Pierwsze wizytówki
Nokturn, dwie etiudy (jedna palcowa i druga na dwudźwięki) oraz ballada, scherzo lub fantazja – taki półgodzinny program to w sam raz, żeby się przedstawić.
Dla połowy z 87 przystępujących do konkursu owo przedstawienie się będzie zarazem pożegnaniem. A przystąpiło rekordowo dużo osób: o siedem więcej niż było przewidziane. Program przesłuchań jest więc zapchany do niemożliwości – dziś wysłuchałam 18 osób, jutro będzie tak samo, a przez kolejne trzy dni – po 17. Nic więc dziwnego, że wieczorem już słucha się inaczej niż rano. Podczas przedpołudniowych przesłuchań wydawało mi się, że prof. Katarzyna Popowa-Zydroń miała rację, gdy powiedziała, że poziom eliminacji był tak wysoki, że można byłoby wykroić jeszcze parę konkursów. To może pewna przesada, ale – myślałam – na pewno jury łatwo nie będzie miało. Wieczorem już odbierałam inaczej, oczywiście nie tylko z powodu pewnego zmęczenia, ale też widząc, co pokazują nam młodzi pianiści. Jest na tym konkursie mnóstwo osób niewątpliwie zdolnych, ale jeszcze nieociosanych.
Główny problem to oczywiście to, co kiedyś nazwałam źrebactwem: młodego artystę ponosi temperament, w efekcie zaczyna pędzić i rąbać, że tak się brzydko wyrażę. Wielu dziś grających muzyków zaczynało nawet ładnie, ale po jakimś czasie nie wytrzymywało – i koniec efektu. A już najgorzej cierpiały na tym ballady: g-moll i f-moll mają piekielne końcówki, których jeśli się nie okiełzna, słychać tylko bałagan.
Częścią tej skłonności do pędzenia jest też efekciarstwo i granie etiud na tempo: nagminnie dzieje się tak z Etiudą C-dur op. 10 nr 1, Etiudą cis-moll op. 10 nr 4, Etiudą F-dur op. 10 nr 7 i Etiudą gis-moll op. 25 nr 6 (tercjową). Robi się z tego po prostu koszmar bez cienia muzyki. Co zaś do nokturnów, to najbardziej na tym cierpi oczywiście Nokturn c-moll op. 48 nr 1, który często kończy się regularną rąbanką.
Nie będę oczywiście teraz dokładnie opisywać gry wszystkich 18 pianistów, których dziś wysłuchałam. Powiem tylko w dużym skrócie: objawienia żadnego nie było, za to kilka ciekawych produkcji. Ujęła mnie grająca jako pierwsza Chinka Xuanyi Mao, subtelna i nie wychodząca poza granice dobrego smaku, choć może troszkę szkolna. Ciekawie zapowiada się Arsenii Mun, który ma świetną technikę i jest muzykalny, ale jeszcze nie bardzo umie zapanować nad formą.
Trochę powrotów, w tym polskich. Przede wszystkim Szymon Nehring: bardzo dojrzał. Nokturn Es-dur op. 55 nr 2 był troszkę zagmatwany, ale niezłe były etiudy oraz większość Ballady g-moll; końcówce niestety zabrakło wyrazistości. Poza tym jednak dobrze się słuchało. Mniej satysfakcji sprawił mi występ Piotra Pawlaka, który pięć lat temu był najmłodszy w polskiej ekipie. Trochę mnie znużyła zwłaszcza ballada (również f-moll – często dziś wykonywana). Powróciła też Zuzanna Pietrzak: podobał mi się jej bardzo retoryczny Nokturn E-dur op. 62 nr 2, jednak w pozostałych utworach brzmienia wydały mi się zbyt masywne. Takie „męskie granie”. Z niepolskich powrotów – Osokins, który też się rozwinął przez te lata, nie jest już tak „cienki”, ale wciąż pozostaje manieryczny, i to nie zawsze w dobrym guście. Cóż, taka jego uroda.
A na objawienie czekamy…
Komentarze
Moj pierwszy Konkurs Chopinowski od 1965……Aż trudno uwierzyć, ale tak jest. A te wcześniejsze: czy sie nawet liczą, jeśli nawet obecny byłem fizycznie w Warszawie? Tak, pamiętam emocje z 1965, na ktory , jako maturzysta, nie moglem sie za bardzo ze szkoły urywać.Pamietam tez to zjawisko pianistyczne w formie pozniej nam wszystkim dobrze znanej Marty A.I teraz na nowo, osiemnaście osob dziennie, jedna po drugiej z podobnym repertarem. Kilka refleksji natury generalnej: refleksji w formie pytań, na które jakiś przyjazny członek jury moze mi odpowie, a moze i nie. P.K. wspomniała o wyśrubowanych tempach etiud, ale tez innych fragmentow. Moim pytaniem stawianym od bardzo dawna jest, czy pisząc tyle nut, takim gęstym zapisem, jak powiedzmy koda Ballady f-moll, czy koda Barkaroli, czy inne podobne miejsca wirtuozowskie, Chopin życzyłby sobie, aby zostały owe nutki zasłyszane, czy też wyobrażał sobie impresjonistyczny szmer, magmę dzwiekow, ktore wcale nie muszą, ba, nie powinny, byc słyszalne? Czy kandydat grajacy etiudy nieco wolniej, jak pewni pianisci z dawnych epok grali czy nagrywali ( Arrau przychodzi na myśl, albo nawet nie słynący z powolnych palców Horowitz) nie zostałby przez oczekujących „krwi” , czyli tej powierzchownej wirtuozerii, jurorów i publiczności wyśmiany lub negatywnie oceniony?Czy pomimo nakazu, aby przygotowywać program z tzw. Wydania Narodowego, które przecież interpretacji samo w sobie NIE gwarantuje,wiele osób nie gra , nazwijmy to, „ze słuchu”, z opierania sie na tzw. tradycji? W partyturach Chopina czesto nie ma nawet zaznaczonych przyspieszeń, czy nagłej zmiany tempa, a jeśli nawet , to na jakich proporcjach powinniśmy sie, jako wykonawcy , opierać?Pytań będzie na pewno więcej, a to powiedziawszy pianistyczny poziom kandydatów wydal mi sie zjawiskowy, co zreszta ewidentne bylo juz podczas lipcowych przesłuchań. No i wypatrywać będziemy chyba wszyscy na te osobliwości, sluchajac których instynktownie wyczuwamy, ze tego pianiste nie tylko pragnąłbym/pragnęlibyśmy usłyszeć w finale konkursu, ale co bardziej jeszcze, usłyszeć jako koncertującego pianiste/pianistke.
Jako dyletant amator odnoszę wrażenie, że pozycja Polaków przy instrumencie i ustawienie rąk często bywa jakieś takie…. bałaganiarskie. Ręce widuję rozczapirzone jak grabie…. To chyba nie może być ergonomiczne. Azjaci (excusez le mot) za to bardzo poprawnie siedzą i grają. Prośba też, żeby ktoś coś zrobił z tym klawesynem Shigeru Kawai 🙁
O zamiarach Chopina co do słyszalności poszczególnych nut nie wiem, ale wiem, że jeden z Chińczyków wczoraj zagrał moją ukochaną Op. 25 nr 6 tak, że słychać było KAŻDĄ nutkę i było to cudowne 🙂
Ergonomia istotna rzecz 🙂 I z pewnością niedoceniana nad Wisłą.
Mądre pytanie Romka: czy ma być muzyka, czy magma. W rozmowie na żywo sprecyzował mi jeszcze dla porównania, że np. u Rachmaninowa ma być aura. Ale też, to ja już dodaję, można tę magmę zakłócić zmieniając choćby nutkę, bo ta aura polega na określonej harmonii.
Natomiast u Chopina moim zdaniem ma być słyszalnie – właśnie tak, jak prawi Gostek.
Dziś już bywała i muzyka, i magma. Było też kilka występów ciekawych z różnych powodów: sprawny i rozumny Kyohei Sorita, dziewczęca Szu-Yu Su, nieźle zapowiadający się Yutong Sun (pamiętam go z Santander), który jednak trochę zepsuł swój występ. Dziwna Japonka Rikono Takeda, która grała albo lunatycznie, albo w tempie kosmicznym (bardzo skróciła przedpołudniowe przesłuchania). Bardzo sprawny Tajwańczyk Shunshun Tie, który jednak miał pewne skłonności do kiczu. Ale przede wszystkim do polskich prezentacji doszedł jeszcze raczej udany występ Aleksandry Świgut – jak dotąd chyba najlepszy w naszej ekipie. Ciekawe interpretacje: przeniesiona maniera z gry na instrumentach historycznych. I teraz kolejny problem: ile i w jaki sposób rubata potrzeba, żeby czuło się w tym stylowość, a ile, że słyszy się kicz – do tej kategorii niestety zaliczam również Osokinsa. Jaka jest różnica? Może ktoś umie odpowiedzieć; ja jeszcze się nad tym zastanowię.
Czy może pani przybliżyć jak to jest z ocenianiem własnych studentów prze jurorów? Pozdrawiam serdecznie
@ Mar.go – jurorzy mają obowiązek wyłączać się z oceny swoich studentów. Zdaje się, że także jeśli mieli z nimi tylko kursy mistrzowskie. Pozdrawiam wzajemnie.
Regulamin jury jest wywieszony na stronie konkursu, żadna tajemnica. Kursy mistrzowskie się nie liczą, gdyby tak było, to do wszelkich konkursów trzeba by brać jury z łapanki na ulicy. 🙂
Dzień dobry 🙂 Wczoraj nie zrelacjonowałam wieczorem nic, bo musiałam zaraz po przesłuchaniach pisać tekścik do „Kuriera Chopinowskiego”…
Bardzo interesujące było popołudnie. Dwóch Polaków: Marcin Wieczorek trochę zanadto epatował ostrym, agresywnym forte, za to potem Andrzej Wierciński pokazał, że jednak można to samo forte grać kulturalnie – w ogóle jego występ był bardzo udany. Też rozwinął się przez te lata od poprzedniego konkursu. Poza tym wyłącznie pianiści z Dalekiego Wschodu (albo o dalekowschodnich korzeniach, jak Sarah Tuan czy Victoria Wong), większość z nich ciekawa. Pod koniec – znakomity Chińczyk Yuchong Wu, dojrzały artysta, zrównoważony, pięknie rozplanowuje formę, dobre brzmienie. A po nim jeszcze 21-letni Lingpei (Stephan) Xie, zabawny w wydobywaniu ukrytych głosów z Chopina, ale dobrze rokujący.
Tak że, jak widać, odbiór nie zależy tylko od pory dnia…
Jedna rzecz przykra. Na konkursie jest (a przynajmniej powinien być) obyczaj: wychodzisz raz, grasz, kłaniasz się i za kulisy. Polacy wczoraj wychodzili drugi raz: Aleksandra Świgut wyjrzała tylko zza kulis, a dwaj panowie po południu – już zupełnie normalnie, jak na koncercie. Bo publiczność klaskała. Być może byli zza tych kulis wypychani? To dlaczego nikt nie wypychał Chińczyków, którym też tak długo klaskano? To bardzo nie w porządku. Przerwać oklaski można najprościej – kolejną zapowiedzią.
W tym roku króluje Op. 49. Nie przepadam za tym utworem, jest dla mnie zbyt Lisztowski. Na I etap konkursu jest zbyt nużący, nie mówiąc o tym że jest po prostu za długi w porównaniu do Ballad czy nawet Scherz.
@P.K.
Jednego z Chińczyków wczoraj w tiwi widziałem, że już się wybierał z powrotem na górę, ale się cofnął (albo został cofnięty?). Nie widziałem w jaki sposób wychodzili Polacy – czy „sami z siebie” czy jakoś byli „wypychani” (tzn. nie oglądałem wszystkich występów), ale niezależnie od tego to się nadaje do regulaminu – gramy, kłaniamy, do widzenia, następny proszę.
Dzień dobry,
Ciekawe uwagi w studio odnośnie zestawienia brzmieniowego dostępnych Steinweyów, parę lat temu wspierano nas taką wiedzą tutaj odnośnie różnic między Kawai, Yamahami czy Steinwayami, teraz to już mainstream 🙂
Pytanko do bywalców sali koncertowej: czy bardzo różni się odbiór na sali wobec odsłuchu tiwi? No bo tak się można mądrzyć z wygodnej sofy w matrixie, a przekaz może zniekształcać wrażenia…
Dobrego dnia, start za nieco ponad kwadrans.
Odnośnie zaś źrebactwa wspomnianego przez P.K.: wczoraj chyba kilkoro wzięło sobie do serca strategię jednak wyciszania emocji, szczególnie w sesji popołudniowej?
No właśnie. Choć na nagrodę specjalną za najszybszą etiude i na tej sesji kandydaci by się znaleźli 😉
Dziś emocje położyły już występy dwojga Rosjan. Szkoda. Ale nie ma konkursu również bez takich wydarzeń…
Natomiast pierwszy z Chińczyków, Zi Xu, znów bardzo sensowny. Trochę już mi się mylą ci fajni chińscy pianiści w okularach, świetnie wykształceni i opanowani. Ale w każdym razie Chińczycy trzymają się mocno 😉 Największa ekipa zresztą.
Oglądałam tylko koniec wieczornej sesji. Yuchong Wu wydawał mi się dość akademicki i zbyt poprawny. Andrzeja Wiercińskiego ponosiły emocje. Dobre to podczas niekonkursowego występu, ale nie wiem czy to dobra taktyka na konkurs. Jest bezsprzecznie artystą, publiczność go lubi, a chłopięcy wygląd ujmuje. Podobał mi się Lingpei (Stephan) Xie, bardzo muzykalny, jego dźwięki były ciepłe, delikatne i selektywne, co lubię. Dobrze to ujęła PK „zabawny w wydobywaniu ukrytych głosów z Chopina”. Polecam czytanie na bieżąco komentarzy na youtube. Można się wiele dowiedzieć o polityce i Facebooku.
Leosia daje radę…..
Lwica super! Muzykuje z czułością, w absolutnie naturalny sposób. Tak też było 10 lat temu, ale teraz robi jeszcze większe wrażenie. Wtedy też chyba jakichś ułamków punktów jej brakowało, żeby zajść wyżej…
Fajny też Alexewicz – typ pianisty rozumnego.
Tak więc Europa nieco się obroniła 😉
Aha – jednak Alexewicz nie wyszedł drugi raz. Może się tam w końcu przejęli tym, że to źle wygląda, kiedy się kogoś w konkursie faworyzuje.
Witam wszystkich. Mialam nadzieję na większą ilość komentarzy dotyczących konkursu. Kierowniczka zajęta bardzo chyba.
Kai Min Chang… jestem pod wrażeniem.
Trzymam za Lwicę! Żeby jej tylko ramiączko nie spadło i włos nie wplątał się w klawisze….( nie będę sobie warkocz trefiła….).To jest niezwykła osobowość.Oprócz fortepianu w kręgu zainteresowań kompozycja i dyrygentura plus wybitny talent do języków.9 lat temu widziałam, jak próbuje pisać …po polsku!Skutecznie..
Grała u nas ( w Krośnie) Koncert b-moll Czajkowskiego i do dziś wszyscy ten ogień wspominają.
off topic
dla fanów PA za 8 minut
https://www.gramophone.co.uk/awards/gramophone-classical-music-awards-2021/piano
p. Yasko strasznie się wyłożyła na etiudzie. Kto był kiedyś na scenie i nagle odczuł pustkę w głowie, ten wie jakie to uczucie 🙁 wyciągnięty dywan spod nóg, a pod dywanem przepaść….
Ale ona przedziwnie usiłowała odzyskać ten utwór – wracała kilka razy do tego samego miejsca bez sekundy przerwy – ja tego słuchałem przez radio i myślałem, że się płyta zacięła…
Potem mądrale w studiu radziły, żeby przeć do przodu choćby się wszystko waliło, ale w takim przypadku, zwłaszcza że to krótki utwór, czy nie lepiej zacząć jeszcze raz? Regulamin nic o tym nie wspomina. Czy każdy zawodnik może zagrać dany utwór tylko jeden raz (w ciągu jednej sesji oczywiście)?
Gostku, rozpoczęcie drugi raz nic by nie dało, byłoby jeszcze gorzej. Widać takie wpadki jej się nie zdarzają (to świetna pianistka) i zwykle nie potrzebuje spadochronu, wiec nawet przy drugim podejściu byłoby podobnie. Bardzo szkoda, będzie musiała przerobić traumę. Siadły oporniki i przerwały się łącza. Scherzo tez ucierpiało rykoszetem.
Rano byłam na Konkursie a teraz oglądałam rozdanie nagród Gramophone. PA wprawdzie nie zdobył „Recording of the Year”, ale to, że wygrał kategorię Piano to olbrzymie wyróżnienie. Tylu jest świetnych pianistów. Brytyjczycy zazwyczaj wspierają swoich:-) Tym razem wygrała płyta z operą Brittena „Peter Grimes”, z główną rolą Stuarta Skeltona, wykonywana przez Bergen Philharmonic Orchestra and Choirs, dyrygowaną przez Edwarda Gardnera.
Tereniu kochana, myślałam właśnie intensywnie o Tobie 🙂
Dzisiaj było kilka porządnych wpadek pamięciowych u różnych pianistów (również u ostatniego Włocha), ale zwykle jakoś byli w stanie wybrnąć z tego.
Zmęczona już jestem tyloma świetnie wyszkolonymi Chińczykami i Japończykami (plus dziś jeszcze jeden Koreańczyk) – dobrze grają, choć – jak wyraził się jeden z kolegów – nie zawsze wiedzą, o czym…
Ale ogólnie poziom wysoki. Jury łatwo nie będzie miało.
@ Allegro_molto – również witam – fakt, zajęta jestem bardzo, bo przerw w sam raz tyle, żeby się posilić… Staram się teraz po parę słów wrzucać, ale większy wpis zrobię dopiero jako podsumowanie etapu.
Wracając do kwestii wychodzenia drugi raz: dziś po południu zrobił to jeden z Chińczyków.
Tak czy tak, nie podoba mi się to.
Co do wychodzenia drugi raz, wczoraj, z tego, co widziałam w transmisji, wydaje mi się, że Marcin Wieczorek sam się wyrwał. Jeden z Chińczyków natomiast widziałam, że był zachęcany przez Panią opiekującą się artystami za kulisami i nawet doszedł do połowy schodów, ale potem się cofnął, gdy usłyszał, że ustały oklaski.
Żal mi będzie Andreya Zenina jeśli odpadnie. Nie słyszałam tego błędu w Balladzie, a tak mi się podobał, taki liryczny, romantyczny Chopin. Podobała mi się jeszcze jedna z Chinek Zhao, ale ponieważ obie mają takie samo nazwisko, nie jestem ich już w stanie rozróżnić, chyba Yilan. I też Lwica, jak ją tu nazywacie, ale nie bardziej niż Chinka.
Ktoś się pytał jaka jest różnica w słuchaniu w transmisji i na żywo. Dziś się przekonałam. Różnica w wysłyszeniu i odczuwaniu dźwięku. Więcej subtelności w wydobywaniu dźwięku przez pianistów. Na żywo piana są piękniejsze, okrąglejsze. I naprawdę słychać, jak inne są fortepiany, na których grają uczestnicy.
Lwicą Leonora sama się przezwała, o czym się dowiedziałam, kiedy była w Warszawie parę lat temu 🙂 Strasznie sympatyczna dziewczyna. Był też Kola Khozyainov, spotkali się wtedy po raz pierwszy od konkursu i poszli wieczorem balować. Chyba się zakumplowali wtedy i niewykluczone, że to ona go namówiła, żeby też wrócił na konkurs…
Kochana PK, po dziewięciu miesiącach w Polsce, po śmierci Mamusi ten październik był niewykonalny po prostu. Rok temu było zaklepane, ale parametry się zmieniły.
Widzę (a raczej słyszę) fascynującą tendencje wykonawcza. Te wpadki nie wynikają z niedopracowania, a z podejmowania emocjonalnego ryzyka. Coraz mniej słyszę kalkulacji konkursowych, coraz więcej prawdziwych interpretacji, takich na dziś, niezależnie od tego, co jury na to (a nawet wbrew). Az się boje, co będzie dalej…
A co do wychodzenia, powinno być zabronione bez trzeciej i czwartej dawki szczepionki. To po prostu nie fair. Ludność niech sobie klaszcze do oporu, jej prawo.
Leonora (nie Eleonora) wygląda na znakomicie przygotowaną. Oby tak dalej.
Na żywo piana są piękniejsze, okrąglejsze. I naprawdę słychać, jak inne są fortepiany, na których grają uczestnicy.
A to jeszcze zależy, przy pomocy czego słuchamy transmisji. 🙂
… i jeszcze zależy której transmisji, bo TVP ma swój dźwięk a NIFC (w aplikacji konkursowej i na YT) używa radiowego
Na żywo najlepiej – tylko jeszcze trzeba wiedzieć gdzie w Fn usiąść
Gdzie mogę oglądać konkurs na żywo przez internet? Bardzo dziękuję za adres.
Z YouTube, kanał Chopin Institute.
@ ucho – oj, tak, w każdym miejscu słychać trochę inaczej.
Słucham na YT. Nie narzekam, uważam, że całkiem porządny dźwięk (choć się na tym nie znam), ale na żywo jednak lepiej. Pewnie też dlatego, że dochodzi atmosfera sali.
@ucho pomiędzy „trzeba wiedzieć” a dostaniem biletu w pożądanym miejscu jest długa droga 🙁 FN nie jest salą audiofilską, więc nauczyłem się nie oczekiwać od niej zbyt wiele… Jeden pewnik, to że pod balkonem nie słychać już nic…
Ciekawe spostrzeżenie tjc, że konkursanci grają swoją muzykę, a nie pod konkurs. Nie zmienia to jednak mojego wrażenia, że interpretacje są jak dzisiejsze samochody – wszystkie dość podobne do siebie, różnice są w detalach. A kiedy słucha się z radia, to jakby tę samą płytę ktoś puszczał na okrętę.
Z radością przyjmę, jeśli ktoś mi powie, że nie mam racji, ale wydaje mi się, że nawet jeśli interpretacje są własne, to poszczególne utwory są dobierane taktycznie pod konkurs. Skąd ta niesłychana popularność Fantazji? Ballada tylko g moll i f moll. Co zabawne, barkarolę grają tylko Polacy.
Nie tylko Polacy grają barkarolę, nie chce mi się sprawdzać ilu dokładnie obcokrajowców ma ją w programie, ale myślę, że co najmniej pięciu się znajdzie, w tym na pewno dwójka z Włoch. To już całkiem sporo. Inna rzecz, że nikt dotąd raczej nie wyróżnił się nią na tym konkursie.
Nie mogę zgodzić się z opinią, że Fantazja jest w duchu lisztowska, absolutnie nie. Chyba, że „zniewalającą dziwność” o jakiej pisał Niecks będzie jakimś podobieństwem na ogólnej semiotycznej płaszczyźnie. Ale nic więcej. Nie tylko współcześni Chopinowi jak widać mieli z nią problem, prawie 180 lat później dalej ma zagorzałych przeciwników, całe szczęście nie na samym konkursie 🙂 a to cudowne dzieło, chyba jak w żadne inne kryjące w sobie tak wiele różnorodności, uczuć, muzycznych zabiegów, wiele wymiarów, z tak odmienne co chwila w swojej nastrojowości.
A pod balkonem całkiem nie najgorzej słychać, lepiej niż na balkonie, tak myślę 🙂
Gad Crema, Alexander Gadjiev i Eva Gevorgyan wznieśli wreszcie konkurs na wyższy poziom emocji, będzie co słuchać 🙂 🙂
Barkarola była tez w programie Kanadyjczyka LI BUI. Nana
Tylko na Youtube widzę to co już było, a mi bardzo zależy na słuchaniu na żywo. I nie wiem, gdzie to jest możliwe. Czy ktoś z Państwa mógłby podać mi internetowy adres? Dziękuję bardzo.
Transmisje na żywo również są, oto link do najbliższej sesji (początek o 17): https://youtu.be/Z7s3-TI65Zo
Bardzo dziękuję!
No nie do końca. Już teraz jest inny układ.
Oj, porobiło się… Co kto przychodzi na tę estradę, to umie grać. Co jury zrobi? A to przecież jeszcze nie koniec.
Przedpołudniowa sesja namąciła. Porządny Włoch Alberto Ferro (choć chwilami mnie nudził), niezła Yasuko Furumi, ze świetną Fantazją f-moll, dosyć ciekawy Alexander Gadjiev. Ale po przerwie już jak u Hitchcocka: na początek świetna młodziutka Avery Gagliano, po niej sympatyczny i pełen temperamentu Martin Garcia Garcia, ale potem niesamowita Eva Gevorgyan, jedna z najmłodszych na konkursie, słodka blondyneczka, a w graniu – demon. Jak skrajnie różne mogą być wykonania Scherza E-dur, porównując np. z Leonorą Armellini! Niesamowite. Nokturn cis-moll pod jej palcami ukazał w pełni swoją mroczność. Technika nienaganna przy tym.
A potem jeszcze dobry Kubańczyk Gonzales Buajasan – i na koniec Polka Joanna Goranko, która też miała coś ciekawego do powiedzenia.
Popołudnie wyłącznie dalekowschodnie. Zobaczymy.
Gostku, Barkaroli nie graja tylko Polacy (raptem dwójka: Swigut i Pacholec) – tyleż samo mamy Włochów (Candotti i Ferro). Wybór jest jednak dość ograniczony. Druga ballada jest bardzo zdradliwa, trzecia uważana za łatwą. Scherza posypią się w II etapie. Fantazja jest spektakularna, można dużo o sobie powiedzieć, poza tym ma bardzo przejrzysta formę. Tyle że trzeba mieć do niej żelazną kondycje, bo to wyjątkowo wyczerpujący psychicznie utwór. No i … stosunkowo mało grany na poprzednim konkursie.
Mnie rozbawiła taka drobnostka: w 2015 roku co drugi kandydat grał etiudę op.25 n.11. Do znudzenia. W tym roku albo op.10/8, albo rewolucyjna 😉 A z etiud na podwójne dźwięki op.10/10 zupełnie zdetronizowała nieśmiertelną oktawową.
A taktyka jest konieczna. Nie do końca przemyślana taktyka rozsypała przesympatyczną Michelle Candotti, która zamiast wybrać rewolucyjną albo cokolwiek, usiłowała wycisnąć na siłę op.25/11 i zamiast zacząć nokturnem (op.48/1 jest znakomity na początek, można spokojnie „wgrać się w estradę”), popłynęła wraz z coraz bardziej nerwową barkarolą.
Pani Kierowniczko, jury coś tam zrobi, bo będzie musiało. Można spodziewać się niespodzianek.
Dla mnie i tak największą pomyłką jest odrzucenie w eliminacjach Luigiego Carroccii. Nic mnie nie pocieszy.
Alexander Gadjiev urzekł mnie po prostu. Szczególnie balladą.
Czy jest gdzieś międzynarodowy kanał komentujący grających na żywo? Chciałabym móc poczytać co myślą oglądający…czy może Państwo wiedzą?
Dziękuję bardzo!
Kanał YT Instytutu Chopina jest w zamyśle międzynarodowy. Można śledzić czat, chociaż czasem lepiej nie wiedzieć co myślą oglądający 🙂 .
W przerwach miedzy sesjami jest tam za to studio Chopin Talk prowadzone przez Rachel Naomi Kudo i włoskiego muzykologa Aleksandro Tommasiego. Pozdrawiam!
Właśnie nie widzę tam chat. Jest jakby zamknięty w trakcie występów pianistów…pozdrawiam również!
Dyletantka, Dla mnie także jest to kuriozum. A Carroccia nie był jedynym wielkim przegranym, o czym wspominałem już wielokrotnie przy różnych okazjach. Po trzech dniach, dzisiaj w końcu coś drgnęło. Eva Gevorgyan zaoferowała nam mistrzowską produkcję. Ona już dwa lata temu, w Dusznikach zaskoczyła publiczność ponadprzeciętną muzyczną inteligencją. A Martín García García to wspaniały materiał na wielkiego przegranego po III etapie.
Ze swojej strony chciałbym zarekomendować jeden z jutrzejszych minirecitali. Bruce (Xiaoyu) Liu, na dzień dzisiejszy najbliższy mojemu sercu uczestnik pierwszego etapu już podczas eliminacji pokazał swoje wyjątkowe pazurki. On ma to, czego brakuje Osokinsowi. Jest prawdziwym indywidualistą, i na nikogo nie musi się kreować.
Jak dla mnie to Jury jest jakby za mało międzynarodowe a za bardzo krajowe. Trochę podsłuchałem z tego I etapu w sieci i, jak dla mnie, to raczej zieje nudą. Może nie ma kompromitacji, ale nic nie wbija w fotel. Na ekranie widziałem, że widownia w większości grzecznie w maseczkach. To miły kontrast z tym co wiedziałem ostatnio w jednej z polskich Oper skąd trzeba było szybko uciekać. Ale, że Nehring znowu na konkursie?
„Co w duszy gra”*
Po miesiącach niedobrych
Po tygodniach długich
Wracam sobie do siebie
Wracam trochę do ludzi…
Do stracenia, mówiłem,
Teraz nie mam nikogo…
Na tle tego mówienia
Malowałem swe logo
Do stracenia, mówiłem,
Nie mam niczego teraz…
I tak spałem, czy stałem,
Jednak traciłem nieraz
Jeden uśmiech czyjś kiedyś…
(Banał niech tu nie zgrzyta)
Sprawił nader skutecznie
Żem się sam siebie spytał:
Każdy człowiek mieć może
Swoją pustkę i ciemnię
Czy ty już tam zostajesz?
Czy wyzwanie podejmiesz?
Dyscyplina, pamiętam,
Zgoła inna tu raczej
Próżno szukać tie breaka 🙂
„Touch” – innego coś znaczy
Ale jest coś takiego
Czy to scena, czy parkiet
– „Nic na siłę” – jak motto –
Ciągle jeszcze coś warte…
Ale jest coś takiego
Czy to parkiet, czy scena
– Gracze mają to coś…
Co nas może przemieniać…
Oglądam z przerwami 🙂 i dziś. Za wszystkie Lwice i Lwy trzymam kciuki 🙂 wpadłem i tu znów, z pozdrowieniami, z niezdarnymi, ale własnymi literkami, bo lubię wracać wszędzie tam, gdzie lubię 🙂 pa pa mp/ww
kilka sprostowań 😉
Ja wpadam na te sesje przelotem, więc oczywiście zdaję sobie sprawę, że „nie tylko Polacy” i „nie tylko Fantazja”, ale, co ja na to poradzę, jak za każdym razem kiedy wpadam to słyszę tę nieszczęsną Fantazję, nokturn op. 48/1 albo 62/1…?
Rozumiem też, że nazwanie Fantazji „lisztowską” może spowodować nastroszenie piórek, ale ja po prostu nie przepadam za tym utworem, jego marszowymi fragmentami, jego melodią…
Co do taktyki – oczywiście że jest konieczna, ale wydaje się, że każdy obiera podobną.
Gostku drogi, taktyka jest jedna: zebrać wszystkie możliwe atuty, żeby wejść do drugiego etapu. Z – w gruncie rzeczy – bardzo ograniczonym wyborem repertuaru. Nawiasem mówiąc NIKT nie odważył się zagrać przepięknego i arcytrudnego pod każdym względem nokturnu G-dur op.37. Obstawiam, że za 5 lat będzie to hit sezonu 😉
A z Fantazja to pech po prostu (jakoż i z nokturnem 48/1, mógłby być op.62/2 – częściej grany) 😉
Fantazja nie jest lisztowska, tylko bardzo polska 🙂
A może nawet litewska? Jest tam jedno rozpoznawalne nawiązanie do tego:
https://www.youtube.com/watch?v=9i2aCzoumfY 😉
Carroccii też mi żal, spokojnie oddałabym za niego niejedną osobę z tych, co słyszałam…
A wieczór był wyjątkowo 😉 całkowicie azjatycki (choć jedna z osób reprezentowała Stany Zjednoczone, a inna Kanadę…). Zapamiętam z niego przedziwny Nokturn E-dur Chelsea Guo i niezłą produkcję Riko Imai. Ale dużo więcej nie, choć soliści z pewnością przygotowani.
To już zupełnie inne czasy niż ten konkurs, który wygrał Blechacz – m.in. dlatego, że jako jeden z naprawdę nielicznych był przygotowany… Zastanawiałam się wtedy, po co ludzie przejeżdżają pół świata nie licząc nawet na nagrody, i wyszło mi, że wystarczy im, jak wpiszą sobie uczestnictwo do CV. A teraz już nikt tak nie patrzy – mam nadzieję przynajmniej.
Oj tak, Pani Kierowniczko, oj tak. Oddaję nawet multum.
Pani Kierowniczko, drzewiej tez tak bywało. Po sukienkach się rozpoznawało. Nawiasem mówiąc ślubnych kreacji mało. Czegoś jednak brak. Przypomniałam sobie sukienki Fei Fei Dong…
To taki koloryt.
Wspomnę rok 80 chyba. Wyszła na estradę pianistka południowoamerykańska z kraju gorącego. Kolczyki do ramion, suknia rozcięta z prawej strony, proporcje modelowe. Jury jednogłośnie wykonało westchnienie zachwytu… Po czym nastąpiło równie szczere i gorące westchnienie zawodu…
Piękne, po prostu piękne. KCH to również te klimaty…
Nie bądźmy tacy zasadniczy, choć w meritum jestem za.
Kilka kiecek było już w tym roku naprawdę ładnych 🙂 W tym Polek – Świgut i Goranko.
Zgoda absolutna, ślubne były raczej azjatyckie i nagle zniknęły. Zresztą wole trampki, byle grały. 😉
Takie znalazłam
https://www.youtube.com/watch?v=of_afnCe4IE
Chinczyk ktory wychodzil drugi raz ale zawrocil gdy ucichly oklaski to Yuchong Wu, rzeczywiscie swietny. A nie zdazyl dlatego ze wyraznie nie zamierzal – dlugo stal na dole mimo oklaskow i gdy w koncu dano mu znak ze moze wrocic bylo juz za pozno.
No, ta etiuda to rzeczywiście rekord… Takiej w tym roku jeszcze nie słyszałam, choć zdarzały się niezłe.
Ja te suknie Japonek nazywałam torcikami. Było ich parę w tym roku, ale zdecydowanie w mniejszości. Kiedyś punktem honoru japońskiej pianistki było występować w takiej sukni.
Ja jednak obstaję przy swoim. Kojarzy mi się z Lisztem i tyle, choć oczywiście Liszt niczego takiego wyrafinowanego by nie napisał… 😛
Wczoraj wieczorem kilka Barkaroli się przewinęło, więc przynajmniej jakieś proporcje zostały przywrócone.
Ja po prostu słyszę w tym jakąś polską konspirę 🙂 I jeszcze ten cichy fragment w H-dur…
Pierwsza połowa ostatniego przedpołudnia I etapu za nami. Niezła Asaki Iwai, choć trochę w jej grze kalkulacji; podobnie u Koreanki Joo-Yeon Ka. Chaotyczny Taj San Jittakarn, zwłaszcza w Nokturnie Es-dur – tego się nie dało słuchać. I na koniec pierwszej części sensowny Adam Kałduński, choć końcówka Ballady f-moll była trochę zabałaganiona (bo zapędzona).
A po przerwie – trzy powroty plus dwóch Polaków. Emocje będą 🙂
Jestem pod wielkim wrażeniem przeobrażenia Aimi Kobayashi. To nie ta sama pianistka, co w 2015 roku. Nie ma porównania, posłuchałam sobie nagrań z II etapu. Tych kilka lat w Filadelfii przekształciło japońską nieustanną nastolatkę grającą na czuja w prawdziwą pianistkę.
No, nie wiem, co zrobi jury, bo ja już mam 50 na drugi etap.
Jakub Kuszlik całkiem ciekawy choć chyba mocno zestresowany i trochę mu się palce plątały, ale posłuchałbym w następnym etapie. Aimi …tak było czego posłuchać i też chciałbym w 2 etapie.
Pana Kuszlika bym z orkiestrą posłuchał. Dla mnie „touch” w znaczeniu muzycznym 🙂 pa pa m
No, ciekawie było po przerwie. Najpierw trzy powroty. Khozyainov (wciąż wygląda jak 17-letni Kola, choć 10 lat minęło…) – wiadomo, kawał pianisty, ale zaczął robić różne dziwaczne rzeczy z wydobywaniem środkowych głosów i czasem go intuicja artystyczna zawodzi. 10 lat temu nie zawodziła. A teraz zaczynam się obawiać, że jury go odwali za zmienianie tekstu…
Su Yeon Kim była tu w 2015 r. i przeszła do II etapu. Miłe granie, choć może nic nadzwyczajnego. A Aimi nie bardzo mi się podobała – wyraźnie na coś się sili.
Z dwóch Polaków też wolę Kuszlika. Krzyżowski to pistolet (a dane ma), a Kuszlik to pianista myślący.
Swoich typów jeszcze nie wypisywałam – nie miałam czasu po prostu. Porównam sobie potem z moimi notatkami.
Khozyainov postawił na taką oryginalność, że miałem wrażenie, że improwizuje. Brzmiało to jak muzyka filmowa.
No i kto powiedział, że na koniec nie może być niespodzianki? Bruce super- tym razem całkowicie zgadzam się z p. Dariuszem 🙂