Tajny przetarg na zarządcę

Może nie całkiem tajny, bo wisi na stronie Samorządu Województwa Mazowieckiego – jest to przecież informacja publiczna. Ale nie została szerzej ogłoszona, dopiero teraz wyszła na jaw.

Zarząd województwa podaje następującą podstawę prawną swojego działania: z ustawy o samorządzie województwa punkt „Zarząd województwa wykonuje zadania należące do samorządu województwa, niezastrzeżone na rzecz sejmiku województwa i wojewódzkich samorządowych jednostek organizacyjnych” oraz: „Do zadań zarządu województwa należy w szczególności: (…) kierowanie, koordynowanie i kontrolowanie działalności wojewódzkich samorządowych jednostek organizacyjnych, w tym zatrudnianie i zwalnianie kierowników wojewódzkich samorządowych jednostek organizacyjnych”. A także odwołując się do ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej: „Organizator może powierzyć zarządzanie instytucją kultury osobie fizycznej lub prawnej. Do wyboru zarządcy stosuje się przepisy ustawy z dnia 29 stycznia 2004 r. – Prawo zamówień publicznych (Dz. U. z 2015 r. poz. 2164, z późn. zm.)”.  I w konsekwencji do prawa zamówień publicznych – to już dotyczy samej procedury przetargowej. Niby wszystko więc zgodne z prawem. A jednak coś tu nie gra.

Marszałek Struzik, obawiając się – być może słusznie – przegranej w wyborach samorządowych, najwyraźniej zapragnął zabezpieczyć byt swojej ulubionej artystce. Dlatego uchwała o przetargu została tak sformułowana, że ktoś musiałby czytać i śledzić codziennie stronę samorządu, żeby się dowiedzieć o tym. Nazwa „Warszawska Opera Kameralna” nie pojawia się w tytule uchwały, gdzie jest tylko „samorządowa instytucja kultury”. Przetarg nie został na tyle szeroko ogłoszony, by ewentualni zainteresowani się o nim dowiedzieli. Ale już 16 lipca ogłoszono informację z otwarcia ofert. Do południa tegoż dnia przyszła jedna, od firmy Villa Arte Sp. z o.o. Cóż za niespodzianka

Jeżeli umowa zostanie podpisana, nie będzie już szans na zmiany do końca sierpnia 2021 r. Przypominam, że obecna dyrektor została najpierw powołana bez żadnego konkursu, potem przesunięta na stanowisko dyrektora artystycznego (z p. Danutą Bodzek jako p.o. naczelnego). A co się dzieje w WOK – widać. W zeszłym tygodniu zakończył się okrojony tzw. Festiwal Mozartowski, z zaledwie kilkoma operami (artyści starali się, jak mogli), za to z galami z panią Doktor Dyrektor jako konferansjerką, no i z paroma gwiazdami (np. Giuliano Carmignola). Gwiazdy gwiazdami, konferansjerka konferansjerką, premiery premierami (podróże do Stambułu po materiały na kostiumy itp.), ale czy tylko na to poszła forsa, której teoretycznie teatr powinien mieć jak lodu – przecież pozbył się wszystkich śpiewaków i dużej orkiestry? A tymczasem artyści WOK wegetują wciąż na tych samych pensjach, za to mają pięć razy więcej do roboty, bo są eksploatowani do wszystkiego, do tego w totalnym bałaganie organizacyjnym, co nie wpływa dobrze na uprawianie muzyki. Jak żyć? Przyjęto w zeszłym roku nowych muzyków, teraz słyszę coraz to, że ktoś odchodzi, bo nie da się tak pracować. Bardzo przykre i smutne.