Lwica w piwnicy
Dziś w Teatrze Wielkim był już pierwszy – inauguracyjny – koncert Szalonych Dni Muzyki – Chopin Open. Ale nie poszłam tam, jeszcze się nabędę (jutro i w weekend), a poza tym grał tam Boris Berezovsky, którego René Martin z nieznanych mi przyczyn strasznie lansuje, a ja go po prostu nie znoszę, gra, jakby rąbał siekierą. Zamiast tego trafiło mi się zaproszenie, jakie otrzymał mój naczelny, na pierwszy oficjalny koncert w nowej, piwnicznej salce koncertowej Muzeum Chopina. Postanowiłam więc skorzystać i zobaczyć, jak sala się prezentuje i sprawdza.
Okazało się to spotkaniem dla biznesu – sponsorów aktualnych i ewentualnych, pierwszym z cyklu nazwanego Piano Nobile. Bardzo dobrze, bo w ten sposób mogą naprawdę się zainteresować tym, co sponsorują czy będą sponsorowali. Sala mieści tylko ok. 60 osób, więc siłą rzeczy dobór publiczności musi być bardzo ograniczony. Za to NiFC zrobił na swojej stronie transmisję internetową koncertu (ciekawe, ile osób oglądało). Ma jeszcze wrzucić rejestrację, więc będzie można obejrzeć. A jest nie tylko czego posłuchać, ale i co obejrzeć – grała Khatia Buniatishvili, 23-letnia Gruzinka, pełna temperamentu, utalentowana i jeszcze urodziwa do tego. Indywidualność to niepospolita, choć trochę jeszcze nonszalancka w grze, zdarzało jej się zamazać to i owo, jednak widać, że jest dopiero młodą lwiczką (Martha w jej wieku grała z podobną dezynwolturą) i niejedno jeszcze zmieni się pewnie z czasem. Program dobrała strasznie ambitny – Balladę f-moll, prawie wszystkie scherza (poza E-durem) i na koniec VII Sonatę Prokofiewa. W Warszawie wystąpiła po raz pierwszy; wcześniej grała w Łodzi i w Dusznikach; stamtąd jest przykład fragmentu jej dosyć dziwnego Scherza h-moll. Na tubie jest jej więcej, głównie z Konkursu im. Rubinsteina w Tel Awiwie sprzed trzech lat, na którym dostała III miejsce.
Potem można było zwiedzać muzeum – no i niestety potwierdza się, że wciąż coś się psuje. To miejsce nie było obliczone na taką ilość zwiedzających, w tym dzieciaków, które klikają bez opamiętania, a maszyny głupieją… Ale ogólnie obserwowałam, że na ludziach muzeum robi świetne wrażenie.
A teraz zaczyna się szaleństwo. Sala Fontana, Sala Delacroix, Sala Sand, Sala Nohant, Sala Pleyel i namiot Pianopolis (tam to pewnie będzie się można udusić z gorąca). Zapowiada się, że większą część najbliższego dnia spędzę w Sali Sand: najpierw Pierre Hantaï z Bachem, potem Maria Keohane śpiewająca Haendla z Ricercar Consort, wreszcie Melnikov z zespołem Musica Viva w utworach Mendelssohna, Elsnera i Gyrowetza.
Ktoś się wybiera na Folle Journée?
Komentarze
Zapraszają na transmisję, ale transmisji nie widać… Może skończyła się i nie wróci?
Dobrze, że można potwierdzić przynajmniej urodę pianistki 😀
Ale, ale — pobutka! I radzę dobrze się pobucić, bo to ostatnia (na jakiś czas, zapewne…).
PS.
Odrywa mnie od internetu. Nie, nie, bynajmniej nie jestem jednym z czterech Paków, którzy grają w drużynie Korei Północnej 😉
Dzień dobry.
Ja. Będę dzisiaj popołudniem przedwieczornym w Muzeum, na czymś wieczorem i jutro na paru – więc z pewnością spotkamy się. Ogólnie program napięty jak diabli.
Do zobaczenia.
Ja też. Będę jutro po południu i w niedzielę do końca, o ile nie zaczną mnie denerwować dźwięki 😉
A na MM z SW o 13:45 w sobotę nie idą?
Jeszcze duuużo biletów zostało.
Idą idą 🙂
Ja chcę dziś iść na Zhu Xiao-Mei, ale nie wiem czy zdążę, bo muszę dziewczyny odebrać po wycieczce…
Intryguje mnie jej przeszłość.
Maksymiuk z POK?
Coś tam jeszcze.
Jutro poza tym odbieramy kocię, więc też spodziewamy się różnych zawirowań w mieszkaniu 😀
Gostku, mam wspomnienia Zhu. Po francusku – kupiłam w Nantes. Jeszcze zresztą nie zdążyłam przeczytać 😉
Oj, a co my poczniemy bez pobutki 🙁
Tereska też wcześnie wstaje, ale znów jakoś zanikła 🙁
Czytałem o tym – reedukacja, obozy pracy – bardzo „ciekawy” 👿 życiorys.
Ale na koncert prawie na pewno nie zdążę, bo się właśnie dowiedziałem, że dziewczyny trochę później przyjeżdżają.
No to trudno. Ona nie jest może genialną pianistką, ale jest interesująca, ma wnętrze.
Jutro na 13:45 na MM oczywiście się wybieram 😀 Robimy minizlot 😀
I to właśnie mnie intryguje. Szkoda, że gra tylko raz. Niektórzy, wydaje się, grają cały weekend!
No, faktycznie… Bez pobutki to ja już w ogóle nie będę wiedział, kiedy pora pójść spać i grozi mi wiszenie w necie na okrągło. 😯
Naprawdę gra tylko raz? Dziwne.
Niestety szef festiwalu ma swoją „stajnię”, pianistów, którzy nie są jacyś wspaniali, ale chyba są jego przyjaciółmi, bo grają na okrągło, jak Berezovsky właśnie (mój nowojorski kumpel po wysłuchaniu transmisji stwierdził, że siekiera to dla niego komplement), Anne Queffelec, Abdel Rahman el Bacha i kilku jeszcze.
Teraz off topic, ale na tematy poprzednio omawiane:
http://wyborcza.pl/1,75475,7998638,Beethoven__Chopin__A_kto_to_.html
No tylko dziś. Nigdzie indziej jej nie widzę.
No fakt. Dziwne to trochę 🙁
Ponieważ na Folle Journée nie pójdę, chciałem sobie przynajmniej stronkę pooglądać i to był błąd. Przy takich widokach ja w rozstrój nerwowy popadam i przez pół godziny nawet na pasztetówkę nie chcę spojrzeć. 🙄
Pomijam już nieciekawą i dość byle jaką wizualność strony. Ale kiedy klikam np. na „Zobacz program Festiwal Chopin Open Szalone Dni Muzyki online”, pokazuje mi się podstrona niedokończona i wyraźnie nieaktualizowana, z której niczego, ale to niczego nie mogę się dowiedzieć. Są tylko prostokąty przypisane do poszczególnych sal, (zresztą bez żadnego wyjaśnienia o co chodzi z tymi salami, skąd taki pomysł, dlaczego takie, a nie inne, itd), a poniżej praktycznie wielkie nic, czyli raptem do dwóch koncertów jakikolwiek odnośnik, a do całej reszty guzik. I nigdzie, na całej stronie nie mamogłem znaleźć informacji, co konkretnie będzie w programie. Jest tylko, w innym miejscu, lista wykonawców, całkiem sucha, bez nijakiej omasty. A w informacji o biletach są podane miejsca ich sprzedaży, ale oczywiście niezlinkowane, bo po co publice miałoby być wygodnie.
Do duszy z taką stroną! 👿
A jak się już czepiam, to jeszcze na jedną rzecz warknę. Moje ucho upiera się, że zawsze słyszało raczej formę Sala Mickiewicza, Sala Matejki, a nie Sala Mickiewicz, Sala Matejko. Podobnie jak Muzeum Lenina, a nie Muzeum Lenin. Radosne zlekceważenie tego uzusu daje taki efekt, że czytając Sala Fontana odruchowo zaczynam się zastanawiać, kto to, u licha, był ten Fontan. 😯
La Fontain 😯
Dwa newsy z Chopin Open: 1. Odwołany jest koncert Michała Francuza. 2. Dla uczniow i studentów szkół artystycznych są bezpłatne wejściówki na wszystkie koncerty w sali Pleyel – do odbioru w kasach Teatru Narodowego.
Po zastanowieniu raczej zaczynam się składać ku przekonaniu, że fontan to rodzaj męski od fontanny. 🙄
Wszystkie chyba na koncercie, a ja tradycyjnie:
siedzę, czytam (literacko)
wymachuję przy tym packą
komar płaski jest wyborny
Kabarecik zaś niesforny
Dawno go nie było w tiwi
ale wciąż jesteśmy żywi
ci, co jeszcze głos tu dają
jaja owe pamiętają
niech nam żyje Kabarecik
na cześć niego zaś kuplecik:
siedzę, czytam (literacko)
posługuję przy tym packą
komar płaski jest wyborny
Kabarecik zaś niesforny
Dawno go nie było w tiwi
ale wciąż jesteśmy żywi
ci, co jeszcze głos tu dają
jaja owe pamiętają
niech nam żyje Kabarecik
na cześć niego zaś kuplecik:
siedzę, czytam (literacko)
posługuję przy tym packą
komar płaski jest wyborny
Kabarecik zaś niesforny
Dawno go nie było w tiwi
ale wciąż jesteśmy żywi
ci, co jeszcze głos tu dają
jaja owe pamiętają
niech nam żyje Kabarecik
na cześć niego zaś kuplecik:
…………..
😆
No jaja jak berety!
Dwójka rżnie Jedynkę równo bez znieczulenia!
Czyli Kabarecik wykpił Pośmieszalskiego i resztę towarzystwa jedynkowego w Kabareciku jak ta lala! 😆
Niech kto powie gdzie jest TVP…
Bo jeszcze jest trójka ( a raczej Trujka), TVP Polonia – tam chyba będą największe jaja…
😆
Dobry wieczór 😀
Bobiczku, bo nie zorientowałeś się, jak czytać. Odnośnik do dwóch koncertów jest tylko we czwartek, bo tak było. Natomiast na każdy kolejny dzień trzeba nakliknąć na datę (pasek na górze strony). Każdy dzień pokazuje się osobno.
Byłam na trzech koncertach wspomnianych we wpisie. 60jerzego nie spotkałam – pewnie udał się na inne.
A ja nie dotarłam na Hantaï, pomimo, że miałam bilet.
Spojrzę, kiedy jeszcze jest koncert, może uda się wpasować.
Wszyscy obchodzą i organizują wszystko akurat w ten weekend.
O 9 -tej rano 😯 sympozjum „Więzi”, trzeba się urwać i zdążyć na Alenę Baeva i MM.
A tu miła, znajoma z córką przyjadą na Piknik Naukowy i liczą na towarzystwo.
A ja jeszcze i to i owo.
Upał był dzisiaj nieziemski, zwątpiłam, czy wytrzymam.
Wieczorem było już chłodniej i przyjemniej,
Ten namiot rewelacyjnie się prezentuje, ciekawe, czy słońce przez przezroczysty dach nie przeszkadza.
To do jutra!
Może jakoś przeżyjemy. Świetne jest to szaleństwo muzyczne. Myślę, że dużo ludzi o nim nie wie. Szkoda.
Na Mielnikowa idę w niedzielę. 😀
To został mi tylko Hantai w niedzielę o 10:30 🙁
W sobotę też jest, o 10:45.
Dobranoc 🙂
Dobranoc! 🙂
Jest, ale jest też sympozjum „Więzi” o 9-tej.
A dzisiaj gdzie nie spojrzeć, tam koncert.
Instytut Adama Mickiewicza też koncertwował, bo skończył 10 lat.
Rzeczywiście, Pani Kierowniczko, tego podziału na daty na stronie Chopin Open nie zauważyłem, więc z zarzutu braku informacji o koncertach wycofuję się, posypując łeb popiołem. 😳 Tylko taką techniczną uwagę zgłoszę, że te kolorowe prostokąty ściągają na siebie całą uwagę i przez to niepozorne daty bardzo łatwo przegapić. Sprawdziłem na kilku osobach i nie tylko ja okazałem się taki durny.
No i jeszcze kilka rzeczy na tej stronie jest, które warto by poprawić. 😉
Pobutka!!!!!!!!!!!!!
E tam, taka pobutka. Bez muzyki się nie liczy 😐
Jedna z artystek, których wczoraj wysłuchałam (śpiewała co prawda Haendla, ale po pierwsze nie ma go w jej wykonaniu na tubie, po drugie to tak a propos burz w niektórych rejonach):
http://www.youtube.com/watch?v=aFmQbKriAxA
nie liczy się? to dlatego nikt nie wstawał… nu, pokażu…
http://www.youtube.com/watch?v=p4C2TDUPejc&feature=related
ps,
na komentarz „Frankie” bym uważał, bo to mi podejrzanie pachnie 🙂
Oj, zatęsknimy tu szybko za PAK-iem… 🙄
Hoko, Łajza, już skasowałam. Nie wiem, jak w ogóle się dostał na wierzch 😯
Pozdrawiam spod Warszawy, pociąg znieruchomiał w Błoniach, chyba na coś czeka, chociaż od 10 minut powinien być już na Centralnym. Dobrze, że Hoko dziś rano wrzasnął „pobutka”, bo bym zaspała.
Widzę, że mamy z mt7 zbieżne plany na jutro 🙂
Ja się budzę kotem 😀
Eee, Hoko nic nie pokazał, albo pokazał tylko swoim. Na mojej tubie cenzura zadziałała i powiedziała, że figa. 🙁
Budzenie kotem? Nein, danke! 👿
Mnie tuba zagrała 🙂
Dobrze, poniewaz ojczyzna mnie wola, przejmuje obowiazek pobutki az do powrotu PAK-a. Pozniej oddaje mu palme pierwszenstwa (mam nadzieje przed Niedziela Palmowa)
Tereska nie zniknela, tylko przejeta mundialem, oczywiscie. To super rozrywka na czerwcowe wieczory. 😉
A tak na marginesie, w poniedzialek wykonuje w Pleyelu nasze dobro narodowe, znaczy Rafalek. Nie chcialo mi sie biec dzisiaj, zeby kupic bilety, ale moze w poniedzialek bedzie jeszcze cosik za pol ceny.
Jezeli pojde, obiewuje uczciwe sprawozdanie. Moze nie tak kwiecista recenzje jak 60jerzego, ale postaram sie sprostac zadaniu.
Niepokoi mnie jeno, ze powtarza program z ubieglego roku, a sonata Mozarta 570 byla raczej, powiedzmy, nie mowmy.
O rety… widze, ze macie Kafelka na szalonych dniach. A Brigitte Engerer tez?
a ja od jutra mam początek swoich szalonych dni 😀 bo już jutro muszę pędzić do UMFC na próbę, chodź egzamin zrobią mi dopiero 16.06, ale co tam ja uwielbiam Warszawę!
Ale mi się trafiło, jak ślepej kurze ziarno, bez żadnej przesady.
Czekałam na występy „Motion Trio” o 19:45, miałam dużo czasu, więc zajrzałam wcześniej do namiotu i trafiłam na REWELACYJNY koncert: Marcin Grochowina Trio.
Zespół powstał kilka miesięcy temu specjalnie na zamówienie Szalonychm Dni:
http://www.chopinopen.biz/index.php?id=165
Dla mnie bomba! Nie mogę zapomnieć.
Wyglądało to, jak stare sesje jazzowe na temat.
Świetne te Szalone Dni. Jest skocznie, ludzie biegają z koncertu na koncert (czasem bardzo szybko), nawiązują kontakty w kolejkach do wejścia, wymieniają się biletami pod kasami, kupują szalone torby na ramię i piją chopkowe soczki. Artyści na wyciągnięcie ręki, co chwile się człowiek na kogoś natyka, można porozmawiać. Za mną pięć koncertów i jeden wielki zachwyt, który pozostanie na długo – Chopin w wykonaniu Cameraty Silesii. Jak dla mnie wielka klasa. Koncert zaśpiewany z pamięci, a to bardzo pomaga wylatywać nad poziomy. Niesamowite dziewczyny z solówkami, świetna technika + kawał serca. No i Ania Szostak, kobieta o wielu twarzach, paleta emocji. Wzruszyłam się, ucieszyłam, ukołysałam, raz było pastelowo, raz soczyście, zawsze muzykalnie, po prostu wzruszająco. Uśmiecham się czule na wspomnienie tego koncertu. A jutro od rana Bach na klawesynie.
Mam nadzieję, że Kierownictwo nam nie zmokło wieczorem.
‚Chiba’ nie, ale kto tam wie. Nie odezwało się Kierownictwo do tela. 🙁
Może też trwa w zachwycie, chociaż wątpię, bo to jest zblazowane Kierownictwo. 🙂
Kierownictwo ostatnio widziałam ok. godz. 21.10, zmierzało posłuchać Chopina, w dodatku granego na fortepianie 😉 Wtedy już padało. Ja wyswobodziłam się z objęć Szalonych Dni dobrze po dziesiątej. Wtedy padało bardziej.
Trudno, nie poczytam zeznań PK. 🙁
Trzeba rano wstać, żeby zdążyć na te Bachy klawesynowe.
Mnie też się bardzo podobają te Dni.
Jakie chamstwo! A dobranoc?
Dobranoc! 😀
Ja też padam w piernaty. Dobranoc 🙂
No to teraz ja 😀 Dopiero wróciłam do domu, najpierw doczekałam do końca w namiocie – świetny program „Szopka”, którego motorem jest młoda pianistka o kabaretowym poczuciu humoru i świetnej muzycznej inwencji – Agnieszka Szczepaniak. Zestaw instrumentalno-wokalny dość szczególny: obok fortepianu (i elektroniki) – beatboxer, wiolonczela, skrzypce, akordeon, gitara, gitara basowa, perkusja. Gościnnie Ula Dudziak, choć raczej dawała nazwisko niż głos 😉 Ale ogólnie pyszna zabawa. Spotkałam znów 60jerzego z Kubą (chrześniakiem ze Stanów). Oj, nie wyśpią się dziś oni, o czwartej bidaki muszą wstać, bo lecą do Amsterdamu.
Lało, ale podczas tego namiotowego finału (tłumy były!) przestało, więc poszłam ja do metra, przyjeżdżam na Kabaty, a tu… 🙁 (przydałaby się nowa kufa Hoko 😉 ) Odczekałam z pół godziny, zanim wyszłam na powierzchnię…
Dzionek był intensywny. Przyszłam wprost na Zespół Perkusyjny Akademii Muzycznej w Łodzi, który od wielu lat prowadzi moja przyjaciółka. Świetnie grają, znakomite opracowania. 60jerzy też słyszał, więc może poświadczyć. Potem poszłam na Baevą, która grała ten sam program, co już słyszałam w styczniu, ale nie szkodzi – zawsze jest rewelacyjna. Najpierw więc zabawny Koncert podwójny (z Aleksandrem Rudinem na wiolonczeli) Donizettiego (!), a potem strasznie trudny Koncert fis-moll Karola Lipińskiego. Pewnie będzie miała teraz dziewczyna przerwę – za chwilę będzie dzidziuś – ale mam nadzieję, że nie będzie to przerwa długa.
Na tym koncercie spotkałyśmy się z mt7 i od razu pognałyśmy na występ SV pod MM. Rozczarowanie, bo najpierw okropne chopinowskie instrumentacje Głazunowa, który zmienia Chopina niemal w orkiestrę dętą (dęciaki głównie słychać) i Symfonia d-moll Schumanna, w której niedopracowanie zostało przykryte piorunującymi tempami 👿 Po koncercie spotkaliśmy się z Beatą, 60jerzym i Kubą i poszliśmy się minizlotować – coś zjeść po prostu. Potem rozeszliśmy się w różne strony – chłopaki zwiedzały Warszawę, Beata poszła słuchać chopinowskiego programu Cameraty Silesii znanego mi z Chin, my z mt7 jeszcze chwilę posiedziałyśmy w namiocie, w końcu i ona poszła, a ja dla odmiany udałam się na Skwer Hoovera, gdzie obchodzono 10. urodziny IAM. Wysłuchawszy Kwartetu Śląskiego (prawie niesłyszalnego bez nagłośnienia) i zespołu Pink Freud wróciłam prosto na prawykonania utworów Zygmunta Krauzego i kompozytora francuskiego Regisa Campo. Oba z użyciem tekstów listów Chopina, oba z udziałem Cameraty Silesii, więc nie zdziwiłam się, kiedy spotkałam tam znów Beatę. Potem ja jeszcze poszłam na trochę Chopina (w sali Teatru Narodowego, zwanej obecnie Pleyel, grają wszystkie dzieła, nie po kolei), a Beata i 60jerzy na koncert haendlowski, który ja wczoraj słyszałam.
Tyle tego. Zimno się zrobiło, piję więc herbatkę po góralsku i idę też zaraz – w końcu – spać.
Dobranocka 😀
😀
A ja wróciłam z imprezy chopinowskiej na naszych Wałach Chrobrego i z przyjemnością muszę stwierdzić, że było dobrze oraz że naród przyzwyczajony do rąbanki słuchał Chopina aż miło. Najpierw było nieco przydługie widowisko „światło i dźwięk” pod przedziwny poemat – muszę się dowiedzieć, kto to popełnił – ten list Chopina zza grobu. Wizyjnie nawet to było fajne, tylko za długie, zwłaszcza że zimno było przeraźliwie. Ale sceneria jaka! Jak przerzucę fotki do komputera, pokażę kilka. Trzy żaglowce obok siebie: Iskra, Chopin i Pogoria, pięknie oświetlone. Na Chopinie fortepian, na którym grał Jabłoński (chyba mu na początku zimno było). Potem znakomita pani Pomianowska ze swoim dziwnym Chopinem etnicznym, Możdżer (nie słuchałam go, bo mi zarąbał mazurka po raz kolejny) i koncert e-moll (Jabłoński z Orkiestrą Beethovenowską pod Nesterowiczem). Na koniec fajerwerki (wysadzili chłopcy w powietrze niezły kawałek nieba) – pod fragmenty Chopina grane przez różnych wykonawców, m. in. Polliniego, Entremonta, Paderewskiego, Zimermana, Pogorelicia, Blechacza i innych wielu. Podobało mi się, że ktoś wymieniał nazwiska tych wykonawców, dzięki czemu nie była to taka sobie wiązanka, tylko jakiś konkret. Ku mojemu zaskoczeniu, Chopin z fajerwerkami zabrzmiał całkiem sensownie… Etiuda Rewolucyjna na koniec zatrzęsła Szczecinem.
Najlepsze jest, że słuchało tego Chopina mnóstwo osób, które normalnie w życiu by po tę muzykę nie sięgnęły.
Teraz Chopin żaglowiec rusza w trzymiesięczny rejs po portach Europy, promować muzykę Chopina. I to mi się też podoba. Koncerty w każdym porcie.
Dobranoc!
Pobutkaaaa….! Zastepcza
http://www.youtube.com/watch?v=Y0QWErhFPo8
No i dałem się wyprzdzić 🙂 Pobutka następcza!
No to juz zglupialam. To mam pobutkowac zastepczo, nie mam pobutkowac zastepczo, czy mam pobutkowac zastepczo, czy moz jednak nie pobutkowac zastepczo.
Slowem migacz belgijski
A gdyby ktos nie wiedzial, na czym to polega, przypominam:
Na poboczu zatrzymuje sie samochod z dwoma Belgami. Jeden do drugiego: Sprawdz, czy migacz mi dziala. No to tamten wysiada i krzyczy: Dziala! Nie dziala! Dziala! Nie dziala! Dziala! Nie dziala! Dziala! Nie dziala! Dziala! Nie dziala!
🙂
A to ci niespodzianka 😯
To pewnie dlatego spałam do dziewiątej 😆
Mogłam sobie pozwolić, bo idę dziś na Folle Journée trochę później 😉
Nooo… Poczulam sie powolana do misji, to i usiluje sie wywiazac. Cos jakos widze, ze dzialam kojaco 😉
Coś w tym jest 😉
Przegraj to i wygraj wszystko. (Ze słownika pianisty). Wyczytane na Facebooku.
Moze sie przyda na Chopka
Ja już wróciłam do domu, ale nie mam już na nic siły.
Padam!
Zastanawiałam się, po co nosiłam dzisiaj cały dzień ciepłe wdzianko w ręku, wieczorem już wiedziałam.
Zmarzł mi nos i ucha.
Lato jak na pustyni afrykańskiej, w dzień 40 gradusow, a w nocy 0 (słownie: zero).
Dobrej nocy! 🙂
Monolog:
http://www.youtube.com/watch?v=8rK6TJyGAHw
To ja sie z Panstwem dobranoc
A ja chciałem powiedzieć, że dla mnie najgorszym pomysłem był plakat z podobizną Chopina na Różowo i nic nikt nie wie o co chodzi. Wg. mnie powinny być nazwiska typu: Barbara Hendricks, Penderecki, Minkovski, Kasprzyk, Wit, Maksymiuk itd…. Nie często się zdarza aby tyle wybitnych nazwisk zaszczyciło jakiś festiwal w PL swoją obecnościa…..
muzyku SV – ja też nie byłam zachwycona plakatem, a poza tym to wcale nie była podobizna Chopina 😉
W ogóle w dziedzinie promocji trzeba by wiele rzeczy przemyśleć. Ale mamy na to – mam nadzieję – rok 🙂
Co to angielszczyzna robi z człowieka. Przeczytałem w drugim paragrafie słowa Piano Nobile i pierwsze skojarzenie to generał Umberto Nobile – badacz Arktyki. Całkiem popularny w Polsce 55 lat temu za sprawą książki Stefanii, nie, nie Grodzieńskiej, Sempołowskiej. Potem pomyślałem – błąd, powinno być piano noble (to ta angielszczyzna). I dopiero na końcu termin muzyczny – piano nobile, znaczy cicho i szlachetnie (coś podobnego do piano cantabile). Ale to podobno było dla byznesu. No to znowu niczego nie rozumiem :)))
Tak naprawdę to termin piano nobile oznacza jeszcze coś inego:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Piano_nobile
Andrzej Sułek, kiedy zapowiadał koncert, powiedział: „mam nadzieję, że państwo uznacie, że w tak wyjątkowej sytuacji piano nobile może znaleźć się w piwnicy. I że jednocześnie ten termin skojarzy się państwu z muzyką: piano – wiadomo, jak fortepian, nobile – szlachetny” 🙂
Terminu muzycznego nobile nie ma.