło się 500 lirów za wszystkie muzea państwowe i komunalne ryczałtem). Ale byłem raz w maju, gdy koeljka na około 3 godziny się utworzyła.
Recenzja p. Jacka Hawryluka z „Misteriów”:
http://wyborcza.pl/1,75475,6497803,Barokowe_centrum_Europy.html
Bez wątpienia jesteśmy barakowym centrum Europy 🙂
Najweselszym barakiem w Unii?
Tylko z Barackiem nie mamy nic wspólnego 😉
Ja to chyba mam. 😀 Ten cały Bo podobny do mnie jak dwie krople wody… Trudno uwierzyć, żeby to był przypadek. 😉
Bobik w roli miedzykontynentalnego agenta? 😯
Bo w sztatach, pewnie Bik na Kremlu…
Zawsze lepiej miec kogos znajomego na wysokim stanowisku. Bobiczku, moze pasztetoweczki? A moze serdelki? A moze wesole gonienie kotow?
😆
I jeszcze wieści z okolic Filharmonii Krakowskiej http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,6498532,Cztery_dni_remontu_pod_filharmonia.html
Mam nadzieję, że po remoncie rzeczywiście będzie trochę ciszej.
Bobiczku, ale Bo ma białą krawatkę i skarpetki, a poza tym jest większy…
Ja tu zaraz dam wesołe gonienie kotów!
A co, juz nawet za kotem przeleciec sie nie wolno przelotem?
Przelotem wolno, ale tylko jak np. włazi do kosza na śmiecie albo grzebie w doniczce.
E… Gostku, w wyzej wymienionych przypadkach nie trzeba Bobika, scierka wystarczy… 😉
Ileż to roboty włożyć białe skarpetki ? Ja też bym mógł, ale gdybym to robił, to bym już, w przeciwieństwie do tego amerykańskiego szczeniaka włożył wszystkie cztery, nie tylko połowę. 🙄
A to, co młody ma pod szyją, to nie jest krawat, tylko śliniaczek. Mnie już niepotrzebny.
Serdelka bardzo chętnie. Pasztetówka też jest OK. O koty przelotem poproszę jutro, bo dziś nie jestem całkiem w formie. No i jakiś dyskretny wyraz czołobitności by się przydał. Może być od zaraz.
Ale ja tak czolobitnie sie czolobic nie potrafie
http://www.youtube.com/watch?v=c2nZhVOrlfk
Tereso, nie wierzę, że nie potrafisz puknąć się w czoło! Gdybyś nie naprawdę nie potrafiła, już dawno zostałabyś politykiem. 😆
Ja tylko potrafie bic glowa w mur, ale czy to czolobitne?
W zasadzie nie jest to ten rodzaj czołobitności, o jaki mi chodziło, ale gdyby to był mur przesądów utrudniających psom swobodne korzystanie z wyrobów wędliniarskich, to jakoś dojdziemy do porozumienia. 😉
A czy ja moge wybrac sobie mur i walczyc z murem po-sadzen, ze jak znika wedlina, to na pewno Bobika wina?
Wędlina może też wyparować 🙂
W pokoiku na stoliku
leżała wędlina,
po godzinie z niej została
tylko odrobina.
Lecz nie wińcie wy Bobika,
bo po jego minie
widać przecież, że nie zrobi
on krzywdy wędlinie.
Patrzy na nią psim spojrzeniem,
grywa jej Chopina,
„mia cara”, pyta słodko,
„może łyczek wina?”
Nie unika nawet męki
społecznego czyna,
gdy wędlina tylko o to
prosić go zaczyna.
Tak więc w sprawie zbrodni, kary,
winy i wędliny,
nic przeciwko Bobikowi
nie wynajdą gliny! 👿
A co na to wedlina,
gdy gra Bobik Chopina?
Czy tylko sie zlosci?
Czy przemienia w kosci?
A moze i plynie?
Co ujdzie wedlinie?
Rozczula sie moze
a moze nie moze?
Co robi wedlina
przy dzwiekach Chopina?
Kiedy Bobik gra Chopina
klękają krytycy,
ktoś na hali zapomina,
napić się żętycy,
ktoś zalewa się łez falą
u wejścia do budy,
gdy mazurki stamtąd walą,
lub inne etiudy.
I wędlina tam pomyka,
z Bobikiem się brata –
wie, że o niej ta muzyka,
choć ukrytej w kwiatach.
„Graj Bobiku” – szepcze cicho
we wzruszeń uścisku,
„oddam ci się, ty artycho,
na srebrnym półmisku!” 😀
To juz wiem ja, skad sie bierze
ta kielbasia zdrada
Do Bobika po koncercie
wdzieczy sie w lansadach
Niech uwaza, by jej potem
gdzies nie przyskrzynili
O korupcje oskarzajac
pod naporem chwili
Bo z kielbasa polityka
na zawsze zwiazana,
wszak to towar tak chodliwy
jak CBA z rana
Gdybym nie był wymogami
dyskrecji związany,
rzekłbym, że CBA z rana
jak jad kiełbasiany.
I dorzuciłbym ja jeszcze
do chętnego ucha,
że ta cała polityka
jak cykuty puchar.
Ale zmilczę, mociumpanie,
bom nie taki świrzec,
by przez ozorem kłapanie
kiełbasy się wyrzec! 😉
Na kielbaski wiec zapraszam
w blekitnej godzinie
chociaz slonca dzisiej nie ma,
ale i to minie.
Za to miska jest parowek
takich na zab jeden
ktore je sie tak dyskretnie
zapijajac piwem
Piwo sobie ja zostawie
by nie bylo malo
paroweczek Bobikowi
by poszedl na calosc
Po wesolej owej uczcie
merdajacy Bobik
jeszcze spacer nad Sekwana
nam dzis przysposobi!
Ja, czytając, co powyższe,
Mam problemy pewne:
Jak Chopina tony Bobik
Wydaje tak rzewne?
Czy po klawiaturze może
Czterołapnie skacze,
Czy dwie przednie angażuje
(I z wzruszenia płacze)?
Może i swój nosek czarny,
I jęzor różowy
W klawiaturę też zagłębia –
I Chopin gotowy?
Bobik polskim wszak ci pieskiem i Bobik potrafi!
I Chopina umie zawyc, i lydki gryzc mafii!
Ach, Tereso, sądzisz zatem,
Że wyje nasz Bobik?
Jak wyć można biegnik, akord?
Jak ten pies to robi?
no masz…. znowu kilometry! Do czytania.
Dorotko, Bobik jest psem TOTALNYM
Gra, spiewa jednoczesnie, bije brawo, rozdaje autografy i wybija rytm ogonem
Po prostu Jego Bobicza Chopinowosc!
Rozdawania autografów to nawet byłam świadkiem 😉
Ale wybijać rytm ogonem? W Chopinie? Toć on nie pisał na perkusję 😆
To tylko pozory, slyszalam niejeden raz. I to przez znanych pianistow.
Oni też mają ogony? 😯
Kiedy czuję ja wędlinę
dobrze uwędzoną
mogę zagrać uchem, brzuchem,
a nawet śledzioną.
Za biegnikiem mogę biegać,
akordy akordzić,
rytm skutecznie wyogonić,
cedura przymordzić.
Więc doceńta wy wędlinę
i wreszcie, cholera,
za zasługi dla Chopina
dajta jej ordera!
Dorotko, nie tylko maja ogony, ktore machaja i rytm wybijaja, ale potem ogony sie ciaaaagna, ciaaaagna…
Bo Biku, odrera moze i byc, ale z kaszanki. Odpowiada? Zlota kaszanka, ma sie rozumiec, à la krol Midas muzyki polskiej.
Ale to dopiero jak Bobik bedzie przymordzac Des-dura. Nic za darmo.
Szpieg Bobik w Bialym Domu:
http://wiadomosci.onet.pl/122503,21,0,pokaz.html
Za kaszankę to mogę przymordzać i w desce z dziurą, nie ma sprawy. Ale najpierw aktywa na stół, proszę, bo na razie widzę tu tylko włoszczyznę. 🙄
No to do dziela, Bobiku!
http://wdobiekryzysu.pl/2009-02/kaszanka-polski-kawior/
(pieseczkowi w zloby dano?)
Będzie tarcza czy nie będzie?
To pytanie dręczy wszędzie
tych i owych na urzędzie
i w bezsenność wpędza w mig
Zna odpowiedź wszak Obama
i generalicja sama
a dla innych piała plama;
teraz prawdę zna Bo-Bik
A w ogóle to wpis nowy jest czy wszysscy śpią? TROMBY w takim razie
Proszę, proszę! Kto tu się krygował, że niby wierszyków pisać nie umie? 😉
A swoją drogą, do czego te blogi poważnych ludzi doprowadzają! 😆 😆
Droga Pani Kierowniczko, przesyłam bardzo serdeczne podziękowania za :(Pani Kierowniczka już wie co!! )Przepraszam,że na blogu, ale maila Twojego znaleźć nie mogę.
Poświąteczne pozdrowienia , serdeczności, i jeszcze raz dziękuję za poświęcenie.
Ale ta Poczta Polska błyskawiczna 😯
Cieszę się! I wzajemne serdeczności 😀
Bo Pani Kierowniczka jakieś specjalne ma chody na tej PP.To doszło w jeden dzień nieomal, za to kartki światączne dopiero teraz napływają masowo.:smile:Pozdrowienia z Gdyni słonecznej, lecz wietrznej.