Międzynarodowo po żydowsku

Izrael, Bułgaria, Niemcy i Polska – z takich krajów przyjechali muzycy, któzy zagrali piękny, modlitewny koncert inauguracyjny 4. festiwalu Nowa Muzyka Żydowska. Co ich łączy? W większości działają w Berlinie, poza gitarzystą Wojtkiem Kwapisińskim, który zresztą wskoczył do projektu pt. Hakafot prawie w ostatniej chwili.

Hakafot (szkoda, że tego nikt zebranej w Synagodze im. Nożyków publiczności nie wyjaśnił, bo przecież nie wszyscy wiedzą) to uroczystość tańca z torą w święto Simchat Tora. Taniec ten odbywa się po kole i ma radosny nastrój. Z utworów wykonanych przez ten zespół trudno byłoby się domyślić, że o to właśnie chodzi, bo miały charakter bardziej medytacyjny, pełny skupienia. Ktoś zorientowany rozpoznał oczywiście pieśni śpiewane w to święto (np. Sisu we simchu).

Motorem tego projektu był perkusista, a właściwie, jak to się w kręgach jazzowych nazywa, perkusjonista Oori Shalev (mawia się też o „perkusjonistach”, że grają na „przeszkadzajkach”), Izraelczyk działający w Berlinie. Jego współrodaczka, grająca na klarnecie basowym i saksofonie sopranowym Anat Cohavi, także w tym mieście działa jako muzyk jazzowy (tutaj trochę ich wspólnego grania). Mieszka tam również Bułgarka Katya Tasheva, która śpiewała (bardzo ładnie); śpiewał również kantor Amnon Seelig, urodzony w Monachium i tam działający, ale śpiewający także w różnych zespołach, w tym berlińskich. To wyjątkowy głos jak na kantora, bo bas – i to robi wrażenie, bo przy tym potrafi też zaśpiewać w wysokiej tessyturze w typowej kantorskiej stylistyce. Przed koncertem też równie pięknie poprowadził popołudniowe modły – minchę.

Każdy z członków zespołu miał okazję pokazać swoją indywidualność, ale bez rozbuchania, w sposób naturalny, wsłuchując się w siebie nawzajem i pozostawiając jakby puste miejsce na odczucia publiczności. Mnie się to podobało, ale ciekawam, czy taki też odbiór miałoby się w nagraniu – nie bez kozery o tym mówię: radiowa Dwójka nagrywała koncert i będzie on odtworzony na antenie.

Dwójka zarejestruje jeszcze z tego festiwalu pojutrzejszy koncert w Palladium, gdzie będzie można usłyszeć m.in. Michała Górczyńskiego i Marcina Maseckiego. Na ten koncert także się wybieram; niestety bardzo ciekawy koncert finałowy, z udziałem m.in. Mikołaja Trzaski, który na domiar złego nie będzie nagrywany, nakłada się na Sokołowa… Jutro mam też duży dylemat między tym festiwalem a Mazurkami, gdzie mają być nyckelharpy, Zbyszek Namysłowski i ogólnie też ciekawie. Ale nie jest wykluczone, że zostanę w domu przy pilnej robocie…

Tutaj o Nowej Muzyce Żydowskiej.