Kate w Katowicach

Recital Kate Liu w NOSPR pozwolił jeszcze raz stwierdzić, że mamy do czynienia z pianistką bardzo szczególną. Choć nie miała dziś łatwego zadania.

Jest  to w końcu artystka bardzo młoda – ma zaledwie 21 lat. Można się domyślić, że nie miała zbyt wielu okazji, by dać recital w sali, która nie tylko jest duża, ale też charakteryzuje się tym, że publiczność całkowicie otacza scenę – siedziała dziś również z tyłu sceny, pod miejscem na organy. Może to stresować i rozpraszać nawet o wiele bardziej doświadczonych solistów. Tym bardziej, że akustyka sali przy zapełnieniu publiczności mogła stanowić dla niej pewną niespodziankę. A jest to artystka, dla której tak ważne jest odnalezienie właściwego dźwięku, właściwej przestrzeni. Dopiero w drugiej części koncertu udało się jej to chyba w pełni.

Być może inne są odczucia tych, co siedzieli na parterze. Na I balkonie odbierałam jej grę oczywiście zupełnie inaczej, niż w Filharmonii Narodowej z XIII rzędu. Bardzo dokładnie pamiętam z konkursu wszystko, co grała; w pierwszej części były to: Ballada f-moll, Mazurki op. 56 i Polonez-Fantazja. Mimo „sąsiadów” w sumie liczniejszych niż na całym konkursie, były to wciąż przejmujące interpretacje.

Druga część była już absolutnie bez zarzutu – pianistka najpierw oczarowała nas Nokturnem H-dur op. 62 nr 1, a potem Sonatą h-moll. I choć może nie było aż tak mistycznie jak podczas konkursu (miałam wrażenie, że część trzecia, powolna, została tym razem zagrana trochę szybciej), to i tak było przepięknie. Zwłaszcza piana były wspaniale cieniowane.

Publiczność przyjęła amerykańską artystkę więcej niż życzliwie, owacją na stojąco. Doczekała się trzech bisów: najpierw tego (choć pod linkiem zostało to nazwane Preludium h-moll, jednak zostało to oparte na Preludium e-moll z I tomu Wohltemperiertes Klavier), potem powrotu do Chopina – zabawnego i pełnego wdzięku Walca F-dur, wreszcie Dziewczyny o włosach jak len Debussy’ego (a właśnie chwilę wcześniej, gdy zastanawiałam się, kogo jeszcze poza Chopinem chciałabym w jej wykonaniu usłyszeć, pomyślałam m.in. o Debussym). Później, wciąż w koncertowej sukience z odkrytymi ramionami, Kate siedziała chyba godzinę jeszcze przy stoliku w foyer, podpisując chętnym programy (płyty przecież jeszcze nie ma żadnej), a ustawiła się do niej chyba cała prawie publiczność obecna tego wieczoru. A propos nagrania, koncert został zarejestrowany i ma zostać wyemitowany w Dwójce. A najbliższe plany Kate są takie.

Co do kolejnych występów w NOSPR, zostało jej przekazane życzenie szefa orkiestry Alexandra Liebreicha, że chętnie wykonałby razem z nią cokolwiek, niekoniecznie Chopina. Byłoby to oczywiście możliwe – repertuar koncertów ma taki. Entuzjazm wśród nas, towarzyszących młodej artystce po koncercie, wzbudził zwłaszcza II Koncert Prokofiewa – rzadko grywany, pewnie dlatego, że jest bardzo trudny. Może udałoby się go zagrać?

PS. Bardzo się uśmiałam czytając tę historię. Jak również odnośnik mnie dotyczący w samym haśle Wiki. Robię w zawodzie 40 lat, pracowałam przez dekadę w największej polskiej gazecie i ponad dekadę w paru najważniejszych polskich tygodnikach i potrzebne jest źródło, czy jestem znanym krytykiem. Sorry za prywatę, ale można się naprawdę ubawić. Zresztą jeśli ktoś uważa, że jestem zbyt małym autorytetem, może dodać opinie chociażby członków jury takich jak Piotr Paleczny czy Janusz Olejniczak.