Opera w zawieszeniu

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Chciałam wcześniej zrobić ten wpis, żeby was namówić jeszcze do obejrzenia Lohengrina na stronie Semperoper, ale niestety dopiero wrzucono na stronę ”P” wywiad, do którego też chcę się odnieść, a zaraz chyba wideo zdejmą.

Wywiad idzie tylko w sieci, nie na papierze (tak się złożyło), nie wiem więc, czy jest płatny, ale polecam tak czy owak. Rozmawiałam z Piotrem Beczałą parę tygodni temu, dokładnie – w majówkę, pretekstem była premiera jego nowej, werystycznej płyty. Wspomniałam w wywiadzie, że zaskoczył mnie emocjami, jakie są w tych jego interpretacjach słyszalne; podobnie zresztą było z Halką (najpierw wiedeńską, potem warszawską). Wydaje mi się, że ten repertuar właśnie emocjonalnie bardzo go otworzył. To już nie jest tylko pokazywanie pięknego głosu, ale prawdziwe wcielanie się w postać.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Przybić piątkę ze Sławulą

Wiece wyborcze kandydata na prezydenta Polski Sławomira Mentzena rozpoczynają się zawsze o piętnastej. Ta pora daje pewność, że przybędzie elektorat – uczniowie po lekcjach.

Marcin Kołodziejczyk

Jako Lohengrina słyszałam go w Bayreuth, o czym tu oczywiście opowiadałam. Nie dotarłam jednak na ową wcześniejszą realizację drezdeńską – już nie pamiętam, z jakiego powodu. Teraz nadrobiłam więc zaległość. Sama inscenizacja jest zupełnie z innego gatunku – ta w Bayreuth była wysmakowana plastycznie (w końcu scenografię zaprojektował wybitny artysta), ale niedopracowana i dość enigmatyczna. W Dreźnie rzecz wystawiono w sposób tradycyjno-eklektyczny, wszystko jest tu jednoznaczne i oczywiste, nawet toporne. Beczała tu zadebiutował w tej roli i był to debiut naprawdę udany; dobrze też wypadały duety z Anną Netrebko, z którą są prywatnie zaprzyjaźnieni od lat. Ona co prawda z początku mnie jako Elsa nie zachwyciła, później jednak brzmiało to coraz lepiej. I tu także, jak w Bayreuth, rolę Telramunda wykonywał Tomasz Konieczny, tu jednak bez wątpienia był znakomity, świetnie też zagrał tę postać człowieka niezwykle ambitnego, zawistnego i agresywnego, a zarazem poddającego się wpływowi żony. W Bayreuth jego rola była jakoś pechowo ustawiona, trudno mi powiedzieć, co właściwie było nie tak, ale w wersji drezdeńskiej było naprawdę dobrze.

Do Beczały wracając. W wywiadzie zastanawia się, od kiedy wróci do pracy. Parę dni po naszej rozmowie odwołany został festiwal w Peralada w Hiszpanii. W Salzburgu intensywnie myślą o okrojonej wersji, decyzję ogłoszą 30 maja. A co z Met? Na stronie wisi następny sezon jeszcze bez uwag, ale Lebrecht podaje, że prawdopodobnie do końca roku w nowojorskich teatrach nic nie będzie się działo. Zobaczymy. Tymczasem na stronie Met można do jutrzejszego wieczora oglądać Rigoletta. Także z Beczałą.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj