Odszedł Dominik Połoński
Właśnie parę dni temu skończył 41 lat. Od 14 lat heroicznie walczył z rakiem i zwyciężał kolejne etapy. Nie mogę uwierzyć, że tym razem się nie udało…
Piękny to był człowiek i wielki muzyk. Wspaniale obiecujący przed chorobą, kiedy daliśmy mu Paszport „Polityki” – wrażliwy nie tylko na dźwięk (urodziłem się dla wiolonczeli – mawiał), ale na opowieść, jaka mieści się w każdej muzyce. Opowiadał te historie – czasem w rozmowach trochę naiwnie ubierał je w słowa, ale przede wszystkim opowiadał je grą i to już nie było naiwne, lecz po prostu piękne. Zapewne zrobiłby karierę światową – wszystko w tę stronę zmierzało.
Potem zachorował. W sposób, w jaki wychodził z tej choroby, wyrywał się wręcz, i to od początku do końca własną siłą woli, trudno uwierzyć. Pamiętam, że kiedy napisałam o tym artykuł, pojechawszy z nim wcześniej do Lackendorf do Martina Buscha, który pomógł mu w tym, posypały się listy i telefony jak po żadnym innym moim tekście. Odzywali się ludzie, którzy sami lub ich bliscy przechodzili podobne dramaty i szukali sposobu wyjścia z nich.
Ostatnią z serii operacji przypłacił wówczas paraliżem lewej strony ciała. To, że w końcu zaczął chodzić, że nauczył się wykonywania tylu czynności jedną, prawą ręką, też było nieprawdopodobne. Ale to było dla niego za mało – chciał wrócić do gry na wiolonczeli. Nie wyobrażał sobie bez tego życia. Najpierw miał nadzieję, że uda mu się uruchomić lewą rękę na tyle, żeby się przestawić na granie w odwrotną stronę, ale to było zupełnie nierealne – ręka nie chciała ruszyć. Przeżył to strasznie, ale znalazł wyjście. Otóż zacznie współpracować z kompozytorami, żeby pisali utwory specjalnie dla niego, uwzględniając jego ograniczenia. Pierwsza, która dała się namówić, to była Olga Hans, koleżanka z łódzkiej uczelni. W 2009 r. odbył się wielki powrót na scenę.Tak to wyglądało. A potem pisali dla niego kolejni kompozytorzy: Sławek Zamuszko, Artur Zagajewski, Andrzej Kwieciński, Slawomir Kaczorowski i inni… Zgromadził całą kolekcję utworów z orkiestrą, z fortepianem, kameralnych… A także spowodował spotkanie z inną nietuzinkową solistką. Tutaj ten utwór. Chciał zrobić płytę, ale nie wyszło.
Cały czas, kiedy mógł, uprawiał działalność pedagogiczną, kursując między Łodzią a Krakowem, prowadząc letnie kursy mistrzowskie. Jak pomyślę choćby o tych wszystkich przejazdach, też wydaje się to niewiarygodne. Śledził Konkursy im. Wieniawskiego i Konkursy Wiolonczelowe im. Lutosławskiego i bywał ich komentatorem dla Dwójki. Żył muzyką na wszelkich możliwych płaszczyznach. I inspirował innych.
Ostatni raz słyszałam go w październiku. Nie wspomniałam w tamtym wpisie o tym, że zaniepokoiło mnie, jak wstawał i schodził ze sceny. Miał kłopoty typu epileptycznego, co po takiej operacji mózgu jest właściwie nie do uniknięcia, i nasilało się to z czasem. Już od jakiegoś czasu się skarżył, że nie można dobrać leków, żeby to opanować. Potem okazało się, że jest wznowa… Tyle razy z takich tarapatów wychodził. Tym razem nie wyszedł. Bardzo smutno.
Komentarze
NON!!! Nie Dominik!!!
I jeszcze trochę muzyki:
https://www.youtube.com/watch?v=Vfc5jb2AquQ
https://www.youtube.com/watch?v=P_Vy4g-NnZg
https://www.youtube.com/watch?v=r_OahGHiICM
Uwielbiam tego Brahmsa.
A teraz na Rok Debussy’ego:
https://www.youtube.com/watch?v=X5ifyqgnZiM
https://www.youtube.com/watch?v=89Yf1TpGMtw
https://www.youtube.com/watch?v=CXVMTJytM9A
Tak, Tereniu, strasznie boli.
Ano, boli. I takie niedowierzanie.
No właśnie, bo on nas przyzwyczaił, że ze wszystkim sobie radzi…
A w radiowej Dwójce wieczór z Johnem Eliotem Gardinerem przerodził się w bardzo smutny, ale piękny wieczór Dominika Połońskiego. Właśnie idzie sonata Brahmsa op. 78, wcześniej był też Schumann – m.in. Koncert op. 129.
Niewiele jest tych nagrań. Tego Brahmsa podrzuciłam wyżej, to z jednej płyty, Schumann -z drugiej. I to wszystko. Jeszcze mam taką płytę z Konkursu im. Lutosławskiego, gdzie Dominik gra Sonatę C-dur Prokofiewa. Pięknie ją grał. Ale miał przed chorobą naprawdę ogromny repertuar i niestety mało co się uchowało.
Jego kameralny koncert na Słupeckiej – artysta był wtedy wciąż w pełni formy – będę pamiętał zawsze. Bo wielkie to było przeżycie.
Dobrze, że uchowało się choćby to: https://www.youtube.com/watch?v=clmjxWWmvBM
Grał u nas właśnie Prokofiewa, a na bis to:
https://www.youtube.com/watch?v=tQIQ9a-8o08
Akustyka w naszej sali multimedialnej zupełnie nie jest koncertowa, ale on sobie i z tym poradził.
Znalazłam też Prokofiewa:
https://www.youtube.com/watch?v=POptLsy5UuA
https://www.youtube.com/watch?v=bkEwslYLZnE
https://www.youtube.com/watch?v=N8gmnZYVIps&index=3&list=UUFGVC4pZT5LiFKkSeiZHEKg
A tutaj zwiastun filmu dokumentalnego o Dominiku, który powstał 2 lata temu, i nawet był gdzieś nagrodzony – niestety całości nie ma w sieci.
https://www.youtube.com/watch?v=AjgGhLz9SQ0
Pamiętam Dominika z tego konkursu w 99 roku. Był zachwycający pod każdym względem, w finale grał, a z zasadzie śpiewał na wiolonczeli Schumanna… Szkoda wielkiego talentu i zapewne wielkiej kariery, ale Dominik dał wielu ludziom więcej niż cudowną muzykę, dał wielki przykład i nadzieję. Może to jakaś pociecha…, wierzę też, że miał spełnione życie.
Artykuł Pani Doroty też dobrze pamiętam i dziękuję.
Wspaniały wywiad: https://www.polskieradio.pl/8/2384/Artykul/987542,Dominik-Polonski-chce-wiecej
Coś źle podlinkowałam, chodzi o reportaż „Chcę więcej”. Na YT jest fragment: https://www.youtube.com/watch?v=k3s_8oM48LU
Eh, to se ne vrati. Dominik byl JEDYNY! Nagran rzeczywiscie za malo, i (z) przed, i (z) po. Takie to wszystko ulotne, te dzwieki.
Na przykład Koncert Haydna chyba się niestety nie zachował…
Wspaniały muzyk. Wielokrotnie słuchałem w salach koncertowych. Bardzo bardzo smutno.
Dobrze, że był. Zostanie na zawsze w pamięci ludzi, którzy go znali i słuchali. I jego muzyka też!
Jestem tak samo zaskoczona i zasmucona.
Myślałam, że najgorsze ma już za sobą.
No cóż, z tą chorobą nie tak łatwo…
Mam takie poczucie, jak dwa miesiące temu po odejściu Wandy Wiłkomirskiej, czy te parę lat temu w związku z naszą Kingą – że bez tego człowieka świat jest gorszy i smutniejszy.
Jadę zaraz do Krakowa na Sinfonietta Festival, sympatyczny program ma w tym roku:
http://sinfonietta.pl/sinfonietta-festival-2018/
ale straciłam humor kompletnie.
Nie wiem, czemu to schowano:
http://wyborcza.pl/7,113768,23572861,zmarl-dominik-polonski-byl-genialnym-wiolonczelista-ktory.html
Jest tam parę błędów. Martin Busch (nie Bunsch) nie jest naprawdę „rolnikiem ze Schwarzwaldu” (sam się tak nazywał), ale psychologiem, który studiował też nauki polityczne i wiedzę o sporcie, która pozwalała mu na łączenie pracy psychologicznej z ruchową u pacjenta.
Pisałam o nim (w sumie napisałam na papier trzy teksty o Dominiku), a na blogu jeszcze:
https://szwarcman.blog.polityka.pl/2009/02/10/w-pewnym-starym-mlynie/
I jeszcze tu: https://szwarcman.blog.polityka.pl/2009/02/13/byc-zrownowazonym-muzykiem/
„życie to nie jest bicie serca… a w ograniczeniu jest i jakaś moc”…
niezwykli artyści a czasem i najzwyklejsi ze zwyczajnych ludzi rozumieją to i chcą więcej… b. smutno, że jest ich tu z nami mniej coraz… lecz… jeśli to śmierć, to ona władzę traci i w chwili tej… życie nabiera podwójnych znaczeń. bardzo ciekawy jest ten „oscarowy” reportaż o Dominiku, na stronach Radia jest też cały plik. pa pa m
Pamiętam Twoje teksty o Dominiku, pięknie o nim pisałaś. I pamiętam grę Dominika podczas konkursu tansmanowskiego: wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, że można tak grać na wiolonczeli. A on taki skromny był i oszołomiony zwycięstwem. W wywiadzie powiedział mi to, co później często powtarzał: urodziłem się dla wiolonczeli. Los okazał się wyjątkowo okrutny, nie pozwalając na wielką karierę tego wybitnego muzyka
Piękny archiwalny wywiad Jędrzeja Słodkowskiego, który też przyjaźnił się z Dominikiem:
http://lodz.wyborcza.pl/lodz/1,35135,6612222,Drugie_narodziny_Dominika_Polonskiego.html
Przepraszam, wczoraj jeszcze jakoś nie czułam się na siłach wrócić do bieżącego relacjonowania. Uzupełnię to teraz.
🙁 Fatalizm jest mi bliski.