Na czym polega radio publiczne

Na prośbę osoby, która tu wcześniej się wypowiadała, jestem zmuszona usunąć jej wypowiedź. Koledzy uznali, że nie powinna była tego robić. Mnie osobiście wydaje się, że ktoś inny, czyli panowie prezesowie, nie powinni byli robić czegoś innego. A nade wszystko powinni się byli zastanowić, czy rzeczywiście wiedzą, na czym polega radio publiczne. Nie wiem, czy im na tym zależy, żeby to w ogóle wiedzieć, ale póki pełnią swoje funkcje, jest to ich obowiązek.

Na razie – to wiem z innych źródeł, więc nie kasuję – urabiano orkiestrowe związki zawodowe na okoliczność, jakim to złym dyrektorem jest Łukasz Borowicz i jak to chyli orkiestrę ku upadkowi. Potem, kiedy się zorientowano, że tak łatwo nie pójdzie, próbowano przekonać Łukasza Borowicza. Praca dezinformacyjna (vide także owa słynna kwota 5 mln wymieniona przez prezesa Hasińskiego w rozmowie z Piotrem Nędzyńskim) trwa po obu stronach – radiowej i samorządowej.

Samorząd jest z kolei przez pana marszałka mamiony tym, że za bezdurno dostanie zarówno siedzibę dla MTM, jak i orkiestrę, argumentując, że Polskie Radio nie umie utrzymać ani studia, ani orkiestry i że jeśli „my tego nie przejmiemy”, to orkiestra zostanie zlikwidowana, a studio i tak przejmie ktoś inny. Niebywała okazja dla obu stron, po prostu. (A zwłaszcza dla pana Izbana.) No i w sumie można powiedzieć, że poniekąd marszałek ma rację – prezesi Polskiego Radia rzeczywiście nie umieją utrzymać tego, co należy do ISTOTY radia publicznego.

Bo tym właśnie jest działalność studia i POR, a Dwójka, której służą, jest jedynym programem zajmującym się wyłącznie pełnieniem tzw. misji. Radio publiczne jest przecież także po to, by nie tylko wspierać kulturę, ale przede wszystkim kreować kulturę. Pozbywanie się istoty radia publicznego jest de facto jego likwidacją. Co pozostanie? Głupawa rozrywka i polityczne przepychanki, czyli coś, co mamy w każdym prywatnym medium i na co nikt z nas nie przeznaczyłby swoich pieniędzy (których w formie abonamentu się od nas wymaga). Na czym polega radio publiczne, rozumieją radiofonie niemieckie, Radio-France, BBC i wiele, wiele innych. I też utrzymują orkiestry. A takiego obiektu jak Studio Koncertowe im. Witolda Lutosławskiego w wielu europejskich radiofoniach by nam pozazdroszczono.

Studio przecież nie stoi puste – zarabia. Na wynajmie, na nagraniach. Może mogłoby lepiej – gdyby np. zaprosić tu zagraniczne firmy płytowe (jak stało się z firmą Orfeo, która nagrała dwie płyty Piotra Beczały, z czego jedną z POR, i chce kontynuować współpracę). Ale gdyby (tfu!) ziściły się plany oddania w dzierżawę Studia MTM i przekazania mu POR, to Polskie Radio byłoby wyłącznie stratne – musiałoby dzierżawić Studio, jeśli samo chciałoby coś w nim nagrać. W tej sytuacji prędzej by nie chciało niż chciało. A na wejściu do Studia innych instytucji zarabiałby MTM, nie Polskie Radio.

Jeśli zaś prezesi uważają, że muszą się pozbyć POR, bo mają nadmiar etatów, niech policzą administrację. No i w ogóle jeśli twierdzą, że mają kłopoty finansowe, niech się zastanowią raczej nad projektem Radia na Wizji…