Matematyka, muzyka, magia
Połączenie tych trzech „m” jest właściwe twórczości Pawła Szymańskiego, jednego z naszych najwybitniejszych kompozytorów, który właśnie 28 marca kończy 60 lat.
I wciąż, jak zwykł pisać w swoich zminimalizowanych życiorysach, „mieszka i pracuje jako wolny artysta w Warszawie”. Miał swój epizod pedagogiczny na uczelni, ale szybko z tym skończył. Nie zamyka się w swoim świecie hermetycznie, wychodzi do ludzi, widujemy go na koncertach i w operze. Ale swój świat kultywuje i pilnuje go. Chciałoby się słyszeć więcej głosów z tego świata. Wiele osób po premierze jego pierwszej i jedynej jak dotąd opery Qudsja Zaher (na którą strasznie długo czekaliśmy) było rozczarowanych nie tylko librettem (tym – chyba większość), lecz przede wszystkim tym, że „za mało było tam jego muzyki”…
Można mówić, że jego utwory to zabawki dla wtajemniczonych. Że są hermetyczne. Wiadomo, jak ściśle są skomponowane, na jakiej kombinatoryce się opierają. A przy tym trudno dociec, jak to się dzieje, że te matematyczne konstrukcje jednocześnie niosą piękno i wzruszają. Niekoniecznie dlatego, że opierają się często na szkielecie muzyki barokowej, pracowicie zdekonstruowanej. Bo przecież wiele z tych kompozycji wcale do baroku nie nawiązuje, im dalej, tym rzadziej zresztą się to zdarza. (Ostatnio, w najnowszym Sostenuto na orkiestrę, wplótł nawet cytaty z Lutosławskiego.) Ale jest w nich ścisły logiczny porządek. I to właśnie, że ten porządek nie jest zimny ani pusty, lecz łączy się z pięknem w sposób absolutnie naturalny, nazywam magią tej muzyki.
W 2006 r. Polskie Wydawnictwo Audiowizualne (dziś NInA, czyli Narodowy Instytut Audiowizualny) zrobiło festiwal jego utworów, nagrywając na wideo (z wizualizacjami Mariusza Grzegorzka): dokumentacja ukazała się na komplecie czterech DVD. Tutaj możemy obejrzeć kilka filmików. Jest też trochę muzyki Szymańskiego na YouTube: np. wspaniałe wykonanie Dwóch etiud, tylko pierwszy z niesamowitych Pięciu utworów na kwartet smyczkowy, jest ta „wyliczanka” rodem z Eschera (tytułowy M.C.E. to właśnie Escher), jest to i jeszcze parę rzeczy… ale wciąż zbyt mało. Bo jak już się wpadnie w to, co pomiędzy tymi trzema „m”, trudno się od tego oderwać i chciałoby się jeszcze i jeszcze.
Komentarze
Pobutka.
Dzień dobry 🙂
W radiowej Dwójce mówiono dziś o 82. urodzinach z kolei Eugeniusza Rudnika, mistrza muzyki – jak to się kiedyś mówiło – „na taśmę”. Wiki podaje, że urodził się 28 października. Co jest prawdą, nie wiem, ale w każdym razie dziś w Kordegardzie premiera jego nowych dzieł, zebranych na płycie pt. ErDADA.
http://www.dwutygodnik.com/artykul/5111-homo-radiophonicus.html
Ja niestety nie będę, bo jadę właśnie zaraz otwierać po remoncie Filharmonię Śląską. 🙂
Nareszcie Themersonowie w Tel Awiwie 🙂
http://www.tamuseum.org.il/about-the-exhibition/franciszka
Wiadomo, że cała sztuka Baroku była zanurzona w matematyce. Muzyka i matematyka należały do tego samego działu nauczanych przedmiotów.
Chodzi mi po głowie pytanie, czy dla Bacha ideałem piękna było, upraszczając naturalnie, żeby np. ćwierćnuta była dokładnie ćwierćnutą. Co by powiedział o graniu jego dzieł przez współczesne komputery. Czy ich ściśle dokładna gra odpowiadałaby jego poczuciu tego, czym jest ideał w graniu muzyki?
Czym Pani się kieruje oceniając współczesne wykonania muzyki barokowej?
Panie Witoldzie, choć pytanie nie było skierowane do mnie pozwolę sobie wtrącić trzy grosze 😉
Podejrzewam, że dźwiękowych wytworów bezdusznego komputera chyba nikt nie przedłożyłby nad żywe wykonanie. 😉
Związki muzyki z matematyką sięgają co prawda czasów starożytnych (Pitagoras) lecz w dawnych wiekach dotyczyły głównie sfery będącej poza zasięgiem naszego zmysłu słuchu (chodziło o proporcje, liczbowe stosunki i ich przełożenie na muzyczne interwały, o abstrakcyjną koncepcję harmonii sfer itp.). Jeszcze w wiekach średnich muzyka realnie brzmiąca plasowała się najniżej w trójstopniowej hierarchii: musica mundana – musica humana – musica instrumentalis. Warto w tym miejscu zacytować Umberto Eco („Sztuka i piękno w średniowieczu”):
„Boecjusz mówiąc o muzyce, ma na myśli matematyczną naukę o prawach muzycznych. Jego zdaniem muzyk to teoretyk, znawca matematycznych reguł rządzących światem dźwięków, podczas gdy wykonawca często nie jest niczym więcej, jak tylko pozbawionym biegłości sługą. Kompozytor natomiast to człowiek kierujący się instynktem, nie znający niewysłowionego piękna, które jedynie teoria może uwydatnić. Jedynie ten, kto ocenia rytmy i melodie w świetle rozumu, może być nazwany muzykiem. Boecjusz wydaje się niemal gratulować Pitagorasowi, że podjął studium muzyki relicto aurium iudicio, pomijając ocenę podyktowaną wrażeniami słuchowymi”.
BTW: Piękne czasy dla teoretyków 😉 🙂
Co innego postromantyczna maniera rozsadzania pulsu (rubato) w opozycji do HIP-owej dyscypliny rytmicznej, a co innego bezduszne komputerowe demo punktujące ćwierćnuty z dokładnością do mikrosekundy. W tym drugim przypadku pozbawiamy muzykę duszy, czyli frazowania.
PS. Największą katorgą dla muzyka jest ćwiczenie polegające na grze w takt uderzeń wymierzanych przez metronom. 🙂
@samotulinus
Dzięki za ten mikrowykładzik. Komputera użyłem trochę na zasadzie figury retorycznej 🙂
Dusza=frazowanie. Ciekawe. To może jeszcze wykładzik o frazowaniu i jego rodzajach dla takich amatorów jak ja. 😉
Niechże ten blog ma także trochę profilu edukacyjnego. 🙂
Krzysztof Meyer w swoim trio na klarnet, cello i piano użyl w utworze sekwencji matematycznej Fibonacciego – chyba Bartok niegdys rowniez.
Proszę wybaczyć, jeśli mój wywód zabrzmiał jak „wykład”. 😉
Odpisałem dlatego, że kiedyś interesowałem się podobną tematyką. Jeśli miałby Pan czas i ochotę, zapraszam do lektury artykułu, w którym ustosunkowuję się do głośnego w latach 70. odkrycia amerykańskiego muzykologa Charlesa W. Warrena dotyczącego ukrytej symboliki liczb w jednym z motetów izorytmicznych Dufaya:
Symbolika liczb i jej znaczenie w percepcji słuchowej
Coś tam nie wyszło z linkiem 🙂
http://collegiumvocale.bydgoszcz.pl/transfer/symbolika.pdf
@samotulinus
ciekawy tekst i lektury, dziekuje!
Pozdrawiam z Katowic 🙂
Mądrze prawicie, przeczytam kiedyś link w wolnej chwili 🙂
Pewnie, że frazowanie jest duszą. To włączanie pierwiastka ludzkiego w wykoncypowane konstrukcje. Ludzkich niedoskonałości, nieregularności. Powinny być wyczuwalne, wtedy muzyka nie będzie brzmiała jak z automatu. Ale też bez nadmiernej przesady, w sam raz tyle, żeby nie zaburzyć konstrukcji 😉
Na dobranoc 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=jAupQt9MIsU
moj ulubiony pianista JONATHAN BISS
Beethoven, sonata no 5, „Allegro molto e con brio”
Ciekawostki o liście poparcia dla Putina z dzisiejszego The New York Times (nie jestem, oczywiście, specjalnie zaskoczona): Russia’s Ministry of Culture recently called leading artists and intellectuals to suggest that they endorse a petition hailing President Vladimir V. Putin’s annexation of Crimea. (…) At least one artist whose name appeared was dead. Several more protested that their signatures had been added without their knowledge. (…) Initially published on the ministry’s website with 85 signatures, it stopped at 511 names after the ministry announced that it was overwhelmed by the flood of letters, which led to ”technical errors.” The ministry apologized to three artists whose names were added without their permission. The dead artist went unmentioned, but the name V. E. Tsigal quietly disappeared from the list. (It could have been one of two brothers: Vladimir, a sculptor, died last year; his brother Victor, a painter, in 2005.) (…) The bulk of those who signed the government petition were directors of state-financed cultural institutions – theaters, museums and libraries. Sergei Shub, the director of the Baltic House Theater in St. Petersburg, said in an interview with Novaya Gazeta that he signed without pressure when the Ministry of Culture called. ”Of course, I had a feeling that there was this theater behind me, the theater for which I am responsible,” he said. ”There is always this feeling that you have your work behind you and people working together with you.”
„Martwe dusze” to przecież rosyjski wynalazek 😈