Grochowska 272
We wtorek minie dokładnie 25 lat od pierwszego koncertu pod dyrekcją Yehudi Menuhina, od którego Sinfonia Varsovia liczy swoją historię. I oto w ćwierćwiecze istnienia przestaje być orkiestrą bezdomną. Na swoje urodziny będzie już w Tokio, na tamtejszej edycji Szalonych Dni Muzyki, więc w piątek odbyła się mała uroczystość przed głównym budynkiem dotychczasowego Instytutu Weterynarii: przedstawiciele urzędu miasta podpisali akt notarialny przejęcia nieruchomości i odtąd Grochowska 272 stanowi oficjalny adres orkiestry.
Oczywiście to potrwa, zanim ten adres będzie w pełni funkcjonował. I trudno przewidzieć, ile potrwa. Bo na te ambitne plany, jakie ma zarówno orkiestra, jak i władze miasta i dzielnicy, potrzeba niemało pieniążków. Skąd się wezmą? Jeszcze nie wiadomo. Kiedy zapytać o to dyr. biura kultury Marka Kraszewskiego, mówi, że teraz trzeba było po prostu szybko lokal wykupić, skoro były na to fundusze, a w dalszych kwestiach trzeba będzie pewnie aplikować o środki unijne. Zapewne tak. A zanim (jeśli, tfu, tfu) się te środki uzyska, zanim się wykorzysta… Dlatego muzycy nie rozstaną się na razie ani z Technikum Kolejowym, gdzie próbują, ani z Pałacem Kultury, gdzie mają biuro.
Tak że to, że nie oglądaliśmy w piątek wnętrz, właściwie jest bez znaczenia, bo tych wnętrz i tak się teraz nie wykorzysta. Za to można już się szykować do działań w plenerze, bo to już nie jest takie kosztowne. W każdym razie 13 czerwca muzycy zapraszają wszystkich chętnych mieszkańców do spaceru po wnętrzach budynków i pawilonów (których jest kilka). W ulotce, którą nam rozdano, napisali: „W wybranych, najciekawszych miejscach zabytkowych pawilonów członkowie orkiestry Sinfonia Varsovia będą przeprowadzać otwartą próbę koncertu, który zostanie nagrany następnego dnia. Każdy z widzów, który odwiedzi tego dnia Grochowską 272, będzie miał szanse przejść ten muzyczny spacer w towarzystwie aktorów, przewodników wydarzenia. Spacer będzie miał charakter performatywny i interaktywny. 14 czerwca orkiestra Sinfonia Varsovia zaprasza mieszkańców stolicy na koncert w przestrzeni zabytkowego parku”. Zapowiada się fajne wydarzenie, miejmy tylko nadzieję, że nie będzie lało.
Na przyszłość, poza ambitnymi planami stworzenia sali koncertowej i miejsca na warsztaty, myśli się o otwarciu tutejszego parku na sąsiadujący, właśnie pięknie odnowiony. Razem to byłoby już pięć hektarów, na których można by w plenerze słuchać muzyki. Zobaczymy. W każdym razie to pierwsze takie miejsce w prawobrzeżnej Warszawie i zauważam już, że cieszą się z tego nawet osoby, które zwykle na koncerty muzyki poważnej nie chadzają. To samo mówią ludzie z urzędu dzielnicy.
A oto zdjęcia.
Komentarze
No to się poczułam, jakbym zrobiła kółeczko po włościach SV, Pani Kierowniczko 🙂 Piękne było światło i okoliczności przyrody. No i ten fajny dyrygent na plakacie 😀 Nieustająco trzymam kciuki za burzenie niepotrzebnych ścian wewnętrznych, sadzenie drzew, sceny i widowni, i w ogóle za wszystkie ruchy, które sprawią, że będzie dobrze, a nawet bardzo dobrze.
Fajnie będzie porównać te zdjęcia ze stanem (miejmy nadzieję) przyszłym 🙂
Dobranoc!
O tym samym pomyślałam. Że kiedyś porównamy. Dobrej nocy 🙂
I dzień dobry 🙂 W poniedziałkowym Poranku Dwójki o godz. 8.35 będzie Janusz Marynowski, jednym z pretekstów jest nowa siedziba orkiestry „Sinfonia Varsovia”.
A wczoraj załapałam się po transmisji „Ulissesa” Monteverdiego z Madrytu (Christie trzyma się mocno) na opowieść Michała Znanieckiego o koncepcji „Lukrecji”, która dzisiaj w Warszawie. Ciekawam, jak to chwyci.
Idę, to doniosę 🙂
Koncepcje Lukrecji na ogół źle się kończyły dla poczęstowanego… 🙄
Czasem też mogą się źle kończyć i dla samej Lukrecji… Na Trubadurze już ktoś podrzucił link do zdjęć PAP-u:
http://zdjecia.pap.pl/fotoweb….FIELD3=
😯
Sorry, coś nie wyszło. Może po prostu przekopiuję stronę, na której jest link:
http://www.trubadur.pl/cgi-bin/180638/ikonboard.cgi?s=a197efc0510bec3b8bef9fde6cf1f027;act=ST;f=2;t=517;st=300
Trudne może być życie sopranistki…
Nawet jeśli jest tak przystojną kobietą jak pani Woś 😉
Tak, to jest, jak się nie wie co w Warszawie grają — myślałem, że Britten, a Donizetti…
PS.
A dola sopranistki może być ciężka:
http://www.youtube.com/watch?v=vUmapbXJcfk
(Chciałem inny fragment, ale nie widzę. A ten niby tylko dla dorosłych. Dlaczego?!)
Linka od PAK-a
nie dla szczeniaka,
ten sopran ostry
jest dla dorosłych 🙁
Choć i oni, bez ściemy,
mają z wejściem problemy:
http://lysch.files.wordpress.com/2007/10/alexpc6.jpg
Żeby tylko tego chojaczka pod plenerową widownię nie wycieli… można by sobie wyleźć i słuchać z drzewa… 🙄
Obiecują drzew nie wycinać, tylko same krzaczory-samosiejki. Zobaczymy…
🙂
Bardzo mi się podoba ta zieleń na Grochowskiej 272. Mam nadzieję, że jakoś drastycznie jej nie ubędzie (a może wręcz trochę przybędzie za sprawą Dyrektora Artystycznego?), i że w okolicach sceny nie napiszą: „Nie deptać trawników, nie deptać trawników, deptanie trawników to hańba trzewików.” 😉
No, Dyrektor Artystyczny już coś nawet ponoć obiecywał 😉
Uwaga! Nowy fenomen internetowy. Już pokazał się na dziesiątkach światowych blogów! Znów mi się tuba zacina, ale przynajmniej udało mi się zobaczyć parę pierwszych minut, więc wiem, co posyłam 😉
http://www.youtube.com/watch?v=EAMD5nYUi6U
😆
Myślę, he he, że to się może spodobać Komisarzowi 😉
Rozczarowałam się na końcu, że nie zdążyli zamówić tego śniadania. Zapowiadało się nieźle 😉
Fuzja kultury wschodu i zachodu
Nie ma tego złego, Beato… Na lunch mogą zamówić turnedo Rossini. A potem, na podwieczorek, „Popołudnie fauna”. 🙂
No nie, i Bobiczek tak lekką łapką odpuszcza obfite śniadanko? 🙂
Na dziś mogę odpuścić, bo już i tak pora na obiad 😀
A teroz juz chyba na kolacje? 😀
A tak w ogóle to cy na tom Grochowskom 272 studenci weterynarii tyz chodzili? Bo jeśli tak, to tamok studiowoł ten weterynorz, co to teroz kozdego roku przeciwko wściekliźnie mnie scepi 😀
Oglądam sobie stare nie tak całkiem… obśmiałam się jak norka z tego (to nie ja zdejmowałam)
http://picasaweb.google.at/picasso739/Kurpie2008#5244810434488854242
… u mnie dopiero popołudnie…
Owczarku, jako córka weterynarzy moge Ci powiedzieć, ze trzeba co roku… już kiedys na którymś z trzech blogów pisałam, jak był u nas pies na obserwacji, podejrzany o wściekliznę… I owszem, był chory, Tata skrócił jego cierpienia.
Brzmi to moze strasznie, ale czasami trzeba tak właśnie
A ja do tego Instytutu Weterynarii jeździłam z moim Kajtusiem do bardzo dobrego (i przystojnego) pana weterynarza, który mówił do niego „syneczku” 🙂 Wyleczył go z nosówki. Ale psina bardzo już była po niej zmarnowana, choć parę jeszcze lat jako oślepły bidaka przeżył.
Uuu, takie smutne dziś tematy, że nawet na kolację ochota mi przeszła (drugą kolację, bo pierwsza jest między ósmą a dziewiątą) 🙁 Podejrzewam, że nawet okropne sny mogę mieć 🙁 🙁
eh, życie 🙁
co tam sny…
No właśnie, życie!
Rano, słońce, pobutka, tromby!
Taaa, niezłe, niezłe, ale jeszcze o połowę za długie 😉
Przecież już i tak podkrócili 😆
Ale za mało 😀
😆
Ja bym to skrócił przede wszystkim o trombę…
Gratulacje!
Mam piekne wspomnienie zwazane z ta orkiestra. Mieszkam w Charleston w Poludniowej Karolinie, ktora w 1989 nawiedzil jeden z najwiekszych historycznie huraganow. Kilka dni pozniej ial odbyc sie koncert Sinfoini, ale wszystkie mozliwe sale koncertowe byly zniszczone. Orkiestra jednak zagrala (za darmo) na jakiejs hali koszykowki. Publicznosc w dzinsach siedziala gdzie kto mogl, akustyka byla rodem z piekla, ale koncert byl sygnlem, ze zycie wraca do normalnosci. W skladzie orkiestry rozpoznalem mojego kolege z liceum i zaprosilem caly sklad do domu. Prawie wszyscy przyszli. Improwizacja byla totalna, do transportu mielismy dwa male samochody, sklepy byly zniszczone, nie mialy lodowek, wiec impreza byla menelska, jakies wino z kartonow, czipsy, konserwy, nic innego nie bylo. Przesiedzielismy do rana, cudowni ludzie. Na dodatek okazalo sie, ze dwie osoby mialy tego dnia urodziny i wydarzylo sie cos niespotykanego: polskie sto lat na bance kiedy nikt nie zafalszowal.
Piotr
Komunikat z Instytutu Meteorologii w zachodnim Londynie dla Pani Kierowniczki:
Pogoda sie troche zepsula, jest nieco chlodniej i mokrzej, ma tak byc caly tydzien az do weekendu. Typowe.
Instytut wypozycza przyjezdnym parasolki w dowolnym kolorze i rozmiarze.
Witam Piotra. Piękna historia! 😀
Dziękuję Instytutowi z zachodniego Londynu 🙂 Na Onecie pokazują, że teraz ochłodzenie i jutro jeszcze deszczyk, a potem się nieco ociepli. Chyba wezmę kurtałkę skórzaną w tej sytuacji. Przylatuję na Heathrow o 9:35, dalej jeszcze nic nie wiem.
Na Heathrow… No nic. Może walizki się znajdą. 😛
Biorę tylko podręczną 😆
Witam, bardzo Przelotem.
Staje sie Gostka 😉
A sie dzieje sie:
http://latimesblogs.latimes.com/culturemonster/2009/04/krystian-zimermans-shocking-walt-disney-concert-hall-debut.html
No właśnie, już piszą o tym i na Onecie, i na gazeta.pl. Co myślicie? Jemu już chyba całkiem odbiło 🙁
Maładiec 😯
Heban i kość słoniowa pomieszana z olejem palmowym to kompozycja nie najlepsza…
Z drugiej strony, czemu nie protestował za Busha, tylko teraz mu się akurat uwidziało? 😯 Nie rozumiem.
Gdyby nie ten sam czas, pomyślałbym, że piękna Łajza nam wyszła 🙂
A moze do szwajcarskich dolin i pastwisk wiadomosc o wyborach w usa nie dotarla?
Odebrac? Powitac?
Jakie linie?
Odebrać nam Kierowniczkę?
A kyszszsz!
Kierowniczka ma linię jedynie słuszną i odebrać jej nie pozwolimy!
Linie – Lot. 🙂 Ma wyjść na lotnisko dziewczyna z Instytutu Mickiewicza. która już tam jest. Za godzinkę mam dostać od niej mail z dokładniejszymi danymi.
zeenie 😆
Pod koniec tego artykułu o KZ jest napisane, że kiedyś tam (już po 9/11) jak przyjechał z tym swoim Steinwayem to mu celnicy go zabrali i zniszczyli, bo klej podejrzanie pachniał.
Ech.
No tak, ten ból pianisty to ja rozumiem, ale co ma do tego wojsko, i to po latach od wydarzenia 😯
Zdumiewajace i kabotynskie zachowanie Maestra. 🙄
Głęboki uraz itp.
Nie rozumiem tylko, dlaczego tak ostentacyjnie to zrobił, akurat tam na sali, a nie np. wydać oświadczenie, albo po prostu więcej nie przyjeżdżać.
Bogu ducha winni ludzie, nie mówiąc już o tym, że Amerykanie jednak są patriotami (w błędnym przekonaniu czy nie) i nie lubią, jak im się takie rzeczy mówi – parę osób trzasnęło fotelami i wyszło.
Może to był taki klej do wąchania… 🙄
Nowy fortepian, świeży klej…
Nawdychał się przez koncert, to i nie dziwota, że na koniec pomroczność jasną załapał. Na detox pójdzie i wyjdzie z tego…
Nie, nie – ten klej to był wtedy świeży, poza tym tamtego Steinwaya mu zniszczyli (ciekawe jak?!) I ciekawe, czy to faktycznie prawda.
Zresztą na temat Unii też coś tam kiedyś mówił. Trochę szkoda, bo jak sobie nie znajdzie miejsca na świecie to ciężko mu będzie.
O… odblokowalo sie…
Steinwaya pewnie wysadzili. Zanotowano wzmozona aktywnosc muzyki sfer niebieskich.
Ja tez tego nie rozumiem, pewnie jakis emocjonalny kryzys 😉
Najwyższe wyrazy uznania i podziwu dla Kristiana Zimermana za odważne i godne zachowanie w jaskini lwa. Chyba mi tego nie wyrzucą.
Nie wyrzucą, jasny gwincie, tylko pokiwają głową i nie zdziwią się, znając Pana formację… Oj, jak ja to dobrze znam. A zauważyliście, ile takich tekstów jest na polskich forach? Ech… te kilkadziesiąt lat sowietyzmu zrobiło swoje.
Facet przyjechał w określonym celu. Zagrać koncert. Co było tą jaskinią lwa? Sala pełna melomanów? Kto ma „hands off of my country”? Oni? I jaki właściwie jest jego country, bo przecież w Szwajcarii mieszka już dłużej niż w Polsce.
Jasny gwint…
No, teraz już wszystko jasne. Zimerman chciał zasłużyć na uznanie jasnego gwinta. 🙄
Przede wszystkim zastanawiam sie nad celowoscia tego wystapienia. Bo jaki skutek – zaden, poza tym, ze jezeli ma dotrzymac slowa, nie powinien zagrac ani nuty na kontynencie za kaluza.
I co to komu da?
Tym bardziej, ze jednak wiele zawdziecza Ameryce i Amerykanom. Z Bernsteinem na czele.
Moim zdaniem on zaczyna doganiać Pogorelicha 😯
To u niego narasta. Jakiś czas temu coś dziwnego też powiedział na koncercie w Japonii. ale Japończycy się nie obrazili, bo go kochają.
Właśnie przeczytałam tę informację o „występie” KZ 😯 Strasznie byłoby mi przykro, gdybym poszła na koncert jakiegoś ulubionego artysty, i on zachowałby się w podobny sposób 🙁
PS. Pani Kierowniczko, wysłałam maila.
Nic nie przyszło, chyba się skrzynka zatkała 😯 Mam jeszcze drugi adres, z końcówką chello.pl.
Artysta ma prawo zamanifestować swoje poglądy polityczne – ale wtedy, kiedy sytuacja jest wyjątkowa: tak jak wtedy gdy Artur Rubinstein oświadczył, że nie wystąpi, jeśli nie będzie zawieszona flaga polska. Ale były to wyjątkowe okoliczności i manifestacja Rubinsteina została zapamiętana jako wyjątkowo piękny gest. Tutaj żadnych wyjątkowych okoliczności nie było i wygląda to na przejaw kabotyństwa. Do którego zresztą wielcy artyści mają prawo ( bo któżby inny?)A pomyśklcie jak tym wystąpieniem zostala poraniona Anna Fotyga.
Już wyciągam chusteczkę… 😆
Oj, szybko, bandaze, plastry, igly, nici… 😆
Nieee. Na kabotynstwo maja prawo kabotyni, nie artysci.
Komunikat merteorologiczny z Instytutu w Zachodnim Londynie :
Cieple skarpety. Listopad.
No nieee… ja się tak nie bawię! Tu upał…
Już wiem, gdzie mieszkam. Hotel Crowne Plaza Shoreditch, 100 Shoreditch High Street, metro Old Street lub Liverpool. Jedyny termin jutro to o 18.45 konferencja w City Hall, poza tym jestem wolny człowiek. We środę do Canterbury, w czwartek wracam do Londynu.
Załamałam się. W naiwności swojej myślałam, że niedopłatę podatku uda mi się wpłacić przez Internet. Niestety, mój bank mi odmawia. Wrrr
Moja kuzynka, która od pewnego czasu mieszka w Szkocji, zwykła się pocieszać przy takich prognozach, że wilgoć dobra na cerę 😉
Ale tylko w tropikach, niestety… Ale prawda.
Pani Kierowniczko, na kiepskie pocieszenie nad Sekwana nie tylko listopad, ale i leje jak z cebra. Oskarzylam fryzjera z przeciwka o dzialanie na szkode narodu. Bardzo sie przejal. Ktos winny przeciez musi byc!
Czy Pani z Inst. Mick. bedzie samochodem i odwozi do hotelu?
W przeciwnym razie mozna po odebraniu Pani Kierownik zawiezc metrem po drodze na np. bajgle, ser i wedzonego losoia do Zachodniego Londynu, ustalic plan kulturalno-oswiatowo-wyprzedazowy, odwiezc bagaze i – insz-Allah – wyruszyc na miasto.
Wilgoc jest bardzo dobra na cere. Ale tylko szkocka. Innym bardzo dobrze robia na cere szkockie trunki. Niestety.
😆
W jakiś sposób pani z IAM będzie musiała nas odwieźć do hotelu, po to po nas wychodzi 🙂 A jak bagaże będą już na miejscu, to będzie swobodniej.
Right.
W tej sytuacji zadzwonie do hotelu, po rozgoszczeniu sie?
OK 🙂
Done. Bede gotowa do wyjscia.
To na dobranoc, jak kogo interesuje, parę słówek o wczorajszej premierze Lukrecji. Jakaś straszna akcja była, Znanieckiego głośno wybuczano, a moim zdaniem niesłusznie, bo to naprawdę nie było aż takie do wybuczenia. Nawet jak na jego ostatnie spektakle to się trzymało kupy 😉 Że z Wenecji zrobiono Rzym Mussoliniego, tylko lwa wstawiono? Mnie jakoś nie raziło. W dalszych aktach dekoracje niepiękne i przytłaczające, ale taka miała być atmosfera. Trochę dziwnych dla mnie pomysłów z dziećmi, jedna scena dosłownie homoseksualna (ale jeden z tych facetów jest grany przez kobietę, a duet jest napisany jak miłosny). No i jeszcze nie wiedzieć czemu Lukrecja ma pod peruką łysinę jak Dama Pikowa. Ale poza tym wszyscy zdrowi 😉 i ładnie śpiewają, zwłaszcza Joanna Woś w roli tytułowej. Marco Vinco, słyszany już przeze mnie we Wrocławiu w Weselu Figara, tu był może bardziej sztywny, ale ładną ma barwę głosu. Luciano Botelho (Gennaro, syn Lukrecji) też niezły, pokazało się też kilku młodych absolwentów naszych uczelni, całkiem przyzwoitych.
Nie robię już następnego wpisu, najwyższy czas iść spać, bo wstaję o godzinie, której nie ma 😉
Dobranoc!
To szczęśliwej podróży wte i nazad 🙂
Będziemy czekać
Dzięki, postaram się stamtąd odzywać 🙂
Trza ino pamiętać, że tam internet lewą stroną chodzi 😉
Dobrej podróży, i niech te mokre prognozy się nie sprawdzą 🙂
To Pani Kierowniczka już jutrzejszym rankiem leci? Jakoś do mnie nie dotarło. 😯
Też wobec tego życzę dużo szpasu i polecam w Londynie, oprócz innych atrakcji, różę z koroną. Helena wie, gdzie ją znaleźć. 😉
Porannie:
http://www.robertpeake.com/archives/401-Americas-Hunger-An-Open-Letter-To-Krystian-Zimerman.html
Data: 7 czerwca 2008
Czyli nie pierwszy raz. To co sie stalo, ze nagle taka afera? 😯
Dzień dobry
Jeśli więcej nie zagra, to czy zainkasował honorarium za ten koncert?
Bernsteinowi zawdzięcza, ale te koncerty (Brahms, Beethoven) były grane w Wiedniu, z WP, więc powiedzmy, że się nie liczy…
Czy kontrakt mu pozwoli np. przestać sprzedawać płyty w USA?
Teraz zaczynam się trochę bulwersować, bo o ile jego dziwactwa technologiczne były, powiedzmy, „urocze”, jak u Goulda, to polityczne wycieczki W TAKIM MIEJSCU I CZASIE są bez sensu.
Pozwolę też sobie popolemizować z jasnym gwintem na temat „jaskini lwa”:
Wręcz przeciwnie. Jaskinia lwa to miejsce, w którym za powiedzenie czegoś grożą sankcje.
Ameryka, jaka by nie była, jest ostatnim miejscem, gdzie za wygłaszanie tego rodzaju poglądów można być szykanowanym. Gdyby powiedział coś takiego np. w Korei Północnej…
Przykro mi też dlatego, że w ten sposób KZ się zamyka w jakimś dostępnym tylko dla siebie, zaklętym kręgu żalu i goryczy do świata.
To w jakiś sposób będzie musiało się odbić na muzyce.
Co za zamieszanie z Zimermanem. Były komentarze, że to próba zwrócenia na siebie uwagi, bo sława zaczyna gasnąć. Według mnie głupie. Raczej chodziło o autentyczną manifestację tylko słabo przemyślaną. Z drugiej strony polityka zagraniczna USA w ostatnich latach też mi się bardzo nie podoba. Byłem skłonny zaakceptować interwencję w Iraku, ale potem poczułem się oszukany. Zwykła wojna imperialna, dla której szukano „etycznych” argumentów, jak się okazało, całkowicie fałszywych.
Afganistan też chwały Ameryce nie przynosi. Rozumiałbym to, co tam robi wojsko, gdyby było ono jednym tylko z elementów kompleksowego programu ekonomicznej przebudowy kraju. I to elementem zabezpieczającym inne działania, a nie podstawowym.
Z grubsza zgadzam się z Zimermanem, ale w aspekcie oceny polityki USA a nie z formą zamanifestowania poglądów. Zgadzam się też, że zamanistował głównie kabotyństwo. Gwiazdy POP zachowują się skandalicznie bardzo często i jakoś im to uchodzi bezkarnie. Ale one nie tworzą wielkiej Kultury. Jednak nie potępiałbym artysty, któregp jednak jest tez za co chwalić. A o zniszczenie fortepiano może być zły.
Według informacji prasowych zniszczono fortepian, który sam wielkim nakładem przerobił dostosowując do swoich wymagań. Podobno teraz wozi fortepian w częściach i na miejscu go montuje. Tak piszą gazety, a dla mnie brzmi to jak bajka o żelaznym wilku. Ile godzin trzeba na porządne złożenie fortepianu i przygotowanie go do użytku. I po co to wszystko? Czy firma Steinway & Sons nie jest w stanie dostarczyć fortepianu spełniającego wymagania artysty bez dalszych stolarskich przeróbek? Nie wiem, czy dziennikarze nie stworzyli jakiejś dziwnej legendy. Mam nadzieję, że profesjonalistki, czyli Pani Kierowniczka i Teresa skomentują to w sposób przystępny i kompetentny.
Długo pisałem i nie widziałem jeszcze wpisu Gostka. Wszystko słuszne. Nie wiem tylko, czy jasny gwint pisał wprost czy raczej szyderczo. Dla mnie jaskinia lwa była dowodem pisania żartobliwego. Sam czasami piszę coś bardzo LPR-owskiego sądząc, że wszyscy dojrzą kpinę, a okazuje się, że jest to brane powaznie.
Bardzo mi się podoba troska o poranienie pani Fotygi. Rzeczywiście może byc poraniona bardziej niż słuchacze koncertu.
Ja też oczywiście się zgadzam z KZ (zgrubsza). Ameryka w imię wolności, czyli McDonalds and Coke w każdym kraju, ale-jak-tam-jest-ropa-to-tym-lepiej robi różne rzeczy w jej mniemaniu potrzebne do zbawienia świata.
No nie wiem, ja ironii nie zauważyłem (PK chyba też nie).
Jeszcze coś odnośnie uwag wcześniejszych. Dlaczego protest teraz a nie za Busha? To każdy historyk powie, że władzy się dostaje gdy trochę popuści w stosunku do poprzedniej. Wtedy łatwiej dostrzec błędy poprzedniej, a wyżyć można się dopiero na kolejnej.
Z drugiej strony nie spodziewałbym się aż tak wiele nowego po Obamie. Mówi dużo o nowych otwarciach i podobnych rzeczach, ale konkretów wielu na razie nie widać. I wątpię, czy będą. Oczywiście moge się mylić.
Chyba wlasnie wyladpwala na naszej tu Wysepce.
W tych grubych skarpetach chyba nie bedzie zadowolona, ze pogoda znow Krolewska. Listopadu ani sladu. Niebo jak nad Werona.
Oczywiście moge się mylić i z tą ironią. Kiedyś na przyjęciu słuchałem pewnego pana z absolutna pewnościa, że ironizuje i jeszcze zacząłem dolewać oliwy do ognia ku chwale Ojca Dyrektora, a tu się okazało, że on całkiem na powaznie. Mnie się na ogół wydaje, że nikt inteligentmy na powaznie takich rzeczy opowiadać nie może.
Właśnie przeczytałem, że od paru tygodni w warszawie działa pierwsza kawiarnia sieci Starbucks i nie można tam się dopchać, takie ma powodzenie. Kawę podają w papierowych kubkach i jest to kawa z rodzju takiej, jaka we Włoszech i Francji nazywana jest „kawą amerykańską” lub „kawa niemiecką”. To następna zdobycz cywilizacji po McDonalds i Coke. Choć podobno w tej sieci w Szwajcarii dają dobre ciasteczka.
Myślę, że Obamę można spokojnie porównać do premiera dużego państwa w Europie Środkowej, który też tuż przed dojściem do władzy mówił o polityce miłości i wielu szlachetnych sprawach i jak na razie nie widzę specjalnie efektów.
Inna perspektywa z głównego stołka i tyle.
Może skończmy już o tej polityce….? Ja i tak muszę ze sobą przeprowadzić bardzo poważną rozmowę, żeby się przemóc i zwlec swój nędzny odwłok z kanapy 7 czerwca.
Jeżeli niebo jak nad Weroną, to może i muzycznie podróż będzie bardzo udana, bo w Weronie niezłe spektakle operowe się zdarzają. U nas też pięknie, więc może PK te pogodę przywiozła. A w Paryżu listopad.
O ile sama kawa jest, toutes proportions gardees, niezła, to smak papieru w gębie dyskwalifikuje te lokale kompletnie 👿
Ja raczej w przypadkach (i okolicznościach) takich dyskusji, jak Stanisława o Radiu M to wolę stwierdzić, że niestety, ale muszę sobie zrobić nowego drinka i rozpływam się w tłumie.
Z zakulisowych informacji wynika, że JKM jest dobrze przygotowana na przyjęcie Pani Kierowniczki. Tromby załatwiła, pogodę też, kawa będzie w porcelanie, a gwardziści od wczoraj ćwiczą odpowiedni krok. Podobno tylko kwestią oprawy muzycznej Buckingham Palace był nieco przerażony, bo wiadomo, byle czego PK nie można zaserwować – wyśrubowany poziom. 😀
Heleno – Ciebie zawsze interesowały dobre książki. Polecam Ci zatem Andy Rottenberg PROSZĘ BARDZO. Kupiłem tę książkę ponieważ zawsze z sympatią odnosiłem się do tego co robiła, nie spodziewałem się jednak po niej aż tak poruszającego dzieła. Autorka szuka korzeni swojej rodziny, nie jest to „literatura” lecz coś w rodzaju dziennika. W każdym razie powstała niezwykła i fascynująca książka. Postaraj się o nią.
Piotrze, o ile się nie mylę, sprawa już jest załatwiona 😀
http://www.blog-bobika.eu/?p=173#comment-19264
Dzieki! Mam nadzieje, ze Pani Kierowniczka nie zapomniala wlozyc tego do bagazu!
Jeszcze sie nie zameldowala w hotelu.
Pogoda tu coraz gorsza, Werona cala geba, nie wiem jak sie z tego wytlumacze przed PK.
Bobiku, rzeczywiście! Parę dni ( naprawdę mialem powody) nie siadalem do komputera i nie czytałem Twojego blogu – a tu już wszystko omówione. Teraz odrobiłem zaległości i przeczytałem z przyjemnością to co u Ciebie w blogu piszczy.Pozdrowienia.
Piotrze, nie ma absolutnie obowiązku czytania mojego blogu, więc i nie masz się z czego usprawiedliwiać. 😉
Ale jak Ci się akurat zdarza poczytywać, to oczywiście zawsze bardzo mi przyjemnie. 🙂
Idac tropem Coca Coli, trzeba by oskarzyc Plan Marshalla… 😉
Stanislawie, nie wyjasnie wiele, te ciekawostki sa mi dalekie. O ile jeszcze jestem sklonna zrozumiec jezdzenie z wlasnym instrumentem (nie nowina, juz bylo, nawet wlasny pociag byl), o tyle podrozowanie z puzzlami wydaje mi sie przesada. Przeciez odprawe celna mozna zrobic na ladzie, zaplombowac i kwita. Odpowiednie dokumenty w kieszen i do przodu.
A co robia amerykanscy celnicy, gdy smierdza Stradivariusy?
Poza tym – jezeli juz chodzi o symboliczne gesty i protesty – bardziej mi imponuja te na tak, niz te na nie. Te na tak, ale wbrew – jak chocby West-Eastern Divan Orchestra Barenboima.
Rubinstein mogl nie koncertowac w Niemczech, ale to bylo historycznie i kontekstowo uzasadnione. A w tym przypadku – protest przeciwko… wlasnie Planowi Marshalla w wersji XXI wiecznej.
Ad Stradivarius, proszę bardzo:
http://www.youtube.com/watch?v=EvGtHKgCDTA
Śmierdział klejem? 😯
A może nie miał duszy… Ech, smętku, smętku…
Hop, hop! Spędziłam przemiłe popołudnie z Meteorologiem z Zachodniego Londynu 🙂 Teraz muszę iść odwalić obowiązki – konferencję w City Hall. Odezwę się wieczorkiem. Werona, ale padało też. Jak to w Londku 😉
Ja osobiście uważam, że Zimermanowi od dobrobytu we łbie pomieszało. A w sprawie polityki USA całkowicie jestem za. Swego czasu Andrzej Chłopecki stwierdził, w kontekście wojny w Iraku, że USA są jedynym krajem, który potrafi przywalić sukinsynom. Strasznie się mu za to oberwało no ale niestety Europa robi się coraz bardziej libertyńska. Jeśli Zimerman jest takim cwaniakiem to niech zaprotestuje przeciw zbrodniom jakie Izrael popełnił w tym roku w Palestynie. Bohater się znalazł od siedmiu boleści.
A moze po prostu przezyjmy to jeszcze raz?
http://www.youtube.com/watch?v=UmKlYaygCek
A to na dobry humor 😉
Zwlaszcza koncowka.
http://www.youtube.com/watch?v=w5zh3Pme7PY
A ostrzegałem, że łatwo nie będzie…. lewą stroną chodzi….
Chodzi, chodzi, ale przyszła.
tomek K – proszę, żeby było mi to ostatni raz. Bo zacznę o zbrodniach, jakie Palestyńczycy popełniali przez lata w Izraelu. I uprzedzam, że każdą kolejną odzywkę na te tematy będę kasować. Rozmawiajmy lepiej o muzyce, a nie o polityce. I może jeszcze o kilku przyjemnych tematach. Bo są sprawy, co do których łatwo się nie pogodzimy albo i wcale.
Odbyłam spęd w City Hall. Wiceburmistrz zaszczycił i przemówił, wznosząc toast „na zdrowie”, była wódeczka, piękne widoki na Tamizę i Tower. Później sobie zrobiłam spacerek by night. Teraz wezmę sią za przerzucanie zdjęć. Nie ma jak miniaturyzacja 🙂
A tuba od Tereski pyszna! 😀
A jak już mowa o digitalizacji, to przesłałam niespodziewaną niespodziankę (na adres, na który wczoraj) 🙂
No żeby klej wąchać jak ćpun ostatni 😯 Cud, że KZ szlag wtedy na miejscu nie trafił 😯
Przyjemny ten Londyn, prawda, Pani Kierowniczko? 🙂
Londyn jest milusi 🙂 Przypomina mi wielki tort 😀
Beato! Wielkie dzięki za niespodziankę! Wzruszyłam się… 😀
W ramach protestu zamierzam nie wchodzić na ten blog przez miesiąc.
Płakać nie będziemy. Strata nie nasza.
Pani Kierowniczko, tort? 😯 To nic dla psa. Już się nie upieram przy szynce z kością, ale polubownie możemy ustalić, że Londyn przypomina jakąś rybkę, albo przynajmniej omlet. 😆
E… Mnie nie chodzi o treść, tylko o formę 😀
Fuj, obrzydliwy formalizm. Związek Zawodowy Psów wyraża poparcie dla treści! 😆
Chciałam zrobić nowy wpis i odrobinkę udowodnić, o co mi chodzi (ale jeszcze w małym zakresie). Tymczasem okazało się, że jest konserwacja witryny na picasie i nie wrzucę teraz zdjęć. W związku z czym idę spać. Długi był ten dzień i momenty miał z lekka bezsensowne.
O jednym powiem od razu. Mimo tej Werony, i w Warszawie, i w Londynie (choć jeśli chodzi o temperaturę, rano było rześko, potem się dopiero ociepliło), na Heathrow była mgła. Z tego powodu wylecieliśmy już pół godziny później, a jak już nadlecielismy na miejsce, kazano nam przez godzinę kołować. Wszędzie było słońce, tylko nad samym lotniskiem chmura jak gęsty krem 😯
Takie to Londkowe przyjemności…
A jutro (dziś właściwie) do Canterbury.
Dobranoc! 🙂
To ja porannie TROMBY. Paryskie, szare i placzace TROMBY.
Pocieszajace TROMBY
http://www.youtube.com/watch?v=E9gtv_pWLaA
A tak swoja droga mam kiepskie wiesci z tuby. Wyczailam swietne pianistyczne konto, na ktorym znalazlam nie tylko wspaniale uporzadkowane nagrania pianistyczne, ale i ciekawostki przyrodnicze jak Stéphane Blet, Sonaty Haydna przez Catherine Collard i inne przysmaki. Wczoraj ja zamknieto. Zauwazylam tez, ze inne, tez ciekawe konto (opus3863a) jest zawieszone. Jak tak dalej pojdzie, pozostana same gnioty i azjatyckie dzieciaczki wymiatajace wedlug wzoru matematycznego. 😥
Zazdroszczę PK wizyty w Canterbury. Bardzo ładne miasteczko nie mówiąc nawet o katedrze. Przed katedra na trawniku zazwyczaj piknikują zazwyczaj wycieczki szkolne przed lub po zwiedzaniu.
Chciałem jeszcze wrócić do protestu naszego pianisty. Wyjątkowo nie zgadzam się z Teresą. Jeżeli tak ma wyglądać współczesny Plan Marshalla, to serdecznie dziękuję. Zgadzam się tylko, że forma, czas i miejsce protestu były idiotyczne.
Dzień dobry 🙂 Do zmartwień Teresy dodam jedno: tu nadal Werona 😉
Tromby!
http://www.emusic.com/album/Paul-Hillier-Theatre-of-Voices-The-Cries-of-London-MP3-Download/10941528.html
Stanisławie – wszystko było idiotyczne. Łącznie z tym, że facet strzelił kulą w płot, bo jak już koniecznie chciał protestować, to mógł za Busha. Obama akurat dąży do pojednania, łatwe to nie będzie. Z jednej strony trzeba uszanować drugą stronę. Z drugiej – zrobić wszystko, żebyśmy się któregoś dnia nie obudzili z szariatem, jak ostatnio coraz więcej krajów. Po co nam to? A już zwłaszcza kobietom. 🙁
I może starczy, powtarzam 😐
A z tą tubą to przykre bardzo.
To co? Maly skok w czasie i przestrzeni za Pania Kierowniczka? Na wiosenno jesienny wieczor pod niebem Werony?
http://www.youtube.com/view_play_list?p=841B50709A