Korsykanie ośpiewują Zagładę
Bracana to słowo korsykańskie, którego praktycznie nie da się przetłumaczyć. Z grubsza chodzi o to, że z czasem zmieniasz kolor i kiedy jesteś już dojrzały, osiągasz w końcu ten właściwy (czyli człowiek jak np. dynia?) i ten kolor to jest właśnie bracana. Tak korsykański zespół A Filletta zatytułował swój program z jednej z płyt, na której znajduje się m.in. pieśń pt. Treblinka, nawiązująca do twórczości pisarza Primo Leviego.
Primo Levi przeżył Auschwitz. W 40 lat później popełnił samobójstwo. Praktycznie przez te 40 lat w swojej twórczości nie wyszedł stamtąd, zawsze był naznaczony. Jego dzieło jest straszliwym świadectwem, on sam twierdził, że groźba powtórzenia się Zła nigdy nie zniknie. Cóż, nie dalej niż w niedzielę mieliśmy w naszym kraju – w Warszawie na Agrykoli, we Wrocławiu w squacie – dowody, że Zło w postaci czystej nadal istnieje. I, co więcej, jest bezkarne. Czy historia musi się powtórzyć? Levi popełnił samobójstwo zapewne w świadomości, że będzie się powtarzać.
Wróćmy jednak do koncertu w Filharmonii Łódzkiej. A Filletta jest jednym ze starszych zespołów korsykańskich (istnieje od 1978 r.), uczestniczył w wielu nagraniach muzyki filmowej, teatralnej, występował na licznych festiwalach. Na festiwal tansmanowski został zaproszony właśnie z powodu powyższego tematu. Słyszałam już różne zespoły z tej wyspy, ten może nie śpiewa najpiękniej – a to jest takie miejsce na świecie, gdzie spotyka się paru facetów i już śpiewają – ale bardzo emocjonalnie, bo w ogóle śpiew korsykański to ogromne emocje. Podobnym fenomenem są śpiewy gruzińskie i chorwackie – o tej wspólności pisałam kiedyś tutaj. A Filetta wykonuje zresztą także pieśni gruzińskie.
Niespecjalnie mi się podobało, że byli nagłośnieni – na sali takiej jak filharmoniczna wychodzi na wierzch każda chropawość, która jest znakomita w naturze, ale rzucona na mikrofon staje się wadą. A zwłaszcza szef i autor wielu śpiewanych tego wieczoru pieśni, Jean-Claude Acquaviva, miał taką ekspresyjną chrypę. Niewiele było na tym koncercie typowego korsykańskiego śpiewania – wchodzi zapiewajło, dochodzą do niego pozostali, ornamentują bez opamiętania – ale i takie były. Pojawiło się też parę pieśni gruzińskich. Najwięcej było twórczości Acquavivy, do której nie zawsze miałam przekonanie, ale w sumie nastrój stworzony przez zespół był bliski transu. Obok pieśni o tekstach religijnych były też właśnie nawiązania do Prima Leviego, a także parę pieśni gruzińskich. Program pieśniowy Acquaviva uzupełnił kilkoma wstawkami z recytowanymi tekstami literackimi – Fernanda Pessoi czy René Chara, dodającymi jeszcze atmosfery. Recytował je po korsykańsku i francusku, ale były tłumaczone na polski. Publiczność przyjęła śpiewaków entuzjastycznie. Szkoda, że nie było jej więcej.
Komentarze
Pobutka.
Dzieki za Filette.
A propos linkowanego wpisu o gruzinskim zespole Anczischati, oto przyklad tego dziwnego zachodnio-gruzinskiego jodlowania, zwanego krimanchuli
http://www.youtube.com/watch?v=7wwJdsDO6zs
@Pietrek: zazdraszczam tego, ze posluchasz Maestra juz za tydzien, oczywiscie, podczas gdy ja dopiero za miesiac.
A Filetta ma we Wrocławiu wielu wielbicieli,bywają tu czasem na Brave Festival (u),ale na mój gust trochę zbyt rzadko. Acquaviva jest też ukochanym kompozytorem szefa festiwalu i Teatru Pieśń Kozła – Grzegorza Brala, który szczęśliwie dla nas powrócił ze stolicy po epizodycznym szefowaniu Teatrowi Studio. Tam się chyba nie spodobał,więc wrócił i nowym spektaklem rzucił na kolana Wrocław i …Edynburg 🙂
http://www.polskatimes.pl/artykul/643343,wroclaw-sukces-teatru-piesn-kozla-piesni-leara-nagrodzone,id,t.html
Muzyka do „Pieśni Leara” to właśnie muzyka Acquavivy oraz Macieja Rychłego.
Tutaj trochę więcej na temat Filetty (trochę się powtarza pobutka 😉
http://jeznach.nowyekran.pl/post/72244,polifonia-z-korsyki
Dzień dobry,
właśnie wczoraj (już w okolicznościach bardziej prywatnych) wspominali tę współpracę z satysfakcją 🙂
A ci Gruzini jodlujacy, podrzuceni przez Liska, to tak na serio czy dla jaj halasuja? 😯
Kocie, zupelnie na serio. Pani Kierowniczka okreslila tego rodzaju spiew jako „kompletne wariactwo ludowe z przedziwnym jodlowaniem” które ją zaszokowalo do reszty 🙂
Tu dodatkowy przyklad, krotki i latwiejszy
http://www.youtube.com/watch?v=wx5BvToVKtc&feature=related
Aga @Pietrek: zazdraszczam tego, ze posluchasz Maestra juz za tydzien
Aha 😀 Maestro bedzie gral wylacznie Bacha – i to w sali konserwatorium w ktorym Gould regularnie robi za boga 😯
Co prawda w tym wywiadzie powiedzial, ze obecnie najbardziej pociaga go Janacek – nie mialbym nic przeciwko temu, zeby zagral Po zarostlém chodníčku. Albo Szymanowskiego.
No ale trudno.
A to go zabisować do bólu,czyli do Janacka. Brutalnie /he,he…/
O Goulda to lepiej niech go nie pytają…
Dobry wieczór,
przez jakiś czas coś było z blogami i nie udawało się wejść, o czym być może niektórzy się przekonali.
W skrócie zatem o dzisiejszym wieczorze. Grała Żeńska Orkiestra Kameralna La Pieta z Kanady pod kierownictwem skrzypaczki Angele Dubeau. Orkiestra to duże słowo – dziewięć pań, po dwie w skrzypcach I, II i altówkach, wiolonczelistka, kontrabasistka i pianistka. Koncert pod hasłem Minimal Music/Minimal Art, ale właściwie powinno ono brzmieć Muzyka lekka, łatwa i przyjemna. Co prawda przy Glassie trochę się zdrzemnęłam, ale Paert był ładny, sympatyczny bardzo polski Tansman (Tombeau de Chopin), fragmenty muzyki Jonny’ego Greenwooda z Aż poleje się krew, klezmerskie kawałki a la teatr żydowski Srula Irvinga Glicka z Kanady, wreszcie fragmenty z Carmen i rapsodia Enescu. Tak trochę karnawałowo jakby się na końcówkę zrobiło. Spotkałam maciasa1515, był zadowolony 🙂
Pobutka.
Jan Sebastian & Maestro to moj ulubiony duet fortepianowy. I w ogole moj ulubiony duet. 😀 Natomiast Goulda zdecydowanie nie lubie. Labadek ma racje – jesli bedzie bis, to Janacek jest bardzo prawdopodobny. Albo Schumann. No chyba, ze Maestro nie bedzie zadowolony z wykonania ktoregos z utworow – wtedy moze go zagrac ponownie, na bis. Tak, tak – w calosci. Juz tak bywalo. Prosilabym, zeby nie do bolu, ale oczywiscie domaganie sie bisow jest swietym prawem audytorium. 😉
Mogę se tylko pomarzyć 👿
I mieć nadzieję, że zagra Janacka i Schumanna w Warszawie.
Fajnego kota znalazłem 🙂
http://fc07.deviantart.net/fs51/i/2009/302/c/3/corsica_cat_by_floflo.jpg
Tytułem uzupełnienia wyjaśnię, że mnie się „La Pieta” podobała choćby i dlatego że Kanadyjki zastosowały amerykańską zasadę „Keep Customer Satisfied” (Bizet i Enescu na deser). Żadnych niedoróbek, satysfakcja gwarantowana, nieporozumienia wykluczone a i odrobinę „promenady” nie zawadzi. Nad Glassem bym nie wybrzydzał, bo osobiście mam do jego muzyki sentyment a te wykonania były po prostu dobre. Zresztą, ileż tego Glassa było ? „Piękna i bestia” [ http://www.youtube.com/watch?v=fZDgTJK316Y ], „Mishima” i muzyka z „Godzin”. Angele Debeau nauczyła się przeczytać kilka słów po polsku z kartki, z czym było dużo śmiechu (życzliwego, zresztą jak skończyła mówić po polsku to zaraz przyznała że to było dla niej najtrudniejsze zadanie tego wieczoru i teraz ma z górki – takie żarciki). Pani Dubeau prowadzi od lat popularyzatorskie programy w telewizji i radiu – stąd ponadstandardowe doświadczenie (zwane niekiedy „otrzaskiem”) medialno – estradowe. Na bis była muzyka z ostatniej płyty, którą „La Pieta” nagrała z aranżacjami muzyki z różnych gier komputerowych – dokładnie to z Chrono Triggera (nie grałem, nie znam, ale wujek Jutub pomógł). W słuchaniu – ciekawe ale chyba bym wolał posłuchać muzyki do Tetrisa bo tę znam akurat bardzo dobrze 🙂
Zapomniałam wspomnieć o tej grze komputerowej 🙂
Prześliczny kot korsykański! 😀
Dalszy ciąg historii Mazowsza:
http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,mazowsze-w-dresach-br-na-imprezie-u-milionera,66577.html
Pokazano to nawet wczoraj w TVN24. Może coś wreszcie z tym zrobią.
Kot korsykański to w takim oto londyńskim hotelu:
http://avaxnews.com/fact/Longcroft_Luxury_Cat_Hotel.html
czułby się zapewne nieswojo.
Za to Kot Mordechaj zapewne czułby się tam jak u siebie 😀
http://www.longcroftcathotel.co.uk/food
Patrząc na menu, własciwie sam mógłbym tam sobie pomieszkać.
Za dodatkowe 10 funciaków dostaniesz od swojego kota 1 (jeden) mail tygodniowo.
To nie mogą po prostu poinstalować webcamów w każdym apartamencie?
Zapewne jest ktoś zatrudniony na etacie do pisania kocich mejli 😆
Osobiście wolałbym, żeby mojego kota wpuszczono na klawiaturę, żeby sam napisał ten mail.
Byłaby Kocia fuga 😉
Mój tekst wyszedł na czołówkę strony głównej „P” 😯
Ten: http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1531619,1,czy-konkursy-na-dyrektorow-instytucji-kultury-maja-sens.read
Chyba redakcja tego pisma czyta ten blog – właśnie dostałam mail o takiej treści:
Kot na Premiera! Kot na Ministra!
Wspólnie stwórzmy Kocią Partię i Koci Rząd!
Kto za kotami, łapka w górę!
Niech nasze „Miauuu!” usłyszy cały świat!
Każdy kot ma prawo do szacunku i opieki!
W zimie okienka w piwnicach mają być uchylone!
Dla każdego kocura ciepła rura!
Dla każdej kotki wrotki!
Obniżyć cenę kocimiętki!
Wybieramy KOCI RZĄD!
Redakcja magazynu KOCIE SPRAWY wraz z kotami redakcyjnymi, wychodzi z inicjatywą powołania Honorowego Kociego Rządu.
Jako że i koty i muzyka łagodzą obyczaje – zapraszamy do tej wspólnej akcji!
Szczegóły w załączniku.
Nawet najmarniejszy kot jest arcydziełem (Leonardo Da Vinci)
Tak się składa, że Gostkówna regularnie kupuje „KS”, więc wiemy o incjatywie powołania kociego rządu 🙂
http://www.kociesprawy.pl/magazyn/czytelnia_artykuly_w_kocich_sprawach/kalendarium_wydarzenia/kocie_sprawy_koci_rzad_kocia_polityka/
„Ministrowie ds. Mamtowdupizmu i Tumiwisizmu” – czy aby tacy już nie istnieją? 😉
Tak, ale tutaj przynajmniej nazywamy sprawy po imieniu 😈
A ja dodam do listy Pani Kierowniczki jeszcze jedno kocie haslo, ktore osladza mi gorycz wygnania: „Mariola O kocim spojrzeniu” 😎
Tak, tak – w Toronto mozna nabyc polskie browarki 😀
Wlaczajac sie we wszechpolska retoryke: „nasi” opanowali wszystko, nawet kocince.
http://www.dailymail.co.uk/news/article-2189314/Rare-sand-kittens-thought-extinct-Israel-settle-new-surroundings-born-Tel-Aviv-zoo.html
A czy jak kot uwielbia papiery to jest Ministrem Biurokracji? 🙂
Jejku, jaki słodziak. A uszy ma jak fenek, czyli nasz lisek – też przecież izraelski 😉
Zapgrejdowałam sobie Adoba i wreszcie udało mi się obejrzeć wywiad z Piotrusiem. Bardzo zabawnie sobie dwaj Polacy rozmawiali po angielsku 😉 Ale Stasiu rzeczywiście zrobił PA na rękę, pozwalając mu ćwiczyć w paryskim salonie Yamahy przed tournee (w mieszkaniu remont).
To w duszy gra
====================
Breaking News:
Hamas no2 killded by IDF
Najnowsze wiadomosci nt Operacji Amud Anan (Clould Pillar) http://www.jewishpress.com
Dużo kotów uwielbia papiery. Mogą wtedy aspirować do stanowiska. Tak od razu się ministrem nie zostaje 😐
Kot ze znaleziska Hoko, to jest kot na którym widać, jak pokolenia się napracowały. 😀
Ma piękne oczy.
Ad Dorota Szwarcman 14 listopada o godz. 13:34
To jakaś totalna żenada. No po prostu „żal”.
Wyśpiewywanie jakichś pierdoletów na melodie, będące żelaznym repertuarem. Ba napisałbym „kultowe”, gdyby nie to, że nigdy nie byłem fanem „Mazowsza”.
A do tego w tych relacjach zastosowany biip wprowadził mnie na początku w osłupienie, zanim się dorozumiałem o co chodzi.
Nie widzę niczego złego, jeśli zespół występuje na prywatnych imprezach. Ale w swoim repertuarze!
Koci Rzad? A to sie dopiero obudzili w tm pisemku! Przeciez ja juz od dawna taka propozycje rozwazam, odkad zalety kociego rzadu sformulowal moj nadworny Pies, Bobik, piszac swoj
LIST DO KOTA MORDECHAJA
Szanowny Kocie Mordechaju!
Gdyby rządziły Polską koty,
walutą byłby w naszym kraju
bażanta funt, nie polski złoty.
Ryby by były bardzo tanie,
dzieci by były bardzo miłe,
moher by służył za posłanie,
a nie za polityczną siłę.
Ciepło by było w każdym domu
i raczej sucho, poza miską,
w której by rosół był, nie komuch.
Komu szkodziłoby to wszystko?
Pod miękką łapą kociokracji
twardych by zasad powstał zbiorek,
wiedziałby każdy w naszej nacji,
czego pod żadnym – ach! – pozorem
robić nie wolno, wstyd i głupio,
a co wkazane i chwalone,
co mówić kotom, kiedy tupią
i czemu brzydko jest tłuc żonę.
Żadnym nie byłaby problemem
kwestia do waleriany dopłat
i nikt by nie był bity w ciemię
za to, że wyjął kurę z kotła.
Natychmiast w rządzie, w parlamencie
myszy przestałyby tańcować
w jednym by zjawił się momencie
świeżutki polityczny towar,
bo kot się nieświeżego nie tknie
i nie namówisz go sloganem.
Prędzej w imadło ogon wetknie,
niż zje kotlety odgrzewane.
Szczęśliwie żyłaby Warszawa,
Suwałki, Chodzież oraz Nakło,
dla melomanów, jasna sprawa,
kociej muzyki by nie zbrakło.
Do tego grzbiet wygięty w pałąk
i futra kaszmirowy dotyk…
no, komu by to przeszkadzało,
gdyby rządziły Polską koty?
https://lh6.googleusercontent.com/-Gyiey9JaINo/UIUV_eC3-rI/AAAAAAAALKQ/Ka3WIuaIjrs/s1000/DSCF3836.jpg
mam na Was oko 🙄
No, przed takim to respekt 😉
Dziś na festiwalu zupełnie inny świat: elektronika w klubie Wytwórnia. Najpierw Mats Lindstroem ze sztokholmskiego EMS opatrywał dźwiękami film dokumentalny o burzeniu enerdowskiego Berlina, a po zakończeniu filmu kombinował dźwięki ze światełkami z różnych miejsc sali. Potem trio Cezary Duchnowski – Pierre Jodlowski – Anna Zaradny, improwizacje bardzo energetyczne i ciekawe brzmieniowo, ale przydługie; towarzyszyły im zmienne obrazki na małych ekranach, sprzężone z dźwiękami. Wreszcie większy zespół: dwaj saksofoniści Yuri Yaremchuk (Ukraina) i Alexei Kruglov (Rosja), gitarzysta Maciej Staszewski, perkusista Tomek Chołoniewski i Krzysztof Knittel na swojej ulubionej „harfie”, a do tego chyba najciekawsza strona wizualna – mapping autorstwa mieszkającego w Paryżu Miłosza Łuczyńskiego. Naprawdę znakomity.
I to już koniec mojego pobytu na tym festiwalu. Pozostającym polecam jutro polską prapremierę (chyba) filmu, za muzyke do którego Tansman otrzymał nominację do Oscara. W piątek zaś finał Konkursu Indywidualności Muzycznych. No i jeszcze dwa włoskie koncerty barokowe, i prawykonanie utworu Krystofa Maratki. Żałuję, że nie usłyszę.
Ja jutro w pociąg i do Szczecina. 🙂
Nasz przyjaciel wybiera sie na chwileczke do Polski. W Warszawie bedzie 21 i 22 XI, 23 – 26 XI w Przemyslu i ponownie 27 i 28 XI w Warszawie.
Prosi o porade, co moglby w tym czasie zobaczyc i uslyszec, no i ewentualnie jak zdobyc bilety na odleglosc.
PS Jest pol-zawodowym spiewakiem, w zwiazku z tym opera by pewnie go interesowala najbardziej.
Nawiazujac do fragmentu wpisu o Primo Levim.
Obejrzelismy wlasnie program* o dzieciach i wnukach roznych zbrodniarzy nazistowskich, miedzy innymi o wnuku Hössa z Oswiecimia (jak juz pisalem, moj Ojciec zawsze to nazywal Oswiecim, a nie Auschwitz, ale mniejsza z tym)
Nie wiem jak to okreslic – w koncu facet jest niewinny – ale kolo jakos sie zamknelo. Jest w stanie permanentnej depresji i rozstroju nerwowego. Co najciekawsze, kiedy wreszcie byl w Oswiecimiu, widzial dom rodzinny (ktory zreszta jest zamkniety dla publicznosci, nie powiedzieli co tam teraz jest) spotkal jakas wycieczke z Izraela. Dzieciaki byly wyrozumiale, a przewodnik, ktory ocalal z Oswiecimia, na koniec go usciskal. Ale wiele mu to nie pomoglo.
Czytalismy tez ksiazke, the Himmler brothers, napisana przez wnuczke jednego z braci Heinricha, Katrine. Ksiazke napisala jako forme terapii, aby jakos pozbyc sie pietna. Wyszla za maz za Zyda z Izraela – w ksiazce jest przejmujacy fragment, kiedy musiala rodzinie meza powiedziec, ze jej dziadkowie mordowali ich dziadkow.
* http://en.wikipedia.org/wiki/Hitler%27s_Children_(2012_film)
Pobutka.
PK 17.46 – tez wyczulam ziomka w tych kocich uszach, choc moje ciut wieksze 🙂
Dzień dobry 🙂
Chyba będzie niezły dzień, jak taka fajna muzyka i fajny zwierzak na początek 😉
Do Pietrka:
21 i 22 w Warszawie tylko Oresteja i Echa czasu, więc nie bardzo atrakcyjne dla operomana, chyba że lubi balet – to Echa czasu mogą być ciekawe. 27 i 28 nie dzieje się nic. Pech, bo np. 24 jest recital Beczały… W filharmonii też nic.
@ Pietrek 15.11. godz.1:32
Przepytałam rodzinę na Podkarpaciu w sprawie oferty kulturalnej – niestety do filharmonii jeżdżą ( z rzadka ) do Rzeszowa – tam w programie interesujący recital Kuby Jakowicza,ale dopiero 30.11 🙁 ,
a najbliższą operę mają we Lwowie http://opera.lviv.ua/pl/4/Repertuar.html
co w sobotę bedzię słuchane w Trybunale?
Pozostaje jeszcze Studio Lutosławskiego: 28.11 Sinfonia Varsovia, Maksymiuk i muzyka polska XX wieku:
http://www.studianagran.com.pl/koncerty/sala-witolda-lutoslawskiego/
O tak ! DO Lwowa ! Na „Natałkę Połtawkę” Łysenki !
http://www.youtube.com/watch?v=eQg5npPhDzk&feature=related
W Krośnie też pechowo będzie już po Spotkaniach Teatralnych.Za to w świeżo otwartym Centrum Dziedzictwa Szkła często są różne miksy,typu koncert kameralny a w tle szkło robią.Dla sportu można coś takiego zaliczyć.
Ale zawsze stoi Łańcut,zamówić specjalne zwiedzanie z uwzględnieniem muzycznych zbiorów w Bibliotece,przejechać się powozem,i przejść przez park do storczykarni.Własnie jest sezon na storczyki.A później do Zamkowej na gruszkę a la Księżna Marszałkowa.
Mniam! PK potwierdza,że mniam?
@ Pietrek
@ łabądek 15:49
No i zawsze można zajrzeć do Leżajska ( może organy w bazylice nie są akurat w remoncie i coś będzie grane ),a z tematów pozamuzycznych – poza starówką w Przemyślu i Jarosławiu do pozwiedzania jest i Krasiczyn po renowacji i Sieniawa… Zależy co komu w duszy gra 🙂
Właśnie dostałam od koleżanki taką ciekawostkę 🙂
http://www.culture.pl/kalendarz-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/L6vx/content/piotr-beczala-podpisal-kontrakt-z-deutsche-grammophon
Nie wiem,czy należy gratulować panu Piotrowi kontraktu ,czy raczej wytwórni Deutsche Grammophon właściwego doboru artystów 😉
A teraz pożegnam Sz.P. Blogownictwo,albowiem udaję się na „Orfeusza”. Już raz widziałam tę inscenizację Wilsona, ale lubię te piosenki,które już znam 🙂
Pozdrawiam Blogownictwo ze Szczecina, gdzie jest iście angielska mgła 😎
Ale impreza, tj. konferencja nt. zarządzania orkiestrami zaczyna się dopiero jutro. Więc spoko.
Gratulować trzeba chyba DG, bo Piotr Beczała i tak jest wielki 😀
@pani Gospodyni
ze wszelakich k o t o w najbardziej lubie KOTA Jelenskiego
ozzy
PS Leonor Fini miala piekne kocieta
Moi Drodzy,
Dzieki – zbiorowo – wszystkim za wszystkie odpowiedzi i sugestie.
Akurat urwal mi sie worek z ekstra zajeciami i nie mialem / mam czasu aby sie dokladniej temu wszystkiem przyjrzec.
Studio Lutoslawskiego wyglada bardzo zachecajaco.
Dzieki
Pobutka.
🙂
Hindemith lubił takie zgrywuśności. Kiedyś podrzucałam tu, jak sparodiował pewien marsz Beethovena. Ktoś tam pod spodem napisał, że „niemieckie poczucie humoru, ale dobrze zrobione” – mogę tylko poprzeć to zdanie 😉
Kompletne mleko w tym Szczecinie. Tfu, tfu, żeby nam tylko prelegenci dojechali. Może być kłopot, zwłaszcza z samolotami 🙁
Na mleko najlepsze są koty 🙂
http://cdnimg.visualizeus.com/thumbs/58/3f/awesome,cat,milk-583f5c4cbeb83ab4d80a4f9e2ca498df_h.jpg
I to rude 😉
Mała przerwa w konferencji. Baaardzo jest ciekawie.
Hindemith byl jednym z tych tytanow wspolczesnej muzyki, ktory jest tak samo nieznany ogolowi, jak na przyklad, J. C. Maxwell (podpowiedz – fizyka – nie tylko srebrny mlotek 😉 . Zyjemy w epoce „osobistosci” – ktore zasluzyly na slawe, albo nie – ale reprezentuja „styl”.
Malarstwo wspolczesne – jasne 🙂 Picasso; Fizyka – relatywnie rzecz biorac – Einstein; bardziej wtajemniczeni jeszcze znaja Newtona. Mozna to jeszcze ciagnac dluuuugo.
„Zgrywusny”? – wlasnie – natychmiast pobieglem zagrac Metamorfozy na temat Webera, te z aluzjami do Turandota. Wszyscy wiedza, ze najlepszym – tu mi umyka fachowy termin – facetem od instrumentalizacji byl R-K, a zaraz po nim Ravel. A Hindemith to gdzie? Calkiem sporo zmalowal w Macku malarzu, i gdzie indziej tez.
A kiedy przychodza do mnie sceptycy i mowia: no to pusc cos Pietrek, zeby ocenic aparature grajaca, zawsze puszczam wlasnie Hindemitha 🙂
Pani Doroto Szwarcman!:)
Czytamy, czytamy, jako Kocia Partia musimy znać polityczną konkurencję:). Zapraszamy do naszej akcji!
http://www.kociesprawy.pl/aktualnosci/wspolnie_stworzmy_kocia_partie_i_koci_rzad/
Mrrrr… 😈