Dwie apoteozy

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Odkąd powstała Capella Regia Polona, jej koncerty stanowią istotną część repertuaru Polskiej Opery Królewskiej. Mozarta wciąż gra się tu z orkiestrą współczesną (za kilka dni premiera Cosi fan tutte), nie mówiąc o dziełach późniejszych, więc zespół musi nadrabiać w inny sposób.

Wspomnianą premierą rozpocznie się II Festiwal POK, również tym razem będący podsumowaniem pracy wykonanej w kończącym się sezonie. Spektakl zostanie zagrany trzy razy, ponadto po razie pojawią się Don Giovanni, Wesele Figara, najnowszy Bastien et Bastienne oraz pozycje moniuszkowskie. Capella gra tylko w dwóch produkcjach scenicznych: Scene buffe Alessandra Scarlattiego i Orfeuszu Monteverdiego (ten ostatni, jak premiera, na Zamku Królewskim). Będzie jednak również towarzyszyć Oldze Pasiecznik i Annie Radziejewskiej na ich recitalach w łazienkowskim Pałacu na Wodzie.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Z tej ciąży nie ma już co zbierać, mówi lekarz na USG. „I czego pani od nas oczekuje?”

Nie wrócę do ginekologa, który prowadził moją ciążę, bo musiałabym skłamać, że poroniłam, opowiada Wioletta. Przez kilka tygodni żyłam jak tykająca bomba, nie jadłam, nie spałam, wyznaje Karolina. Obie przerwały ciążę w drugim trymestrze.

Agata Szczerbiak

Tam też odbył się dzisiejszy koncert, na którym Capella Regia Polona wystąpiła w pięcioosobowym składzie – takim do sonat triowych, wykonując dwie Apoteozy François Couperina. Czym one są? Mają formę suit. Pełny tytuł pierwszej z nich to Concert en forme d’apothéose à la mémoire de l’incomparable M. de Lully, drugiej – Le Parnasse ou l’apothéose de Corelli. Rozmiary są analogiczne: bardziej rozbudowana jest ta poświęcona francuskiemu (choć z urodzenia także włoskiemu) twórcy. Couperin zabawia się tu ilustrowaniem wejścia nieżyjących już artystów na Parnas. Uderza, że w przypadku Lully’ego jest bardziej ceremonialnie: kompozytor ze swoim zespołem występuje na Polach Elizejskich, przylatuje do niego Merkury, by zapowiedzieć zstąpienie Apolla; ten ofiarowuje Lully’emu skrzypce i zaprasza do siebie, Lully dziękuje. Apoteoza Corellego jest skromniejsza: sam kompozytor aspiruje u stóp Parnasu i zostaje przyjęty. Szczególnym wątkiem jest spór o „wyższość stylu muzycznego włoskiego nad francuskim i odwrotnie”. Couperin zręcznie portretuje oba style. Apoteoza Corellego jest zdecydowanie bardziej włoska, pojawia się tam specyficzny ruch basu, mniej jest podskoków i ukłonów, które tak się wiążą ze stylem francuskim.

Współczułam muzykom, bo choć wieczór nie był upalny, to w sali Pałacu na Wodzie było jednak gorąco i duszno, instrumenty się rozstrajały. To był przedsmak tego, jak tu będzie w środku lata. Poszło co prawda w ruch trochę wentylatorów, a ponadto obsługa rozdawała publiczności specjalne festiwalowe wachlarze. Bardzo się przydały, niestety zespół musiał bez nich wytrzymać. Poradził sobie dobrze, ale na bisy nie miał już siły, mimo rozochocenia publiczności.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj