Miła składanka w NOSPR

Po raz drugi w Polsce, a po raz pierwszy w Katowicach odbyła się gala International Classical Music Awards – nagród przyznawanych przez międzynarodowe grono przedstawicieli pism muzycznych. Wyniki tutaj.

Osobno odbyło się ogłoszenie wyników i wręczanie nagród, a potem koncert. Siłą rzeczy był składanką bardzo różnych elementów, ale jak na taki patchwork bardzo dobrze się słuchało. Bo też taki patchwork, jakie składniki, a w tych brali udział laureaci, choć nie tylko.

Orkiestra gospodarzy – laureatka nagrody specjalnej za szczególne osiągnięcia (nawiasem mówiąc trochę to enigmatyczne określenie) – wzięła, co naturalne, udział w pięciu z siedmiu punktów programu. W pierwszej części koncertu na perkusję i orkiestrę Frozen in Time pochodzącego z Izraela Avnera Dormana (muzyka współczesna, ale lekka, łatwa i przyjemna, z efektowną partią solową) towarzyszyła młodemu (25 lat) obiecującemu perkusiście austriackiemu Christophowi Sietzenowi, który został Młodym Artystą Roku, a drugą część rozpoczęła brawurowym, drapieżnym wykonaniem Wariacji na temat Paganiniego Lutosławskiego z Szymonem Nehringiem jako solistą (kategoria nagrody: Wybitny Młody Artysta Polski). W tej samej części towarzyszyła jeszcze młodemu, bardzo muzykalnemu chińskiemu fleciście Yuanowi Yu (Odkrycie Roku) w niezwykle ciekawej muzyce, jaką jest Koncert Carla Nielsena; wykonano niestety tylko pierwszą część.

Zarówno tymi utworami, jak i ostatnim w programie – Uwerturą koncertową op. 12 Karola Szymanowskiego – dyrygował szef orkiestry Alexander Liebreich, który również został laureatem – choć z innymi zespołami (RIAS Kammerchor i Münchener Kammerorchester) – za nominowaną również do Grammy płytę z Requiem Tigrana Mansuriana (ECM). Utwór ten będzie wykonany w Katowicach w maju (ale przez NOSPR) w ramach festiwalu Kultura Natura. Szczególnie jednak interesujący był występ katowickiej orkiestry pod batutą laureata tytułu Artysta Roku, Manfreda Honecka. Austriacki dyrygent, obecnie szef muzyczny Pittsburgh Symphony, to postać wybitna. Orkiestra zagrała pod nim Fantazję „Rusałka” (na motywach z opery) Dvořáka po prostu rewelacyjnie, a podobno mieli praktycznie jedną porządną wspólną próbę.

Podobny wyczyn stał się udziałem Orkiestry Historycznej {oh!}, która dosłownie przedwczoraj dowiedziała się, że ma w ogóle wystąpić na tym koncercie, ponieważ potrzebny był zespół akompaniujący kolejnemu laureatowi, Stefanowi Temminghowi (soliście z nagrodzonej płyty zespołu Capricornus z Bazylei), grającemu na flecie prostym. Trudno było skompletować zespół na próby, a z solistą spróbowali raz na parę godzin przed koncertem. Jak na takie warunki, było znakomicie. Solista jest nieco cyrkowy i teatralny, ale technikę ma dobrą.

Jeden z punktów programu nie miał nic wspólnego z nagrodami – był to występ Belcea Quartet. To zespół, który pretekstu nie potrzebuje. Choć sąsiadujące ze mną koleżeństwo trochę narzekało na jego wykonanie I Kwartetu Janáčka, mnie właśnie spodobało się inne spojrzenie na ten utwór: mniej zamglone, żywsze, z czasem wręcz agresywnymi brzmieniami. Mniej było typowej dla tego kompozytora melancholii. Ale też wydaje się, że ta wersja lepiej pasowała do kontekstu.