Kochane Frędzelki!
Kończymy rok stary, wchodzimy w rok nowy. Ten, co się właśnie kończy, pod wieloma względami nie był dobry – ujawniło się wiele tematów bardzo przykrych. Ale mogą one być zarzewiem czegoś dobrego: próby pospolitego ruszenia w obronie kultury muzycznej. Być może, choć nie jest to pewne. Nam tutaj i tak nic, co muzyczne (i dobre), nie jest obce, więc i w tym dziwnym roku (dla niektórych z nas bardzo złym w kwestiach osobistych) znajdowaliśmy też niemało satysfakcji dla siebie. I tak będzie również, mam nadzieję, w roku nowym, tyle że liczę na to – liczymy wszyscy – że bez sensacji podobnych do tegorocznych.
Bardzo, bardzo ciepłe myśli posyłam w Waszą stronę niezależnie od tego, gdzie fizycznie jesteście, czy się tu odzywacie, czy jesteście tylko biernymi czytelnikami, czy odzywaliście się kiedyś i przestaliście (kilku nicków bardzo mi brak)… Ze swej strony będę się starać, żeby nasz latający Dywan docierał w strony piękne. Nie mam złudzeń, że ominie nas proza życia, ale dzięki temu, co tu wszyscy kochamy, czyli muzyce, jest i będzie ona łatwiejsza do zniesienia.
Wszystkiego najmuzyczniejszego! TROMBY!
Komentarze
Pani Kierowniczce i całemu Dywanikowi życzę wspaniałej zabawy sylwestrowej i wszelkiej pomyślności w roku 2012 🙂
Pani Kierowniczce i wszystkim Frędzelkom — wszystkiego najlepszego! A może PK pozwoli?, to chciałem złożyć Dorze życzenia, a także wszystkim współdzielonym uczestnikom obu blogów, dywanowego i koszykowego! 🙂
Bo Bobikowo dalej zamknięte. 🙁 😯
Wpisałam się na końcu poprzedniego, to teraz kopiuję to samo.
Jaruta
31 grudnia o godz. 9:03
W Nowy Rok – z nowym szczęściem i ze starą, dobrą muzyką (z nową też, jak kto lubi i zdzierży).
Pani Kierowniczko kochana, a cóż ten nieszczęsny Minister może? Walą w niego ze wszystkich stron, podszczypują, głaszczą, a on ma wszystko oprócz skutecznej egzekutywy. Mnie jest chłopa żal, że mu przyszło pracować w tak rozżartym środowisku – same AUTORYTETY psiakrew!
Pani Kierowniczce i Dywanikowi dziękuję za wszystkie muzyczne uczty 2011.
Dobrego Roku 2012!!!!! 😀
Życzę zdrowia, zdrowia i zdrowia i aby kultura nam się rozwijała bez szkodników. Dobrego Roku!
Radosci, muzyki, udanych przedsiewziec. Dobrego Roku 2012!
http://www.youtube.com/watch?v=sU0KXq8cWrk
Proszę o wybaczenie! Kopiuję tu komentarz wklejony w przejęciu pod poprzedni wpis Gospodyni!
————————————-
Doceniam delikatność stąpania po Dywanie Pani Kierowniczki oraz Gości oraz ubieranie poruszanych kwestii w kaszmir argumentów.
Jako wyrosły grubych i gnotliwych lnach pozwołę sobie zwiększyć średnicę lufy: czy czasem nie chodzi w burzy nad NIFC o dążenie do spolonizowania Frycka w duchu Dmowskiego?
Andsol na swym blogu zwrócił uwagę, że po nieudanych bojach W pustyni i w puszczy czas na rekonkwistę i niech prawnuki Nel nie muszą zapisywać wartości po arabsku a zaczną po polsku.
Niestety przewiduję podejmowanie w 2012-m róznych znamiennych prób obrony tereytorium zasiedlonego przez sarmackie mity:
– rozważenie skrócenia ważności wiz trzech władców; niech zostawią co nam się od wieków należy i wynocha!
– napisanie na nowo historii matematyki; nie będzie nam heretyczka Lilavati wciskała algebry kalifów!
– wpisanie na indeks mszy h-moll; nie będzie nam Bach wypierał Gomółki;
Mało czujni nie potrafią zinterpretować ciszy przed burzą. Już udało się zablokować dawcę pasztetówki. Teraz dzięcielina skoligacona z bobikiem będzie zastąpiona kaszanką. Pasztet strasburski zostanie zastąpiony jadłem palonym strachem przed wynarodowieniem i piekłem.
Ostatnie osiągnięcia genetyki wskazują, że stwierdzenie „Tatarzyn za łeb trzyma” było formą omowną. Hejnalista mariacki przestał grać zaskoczony wiadomością, kto był jego pradziadkiem.
Zapadła cisza i trwają targi, które z lekarstw ma być dofinansowane z narodowych pieniędzy: produkt firmy Bayer czy polopiryna. Bo to nie jest sprawa chirurgii przywołanej przez Bobika. Sądzę, że chodzi tu psychoterapię niegdyś intensywnie praktykowaną głównie w niedzielę, a od jednego pokolenia także megafonowaną przez pozostałe dni tygodnia.
Skoro już wiadomo, że większość spuścizny Jana Sebastiana Bacha ma cechy architektury kościoła świętego Tomasza i tam wykonania są właściwe, to nic dziwnego, że luminarze głoszą wezwanie do przeniesienia muzyki ze skompromitowanego greckiego hektara na polską morgę. Przez halkę będzie prześwitywać zwykle zakrywane, ale nasze.
I koniec z promiskuityzmem i libertyńską swobodą. Fryckowi zabroni się wariować za Zerliną dziewką rozpustnika Amadeusza.
I dopuszczam, że 29 lutego zjawi się zdrowy rozsądek przebrany za Komandora i przepędzi grzeszników. Dość tego panoszenia się przez bourrée! Chmielowy na scenę! Malicki jest wielki!
Tiaaaa … Rozsądne decyzje nie wypełniają roczników …
Pogody ducha, poczucia humoru, zbędności recept medycznych i przyjemnych kąpieli w soli attyckiej życzę Dywanowi na 2012!
Frędzl, się dywanie, frędzl! 😀
Zdrowego roku i nieustającej pogody ducha!
I było o czym pozytywnym i pięknym pisać i czytać 🙂
I ja też dołączę z najlepszymi życzeniami dla Dywanu i Pani Kierowniczki – żeby Jej nie zabrakło entuzjazmu i zapału, bo on momentami daje poczucie sensu – że tak wzniośle pojadę. No i żeby nam się Wszystkim w sprawach osobistych i tych muzycznych (i okołomuzycznych) poukładało. Ja za to na pewno dziś wypiję, jak stopę daję 🙂
Pani Doroto, serdeczne życzenia radosnego, pełnego muzyki i pozytywnych emocji Nowego Roku!
Srečno novo leto – jak mówią w Słowenii.
Serdecznie pozdrawiam!
Dostałam dziś bardzo serdecznego maila z życzeniami noworocznymi od mojej byłej szefowej z Kolonii. Obejrzała właśnie Fortepian na torach 😉 i zachwyciwszy się – po raz kolejny – Piotrem Anderszewskim, chwyciła za e-pióro. Kiedy kilka lat temu odchodziła na emeryturę, kupiliśmy jej w prezencie bilety na koloński recital Maestra. Oczywiście, moja sprawka. 🙂 Złapała bakcyla i kolejne bilety i płyty kupowała już sama. Udał nam się prezent. 😀 Kiedy czytałam tego maila, przypomniała mi się moja zeszłoroczna wyprawa do Szkocji – tym razem to ja jeździłam pociągiem z koncertu na koncert (były cztery) – filmu nikt nie nakręcił ;-). W St Andrews mieszkałam w pensjonacie, w którym goście spotykali się na śniadaniu przy wspólnym stole. Kiedy towarzystwo usłyszało, że przyjechałam do Szkocji specjalnie na koncerty, wszyscy byli tak zaintrygowani, że trójka gości z pensjonatu i studentka, która nam podawała śniadanie, też się wybrali posłuchać. 🙂 Nie wiem, czy złapali bakcyla, jak moja szefowa, ale wieczór wszyscy mieliśmy bardzo udany. Na tym koncercie siedziałam obok uroczego starszego małżeństwa. W czasie przerwy pan potruchtał nabyć płyty, a wróciwszy oświadczył z dumą: See, we are fans now!. A pani wykrzyknęła: Really, it is an honour to be here today! Rozbawiło (i rozczuliło) mnie to nieświadome echo – w programie był głównie Mozart, a to o jego muzyce Maestro mówi w Fortepianie, że kiedy ma z nią kontakt, to czuje, że bycie przy życiu, to zaszczyt.
Wczoraj szczepiłam się przed sylwestrem w nowym domu moich przyjaciół. Szczepiliśmy się umiarkowanie – głównym celem imprezy było zapoznanie mnie z ich sprzętem hi-fi. Poważna sprawa, bo właśnie się szykuję do wymiany swojego zestawu grającego. Słuchaliśmy więc sprzętu. Tyle że ze zmiennym powodzeniem. Bo kiedy zabrzmiała Sonata K.87 Scarlattiego, to grał ją dla nas Vladimir Horowitz, a sprzęt milczał. 😯 Więcej mieliśmy takich ‘wpadek’. 😉 Wyszłam o pierwszej w nocy, wszystko we mnie grało, a w kieszeni miałam nową płytę: The King’s Singers, Joy to the World. W sam raz na sylwestra. 😀
Szczęśliwego Nowego Roku!
Żeby wszystkie splątane wątki rozsupłały się i ułożyły w przyzwoitym porządku, żeby dopisały nam siły i repertuar – nie tylko muzyczny.
Dobrego Nowego Roku Wam życzę, Kochani. 🙂
WSZYSTKIM – wszystkiego najlepszego
Wszystkim czytelnikom i komentatorom, ale przede wszystkim – naszej Pani Szefowej – wszystkiego najlepszego na Nowy Rok, a w szczególności: wielu załatwionych dzięki temu pisaniu spraw, uratowaniu cennych programów, chórów i innych słusznych inicjatyw, oraz wielu okazji do promowania młodych talentów muzycznych i wielu wspaniałych artystycznych wrażeń.
Pani Kierowniczce i Wszystkim Gościom Dywanu DO SIEGO ROKU
http://www.youtube.com/watch?v=qSwQ2Ws5m7k
Jak najwięcej dobrych dni w 2012 roku!
Niech żyje muzyka! 🙂
Dobrego Roku Pani Dorocie i Dywanowi 🙂
Dosie goro ku.
Gostkostwo + dwa miaukoty.
Dużo szczęścia w Nowym Roku Pani Kierowniczce i i wszystkim Bywalcom Dywanu.
PS. miała byc usmiechnieta buzka, ale moj komputer chyba za duzo juz wypil szampana i odmawia posluszenstwa!
Zdrowie Dywanu i zdrowie wszystkich muzyków,w końcu dzięki nim mamy się czym zachwycać…
Zdrowie Dywanu! Zdrowie Dywanu!
Niech będzie lepiej mu, a nie gorzej!
Nim nie wypijesz, ty się zastanów –
cóż niewypicie komu pomoże? 😉
Zdrowie Dywanu w następnym roku
i oby w wielu kolejnych latach!
Niech ruch mu służy, nie święty spokój
i niech bez przeszkód gdzie zechce lata. 😆
Zdążyłem! No to zdrowie i każdemu co się należy!
Mając całkiem trzeźwy dziób
życzę wszystkim szczęścia w bród.
Przepraszam, że już pukam, ale chyba
Pobutka
Wstałam:-) Zaraz będzie transmisja z Wiednia. Witam wszystkich w 2012 roku, życząc kalendarza zapełnionego muzycznymi wrażeniami.
14 stycznia w FN miał zagrać Trifonov. Nie zagra, zastąpi go Kun Woo Paik. Zmianę wypatrzyła Bazylika.
Wg strony Trifonova, zagra w Warszawie 25 marca
http://www.daniiltrifonov.com/concerts
(nie wiem jak on wytrzymuje taki harmonogram 😯 )
Jaki mily noworoczny poranek! 😈
Jaki wesoly ten Rameau z udzialem publicznosci, podrzucony przez Liska! :tiwsted:
Jakie wszystko jeszcze pelne nadziei, ze bedze lepiej! 😈
Kocie, to trochę jak w Radiu Erewań – nie przez Liska, tylko przez Irka, nie Rameau, tylko Strauss, ale poza tym wszystko się zgadza. 😆
Bobiku, przeoczyles: jest i Rameau przez liska, i Strauss przez Irka, oba z udzialem publicznosci 🙂
A, to rzeczywiście przeoczyłem. 😳
Kot Mordechaj ma mi wobec tego prawo osobiście ogon zamarynować. 😉
Wszystkie sposoby na jednorazowe uzycia ogona sa dozwolone tylko u jaszczurek 🙂
Do dziś pamiętam, jak się okropnie wystraszyłem, kiedy chcąc obejrzeć sobie dokładniej jaszczurkę złapałem ją za ogon, a ona zwiała, pozostawiając mi merdający na wszystkie strony ogon w pysku. 😯
Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia, że one tak potrafią. 🙄
Kochani, w końcu dotarłam do domu. Spędziłam sylwestra w Kazimierzu, a raczej na Albrechtówce, czyli już koło Mięćmierza. Bardzo było sympatycznie, a kiedy wracaliśmy, to w samochodzie rozbrzmiewał akurat koncert wiedeński 😉
W szampańskim nastroju życzę Wam szampańskiego Nowego Roku! 😀
I bardzo proszę o niemarynowanie ogonów, ani Bobiczych, ani jaszczurczych, ani innych. Ogon rzecz ważna 😐
Piękna historia Agi 😀
Powitać Panią Kierowniczkę na łonie Dywanu!
Aga też mnie wzruszyła.To powinien być suplement do „Pociągu”.
To teraz ja idę pić,a raczej oblewać mieszkanie,które zaprojektowałam najlepszej psiapsiółce.PK zna ją jako Hrabinię na Czarnorzekach .Oblewanie jest musowe,żeby się parkiet nie rozsychał.Oczywiście wypiję za otrzeźwienie.Ahoj!
To ja się dołączam, niech Hrabini się broń Boże nic nie rozsycha 😀
To Hrabini się ucieszy,będzie nawilżanie z namaczaniem i podkładem muzycznym może?
No nareszcie jest jakiś godny powód do picia! 😉 Wypiję z uczuciem, tym bardziej, że o własny parkiet nie zadbałam w ten sposób i wiem, jak to się kończy. 🙁
Może być nawet z podkładem Water Music, choć to już może przesada 😆
Jacek Hawryluk podsumowuje zeszły rok:
http://wyborcza.pl/1,75475,10893663,2011_w_muzyce_powaznej__Gra_w_lidze_swiatowej.html
Wcześniej już podsumowywał Jacek Marczyński:
http://www.rp.pl/artykul/775664,776143-Muzyka-klasyczna–bilans-2011-roku.html
Za otrzeźwienie parkietu? Jasne, już sobie nalewam. 😀
Gdy Dywan faluje
po drinkach i winie
parkiet pod Dywanem
trzeźwy być powinien. 😉
Dziś o 22:45 w TVP Kultura jest ten film:
http://www.filmweb.pl/film/Ja,+Don+Giovanni-2009-305454
Mimo że reżyseria Saury, a temat pasjonujący, film niestety kiepski, ale ma ładne momenty.
A w najblizsza niedziele w Trybunale Dwojki JS Bach Sie Werden aus Saba alle kommen BWV 65 – kantata na Święto Trzech Króli (Dorota Kozińska, Piotr Kamiński i Kacper Miklaszewski)
Żeby nie było za słodko… W Warszawie zmarł S.Cegiełła, krytyk muzyczny i propagator muzyki – przez lata związany z Filharmonia Poznańską i redakcja kulturalną TVP – Poznań. Wymyślił i prowadził programy „Stereo i w kolorze”, świetnie prowadził koncerty, miał honorowe członkostwo „Pro Simfonici”.
To już był wiekowy Pan ale i tak żal.
Janusz miał na imię p. Cegiełła. Pisaliśmy już o tej smutnej nowinie parę dni temu.
Jeszcze jedna zapowiedź. Jutro będzie taka audycja:
http://www.polskieradio.pl/8/22/Artykul/509008,Nadzieja-polskiej-wiolinistyki
a w kolejne poniedziałki o zbliżonej porze – portrety innych nominowanych do Paszportów „Polityki”. Polecam.
Jakaś zmiana w ostatniej chwili – nie ma tego filmu. Trudno. To idę spać.
Na dobranoc kilka pierwszych zdjęć Nowego Roku 🙂
Dzięki, nawet nieźle wypadł na tych pierwszych zdjęciach, zwłaszcza te błękity mnie urzekły o tej porze roku, południowe morza by się nie powstydziły.
Pobutka!
Dzień dobry,
Azja operatywna jak zawsze 😆 Wczoraj nawet klaskaliśmy w samochodzie podczas tego marsza 😀
A zdjęcia są robione komórką 😉
Paweł Milcarek – witam. Dziękuję za przypomnienie tematu, który już tu kiedyś poruszaliśmy:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2011/05/10/co-to-jest-muzyka-polska/#comment-100943
Czyli absurd trwa… Może faktycznie potrzebna akcja społeczna 😯
Jak ktoś ma znajomości to i błękity w styczniu ma do dyspozycji. Nie ma równości w tym kraju. Ale na poważnie, to wczoraj na spacerze też zwróciliśmy uwagę na rzadki w naszych stronach błękit morza. Może to zapowiedź przyjaznego roku.
Widziałem wczoraj w Mezzo trochę z Fletu, ale trudno było po Sylwestrze śledzić uważnie. Wiednia tradycyjnie nie oglądam. Sylwester we dwoje. Całkiem przyjemnie. W TV nic do tańczenia, jak zwykle. Trzeba było ograniczyć się do płyt. Początki czarnego swingu dobrze pasowały, Buena Vista Social Club nie zawiódł. Poza jedzeniem, piciem i tańczeniem Va Bank umacniał dobry humor. Ten film ogladany po raz dziesiąty nie nudzi.
O północy grupa nomen omen zapaleńców zorganizowała na plaży pod naszymi oknami całkiem udany pokaz fajerwerków. Od 23:40 nosili baterie z samochodów na plażę. Zdążyli na czas. Kanonada trwała ponad 10 minut bardzo intensywnie. Sporo wartości płatniczych poleciało w niebo ku naszej uciesze.
A czy polscy śpiewacy występujący w Met czy CG albo La Scalla to mogą się zmieścić w pojęciu muzyki polskiej czy lepiej zamiast tego nadać kapelę Dzierżanowskiego? Nie mam nic przeciwko Kapeli, ale to już tak nie podnieca.
Trifonow będzie 25.03 w FN w ramach Wielkanocnego Festiwalu LvB – bilety mozna kupować od 1.02
A w najbliższy poniedziałek czyli 9.01 w FN – les Arts Florissants
Błękity nie dla mnie. 😥 Od dwóch miesięcy leje i leje. Ale za to jaką zieloną mam traę! 👿
Z tymi piosenkami o coś muszę się dopytać. Zgodnie z ustawą ma być tyle a tyle procent piosenek polskich. Ale jeżeli radiostacja nie nadaje piosenek, tylko pieśni, arie, kantaty, oratoria i inne takie, to nie może się bronić za pomocą tej właśnie nomenklatury? Na zasadzie „okej, jak będziemy nadawać piosenki, to zadbamy o odpowiedni procent polskich, ale skoro ich w ogóle nie puszczamy, to jak mamy wyrabiać procenty?”
Z obserwacji wiem, że pieski wcinają trawę, gdy pada albo ma padać. To zielona trawa jak znalażl.
Moje pytanie okazuje się zupelnie nie na miejscu. Chodzi o język, w jakim śpiewana jest piosenka. A co to jest piosenka? Kantata odpada? Aria operowa też? Ponoć chodzi o ochronę języka polskiego. Jak Dudziak wydaje swoje dźwięki, na pewno nie jest to po polsku. A może po polsku. Niektórzy tłumaczą i okrzyki. Ale to wszystko to szkoła unijna. Ująć wszystko we właściwe ramy prawne. Ale może i dyrektywę jakąś znajdziemy, która będzie w sprzeczności z naszą ustawą. Coś o przepływie swobodnym. Może polskojęzyczną piosenkę popierać działaniami takimi, które doprowadzą do chęci jej słuchania a nie do obowiązku nadawania. Teraz kolej na parytet dla wydawnictw książkowych. Powinno każde wydawnictwo wydawać co najmniej 50% polskich autorów. Nie przemyślałem jeszcze czy 50% ma być tytułów czy liczyć to w przeliczeniu na strony.
Chyba jednak lepiej na strony. Będę ciekaw pomysłów, jak wydać polskiego autora, żeby stron wyszlo dwa razy tyle co trzeba.
@Stanisław ostatnie zdanie:
To akurat proste – mehr licht pomiędzy wierszami, szersze marginesy.
Dwójce zdarza się puszczać „piosenki” w potocznym tego słowa zdarzeniu – jakieś ludowe rzeczy itp.
Myślę, że przy odrobinie kreatywnej księgowości spokojnie dałoby się wykazać, że wymagania są spełnione.
Ale i przy tym nadawaniu „prawdziwych” piosenek można liczyć tak: puściliśmy w tym miesiącu 20 piosenek, z czego 10 polskich, więc wymagania ustawy są spełnione. A na temat oper i kantat w rozliczeniach ni dudu, bo to przecież nie piosenki.
Książki polskich autorów można rozdymać również ilustracjami, a w ramach zwiększonej kreatywności jeszcze reklamami. Bo to w ogóle chyba niezgodne z duchem czasu, żeby w książkach reklam nie było. 🙄
@Bobik – tak, właśnie o to mi chodziło 😎
Wszak nie o promocję muzyki polskiej tu chodzi tylko o obronę języka ojczystego przed zalewem języków obcych. Dlatego utwór zespołu „Ich troje” większą korzyść zapewni polskiej kulturze niż transmisja Króla Rogera z Paryża. Wiem, że KR Warlikowskiego krytykowany był przez PK, ale i tak chyba transmitować było warto. Opera nie może być zaliczana do polskich tekstów, ponieważ i tak zazwyczaj słuchacz słów nie jest w stanie zrozumieć.
Czy ten matrix kiedyś się skończy,czy on się dopiero zaczyna?I czy wylewanie dziecka z kąpielą to już zawsze będzie nasz sport narodowy?A później narzekają,że przyrost ujemny…
Bobiku, nareszcie konstruktywna myśl (nareszcie to do ogółu, nie do Ciebie). Jak można było tak długo marnować papier dyskryminując reklamy. Co najwyżej jakieś książki reklamowano – tej samej serii czy tego samego autora. A tymczasem w lekturze szkolnej można zareklamować na przykład „klub businessmana” przy autostradzie. Przecież do lektur zaglądają głównie rodzice.
To nie jest sport narodowy, Łabądku. To jest naturalna konsekwencja przekładania każdego postulatu z języka pragnień różnych środowisk na język urzędniczy. Urzędnik nie zna istoty problemu. Coś mu powiedzą czy napiszą, a on ubiera to w ramy prawne tak jak rozumie. Chce dobrze, a wychodzi jak zwykle.
Gdyby do urzędnika przyszedł ktoś z ZAIKSu i powiedział: -Słuchaj stary, wpływy z tantiem spadają, radio to już w ogóle nie dba o nasze interesy, tylko samą obcą muzykę puszcza, może wymyślili by coś lepszego. Ale on mówi zakamuflowanie: – Słuchaj stary, moje dzieci nic nie czytają, w tv filmy w oryginalnej wersji oglądają, nie mają w ogóle kontaktu z żywym słowem polskim. Może chociaż w piosenkach by tego słuchali…
Wzbogacanie lektur szkolnych reklamami otwiera ogromne, niezmierzone wręcz pole dla kreatywności. Weźmy np. taką stronę tytułową „Pana Tadeusza” wzbogaconą reklamą zajazdu „Wielka Żuława” w Iławie (słowo daję, jest taki). Od razu młodzież będzie wiedziała, o co w lekturze biega i nawet czytać jej nie musi. Albo „Nie-Boska komedia”, której bachory w ogóle nie rozumieją (rodzice przeważnie też, więc nie wytłumaczą) – jak się ją wzbogaci reklamami właściwej radiostacji i ogrzewania za pmocą wód geotermalnych, każdy głupi załapie, w czym rzecz. A już takie „Noce i dnie” to po prostu raj dla kreatywnych reklamarzy. Z jednej strony reklama pościeli, środków nasennnych, antychrapów, itd., a z drugiej komputerów, smartfonów, samochodów, ciuchów, artykułów spożywczych, coca-coli, zegarków, siłowni i w ogóle wszystkiego, co się w ciągu dnia może przydać.
I nareszcie przestanie się wydawać jakieś Ferdydurki, o których ni cholery nie wiadomo, co miałyby reklamować. 🙄
Ja bym Ferdydurke wykorzystał do reklamowania syfonów. Może także min, np. przeciwpiechotnych i przeciwczołgowych. W ostateczności catgutu (do przyszywania gęby).
Coraz piękniejsze macie dziś pomysły 😆
Fakt, o syfonach nie pomyślałem. To wobec tego dorzucimy reklamę cukierków miętusów i w ten sposób ostatecznie utniemy wątpliwości, czy Gombrowicz powinien być w spisie lektur. 😈
Dżizas – wiecie ile taki syfon kosztuje?!
http://www.twenga.pl/dir-Dom,Naczynia-codziennego-uzytku,Syfon-do-wody-sodowej
Myślisz, Gostku, że jednak bardziej się opłaca kupić minę przeciwczołgową?
http://www.sport.pl/sport/1,74696,4425735.html
(tylko dlaczego sport?)
Różne sporty bywają 😛
Zapraszam do nowego wpisu – trochę bardziej optymistyczny…