Barok radosny
…i to w nagraniach polskich, co cieszy. Dwie bardzo różne pozycje: jedna – album wielopłytowy, nagrany przez uznanego artystę z krajowej czołówki. Druga – pojedyncza, kameralna, debiutancka. Jedno je łączy: radość muzykowania.
Przez cały praktycznie weekend (pisząc zresztą artykuł na całkiem inne tematy) słuchałam z wielką satysfakcją trzynastu płyt pełnych brzęczącego, roztańczonego klawesynu. Na to nagranie-pomnik czekaliśmy długo, ale wreszcie dostajemy je do rąk, w dobrym momencie, bo w tym roku przypadają dwie rocznice związane z wielkim twórcą francuskim. Władysław Kłosiewicz rejestrował wszystkie po kolei Pièces de Clavecin François Couperina w Studiu im.Witolda Lutosławskiego w latach 1993-96. Do kilku części cyklu zaprosił przyjaciół, bo tak napisał Couperin. W Allemande z Neuvième Ordre brzęczenie dwóch klawesynów (na drugim gra Lilianna Stawarz) jest już zupełnie szalone; słynny Le Rossignol-en-Amour, czyli zakochany słowik, brzmi delikatnie i miękko, niemal gruchająco, z fletem traverso Małgorzaty Wojciechowskiej. Okazjonalnie gra też na skrzypcach Maria Papuzińska-Uss, a Marcin Zalewski – na lirze korbowej lub na gambie. Premiera handlowa 14 stycznia – wtedy, myślę, będzie ją można zakupić przez Polskie Radio.
Zawsze uważałam, że Kłosiewicz gra jak niespełniony kompozytor. Naturalna fantazja i swoboda, giętkość i wdzięk frazy, wszystko to ujmuje. Można wpaść w trans. Są w cyklu suity (ordres) rzeczywiście transowe, jak piętnasta, w której po niesamowitej kołysance Le Dodo, ou l’Amour au Berceau, następuje jeszcze cały cykl paru Musettes. Są przezabawne obrazki rodzajowe, jak cały cykl Les Fastes de la Grande et Ancienne Menestrandise z jedenastej suity, w którym paradują kolejno sportretowani notable, juryści, starcy, pijacy, inwalidzi, żonglerzy, a na koniec wszystko wpada w całkowity bałagan w Désordre et déroute de toute la troupe, causés par les Yvrognes, les Singes, et les Ours. Tak to jest, jak do orszaku wpuszcza się pijaków, małpy i niedźwiedzie…
Czy muzyka Couperina jest programowa? Pół na pół. Są to częściej zatrzymane w czasie portrety – postaci, przedmiotów, zjawisk – niż opowiadane historie. Portrety odmalowywane z czułością, z miłością do życia, świata, ludzi. I tę miłość wspaniale przekazuje Kłosiewicz. Ten komplet po prostu trzeba mieć.
Ale i druga płyta – ta pojedyncza – warta jest grzechu. Jest urocza. To kolejna inicjatywa gdańska, bo tam narodził się zespół SILVA RERUM arte (tak właśnie się piszący). Jego członkinie – bo skład, choć zmienny, bywa głównie damski, a i na tej płycie występują same panie – związane są z tym miastem, choć parę z nich pochodzi z Krakowa; współpracuje też z nimi zamieszkała w Belgii Japonka oraz Niemka. To kolejne przedstawicielki pokolenia naszych muzyków barokowych, które przeszło przez studia zagraniczne – w Holandii czy Francji. W Gdańsku robią koncerty w cyklu Concerti Nobilissimi, mają też różne inne zabawne pomysły. Płyta, wydana przez sopocką firmę Soliton, nazywa się 7 Ptaków i opiera się na sympatycznym pomyśle ukazania ptasich portretów odmalowanych w muzyce barokowej. Odrobinkę to naciągane, bo jako dwa osobne ptaki pojawiają się osobniki tego samego gatunku, czyli kura i kogut, no, ale przecież wydają one zupełnie różne dźwięki. Ponadto śpiewają: kukułka, jaskółka, słowik (m.in. ten couperinowski), przepiórka i szczygieł (to oczywiście Vivaldi). Ale pojawiają się też… żaba i kot (jak kilka innych stworzonek, w Sonata representativa Bibera). W programie też Monteclair, Merula, oczywiście Daquin i Hoteterre. Składy zmienne – traverso, skrzypce, altówka, wiolonczela, klawesyn. Prowadząca zespół traversistka Maja Mirocha (która ponadto uprawia zawód muzykoterapeutki) jest też autorką oprawy graficznej płyty. Bardzo wdzięcznej i pomysłowej, ale niestety, poza nazwiskami brak jakiejkolwiek szerszej informacji o zespole czy o utworach. No tak, to niestety podraża koszty. Ale płyty słucha się naprawdę z przyjemnością.
Komentarze
Co do Władysława Kłosiewicza, to ostatnio wyjąłem z półki i przesłuchiwałem jego znakomitą płytę z utworami Forbergera.
Bardzo ją lubię. Froberger jest jeszcze bardziej improwizatorski, a to Kłosiewiczowi szczególnie odpowiada.
Happy New Year!
Julia Lezhneva – Alleluia EPK DeccaMusicGroup
http://www.youtube.com/watch?v=6W5p6A9pfMM
Thank you, Michael, and happy New Year to you too! 😀
Covent Garden od kuchni!
Nie wiem czy ktos juz o tym wspominal, ale DZIS od godziny 11:30 rano, czasu polskiego, kamery beda przez caly dzien sledzily zycie w budynku krolewskiej opery Covent Garden.
http://www.roh.org.uk/news/royal-opera-live-streaming-day-announced
Pobutka.
Dzień dobry,
bardzo ciekawy link, Preludku, dzięki 🙂 Ja raczej oglądać nie będę, robota wzywa, ale może ktoś skorzysta.
Fajna ta Zenobia – pamiętam jej wykonanie na Zamku Królewskim. Śpiewania tam też jest kawał, niemało roboty ma zwłaszcza Olga Pasiecznik w roli tytułowej 🙂 To też było gdzieś w tych czasach, co nagrania Couperina…
A na początek tygodnia Julka (tym razem od jej Taty) cudna – bardzo poprawia humor 🙂
Z tego kuperenowego nagrania Wladyslawa Kłosiewicza bardzo się ucieszę..
Absolutnie się zgadzam z PKierowniczką charakteryzującą zalety tego wspaniałego klawesynisty; pokreśliłem je bardzo wiele lat temu (po koncercie dyplomowym WK) popełniając minirecenzję do Ruchu Muzycznego..
—-
Jeszcze o FN.. podoba mi się napis na bilecie :
„Uwaga! Materiał biletowy jest wrażliwy na temperaturę”
Premiera handlowa jest 14 stycznia, a w internecie o tym głucho, czy ja nie umiem szukać? 👿
Ano, na stronie radiowej faktycznie zero informacji. Poza zapowiedzią koncertu:
http://sklep.polskieradio.pl/Products/8862-20130113-wladyslaw-klosiewicz-recital-klawesynowy-studio-koncertowe-polskiego-radia-im-witolda-lutoslawskiego.aspx
na którym i tak niestety nie będę mogła być, bo w TWON jest premiera 🙁
„Są to częściej zatrzymane w czasie portrety – postaci, przedmiotów, zjawisk – niż opowiadane historie. Portrety odmalowywane z czułością, z miłością do życia, świata, ludzi.” Ooo, jestem za, nabędę 🙂
Niedawno zasłuchałam się w innego Francuza, praktycznie nieznanego, Jean-Nicolasa Geoffroya w wykonaniu Ewy Mrowcy. Dostałam niedawno płytę, o której była już chyba mowa na Dywanie: http://www.dux.pl/wyszukiwanie_pelne/wyniki/podglad/?pid=617
Lubię, jak przeszłość wyciąga coś takiego z rękawa 🙂 Interpretacja też mnie ujęła – giętkością, barwnością, wdziękiem. Szkoda, że nie ma (u innych sprzedawców chyba też) fragmentów płyty do odsłuchania. Mogłyby niejedną i niejednego zachęcić.
Była mowa, była 🙂
Ogłoszenie off topic:
Już po głosowaniu paszportowym. Redakcja internetowa bardzo zaprasza do dyskusji. Myślę, że można tam też wpisać swoje uwagi na temat zasad głosowania.
http://www.polityka.pl/forum/1148829,paszporty-2012—koniec-glosowania-zapraszamy-do-dyskusji.thread
„Polityka” przez lata postrzegana i do dziś przez wielu uważana za głos reżymu, przejęła po nim władzę nad mobilnością Polaków. Komuna po uważaniu przyznawała paszporty i cicho odeszła, teraz kolej na „Politykę”? 😉
W 1/1000 marituma: klawesyn w niewielkiej dawce trawię, nie wiem dlaczego, kiedyś mogłem słuchać dłuzej. A np takiego Hammonda to mogę słuchać godzinami…
Ki czort 😯
Pewnikiem kużden jeden jest wraźliwy na inne różne tam, panie tego, częstotliwości.
Kierowniczce dobro czynić
– długo, pięknie klawesynić
zeen to lubił, ale ongiś
lepiej dziś, jak ktoś hammondzi…
Beecham też nie cierpiał klawesynu, więc jesteś w doborowym towarzystwie.
Na pewno było więcej takich 😉
Gostek, Ty mnie nie obrażasz?
Mieszasz mnie z jakimiś bee chamami ?
Nieeeee, Beecham to taki ichni brytyjski Buczynowy Dziadunio. Niegroźny.
Na dodatek już nie żyje…
http://en.wikipedia.org/wiki/Thomas_Beecham
Ja ze swej strony wyznam, że to brzmienie klawesynowe sprawiało mi taką przyjemność, że sobie pogłośniłam i brzęczało mi na cały dom. Sąsiedzi jakoś nie protestowali 😉
Pani Doroto,
Odwiedzam pani blog z przyjemnoscia i staram sie promowac linki zalaczane. Wiem, ze to bywa trudne promowac cos co sie nie chce promowac, ale prosze wziac pod uwage, ze niezmiernie wazne jest, aby linki otwierane linkami sluchalnymi byly. Wirusowe odnosniki sa zupelnie dyskfalifikujace, bo czytelnicy maja zerowy na to wplyw.
Niezmiernie mnie i pewnie wielu czytelnikow ciekawia Pani muzyczne opinnie, ale siedzac w biurze nie zawsze mamy czas na analizowanie stron wydawcow i doszukiwanie sie linkow do sluchania
Zupelnie z innej beczki to Uwazam, ze zadaniem muzykow jest nie tylko tworzenie muzyki, ale i edukowanie swoich potencjalnych sluchaczy, a ten element jest zdecydowniae zaniedbywany. Jesli chce sie miec publicznosc doceniajaca wybitnie trudne dzwieki to trzeba sobie ja wychowac. Wiec prosze o wiecej edukacyjnych linkow
Pozdrawiam
Cudownie, że legendarne nagranie nareszcie się ukaże – pewnie w małym nakładzie i z mizerną promocją. Lepiej więc kupić od razu, bo to może być rynkowa efemeryda.
A do wspomnianej Zenobii Hassego przyłożyłem niegdyś rękę jako edytor wykorzystanej przez W. Kłosiewicza i WOK partytury. Tu wspomnienie tamtego ciekawego wykonania i zarazem próbka tego, co cieszyło warszawiaków w XVIII w. – oczywiście dziś się tego nie dowiemy, bo nagrań ze świecą szukać, na afiszach się tej muzyki w Polsce też nie uświadczy. Dobrze że choć wtedy się udało!
http://www.youtube.com/watch?v=B6-iWIR8D_M
Właśnie nabyłam „Zenobię” na wyprzedaży, za jedyne 5,20 zł. I trochę innych nagrań, głównie oper 🙂
O, tutaj ona: http://www.promusicacamerata.pl/pl/index.php?cPath=22
No dzięki, bardzo ciekawe 🙂
Część z tych płyt oczywiście mam, ale bynajmniej nie wszystkie.
@ Gostek 15.48 i PK 15.57
gdzieś czytałam (nie pamiętam już gdzie ani, czy źródło było w pełni wiarygodne), że Britten określał brzmienie klawesynu jako „drapanie widelcem po klatce kanarka” 🙂
zatem towarzystwo faktycznie całkiem niezłe, ale cieszę się, że nie wszyscy do niego należą 😉
(ale przecież Britten skomponował „Fedrę” – więc może ten cytat to wytwór czyjejś wyobraźni, albo pod koniec życia zmienił zdanie…? )
przy okazji chcę przypomnieć jedną z najpiękniejszych płyt, jakie w ogóle znam, zupełnie ponadczasową:
http://www.cdaccord.com.pl/album.pl.html?acd=035
Witam – ma być Ojcie czy Ojciec Piotr? 🙂
Z tą zawirusowaną stroną to specjalnie zaapelowałam, żeby ją poprawiono, bo mam nadzieję, że właściwe osoby to przeczytają. Nie wiedziałam, że zawirusowana, gdy chciałam polecić. A próbki tej płyty są zalinkowane pod poszczególnymi ptaszkami 🙂
Co do edukacji – absolutnie się zgadzam. Muzycy zresztą coraz częściej akcje edukacyjne prowadzą. Myślę, że ja w pewnym zakresie też to robię, może nie systematycznie, ale blog jest formą z założenia swobodną. Pozdrawiam wzajemnie.
Beato, cholera jasna!
Po co było dawać link do tej strony?
Pokazać pijakowi skrót do monopolaka, no!
Już zresztą widzę, że strona się odwirusowała:
http://www.soliton.edubawi.pl/index.php?k17,muzyka-powazna-symfonie-i-koncerty
Ale tej płytki jeszcze nie widzę.
Za to wiele ciekawych innych rzeczy, np. płyta zapomnianej, a znakomitej, dość dawno już niestety zmarłej pianistki litewskiej Aldony Dvarionaite. Znałam ją, to była wspaniała osoba.
Gostku, hihi 😆
Znalazłam płytkę 7 Ptaków! Ale długo musiałam szukać. W Nowościach.
http://www.soliton.edubawi.pl/index.php?p570,silva-rerum-arte-7-birds
Już wrzucam ten link także do wpisu.
Co za dziady w tej wytwórni, nie potrafią napisać nazwisk kompozytorów
Właśnie o tej płycie, gawronko, wspominał wczoraj biber.
Ja co prawda Zenobii nie kupiłem, ale (dzięki, Beato!) nabyłem prawie wszystko, co tam było do wzięcia.
Wychodzi, że te płyty są dostępne, nic nie zostało odrzucone. Wreszcie (prawie) dokompletuję Mielczewskiego O.O. – dwójki nie mają tylko.
Dobrze, że tanio 😉
No to na zdrowie, Gostku! (oby!) Ja się ograniczyłam do 9 tytułów. I jakoś szybko mi szło zamawianie. Tylko na początku przetarłam oczy na widok ceny „Zenobii”, tak dla pewności.
Trochę się chyba zdziwią, że nagle taki run na te płyty 😉
Sama muszę sprawdzić, czy czegoś jeszcze nie mam 🙂
To już wiem kto mi wykupił Mielczewskiego jedynkę 👿
Nie ja.
No tak – w tym zaślepieniu nie zauważyłem, że jedynki też nie ma.
A to przepraszam 🙂
W razie czego mam komplet.
Podobnie fortepianowe Mozarta, które jednak, hm, średnio polecam. Za to pieśni Mozarta w wyk. sióstr Pasiecznik – bomba.
Ja trochę na różne ezoteralia się połakomiłem – Janiewicz, Pasja Elsnera, Szarzyński, Lessel.
Ale np. podwójny album suit Haendla z panią Stawarz za cenę jednego butelkowego to już naprawdę nie można przejść obojętnie.
Właśnie chciałem zapytać o tego Mozarta. Jasne, dziękuję.
również zajrzałam na stronę z wyprzedażą płyt PMC – rewelacja, ale i jakiś żal, że to koniec pewnej epoki
ale bez sentymentów – widzę tylko informację o wysyłce płyt (za opłatą 22 zł), a będę za tydzień w Warszawie; czy ktoś może wie, czy istnieje możliwość odbioru osobistego ?
@PK 20.45 przepraszam za spamowanie, nie zauważyłam – wydobyłam tę płytę i cały wieczór słuchałam zamiast czytać wpisy 🙂
Za te pieniądze to nie jest zły Mozart na fortepianie. Więcej powiem, stosunek ceny do jakości jest bardzo przyzwoity. Ale już miałem.
To wydawnictwo z płytą o ptakach jest zdumiewające. Nigdy w życiu bym tam nie zajrzał, nawet straszony bronią. 😯
Coś się tam zatkało czy ja coś źle robię. Też chciałam zakupić kilka płytek, których akurat nie mam. Wpisałam dane, numer karty itp., klikam „kontynuuj” i mi wraca 🙁
Obawiam się, że po prostu może nie być jak i skąd tego odebrać. Też szukałem odbioru osobistego, ale za takie ceny nawet priorytet sobie zafundowałem…
OT: Wodzu, czy nadal interesuje Cie tekst B. Haggh?
Już przeleciało, patrzę dalej.
Ja pojechałem w mtransfer – wybrałem inny sposób płatności, kliknąłem „kontynuuj” i pojawiła się strona wyboru dotpay. Żadnych problemów – przyszły potwierdzenia na mail. Karta z wypukłymi cyferkami czy płaska? Numer CCV wpisany poprawnie?
Jestem pod wrażeniem notki o „Cyganerii” 😯 Kto śpiewa, też nie wiadomo.
http://www.soliton.edubawi.pl/index.php?p95,g-pucinni-la-boheme-cyganeria-2-cd
Interesuje mnie, Lisku, nieustająco. 😎
@#$%^&*(!
Wpisałam na dotpayu wszystko i cofa mi, że numer karty niewłaściwy. Jakim sposobem 👿
Wyszłam, zrezygnowałam. Zadzwonię do znajomych z WOK.
Ad koncerty Mozarta jeszcze – tak – komplet tej muzyki za 33 zł to jest dobry geszeft, ale miejsce na półce też ważne…
A wracając do wydawnictwa z ptakami, w istocie zdumiewające. Totalny groch z kapustą i kilka dobrze schowanych rodzynków. Łącznie z Ojstrachem itp… 😯
Cyganeria 😆
Można sobie powiększyć trochę okładkę i wyczytać, że to nagranie z Sofii. Ale solistów ani dudu.
Wśród chłamu znalazłem takie coś, cena jest więcej niż przystępna (6 zł za płytę) i to są bardzo dobre nagrania.
http://www.soliton.edubawi.pl/index.php?p54,rozni-wykonawcy-j-s-bach-cantatas-kantaten-vol-ix-5-cd
Co się stało, że wykonawców wymienili 😉
Wodzu, w takim razie prosze o kontakt 🙂
No tak, kontakt ważna rzecz 🙂
wwpch {at} o2.pl
Pobutka.
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=VeMkHmO3W_E
ej… przed chwilą PAKowej pobutki nie było. Co to za metody? 😆
Dzień dobry 🙂 Zdumiałam się właśnie, że Pobutkę, i to taką fajną TROMBĘ zatrzymał Łotr w poczekalni, a tu tymczasem już druga Pobutka przyszła. Jak tu nie wstać 😉
Łajza szaleje od rana 😆
Jeszcze wracając do wczorajszej libacji płytowej – przypadkowo (z googla) trafiłem na angielską wersję strony:
http://www.promusicacamerata.pl/en/index.php?cPath=22
Tam jest ta dwójka Mielczewskiego, ale zapomnieli o wyprzedaży ❓
Pamiętam jak likwidowali dział muzyki klasycznej w Odeonie, jakoś w zimie 2004 roku, i fani z wypiekami na twarzy przepychali się chcąc złapać co ciekawsze nagranie :-).
Co do strony WOK to ceny rzeczywiście przystępne, tylko ja i tak mam problem z wysłuchaniem już posiadanych płyt i teraz kupuję bardzo rzadko.
A jak, u szanownych forumowiczów, wygląda kwestia pobieżnie przesłuchanych lub nieprzesłuchanych a posiadanych w zbiorach płyt :-)?
Oj, oj, temat drażliwy… 😳
Bez przesłuchania to nie ma co kupować. Ba… nawet ściąganie z wiadomych stron zaczyna bez przesłuchania być problematyczne, bo potem człowiek zagląda na dysk i ojezusiemaria, a skąd się tego tyle nabrało i pocototuleży?
Normalnie karamba, powinni na trzy lata zabronić wydawania nowych płyt 🙄
PK jest poza konkurencją, bo jest słuchaczką zawodową, a słuchacze zawodowi nie mają czasu, żeby słuchać… 😛
Pójdę jeszcze kroczek dalej od bibera – czy ktoś z blogowiczów w kolekcji znalazł kiedyś płytę, o której istnieniu w ogóle zapomniał?
Na pewno kiedyś kupowałem płyty (i książki) na wyrost, na zaś – akurat była okazja (albo kasa), ale płyta niekoniecznie akurat musiała leżeć w sferze ówczesnych moich zainteresowań. „Szary” zestaw Lutosławskiego zacząłem roztrzaskiwać na serio jakieś 10 lat po jego kupnie w sklepie Polskich Nagrań na Nowym Świecie – to były jedne z pierwszych polskich CD. Nie można było tego nie wziąć.
Teraz na pewno mam nierozpakowane płyty, ale to są raczej rzeczy, które np. kupiłem bo miałem bardzo zniszczony winyl, albo kopie CDR, które wymieniłem na prawdziwka.
ad Hoko – obyś nie wykrakał.
Myślę, że za kilka lat płyty w ogóle przestaną wychodzić. Widzę tego objawy w obecnym pędzie wytwórni do „pakadżowania” wszystkiego jak leci w byle jakie boxy i wypuszczanie tego po byle jakich cenach. To ostatnie podrygi mejdżorsów, żeby cokolwiek jeszcze zarobić na tysiąckrotnie odgrzewanym kotlecie.
Ja mam w kolekcji, o czym przed laty już pisałem, płytę, której nigdy nie przesłuchałem. Odkładałem na później i tak czas leciał, a czas to był obfity w muzykę – początek siedemdziesiątych – i leciał, i coraz bardziej trafiało mi do przekonania, ze może warto pociągnąć jeszcze…
A kupiłem z przekonaniem, że oczywiście będę słuchał, chociaż ten rodzaj muzyki stał u mnie w trzecim rzędzie. Rząd chyba pozostał, ale tych pierwszorzędnych i drugorzędnych ciągle było wystarczająco dużo…
Argh. 👿 Planowałam na Sylwestra robienie porządków w płytach. 😳 Mam jakieś nierozparcelowane boksy oraz sporo płyt porozkładanych do „anonimowych”, wymagających opisania pudełek – rozwodzę nawet wydawnictwa dwupłytowe i przekładam drugą płytę do osobnego pudełka. W tej chwili w szufladach z płytami jest sodomia i gomoria. 😳 Mam kilka nierozpakowanych płyt – takich, które dostałam w prezencie, kilka płyt, do których jeszcze nie dorosłam, 😉 kilka takich, do których już chyba nie dorosnę 🙁 oraz stosik takich, których raczej nie polubię. Większość płyt, z których wyrosłam, rozdałam. Może się zmobilizuję w ten weekend i nadrobię sylwestrowe zaniedbanie.
No, znów działa. A w sklepie z płytami dzisiaj od rana liczyli piniendze, pakowali, wysyłali i się nie mogli nadziwić. 🙂
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=XAHBT2OepeY
A tym razem była tylko Hokowa Pobutka.
Wczoraj faktycznie coś majstrowano przy stronie i cały wieczór nie można było wejść. A i teraz miałam niejakie trudności. 👿
Gostku, właśnie przysłano mi nowości EMI. Same boksy ze starociami, chyba ze trzydzieści, ale do tego dwa debiuty 😈 Coś tam ciągle jeszcze podrygują, ale coraz słabiej.
Małe firmy wciąż coś wydają.
No, EMI jest już kaput. Nie wiem, na jakim to teraz jest etapie z przejęciem przez Universal.
Wracając do P.M.C. – gawronko – zadzwoń do pana (numer telefonu w linku „Kontakt”) i się z nim umów, bo on, jak przewidywałem, nieregularnie tam bywa, więc trzeba konkretnie. Wtedy będziesz mogła nabyć wszystko bezpośrednio, nie płacąc za wysyłkę.
Jednym z najbardziej typowych objawów tego boksowania jest boks z Blechaczem – Preludia, Koncerty i te sonaty klasyczne. Przecież to są nowe płyty, a tu już box.
Nawet Polskie Nagrania poszły za tryndem i wydały ośmio-płytowy box Lutosa. Spieszę poinformować, że są to po prostu te „szare” płyty, o których wspominałem, a do tego dorzucona (chyba) płyta Kos „His Last Concert” i koncert fortepianowy (pewnie z Pobłocką, ale mogę się mylić, a na boksie oczywiście nic nie napisali.
Zapewne tak. No, ale na Rok Lutosa box się należy.
Że wyszedł box z Blechaczem, to nie wiedziałam – klasyk już czy co? 😆
Jeszcze tak sobie myślę o tych naszych zakupach. Skąd oni wzięli 22 zł za paczkę? Niech waży nawet dwa kilo, to jest według pocztowego cennika 11,50. Kurierzy wożą za 15 i dużo szybciej, paczkomaty za 7 i też szybciej, wychodzi, że ktoś nas tu walnął w rogi. 😕
Niniejszym informuję, że właśnie powróciłem z jaskini z oficjalnym pozwoleństwem miłego pana na rozpropagowanie informacji, że można się umawiać na odbiór osobisty. W takim przypadku trzeba zadzwonić i się po prostu umówić. Wejście przez bramę na prawo od Teatru Roma (stojąc przodem do teatru). Płyt jest jeszcze sporo, ale to trochę zależy od pozycji – od kilkudziesięciu do kilkuset.
W każdym razie wszystko, co jest na stronie (39 pozycji), jeszcze jest, ale idzie w trybie ciągłym. Fundacja działa do końca stycznia.
O koszt przesyłki akurat nie zapytałem. Nie wiem, skąd wzięli taką, a nie inną cenę. Tak samo jak nie bardzo wiadomo, dlaczego jedne płyty kosztują np. 3, a inne 5,20.
Na koniec mogę powiedzieć tylko, że sama jakość wydawnictw – poligrafia, bogactwo książeczek, to ewenement w polskiej fonografii, która od zawsze słynie, niestety, z dziadowszczyzny w dziedzinie projektowania okładek. Nie wiem dlaczego, bo Czesi, Niemcy, Węgrzy zawsze robili ładne okładki, a my nie. Z drobnymi wyjątkami, tak jest do dziś.
Niech im będzie na zdrowie, może papier pakunkowy zdrożał. 🙂
Odbiór osobisty kosztowałby mnie ponad 200, więc i tak jest dobrze.
Fundacja działa do końca stycznia 😯 A potem co? Wyrzucą na ulicę?
Yyy, może „sklep” sprzedaje płyty do końca miesąca. Albo skrót myślowy mój, albo nie zrozumiałem.
No, mowa jest wręcz o likwidacji:
http://www.promusicacamerata.pl/pl/
Ale nic bliższego.
Upewnię się jutro.
Pani Kierowniczko, czy fundacja z piwnicy powędruje na ulicę? No, marnie to widzę, ale nie będę krakać. Dziękuję blogowiczom za informację o wyprzedaży płyt. Byłam, nabyłam, warto:)
@Gostek Przelotem 9.58
dziękuję – zapytałam, bo myślałam, że jak zwykle czegoś nie umiem znaleźć; oczywiście już zamówiłam – przy tych cenach płyt dodatkowe 22 zł nie ma znaczenia
Pozwolę sobie podać program majowego recitalu G. Sokołowa w FN:
1. Schubert:
– 4 Impromptu op. 90 D. 899
– 3 Klavierstücke D. 946
2. Beethoven:
– Sonata B-dur op. 106 „Hammerklavier”
Wrzucam tę informację, bo może ktoś z FN zauważy i zrobi to samo na stronie internetowej Filharmonii.
Acha, 21 stycznia zaczyna się sprzedaż biletów na Misteria Paschalia (na portalu eventim). Program MP:
http://www.misteriapaschalia.com/pl/13/417/418/program
A skąd ten program Sokołowa? 🙂
A ze wścibstwa mojego.
Oraz żelaznych zasad konstrukcji programu sezonu GS.
😆
Pobutka.
Dzisiaj Trifonow o 12:30 w Paryżu transmisja tutaj:
http://www.medici.tv/#!/daniil-trifonov-liszt-mozart-stravinsky-auditorium-du-louvre
A potem ludziska myślą, że reżyser dźwięku naprawdę tak pracuje… 😈
Upewniłam się. Fundacja Pro Musica Camerata rzeczywiście zostanie rozwiązana. Nowy dyrektor nie widział możliwości współpracy. Kto wie, może założy nową, swoją 😛
W statucie PMC zapisane jest, że w razie likwidacji fundacji majątek przechodzi na WOK. Tak że może nie na ulicę, ale w konsekwencji – nic nie wiadomo. Może też odwrotnie, te same płyty mogą być za chwilę sprzedawane po cenach rynkowych? A w sumie są tam przecież pozycje nader atrakcyjne. Korzystajcie więc z wyprzedaży, ile wlezie. Ja też skorzystam 😉
Raczej nie, chyba że ktoś wykupi to, co zostało i gdzieś u siebie wystawi na sprzedaż.
Chyba wziąłem wszystko, co mogło mnie interesować. Na razie jestem zachwycony 🙂
Np. pod względem jakości nagrania i wykonania, suity Haendla z panią Stawarz spokojnie mogą stawać obok najlepszych światowych wykonań.
Pani Stawarz jest nader skromną osobą… A PMC gdyby się zabrał swego czasu za poważną promocję swoich pozycji, byłoby pewnie inaczej. Wiele światowych firm nie powstydziłoby się kompletu Mozarta z Pasiecznik czy takiego Juliusza Cezara. O cymeliach nie mówiąc.
We wtorek jest konferencja w WOK. Ciekawe, co powiedzą.
W dzisiejszym koncercie (Paryz/medici, wlasnie transmitowan) Trifonov ma w programie wlasny utwor 🙂 Jeszcze do niego nie doszedl
…nie mówiąc już o jakości tekstu w książeczkach (do wszystkich płyt) – bardzo dobrze wyważony i przystępny w odbiorze, a jednocześnie ciekawie napisany – można się czegoś dowiedzieć (nawet, jeśli o danym kompozytorze, jak np. Szarzyńskim, właściwie nic nie wiadomo).
Tez zamowilam w PMC rozne cymelia 🙂 , ale troche potrwa zanim do mnie dotra 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=z8R7YPHomrI
Byłam tam dziś, ruch non stop. Porobiło się… 🙂
Jeszcze słowo o rejestracjach spektakli. Z tego, co się dowiedziałam, nie były to rejestracje, które miałyby jakiekolwiek pretensje artystyczne – filmowało się do celów archiwalnych, żeby np. móc potem odtworzyć reżyserię albo co. Filmowało się zwykle pierwsze wystawienia, a potem kiedy zmieniała się obsada. Jakieś słuchy chodzą, że nowa dyrekcja chce to ludziom udostępniać, ale to jakieś bzdury. To tak jak amatorskie pirackie filmy na tubie – no bo przecież są prawa wykonawcze itp., nie każdy musi chcieć być upubliczniany w ten sposób. Filmowanie specjalnie do upowszechniania jest jednak czymś zupełnie innym. Co do dystrybucji, wszelkie kanały zostały ponoć swego czasu zatkane – sklepy płytowe się wypięły, a Empik jeszcze bardziej. Z drugiej strony gdyby te płyty rozpowszechniać po świecie, na pewno niejedna z nich otrzymałaby wiele nagród i byłby prestiż większy. Ale wszyscy to mieli gdzieś, a dyr. Sutkowskiemu wystarczała własna satysfakcja. No i tak to się kończy… 🙁
Kiedy rozmawiałem z panem W., powiedział że w Polsce w warunkach „normalnych” to może by sprzedał 50 egzemplarzy takiej czy innej płyty. Tak samo nie ma komu zająć się sprzedażą plików bezstratnych. O Empiku w ogóle nie ma co wspominać, bo to są dziady sakramenckie, które nawet z Universalem nie chcą gadać. Myślę teraz, choć oczywiście nie mam środków, czy przypadkiem nie kupić kilku zestawów, bo to już będzie koniec – jak pójdzie to, co jest w jaskini, to więcej nie będzie.
Dzien dobry,
nie mogę dostrzec w ramówce programu II PR Lekcji muzyki Piotra Orawskiego. Czy może ktoś z Dywanowiczów coś wie na ten temat? Już zupełnie zniknęły czy może szukają nowego miejsca w ramówce?
Będę wdzięczny za informację.
Pozdrawiam 🙂
Proponuję zwrócić się bezpośrednio do autora:
http://www.polskieradio.pl/Ludzie/217541,Piotr-Orawski
To tylko przerwa w nadawaniu „Lekcji” – Piotr Orawski jest na zwolnieniu lekarskim, przez co najmniej dwa tygodnie. Podobno kuruje się i pracuje w domu nad kolejnymi odcinkami audycji.
Czekam na paczkę z Zenobią & Co. – mam nadzieję, że dotrze w przyszłym tygodniu!
Informacja ze strony http://piotrorawski.pl/page6.php:
„Wszystkich moich drogich Słuchaczy na antenie Dwójki chcę bardzo przeprosić, ale od pierwszego odcinka Lekcji muzyki audycje te wybrzmiewały codziennie, z wyjątkiem weekendów, świąt, wakacji i okazji szczególnych. Teraz stało się tak, że zachorowałem i co najmniej dwa tygodnie muszę być w domu. Lekarz zabronił mi wręcz jakiegokolwiek wyjazdu z Trójmiasta do Warszawy, żeby nagrać Lekcje muzyki. Bardzo mi przykro z tego powodu, bo nigdy nie chciałem zawieść swoich słuchaczy, ale, cóź, siła wyższa. Moi kochani koledzy z Dwójki postarają się zagospodarować antenowy czas Lekcji muzyki, a ja mam nadzieję, że spotkamy się znowu za dwa tygodnie. Pozdrawiam serdecznie”.
Poszedłem za ciosem i zakupiłem dzisiej w PMC 20 z 39 wyprzedawanych pozycji. Nie wiem co sądzić o komplecie koncertów Mozarta z Vivianą … może ktoś wie czy warto posiąść, koszt co prawda bardzo niewygórowany ca’ 30 PLN ale brak już miejsca na półkach.
Patrz wypowiedź PK powyżej (7 stycznia o godz. 21:19).
Ja w każdym razie nie wziąłem, a pan w jaskini nawet o nich nie wspomniał, kiedy zastanwiałem się, co by tu jeszcze.
tuhora – dzięki za wiadomość. Życzymy Panu Piotrowi szybkiego powrotu do zdrowia.
Nagranie koncertów Mozarta z panią Vivianą było, hm, transakcją wiązaną z nabyciem instrumentu, który i tak wybitny nie jest 😛
Mnie w ogóle zdumiewa taka postawa: robimy różne rzeczy, niektóre fantastyczne, niektóre takie sobie, wszystko równo kisimy i czekamy: siądź w kącie, znajdą cię. Nie ma tak dobrze.
Ale teraz, obawiam się, idzie era galwanizowania i totalnego zagubienia. Weszła ekipa marszałkowska i będzie urzędolić, bo tylko to umie. Żadnego rozwoju artystycznego, obawiam się.
Widzę, że pół blogownictwa dziś było na Nowogrodzkiej 😆 Ja wychodząc spotkałam Marka D. 🙂
PK dzięki za radę. Tak coś podejrzewałem.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Oby 13 okazała się dla blogownictwa i PK łaskawa.
W WOK będą „urzędolić” to pewne, ale też od stycznia restrukturyzować. Sygnały co do założeń i kryteriów budzą obawy, że na początek uderzenie pójdzie w najlepszych solistów i muzyków. Co samo w sobie jest ideą ciekawą i słuszną oraz budzi wielkie nadzieje na przyszłość… Słuchy, które do mnie doszły mówią, że kto jest poszukiwany na rynku, współpracuje czy pracuje w innych jeszcze instytucjach artystycznych idzie pod nóż. I jest to podobno pomysł nie tylko dyrekcji, ale też związków.Może to tylko plota – pożyjemy, zobaczymy. O jakiej porze ma być ta konferencja w WOK? Pzdr. W.
O 11. Pozdrawiam wzajemnie.
Jeśli ktoś jest zatrudniony w innych instytucjach, to rzeczywiście nie musi być i tu. Ale jeśli ktoś tylko współpracuje z innymi… Tu trzeba działać ostrożnie.
Dziękuję za informację o ‚Lekcjach muzyki’! Dużo zdrowia dla Pana Orawskiego!
Kilka dni temu odwiedziłem siedzibę fundacji PMC i też nabyłem sobie kilka płyt, szczególnie ucieszyłem się Mozartem z siostrami Pasiecznik, ale nie tylko…
Pozdrawiam Wszyskich bardzo serdecznie 🙂
No właśnie ostrożnie i bez automatyzmu. Jak udało się ściągnąć wartościowego solistę czy muzyka do instytucji, to jednak chyba po coś. Jak pisałem – zobaczymy.Może jakiś rozum w tym będzie…Jeśli będzie Pani na konferencji, to liczę na relację, bo w godzinach pracy nie uda się pewnie zbyt wielu ludziom, poza dziennikarzami, uczestniczyć.
Niusik:
http://www.berliner-philharmoniker.de/en/news-media/latest-news/details/meldung/sir-simon-rattle-beendet-seine-amtszeit-2018/
No to co – konkursik?
Wodzu, przecież jest Mielczewski. 😯
Pobutka.
@mt7 – ale ja wnioskuję, że WW ma ten zestaw, oprócz jedynki. Jedynki nie ma i nie będzie.
…czy nie rozumiem czegoś?
Jest jedynka.
To ja nie rozumiem.
A kuku! Melduje sie z Instytutu Polskiego w Duesseldorfie. Taka niespodzianka. Przyjechalam na koncerty z muzyka m.in. Lutoslawskiego i Meyera w tutejszej Tonhalle. Wstyd sie przyznac, ale bylam w tym miescie juz dwa razy i nie widzialam jeszcze tego ponoc imponujacego obiektu.
Pisze z instytutowego kompa, wiec bez polskich liter, ale jak pozniej znajde sie w hotelu, to bede juz pisac na moim. 🙂
Niestety, jedno jest przykre: tym razem nie spotkam sie z Bobikiem 😥
To ja bardziej nie rozumiem. Gdzie jest ta jedynka? Tzn. PK mówiła, że ma, ale gdzie jest do nabycia? Mówimy o Mielczewskim Opera Omnia cz. I.
To może ja czegoś nie zrozumiałam.
Tu: http://www.promusicacamerata.pl/pl/index.php?cPath=22
jest zestaw nr. 1 miedzy innymi z Mielczewskim, a Wodzowi chodzi o jeden z numerów Opera Omnia, a nie o numer jeden z zestawu FPM.
To już siedze spokojnie. 😀
Na „Muzyce Polskiej” jest jedna z canzon, która jest na M.M. O.O. nr 4 🙂
Odmachuję Kierownictwu. 🙂
A fotoaparato moze jest jakieś?
Mogę WW przesłać pocztą mailową zawartość pierwszej części Opera Omnia Mielczewskiego, tylko w mp3 🙁
Już w hotelu 🙂
Fotoaparato tylko w komórce. Nie miałam głowy do szukania karty.
A ten hotel to solidna konstrukcja? Bo czy on zdzierży poranne salta i fiflaki…
Pozdrowienia z ojczyzny 🙂
Solidna, nowoczesna. Ale VII piętro, więc kto wie… 🙄
Cóż, z niepokojem będziemy wypatrywać PK jutro…
😉
Mieszkańcy D-dorfu z niepokojem będą wypatrywać hotelu. 😆
Mnie też szalenie przykro, że się tym razem z Kierowncictwem nie spotkam. 🙁 Ale z góry ustalmy, że to się ma tylko odwlec, a nie uciec. 🙂
No! Mam ci i ja swoje łupy, jak wszyscy, to wszyscy i babcia też. 😆
Proszę spytać się dlaczego Instytut Polski w Düsseldorfie jest w zasadzie skierowany tylko do Niemców. Jako Polak mieszkający w Niemczech będąc jakiś czas temu na wieczorze operetkowym czułem się bardzo nieswojo. Dlaczego obowiązuje tam jedynie język niemiecki?
Może dlatego, że mieści się w Düsseldorfie? 😕 Tak myślę. Ale ja głupi jestem i się za bardzo nie znam, tylko pamiętam ze szkoły, że Latarnik miał pod górkę.
Po dawce sarkazmu, usprawiedliwionej zwalczaniem wirusa, dziękuję mt7 za czułą pamięć. Chciałem tego Mielczewskiego mieć prawdziwy komplecik, nie mp3. Jednak z drugiej strony, byłbym wtedy Posiadaczem, a nie Zbieraczem. 😉
Bobiku – ja myślę, że to już jest ustalone 🙂
Witold 😯 Chyba słusznie skierowany jest do Niemców, ale przekażę uwagę. Pan też tu mieszka?
Wróciłam z koncertu (i jubelku po) i zabieram się do sprawozdawania.
Taż przeca rozumiem, że chodzi o komplecik, ale posłuchać można i mp3.
Ciekawe, dzisiaj w Amazonie pokazały się dwie jedynki, ceny powyżej 70 Euro, inne z serii po kilkanaście.
Wtedy z Mielczewskiego przerzucamy się na znaczki – żaden problem.
Bodajże PK chyba się wychyliła, ale to wymaga:
1. dorwania PK
2. wydębienia od ww. MM OO 1
3. zarchiwizowania i dystrybucji.
Dwójka zapowiada płytę Władysława Kłosiewicza i dzieli się linkiem do tekstu Ewy Obniskiej:
http://www.polskieradio.pl/8/293/Artykul/760594,Wladyslaw-Klosiewicz-Francois-Couperin-%E2%80%93-Pieces-de-clavecin
Transmisja recitalu jutro o 19.00 🙂
Cie choroba! Powinienem regularniej zaglądać na Pani bloga: też wpadłem w szał zakupowy, ale nie wiem, czy nie za późno 🙂
@biber 8 stycznia 10:28: moje zaległości w posiadanych i nieprzesłuchanych płytach barokowych dobiły ostatnio do wartości trzycyfrowych, ale na usprawiedliwienie dodam, że wynika to z tego, że nadrabiam kilkuletnie zaległości w alternatywnym rocku.
@gostek przelotem 8 stycznia 11:11: ostatnio przydarzył mi się zakup „Anacreona” Rameau (Minkowski, Brillant), o którym zapomniałem, że mam już wydanie z Archiv. Skusiłem się niską ceną oczywiście, ale zdążyłem już wymienić się ze znajomym.
Pozdrawiam!
Ja w sumie też – jak „miderski” – powinienem … ale tutaj to radość mi się miesza z goryczą.
Mizerna tutaj dyskusja tylko potwierdza ów „legendarny” status nagrań – niemal „od zawsze” więcej można było o nich przeczytać na stronach czy forach obcojęzycznych, niż polskich.
Jak pamiętam zagraniczni kolekcjonerzy proponowali prawdziwe cymesy za jakiekolwiek nagrania Couperina w wykonaniu Kłosiewicza,
W sumie to żal, że WK lata temu nie zabrał tych taśm i nie przekazał Radio France czy innemu ORF .. Dzisiaj te płyty stałyby na półce obok zbioru Ross’a czy Rousset’a.
A my bylibyśmy dumni, że mamy klawesynistę nie tylko światowego formatu, co i z niekwestionowanym nagraniowym dorobkiem. A tak … znając marketingowy geniusz PR…
Już widać jego oznaki przeglądając strony PR w poszukiwaniu informacji o tym przedsięwzięciu.
Na pewno kupię – z poczucia obowiązku i muzycznej ciekawości. Obowiązku wobec samego FC – przede wszystkim, a i wdzięczności wobec WK (czapka z głowy do ziemi za wszystko, Panie Władysławie!)
Ciekawości tego, cośmy wszyscy przez te lata utracili, tych wszystkich płyt, których WK nagrać nie było dane.
TG.
Tato Guta, sto procent racji 🙁
Po prawdzie to się płakać chce na to wszystko … i jeszcze ten WOK i Fundacja…
Zebrać się, tupnąć i pogonić to całe tałatajstwo … albo pakować Gutowi walizkę, niech stąd zmyka czym prędzej… 🙁