320 metrów pod ziemią…
… można dziś było usłyszeć muzykę Krzysztofa Pendereckiego. Sam kompozytor przyznał, że to mu się zdarzyło po raz pierwszy w życiu.
To miejsce – to Kopalnia Guido w Zabrzu, która jest dziś częścią Muzeum Górnictwa Węglowego. Otwarta niedawno jako obiekt turystyczny, gości ponoć na co dzień mnóstwo wycieczek. W tzw. Strefie K8 jest miejsce dla kultury. A w Komorze Badawczej nr 8 jest sala koncertowa. Mieści ona ok. 200 miejsc, ale to już przy zupełnym ściśnieniu; najlepiej jest podobno, gdy jest koło 160 osób. Nie bardzo wiem, czym jest właściwie wyłożona, ale dźwiękowi to niestety dobrze nie robi – jest wytłumiony. Atmosfera dziś za to była bardzo miła, a organizacja na tip top.
Pomysł zrobienia Festiwalu im. Pendereckiego w takim właśnie miejscu mógł wyjść tylko od muzyka ze Śląska. Jurek Dybał jest z Bytomia (ale w kopalni także, jak większość obecnych, nigdy wcześniej nie był) i pozytywna energia go rozpiera: nie wystarczy mu granie na kontrabasie w Filharmonii Wiedeńskiej i zespołach kameralnych, ale jeszcze dyryguje (na przywitanie wychodzących na dole z kopalnianych wind prowadził Entratę Pendereckiego na instrumenty dęte blaszane z muzykami Filharmonii Zabrzańskiej), organizuje, a dziś także uprawiał konferansjerkę. No i jeszcze przy okazji zorganizował wystawę swojemu koledze po smyczku (kontrabasowym) także grającemu u Wiedeńczyków – Bartoszowi Sikorskiemu. Ten nie dość, że gra na kontrabasie po wirtuozowsku (pyszna jest ich płyta z bratem, pianistą Marcinem), to jeszcze ukończył w Wiedniu tamtejszą ASP i jest regularnym plastykiem zdobywającym nagrody. Wystawę Sonorystyka barw poświęcił Pendereckiemu. Osobiście niestety nie mógł być obecny. Pojawił się za to kompozytor, wskoczywszy między Pekinem, Bielskiem a Nowym Jorkiem, gdzie leci jutro.
W Komorze nr 8 usłyszał – a my także – najpierw polską premierę wersji na kwintet smyczkowy III Kwartetu „Kartki z nienapisanego dziennika” (w międzynarodowym składzie, z udziałem Jurka Dybała). Później przeskok do jego twórczości najwcześniejszej: młodzieńcze Trzy miniatury na klarnet i fortepian w najlepszym z możliwych wykonań: Michel Lethiec i Itamar Golan. Mały skręt do Gershwina na koniec: suita z Porgy and Bess w opracowaniu na kwintet plus klarnet (w pewnym momencie Lethiec wplótł Happy Birthday); na bis fragment z West Side Story i z powrotem Penderecki: stylizowana na barok aria z muzyki do Rękopisu znalezionego w Saragossie. W przerwach poza konferansjerką, żeby nie nudzić oficjeli, których było trochę: krótka rozmowa z kompozytorem, gremialne śpiewanie Sto lat (czysto!), wręczanie kwiatów i prezentów.
W ramach tej pierwszej edycji festiwalu jeszcze dwa koncerty. Planowane są kolejne edycje. Drugiego takiego festiwalu na pewno w Polsce nie ma – na niskim poziomie wysokościowym, ale wysokim muzycznym.
Komentarze
Pobutka.
Jakieś 200 metrów n.p.m., po odjęciu 320 m, daje coś 120 m p.p.m. (Co podaję, jakby ktoś chciał Zabrze przebić i niżej zorganizować festiwal 😉 )
Jeszcze jedna wiadomość o śmierci, niestety : wczoraj w wieku 74 zmarł Mike Richter, legenda muzycznej logosfery. Zaczynał jako matematyk i informatyk w MIT, był wśród 100 osób odznaczonych przez prezydenta USA za wkład w program Apollo, potem przeszedł do Commodore’a. Potem złapał jakiegoś wirusa, który rozwalił mu serce – i musiał przerwać pracę zawodową, skupiając się na swojej drugiej pasji, operze. Zebrał jedną z największych prywatnych kolekcji na świecie, po czym – w przeciwieństwie do wielu kolekcjonerów, którzy siedzą na swoich skarbach jak Fafner – zaczął dzielić się nią z innymi za pośrednictwem internetu. Wyprodukował na przykład sławną serię CD-ROMów z tysiącami nagrań, od rzadkich kompletów operowych do kilkunastosekundowych cymeliów i ciekawostek, audio i wideo. Ocalił mnóstwo bezcennych nagrań, jeszcze z wałków Edisona. Niezwykła postać.
Gdyby kogos interesowalo, sa opery wystawiane pod Masada, na poziomie Morza Martwego (400 m p.p.m.) 🙂
Jaka szkoda ze nie mozna oglosic ze wlasnie urodzil sie czlowiek ktory bedzie bardzo zasluzony dla sztuki…
Dzień dobry już z Warszawy. Nie słyszałam o tych operach pod Masadą – konkretnie gdzie są wystawiane? (Poza tym, że na powierzchni ziemi oczywiście 🙂 )
Moze ja jestem glupim i prostodusznym Kotem, ale po jakiego grzyba organizowac koncerty w kopalni, skoro istnieje tyle ladnych miejsc koncertowych?
No, żeby było inaczej 😉
A poza tym zobaczyć Maestra w kasku – bezcenne… 😉
Go figure.
Nastepne bedzie, ze Maestro tez sie kaze pochowac w mundurze gornika. 🙄
On nie Iwaszkiewicz 😆
Poza tym to nie był jego pomysł…
Jak rozumiem ma to być bezpośrednia konkurencja dla koncertów w Wieliczce na Misteria Paschalia.
😆
Już zapomniałem tę ostatnią wolę Iwaszkiewicza. Czy została zrealizowana? Mam wielkie opory względem jego twórczości, a jednak przełamując je muszę przyznać, że nie był marnym literatem. Opinie, że cały czas grał z władzą uzyskując wiele dla środowiska, jakoś mnie nie przekonują. Ale w ostatnich latach życia zrobił sporo rehabilitującego jego postać.
Pytanie, po co wystawiać operę pod ziemią, jest nie na miejscu. A po co się bierze ślub na dnie basenu albo podczas wykonywania skoku spadochronowego. Robienie czegokolwiek inaczej zawsze pociągało miłośników wyczynu.
O ile pamiętam, została zrealizowana.
Wczoraj nie miałam kiedy, więc dziś powiem, że bardzo się cieszę z powrotu Stanisława i dziękuję za podzielenie się amerykańskimi wrażeniami 🙂
„Wyczyn” Staszku to by byl jakby wyratowal staruszke z pozaru, a nie jak wlozy kask na glowe. Mnie sie kiedys udalo wcisnac na glowe caly szklkany sloik, ale Stara powiedziala, ze jestem kretynbem (potem przeprosila).
Mamy recesję światową, więc z realizacją dziwnych pomysłów przystopowano. Nie wiadomo, czy prędko znów przyspieszymy. Niektórzy myślący ekonomiści obawiają się, że przekroczyliśmy kilka granic szybkiego wzrostu. Ich wywody są dobrze uzasadnione, z drugiej strony co jakiś czas pojawiają się też zupełnie nowe stymulatory wzrostu i nie sposób ich przewidzieć. Mam w sumie nadzieję, że znów będziemy szybko wzrastać i wówczas nie wykluczam budowy sali koncertowej na iglicy PKiN lub na dnie Zatoki Gdańskiej. Juz sa plany budowy tam hotelu. Może jeszcze kiedyś doczekam opery na dnie Bajkału. Można tez spróbować pod Niagarą. Akustyka jest sprawą drugorzędną, jak w kopalni. Ostatecznie może nic nie być słychać. Przecież nie o to chodzi.
Pani Kierowniczko, w plenerze u stop wzgorza Masady, co roku (z wyjatkiem 2013) :
http://www.youtube.com/watch?v=CpRuwTYprU0#t=63
Tak wyglada instalacja
http://www.israel-opera.co.il/_Uploads/dbsArticles/new%287%29.jpg
W czerwcu już gorąco. Ale wieczorami pewnie jest przyjemnie 🙂
Jeszcze nawiązując do dzisiejszego wylotu Pendereckiego do Nowego Jorku – impreza, na którą leci, dotyczy zresztą nie tylko jego:
http://www.wqxr.org/#!/series/celebrating-poland/
Wszystkie maratony i koncerty mają być transmitowane na żywo i dostępne do odsłuchania na http://www.Q2Music.org
Przez cholerny wykrzyknik nie zaczerwienił się cały link. Ale można znaleźć.
@Piotr Kaminski
postac Mike’a RICHTERA wyjatkowa jak tez jego wielkie dzielo ratowania rzadkich kompletow operowych – pomimo jego zmagan z choroba (chyba przez ostatnia dekade), byl niesamowitym tytanem pracy. Pieknie o nim pisza Janos Gerber z SF Classical Voice a takze Albert Innaurato.
@ Dorota Szwarcman
Bardzo przyjemnie było np. oglądać „Carmen” pod Masadą, byłam tam w ubiegłym roku. Całe dnie pobytu w słonej (odmładzającej!) wodzie Morza Martwego lub na słonecznej plaży okolicznego hotelu, a późnym wieczorami… Bizet w ogromnym plenerze tuż pod tą magiczną górą wśród 11-tysięcznej widowni. Pani Kierowniczko, o tym unikalnym festiwalu operowym nie tylko trzeba wiedzieć, tam trzeba się wybrać!
W przyszlym roku La Traviata w rezyserii Michala Znanieckiego, w roli Violetty Elena Mosuc
http://www.youtube.com/watch?v=WUE0aUfmNJU
W Izraelu jakoś polubili Znanieckiego.
Chyba tak, byl tu juz jego Ernani, a Bal Maskowy w tym sezonie tez bedzie jego 🙂
Masada to przede wszystkimi piekne ceremonie dzoewczat i chłopców zaczynających służbę wojskową w IDF.
Jak fajnie, mogę się wypowiedzieć w temacie. 🙂
Otóż rano posłyszałem przez radio, że na festiwalu filmowym we Wrocławiu pokażą nowy film Jarmuscha, a w nim jest muzyka napisana przez wielkiego kompozytora i przez niego wykonana, słuchajcie, słuchajcie, na lutni. Pan w radiu był bliski szczytowania. Skoro tak, pomyślałem, to uwidim.
Teraz ostrzeżenie. Kompozytor może i jest wielki, nie znam się na tych modnych prądach, lecz utwór przypomina mi jedno z ćwiczeń na palce, jakie pamiętam sprzed 35 lat, z tym, ze ćwiczenie było trudniejsze. Co gorsza, założył do arcylutni nylonowe struny ze sklepu. Może chodzi o budżet, jednak nawet takie struny trzeba czasem nastroić, i to częściej niż w co drugi czwartek.
https://www.youtube.com/watch?v=tC3X5OVKA4s
Można znaleźć inne filmiki, gdzie pan kompozytor gra na zwykłej lutni, nie wiedzieć czemu pociągniętej czarną bejcą, za to ze strunami metalowymi, jeśli dobrze słyszę, a dobrze słyszę. Zdecydowanie lepiej trzymają, jednak instrument może nie wytrzymać. 🙂
A jakim sposobem to jest w temacie, nie możecie wytrzymać z ciekawości?
Otóż takim, że nie trzeba się fatygować do kopalni ani nad Morze Martwe, żeby być niżej wszelkiego poziomu. 😈
Napisałem arcylutnia? To przez tego złego Niemca, co u mnie mieszka. Miało być liuto atiorbato ofkors. 😳
Przez tego Niemca to już wkrótce nigdzie wolnych lokali nie będzie. Co z kim rozmawiam, to się uskarża, że ten wredny Germanin się do niego wprowadził i wysiudać go nie idzie. 👿
Właśnie, tego nie było w umowie. Miał tylko wykupić ziemię i dzieci germanić, a nie leźć do izby. 👿
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=14_LVq-bU5g
@WW 22:59
Wodzu, po raz kolejny powtarzam, że jesteś Wielki 🙂 Wczoraj wieczorową porą, w pięknych okolicznościach barokowej Leopoldiny (wyjaśnienie dla nietutejszych -Aula Uniwersytetu im.Najjaśniejszego Pana Cesarza Leopolda I,później (epizodycznie) niejakiego B.Bieruta,obecnie bez patrona ) odbył się recital wspomnianego pana kompozytora-lutnisty : http://www.nowamuzyka.pl/2013/10/21/rozmowa-z-jozefem-van-wissemem/
O czarnej lutni też tu jest 🙂
Bardzo zachwalał ten koncert Roman Gutek,ale mnie coś tknęło po przeczytaniu wywiadu i obejrzeniu kilku próbek na youtubie. Stwierdziłam,że wystarczy. Odpuściłam 🙂 Teraz już wiem, że to Wielki Wódz telepatycznie czuwał nade mną 😉
Boszszsz… muzyk uliczny, który nawet nastroić się nie umie, a „inspirują go stare teksty” 😯 Ciemny lud wszystko kupi. Wrrr…
Dzień dobry 🙂
Miło widzieć Bobika po wakacjach i WW po przerwie 😀 Zelenka fajny (tylko jakoś dziwnie wolno grany), ale jego zestawienie z małpkami cokolwiek szokujące…
https://www.sfcv.org/article/mike-richter-dies
Może rozstrój jest elementem artystycznym mającym wzbogacić dźwięczność instrumentu.
A instrument mógł czymś podkleić, żeby wzmocnić pudło.
To jest właśnie fenomen anty-Zimermanowski.
Dzięki za link,panie Piotrze… Rzeczywiście niezwykła postać
Jesteście strasznie niesprawiedliwi. Wielki Wodzu, Pani Kierowniczko, ścieżka dźwiękowa do filmu Jarmuscha zdobyła ponoć w Cannes w tym roku Soundtrack Award. Próbowałem to zweryfikować, ale mi się nie udało. Jarmusch jest specyficzny. Niektóre jego filmy zrobiły na mnie całkiem przyzwoite wrażenie. Jeśli chodzi o aktorów, zaczynał między innymi z amatorami, z których niektórzy stali się popularnymi profesjonalistami. Niektóre filmy, jak np. Broken Flowers, nie mogą chyba spotkać się z zarzutem eksperymentu czy wydziwiania. Ale i muzyka Jarmuschowi nie jest obca. Sam był keyboardzistą i gitarzystą. Z inkryminowanym lutnistą nagrał album akompaniując na gitarze i wygłaszając teksty religijne. W nagraniach uczestniczyła Tilda Swinton. To jest prawdziwa sztuka, a Wy wydziwiacie, że struny nylonowe. A jakie mają być, gdy chce się uzyskać efekt delikatnego przytłumienia?
A tak poważnie to Jarmuscha cenię za kilka filmów, choć są i takie, których zupełnie nie rozumiem. Jest i taki, który nie do końca rozumiem, ale oglądam z przyjemnością. Podobno nie da się go oglądać, tak jest nudny. Nic się nie dzieje ponoć. Ja jednak mogę go oglądać. Chodzi o Limits of Control. Co do genialnego lutnisty, żartowałem sobie. Nie słyszałem jego dokonań i wierzę Wielkiemu Wodzowi. A sountrack award jest albo podejrzana albo nie umiem szukać w internecie. Może to taka nagroda, którą można samemu sobie przyznać i dlatego nie występuje na liście nagród oficjalnych. Albo to hucpa organizatorów koncertu.
Nagroda w Cannes rzeczywiscie byla:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=508840645832247&set=a.502583739791271.1073741827.182648625118119&type=1
Ja filmy Jarmuscha lubię. Jeżeli do uzyskania odpowiedniego klimatu potrzebna mu była rozstrojona lutnia, to jego zbójeckie prawo. Ale dlaczego wmawiać, że gra na rozstrojonej lutni poza filmem Jarmuscha to wielka sztuka… PR i tyle.
Żartowałem sobie przecież. Może jednak nagroda jest zasłużona i, jak pisze PK, rozstrojone (nylonowe) struny tworzyły odpowiedni klimat w filmie. Ciemny lud kupi na pewno, jak kupuje innych „mistrzów”. Gdyby ciemny lud uczył się muzyki w szkole, nie byłby może ciemnym ludem, a tak kupuje wszystko.
Moze chodzi o to ze soundtrack jest dlugi, a van Wissem skomponowal do niego tylko kawalek. Nagranie wrzucone przez Wodza i inne jego (duzo na vimeo) nadaja sie do sluchania za kare.
Nie mogę tego w pracy odsłuchać. Skoro soundtrack jest długi, a van Wissem skomponował tylko kawałek, to informacja, że van Wissem zdobył nagrodę w Cann jest delikatnie mówiąc przesadzona. A w ten sposób ciemny lud jest zachęcany do nabywania biletów. Nie będę sprawdzał ponownie, co tam napisano, ale mnie informacja przekonała, że Mistrz został nagrodzony za soundtrack. Dla mnie nie jest ważne, czy napisali nieprawdę, czy tylko tak zmanipulowali tekst, żeby fałszywe przekonanie powstawało powszechnie.
Zdaje sie ze to jeszcze inaczej… Oryginalna muzyke do filmu skomponowal van Wissem; oprocz tego jest tam duzo innej muzyki, glownie piosenek wzietych z wydanych juz plyt innych muzykow. Van Wissem, wraz z zespolem z ktorym tam gra, imiennie dostal nagrode w Cannes za muzyke do tego filmu, wiec chyba chodzi o te oryginalna.
http://flix.gr/en/soundtrack-for-an-eternal-love-listen-to-music-from-only-lovers-left-alive.html
@lisku,
zapewne van Wissen mniej ciekawy
ale soundtrack filmowy znakomity,
m.in. Wanda Jackson, Bill Laswell, Kasbah Rockers, Black Rebel MC..a to ludzie kupią.
U Jarmuscha zawsze dobra muzyka począwszy od Toma Waitsa czy tez Iggy Popa.
Przeczytałem linki Liska i wydaje się, że film pewnie dobry, ale nie zmienia to faktu, że koncert we Wrocławiu wątpliwy, a przynajmniej w wątpliwy sposób reklamowany. Czy mistrz będzie na koncercie grał na plastykowych strunach celowo rozstrojonych, nie wiem.
Od jutra też Filharmonia warszawska nadaje w internecie na żywo:
http://www.filharmonia.pl (odtwarzacz w dolnej części strony głównej)
Pani Kierowniczko, miło być powitanym, ale ja cały czas czytam, tylko jak się na czymś nie znam, to cicho siedzę. Taki mam ekscentryczny zwyczaj. 🙂
A do Jarmuscha też nic nie mam, w życiu mi ogólnie nie przeszkadza, tylko ci kumple…
Pobutka.
Nie znałam tego zdjęcia Szymanowskiego…
Dzień dobry 🙂
Tak jak podała wczoraj mt7, dziś historyczny dzień pierwszej transmisji internetowej z FN. Można będzie ją śledzić nie tylko na stronie FN, ale także na stronie radiowej Dwójki. Będzie też w radiu transmisja, więc można mieć jak najlepszy dźwięk.
http://www.polskieradio.pl/8/688/Artykul/961521,Dziady-wedlug-Mahlera-w-Filharmonii-Narodowej
Ja jednakowóż zamierzam dziś być w filharmonii. Mam nadzieję, że potem wymienimy wrażenia 😉
Nie wiem jak to zadziała, ale transmisje internetowe zawsze mają kilkanaście, albo nawet kilkadziesiąt sekund opóźnienia w stosunku do sygnału radiowego (napowietrznego), więc oglądanie w internecie i słuchanie z radia może nie przynieść pożądanego skutku.
No fakt, może się rozjeżdżać.
Co kiedyś stwierdziłam mając przypadkiem włączoną Dwójkę jednocześnie w radiu i w sieci.
O właśnie – efekt zabawny, ale na dłuższą metę niestrawny…
Łamię się nad tym Mahlerem. Dziś na pewno i tak nie pójdę. Może jutro, jeśli będą bilety.
Mahler, chętnie. Mam zawsze problemy z zakwalifikowaniem jego muzyki. Podobno neoromantyczna i z tym nawet nie odważę się polemizować. Gdy słucham w bardzo dobrym wykonaniu, nie mam żadnych problemów. Gdy jednak wykonanie nieco kuleje, nabieram poczucia wielkiej eklektyczności nawet w ramach jednego utworu. Tak różne środki. Pewnie te moje wrażenie wynika z mojej ignorancji, ale tak to odczuwam. W dobrym wykonaniu przyjemność ze słuchania jest wielka. Filharmonia Bałtycka za poprzedniego dyrektora muzycznego zagrała komplet symfonii i wykonała je, jak dla mnie wystarczająco dobrze. Chwała im za to.
Jak mówicie o sprawach technicznych, to się podłączę. Czy ktoś może korzystał już z cyfrowej transmisji Dwójki koło Katowic i mógłby coś powiedzieć o wrażeniach słuchowych? Bo dane techniczne, które znalazłem, nie są zachęcające.
O jakich danych mówisz?
No i na czym słuchałeś, bo u mnie w ZURT z tunerami DAB tak sobie.
Nie słuchałem, dlatego pytam. 🙂
Dane gdzieś znalazłem w internecie, dotyczące przepływności. Wynikało z tego, że standardem ma być 128 kbps, więc się zjeżyłem.
Fajnego kota znalazłem 🙂
http://pix.avaxnews.com/avaxnews/aa/ac/0000acaa_big.jpeg
Tak, sorry, opacznie przeczytałem.
Czyli tyle, co ze zwykłego streamu…
@Stanisław 12:48
We Wrocławiu za czasów Kaspszyka też było dużo Mahlera.Dużo i dobrze. Chociaż niektórzy malkontenci byli zdania że za dużo,za głośno i za szybko,ale – jak mawia ludowa mądrość – jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził 😉 Ja dzięki niemu polubiłam Mahlera,bo poprzednie doświadczenia,podobnie jak Stanisław,miałam z tym różne.
Aha,Stanisławie,w związku z poprzednim wpisem o „Onieginie” z Met (a może i inni skorzystają ):
http://operaminora.blogspot.com/2013/10/video-eugene-onegin-met-new-york.html
Tutaj jakaś dobra dusza umieściła wszystkie trzy akty,coby sobie pobrać całkiem za darmo i obejrzeć w dogodnych warunkach. Najlepiej ogląda się w telewizorze HD 🙂
A Trójka nawet 112 kbps AAC 48 KHz.
Pięknie dziękuję. Z przyjemnością obejrzymy.
Teraz Dwójka nadaje stream 134 kbps WMA, tak przynajmniej przyrządy mnie informują, ucho dałoby najwyżej 96, może WMA więcej obcina, nie znam się aż tak. W każdym razie to jest robienie jaj z pogrzebu, jeżeli miałoby być mniej niż 192. 🙄
Aha, uzupełnienie mojego poprzedniego wpisu :
Ci,którzy z powodu transmisji z Met lub innych okoliczności nie mieli okazji posłuchać pucciniowskiego „spaghetti-westernu”,mogą to nadrobić dzięki tej samej operomaniaczce i to zarówno w wersji audio jak i wideo – co nie jest bez znaczenia ze względu na obsadę (Kaufmann,Konieczny,Nina Stemme ) http://operaminora.blogspot.com/2013/10/video-hd-la-fanciulla-del-west-wiener.html
Video jest w jakimś dziwnym formacie,ale dla Dywanikowych fachowców to pewnie nie problem 😉
To jest całkiem normalny format, VLC to odtwarza. 😎
ew_ko – jeśli masz „odpowiedni” telewizor, plik MKV odtworzysz bezpośrednio z „gwizdka” włożonego do telewizora.
Na pewno Soniaki są kiepskie w tej kwestii, ale telewizory koreańskie odtwarzają prawie wszystko.
W razie nieposiadania wypasionego telewizora można nabyć i podłączyć do niego niewypasiony polski odtwarzacz dvd marki Manta ( pewnie ze 120 zł. kosztuje) . Też bierze przeróżne formaty prosto z pendrive’a. A jeśli się poszukuje różnych ciekawostek można zajrzeć na bloga „In fernem land” – język raczej trudny – kataloński, ale ile skarbów …
No i miałam rację,eksperci wiedzą wszystko 🙂
Do wypasionego telewizora dopiero dojrzewam, wyłącznie ze względu na Mezzo i różne takie…
A skoro już jesteśmy przy operze,to przypominam,że jutro transmisja „Nosa” Szostakowicza. Słowiańskiego desantu na Met ciąg dalszy, czyli kolejny „nasz człowiek” na wielkich scenach. W roli nieszczęsnego właściciela niesfornego nosa – Paulo Szot, wprawdzie urodzony w Brazylii, ale podkreśla swoje polskie pochodzenie i to, że polski jest jego drugim językiem ojczystym. Sądząc z obrazków na stronie Met może być ciekawie.
Tego Nosa strasznie żałuję, bo nie mogę być. Może też gdzieś w necie się pokaże? Bardzo bym chciała, choć to nie to samo.
Fajny kot, fajny flecista i fajne nutki 😉
Rekord glebokosci zostal ustanowiony w 2007 przez Filharmonie Kaliska grajaca 600 m pod ziemia w kopalni soli w Klodawie. Duzo linkow mozna znalezc przez Google, daje tutaj jeden:
http://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=4&ved=0CD8QFjAD&url=http%3A%2F%2Fwww.sol-klodawa.com.pl%2Fold%2Fwydarzenia%2Fimprezy-okolicznosciowe%2Fkoncert-symfoniczny-600-metrow-pod-ziemia-rekord-pobity.html&ei=HspqUqeaFeO80QXziIG4DQ&usg=AFQjCNHeng-K8p5vGgJBEyDMSWI6hbkCQA&bvm=bv.55123115,d.bGE
Niestety, dramatycznie zła ta transmisja z filharmonii warszawskiej.
Obraz oóźniony, co chwila się zawieszał, z dźwiękiem to samo, nie dało się sluchać.
Szkoda.
Mam predkość 250 MB więc to nie jest wina słabego łącza.