Wspaniali młodzi

Kissinger Sommer – to festiwal, na którym zawsze muzyczna młodzież była obecna – to była przez 30 lat idee fixe odchodzącej szefowej Kari Kahl-Wolfsjaeger. Dziś wystąpiło paru solistów wciąż młodych, ale bardzo uznanych.

Przed koncertem, na którym owi soliści wystąpili z Orchestre National de Lyon pod batutą również dość młodego (rocznik 1980) łotewskiego dyrygenta Andrisa Pogi, wspomniana szefowa wyszła na estradę i ogłosiła, że po tragedii w Nicei, w której zginęło wielu rodaków muzyków orkiestrowych, ale także Niemców, poświęcają ten koncert jej ofiarom. Przypadkiem więc pasował tytuł pierwszego z wykonanych utworów: koncertu na perkusję i orkiestrę Tears of Nature nowojorskiego Chińczyka Tana Duna, napisany specjalnie dla austriackiego perkusisty Martina Grubigera. Nie jest to jednak dzieło smutne mimo owych tytułowych łez, lecz w skrajnych częściach żywe, w środku kontemplacyjne, z dość łatwymi tematami, ale o posmaku orientalnym. Solista w pierwszej części gra głównie na kotłach, choć rozpoczyna od uderzanych o siebie kamieni (ładny efekt), w drugiej – na marimbie, w trzeciej – najpierw na ksylofonie, później na różnych instrumentach. Grubiger ma co prawda 33 lata, ale wygląda dużo młodziej. Gra fantastycznie. Mówi o sobie, że już jako kilkulatek wiedział, że perkusja – to dla niego. To się czuje, tę naturalność i temperament.  Dostał wielkie brawa (z tupaniem).

Druga solistka za miesiąc kończy 30 lat (i też na to zupełnie nie wygląda) – jak dotąd znałam tylko jej nagrania, bo nigdy jeszcze nie była w Polsce, więc teraz miałam okazję po raz pierwszy posłuchać jej na żywo. Dobre wrażenie, jakie się ma z nagrań Norweżki Vilde Frang, nie zawodzi, nawet jest jeszcze lepiej. To artystka, która potrafi i subtelnie śpiewać, i grać energicznie – Koncert skrzypcowy Brittena jest takim utworem, w którym potrzebne jest jedno i drugie, natchniona poetyckość i zadziorność iście prokofiewowska. Można było się tylko zachwycić, i też reakcja publiczności była bardzo żywa. Vilde Frang całkiem niedawno, parę miesięcy temu, wydała u Warnera plytę z tym utworem, na której znajduje się jeszcze popularny Koncert Korngolda.

Drugą część koncertu wypełniła VI Symfonia Czajkowskiego – zagrana porządnie, ale czegoś tam brakowało. Za parę dni będzie Czajkowski w wykonaniu rosyjskim i będzie można spodziewać się więcej.

W oba weekendowe dni – koncertowe maratony. Będę śledzić – jestem tu do przyszłego piątku. To ostatni taki festiwal w tym miejscu. Kari Kahl-Wolfsjaeger zajmie się teraz swoim nowym festiwalem w Monachium, którego pierwsza edycja ma się odbyć w maju przyszłego roku.