Tablica w Biedronce
Kolejna sprawa, od której włos się jeży. Parę tygodni internautka zaalarmowała TVN Warszawa, że istnieje groźba, iż znane dobrze warszawiakom kino Femina zniknie i na jego miejscu powstanie Biedronka. Ale kino Femina to nie jest zwykłe kino. Dlatego miał się w tej sprawie wypowiedzieć konserwator zabytków. Ten jednak stwierdził, że wnętrze nie jest zabytkiem. Lada dzień więc zostaną wydane warunki zabudowy. Jedynym warunkiem jest zachowanie tablicy pamięci grających tu w czasach warszawskiego getta żydowskich muzyków, którzy następnie zostali pomordowani. Jak to celnie określił jeden z portali poświęconych Warszawie: Czy niedługo będziemy mogli ją oglądać, wiszącą między regałami z kiełbasą i keczupem?
Można powiedzieć: przecież teraz też dzieje się tu coś innego niż podczas wojny, wnętrze zostało kompletnie przebudowane na multipleks. Ale nadal było związane z kulturą, więc to nie raziło. Oczywiście gdy przypomnieć grozę tamtych dni, razić może wszystko, ale życie przecież idzie naprzód. I dziś wielu internautów broni raczej samego kina niż jego historii, jak np. ta pani. Jak dla mnie jest to już pewna znieczulica, ale to nic w porównaniu z tym, co prezentują decydenci.
Teatr, który znajdował się w tym miejscu, także nosił nazwę Femina. Działały tu kabarety, występowały Stefania Grodzieńska i Wiera Gran, ale też grywała Żydowska Orkiestra Symfoniczna, o której tu niedawno mówiliśmy, i śpiewała Marysia Ajzensztadt, wspaniała młodziutka sopranistka, zwana „słowikiem getta” (zamordowano ją, gdy miała zaledwie 20 lat). Tutaj trochę informacji o Feminie, tutaj o tym, co pozostało po getcie warszawskim. Przy Feminie zatrzymują się wszystkie wycieczki, które mają w programie getto warszawskie (w tym młodzież izraelska).
Kiedy po raz pierwszy, jeszcze przed wolnością, przyjechali tu Filharmonicy Izraelscy, w nocy po niezapomnianym koncercie w Teatrze Wielkim pojechali pod Pomnik Bohaterów Getta oraz do Feminy, gdzie zagrali. Gdyby chcieli to kiedyś powtórzyć, będą musieli zagrać w Biedronce. Jeśli się zmieszczą. I jeśli pozwolą klienci i sprzedawcy…
Komentarze
Przepraszam, napiszę nie na temat, powtarzając częsciowo to, co napisałem o radiu publicznym pod poprzednim wpisem. Prezes Siezieniewski już drugi raz kieruje PR, pierwszy raz w 2002-2006, i znów jego rządy nalezy ocenić negatywnie. Stanowisko Siezieniewski zawdziecza politykom SLD PO i PSL. Dalsze rządy Siezieniewskiego sprawią, ze w radiu będzie tylko gorzej, postępować będzie komercjalizacja i obniżanie poziomu. Dlatego prezes Siezieniewski powinien odejść. ale nie tylko on, kierująca od kilku lat radiową Dwójką, pani Małaszko udowodniła, że nietrafna była decyzja z 2007r o mianowaniu jej wicedyrektorem. Kto powinien zastąpić dyrektor Małaszko? Powinno się zorganizować uczciwy konkurs na dyrektora. Wśród osób dawniej związanych z Dwojką przynajmniej dwie mają odpowiednie kwalifikacje, pp. Mieczysław Kominek i Grzegorz Michalski
Pobutka.
Przenoszę odpowiedź Rafałowi w sprawie czarnej magii:
@Rafał:
Oho, dyżurny egzorcysta zabrał głos 😛
Rafale, wiem, że ludzkie ucho realnie nie słyszy dźwięków powyżej ok. 16 kHz (a w moim wieku pewnie już w kierunku czternastu ta granica zjeżdża).
Jednak ta harmoniczna w powietrzu sobie lata i nakłada się na fale słyszalne. Zakłóca je i zmienia, nadając instrumentowi bogactwo barwy, które słyszymy na sali, a nie na głośniczkach marki Manta.
@Samotulinus – bardzo dziękuję za muzykę – niezależnie od rozdzielczości (choć faktycznie podpinam się pod sugestię hoko, aby pliki udostępniać w postaci FLACzków).
BRSG – w takim razie ja też przenoszę częściowo to, co napisałam Panu pod poprzednim wpisem: dosyć spamowania w stylu PiS. Już Pan chce wybierać Dwójce nowego szefa (jak Kaczyński Polsce nowego „premiera”), kiedy Małgorzata Małaszko dopiero dostała nominację? Ponadto co do „kandydatów”: Grzegorz Michalski, choć wszyscy go szanujemy i cenimy, jest już w wieku emerytalnym, więc do radia nie wróci, zaś Mieczysław Kominek ma aż nadto do roboty w Polskich Nagraniach. A poza tym po co zastanawiać się nad czymś, co nie nastąpi?
Ogólnie nie jest to dzień dobrych wiadomości 🙁
We Wrocławiu też pod górkę, znowu będzie na mnie,że wykrakałam:
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/wroclaw/szokujaca-wiadomosc-ws-budowy-nfm,1,5269965,wiadomosc.html
No ładnie… 👿
Okres złych wiadomości. Słyszałem to już rado w radio. Prezydent Wrocławia ma nadzieję, że Unia pozwoli przedłużyć okres rozliczenia projektu o kilka lat, co mnie zdumiewa. Dutkiewicz wszakże wie, że zasada „n+2” jest nienaruszalna. Wyjątkowe rozszerzenie do „n+3” może dotyczyć planowego okresu realizacji + rozliczenie, ale nie może przekroczyć okresu rozdania + 2. Czyli trzeba zakończyć rozliczenia do końca 2015 roku. Cuda w postaci odmiennych decyzji się zdarzają, ale nie można na nie liczyć.
Niestety o Braunie mam podobne zdanie, jak przeczytałem w czyimś komentarzu do poprzedniego wpisu. To samo dotyczy wielu ministrów. Bierny, mierny ale wierny. Przy ostatnich zdziwieniach na temat desygnowania byłego ministra Grada na prezesa spółki, która ma budować elektrownię jądrową, dano odpór wątpliwościom podkreślając niezwykłe kompetencje desygnowanego. Ich dowodem fakt, że był Ministrem Skarbu. Z wykształcenia geodeta w życiu nie zarządzał żadną firmą.
W razie czego petycje podpiszę natychmiast. Wierzę w ich skuteczność, gdy w akcji bierze udział PK. Inne formy nacisku też są konieczne, ale i petycje mają swoją wagę.
Zdziwiła mnie bardzo opinia profesjonalisty, że studia koncertowo nagraniowe (bo chyba takie w istocie są) nie są publicznemu radiu niezbędne. A przecież nawet Radio Gdańsk takie posiada, na swoją miarę zapewne. Ale radio narodowe bez studia? Kto ma kształtować politykę nagrań potrzebnych a mało opłacalnych?
Jako student zakupiłem znakomity odbiornik radiowy marki Spidola z 7 zakresami fal krótkich. Znakomicie odbierał RWE ale jeszcze lepiej BBC. Znakomite koncerty symfoniczne i znakomity teatr radiowy. Być może teatr był nagrywany w pomieszczeniach kameralnych, ale gdzieś nagrywany być musiał. Na tym teatrze doskonaliłem znajomość angielskiego „słuchanego”. Pewnie, że i tak po przyjeździe do Anglii niewiele mogłem zrozumieć z niechlujnie mówionego języka potocznego, szczególnie z początku. Ale teatr był znakomity. Nasze słuchowiska też były i bywają znakomite.
Przeczytałem szczegółowo na temat Wrocławia i nie wygląda to jeszcze beznadziejnie, o ile rzeczywiście realizacja nie przesunie się bardziej. Mamy końcówkę 2012, Mostostal odstępuje z powodu braku danych pozwalających na kontynuowanie budowy, w tym dokumentacji projektowej. Gdy są problemy z dokumentacją, najczęściej są jakieś tego powody, a to pozwala spodziewać się najgorszego. Opóźnienia o kolejne lata. Wątpię, czy Mostostal odstępowałby, gdyby takiej groźby nie było. Może ktoś zna szczegóły, wówczas wiedzielibyśmy, o czym mowa. Bo może być i tak, że chodzi tylko o jakiś pretekst, żeby zejść z placu budowy, który przestał być atrakcyjny z jakiegoś powodu.
1. Istnieje kilku fanatyków, jak pan Jarnicki, czy pan Tołwiński. Oni już nagrywają różne dziwne rzeczy, myślę że dla potomności niż dla zysku. Ale im nic nie można kazać zagrać.
2. Studio nagraniowe może i nie jest potrzebne, jeśli nagrywamy instrument solo czy mały zespół. Jednak dużej orkiestry symfonicznej w salonie u cioci nie pomieścimy, a zapewne zależy nam na tym, żeby nagranie było zrobione na raz, a nie jakiś tam multitrack poszczególnych grup instrumentów (Rafał może ma inne zdanie 😈 ).
Ergo, potrzebna jest duża sala nagrań, wyposażona w odpowiedni sprzęt, która nie jest Filharmonią Narodową, czy jakąkolwiek inną salą do wynajęcia.
W ogóle nie wiem o czym ta dyskusja jest. Gdyby PR chciało budować jakieś nowe, szpenerskie studi, to można by pyszczyć, że nie ma pieniędzy, że po co. S1 jednak istnieje i ma bardzo wiele zalet. Sprzedanie tego przypominałoby raczej żula sprzedającego krzesła ze swojego mieszkania, bo mu zabrakło na flaszkę.
Dzień Dobry,
ostatnie zdanie z wpisu Gostka Przelotem oddaje charakter tego typu ruchów, tj. dominacji krótkowzrocznej polityki – w tym przypadku realizowanej przez PR i TVP – aprobowanej przez rządzących.
Biber, prawda. Niedługo na Politechnice Warszawskiej odbędzie się kolejny Kongres Obywatelski organizowany przez Jana Szomburga, Prezesa Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Potem są kongresy regionalne. Byłem prawie na wszystkich pomorskich. Ostatni poświęcony był wartościom najważniejszym dla rozwoju regionu. Teraz będzie o kompetencjach. Trwa to już ósmy rok i widać, jak szczytne idee kongresowe pną się pod prąd realnej polityki. Jak z naszymi politykami rozmawiać o wartościach? Nie znają przecież wartości poza władzą i kasą. Nie dla wszystkich najważniejsza kasa, niektórym sama władza wystarczy. Jednak z czasem nie daje się już jednego od drugiego oddzielić. Spróbujcie w towarzystwie kilku ważnych polityków napomknąć o działaniu dla dobra państwa czy narodu. Toż nie ma większego nietaktu. Paru polityków nawiedza Kongresy Obywatelskie regularnie. Chyba zawsze jest Janusz Lewandowski. Ale cóż to znaczy w morzu pozostałych. A przecież w nazwie rządzącej partii (do której ciągle należę jeszcze) jest słowo „obywatelska”.
Nieposzanowanie istotnych wartości i niekompetencja to chyba główne przyczyny sprzedawania krzeseł na flaszkę.
…a także strach przed podjęciem niewłaściwej decyzji lub niepodjęciem żadnej decyzji i zarobienia OPeEr od przełożonych.
Po sprzedaniu krzeseł pokazujemy przełożonemu ładny zysk bądź istotne pomniejszenie straty w księgach i dostajemy pochwałę (lub NIE dostajemy OPeEr).
W sektorze, ehm, publicznym, znaczną część czasu i zasobów w ogóle poświęca się na preparowanie najróżniejszych dupokrytek, a nie na realną pracę.
Gostku, pracując na niwie urzędowej jako młody urzędnik (wiek tu nie ma nic do rzeczy) zauważyłem wyraźny podział na tych, którzy myślą prawie wyłącznie o chronieniu 4 liter i tych, którzy chcą coś pożytecznego zrobić. Jest jeszcze trzecia grupa – tych, którzy myślą tylko o świętym spokoju. Pierwsi w każdej sprawie, która do nich dotrze, szukają najpierw pretekstu, żeby ją odepchnąć od swojej komórki organizacyjnej, a jeśli się nie da, to od siebie. Po drugie piszą pismo, które z góry ma zabezpieczyć przed ewentualnymi skutkami odepchnięcia. Jeżeli odepchnąć się nie da, piszą pismo, że sprawy załatwić się nie da bez dodatkowych załączników, ekspertyz i tak dalej. Na ogół skutkuje na parę miesięcy.
Ci którzy cenią przede wszystkim święty spokój, robią działania o podobnym skutku ale mniej ostentacyjne. Starają się obyć bez pism przede wszystkim. Zamiast pisać dzwonią aż sprawa z nich spadnie bez pozostawiania śladów.
Ci którzy chcą coś zrobić też odsuwają sprawy, ale tylko te, które są z gruntu idiotyczne.
Święty spokój załatwiają sobie ci, którzy pracują najdłużej i mają doświadczenie w załatwianiu spraw w rękawiczkach. O 4 litery dbają pozostali. Coś zrobić chcą ci, którzy pracują bardzo krótko i niepoprawni idealiści o różnym stażu pracy.
By trochę słońca wpuścić – w sprzedaży jest już wydane przez Naive nagranie symfonii Schuberta przez Minkowskiego – wykonanie tak pięknie opisane przez jerzego60.
Schubert – Minkowski – jakby o tym napisano językiem bloga modowego jest to „absolutny masthew” !
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=_qHisZ8Z5Mw#!
Strasznie cichy tu ten początek Niedokończonej. Ale owszem, brzmi to obiecująco.
To taka cicha youtubowa wersja- na płycie jest ok, jest też wersja firmowana przez wytwórnię Naive, tez brzmi ok, nawet na tubie 🙂 a jaki obój solowy…
Polecam Wielką – wyszło super.
Polecam nieskromnie.
😀
Wiadomość o Biedronce w Feminie mną wstrząsnęła. Mam nadzieje, ze do tego nie dojdzie.
A, swoją drogą, to osobliwe, że nikt z blogowiczów nawet się nie odniósł do wpisu na ten temat.
Pobutka.
@wielka siostra:
Osobliwe? Mam wrażenie, że temat jest trudny do ugryzienia, bo wiele osób ma zrozumienie dla przemian własnościowych, a jednocześnie czuje pewien niesmak przy takiej degradacji miejsc pamięci.
Dzień dobry,
napisali o tym dziś w „Stołecznej”:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,12634453,Biedronka_zamiast_popularnego_kina__Konserwator_na.html
Ale oczywiście tylko o kinie. O tym, co tam było wcześniej, nic. Tylko wzmianka o tablicy. No i oczywiście komentarze są za Biedronką, a przeciwko Kinu Femina, do którego już ponoć nikt nie chodzi. Ktoś wręcz wypomniał „Gazecie”, że to Agora jest właścicielką tego kina (tj. sieć Helios). Domyślam się zresztą, że dlatego właśnie „Stołek” długo bał się o tym pisać 👿
Program Festiwalu Tansman 2012:
http://www.tansman.lodz.pl/festival.php?lang=pl
Program ciekawy i zaskakujący.
Daje się zauważyć tzw „szerokie spectrum stylistyczne”.
@wielka siostra:
Ja odniosłam się już wcześniej w paru miejscach.
Mam, jak większość warszawiaków, sentyment do tego kina, chętnie w nim bywam, jeżeli wybieram się do kina. Tłumów nie ma, na seansach po kilka, kilkanaście osób raczej starszych, może dlatego, że nie chodzę wieczorem.
Wnętrze coraz bardziej zapyziałe nie robi dobrego wrażenia, więc z troską myślałam, że chyba kolejne kino upadnie.
Kamienica jest zabytkowa i sklep typu Biedronka zupełnie tam nie pasuje, ale to jest własność prywatna i właściciel decyduje komu wynająć.
Podnoszenie przez oponentów, że zniszczone zostanie zabytkowe wnętrze jest bez sensu, bo nie istnieje tamto wnętrze, została tylko kulturalna funkcja.
Ubolewam tak, jak wszyscy, ale nie chce mi się już odzywać na ten temat, bo naczytałam się tak idiotycznych komentarzy, często ludzi spoza Warszawy, którzy pojęcia nie maja o co chodzi, ale widzą okazje, żeby dowalić bufetowej.
Poza tym trochę, jak z telewizją Trwam, protestują, ale nie oglądają.
Tu protestują, ale nie korzystają z kina.
Czy można poprosić o poprawienie z poza na spoza.
Too late, Siodemeczko! 😈
a jak widać „Agora” czasy świetności ma już chyba za sobą.
W kinie „Femina” w ramach ostatniego Festiwalu „Warszawa Singera” odbył się pokaz dokumentalnego filmu Haima Hechta „Powrót skrzypiec”.
Wtedy sobie tak pomyślałem, że może jakaś forpoczta przeniesienia się Teatru Żydowskiego do tej lokalizacji w miejsce kina Femina.
Teatr podobno też ma zniknąć z Placu Grzybowskiego.
Dzień dobry,
mnie najbardziej zdumiewa i wścieka, przyznaję, postawa konserwatora zabytków. Urząd bądź co bądź istnieje nie od wczoraj, strukturę ma rozbudowaną, czasu na spisanie zabytków w Warszawie też miał pod dostatkiem (gdzie indziej też, bo są konserwatorzy wojewódzcy, a co i raz się słyszy, że zburzyli a zabytkową willę, a to dworzec, a to koszary, a to salę kinową… Zupełnie jakby w Warszawie zabytkowych budynków było co niemiara. Dlaczego konserwator pozwolił wyburzyć starą salę Feminy? Budynek prywatny – zgoda, ale przecież sam budynek podobno zabytkowy, a w takim przypadku właściciel ma obowiązki ściśle określone prawem. Czytając tu i ówdzie o kolejnych wyburzeniach, myślę sobie, że konserwator nie ogarnia swojego dobytku, a o zabytkach dowiaduje się z facebooka i gazet, kiedy te są właśnie wyburzane, niestety. Albo, co gorsza, przymyka oko świadomie, bo tak mu każe ratusz, który sprzedaje i oddaje wszystko na pniu, żeby budżet załatać.
Jeżeli łataniem budżetu jest przekazywanie majątku miasta w ramach roszczeń, często budynków odbudowanych i remontowanych przez miasto, oraz wypłata gigantycznych odszkodowań, to gratuluję dowcipu.
Warszawa była jedynym miastem, gdzie zabrano ludziom praktycznie całą własność, mieszkańcy innych miast nie maja pojęcia, co tu się dzieje.
Kierownictwo nie poprawia błędu, bo pewnie świętuje razem rodziną. 🙂
A i jeszcze jedno, żeby nie było nieporozumień, nienawidzę określenia bufetowa w stosunku do Pani Gronkiewicz i użyłam go w formie cytatu.
Na ogół osoby tak się wypowiadające nie mają nic do powiedzenia oprócz inwektyw, zresztą widzę, że głównie takie miotają się po forach.
Też nienawidzę. Pani HGW ma i owszem to i owo za uszami, ale to nie powód, żeby tak o niej mówić.
Nie poprawiałam, mt7, i w ogóle nie odzywałam się cały dzień, bo miałam dziś dzień nasiadówek i roboty, dopiero wróciłam, wrrr… 👿
Nie wiem, kim jest ten stołeczny konserwator zabytków, ale nie myślę o nim dobrze 👿 Właśnie przyszło mi do głowy, że mogę zapytać p. wojewodę, bo to chyba jemu podlega.
mt7
Bardzo przepraszam, ale nigdzie w swoim komentarzu nie nazwałam HGW wiadomym określeniem, uważam je za obraźliwe.
Zarzuca mi Pani wątpliwej jakości dowcip, a mnie wcale nie chodziło o zwrot ukradzionych kamienic; tak się składa, że jestem z Warszawy i wiem, co się tutaj dzieje. Chodziło mi o zabytkowe budowle, sprzedawane z ziemią, a potem burzone przez nabywców. Mam pretensje do konserwatora zabytków, że nie monitoruje tych transakcji i załamuje ręce dopiero wtedy, kiedy nabywca zaczyna wyburzanie. Konserwator powinien tupnąć nogę, gdy burzono zabytkową salę Feminy. Od tego on jest.
jedna taka – jak mi się wydaje, mt7 odniosła się do własnego sformułowania-cytatu 🙂
Odnosiłem się do Feminy 2x na moim komputerze w pracy, ale uparcie meldował mi „captcha file – błąd”. Muszę z nim poważnie porozmawiać, w ostateczności zagrozić zezłomowaniem.
Teraz piszę na domowym do którego z kolei – jak mi się wydaje – córka wlała osłodzoną herbatę..
Ad rem…
Doroto, bardzo dobrze, że zwróciłaś uwagę na problem. Jest to nie tylko kwestia kiepskiego wyposażenia konserwatora zabytków – bo dla niego to mury się tylko liczą. I jest to chyba zadanie dla MKiDN, bo to jest dziedzictwo, które Jeronimo chce zawładnąć…
Ad rem 2…
Nareszcie mam dobry adres do Stefana (jak to żartobliwie określił Maciej Grzybowski – jest pełno ostatnich adresów Riegera – wszystkie nieaktualne 🙂
Mało tego – Stefan odpisał !!!
O, to bardzo się cieszę.
jedna taka, jasne, ze chodziło mi o mój wpis.
Natomiast odniosłam się do Twojego stwierdzenia, że miasto sprzedaje, jak leci, bo potrzebuje pieniędzy.
Jasne, że potrzebuje – dla nas, jak się przez dziesięciolecia nic tu nie robiło, ale budynku głównie oddaje, a nie sprzedaje.
Grunty zresztą też. Gdyby te cholerne (p)osły uchwaliły bony reprywatyzacyjne, które państwo mogłoby wykupić w jakimś dłuższym terminie, to dzisiaj nie mielibyśmy tych kłopotów i gromady bezczelnych prawników, którzy za grosze odkupili prawa własności.
To zresztą nie koniec, przyjdzie nam jeszcze sporo płacić z tytułu dysponowania zagrabionym mieniem.
Jeżeli chodzi o konserwatora, to mam taką refleksję.
Widziałam w Hiszpanii, że oni z zabytkowej materii zostawiają tylko skorupę, a cały środek tworzą od podstaw (jak znajdę zdjęcie to pokażę). U nas uprawia się fikcję. Konserwator stoi na stanowisku, właściciel nie ma środków, więc czeka, aż się kamienica zawali, żeby sprzedać grunt.
Przykładów w Warszawie pełno, a najbardziej spektakularny naprzeciwko domu braci Jabłkowskich na rogu Chmielnej. Może należy trochę elastyczniej podchodzić do tych spraw.
O, proszę, znalazłam. To zdjęcie i kilka następnych, tak w każdym większym mieście, w którym byłam w Andaluzji, „odrestaurują” zabytki:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/AndaluzjaDzien2GibraltarIKadyks#slideshow/5540500673349721074
>b>Lesiu, te „captche” bardzo szybko tracą ważność, jak się ma chwilę dłuzej stronę otworzoną. Należy klikać na kółko z prawej strony ze strzałkami i wpisywać nowe teksty nie zrażając się. 🙂
Pozdrawiam 😀
Pomyliłam strzałki i nie wyczerniłam Lesia. 🙁
Nie wiem, czy się chwaliłam, że podczas tegorocznego CHiJE dyrekcja Leszczyńska, niezrażona wielkością mojej persony, przytuliła mnie do swojego łona, co będzie dla mnie pięknym wspomnieniem do końca dni. 😀
I jak Go nie kochać, pomijając inne zasługi.
mt7 23.16
Miałam na myśli to:
http://www.wirtualna-warszawa.pl/w/111106/rozbi%C3%B3rka-zamiast-remontu-koszar-wkracza-prokurator
Zaraz pod tym artykułem jest kolejny – o parowozowni.
Takich historii w Warszawie jest wiele. I mnie to wkurza.
Przepraszam za nieporozumienie,
serdeczności
@ Gostek Przelotem
„Jednak ta harmoniczna w powietrzu sobie lata i nakłada się na fale słyszalne. Zakłóca je i zmienia, nadając instrumentowi bogactwo barwy, które słyszymy na sali, a nie na głośniczkach marki Manta.”
A gdy już je zmieni i zakłóci, co dalej się stanie z falami, które z tego powstały? Dotrą do uszu i mikrofonów. Wszystkie fale, które odbierają Twoje uszy znajdują się w słyszalnym zakresie, więc bez problemu zmieszczą się także na płycie Audio-CD. Aluzja do tandetnych głośników jest w pełni zasadna. To jest współcześnie praktycznie jedyny element, na którym nie warto sknerzyć przy kupnie zestawu. 🙂
Pobutka.
Skad ta tablicomania, pomnikomania…..?
jak ktos w zauwazyl w GW, Warszawa jest pelna takich miejsc, gdzie COS bylo kiedys.
U mnie (Göteborg, Szwecja) niejedno kino przerobiono na rozne tam „szmateksy” albo
niemieckie „Lidle” – oczywiscie tutaj luteranskie podejscie do tych spraw. Niegdys tutejsi
Polonusi jaks tablice odslonili na czesc Tadka Kosciuszki, ktory byl przejazdem w Göteborgu w drodze do Ameryki. Byla to egzotyka. A i tablicy juz nie ma. A kto to jest Kosciuszko? Wielkim byl wodzem? Prawie gombrowiczowski rechot.
pozdrawiam, ozzy
Ps Simcha torah, czyli radujmy sie z tej Ksiegi Ksiag….a Femina to chyba na ul Swierczewskiego 😉
Dzień dobry,
ozzy drogi, już dawno nie ma Świerczewskiego, jest Al. Solidarności. Ale tak, to tam.
Szwecja mało co przeżyła z tych rzeczy, wojna jest jej obca. Nie zawsze zresztą była taka znowu neutralna.
A jak będzie się lekceważyć naszą historię, to i Księga Ksiąg popadnie w lekceważenie… Tablica tablicą, wiedząc, co było w tym miejscu, stwierdzam, że kino mi tam nie przeszkadza, natomiast Biedronce wara. Niech sobie ten żarłoczny owad grasuje choćby naprzeciwko. Byle nie tam.
Co do scenki wzmiankowanej przez mt7 o 23:35, byłam jej świadkiem 😀
A takie restauracje kamienic widziałam w różnych krajach. Także np. w Holandii. To już dośc powszechne.
A tymczasem… przynajmniej nie ma mowy o jakichś basenach:
http://wyborcza.pl/1,126565,12640860,Antypolski__Korczak__i_niechrzescijanski__Straszny.html
😯
@szanowna Gospodyni
moze cos w tym jest… alez, jakze lubie te stworzonka (Cocinella 7puncata).
pozdrawiam slonecznie, ozzy
PS:A ta okiestra niebawem u nas 28.10, czyli Orchester Jakobsplatz München
http://www.youtube.com/watch?v=sypJV1bsjHs
@Gostek Przelotem
rzecz dziala sie w Bialymstoku, czyli nigdzie – jednakoz ja ( geb.Bialystoker) klaniam sie panu Skolmowskiemu dyrektorowi opery za genielana replike.
Dostałam właśnie wiadomość z Wrocławia.
Jak wiadomo, po oddaniu do użytku Narodowego Forum Muzyki mieli tam zagrać Filharmonicy Berlińscy.
Teraz, po zerwaniu kontraktu z wykonawcą, rzecz się przedłuży, tak więc koncert został już odwołany. A raczej przeniesiony – obecny termin to… 15.02.2015 (!) r. W programie II Symfonia Mahlera (jakże adekwatnie…), solistki Kate Royal i Magdalena Kožená, Chór FW, dyr. Simon Rattle.
A na Konkursie im. Joachima Joanna Kreft nie weszła do finału.
Szkoda, ale cóż.
O godz. 14 dzisiaj na Medici bedzie bezpłatnie dostępny „Werther” J. Masseneta
w takiej obsadzie:
Jonas Kaufmann (Werther) Sophie Koch (Charlotte) Ludovic Tézier (Albert) Anne-Catherine Gillet (Sophie) Alain Vernhes (Le Bailli) Andreas Jaggi (Schmidt) Christian Tréguier (Johann) Alexandre Duhamel (Bruhlmann) Olivia Doray (Katchen)
Orchestre du Théâtre National de l’Opéra de Paris
Maitrise des Hauts-de-Seine
Michel Plasson dyrygent
Chyba Pan B organizuje na górze jakiś większy festiwal teatralny 🙁
Zmarł Jerzy Jarocki.
http://kultura.onet.pl/teatr/artykuly/jerzy-jarocki-nie-zyje,1,5273507,artykul.html
Rzeczywiście. 🙁
Ktoś w komentarzu napisał, ze jeszcze niedzielę kończyli nagrywać spektakl telewizyjny.
🙁
NIc nie rozumiem, dostałam wiadomość, że będzie bezpłatna edycja na Medici, a tu szlaban.
Trudno.
Była dwie godziny później i właśnie się skończyła.
Niezłe było, ale okropnie emocjonalne, to znaczy dwie i pół godziny cierpienia. 😉
No przecież to Werter, to musi cierpieć, nawet jak jest Jonasem Kaufmannem 😉
Moj kandydat do literackiej nagrody Nobla:
sir SALMAN RUSHDIE
_________________________________________________________
„czarny kon” do Nobla: Bob Dylan 🙂
Rushdie nierealny, Szwedom jeszcze życie miłe…
Jeśli się nie mylę, konserwator jest nowy i dopiero toruje sobie drogę.
Zdążył także wypowiedzieć się raczej pozytywnie o wyburzeniu tzw.Białego Budynku na Twardej, raczej historycznego niż zabytkowego.No cóż, zapewne powstanie jeszcze jeden wieżowiec na tym małym placyku.
Teatr nie zniknie, ale ma się znaleźć w kolejnym nowym budynku, który ma powstać przy pl. Grzybowskim na miejscu obecnego budynku Teatru.
Mnie też zdumiewa niemożność „dogrania” terminów imprez, o czym pisala PK w komunikacie nt. występuzespołu OH! w Katowicach. Nie tylko zresztą tam mamy z tym do czynienia. Melomanów nie jest tak dużo, nie jesteśmy rozpieszczani nadmiarem, więc czemu nie uzgodnić terminów?
A może dałoby coś zmienić, przesunąć?
My się oburzamy Biedronką w Feminie, ale w Krakówku dopiero mają pasztet 😯
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,12650884,W_Sukiennicach_otworzyli____Carrefour_Express.html
Biedronka tu, Biedronka tam…
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12652675,Zamiast_stoczni_jest_Biedronka___Inwestor_dostal_pozwolenie_.html?lokale=warszawa
@PK 19:08
To jakaś szczególnie ekspansywna i żarłoczna odmiana 🙁
To też niezłe 🙁
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,12604877,Sad_kazal_straznikom_oddac_reklame_sciagnieta_z_kamienicy.html
a czy Autorka bloga CHODZI do tego kina? Bo żeby kino działało, musi mieć widzów;-)
Jest taki ogólny syndrom oburzania się: „w TVP nie ma opery!” – ale „oburzeni” za czorta by nie obejrzeli tej opery jakby już ją puścili:-)
q-ku – witam. Tak, chodzę do Feminy, wolę ją od multipleksów, podobnie jak Muranów.
A operę, myślę, większość z odwiedzających ten blog z wielką przyjemnością ogląda na kanale Mezzo, jeśli go ma (a jeśli go nie ma, to żałuje), albo też na TVP Kultura (Mozart z Salzburga), więc w tym przypadku dwa razy strzał niecelny 😉
Ludzie unikający telewizji oglądają operę w internecie 😉 http://www.metoperafamily.org/stream/schedule.aspx
Gnievku – witam, dzięki za link. Jakość pewnie jak to w internecie, ale zawsze coś 🙂
Częstokroć nie ma wyjścia – trzeba zadowolić się pikselozą. Dobrze, że nawet tak tradycyjna forma jak opera ma swoje miejsce w internecie. 🙂
Femina to dla mnie masa wspomnień. Bywałam tam z matką, gdy mieszkałam w Warszawie. Stare fotele, stary repertuar. Kształtowanie świadomości zupełnie innymi treściami niż te w dzisiejszych kinach. Przepraszam: kinopleksach.
Znak czasów. Jak wyburzanie wszystkiego co stare, nie dzisiejsze. Mimo że młoda wiekiem jestem, to sentyment do staroci mam ogromny.
Pozdrawiam!