Na cześć upadku muru

…Filharmonicy Berlińscy dali koncert u siebie w niedzielę, we wtorek w Halle, dziś w Warszawie, pojutrze wystąpią w Budapeszcie, a w sobotę w Pradze.

W każdym z programów jest sztandarowa IX Symfonia Beethovena, ale towarzyszą jej różne dzieła. Miło, że na berliński koncert Simon Rattle wybrał, tak jak na Warszawę, Stabat Mater swojego ulubionego Szymanowskiego. Być może był tu też podtekst ideologiczny – przyznanie Polsce pierwszeństwa w serii aksamitnych rewolucji? Tam zaśpiewał Rundfunk Chor Berlin, który wystąpił też w Halle, gdzie jednak Beethovenowi towarzyszył już utwór niemiecki: Tableau na orkiestrę Helmuta Lachenmanna. U nas wystąpił Chór FN (spisał się wspaniale, mimo że miał z orkiestrą tylko jedną próbę), w Budapeszcie będzie Chór Radia Węgierskiego i Kodály-Chor Debrecen – w programie Grabstein für Stephan György Kurtága,a w Pradze przewidziano występ tamtejszego chóru filharmonicznego oraz pianisty Ivo Kahánka, a towarzyszącym dziełem będzie IV Koncert fortepianowy „Incantation” Bohuslava Martinů. Bardzo piękne gesty ze strony Rattle’a i właściwie chętnie wysłuchałoby się wszystkich tych utworów…

No, ale dostaliśmy naszego Szymanowskiego i możemy być zadowoleni. Piękne były zwłaszcza wejścia dętych drewnianych, tak ważne w tym utworze (np. wyłonienie się dźwięku klarnetów po prostu z nicości na początku ostatniej części – Chrystus niech mi będzie grodem), a z solistów świetne były zwłaszcza panie. Sally Matthews, która tak mi się kiedyś spodobała w Monachium, była może odrobinę zbyt rozwibrowana i kaleczyła jednak trudną polszczyznę, ale miała piękną barwę, którą przypomniała mi nieco Zofię Kilanowicz. Bernarda Fink poza głosem i ekspresją zaimponowała wymawiając pięknie po polsku „O Matko, źródło wszechmiłości” (ma słoweńskie korzenie, ale nie wiem, czy zna język, bo urodzona w Argentynie). Baryton Hanno Müller-Brachmann był raczej poprawny. Nasz chór zwłaszcza wzruszająco zaśpiewał część a cappella Spraw, niech płaczę z Tobą razem.

W sumie jednak bardziej zaciekawił mnie Beethoven. Cenię sobie oczywiście także nowomodne wykonawstwo, jeśli jest dobre, ale muszę wyznać, że odpoczywałam przy tempach Rattle’a, nie zapędzonych, zrównoważonych. Tak w każdym razie było w pierwszych trzech częściach (w trzeciej przepiękne piana!), a czwarta została bardzo oryginalnie rozegrana (dodam, że Rattle dyrygował z pamięci). Bardzo wypracowane frazy pierwszego „recytatywu” orkiestrowego (trochę później rzecz popsuł baryton jakimś dziwacznym wejściem – wiem, że to ciężka tessytura, ale intonację można starać się utrzymać; ponadto dodał tam nadprogramowy ozdobnik), spokojne i pewne narastanie, we fragmencie „wojskowym”, tym z tenorem, zaskakująco wyraziste brzmienie kontrafagotu, potem nagłe przyspieszenie wzmagające napięcie, a w momencie w g-moll, który jest wyraźną archaizacją, smyczki grające właśnie w archaizowanym stylu, bez wibracji. Te momenty były zaskakujące i odróżniały to wykonanie od innych. A później – braw co niemiara, stojak, ukłony wszystkich dęciaków po kolei, szczególny aplauz dla chóru i prof. Wojnarowskiego. Ciekawe, jak to brzmiało w transmisji.

PS. Dział Internetowy zapowiada, że reforma logowania się w końcu trafi i tutaj – wraz z Łasuchami zostaliśmy na końcu. Nie wiem, kiedy to wprowadzą (część dnia spędzę znów w podróży – jadę, jak co roku, do Bielska), ale na wszelki wypadek już wrzucam ich komunikat, o co mnie prosili. I proszę, nie zniechęcajcie się – niektórzy z Was protestowali, ale przecież będziecie nam podawać tyle samo danych, co teraz, czyli e-mail (ale musi być prawdziwy). 

Drodzy Czytelnicy, redakcja POLITYKI.PL – co już Państwo najpewniej zauważyli – zmodyfikowała sposób komentowania wpisów na blogach portalu, wprowadzając wymóg zalogowania się kontem z portalu Polityka.pl. Zmiana została wprowadzona ze względu na konieczność walki ze spamem – problem przy obecnym mechanizmie wciąż narastał, co skutkowało m.in. opóźnieniami w publikacji Państwa komentarzy. Dodatkową korzyścią jest likwidacja captchy (czyli często nieczytelnych liter, które należało przepisać przed publikacją komentarza).

Rejestracja (bezpłatna!) w portalu nie zajmuje więcej niż kilka minut. Wystarczy się raz zalogować, żeby komentować wpisy na wszystkich blogach POLITYKI.