30 maja 1975 r., Łódź

Niewielu już pewnie pamięta: to data ostatniego występu Artura Rubinsteina w Polsce. Nagranie tego koncertu ukazało się właśnie nakładem NIFC.

Koncert ten odbył się na 60 rocznicę powstania Filharmonii Łódzkiej, choć fizycznie miał miejsce w sali Teatru Wielkiego, która jest po prostu większa. Ale grała filharmoniczna orkiestra pod batutą Henryka Czyża. W programie znalazły się Koncert f-moll Chopina i V Koncert Es-dur Beethovena. Na bis był oczywiście Polonez As-dur.

Miałam zaszczyt być na tym koncercie, więc wysłuchanie tego nagrania to była dla mnie trochę sentymentalna podróż w przeszłość. Wielki pianista fizycznie trzymał się świetnie, wyprostowany, wygadany (to już mówię na podstawie filmu, który wówczas powstał), miał tylko coraz większe kłopoty z oczami, a poza tym palce mu się ślizgały po klawiaturze, na co jego żona Nela znalazła sposób, by opryskiwać klawiaturę lakierem do włosów – to też pokazano w tym filmie. Warto obejrzeć też jeszcze jeden film, późniejszy o parę lat, choć są tu i fragmenty tamtego występu; w 33’44” możemy zobaczyć przez chwilę znajomą osobę, aczkolwiek zapewne dla wielu nie do poznania – minęło przecież od tego czasu 45 lat… Wówczas pracował w Polskich Nagraniach, a teraz jest redaktorem tego albumu.

Na pierwszej z płyt jest Koncert Chopina, na drugiej – Beethoven i bis. Pamiętam to napięcie podczas słuchania na sali, myśl, czy aby nie zostaniemy rozczarowani. Nie zostaliśmy – była w tej grze niezwykła, młodzieńcza wciąż energia, choć z drugiej strony było dużo „sąsiadów”, ale wszystko się wybaczało. Zwłaszcza w Polonezie – pamiętałam, że były tam wręcz klastery, ale nie pamiętałam, że było ich aż tyle. Ale mimo to można się wzruszyć. W Koncercie Chopina ogromnie mi się spodobał „chwyt” z wejściem I tematu w repryzie nie subtelnie jak na początku, tylko energicznie, by potem szybko zniżyć napięcie do II tematu, lirycznego. (A róg w finale bez pudła, leciutko – można? Można!). Samo nagranie nie jest jakiejś wybitnej jakości, orkiestra brzmi jak cymbałki, ale fortepian słychać dobrze, a przede wszystkim jest to dokument wielkiego wydarzenia.