Madame Curie z wizyta w UNESCO
Pani Sklodowska-Curie, jedyna w historii podwojna noblistka, odwiedzila te miedzynarodowa instytucje (a tu jej jeszcze nie bylo) za sprawa Elzbiety Sikory, ktora napisala o niej opere, zespolu Opery Baltyckiej, ktory ja wykonal pod batuta Wojciecha Michniewskiego, ale przede wszystkim Anny Mikolajczyk-Niewiedzial, ktora wystapila w roli glownej bohaterki. I tu trzeba od razu powiedziec: wielka kreacja. Maria, ktora, jak wiadomo, byla osoba o scislym umysle, ale tez bardzo emocjonalna, zostala tu sportretowana moze czasem za bardzo od tej drugiej strony, ale takie sa prawa gatunku – w operze powinny byc emocje. Solistka sprostala im zarowno glosowo, jak i aktorsko.
Dlaczego w UNESCO? Dlatego, ze byla taka mozliwosc i ze sala zostala udostepniona za darmo wraz z obsluga. Oczywiscie lepiej byloby wystawic „Madame” w prawdziwym teatrze, ale organizatorow nie byloby na to stac, zwlaszcza, ze miejsce w takim teatrze zaklepuje sie pare lat do przodu. Sala UNESCO nie jest zbyt odpowiednia do muzyki – bylam tam kiedys, jak NOSPR, wowczas jeszcze pod batuta Antoniego Wita, gral Lutoslawskiego i nie brzmialo to dobrze. Opere wystawiono tu chyba po raz pierwszy i zabrzmiala o dziwo calkiem przyzwoicie. Jeszcze na probie generalnej muzycy troche walczyli z ta materia, ale obecnosc publicznosci zneutralizowala warunki i wszystko bylo slyszalne jak trzeba, a w wykonaniu nie slychac bylo wysilku.
Sam utwor poczatkowo skladal sie z trzech aktow, tak tez zostal wydany przez PWM, ale skrocono go o jakies pol godziny (teraz trwa ok. poltorej godziny) i zagrano go jednym ciagiem. Zrobilo to dobrze temu dzielu, ktorego slaba strona jest libretto Agaty Miklaszewskiej. Jest w nim wielkie materii pomieszanie, a opera rzadzi sie przeciez innymi prawami niz film, gdzie mozna przeskakiwac z epoki na epoke, wpadac w retrospekcje itp. Tu jedynym wyjsciem bylo zalozenie, ze wszystko jest jednym wielkim snem, a najlepiej, jakby sluchacz znal juz z grubsza zyciorys bohaterki, bo inaczej nie da rady sie zorientowac, o co chodzi. Zwlaszcza, ze rezyser, Marek Weiss, tez troche ten balagan wzmocnil. Np. kiedy wnosza matrwego Piotra Curie i Maria lamentuje nad cialem (a skadinad wiadomo, ze lamentowala naprawde bardzo), nagle jest przeskok i juz Maria wyglasza wyklady na Sorbonie i spotyka sie z Langevinem, a biedny Piotr dalej lezy na tym stole (rezyser twierdzi, ze to taka metafora, ze ona ciagle „czula tego trupa meza z tylu”). Ale to i tak niewielki przeskok w porownaniu z tym, co dzialo sie pierwotnie, np. byla w operze scena przejazdu przez Francje podczas wojny (Maria z corkami jezdzila na front z aparatem rentgenowskim badac chorych i rannych), gdzie caly kraj przejezdzano podczas paru minut i jednego zdania; pojawiala sie tez nagle scena nad Wisla itp. Marek Weiss rozwiazal sprawe jednoscia miejsca akcji: wszystko dzieje sie jakby w laboratorium ze stolem w tle, po bokach zas stoja trybuny, na ktorych siedzi chor. W Gdansku to bedzie nieco inaczej, bo sala jest mniejsza, ale bardziej ustawna i w sumie chyba z lepsza akustyka.
No, ale przede wszystkim muzyka. Jest znakomita. To niby tradycyjna opera, nie taka z numerami, ale normalnie spiewana, bez zabaw multimedialnych, ale jej jezyk jest calkowicie wspolczesny. W bogata orkiestre wpleciona jest – dyskretnie, ale w sposob widoczny – elektronika. Partie wokalne sa bardzo wymagajace, ale swietnie napisane. Tej operze z pewnoscia nalezy sie dalsze zycie. Na razie podobno wszystkie cztery spektakle gdanskie wyprzedane.
Komentarze
Dzięki. 🙂
Ciekawe, kiedy w Warszawie da się zobaczyć.
A publiczność, jak przyjęła?
Publicznosc klaskala entuzjastycznie. Klaskaniem obrzekly i prawice, i lewice
Pobutka.
Opinia PK o libretcie potwierdza moją zdumioną obserwację z czterech wieków opery: nie znam ani jednego przypadku, by wybitny librecista nie mógł sobie znaleźć kompozytora (najwyżej Arrigo Boito, genialny librecista dzielący mdłe ciało z nieco gorszym kompozytorem…). Przypadków odwrotnych jest na kopy.
Z czego wynika, że dużo łatwiej jest skomponować znakomitą partyturę, niż napisać kilkadziesiąt stron dobrego libretta. Niby literki stawiać umie więcej ludzi, niż nutki dziergać, a jednak, a jednak…
Niech żyje Boito, niedościgły potomek polskiej hrabini!
Błąd kompozytorów polega na tym, że z uporem szukają librecistów wśród ludzi. A Bobik? To pies. Ale za to librecista prima sort. 🙂
Oprocz Marii Sklodowskiej-Curie, dwa Noble otrzymali takze Linus Pauling, John Bardeen i Frederick Sanger; Curie jest jedyna kobieta z dwoma Noblami, i jedna z 40-tu kobiet z posrod 830-tu (!) laureatow.
Wywiad z Elżbieta Sikora i Markiem Weissem na temat tej opery:
http://www.thenews.pl/Podcast/3400205c-fc14-4f1d-bd27-4fdaa1162a3d
Dzien dobry,
no toc przecie prawde napisalam, ze jedyna podwojna noblistKA 🙂
Osoba librecistki wyszla od zamawiajacego – Opery Baltyckiej. Elzbieta Sikora probowala najpierw z kims innym i tez nie wyszlo. Ale odmawiac zamawiajacemu bylo glupio. Tyle, ze mnie to troche dziwi – kompozytor chyba winien byc jednak asertywny w kwestii swojej sztuki… Podobny przypadek byl z opera Marty Ptaszynskiej o Chopinie – tez nie byla zbyt zadowolona z libretta (i slusznie), ale chyba juz nie chciala sprawiac przykrosci starszemu panu…
To teraz mala niespodzianka, z internetowej strony kompozytorki:
http://www.elzbietasikora.com/-Videos-
Zwroccie uwage na osobe pianistki 😉
Oo! A na koncu Pierre’a takze widac 🙂
Ech, pisałbym ja te libretta i pisał, ale nie znam z bliska ani jednego, ani pół, ani nawet ćwierć kompozytora, dla którego mógłbym pisać. Opera Bałtycka też niczego u mnie nie zamawiała. 🙄
Musiałbym zacząć sam komponować, ale wtedy byłbym pod straszną presją, żeby marną muzyką nie zepsuć sobie świetnego tekstu, albo na odwrót. 😈
Dziś „pobutka” (Elżbieta Sikora – Podróż II na taśmę (1976)) – postawiła mnie na nogi, że aż strach ach. Zima za pasem i sikorki głodne…
Pamiętam prezentację tej Pobutki w krakowskiej Floriance.W biały dzień wpatrywaliśmy się nabożnie w głośniki na estradzie.Ależ były emocje!
O ile pamiętam,bliższą znajomość z muzyką Elżbiety Sikory zaczęłam od tego:
http://www.youtube.com/watch?v=nzbcX8eGSbg&feature=related
Proponuję założyć na Dywanie skrzynkę kontaktową dla kompozytorów i librecistów. Tak ku chwale Ojczyzny ,Pani Kierowniczko!
Wreszcie coś o naszej prowincji. Cieszy. Muzyki ostatnio praktycznie w ogóle nie słucham poza Mezzo HD. Całkiem nieźle i świeżo.
W ubiegłym tygodniu miałem okazję trochę porozmawiać z osobami znanymi z Dywanu. Rozmowa nie mogła ominąć i PK. Był to nadzwyczaj miły wieczór.
Ciągle jeszcze brak czasu. Mam nadzieję, że to już niedługo.
Szczególne pozdrowienia dla Bobika, który pomógł w zorganizowaniu spotkania.
Bardzo sie ciesze, Stanislawie, zescie sie spotkali, i zaluje, ze nie moglam dolaczyc! Zwlaszcza ze lubie bardzo wszystkich uczestnikow spotkania, znanych mi takze z realu 😀
Widzieliśmy, widzieliśmy filmiki na stronie Pani Sikory i ucieszyliśmy się słysząc i widząc Naszą Tereskę 😀
Bo nieważne czyje co je, ważne to je co moje.
Bardzo przepraszam, że znowu przynudzam, ale jestem w szoku i muszę się podzielić: z okazji dziesięciolecia pracy w firmie dostałam od szefa słuchawki Bose QuietComfort 15. 😯
Brawa dla szefa!! 🙂
Gratulacje dla Agi. 😀
Dolaczam sie do gratulacji; a dobre te sluchawki? 🙂
Muszę wypróbować – jestem w szoku, bo to sprzęt z wysokiej półki, a szef mi je z własnej kieszeni kupił. http://www.bose.pl/index.php?p=prod&id=86
@Aga 13:07
Ago,a nie podejrzewasz,że Szef podczytuje czasem w tajemnicy tego bloga ? Czy tak sam z siebie ?
Tak czy inaczej – serdeczne gratulacje i miłego słuchania 🙂
Hu hu, to tylko czekac na resztę zestawu 😀
Słuchawki dobre, tylko bezprzewodowe. Ale zawsze można przerobić na przewodowe, z tej strony łatwiej 😆 Nie widze tam czy są na podczerwień, czy na radio?
Przepraszam,ja nie o słuchawkach.Wzruszyłam się.Serio. Duża Scena legnickiego teatru będzie miała swojego patrona-zmarłego przed kilkoma dniami polonisty z Lubina,swego najwierniejszego widza. Tak właśnie – nie aktora,nie reżysera. Widza. Człowieka teatru.
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,10631830,Teatr_upamietnil_widza__ktory_byl_na_kazdej_premierze.html
Z tego wszystkiego zrobiłam błąd w poprzednim wpisie – oczywiście „polonistę” miało być 🙁
http://www.lubin.pl/aktualnosci,16674,bedzie_scena_im_ludwika_gadzickego.html
Czekałam na recenzję Pani Redaktor, bo w sobotę obejrzę te operę w Gdańsku. Wiem juz mniej więcej. czego się spodziewać. Oby tylko w obsadzie była pani Mikołajczuk. Myślę, że życiorys Marii Skłodowskiej- Curie powinien być wszystkim znany, ale mogę sie mylić.
Hoko, nie wiem. Jakiś przewód jest w zestawie – wrócę do domu, to spróbuję się zorientować, czym to się w ogóle je. Reszta zestawu – 😉
Informacja od ew_ki dużo ciekawsza od moich słuchawek i rzeczywiście wzruszająca.
Hoko, to są przewodowe z aktywnym tłumieniem hałasu.
Gratuluję Ago!
Aha. To po to pewnie te baterie. Ale jak znam życie, bez aktywnego tłumienia dźwięk będzie lepszy. Grunt że przewód jest, to już klasa wyżej 🙂
Z drugiej strony, takie z tłumieniem hałasu to jak raz do słuchania w pracy 😆
A czy Pani Kierownik wybiera sie moze do Poznania na Ledi Makbet Mcenskiego Ujezda? Jest to w naszym domu jedna z ulubionych oper – od paru pokolen. Bo my tu lubimy takie,,, tego,,, dzikie opery. 😈
Ja tez jestem za tym by Bobika zagonic do pisaia librett. Teraz kiedy i Szopen i Pani Curie zostali obcykani, moze byloby zapotrzebowanie na opere o Prezesie i o tym jak jemu perfidny Ziobro ze swoja Banda Osiemnastu Molojcow podklada swinie? Walka o wladze, te rzeczy. A w tle Piekna Patti Koti z wasami i puszystym ogonem. Sopran liryczny na dachu garazu. Toz to wrecz temat godny Szekspira albo i Rymkiewicza. Bobik by tez pewnie udzwignal.
I tez bylo mam milo spotkac sie w Gdyni z bywalcami Dywanu.
Kocie, o Lady M. PK już pisała – tu: http://szwarcman.blog.polityka.pl/2011/11/11/nie-sumbur-tylko-wielka-muzyka/
A je bardzo chcę pogratulować Ani Mikołajczyk, naszej wspaniałej sopranistce-noblistce 🙂
Brawo!
I sygnalizuję, ze dziś o 21.00 na tvp Kultura będzie Mitridates ze wspaniałym tenorem Richardem Croftem.
Słuchajcie, chyba trzeba by Dywan odkurzyć i świeżym kwieciem przybrać. Mam z pewnego źródła wiadomość, że Kierownictwo już w drodze powrotnej. 🙂
Dywan się robi
http://forum.gazeta.pl/forum/w,99592,116978653,116978653,Kwiatowy_Dywan.html
Tak jest !
http://www.youtube.com/watch?v=hYf_GzAn_hM
A ktoś zadba o stronę muzyczną ? Jakieś fanfary by się przydały 🙂
Ale jak zdrożona PK późnowieczorową porą zjedzie, to może to się bardziej nada? 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=tyTN0Aw7BgE&feature=related
Dla Kierowniczki wszystko. 😎
Po pierwsze jej ułożym klomby,
po drugie jej zatrudnim TROMBY,
po trzecie puścim prądy świże,
by nie tęskniła za Paryżem,
na końcu zaś naniesiem bulek,
by było cudnie i w ogóle.
No nie, Ew-ko, na powitanie obowiązkowo TROMBY muszą być. Kołysanki to dopiero po części oficjalnej. 🙂
A, dzieki Ago. Przegapilem bo bylem w Polsce. Ale przecztalem wymiane wrazen z duuuzym zainteresowaniem.
Scene z policja skreslili????? 😯 Dobrze, ze „Czarna wode” zostawili.
A slowo „sumbur” ma faktyczie wiele znaczen w zaleznpsci od kontekstu. WSzystko co mi przychodzi do glowy jest niestety po polsku malo cenzuralne. Tytul tego slynnego artykulu zawsze byl tlumaczony na polski jako „Chaos zamiast muzyki”, choc sumbur jest znacznie mocniejszym i jakos bardziej obrazliwym okresleniem. Cos jak potocznie bajzel po polsku. I to prawda, ze Stalin szczegolnie to slowo lubil, bo jest stosunkowo rzadkie w mowie potocznej i obrazowe. Jego rosyjski byl slaby i ubogi jak na Wybitnego Lingwiste, wiec pewnie lubil sie popisywac jak juz jakies fajne slowko poznal.
Tromby powitalne: 🙂
http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=LzMBMRUNmRY
Słyszałem Panią Kierowniczkę w Radio 🙂 Relacja z Paryża.
Pytanie mam do PMK:
– w jakim języku winno się wykonywać Eliasza Mendelsohna?
– i czy zna Pan język Egipski – odnośnie: duetu miłosnego z Glassowego Echnatona.
na youtube są fajnie filmiki – o Jamesie Levin’e oraz „How to be great soprano/tenor”. Fajne 🙂 Dać?
Dywanowe kwiaty, tromby… jak miło 😀
A wiadomą piosenką katowano mnie oczywiście w dzieciństwie 😉
Na pytanie o egipski, odpowiedź brzmi „gdzieeee tam”. Nawet, wstyd powiedzieć, starej greki nie znam. A się powinno, niestety.
Co do Eliasza, myślę, że obie wersje są OK. Wprawdzie prawykonanie było po angielsku, ale to był przekład tekstu niemieckiego, po czym dla Hamburga Mendelssohn jednak jakieś retusze porobił. Trochę podobnie jest ze Stworzeniem świata, które Minkowski ostatnio parę razy zagrał używając oryginalnego tekstu z Miltona.
Zupełny idiotyzm w tej dziedzinie zrobiła swego czasu EMI, nagrywając Oberona Webera z Conlonem. Cała obsada anglosaska (Lakes, Heppner, Voigt, Ziegler, D. Croft…), a oni, głupole, nagrywają przekład niemiecki Brechera!
dzięki 🙂 bo nurtowało mnie to od jakiegoś czasu z tym Eliaszem. Na promsach śpiewali z McCreeshem po angielsku 🙂
tymczasem w Met Rodelinda…
http://www.nytimes.com/2011/11/16/arts/music/renee-fleming-returns-in-rodelinda-opera-review.html
a Scholl pewnie namawia Panią Fleming i Blythe, żeby spiewały pięknie bez wibracji jak on czyni 🙂
Bobik, Bobik, Bobik, Bobik, Bobik, Bobik !!! na librecistę!!!
Myślę, że są już znakomite kuplety krowach!!! Ach, krowo! szczęście twe w tym, że Bobik cię opiewał!!
To teraz reszta opery o krowach na gór szczycie szybko pójdzie.
A ktoś jedzie na Lejdi… do Poznania… bo ja chętnie bym…
Witam Kierownictwo na rodzinnym dywanie. 😀
Witam Frędzelko(w?)stwo 😀
Scholl śpiewa w przyszłym roku w Salzburgu – Cezara. Z Bartoli jako Kleopatrą. Ja sobie wyobrażam, Boże Ty Mój…
Czy to duża nieprzyjemność termiczna, bo zimno zrobiło się w międzyczasie? 🙁
A zdjątka jakieś będą?
PMK:powiem na to tak jak zawsze do mojej Pani profesor: Jakoś wyciśniemy!
Na rynku cały tłum. To znaczy w Salzburgu, na operowym rynku.
Nieprzyjemności termicznej nie było, bo po pierwsze w Paryżu nocami też raczej chłodno, po drugie tu jest bardzo przyjemnie i rześko. W chałupie grzeją, więc luz – w Paryżu z tym gorzej.
Zdjątka będą, nawet dużo. Poprzerzucałam teraz na kompa, ale picasą zajmę się już jutro. Teraz już bardzo mi się chce spać – dobranoc 🙂
PMK…
http://www.youtube.com/watch?v=XUHdaCEKozU&feature=feedu
– Renee daje radę… gorzej z Andreasem…
a kolory głosów nie pasują 🙂 zresztą u Scholla brak…koloru
Dobrej nocy!
Może przypomnę kołysankę: tari, tari, tam 🙂
Pobutka…
http://www.bose.com/controller?url=/shop_online/headphones/noise_cancelling_headphones/quietcomfort_15/index.jsp
Nie podoba mi się, że w instrukcji do słuchawek nie ma podstawowych danych technicznych (impedancja itp.).
Niemniej, Bose to firma z tradycjami – raczej lepsiejsza niż gorsiejsza.
No i na koniec – jeśli będą dobrze Ci grały, to najważniejsze.
Za Hoko – nie włączać bez wyraźnej potrzeby tego odszumiacza. To się przydaje w samolocie, ale do słuchania w domu jest zupełnie niepotrzebne.
Obawiam się, Ago, że jeśli coś będzie wisieć na Schollu (bo mnie akurat – całe to przedsięwzięcie, sorry…), to toga sześć numerów za duża…
Za to jest jedno, koncertowe (bez reżysera!!!) wykonanie Tamerlana w zestawie Domingo-Minkowski (w skrócie: Domingowski). First time: mogą pójść iskierki.
Istotnie, Lolo, zestaw tych dwóch głosów zdumiewający – jak mówią Francuzi, pasztet z konia i królika.
W tym duecie i w tym zestawie akurat nieźle się broni inny pan:
http://www.youtube.com/watch?v=EmMebQKX8Mw&feature=related
Bertarido to w ogóle rola lżejsza od Cezara. Choć i tak wolałbym postawić obok Fleming kogoś na jej miarę, od Forrester poczynając. Akurat dzisiaj nie brakłoby kandydatek. Sugestia w następnym wpisie.
Jedna z moich faworytek
http://www.youtube.com/watch?v=-ibPZNqV_Cs
Wśród dziewczyn, które nie robią pół tej kariery, na jaką zasługują, może stanąć obok Annick Massis…
Dzień dobry,
trochę zaspałam i muszę do roboty…
A tu się chwalą:
http://kultura.trojmiasto.pl/Madame-Curie-juz-po-premierze-w-Paryzu-n53067.html
Czy w Agripinie z Anna Bonitatibus wrzuconej przez Pana Piotra akcja odbywa sie w laboratorium chemicznym (0:20-1:15) oraz rzezni (2:30-) ? 😯 Reszty scenerii nie zdolalam rozpoznac.
Dzis na medici.tv – I Divi Castrati z Orfeo 55, Stutzmann i Cencic
Rzeżnia to jest napewno (reż. David Pountney). Co do reszty – mój Boże, trzeba sobie wyrobić skórę nosorożca i przetrwać. Zwłaszcza jak AB śpiewa, a dyryguje – nawet zapomniałem, że to był on… – niejaki MM.
Zapraszam do obrobionych zdjęć paryskich: tutaj, tutaj, tutaj, tutaj i tutaj.
Czytam, że u Łabądka jakieś zamaskowane piwnice odkopali. Będzie gdzie w chowanego..
Takie prawdziwe, ze szkieletami i skarbami? Ale fajnie. 🙂
E, to jeszcze latem odkryli 🙂 Dlatego ten rynek taki rozkopany widziałam…
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110818/KROSNO/817074507
Piwnice, szkielety, skarby i Łabądek?
Zaraz sobie przypomniałem, że już dawno nie pisaliśmy żadnej powieści. 🙂
Cos dla Wodza: Orlando ze Spinosim i Marie-Nicole Lemieux (i jeszcze wiele dobrego) byl na mezzo i jest w calosci na tubie
http://www.youtube.com/view_play_list?p=24A342A885B6E2E1
Dziwne; zapowiadali ze bedzie Cencic, a teraz znikl z programu 🙄
Te piwnice to były składy win węgierskich.Wójt Krosna,zresztą Szkot z tego rzutu co Ketling był dostawcą Władysława IV,ale inni też importowali niewąsko.Może w tej całkiem zasypanej piwnicy jaki węgrzyn w stanie stałym się znajdzie.A co do szkieletów,to mamy dwa i to kompletnie odziane.Stanisław i Anna Oświęcimowie się wabią,co na Dywanie nie wymaga dalszych wyjaśnień
A powieść,czemu nie?Stasiuk wolał Duklę,my możemy Krosno.Może jak PK gdzieś znów wyjedzie,żeby meritum zbytnio nie cierpiało….
Dziękuję, Lisku, ale już widziałem/słyszałem, a nawet kiedyś tu wklejałem. 🙂
Jak się nie ma Mezzo w kablu, to trzeba męczyć uszy takim erzacem.
Ależ się PK rozszalała w pasażach! A gdzie gamy?
No jak to? Wszelkie gamy kolorystyczne 😀
Martwa natura ze skrzypcami… baardzo mi się podoba 🙂
Łabądku, jak to dobrze, że dałaś głos.. Już się obawiałem, że Ty tam gdzieś w lochowej ciemnicy
Chciałabym, żeby ta powieść, co to będzie innym razem, była powieścią historyczną (żeby wino – węgierskie! – było jeszcze w stanie płynnym) i żeby znalazło się w niej miejsce na dzieweczki przy krosnach. I piosneczki, rzecz jasna. 😉
A póki co, wiolonczela. 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=YTMaBbn51Ks
Przy jakich tam krosnach, co ta Aga wygaduje. Przecież publiczności krosien pokazywać nie można, bo nie zrozumie. Uczmy się od Reżysera Konwitschnego, który wsadził je na rowerki gimnastyczne – o, to przynajmniej wiadomo, o co chodzi.
Małgorzata na siłowni. Meine Fitness ist hin, mein Bauch ist schwer.
To będzie powieść historyczna zagnieżdżona w powieści fantastycznej. W historycznej – krosna, w fantastycznej – fantastyczna publiczność, która … sporo rozumie. Zmienimy i tempora, i mores. 😆
… a przede wszystkim reżysera. 😎
A jako chóry myszy i szczury…
Przecież powieść to nie opera 😯
Ehem, no PK oczywiście ma rację, jak zwykle. Gdzieś po drodze ‚się’ ta powieść zoperowała. 😉 Ale historia literatury zna podobne przypadki – w jednej z książek Agathy Christie ktoś pisze ponurą powieść, a jak ją wreszcie kończy, to się okazuje, że to farsa w trzech aktach. 😆
A dobry gryzoń nie jest zły (jako bohater zbiorowy).
Może pełnić funkcję punitywną – vide różni Popiele i Hattonowie;
Może wikłać intrygę przez usuwanie i komplikowanie śladów;
Wytwarza klimatyczny chrobot.
Ja nawet wiem, kto zoperował… 😈
I wycial nie to co trzeba… 😈
Liski,
napisali, ze Cencic się wycofał, koncert się już skończył, będzie od jutra w video na życzenie. 🙁
A zapraszali na żywo. Nie wiem.
Nie bójta nic, jak się ostro weźmiemy do roboty, to spoko machniemy fantastyczną tragedię historyczną z farszem, śpiewaną na krosnach. Z Łabądkiem w tle i podgryzanym przez szczury w(W)ęgrzynem w piwnicy. I z reżyserem wygwizdanym przez wiatr od morza na gór szczycie. A potem jeszcze nawet na pobutkę zdążymy. 🙂
Gorąco polecam na piątkowy wieczór: http://www.mazoviabaroque.pl/harmonogram/18-listopada-2011.html
Byli dzisiaj u nas – jeden z tych koncertów, które ile by nie trwały i tak będą za krótkie. A na bis Tu del Ciel ministro eletto z Il Trionfo…
paryz, paryski 🙂 😀
dziekuje
Profanacja na pobutkę…
Podejrzewam, że Beatce to się nie wkleiło:
http://www.youtube.com/watch?v=D_eSQxJTeBs
Żeby tak jeszcze gdzieś była pani Oleńka P z Minkiem… Ale ni ma.
Hu hu, Bobikowi rośnie konkurencja 🙂
http://turniej.wolnelektury.pl/
Dzień dobry,
całkiem melodyjna profanacja 😆
PMK – nie wszędzie musi być MM. Oleńki może być więcej, bo jej stanowczo za mało.
Na dzisiejszy koncert idę! 🙂
Beato,
Jestem też ciekaw jak wypadnie dzisiejsze (MGB) Jauchzet Gott w porównaniu z zapamiętanym 30 lat temu wzorcem – Agnes Giebel.
Czy mogę Cię prosić o namiary na nabywanie biletów na poznańskie Requiem Verdiego z Urszulą Krygier ? Chyba 16tego ?
Dzięki, Piotrusiu, za panią Marysię Ko(c)haną, jak na nią mówimy w Poznaniu. Chętnie bym usłyszała całe Il Trionfo z nią jako Bellezzą. Panią Oleńkę z Minkiem to sobie mogę próbować wyobrazić… Szkoda, że jej nie będzie z nim w styczniu Berlinie. Za to będzie Inga Kalna jako Piacere 🙂 Jak ją zapytałam w październiku w Krakowie, czy zaśpiewa w Staatsoper, to tęsknie westchnęła i powiedziała: Mam nadzieję!
O wczorajszym dyrygencie / klawesyniście, Larsie Ulriku Mortensenie to sobie pomyślałam: no ten to powinien prowadzić opery, ludzie by wychodzili po przedstawieniach szczęśliwi. A potem się dowiedziałam, że robi to regularnie w Det Kongelige Teater w Kopenhadze 🙂
PS. Za Minkiem tęskniłam najboleśniej przedwczoraj – na Rameau. Od razu po powrocie do domu sobie włączyłam płytę, żeby nie zapomnieć jaki to był boski kompozytor. Okazało się, że znajomi, z którymi byłam też sobie włączyli.
lesiu, chwilę musiałam poszukać, bo automatycznie skojarzyłam najbliższe wykonanie Requiem na Dniach Verdiego w Teatrze Wielkim jeszcze w listopadzie, a to przecież chodzi o Filharmonię i o grudzień. Rzeczywiście, 16 grudnia, bilety są tutaj: http://www.bilety24.pl/events/view/id/2525/Requiem_Aeternam
Widzę, że zostały tylko wejściówki niestety, ale może warto przedzwonić do kasy, a nuż coś jeszcze mają: +48 61 853 69 35 lub +48 61 855 24 71
Pani Kierowniczce i lesiowi dobrego odbioru dziś wieczorem 🙂
http://www.diapasonmag.fr/news.php?id=1067
Jeune Talent roku 2011: Julia Leżniewa za płytę z Rossinim (Marc Minkowski, Sinfonia Varsovia). Podobno na gali nie tyle zaśpiewała co pofrunęła 🙂
Cóż, Pani Kierowniczko, w tym utworze akurat nawet najbardziej niechętni Minkowskiemu zmuszeni są przyznać mu pierwszeństwo: to on go „odkrył” po latach całkowitego zapomnienia, zrobił pierwsze nagranie dla Erato (1988) i od tego czasu niesposób zliczyć jego różnych wykonań (włącznie z inscenizacją w Zurychu, 2003, z Cecilią Bartoli jako Piacere).
Nie wiem, czy Pani Oleńka śpiewała Bellezzę (przedtem i potem) z kim innym, ale ja ją z nim właśnie słyszałem, w Paryżu (dwa lata temu?). I stąd moje skojarzenie.
Jeżeli dzisiaj wszyscy prześcigają się w graniu tego arcydzieła, to jest to w znacznej mierze jego zasługa, tym bardziej, że to on w gruncie rzeczy „wyszkolił” im obsady…
Koncertu laureatów można posłuchać tutaj:
http://sites.radiofrance.fr/francemusique/em/concert-soir/emission.php?e_id=80000056&d_id=425005913
Julka zaczyna się 32’30”
Beata 10:18
Beato,we Wrocławiu to też Nasza Maria Ko(c)hana, bardzo tu za nią tęsknimy… A Requiem z Urszulą Kryger anonsowałam tutaj kilka wpisów wcześniej, więc żeby nie było na mnie, mam czyste sumienie 😉
A poza tym nie na temat -Wrocławiowi przybyło kolejne muzeum ( bardzo blisko rynku,jakby co 🙂 )
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/wroclaw/po-30-latach-remontu-otwarto-dom-slaskiego-aptekar,4909647,10748067,fotoreportaz-duzy.html
@ew_ka
„A Requiem z Urszulą Kryger anonsowałam tutaj kilka wpisów wcześniej, więc żeby nie było na mnie, mam czyste sumienie”
niestety nie będę mógłbyc w Poznaniu wtedy… mozna liczyć na relację ?
Chyba ze nie chodzi o Poznań (16.12?)
ew_ko, wczoraj uzmysłowiliśmy sobie z kolegą, będąc pod wrażeniem Haendla w wykonaniu Marii Keohane, że mało brakowało, a życie upłynęłoby jej wśród trzody chlewnej gdzieś na szwedzkiej prowincji. Porzuciła skrzypce dla weterynarii, a śpiewać zaczęła w wieku 22 lat (usłyszała ją jakaś nauczycielka śpiewu, wyczuła talent i namówiła do nauki). Weterynarii zresztą po dziś dzień tak całkiem nie porzuciła – ma dwie życiowe pasje 🙂
Beata
dziękuję, na razie kupiłem wejściówkę, bo kasa nie odbiera telefonów.
ew_ka
nic nie będzie na Ciebie, bo mi się wydawało, że to Ty anonsowałaś Requiem, ale nie mogłem znaleźć wpisu..
PK,
do zobaczenia wieczorem
@Lolo 11:55
Właśnie chodzi o Poznań (16.12). Też nie będę,niestety 🙁 O relację musimy uśmiechnąć się do Beaty i lesia 🙂
http://www.filharmonia.wroclaw.pl/filharmonia/wyjazdy/
@Beata 12:00
Też o tym słyszałam, możemy tylko dziękować losowi i mądrej nauczycielce śpiewu. Wprawdzie zwierzątkom też byłoby miło, gdyby im śpiewała podczas przykrych zabiegów weterynaryjnych,ale może bez przesady z tą troską o dobrostan naszych czworonożnych braci 😉
Przepraszam,zapomniałam,że Bobik może mieć inne zdanie w tej sprawie 🙂
Bobik nie lubi tzw. nieludzkich lekarzy 😉
Nie wiem, czy będę na Rekwijemie 16 grudnia, więc i relacji obiecać nie mogę.
A na Julce się zapętliłam, dobrze że plik się nie ściera, bo za chwilę byłaby dziura…
Ale ale … kartka z kalendarza : 18 listopada
1736 urodził się Carl Friedrich Fasch
1786 urodził się Carl Maria von Weber
http://www.youtube.com/watch?v=I7esrFUPZJo&feature=related
@łabądek 17.11 godz.20:30
u nas też to i owo wykopują… jak na tradycje bolesławieckie przystało -garnki 🙂 ale chyba niestety puste 😉 http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,10668308,Boleslawiec__na_budowie_odkryli_najstarsza_garncarnie.html
Drobne sprostowanie: ja nie lubię nie tyle samych nieludzkich lekarzy, co ich gabinetów. Jak takiego nieludzkiego spotkam poza gabinetem, na przykład w operze, to całkiem przyjaźnie pomerdać mu mogę.
Jak z tego widać, przeciwko lekarzom wprawdzie nieludzkim, ale niepraktykującym, nic właściwie nie mam. Więc jak Maria Ko(c)hana zdecyduje się z nieludzkimi praktykami zerwać całkowicie, mogę nawet stać się jej wielbicielem. Pamiętliwy nie jestem. 😈
Tośmy posłuchali naszej Marii Kohanej i ucieszyli oki widokiem.
Mnie oczeń nrawiłos, a kierownictwo napisze dlaczego. 😆
Już napisało 😉
Pani Doroto i blogowicze,
moze po operze warto rowniez wyskoczyc na „Radiance…”
http://www.newscientist.com/blogs/culturelab/2011/11/a-life-full-of-passion-that-led-to-two-nobel-prizes.html
A pozniej jeszcze kliknac na to ponizej.
http://www.telegraph.co.uk/science/science-news/5715220/Marie-Curie-voted-greatest-female-scientist.html
Pozdrawiam
Trochę mam zaległości bo w rozjazdach….ale ale …wrócę do problemu narzuconego librecisty. Dopiero co byłam „w temacie” 😉
Projekt na razie leży w szufladzie bo kolejni libreciści nie spełniali oczekiwań.
Nie jest prosto wynegocjować własnego librecistę bo durektorzy teatrów jeśli już zainteresują się projektem to chcą mieć wiele do powiedzenia a za tym idą pieniądze na realizację projektu…z czego niewielka cząstka przypada kompozytorowi.
Trudno jest zgadzać się na librecistę który układa akcję sceniczną pod teatr a nie operę która ma zupełnie inne wymagania czasookresowe z powodu długich przerw ariowych. Nie ma librecistów operowych…najczęściej nowe produkcje są wartościowe pod względem muzycznym…a wynegocjowanie własnego librecisty graniczy z cudem.
W znanym mi przypadku ;-)…na szczęście nie jest to jedyne źródło utrzymania kompozytora….więc trudno …projekt będzie dojrzewał…ale najczęściej kompozytorzy są pod presją czasu…roku rocznicowego…czy danego wydarzenia i kiedy czas minie….zainteresowanie także a co za tym idzie finanse. ot co!
Pozdrawiam serdecznie…:-)
Witam i pozdrawiam wzajemnie Małgorzatę po przerwie 😀 Także J. Grebowicza (dzięki za ciekawe linki!).
Pani Doroto,
Chcialbym moze postawic jeszce ‚kropke nad i’ w tej Marii (nawet dwie kropki) MSC nie tylko dostala dwie Nagrody Nobla, i mala te wszystkie przezycia wymieniane duszkiem w jednym zdaniu. Tak mozna mowic o Walesie…Jest to najwieksza kobieta jaka historia ludzkosci wydala. Ktorej dzielo w ramach badan nad jadrem atomowych trwa, rozwija sie i trwac bedzie jeszcze wiele, wiele lat. Radioterapia uzdrawia setki jesli nie tysiace ludzi na calym swiecie dzis, wczoraj, jutro itd…Dodajmy energetyke jadrowa, geologie, przemysl chemiczny, rolnictwow. MSC to najwieksza Polka, najwiekszy Polak, ktrego urodzila nasza ziemia. To gigant na miare historii ludzkosci. Cieszy ze srodowisko muzyczne docenia jej wielkosc. Dobrze, ze nie tylko wydzialy fizyki i chemii uczcily rok MSC. Smutne, ze dzis gawiedz zostanie zegnana na odsloniecie pomnika mordercy, pomnika ktory odslaniac bedzie jakis belkocacy bubek ktoremu falszem smierdzi z ust. Pomnik Reagana napewno bedzie widoczny z Moskwy, a pomnik MSC postawilimy w jakims ogordku i w auli Politechniki, zeby za bardzo nie rzucal sie w oczy.
Pozdrawiam Pania i Pani czytelnikow i pisarzy.
Dla frankofonów recenzja:
http://www.asopera.fr/critique-madame-curie-r190.htm