Co z tą transmisją
Pod poprzednim wpisem mt7 pisze, że transmisja internetowa dzisiejszego koncertu z FN była dramatycznie nieudana. Ciekawam wrażeń innych, jeśli ktoś próbował śledzić – na pewno transmisja dźwięku w Dwójce była OK. A w sieci? Cóż, trudno się dochodzi do nowoczesności… W każdym razie naprawdę warto było być na sali.
Przede wszystkim muszę powiedzieć, że nie poznaję tej orkiestry. Oczywiście, że nie są to jeszcze Berlińczycy czy Londyńczycy, ale coś zaczyna się diametralnie zmieniać. Rozmawialiśmy tu niedawno przy okazji relacji jrk z Bostonu, czy aby nie przesadzamy i nie jesteśmy skażeni nagraniami, kiedy czepiamy się nierównego grania zespołu. Dziś ta sama orkiestra, w której akord potrafił brzmieć jak pasaż, tak się rozłaził, grała idealnie równo – można! Rzecz nie w tresurze, wprost przeciwnie – w tym, by wszystkich zarazić ideą dążenia do wspólnego celu. To poddaję pod rozwagę wszelkim tyranom nie tylko w orkiestrach. Z ludźmi trzeba umieć pracować, nie stresować ich, ale oczywiście nie stosować luzactwa, lecz właśnie pełną mobilizację z miłością do tego, co się wykonuje, i z sympatią do współwykonujących. Wtedy dopiero można osiągnąć efekt.
Na pewno na żywo rzecz robiła wrażenie, łącznie z przestrzenną grą z korytarza – ciekawe, jak to wyszło w transmisji (muzycy na zewnątrz sali mieli ekraniki, na których śledzili ruchy dyrygenta). Żywe, intensywne emocje o skrajnej, jak to u Mahlera, rozpiętości – od liryzmu i naiwności po dramaty i wybuchy. Bo tylko Mahler potrafił połączyć w jednym dziele dziecięce wizje z Des Knaben Wunderhorn z wizją Sądu Ostatecznego, a na koniec podniosłą wizją zmartwychwstania. Mahler miał obsesję śmierci – Bernstein w swoich pamiętnych opowieściach o jego symfoniach zauważył, że każda z symfonii zawiera marsz żałobny lub coś na jego kształt – ale tu uległ pokusie stworzenia sobie (i innym przy okazji) pociechy. Sam dopisał tekst przekonujący, że człowiek nie żyje na próżno, że to, co wytęsknił, ukochał, wywalczył, jest jego. I wierzymy mu przynajmniej dopóki słuchamy II Symfonii. Bardzo dobra muzyka na czas przedzaduszkowy.
Muszę jeszcze podkreślić, że ogromnie podobała mi się szwedzka mezzosopranistka Maria Forsström, obdarzona głosem o przepięknej barwie: ciemnej i lekkiej zarazem, prawdziwie mezzosopranowej. Barwa głosu Iwony Sobotki bardzo do tego kontekstu pasowała.
Owacja trwała ponad pięć minut na pewno (nie patrzyłam na zegarek, ale było to dłuuugo…), z obowiązkowym stojakiem. I z poczuciem, że uczestniczyliśmy w prawdziwie podniosłym i wysokim jakościowo wydarzeniu.
PS. Przypominam: jutro w transmisji z Met Nos Szostakowicza. To wyjątkowa okazja zobaczyć to rzadko wystawiane, niesamowite dzieło młodego kompozytora. Tutaj jest trailer. Niestety ta transmisja ma konkurencję: w Warszawie jutro można także udać się do FN na powtórzenie koncertu dzisiejszego, a w Salach Redutowych jest recital Małgorzaty Walewskiej z interesującym, mało znanym u nas repertuarem (a towarzyszy jej na harfie pokazująca się tu czasami Małgorzata).
Komentarze
Symfonia trawala 1 godz. 25 min 46 sekund
Owacja 7 min.
maxx – witam. Tak właśnie myślałam, że coś koło tego 🙂
Pierwsze koty za płoty. Idealnie z transmisją nie było, ale i za nią brawa się należą. Dźwięk, jak to dźwięk – z sieciowego kabla oryginałowi do pięt nie sięgnie, ale był ok (niestety subtelności z korytarza nie słyszało się). To prawda – obraz ciut się wieszał na laptopie, ale na stacjonarnym (przy tej samej prędkości łącza) – już nie. Wygląda więc na to, że również odbiorca był w pewnym stopniu odpowiedzialny za własną satysfakcję.
Ale wracając do braw za transmisję – wyglądało, jakby relacja montowana była z partyturą przed oczami. Kamery pokazywały zasadniczo tych muzyków, którzy akurat w robocie byli, i to w dużych zbliżeniach i ciekawych ujęciach. Poziom zasadniczo światowy. (w głębi ducha bałem się, że ustawią jedną nieruchomą kamerę w głębi pierwszego balkonu i „zaszaleją” z drugą równie nieruchomą w rejonie loży dyrektorskiej – tak jak w martwym >>póki co na szczęści<< youtubowym kanale FN).
choć przed komputerem, owacje na stojąco i ja urządziłem
Na urządzeniu mobilnym nie można było oglądać, to jeszcze nie digital concert hall ale pierwsze koty za płoty.. Nareszcie tak rzadko widywana w Polsce Iwona Sobotka. Wspaniały głos, moim zdaniem aktualnie najlepszy polski sopran. Inauguracja na świetnym poziomie zarówno w wykonaniu solistek jak i orkiestry wspaniale prowadzonej przez Maestro Kaspszyka, aż miło posluchać.
Pobutka.
Dzień dobry 🙂
rubisco, kaz – witam i dziękuję za sprawozdania 🙂 Kamerki stały, i owszem, w kilku różnych miejscach.
No też mi sensacja 😆
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14844903,Przerwany_koncert_znanego_pianisty__nagle_zadzwonil.html#BoxSlotII3img
Wczoraj dzwoniła komóra i nikt nawet nie miauknął, grali dalej 😉 Nie wiem, czy było słychać w transmisji…
Nie oglądałem całości i nie oglądałem od początku, ale:
– wchodziłem na stronę kilka razy podczas koncertu (też po to, żeby sprawdzić, czy wyjście nie spowoduje, że już się z powrotem nie wejdzie) i za każdym razem łączyło od razu, bez żadnych zakłóceń absolutnie, a łącze mam jeszcze z epoki neolitu (6 MB).
– Do rozdzielczości HD raczej daleko. Rodzina okupowała tele, więc nie miałem jak bawić się w rzucanie tego na ekran telewizora, ale na monitorze komputerowym w trybie pełnoekranowym pikseloza była zauważalna (aczkolwiek do zniesienia). Poza tym obraz ostry, ładny.
– Ujęcia dość monotonne. Albo komuś się nie chciało, albo się bali na pierwszy raz eksperymentować:
1. Kaspszyk czerwony i spocony
2. Ewa Marczyk skupiona
3. Kotlista kotłujący
4. Oboistka natchniona
5. Flecistka trylująca
6. Klarnecista weny mi nie starcza
7. Cała orkiestra gdzieś z II balkonu
I tak w kółko te same ujęcia. Niezbyt nachalnie migające od jednego do drugiego. Powyższe to bynajmniej nie zarzuty, ale jest pole do poprawy.
Po podkręceniu głośności w cichych momentach wyraźny przybrum.
Przybrum słyszę już nie pierwszy raz podczas transmisji PR2 z FN, więc nie wiem, czy coś na linii sala – wóz transmisyjny coś się nie psuje. W S1 przybrumu nie słyszałem (chyba) nigdy. Transmisji napowietrznej z radia nie włączałem w ogóle, więc nie wiem czy tam też był przybrum.
O muzyce się nie wypowiadam. Tych kilka momentów, które słyszałem mogły wywwołać ciarki, ale Mahler generalnie wywołuje ciarki, więc… 😉
Mam nadzieję, że zainteresowani to wszystko czytają 🙂
Uwagi szarego zjadacza Muzyki (muszę pomyśleć nad zmianą nick’a).
Na moim „pudełku” nie dało się transmisji oglądać, ani słuchać.
Te czkające obrazki (ale i dźwięk) dokumentujące pracę orkiestry i dyrygenta (Gostek Przelotem napisał, że Kaspszyk czerwony i spocony) rozpraszały mnie.
Sposób kadrowania znany od lat – partyturowo nudny – grają trąby, to my na trąby.
W sumie statyczny.
Ja oczywiście wiem, że to też problem obudowania orkiestry sprzętem (koszty) i pewnie miksowania obrazu przez transmitanta (czyli jego znajomości partytury i doświadczenia w prowadzeniu takiej transmisji).
Nagrania wideo pewnie rządzą się innymi prawami możliwości montażu, ale (choć nie jestem fanem wszelkiego rodzaju nagrań DVD), to np. nagrania symfonii Czajkowskiego pod Giergewem (Pani Kierowniczka wybaczy naruszanie umowy, że nigdy więcej ani słowa o Maestro) uważam za majstersztyk łączenia muzyki z obrazem.
Więc czym prędzej się przełączyłem się na „Dwójkę”
I to co słyszałem na pewno było świętem muzyki – w pewnym momencie zabrzmiały brawa. Dlaczego? To już koniec?
Chciałoby się słuchać tego wykonania nadal.
Aha, czy gdziekolwiek była możliwość wyboru rozdzielczości obrazu (jak na Tubie)?
Czy jest szansa ze polaczenia komorkowe na salach koncertowych i teatralnych beda blokowane? Lekarze pod telefonem zrezygnuja z wieczoru, trudno.
Wydaje mi się, ze wieszający sie dźwięk i obraz to jednak wina sprzętu odbiorcy. Natomiast mam nadzieję, że nigdy nie dojdzie do tego, że dźwięk będzie taki sam, albo lepszy niż na koncercie, bo w takim przypadku sale koncertowe by opustoszały, a chyba nie o to ludziom kochającym muzykę chodzi.i
Ad Katarzyna 26 października o godz. 14:36
Nie zgodziłbym się z Panią.
Pewnie, że możliwości odbioru naszych pudełek są „wąskim gardłem” korzystania z takiej transmisji. Ale z drugiej strony są też ograniczenia techniczne z tej drugiej strony. I w przypadku transmisji z FN wydaje mi się, że to miało miejsce.
Można to sobie porównać słuchając innych transmisji on-line z dowolnej sali koncertowej, czy operowej…
Pierwsze koty za płoty. Miejmy tylko nadzieję, że znajdą się pieniądze na poprawienie tego, że o koncepcji transmisji nie wspomnę.
Nieustannie polecam doświadczenia Teatru Maryjskiego z Petersburga i całej ich koncepcji docierania na głubinoczku.
Co do drugiej kwestii – to rzecz ma się oczywista.
Żadna transmisja nie zastąpi uczestniczenia na „żywca” w koncercie, przedstawieniu operowym.
Pani Kierowniczko kochana – ja najpierw u łasuchów robiłam gromką propagandę transmisji, a potem się wypłakiwałam na łonie naszego blogu. Co kilkanaście taktów miałam blokadę dźwięku i tylko oglądałam szerokie gesty i miotanie się p. Kasprzyka ( bez dźwięku obrazki są raczej groteskowe) potem znów kilkanaście taktów i znowu niemy film. Po 40 minutach odpadłam w stanie przedzawałowym. Może następna będzie lepsza?
Co do blokady połączeń komórkowych, można było o tym pomyśleć, kiedy remontowano filharmonię. Nie chcieli – to teraz mają, a raczej mamy wszyscy 👿
Nawiązując do GostkaPrzelotem, kolorystyki i innych przymiotów fizycznych J. Kasprzyka, chciałbym zauważyć, że zbliża się do wyników Gergiewa z Wiedeńczykami i Szeherezadą http://youtu.be/SQNymNaTr-Y?t=37m42s lub Bernsteina z finału 8 Mahlera z Tymiż http://youtu.be/N4zScwFBMTs?t=5m48s. To kolejny argument, że i my mamy Dyrektora Artystycznego światowego formatu.
🙂
Ja nie wiem, jak napisałam mam najszybsze dostępne w Polsce łacze z UPC 250MB, powiedzmy, że realnie 150 to i tak bardzo szybko. Nic mi się nigdy nie zacina, kiedy słucham, czy ogladam z różnych witryn, również na żywo.
Z dwójką przez internet mam odwieczny kłopot, bo dżwięk się zacina i nie da się sluchać., kiedyś tak nie było, ale to dawne dzieje.
Podczas transmisji na łączu z filharmonii był lepszy obraz, ale też co chwila stawał nieruchomy, a w radiu dźwięk. Niestety, było to tak tragiczne, że wylaczyłam się po paru próbach.
Nie wiem, moze mam Windowsy za stare (XP i VistaI, może jakiś wtyczek nie mam, nie mogłam obejrzeć transmisji.
Lisku, myślę, że część ludzi nie wyłącza telefonu, bo nie potrafi i nie ma zresztą takiej potrzeby, wystarczy wylaczyć głos i wibracje. To są często starsze osoby, co samo w sobie nic nie znaczy, oczywiscie.
Z tą dwójką, to nawet sobie czasami myślę, że oni tak specjalnie robią, zeby dźwięk się zacinał czasami podczas transmisji, zeby utrudniać nagrywanie.
Nie wydaje mi się 🙂
Rzadko co prawda słucham Dwójki przez sieć, najwyżej rano w hotelu słucham Poranka, bo jestem uzależniona 😉 No i bywa różnie, zapewne to od zasięgu zależy.
@mt7 17:11 😈
wtyczki czy system przestarzały – nie wydaje mi się. Gdyby była przestarzała wtyczka, to by w ogóle nie poszło.
Siodemeczko, rozumiem ze przewaznie to nie zla wola, ale rezultat i tak jest straszny. Nie moge zapomniec wstydu gdy dwie komorki rozdzwonily sie na recitalu Perlmana. Dlatego najlepiej blokowac, i wydaje mi sie ze dzis istnieja systemy przenosne, ktorych instalacja nie wymaga remontu (cell phone jammers).
Przepustowość łącza też nie musi być zdumiewająca. Obraz daleki od HD to jest kilkaset kbps, dźwięk niech będzie 192, razem mamy najwyżej 1 Mbps, ale raczej marną część tego.
Przy okazji, nie macie łącz po 250 czy 6 MB, tylko Mb, to jest osiem razy mniej.
250 Mbps = 31,25 MBps. 6 Mbps = 0,75 MBps, więc u Gostka można ciągnąc pięć takich transmisji naraz, a jeszcze zostanie.
Jak mówi rubisco, przyczyn zakłóceń trzeba szukać u siebie. Wtyczki nie, kiedy brak wtyczki, to jest komunikat. Przyczyn może być tyle, że strach. Najlepiej nie używać Windows Media, takie mam doświadczenia, VLC robi to samo, tylko dużo lepiej. Nie uruchamia żadnych podejrzanych procesów, nie usiłuje się łączyć ze sklepami i jakimiś bazami tytułów, w ogóle nic nie robi poza tym, co ma robić, a taki proces w tle może skutecznie szarpać transmisję.
Telefon komorkowy a Haydn
______________________________
http://www.youtube.com/watch?v=TAaU8yPXA1A
podczas koncertu w Konserthuset, Göteborg
@Wielki Wodzu
na technice sie nie znam a moj operator-dostawca zaopatruje mnie
w polaczenia szerokopasmowe 500:
wysylam: 30-50 Mbit/s
przyjmuje:300-500 Mbit/s
(polaczenie kablowe) – wiem, ze o wiele lepiej dziala przewodowy lacznik (kabel) z modemem/routerem do komputera anizeli bezprzewodowy.
Wodzu, a to co tu jest napisane: https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Muzyczny#5939122983865203986
Lisku, byłam świadkiem, że na sali widowiskowej w Muzeum Historii Żydów Polskich, gdzie jest właczona blkoda telefonów, niektórzy swobodnie dzwonili. To nie wiem, na czym to polegało.
No jest napisane, że down i upload są odpowiednio 13,24 i 2,14 MB na sekundę. Przez osiem dzielone. 🙂
Dużo poniżej deklarowanych, w dodatku download wygląda na bardzo stłamszony w porównaniu z odwrotnym kierunkiem. Normalne, to przecież najmniej zależy od operatora sieci. Ale nawet w tym stanie powinno przepuścić około stu transmisji z filharmonii, więc dramatu nie ma. 🙂
Ad rubisco 26 października o godz. 16:36
To chyba Bierdiajew uczył Krenza – koncert jest dobry, gdy orkiestra schodzi z estrady spocona, a nie dyrygent.
(niedokładny cytat z ulotnej pamięci)
WW mam podłaczone kablami trzy komputery i na każdym inne predkości.
Nie chce mi się gadać z dostawcą, przed tem muszę wykonać rózne sprawdzenia i testy, zeby mieć odpowiedzi na wszystkie podchwytliwe pytania – a próbowała pani wylaczyc, właczyć, poczekać, zresetować, ile, czego……
Czy ta predkość deklarowana dzieli się na trzy? Tak mówił pan instalator, ale ja mu cóś nie wierzę, bo czsami oba np. mają taką samą prawie deklarowaną prędkość.
Ja ją często sprawdzam, bo mnie nieźle złości.
Ad mt7 26 października o godz. 19:56
Widocznie tego dnia była wyłączona. ;-P
Nie, bo jedni nie mogli zadzwonić i mówiono im, że jest blokada, a inni obok stali i dzwonili. Może z satelity, czy co?
@ klakier 21:43
Nie Krenza, tylko Henryka Czyża 🙂
@ ozzy 19:25
No, to musiał być ktoś starszy. Bo kto jeszcze ma telefony z takimi oldskulowymi dzwonkami? 😛
Tak, dzieli się na trzy, ale żeby było idealnie, trzeba by mieć trzy jednakowe komputery, a nie ma jednakowych na całym świecie, jak podsumować części składowe i oprogramowanie czynne w danej chwili. Nie da się też jednocześnie zmierzyć na trzech komputerach, bo wymagana jest dokładność do milisekundy (czy 19 ms, jak na tym pomiarze z obrazka, wszystko jedno). 🙂 One sobie we trzy dzielą się baaardzo dynamicznie, więc może tak być, że najpierw jeden wykorzystuje całe łącze, a sekundę później drugi i to wychodzi w pomiarach.
Poza tym litości dla operatora, on wpuszcza tylko to, co dostaje i gdyby dostawał ile trzeba, to by wpuścił z zakładaną prędkością, ale to tylko w świecie idealnym. Podobno są jakieś bardzo drogie łącza trzymające równe parametry, tylko też raczej chodzi o trasę dostawca-odbiorca, a co trafia z zewnątrz do dostawcy, to całkiem inna historia. Transfer nigdy nie będzie większy, niż w najsłabszym miejscu, a to może być na wyspach Vanuatu, diabli to wiedzą.
Wizualne ‚HD’ było właśnie w cudzysłowie – to był raczej standard DVD jeśli idzie o rozdzielczość. Ale cóż, nie musimy oglądać każdej zmarszczki w trzecim pulpicie. Dźwięk zaś byłby znośny, gdyby nie ciągły sieciowy ‚brum’ 50Hz – coś było źle zaekranowane, to dość nieprofesjonalne. No i Maestro Kaspszyk zapominał, iż nie jest już li tylko tyłem do ludności, ale że kamera go filmuje frontem do reszty świata. Widać więc było, jak się niemiłosiernie krzywi i zżyma, gdy blacha ‚offstage’ rozjeżdżała się z całą resztą… Niemniej całość uznać należy za raczej udaną, jak na pierwszy raz. Jest co poprawiać, ale oby FN utrzymała te transmisje, nie krytykujmy ich za bardzo, bo sama idea jest godna najwyższych pochwał!
Zbigg – witam. To się nazywa krytyka konstruktywna 😉 Ale czy to znaczy, że dyrygent już skrzywić się nie może? Czy dyrygent w dzisiejszych czasach wszechobecnych kamer ma stać się aktorem, oto jest pytanie…
Skoro śpiewacy mają być śliczni, szczupli i grać jak Holoubek, to czemu nie cała reszta?
Publiczność też. 😈
Ad Dorota Szwarcman 26 października o godz. 22:47
Dziękuję pięknie Pani Kierowniczko za sprostowanie mojej pamięci.
Tak, to był Henryk Czyż.
W książce „Ucieczka spod klucza” (jeśli znów moja pamięć nie płata mi figla).
Tym razem się zgadza, klakierze.
„Wot! Ty mokryj, a arkiestr u tiebia suchy. A ja by chciał, żeby ty był suchy, a arkiestr mokryj!”
Te książki Czyża są w swoim słowotoku denerwujące, ale wiele tam bardzo fajnych spostrzeżeń z życia muzycznego, które już nieraz przydawały mi się do artykułów (np. o dyrygentach 😉 ).
@zbigg – cieszę się, że Twoje spostrzeżenia są identyczne z moimi :), włącznie z ostatnim – niech robią to dalej i usprawniają. Ważna jest idea.
A o brumie pisałem też już wcześniej – to nie pierwszy raz, kiedy słyszę brum w transmisji z FN, więc nie jest to wina transmisji internetowej.