Młode płyty

Dostaję często płyty przysyłane mi przez młodych artystów. Od czasu do czasu udaje mi się znaleźć chwilę, żeby coś z nich przesłuchać – często to bardzo ciekawe spotkania.

Na początek więc Trio LaflammeFriedrich Kuhlau, Carl Maria von Weber, Carl Czerny, Coviello Classics 2017. Płyta wyszła jeszcze w lipcu, ale Katarzyna Drogosz, polska członkini międzynarodowego tria, wręczyła mi ją, kiedy się spotkałyśmy w grudniu na koncercie Les Musiciens du Louvre, na którym grały w zespole dwie pozostałe członkinie: flecistka Annie Laflamme i wiolonczelistka Dorothea Schönwiese. „Niekoniecznie do recenzji, po prostu dla przyjemności” – skomentowała pani Kasia. Przyjemność rzeczywiście jest. Trochę podobna do tej płynącej z kameralnych koncertów na Chopiejach, bo płyta eksploatuje poniekąd chopinowskie korzenie – styl brillant. Nazwiska Kuhlaua i Czernego zna każde dziecko bębniące ich dydaktyczną twórczość na pianinie. Te utwory są poważniejsze, trochę czuje się jeszcze posmak Beethovena (zwłaszcza w zamaszystej Fantazji Czernego), ale i powiew wczesnego romantyzmu, zwłaszcza u Webera oczywiście. Odrobina patosu, ale odtworzonego z humorem, przydaje jeszcze wdzięku.

Cofamy się o parę wieków, by spotkać się z kolejnym młodym interesującym klawesynistą Maksymilianem Święchem, który własnym sumptem (dzięki crowdfundingowi) wydał ostatnio debiutancką płytę Clavicembalisti XVII. Nietrudno się domyślić, że ta siedemnastka dotyczy wieku, choć najstarszy z wykonywanych na płycie kompozytorów, Luzzasco Luzzaschi, działał jeszcze w szesnastym (jego twórczością interesował się Gesualdo). Są też tu m.in. Giovanni Gabrieli, Giovanni Picchi, Bernardo Pasquini, Luigi Rossi, Tarquinio Merula, Girolamo Frescobaldi – aż po Alessandra i Domenica Scarlattich, działających już częściowo w wieku XVIII. Wszystko wykonane na kopii XVII-wiecznego klawesymu Guarraciniego. Święch działa w Poznaniu, ukończył tamtejszą Akademię Muzyczną, organizuje koncerty i ostatnio założył zespół Musica Graciana, który właśnie pod koniec stycznia wystąpi dwa razy w CK Zamek. Nie wiem, czy płyta ma tylko charakter demo, czy gdzieś fizycznie można ją nabyć, ale wirtualnie bardzo dużo jest nagrań pana Maksymiliana na YouTube, i to rzeczy bardzo różnych, w tym zapomnianej muzyki polskiej. Gra on także na pozytywie i buduje instrumenty.

Teraz zostaniemy przy dawnym instrumencie, ale poszybujemy w przyszłość. Parę miesięcy temu otrzymałam intrygującą przesyłkę w formie kartonowego pudełka, do którego przyczepiony był gwizdek w kształcie różowych ust. W środku była płyta Mai Miro-Wiśniewskiej De arte respirandi – projekt bardzo szczególny. Pani Maja gra na traverso, instrumencie o brzmieniu bardzo intymnym, które w zespole potrafi być mało słyszalne, ale solo, w nagraniu, pojawiają się w nim poszumy prawie jak w japońskim shakuchashi. Tak jest na tej płycie, zwłaszcza w utworach zawierających warstwę elektroniczną – bo choć to instrument barokowy (artystka jest też członkinią gdańskiego zespołu barokowego Silva Rerum, który organizuje tam festiwal Cappella Angelica w Kościele Mariackim), to ta właśnie płyta poświęcona jest muzyce współczesnej, sześciu dziełom kompozytorów amerykańskich, niderlandzkich i polskich, w tym utworom napisanym specjalnie dla tej flecistki. Przeplatane są one fragmentami starych traktatów o oddychaniu. Tutaj można przeczytać o płycie więcej i posłuchać próbek; od siebie skomentuję, że owe traktaty, czytane przez aktorkę Teatru Wybrzeże, są zabawne, ale właściwie jak dla mnie niekonieczne, ponieważ muzyka sama w sobie jest bardzo interesująca, buduje specyficzny świat dźwięków miękkich, delikatnych i – właśnie – kształtowanych przez oddech.

Na pewno cdn.