Inne Kody

Po wszystkich tych obserwacjach różnych streamingów ciekawie jest znaleźć się z drugiej strony ekranu i obserwować, jak to jest na żywo.

Lubelskie Kody zawsze miały w sobie coś ekskluzywnego, choć zdarzały się też koncerty, które przyciągały więcej publiczności. Teraz jest dziwnie, pusto, jest tylko obsługa festiwalu i transmisji oraz paru zaprzyjaźnionych krytyków, w tym ja. Nie możemy oczywiście ujawniać swojej obecności, więc siedzimy cicho jak myszki. Muzycy, już na swoich miejscach, zastygają w oczekiwaniu na sygnał od kamerzystów. Na zakończenie trzeba też odczekać parę minut, żeby transmisja się skończyła, i już wtedy można klaskać, a naprawdę jest za co.

W czwartek na przykład (oba koncerty można jeszcze do wieczora obejrzeć pod tym linkiem) znakomity był recital Gośki Isphording, na którym wszystkie utwory łączyły brzmienia klawesynu z elektroniką, za każdym razem zresztą inaczej, albo poprzez przeciwstawienie, albo poprzez symbiozę, czasem też z preparacją.

Wieczorne Pasmo Snu – to piękny pomysł na ten dziwny rok. Dawne Kody wieczorami często roztańcowywały się muzyką tradycyjną – w końcu to Festiwal Tradycji i Awangardy. Tym razem tradycję mieliśmy na inauguracji dzięki wspaniałym pieśniom kurpiowskim w solowym wykonaniu Adama Struga (w takiej formie najbardziej go lubię, kiedy śpiewa sam, bez dodatków instrumentalnych – wydaje się, że wtedy śpiewa najbardziej „z siebie”), a także będzie na zamknięcie w sobotę, kiedy wystąpi Radical Polish Ansambl.

Mamy więc na zakończenie dnia piękne dobranocki. We środę, jak już wspomniałam pod poprzednim wpisem, było Why Patterns? Mortona Feldmana, muzyka kojąca, ale zarazem skłaniająca do koncentracji. W czwartek ten sam zespół muzyków plus sopranistka Łucja Szablewska wykonali Good Night Góreckiego – utwór ten znalazł się na pięknej płycie Good Night, Mr Górecki, tyle że z inną śpiewaczką – Barbarą Kingą Majewską (najpierw był jeszcze koncert na festiwalu Muzyka wiary – muzyka pokoju). Do tego Emilia Sitarz dodała jeszcze Kołysankę, którą, jak się okazuje, napisał jeszcze w 1958 r., ale nigdy dotąd nie była wydana ani wykonywana, mieliśmy więc prawykonanie. Na drugim z filmów pod podanym linkiem można jej posłuchać od 2:32:47. Pianistka zinterpretowała ją dopasowując do poprzedniego utworu, czyli niemal w bezruchu, we śnie. Niesamowite wrażenie, zwłaszcza w połączeniu tych dzieł.

Czekają nas tu jeszcze dwa recitale solistek-osobowości: Ani Karpowicz i Małgorzaty Walentynowicz, jeszcze jedno Pasmo Snu oraz występ zespołu Voxnova Italia, który zaprezentuje nam m.in. utwory Giacinta Scelsiego.