Więcej Szymanowskiego!
Tak apelował w przerwie dzisiejszego koncertu w Filharmonii Narodowej (w okolicznościach towarzyskich) dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza Paweł Potoroczyn. Koncert wiązał się z 15-leciem tej instytucji.
Trzeba przyznać, że o Szymanowskiego IAM dbał całkiem nieźle; w tym roku dorzucił się do świetnej premiery Króla Rogera w Covent Garden. Dzisiejsza prezentacja jego twórczości w wykonaniu orkiestry Filharmonii Narodowej pod batutą Jacka Kaspszyka wszechstronnie ukazała trzy jego twarze, acz nie chronologicznie. Na początek jednak pojawiła się twarz najwcześniejsza w Uwerturze koncertowej op. 12 z 1913 r., pisanej jeszcze pod wpływem Richarda Straussa. Dużo było tam krzyku – owszem, to jest tak gęsto napisane, ale trochę więcej precyzji by się przydało.
Później skoczyliśmy do jednego z ostatnich dzieł kompozytora, II Koncertu skrzypcowego (1933). Pozostał on i pozostaje chyba wciąż w cieniu w stosunku do baśniowego I Koncertu; osobiście bardzo go lubię, główny, śpiewny temat wyłaniający się jakby z mgły, pewne nawiązania do góralszczyzny, przeplatanie się nastrojów poetyckich z motorycznością, ruchem. Brytyjska skrzypaczka Tasmin Little grywała już Szymanowskiego wcześniej, nagrywała go nawet, a z muzyki polskiej znany jest jej jeszcze Koncert Karłowicza, który słyszałam w jej wykonaniu w Londynie (też z Jackiem Kaspszykiem przy pulpicie). Niestety, z Szymanowskim było tak jak z tym Karłowiczem – to skrzypaczka typu solidna firma, gra wszystko porządnie, ale trochę sztywno, poezji tam brak.
Wszelkie braki zostały nam wynagrodzone w drugiej części, gdy cofnęliśmy się do środkowego, „orientalnego” okresu twórczości Szymanowskiego – III Symfonii „Pieśń o nocy”. Dyrygent przyznaje, że to jego ukochany utwór tego kompozytora i widać, że o ile do poprzednich utworów można było mieć zastrzeżenia, to ten wypieścił. Solistą był Rosjanin Dmitry Korchak (czyli Dmitrij Korczak), młody, ale z mocną już biografią i ładnym głosem; nawet nieźle sobie poradził z polską wymową (douczył się na próbach). Że był chwilami zagłuszany przez orkiestrę i chór, to nie z jego ani orkiestry winy; po prostu niestety to jest tak napisane. Można więc wybaczyć.
Swój jubileusz IAM uczci jeszcze jednym koncertem w FN, obchodząc zarazem 80. urodziny Andrzeja Czajkowskiego. A ja wrócę do Szymanowskiego w niedzielę, w Krakowie na Królu Rogerze (dziś odbyła się pierwsza premiera).
Komentarze
Byłem bardzo rozczarowany grą Tasmin Little. To wszystko było powierzchowne, jakoś bezbarwne, byle jakie. Być może słuchałem tego wykonania przez pryzmat wcześniejszych swoich doświadczeń koncertowych z udziałem tej skrzypaczki, stąd może nadmierny krytycyzm. Wydarzeniem wieczoru była za to rzeczywiście III symfonia (którą osobiście bardzo, bardzo lubię – bo ja z tych co „lubią” a nie „znają się”). A potem niestety nastrój prysł: włączyłem telefon i zostałem zbombardowany tragicznymi newsami…
Druga czesc urodzinowych pobutek 14 XI
No 1 Lisa Otto https://www.youtube.com/watch?v=8BJvdhGR9-k
No 2 L. Kogan https://www.youtube.com/watch?v=jbMd33HVABo
Zmiana w ostatniej chwili – mial byc Faust Wieniawskiego – nawet nie wiedzialem, ze Wieniawski cos takiego sprokurowal 🙄 No, ale jak Szymanowski, to Szymanowski.
Kogan, Andrei Mytnik, Live recording, May 1953
Na jutro czlonkowie rodzin znanych kompozytorow – wszyscy tez z czternastego 🙂
😥
https://www.youtube.com/watch?v=BEcSQ8BTlPQ
Ach… co za straszny dzień. Trudno nawet powiedzieć dzień dobry… Ja się dowiedziałam już po napisaniu tego wpisu, ale zostawiłam taki, jaki jest.
Zyjemy, Pani Kierowniczko. Cichutko tak jakos, ale zyjemy!
Tereniu, jak mówią na zaprzyjaźnionym blogu – kciukotrzymanie za Was nieustające!
Mam też nadzieję, że u PMK wszystko w porządku…
Wszystko OK, dziękuję za pamięć!
Dzięki za głos 🙂