Piękno jest nietrwałe
Taka jest z grubsza wymowa ostatniego utworu wykonanego na zakończonym właśnie festiwalu Actus Humanus, po raz drugi w odsłonie Resurrectio.
Najpierw jeszcze o ostatnim koncercie popołudniowym. Wykonano na nim sześć duetów na skrzypce i altówkę zapomnianego dziś Antonia Bartolomea Bruniego. Urodzony w rok po Mozarcie, działający w Paryżu, przeżył tam rewolucję francuską i stał się jej zwolennikiem, ale później popierał także Napoleona. Skutki były różne i ostatecznie kompozytor zmarł w zapomnieniu we Włoszech. Ale jego muzyka jest zbyt dobra, by o niej całkiem zapomnieć. To czysty klasycyzm, ale z włoskim posmakiem i rozmachem; duety dają duże pole do popisu obu instrumentom, których rola, co ciekawe, jest równoważna. Mamy tam klasyczne formy allegra sonatowego, wariacji i oczywiście tańce; poza menuetem, typowym dla epoki, jako pierwsza część czwartego z duetów pojawia się elegancki polonez.
Utwory te są również o tyle wdzięczne, że zawierają cały urok muzykowania domowego. A było to muzykowanie nawet w rodzinie, ponieważ grali ojciec i córka: Dymitr Olszewski, altowiolista znany z Arte dei Suonatori i wielu innych zespołów barokowych, i skrzypaczka Katarzyna Anna Olszewska, 23-letnia studentka studiów magisterskich w Akademii Muzycznej w Krakowie u Sirkki-Liisy Kaakinen. Co ciekawe, stali się oni również kolegami z uczelni, ponieważ Dymitr Olszewski po latach zapragnął uzupełnić studia o regularny kurs skrzypiec barokowych i robi licencjat. To też obraz rozwoju naszego życia muzycznego: kiedy studiował, razem zresztą z Aureliuszem Golińskim, twórcą i szefem Arte dei Suonatori, w pewnym momencie stwierdzili, że interesuje ich wyłącznie barok, a w Akademii Muzycznej się go nie nauczą, więc po prostu rzucili ją i studiowali muzykologię, założyli zespół i dokształcali się sami od zapraszanych przez siebie gości ze świata. Efekt w przypadku Golińskiego jest taki, że obecnie – bez oficjalnego ukończenia studiów instrumentalnych – jest profesorem w Kopenhadze i ma tam duży autorytet. Dziś, jak widać, jest już inaczej i jest się u kogo uczyć także w Polsce.
Koncert finałowy wypełniło oratorium młodego Haendla Il trionfo del Tempo e del Disinganno. Było ono wykonane na Misteriach Paschaliach niemal dokładnie pięć lat temu. Jak można przeczytać, nie tylko wówczas również było zimno, ale i wykonanie było także znakomite. Dzisiejsze było nie gorsze, momentami może nawet lepsze? Ottavio Dantone prowadził pewną ręką od klawesynu swoją Accademia Bizantina nie mniej energetycznie niż wówczas Antonini. Cały komplet solistów był naprawdę znakomity. Monica Piccinini (Bellezza) występowała u nas już kilka razy i za każdym razem była coraz lepsza; jeszcze kilka lat temu opisywałam, że była „w porządku, ale trochę blada”, potem, że „delikatna”, wreszcie trzy lata temu już, że „śpiewała znakomicie, z wyrazem i piękną dykcją”. I tak było i teraz. Znana jest nam oczywiście dobrze śpiewająca altem Delphine Galou (prywatnie małżonka Dantone), która jako Disinganno (w dokładnym tłumaczeniu Rozczarowanie) odwaliła kawał aktorstwa, ukazując uśmieszek pełen wyższości pt. ja wiem lepiej, ale też głosowo tym razem nie zawiodła. Bywał także już u nas świetny szwedzki tenor Martin Vanberg, ostatni raz choćby rok temu na AH Resurrectio w Resurrectio Haendla, także z Ottavio Dantonem. Jedną ze śpiewaczek usłyszeliśmy po raz pierwszy: młodą sopranistkę austriacką Sophie Reinert. Znakomita! Bogaty brzmieniowo, mocny i ciepły głos, duża siła ekspresji. W życiorysie można przeczytać o imponująco szerokim jej repertuarze: od Purcella poprzez Mozarta i Wagnera po Marka-Anthony’ego Turnage’a. Tylko podziwiać.
A więc piękno przemija (taki morał libretta, którego autorem była ma się rozumieć osoba duchowna – kardynał Benedetto Pamphili), więc przeminął i ten festiwal. Teraz trzymamy kciuki za kolejne edycje.
Komentarze
Pobutka!
https://www.youtube.com/watch?v=r-j2h066IzE
Dzisiaj są urodziny wspaniałego pianisty Piotra Anderszewskiego !! Czy ktoś ma jakieś przecieki odnośnie Jego koncertów w Polsce w sezonie 2018-2019 ?? ( Oczywiście oprócz tego w Warszawie 3 czerwca 2018)
Dzień dobry 🙂
No to wszystkiego najlepszego dla PA. Za rok będzie okrągło…
Koleżanki wybierają się do Londynu na Wariacje nt. Diabellego, do których ostatnio wraca 🙂
Z innej beczki – miałam już to wcześniej napisać. Niedawno dyskutowaliśmy tu, dlaczego w Polsce nie grywa się np. Rimskiego-Korsakowa. Okazuje się, że kiedy Dwójka chciała zrobić transmisję tego koncertu z Festiwalu Beethovenowskiego, to Rosjanie zażyczyli sobie 47 tys. zł za prawa 🙁 I tak jest ze wszystkim. Mamy więc odpowiedź, dlaczego nie grywa się różnych rzeczy – jak zwykle: jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze 😈
Teraz pewnie Filharmonia Poznańska będzie musiała poszukać jakiejś kasy, żeby móc wydać płytę z tego koncertu.
@DS
Z ciekawości. Za jakie prawa? Bo autorskie majątkowe wygasły 70 lat po jego śmierci.
Do nut. Wydawca wypożycza partyturę i głosy (instrumentalne i wokalne). Nasz CBN, czyli Centralna Biblioteka Nutowa przy Polskim Wydawnictwie Muzycznym, też lubi sobie dość słono naliczać, ale chyba nie aż tak.
Do nut, czyli do czego? Bo partytury to chyba można w internecie zdybać 🙂
E, no, nie wszystko jest w internecie. Tak dobrze to nie ma.
Porankowe GrandePiano 😉
https://www.youtube.com/watch?time_continue=3&v=3_52q0djIrA
Bardzo fajne 🙂
Akurat Rimskiego-Korsakowa jest w internecie tyle, że można grać pięć sezonów. 🙂
Same rzetelne wydania, rosyjskie, wolne od zaiksów. Gdyby wziąć i posadzić kilku studentów, żeby przepisali w komputer i wydrukowali, to by sprawa była załatwiona. Jasne, nikt tak nie robi, bo zwykle taniej jest wypożyczyć albo kupić. A jak nie jest taniej, to nie ma takiego zwyczaju. Taka blokada mentalna – za nuty „się” zawsze płaci, bo jak „się” nie zapłaci, to jest piractwo. Przerabiałem to. 😛
A propos wydatków to tegoroczna współpraca Festiwalu Misteria Paschalia z telewizją Mezzo kosztowała Kraków 70 tys. euro (nie licząc 15 tys. euro w barterze).
Ładnie. 👿
Ale za to nie ma reklam między częściami, tymi co to się nie klaszcze. 😛
Bo to chyba rzeczywiscie jest piractwo… 🙂
@Mateusz Borkowski,
nawet jeśli, to właśnie dzięki temu zeszłoroczne transmisje można od kilku miesięcy oglądać do woli na YT, łącznie ze wspaniałym Monteverdim w wyk. Le Poème Harmonique. Pewnie zresztą nie byłoby tak wystawnie (jeśli w ogóle byłoby), gdyby rzecz miała się ograniczyć do jednorazowego występu w kościele…
Ale z jednym aspektem tej krytyki akurat się zgadzam. Jak ciągle słyszę, Capella Cracoviensis prezentuje wysoki poziom, występuje w Wiedniu, a na Misteriach Paschaliach, pod własną marką, o ile wiem, jeszcze jej się nie zdarzyło – nie mówiąc o transmisji w „Mezzo”… Po 15 edycjach wciąż mamy „wypas” dla, niewątpliwie bardzo wybitnych, zagranicznych artystów, dodatkowo napędzany absurdalnym nieco „wyścigiem zbrojeń” z Gdańskiem i Panem Berkowiczem. Hostess szczęśliwie nie ma…
Lisku, piractwo to rzecz śliska i skomplikowana. Na przykład w USA można spędzić część życia w więzieniu federalnym za handlowanie niektórymi płytami Naxos. W Kanadzie nie, w Meksyku nie, a tam owszem, bo to bywa Zbrodnią. Rosyjskich przepisów, przyznaję, nie znam. Znam polskie i w zgodzie z nimi, wbrew temu, co można usłyszeć od wynajętych (lub głupich) ozdób palestry, mogę sobie komercyjnie grać z nut, do których prawa majątkowe wydawcy wygasły. Nikogo nie powinno obchodzić czy je kiedyś kupiłem, czy złupiłem na wojnie, czy ściągnąłem z internetu. Jeśli nie napiszę, że to kompozycja moja czy kolegi, tylko Rimskiego-Korsakowa, to wszystko będzie w porządku. Jeśli chciałbym do tej muzyki śpiewać poezje własne (nie bójcie się, to tylko dla potrzeb niniejszego wywodu), wypadałoby jeszcze załatwić zgodę aktualnego dzierżyciela praw osobistych, kimkolwiek jest. A jak chcę nuty nowe i piękne, to trzeba zaplacić wydawcy tyle, ile sobie życzy. Większość chce i płaci, PKB rośnie i to jest chyba dobra wiadomość. 🙂
Wracając na chwilę do emocji festiwalowych – krakowskich Misteriów – Paschaliów muszę napisać, że nie lekceważąc profesjonalizmu angielskich zespołów i solistów największe, wstrząsające wrażenie zrobił na mnie (znowu!) Le Poème Harmonique Vincenta Dumestre`a, zasilony przez znakomity chór Les Cris de Paris. Powodem sukcesu był świetnie przemyślany „scenariusz” koncertu, który rozpoczął się radosną odą Purcella o przyjemnościach i muzyce, by przez odę Clarke`a napisaną z okazji śmierci Purcella pogrążyć się w rozpamiętywaniu „nietrwałości piękna” i ludzkiego życia w żałobnej muzyce tegoż ( Funeral Sentences for the death of Queen Mary)
Sposób wyartykułowania nastroju muzyki, pauz, akcentów i rozplanowanie kulminacji było niezrównane!
Tu też pozwolę sobie przytoczyć jedyny argument obrony zasadności płacenia za transmisję Mezzo. 😉 Artyści wiedząc, że „to idzie w świat” dali z siebie „to co najlepsze”…
Na Youtubie można znaleźć fragmenty koncertu, bowiem zespół Dumestra nagrał ten program rok temu na płytę. Może więc Oda Clarke`a jako najmniej znana: https://www.youtube.com/watch?v=hpIvSyLBMkY
Nie przeczę, jednak, co publicznie skomentowałem w Dzienniku Polskim, i za co jestem obecnie dyskredytowany, dziwi mnie to, że wśród trzech transmisji nie znalazł się koncert ze zrekonstruowanym dziełem Wacława z Szamotuł przygotowany przez Agnieszkę Budzińską-Bennett. KBF argumentuje, że Mezzo promuje Kraków i Misteria, ja uważam, że promuje przede wszystkim tych świetnych zagranicznych artystów. Temat pozostawiam więc do rozwagi.
W dyskusji o „prawach”, przypomnę historyjkę patolo, sprzed lat (teraz się to chyba rozlazło, sądząc po objawach): wiele lat temu pewien francuski wydawca wygrzebał w archiwach tutejszej Biblioteki Narodowej egzemplarz ostatniej opery Rameau („Les Boréades”) i sobie zaklepał, żądając potem ciężkiej kasy za wszystko, czym na lata zablokował wykonania utworu. Przez jakiś czas grać to mógł jedynie Gardiner, który w to zajrzał wcześniej i opatentował niby to „swoje” wydanie. Z tego też powodu w pierwszym wydaniu jego genialnego nagrania dla Erato nie ma libretta, bo firmy nie było na to stać.
Sam miałem kiedyś do czynienia z wdową po pewnym pisarzu, która zażądała od wydawcy takiej forsy za prawo do przekładu – choć nie był to Dan Brown – że wydawca machnął ręką. Nie zarobić mógł, dopłacać mu się nie chciało.
Rzucanie misiami to dopiero początek… Kolejny stopień wtajemniczenia polega na pisaniu zaimków od dużej litery (On, Jego koncerty…). To już najwyraźniej pasowanie na boga!
No więc gdy chodzi o Jego 😉 nowe płyty, to Alpha wydała właśnie Kwintet op. 57 Szostakowicza z Nim 😉 i jakimś tam kwartetem 😉
Ten jakiś tam kwartet to właśnie przed chwilą słyszałam, o czym w nowym wpisie 😉 Wracając zaś do Korsakowa, to płyta oczywiście wyjdzie. Wszystko jest już ponoć załatwione. Wiadomość prosto z Poznania (choć z Katowic) 🙂